W poprzedni weekend miałem jechać pod ziemię, w czeluście pewnej kopalni magnezytu ale ekipa się wysypała i chcąc nie chcąc w piątek wieczorem padło na szybki wypad w góry Kamienne. Plan zakładał przejście z Boguszowa do Ludwikowic Kłodzkich z noclegiem w wiacie koło Waligóry. Dystans to jakieś 45km na 2 dni więc spacerek, pogoda zapowiadała się średnio ciekawa, nocą miało dobić do jakichś -5 a w dzień oscylować koło 0. Oczywiście jak na PKP przystało pociąg spóżnił się ,,tylko'' 40minut, swoją drogą ciekawe dlaczego np. ĆD przy mnie najwięcej miały z 2min opóżnienia. No ale ostatecznie wysiadłem na stacji Boguszów-Gorce zaraz przed południem.
Widok z pod Dzikowca na Mniszek, lekki przymrozek i lampa, pogoda zapowiada się idealnie
Pogoda dosłownie 20 minut póżniej, marznąca mgła i silny wiatr
Pogoda nie zmieniła się do końca dnia, tutaj gdzieś koło Lesistej Wielkiej.
Mijając Andrzejówkę przy świetle czołówki zauważam jakiś budynek bez drzwi i okien, szybka zmiana planów, tutaj będę dzisiaj spał.Znajduję sobie jakieś pomieszczenie z w miarę szczelnym oknem i drzwiami z zachęcającym napisem ,,stop-bez flaszki out!'' przynoszę z innego pokoju drzwi i na nich układam matę i śpiwór bo na resztkach podłogi leży masa szkła i jakieś gwożdzie.
Robię sobie jakąś kolacje i uszczelniam okno kawałkiem dykty, nie wieje ale i tak jest zimno, woda w butelce grzechoce w formie lodowej kaszy. Wypijam herbatę i pakuje się do śpiwora, nogi przykrywam kurtką i zasypiam.
Rano budzę się zmarznięty, do telegrafowania może jeszcze daleko ale i tak jest zimno, mały termometr w breloczku pokazuje -8 ale nie bardzo mu wierzę. No ale herbata, przysiady i jakoś się człowiek rozgrzał.
Wchodzę na Waligórę po raz pierwszy, wcześniej jakoś nie było okazji a na górze jakaś namiastka śniegu nawet leży
Gdzieś bezszlakowo w kierunku Ruprechitckiego Spiczaka
Na Ruprechitckim już trochę śniegu jest, wieje też srogo
Widok z wieży
Okolice Głuszycy, zaplanowaną trasę skróciłem o jakieś 5km, bo nie widziałem sensu dreptać do Ludwikowic przy czołówce i wróciłem z Bartnicy.
W góry Kamienne spontanicznie
Moderatorzy: Morg, GawroN, thrackan, Abscessus Perianalis, Valdi, Dąb, puchalsw
Bardzo lubię tamte okolice.
Co to za śpiwór?
Dlatego kuchenka na drewno lepsza bo i ogrzać się można i więcej/łatwiej wrzątku zrobić
jak lubie takie miejsca zwiedzać bardzo tak nie ma szans bym w tym spał. Juz się naoglądałem ile z tego brudu to rozeschnięty/rozgrzebany kał. O moczu nawet nie wspominam.Jakub_P pisze:budynek bez drzwi i okien, szybka zmiana planów, tutaj będę dzisiaj spał.
Co to za śpiwór?
Dlatego kuchenka na drewno lepsza bo i ogrzać się można i więcej/łatwiej wrzątku zrobić
Dzięki
Birken- śpiwór to combo carinthi 1 i quechua 15°C czyli letni wsadziłem w jesienno-wiosenny. A kuchenka na patyki kompletnie do mnie nie przemawia, raz że nie chciało by mi się po nocy czy o poranku szukać chrustu, dwa że użycie tego w zamkniętych przestrzeniach czy w czasie suszy odpada.
Hycek po prawdzie to po to właśnie to krzesło tam ustawiłem
Birken- śpiwór to combo carinthi 1 i quechua 15°C czyli letni wsadziłem w jesienno-wiosenny. A kuchenka na patyki kompletnie do mnie nie przemawia, raz że nie chciało by mi się po nocy czy o poranku szukać chrustu, dwa że użycie tego w zamkniętych przestrzeniach czy w czasie suszy odpada.
Hycek po prawdzie to po to właśnie to krzesło tam ustawiłem