Jedzenie i sprzet na wyjazd.

Kącik złotych porad

Moderatorzy: Morg, GawroN, thrackan, Abscessus Perianalis, Valdi, Dąb, puchalsw

Fils
Posty: 7
Rejestracja: 01 mar 2016, 17:09
Lokalizacja: Wrocław
Płeć:

Jedzenie i sprzet na wyjazd.

Post autor: Fils »

Cześć! :-)
Za dokładnie 36 dni jadę na.. hm, wyjazd bo nie wiem czy wyprawa mogę to nazwać.

Mam zamiar samochodem zrobić całą Norwegię, górę Szwecji, Finlandię, Rosję i kraje bałtyckie (ostatnie przejazdem)

Co poza podstawowymi rzeczami powinienem zabrać? (Tzn, śpiwór, namiot, manierka, ubrania, etc.) Biorę rozmówki, mapy i dokumenty z papierów. Jak z jedzeniem? Czy na 3 osoby wystarczy 12 paczek bif dżerkow, 2 puszki zupy po 800cal, 9 liofilizatow i na próbę racja morska? Chce mieć zapas na około 6 dni. Co zapakować do samochodu poza dodatkową benzyną, kolem zestawem napraeczym etc? Jakieś przysasie? Ogółem, co wy byście zabrali na coś takiego? Układ spania będzie: jedna w aucie, dwie w namiocie.
Awatar użytkownika
Tanto
Administrator
Posty: 1072
Rejestracja: 26 sie 2007, 19:17
Lokalizacja: Szczecin
Gadu Gadu: 1743064
Płeć:

Post autor: Tanto »

Dobrze zagaduję ze chcesz 'przelecieć' przez te kraje?
Nie wiem ile kilometrów ma zaplanowana przez ciebie trasa i ile będziesz robić dziennie, ale taki dystans na 6 dni wg mnie nie ma większego sensu. Jeśli ma to byc wyjazd dający więcej niż tylko nabicie kilometrów, to 6 dni poświęcił bym na Norwegię i Szwecję, pokręcił się tam, pozwiedzał, a pozostałe kraje odwiedził przy innej okazji.

Biorąc pod uwagę dystans i czas - będziesz się poruszał cywilizowanymi drogami, a w takim przypadku najważniejsze czego potrzebujesz to kasa, nawet jak czegoś zapomnisz to bez problemów kupisz na miejscu. Z prowiantem też bym nie szalał, to co napisałeś chowamy na czarną godzinę, a na posiłki kupował to co się dostanie lokalnie.

Co może się przydać podczas wyjazdu? Coś do siedzenia, coś na czym da się zrobić kanapki, coś żeby rozwiesić nad głową w przypadku deszczu, coś co oświetli 'obozowisko' wieczorem itd. Zrób sobie 'rachunek sumienia' i przeanalizuj plan dnia, co po kolei będziecie robić i co do tego będzie wam potrzebne, co przydatne, a co ewidentnie zbędne. To najprostszy sposób na przygotowanie bagażu.
Podpowiem ci jedną rzecz - zbiornik na np. 15 l wody.

...tak więc karteczka, ołówek i miłego planowania ;-) Inni ludzie mogą ci coś zaproponować, ale tak na prawdę to ty sam musisz ogarnąć całą logistykę.
"...wszystkie koty z pyszczkami, które wyglądają, jakby ktoś wkręcił je w imadło, a potem wielokrotnie walił młotkiem owiniętym skarpetą, są Prawdziwmi kotami."
Awatar użytkownika
Dźwiedź
Posty: 690
Rejestracja: 22 wrz 2013, 21:25
Lokalizacja: GoldenCity
Tytuł użytkownika: brat cebka
Płeć:

Post autor: Dźwiedź »

Fils, - przypomnij się na początku lipca jak wrócę z Finlandii (też planuję dojechać tam przez Szwecję) ;-)
BUK, HUMOR i DZICZYZNA
kermitttt
Posty: 338
Rejestracja: 09 sty 2011, 19:44
Lokalizacja: lubuskie
Płeć:

Post autor: kermitttt »

Tanto jak to admin ma rację.
Od siebie dodam tak banalną sprawę, jak zapasowe kluczyki do auta, które osobiście przy dalszych wypadach zawsze daję żonie do torebki. Kable rozruchowe. Pomyśl też o specyficznych potrzebach współtowarzyszy. Podpaski, czy pieluchy kupisz wszędzie, ale jak ktoś przyjmuje nietypowe leki, to może być problem. Jeśli jedziesz z dzieckiem, to coś, żeby się nie nudziło, chociażby tablet. Jeśli nosisz okulary i masz dwie pary, to schowaj zapasowe w schowku. Sprawdź też auto, płyny, hamulce, czy powietrze w gumach w tym w zapasie, bo tam rzadko się zagląda. Sprawdź wycieraczki, nie tylko czy gumki zbierają, ale czy mocowania wyglądają solidnie bo też czasem pękają i wyskakują. Teoretycznie zgodnie z prawem międzynarodowym wyposażenie auta musi odpowiadać wymogom kraju, w którym jest ono zarejestrowane. Jednak lepiej dowiedzieć się, co jest wymagane w przejeżdżanych krajach i się w to doposażyć. To na ogół groszowe sprawy, a weź tu dyskutuj z upierdliwym policjantem w języku, którego nie znasz.
Jak już zrobisz listę, to możesz ją opublikować, może coś Ci dopowiemy.
Pozdrawiam
Awatar użytkownika
Tresor
Posty: 699
Rejestracja: 28 sie 2007, 17:42
Lokalizacja: Małopolska

Post autor: Tresor »

Ubezpieczenie na auto Asistance Europa
Awatar użytkownika
Precel
Posty: 205
Rejestracja: 04 kwie 2014, 16:29
Lokalizacja: Oleśnica
Płeć:

Post autor: Precel »

Tresor pisze:Ubezpieczenie na auto Asistance Europa
do tego swoje i współtowarzyszy na kraje które chcecie odwiedzić.
Co nas nie zabije... to wzmocni nasze drinki.
Awatar użytkownika
Bastion
Posty: 392
Rejestracja: 05 maja 2010, 10:21
Lokalizacja: Gdansk
Tytuł użytkownika: nizinny taternik
Płeć:

Post autor: Bastion »

Twoje wyposażenie (plus to co napisali koledzy) jest Ok.

Na Twoim miejscu, dodatkowo zwróciłbym uwagę na auto.
Przed wyjazdem sprawdzić:
- stan płynów (olej silnikowy, płyn hamulcowy, płyn do spryskiwaczy)
- ciśnienie w oponach (również opona zapasowa)
- ważność przeglądu technicznego (bez tego "auto assistance" może nie zadziałać tak jak tego oczekujesz :))

Zaopatrz się:
- zapas żarówek na wymianę.
- zestaw bezpieczników ( ewentualnie drut oporowy :)).

Pamiętaj żeby przed wyjazdem z Polski zatankować "pod kurek".
Robi się to tak, że kiedy na stacji "odstrzeli" Ci pistolet to wyciągasz go lekko do góry (1-2 cm)
i tankujesz dalej. Następnie czynność należy powtórzyć. W ten sposób do baku wchodzi mi 2l więcej paliwa.

Pozdrawiam i powodzenia.
Co nas nie zabije to nas wzmocni...
kermitttt
Posty: 338
Rejestracja: 09 sty 2011, 19:44
Lokalizacja: lubuskie
Płeć:

Post autor: kermitttt »

Tak mi się przypomniało- warto podskoczyć do NFZ po Europejską Kartę Ubezpieczenia Zdrowotnego da wszystkich podróżnych.
navas049
Posty: 30
Rejestracja: 24 maja 2011, 21:30
Lokalizacja: szczecin
Gadu Gadu: 12542788
Płeć:

Post autor: navas049 »

Może kanister z zapasowym paliwem
Awatar użytkownika
yaktra
Posty: 823
Rejestracja: 05 kwie 2010, 18:57
Lokalizacja: z krainy szaraka
Tytuł użytkownika: tropiciel/ fotograf
Płeć:
Kontakt:

Post autor: yaktra »

Skupiłbym się również na tym ile „łyka” Twoje auto, jaki może pokonać dystans na jednym baku. Ważna to rzecz, jeśli nie najważniejsza, bo może zdarzyć się tak, że do najbliższej stacji możesz ciągnąć na „wiatrach”. A to nie jest zabawne. Dobra nawigacja zapewne też się przyda a w niej ustawiona opcja „prowadź na najbliższy CPN”. Takie urządzenie zaś, dublujemy mapą i tym, że prowadzący auto non stop „trzyma kierunek” mam tu na myśli to, że wiemy iż miasto do którego podążamy leży np. na północ od...
Znam takie przypadki kiedy kierujący lecąc ze Szczecina na Śląsk, raptem zawrócił na zachód bo coś źle zagrało i pogubił kierunki świata.
O stanie technicznym wspomniał Bastion, więc dublować nie będę.
Jako, że śmigam zawodowo już parę wiosen, powiem tak;
Jazda nocą – czysta szyba to podstawa, tuż przed zmierzchem warto dobrze ją umyć, unikasz zniekształceń, szczególnie kiedy pokonujemy długie dystanse.
Przerwij jazdę „między dniem a snem” – poczekaj chwilę niech się ściemni i na odwrót, „między snem a dniem” poczekaj niech się całkiem rozwidni.
Nocą ciśnij zawsze tuż przy lewej krawędzi pasa, nie trzymaj się blisko prawej krawędzi, nie zawsze w porę zobaczysz co dzieje się na poboczu – wbrew temu czego uczą na kursach.
Jeśli zaczniesz mieć majaki, widzisz psy, koty, kłody na jezdni itp. natychmiast zakończ jazdę na kilka godzin. To znak, że za jakiś czas do zmęczonych już oczu dołączy zmęczony błędnik. Wówczas ciężko jest utrzymać jazdę po wyznaczonym pasie.
Małymi łukami należy dużo pić wody mineralnej, niegazowanej. Nie stosuj energetyków, oszukasz organizm i owszem, ale nie zmęczenie, które i tak przyjdzie za jakiś czas, tyle że ze zdwojoną siłą.
Respektuj drastyczną zmianę prędkości na ostatnich znakach np. z 90 raptem na 30, coś w tym jest, jakaś niespodzianka - na 100%. Kilku/ kilkunastominutowe przerwy w podróży, to chyba logiczne.
Jeśli użyjesz ogrzewania to mieszaj powietrze poprzez uchylenie szyby, ciepłe powietrze męczy oczy które zaczynają się kleić od samego nadmuchu. Klima jak najbardziej, ale warunek, że utrzymujemy temperaturę pokojową, nie stosujemy drastycznych różnic z otoczeniem.
No i taka zasada, lepiej być później niż wcale – noga z gazu.
To tyle, tak ja to widzę, miłej podróży :)
Awatar użytkownika
Zirkau
Posty: 1972
Rejestracja: 29 maja 2010, 09:38
Lokalizacja: Zirkau
Płeć:

Post autor: Zirkau »

yaktra pisze: Znam takie przypadki kiedy kierujący lecąc ze Szczecina na Śląsk, raptem zawrócił na zachód bo coś źle zagrało i pogubił kierunki świata.

Moja ostatnio podróż, wg GPS - od Gorzowa do Krakowa. Z nie wiadomych przyczyn, GPS przestawił trasę i na obwodnicy Wrocławia skierował mnie na pólnocny wschód. Okazało się do Krakowa wybrał trasę przez Łódź :D, bo chciał ominać płatną autostradę a być nadal na krajówce :p
navas049
Posty: 30
Rejestracja: 24 maja 2011, 21:30
Lokalizacja: szczecin
Gadu Gadu: 12542788
Płeć:

Post autor: navas049 »

Świetne rady yaktra :!: Najważniejszą jego rade i ja jeszcze raz powtórzę, aby weszło w nawyk: nigdy nie lekceważ objaw zmęczenia, raz zwiedzając Polskę autem zlekceważyłem zmęczenie, na moje szczęście na pustej drodze ...
Awatar użytkownika
Zirkau
Posty: 1972
Rejestracja: 29 maja 2010, 09:38
Lokalizacja: Zirkau
Płeć:

Post autor: Zirkau »

Kompas w aucie mnie ratował. Stwierdził, że to nie ten azymut i szukałem zjazdu z "eSki" by wrócić do Wrocławia. Potem już poleciał wg innego GPS z telefonu jak należy.
Awatar użytkownika
yaktra
Posty: 823
Rejestracja: 05 kwie 2010, 18:57
Lokalizacja: z krainy szaraka
Tytuł użytkownika: tropiciel/ fotograf
Płeć:
Kontakt:

Post autor: yaktra »

Zirkau pisze:bo chciał ominać płatną autostradę
CZA wyłączyć opcję "autostrady - omijaj" wówczas poleci po płatnej.
Dobra nawka, a raczej program jaki w nią wgramy, posiada różne opcje menu. Są bankomaty itp. Ja używam auto mapę już któryś rok z rzędu i powiem szczerze, że jestem zadowolony, grunt by umieć ją czytać, bo największe problemy mają ci co widzą tylko np niebieska linię prowadzącą. Nie mówię do Ciebie Zirkau. Całe menu należy dostosować do swoich potrzeb, odliczanie odległości ze zmianą prędkości itp. Jest tego trochę i warto umieć się tym posługiwać. Są „fachmani” szukający nazw miejscowości „krok po kroku” bo powiedzmy, że nazwa miejscowości jest w kilu województwach, niektórzy nawet nie wiedzą, że wystarczy wbić kod pocztowy i mamy gwarancję, że to ta miejscowość. Zdarzyć się może, że na długich dystansach 700 – 1000 km nawka zaczyna świrować bo dystans ów przekracza jej wartość na odległość mapy – nie wiem jak to fachowo nazwać, coś w rodzaju – za długi dystans, zapchanie karty. Wówczas wchodzimy w menu i spłaszczamy obiekty budynków, tym samym zyskujemy na pojemności karty/ mapy. Innym sposobem jest to, że dzielimy dystans na kilka odcinków, z miasta do miasta itp. GPS nie ma takich obciążeń. Słabsze nawigacje gubią sygnał w długich tunelach, to bardzo normalne. Niejednokrotnie trzeba prawie stanąć by odzyskała sygnał. Na postojach wchodzimy w opcję „czuwaj” tym samym po włączeniu ponownie nawki już nie „widzi” w pamięci pokonanego dystansu, tylko ten obowiązujący. Nie przyklejamy nawki pod lusterkiem wewnętrznym czy też w górnej partii szyby, w nocy, choć w opcji „noc” razi w oczy.
Z innej beczki:
Sporym problemem jest wymiana kapcia na autostradach. Zjazd na margines (pas techniczny) to duże ryzyko potrącenia przez pędzące samochody tuż za naszymi plecami. Polecam każdemu aby jednak zjechać w pobocze jeśli jest taka możliwość. Warunek jednak jest taki, że do zestawu zapas – lewarek, dokładamy deskę grubości przynajmniej 2 – 3 cm, średnicy większej niż stopa lewarka a długości około 20 cm. Zdarzyć może się tak, że na miękkim poboczu lewarek wchodzi w glebę. Śmieszną sytuacją, a jednak jest to, że może się zdarzyć, że samochód tak nisko siedzi, że ni jak nie da się podłożyć lewarka. Wówczas otwieramy szybę a pasażerowie napierając na uszczelkę drzwi unoszą nieco auto. To żadna ściema, teleskopy zareagują. Dla jadących solo – nie ma innego wyjścia jak najechać na swój zapas, powolutku, da się. Nie liczyłbym na to, że znajdę gdzieś kawałek cegły, krawężnika, czy coś w tym stylu. Jeśli jesteśmy na „głębokim poboczu” za pasem technicznym a tym bardziej jeszcze dalej od jezdni, nie używamy świateł awaryjnych, nie wystawiamy trójkąta.. To wprowadza kierowców w błąd, a co bardziej nerwisty zaczyna gwałtownie hamować.
Sposób na awarię wycieraczek – okazuje się, że to nie bezpiecznik.
Myjemy szybę płynem do naczyń, spłukujemy. Pozostały płyn (nierozcieńczony) zalewamy szybę po jej długości od góry, tak długo aż płyn pokrywając szybę ścieknie w dół. Daje nam to gwarancję, że krople deszczu spływają a obraz choć nieco zniekształcony jest całkiem OK :) i tak do samego warsztatu.

Dobrze mieć walutę danego kraju do jakiego wjeżdżamy, jako obcokrajowcy mandaty płacimy gotówką, to wówczas spory problem.
Jeśli mamy problem z dotarciem do celu polecam podpytywać taksówkarzy, kierowców komunikacji czy służb mundurowych, przypadkowy przechodzień może więcej zaszkodzić jak pomóc...
Okiem naszych obiektywów http://yaktrafotografia.jimdo.com/
Awatar użytkownika
Apo
Posty: 740
Rejestracja: 28 lis 2011, 17:36
Lokalizacja: Lasy Pomorza
Gadu Gadu: 3099476
Tytuł użytkownika: WATAHA Z POPRAWCZAKA
Płeć:

Post autor: Apo »

Mi jakoś tego żarcia jest mało. Jadą 3 osoby, zakładajmy, że będziecie jeść 3 posiłki dziennie - 9 posiłków na dzień czyli 54 na 6 dni. Jeśli po dwa dziennie - 6 na dzień czyli 36 na cały wypad.
I na to 12 paczek wołowiny, 2 zupy i 9 liofilizatów? To może być żarcie na czarną godzinę, ale ja na Twoim miejscu bym postawiła na lokalne sklepy, zwłaszcza jeśli chodzi np. o śniadanie. Warto zjeść świeży chlebek z pomidorkiem a nie zapchać się suszoną wołowiną. Jak będziecie tyle czasu siedzieć w aucie to to beef jerky zjecie jak chipsy na trasie :P A wieczorami możesz czarować z suszonkami i liofilizantami. Może warto do tego dołożyć jakieś suszone warzywa i jakieś przyprawy?

Na czym to żarcie będziesz robić? Bierzesz butlę? Palnik? Zapałki? Zapalniczkę? Krzesiwo?

Warto wgrać sobie jakiś tłumacz, bo rozmówki nie zawsze dają radę, zwłaszcza jeśli jedziesz do kraju, gdzie języyk jest diametralnie różny od polskiego (i angielskiego ;) ). Nam raz tak uratował tyłek, gdy chcieliśmy iśc przez płot na którym wisiała kartka ostrzegająca o groźnych, agresywnych baranach, które się tam pasły :P

Co do auta to miej pewność, że możesz przewozić w bagażniku kanister z benzyną. A może nie wolno?

No i trasa, tak jak pisał Tanto - za długa. Cztery litery Wam wrosną w siedzenia a i będzie duża nerwówka jak gdzieś źle skręcicie po 5h ciągłego grzania po autostradzie :P

Kasa lokalna i działająca karta to mus. Ja do Szwecji wzięłam kartę a okazało się, że straciła ważność i trzeba było sobie radzić z gotówką, którą mieliśmy w papierze. Dobrze, że wówczas zostały nam już tylko 3 dni na miejscu i samolot był opłacony :P Nowa oczywiście przyszła do domu przed wyjadem, ale nawet nie spojrzałam na datę ważności :roll:

O namiocie czy śpiworach oraz innych nożach, latarkach i ładowarkach to chyba nie trzeba pisać?

Ja jeszcze robię ksero wszystkich ważnych dokumentów (dowód, prawko, ubezpieczenie etc.) i każdy z uczestników wyprawy nosi zestaw wszystkich członków eskapady. Ponoć łatwiej jest wówczas przy kradzieży/zgubieniu w ambasadach. Nie musiałam tego sprawdzać na szczęście.
look deep into nature and then you will understand everything better

I've got the power to fly into the wind, the power to be free to die and live again. This power's like fire, fire loves to burn!
Awatar użytkownika
acia1065
Posty: 183
Rejestracja: 29 lis 2011, 09:51
Lokalizacja: małopolska
Gadu Gadu: 3955209
Tytuł użytkownika: Acia
Płeć:
Kontakt:

Post autor: acia1065 »

"Człowiek jest tym, co je" Feuerbach
wolfram
Posty: 22
Rejestracja: 12 sie 2016, 20:52
Lokalizacja: Legnica

Post autor: wolfram »

Rozwalił mnie ten wątek; podchody jak do wyjazdu na antarktydę w szczycie sezonu zimowego.
Na cholerę targać z sobą extra benzynę i żarcie w słoikach, skoro można to kupować po drodze, nierzadko taniej niż u nas...
Awatar użytkownika
Dźwiedź
Posty: 690
Rejestracja: 22 wrz 2013, 21:25
Lokalizacja: GoldenCity
Tytuł użytkownika: brat cebka
Płeć:

Post autor: Dźwiedź »

wolfram, - oj z tą benzyną na dalekiej północy, to lepiej mieć zapasowy kanister, sami z Gagatką i Anią w Finlandii się o tym przekonaliśmy.

A prowiant tam ma przyklejone takie same ceny jak u nas tyle że w euro... :-/
BUK, HUMOR i DZICZYZNA
wolfram
Posty: 22
Rejestracja: 12 sie 2016, 20:52
Lokalizacja: Legnica

Post autor: wolfram »

Moim zdaniem wpieprzanie tyrolskiej w obcym kraju jest turystycznym wieśniactwem, jakby nie patrzeć.
Jak już człowiecze jedziesz w obce kraje, to zakosztuj ichniejszej kuchni, choćby miały to być tubylcze fastfoody...
Na takim wyjeździe różnica kilkudziesięciu euro ma wymiar jedynie symboliczny.
Awatar użytkownika
Tanto
Administrator
Posty: 1072
Rejestracja: 26 sie 2007, 19:17
Lokalizacja: Szczecin
Gadu Gadu: 1743064
Płeć:

Post autor: Tanto »

wolfram pisze:...różnica kilkudziesięciu euro ma wymiar jedynie symboliczny.
W zależności od zamożności ten symbol ma zmienną wielkość. O czym warto pamiętać oceniając innych.
"...wszystkie koty z pyszczkami, które wyglądają, jakby ktoś wkręcił je w imadło, a potem wielokrotnie walił młotkiem owiniętym skarpetą, są Prawdziwmi kotami."
wolfram
Posty: 22
Rejestracja: 12 sie 2016, 20:52
Lokalizacja: Legnica

Post autor: wolfram »

Tanto, bądźmy rozsądni.
Autor wątku na same koszty bezpośrednie transportu wyda nie mniej niż 2OOOzł.
Do tego wzmianka o zamiarze zabrania z sobą liofilizatów ostatecznie dowodzi, że oszczędność finansowa nie stanowi tu priorytetu.
W tym KONTEKŚCIE kilkadziesiąt euro nie ma żadnego znaczenia.
Awatar użytkownika
Tanto
Administrator
Posty: 1072
Rejestracja: 26 sie 2007, 19:17
Lokalizacja: Szczecin
Gadu Gadu: 1743064
Płeć:

Post autor: Tanto »

Niestety autor tematu nie logował się na forum od czasu założenia tego wątku, szkoda może by wyjaśnił niektóre wątpliwości. Osobiście uważam że liofilizaty to bardziej świadectwo braku doświadczenia niż realnej potrzeby w jego przypadku. Wg mnie bardziej sprawdziło by się kilka paczek makaronu, tyrolska jako wsad mięsny ;-) , coś w stylu sosu bolońskiego w saszetce dla ubarwienia. Jak się człowiek postara to można mieć coś konkretniejszego na obiad niż 'lio'.

W sumie, to niewiele wnosimy do tego tematu ;-) Autor przestał się nim interesować, pewnie już wrócił z wyprawy którą planował ...a może zjadły go renifery i dlatego się nie odzywa ;-)
"...wszystkie koty z pyszczkami, które wyglądają, jakby ktoś wkręcił je w imadło, a potem wielokrotnie walił młotkiem owiniętym skarpetą, są Prawdziwmi kotami."
ODPOWIEDZ