mokry obiad z piachem :)
: 17 sie 2016, 18:07
Szybki wypad na obiad. Deszczowo/burzowy. Zanim wyszliśmy z auta zaczęło padać i mocno grzmieć. Zauważyłam ,że tato się waha czy wypad ma sens. Musiałam jakoś go przekonać więc powiedziałam mu: tato nie bój się to tylko górza (pisownia oryginalna z wymową) . Nie wiem z czego się śmiał ale przeczekaliśmy deszcz i ruszyliśmy w las. No to parzymy. Gdyby miał jeszcze jakieś chwile wahania albo się bał górzy wzięłam mu lale. Niby mówi ,że nie lubi ale jakoś jak się ze mną bawi to nie wygląda na znudzonego i zmienia ubranka lepiej niż mama.
Na miejscówce znów zaczyna lać. Tata wyciąga ponczo ,a tu brak gum. Zanim naciął "sznurka" z płótna spadochronowego chwila minęła i zdążyliśmy zmoknąć ale jak widać humory dopisują.
Pogoda wróciła i zaczęło świecić słońce. Trochę zabaw w piachu.
i trzeba brać się do roboty.
Obiadek.
Po gorącej kiełbasce lepiej nie ryzykować i temperaturę pomidora również należy obniżyć po przez dmuchanie.
Znów zaczyna padać więc posiłek kończymy pod ponczem.
Chcę trochę dowartościować tatę i udaję bezradną. Chowam się pod parasol kiedy on zwija klamoty w strugach deszczu. Niech dalej myśli ,że jestem jego małą ,nieporadną córeczką.
A niech ma pozwolę mu się nawet ponieść.
Tak żeby się nie zorientował sprawdzam podłoże. Bo jeszcze weźmie i się znów zakopie.
I powoli wracamy na około ,wertepami do domu.
Do zobaczenia na szlaku.
Pozdrawiam Marysia
Na miejscówce znów zaczyna lać. Tata wyciąga ponczo ,a tu brak gum. Zanim naciął "sznurka" z płótna spadochronowego chwila minęła i zdążyliśmy zmoknąć ale jak widać humory dopisują.
Pogoda wróciła i zaczęło świecić słońce. Trochę zabaw w piachu.
i trzeba brać się do roboty.
Obiadek.
Po gorącej kiełbasce lepiej nie ryzykować i temperaturę pomidora również należy obniżyć po przez dmuchanie.
Znów zaczyna padać więc posiłek kończymy pod ponczem.
Chcę trochę dowartościować tatę i udaję bezradną. Chowam się pod parasol kiedy on zwija klamoty w strugach deszczu. Niech dalej myśli ,że jestem jego małą ,nieporadną córeczką.
A niech ma pozwolę mu się nawet ponieść.
Tak żeby się nie zorientował sprawdzam podłoże. Bo jeszcze weźmie i się znów zakopie.
I powoli wracamy na około ,wertepami do domu.
Do zobaczenia na szlaku.
Pozdrawiam Marysia