W dniach 16-23 stycznia 2015, po raz 3 byłem w górach Norwegii, pierwszy raz zimą.
W ekipie oprócz mnie był Yoger i Sławek(mój kumple, z którym dwa lata temu byliśmy jesienią w Norwegii w rezerwacie Finnemarka).
Założenie było proste: polecieć wizzairem do Norwegii (Oslo Sandefjord), dotrzeć do Drammen gdzie zostawiliśmy nadbagaż i przechwyciliśmy Yogera, następnie busem do miejscowości Meheia i tam wejść na szlak prowadzący do chatki Selsli a następnie w stronę najwyższego szczytu tego rejonu czyli Bletoppen (1342m.n.p.m.).
O Norweskich szlakach turystycznych musicie wiedzieć to, że ich praktycznie nie ma Nie wiem jak Norwedzy się poruszają w terenie, znaki (malutka literka "T" narysowana gdzieś na kamieniu czy drzewie lub metalowe tabliczki przybite do drzew) pojawiają się sporadycznie, a marsz wzdłuż szlaku (tak jak to można zrobić u nas) jest praktycznie nie możliwy. Na szczęście miałem GPSa bo bez niego było by bardzo wesoło, szczególnie po zmroku.
Wysokość w porównaniu z naszymi górami może nie robi wrażenia, ale w Norwegii jest to zupełnie inny krajobraz niż u nas. Na tej wysokości nie ma już dawno drzew, jest goła skała zasypana śniegiem i stosunkowo niskie temperatury.
Poruszaliśmy się w rakietach co wzbudzało ciekawość i politowanie Norwegów, którzy śmigali na na nartach, pytając często gdzie zgubiliśmy swoje
Blefjell - cel naszej wędrówki.
Większość trasy była mocno zasypana śniegiem i stosunkowo ciężka do przejścia (szczególnie z moim 25kg plecakiem). O trudności szlaku może świadczyć to, że jednego dnia przeszliśmy ze sporym wysiłkiem 6km, następnego szliśmy cały czas pod górę i zrobiliśmy oszałamiający dystans 4km...
Pierwszy nocleg zrobiliśmy w pięknej drewnianej turystycznej chatce Selsli.
W całej Norwegii jest takich chatek bardzo dużo, żeby z nich skorzystać trzeba być członkiem DNT (coś jak nasz PTTK) i wypożyczyć uniwersalny klucz. No i oczywiście po skorzystaniu z noclegu zostawić chatkę w takim stanie w jakim się ją zastało (w piecach przygotowane drewno tak żeby rozpalić zapałką, w wiadrach stopiona/nabrana z jeziora woda itp.).
W drugi dzień spaliśmy w drewnianym "tipi" znalezionym przeze mnie w trakcie mojej pierwszej wizyty w Norwegii kilka lat temu.
Kolejny nocleg w opuszczonej szopie aż w końcu dotarliśmy do najwyżej położonej na naszej trasie chatki Sigridsbu.
Po drodze do tej chatki miałem przyjemność zapoznania się z bliska z rzeką ukrytą pod grubą warstwą śniegu... szedłem sobie spokojnie, aż nagle pode mną załamał się śnieg, zapadłem się ok 1,5metra i poczułem jak do buta wlewa mi się lodowata woda, chłopacy (prawie) natychmiast rzucili mi się na pomoc, bo z ciężkim plecakiem i rakietami na nogach nie byłem w stanie się z tego wygrzebać, chyba Yoger złapał za kij trekingowy i mnie wyciągał... chyba w życie nie trzymałem się niczego tak mocno Szybko zmieniłem skarpety na suche wełniane i ruszyliśmy dalej.
Piękna drewniana chatka, malowniczo położona z pięknymi widokami... teoretycznie pięknymi bo przez śnieżyce nic nie widać Jak zobaczyłem chatkę to tak się cieszyłem, że od razu ruszyłem prosto do jej drzwi, nie zauważając nawet, że przeszedłem przez środek zamarzniętego i zasypanego śniegiem jeziora
Stąd mieliśmy następnego dnia wchodzić na najwyższy szczyt tego pasma czyli wspomniany wcześniej Bletoppen (1342m.n.p.m.). Rano wstałem sporo przed chłopakami (za potrzebą ), wyszedłem z chatki w celu pójścia do toalety ulokowanej w budynku położonym ok. 30 metrów dalej. Wychodzę z chatki a tam totalna śnieżyca, nic nie widać, ciężko złapać oddech a temperatura była taka, że po dojściu do toalety miałem sople pod nosem... W związku z brakiem widoczności i potencjalnym ryzykiem wspinania się na szczyt, podejmujemy decyzję o odwrocie...
Po solidnym śniadaniu pakujemy graty, sprzątamy po sobie i wyruszamy w kierunku miejscowości Bolkesjo skąd planowaliśmy dostać się do Drammen. Na zewnątrz nadal była śnieżyca i prawie nic nie było widać. Mimo tego trasa poszła nam wyjątkowo sprawnie i po kilku godzinach dotarliśmy do Bolkesjo, gdzie po kilku nie udanych próbach złapania stopa wsiadamy do busa jadącego do Notoden a tam przesiadamy się do kolejnego busa do Drammen.
W Drammen zostawiamy nadbagaż (rakiety, karimaty i inny cięższy sprzęt), robimy zakupy i ruszamy na prawie 3 dni regeneracyjnego pobytu w chatce nad jeziorem Goliaten.
Trasa łatwa i przyjemna, po drodze staramy się uniknąć rozjechania przez dziesiątki Norwegów na nartach biegowych (profesjonalnie przygotowane i oświetlone trasy), wśród których znów wzbudzamy zainteresowanie bo jesteśmy jedynymi osobami "pieszo"
Ostatnie 350metrów do chatki pokonujemy na przełaj, brnąc po pas w śniegu. Chatka najładniejsza z wszystkich, wszystko w drewnie, trzy piece, wyposażona kuchnia itp.
Odpoczywamy tam nie wysilając się szczególnie. W ostatni dzień wracamy wieczorem do Drammen, szorujemy się, pakujemy plecaki i o 5:30 rano ruszamy na lotnisko.
Wypad wyjątkowo udany, chyba mój najlepszy zimowy. Już się nie mogę doczekać kiedy znowu odwiedzę Skandynawię.
Całkowity koszt wyprawy (samolot+ubezpieczenie+busy+żarcie) wyniósł +- 600zł
Zdjęcia:
https://plus.google.com/photos/11698737 ... 0fPSqqTteQ
Trasa:
http://www.wandermap.net/en/route/28910 ... ore-fjell/
Dziękuję Marshalowi za wsparcie wyprawy "rozpałkami Marshalla" i multitoolem (który uratował mi dwa razy dupsko) oraz Rzezowi za cenne wskazówki sprzętowo-odzieżowe
Norwegia 2015 - Blefjell
Moderatorzy: Morg, GawroN, thrackan, Abscessus Perianalis, Valdi, Dąb, puchalsw
- GawroN
- Posty: 649
- Rejestracja: 18 kwie 2012, 20:11
- Lokalizacja: Chorzów / Śląsk
- Gadu Gadu: 1519631
- Tytuł użytkownika: Szczupły blondyn
- Płeć:
Fajny wypad - zazdroszczę
Całe życie z wariatami
Forumowa Facebookowa Grupa Szturmowa: https://www.facebook.com/groups/160111940703089/
Co trzeba zrobić aby przyłączyć się do naszej grupy na FB - OPIS
Forumowa Facebookowa Grupa Szturmowa: https://www.facebook.com/groups/160111940703089/
Co trzeba zrobić aby przyłączyć się do naszej grupy na FB - OPIS
Też tak zrobiłem, plus był taki że całą noc dao się maszerować bo było jasno(czerwiec), minus był taki, że było mnóstwo komarów i meszek, na które nie działały żadne środki chemiczne#KomPoT pisze:na pierwszy wypad wybiorę raczej miesiące wiosenno/letnie
Od pięciu lat co roku jestem w Skandynawii, tak że postaram się pamiętać i dać Ci znać następnym razem (może w Lipcu/Sierpniu/Wrześniu 2015?Chetnie w przyszłosci niedalekiej dołącze na taka wyprawę
- Michal N
- Posty: 1186
- Rejestracja: 16 lut 2009, 21:47
- Lokalizacja: Warszawa-Mokotów
- Gadu Gadu: 9361862
- Tytuł użytkownika: Metyl Podgrzybek
- Płeć:
Mi chodzi po głowie Finlandia - jak patrzę na mapę i widzę tą mozaikę jezior i lasów, to aż mnie nosi#KomPoT pisze:Norwegia chodzi mi po głowie już od pewnego czasu ale na pierwszy wypad wybiorę raczej miesiące wiosenno/letnie
Nawet wstępnie robiłem rozeznanie w kwestii transportu - samolot vs autokar/pociąg do Estonii i prom
- Pratschman
- Posty: 214
- Rejestracja: 01 gru 2009, 13:31
- Lokalizacja: Jarocin/Poznań
- Płeć:
Panowie, super wypad!
Panowie, mam nadzieję że pamiętaliście o zapłaceniu za pobyt w chatkach? Ceny są oszałamiające, jak za chatkę bez prądu i wody:
http://www2.turistforeningen.no/article ... ar_id=9667
(225kr za noc dla nie-członka, 165kr dla członka DNT)
Ale ale... Dostarczenie drewna, butli z gazem czy puszek z żarciem na tą kamienną pustynię też kosztuje, i jeśli spałem w tych chatkach to uczciwie płaciłem, mimo że było lato.
Oczywiście nie dotyczy to tych chatko-szałasów bez dostarczonych tych wszystkich rzeczy
Panowie, mam nadzieję że pamiętaliście o zapłaceniu za pobyt w chatkach? Ceny są oszałamiające, jak za chatkę bez prądu i wody:
http://www2.turistforeningen.no/article ... ar_id=9667
(225kr za noc dla nie-członka, 165kr dla członka DNT)
Ale ale... Dostarczenie drewna, butli z gazem czy puszek z żarciem na tą kamienną pustynię też kosztuje, i jeśli spałem w tych chatkach to uczciwie płaciłem, mimo że było lato.
Oczywiście nie dotyczy to tych chatko-szałasów bez dostarczonych tych wszystkich rzeczy
No i w końcu jest gotowy filmik z wypadu:
Widać na nim trochę więcej niż na zdjęciach ale i tak nie oddaje klimatu i panujących tam warunków atmosferycznych. Momenty, w których szliśmy w śnieżycy przy wietrze tak silnym, że ciężko było oddychać a upuszczona na ziemię rękawica odfrunęła w dal, wyglądają jak niedzielny spacerek
Widać na nim trochę więcej niż na zdjęciach ale i tak nie oddaje klimatu i panujących tam warunków atmosferycznych. Momenty, w których szliśmy w śnieżycy przy wietrze tak silnym, że ciężko było oddychać a upuszczona na ziemię rękawica odfrunęła w dal, wyglądają jak niedzielny spacerek
- Kopek
- Posty: 1031
- Rejestracja: 10 mar 2009, 11:00
- Lokalizacja: Z największej dziury
- Tytuł użytkownika: TRAMPek łikendowy
- Płeć:
Chłopaki na wypasie. Wyjście po wodę mistrzostwo. Życzę kolejnych takich udanych wypraw.
kubush, pozdrów Jogera,.
kubush, pozdrów Jogera,.
"Czasem- i mówię to zupełnie szczerze - żal mi, że nie wychowano mnie jak włóczęgi. Nie związanego z żadnym miejscem, obowiązkami i ludźmi.
www.kopsegrob.blogspot.com
www.kopsegrob.blogspot.com