Rakiety śnieżne
Moderatorzy: Morg, GawroN, thrackan, Abscessus Perianalis, Valdi, Dąb, puchalsw
Rakiety śnieżne
Zimowy sezon mamy na finiszu ale śniegu po górach i lasach w niektórych miejscam mamy po cyce więc warto jeszcze w tym i następnym sezonie pomyśleć o rakietach śnieżnych. Czy ktoś posiada samoróby albo cudzą ręczną robotę? Szczerze mówiąc bardzo kręcą mnie drewniane rakiety ze względu na lekkość i odscoolowy charakter.
W miniony weekend atakowałem wraz ze świetną ekipą szczyt Śnieżnika z Kamienicy. Szliśmy na kreskę-azymut w rakietach śnieżnych i zapewniam was, że długie nowoczesne rakiety z podwiniętym noskiem kompletnie nie nadają się na bardzo strome stoki. Najlepsze kształty i rozmiary na strome stoki to rakiety krótkie o kształtach nerka-fasola, owalne, koła etc. Po drodze zwinęliśmy do domku myśliwskiego gdzie nie zastaliśmy nikogo. W środku mróż szczypał bardziej niż na zewnątrz. Kolejny problem w przypadku sypkiego puchowego śniegu jest taki, że żadne rakiety tak naprawdę nie pomagają, tzn. pomagają ale człowiek zapada się nie po szyję ale po kolana. Długie i owalnie zakończone rakiety powodują, że wraz z rakietą podnosimy znaczną ilość śniegu, który na przestrzeni kilometrów znacznie obciąża nogę i utrudnia marsz.
Kolejny problem w przeciwieństwie do drewnianych rakiet z wyplotem siatkowym polegga na tym, że śnieg z rakiet jest podrzucany na nasze plecy a w wypadku kiedy nie mamy wodoodpornej lub wodoszczelnej odzeży nasze szmaty nam przemokną następnie zamarzną jak było w moim opisywanym przypadku.
Kopuła Śnieżnika przywitała nas fenomenalną widocznością, silnym mrozem i wspaniałymi formami śnieżnymi. Kapitalne kształty przybrały również karłowate świerki i krzewy kosodrzewiny oblepione szczelnie śniegiem. Słonko jak z widokówki, dosyć mocny wiatr powodował rozmywanie się smug kondensacyjnych z przelatujących odrzutowców.
Wyprawa niezmiernie wyczerpująca a zarazem wyciągnąłem b. wiele wniosków na przyszłość.
W miniony weekend atakowałem wraz ze świetną ekipą szczyt Śnieżnika z Kamienicy. Szliśmy na kreskę-azymut w rakietach śnieżnych i zapewniam was, że długie nowoczesne rakiety z podwiniętym noskiem kompletnie nie nadają się na bardzo strome stoki. Najlepsze kształty i rozmiary na strome stoki to rakiety krótkie o kształtach nerka-fasola, owalne, koła etc. Po drodze zwinęliśmy do domku myśliwskiego gdzie nie zastaliśmy nikogo. W środku mróż szczypał bardziej niż na zewnątrz. Kolejny problem w przypadku sypkiego puchowego śniegu jest taki, że żadne rakiety tak naprawdę nie pomagają, tzn. pomagają ale człowiek zapada się nie po szyję ale po kolana. Długie i owalnie zakończone rakiety powodują, że wraz z rakietą podnosimy znaczną ilość śniegu, który na przestrzeni kilometrów znacznie obciąża nogę i utrudnia marsz.
Kolejny problem w przeciwieństwie do drewnianych rakiet z wyplotem siatkowym polegga na tym, że śnieg z rakiet jest podrzucany na nasze plecy a w wypadku kiedy nie mamy wodoodpornej lub wodoszczelnej odzeży nasze szmaty nam przemokną następnie zamarzną jak było w moim opisywanym przypadku.
Kopuła Śnieżnika przywitała nas fenomenalną widocznością, silnym mrozem i wspaniałymi formami śnieżnymi. Kapitalne kształty przybrały również karłowate świerki i krzewy kosodrzewiny oblepione szczelnie śniegiem. Słonko jak z widokówki, dosyć mocny wiatr powodował rozmywanie się smug kondensacyjnych z przelatujących odrzutowców.
Wyprawa niezmiernie wyczerpująca a zarazem wyciągnąłem b. wiele wniosków na przyszłość.
Gryfie, nie mam rakiet customów z drewna (kiedyś naprędce zrobiłem w górach rakiety z gałęzi bodajże świerka), ale mam nowoczesne rakiety TSL, które pod wiązaniem buta posiadają coś w rodzaju raków. A wybrałem sobie model do największej możliwej wagi, czyli około 130 lub 135 kg, żeby jak najmniej zapadać się w śniegu.
A owa smuga kondensacyjna po samolotach nazywa się cumulus tractus, prawda że pięknie.
A owa smuga kondensacyjna po samolotach nazywa się cumulus tractus, prawda że pięknie.
Świetne rozwiązanie zwłaszcza kiedy, mamy do czynienia z zamarzniętym śniegiem lub lodem.StaszeK pisze:rakiety TSL, które pod wiązaniem buta posiadają coś w rodzaju raków.
Dzięki, cenne info.StaszeK pisze:A owa smuga kondensacyjna po samolotach nazywa się cumulus tractus, prawda że pięknie.
w przypadku b. sypkiego śniegu to nie ma znaczenia. będziesz się zapadał nawet wtedy gdy przytroczysz sobie drzwi do nógStaszeK pisze:A wybrałem sobie model do największej możliwej wagi, czyli około 130 lub 135 kg, żeby jak najmniej zapadać się w śniegu.
No właśnie, w listopadzie, kiedy z forumową ekipą odwiedziliśmy chatkę pod Śnieżnikiem ktoś zostawił cały komplet niewykończonych rakiet z grubszych leszczynowych witek, walają się tam do dziś.StaszeK pisze:(kiedyś naprędce zrobiłem w górach rakiety z gałęzi bodajże świerka),
Stachu skoro śnieg jest twardy np. taki marcowy po odwilży i nocnym mrozie wtedy bez rakiet piechur z plecakiem zapada się po pas co drugi krok - znam to! Ale z rakietami prujesz jak burza. Uwierz mi, sypki puch to przekleństwo, wiem to z ostatniego weekendu. Sądziłem, ze to może waga odgrywa tu jakąś rolę ale dwóch młodych chartów, którzy się z nami wybrali również zapadali się równie głęboko co my.
Re: Rakiety śnieżne
W czym chodziłeś? Bo mam całkowicie inne wrażenia. Nowoczesne rakiety sprawiają się bardzo dobrze na stromych i bardzo wyślizganych stokach bo:Gryf pisze:Szliśmy na kreskę-azymut w rakietach śnieżnych i zapewniam was, że długie nowoczesne rakiety z podwiniętym noskiem kompletnie nie nadają się na bardzo strome stoki. Najlepsze kształty i rozmiary na strome stoki to rakiety krótkie o kształtach nerka-fasola, owalne, koła etc.
1. Mają kolce które sprawiają że dobrze trzymają się nawierzchni,
2. Mają możliwość podłożenia pod piętę specjalnej zakładki która pochyla użytkownika rakiet do przodu - idąc pod górę idziemy jak po schodach,
3. But nie jest uczepiony rakiety na stałe, wygląta to tak jak w nartach biegowych. Z tym że na czubkach palców mamy dodatkowe kolce które przy oderwaniu pięty od rakiety wbijają się w śnieg.
Rakiety miałem okazję testować na Brugi Winter Trophy 2009, jeśli kogoś interesuje to tutaj można znaleźć moją relację.
Czasami tzw. raki przy rakietach zupełnie nie spełniają swojego zadania ponieważ w przypadku puchowego śniegu jego konsystencja wogóle nie stawia oporu, czasami raki nie sprawdzają się na zlodowaciałym betonowym śniegu, nawet wtedy człek się ślizga.AdamM pisze:Z tym że na czubkach palców mamy dodatkowe kolce które przy oderwaniu pięty od rakiety wbijają się w śnieg.
Co do obsypywania pleców. Mam samoróbki z aluminiowych rurek obleczonych materiałem plandekowym i jakoś nigdy mi nie obsypywały pleców. Może winne jest mocowanie rakiet do buta na takim jakby "zawiasie" - dzięki temu tył rakiet ciągnie się po ziemi/śniegu a nie "skacze" ze śniegiem do góry.
Chodziłem w tych rakieta po miękkim śniegu i pierwsza osoba rzeczywiście musiała podnosić giry wysoko - przecierając szlak. Za to następni szli już po prawie-twardym. Tylko "przecieracza" trzeba było zmieniać co jakiś czas.
Chodziłem w tych rakieta po miękkim śniegu i pierwsza osoba rzeczywiście musiała podnosić giry wysoko - przecierając szlak. Za to następni szli już po prawie-twardym. Tylko "przecieracza" trzeba było zmieniać co jakiś czas.
Nie wycinaj lasów bo i ty możesz zostać partyzantem.
Bogdan, zwracam Ci uwagę na jeden aspekt, zwróć uwagę, że idąc pod górę po stromym stoku musisz mieć zluzowane rakiety i wtedy idziesz jak po schodach a w przypadku kiedy rakieta jest "stała" na bucie czubek rakiety leci, czasami b. głęboko w śnieg co w trakcie maksymalnego wysiłku fizycznego może wytącić cię z równowagi również z rytmu.bogdan pisze:Co do obsypywania pleców. Mam samoróbki z aluminiowych rurek obleczonych materiałem plandekowym i jakoś nigdy mi nie obsypywały pleców. Może winne jest mocowanie rakiet do buta na takim jakby "zawiasie" - dzięki temu tył rakiet ciągnie się po ziemi/śniegu a nie "skacze" ze śniegiem do góry.
Problem większości piechurów nie tylo w rakietach, którzy wędrują po głębszym śniegu. Istotą problemu jest to, że na czele pochodu znajduje się jedynie jedna osoba, która, za którą idą następni wydeptując wąską i niewygodną rynnę. Wiem dobrze, że powinno to wyglądać następująco. w czole kolumny idą 2, 3 osoby a następne idą w kolumnie przetartym szlakiem. To samo w rakietach. Komfort marszu zwiększa się automatycznie.bogdan pisze:Chodziłem w tych rakieta po miękkim śniegu i pierwsza osoba rzeczywiście musiała podnosić giry wysoko - przecierając szlak. Za to następni szli już po prawie-twardym. Tylko "przecieracza" trzeba było zmieniać co jakiś czas.
Spacerując w rakietach warto robić to w większej grupie aby znieniać osobę, która prowadzi i przeciera.
Fajne rakietki wykonał ten facet, ciekawe jakie drewno jest najlepsze na takie cosik. Szkoda tylko, że artykuł nie jest bardziej obszerny.
http://www.bushcraftprimitivehunting.com/racket.html
http://www.bushcraftprimitivehunting.com/racket.html
Dawno nie odgrzewany temat, a zima już się kończy. Na ostatnim wypadzie zrobiliśmy sobie w terenie rakiety. Jedne podobne do tych w linku z poprzedniego postu /powyżej/, a drugie bardziej improwizowane. Materiał - świerk i to dość podłej jakości, ale o to właśnie chodziło, żeby nie było łatwo. Konstrukcja własna na podbudowie poprzednich prób i błędów. Czas wykonania kompletu ok. godziny, improwizowane o połowę krócej. Fotoinstrukcja budowy tutaj http://picasaweb.google.pl/107600224437819814141/RakietySniezne#
Któregoś weekendu miałem dość śniegu po kolana, w efekcie mojej frustracji w jakieś 15 min powstały takie rakiety.
http://picasaweb.google.pl/jurkorob/1?a ... 9349825586
Nie użyłem sznurka, zasadniczo nawet nóż był zbędny. Czysta improwizacja.
W tej formie produkt zdecydowanie jednorazowy, co nie oznacza, że były do kitu. Przetrwały tyle, ile oczekiwałem, czyli 4h sobotniego szwendania się po lesie w głębokim śniegu.
http://picasaweb.google.pl/jurkorob/1?a ... 9349825586
Nie użyłem sznurka, zasadniczo nawet nóż był zbędny. Czysta improwizacja.
W tej formie produkt zdecydowanie jednorazowy, co nie oznacza, że były do kitu. Przetrwały tyle, ile oczekiwałem, czyli 4h sobotniego szwendania się po lesie w głębokim śniegu.
..
Nie, nie ześlizgiwały się. Może to dzięki zadartym noskom moich butów? Po opanowaniu techniki chodzenia szło się fajnie. Dla ciekawych powiem, jak są zrobione (konstrukcja ciut inna od przedstawionej powyżej). Rama zrobiona jest z jednego kawałka tzw. okraki Y, dolne ramię odcięte, górne zaplecione, dołożone 2 pionowe poprzeczki i kilka zaplecionych poziomych poprzeczek. Uchwyt stopy to splecione w prosty warkocz cienkie, elastyczne gałązki. Banalne.
..