Strona 1 z 1

Leśna zupka

: 10 lis 2013, 20:08
autor: DzikieJajo
Chciałbym się was zapytać jakich składników używacie do swoich zup. Jak ja gotuję to zazwyczaj :
Kroję w kostkę warzywa: marchewki, seler, pietruszkę, por oraz ziemniaki później ....
wrzucam pokrojoną kiełbasę. Jak zacznie się gotować to wrzucam bulion, no i oczywiście sól i pieprz.
w oddzielnej menażce gotuję makron (przeważnie mi się rozgotowuje).
Na koniec wylewam wodę z menażki gdzie był makaron i wlewam tam zupę.
Proszę napiszcie jakie w robicie zupy.

: 10 lis 2013, 20:43
autor: thrackan
A co wspólnego z lasem, poza miejcem wytworzenia, ma ta zupa?
Bo to, co opisałeś, dość często uchodzi za luksusowy obiad w przeciętnym akademiku ;-)

: 10 lis 2013, 20:49
autor: DzikieJajo
Zazwyczaj na wyprawy biorę włoszczyznę i trochę kiełbaski i to nie jest nic związane z luksusem. Jak idę do lasu to wiadomo że chcę sobie zjeść jakąś zupkę porządną i wolę to od kiełbasy upieczonej.

: 10 lis 2013, 21:22
autor: Abscessus Perianalis
Po co targasz dwie menachy, skoro z powodzeniem można zrobić makaron w zupie?

Nie wiem czy ten temat ma jakikolwiek sens - zobaczymy co się z niego rozwinie.

Generalnie, to zwykle podsmażam coś tam sobie na dnie, potem dolewam wody i dorzucam to co ma się ugotować (w tym makaron | Edzia: makaron dopiero jak mi już warzywa dochodzą, bo po pół godziny będzie ciapa nie zupa), doprawiam i koniec. Jak mam kostki, to używam, jak nie mam to nie - generalnie zupełnie wolna amerykanka.

Zupa z kostki z kiełbą jest mało zachwycającym pomysłem, bierz sobie żurek w proszku, albo coś do czego kiełbasa najzwyczajniej pasuje, skoro i tak inwestujesz w chemię. (możesz wziąć trochę żuru butelkowanego - kiełbasa i warzywa zwykle robią wystarczającą robotę, jeśli chodzi o wywar)

Na koniec powiem, że właściwie gotowanie zup w terenie nie różni się od gotowania zup w domu. Naucz się robić normalne, porządne zupy i będziesz wiedział co wziąć do lasu, oraz jak to wykorzystać.

: 10 lis 2013, 22:29
autor: Mr. Wilson
Dzisiejsza zupka na obiad powstała z tego, co po drodze zerwałem i wykopałem. Wcześnie ciemno się robi o tej porze roku, zupkę ugotowałem już w domu, ale składniki w większości z lasu, a więc można powiedzieć, że leśna zupka.

Grzyby- kania czerwieniejąca, podgrzybek brunatny, ucho bzowe, płomiennica zimowa i boczniak ostrygowaty. Roślinki- ziele pokrzywy, listki szczawiu, korzenie dzikiej marchewki, bulwy pięciornika i kłącza czyśćca błotnego. Grzyby duszone na maśle, woda, do tego dodałem garstkę brązowego ryżu, trochę mięska i odrobina śmietanki, sól. Przyprawiłem gruzińską przyprawą do zup chmeli-suneli. Zupka wyszła aromatyczna, smaczna i sycąca.

Zawsze, gdy gotuję w lesie staram się dorzucić coś, co znajdę w terenie, choć jeden składnik. Niech to będzie grzybek, liść, korzonek, z lasu, łąki, a nie wszystko przytargane w plecaku. Inaczej pojęcie ''leśna zupka'' nie ma dla mnie sensu.

: 10 lis 2013, 22:44
autor: GawroN
Mr. Wilson pisze:Inaczej pojęcie ''leśna zupka'' nie ma dla mnie sensu.
DzikieJajo, nie zrażaj się opis Mr. Wilson`a to przykład kulinarnego leśnego wypasu i jego bardzo dobrego przygotowania. Ja z opisu zrozumiałem :(...)... grzyby ..... roślinki ...... Zupka wyszła aromatyczna, smaczna i sycąca(...)

: 10 lis 2013, 23:07
autor: Annael9
Prawda, nie zrażaj się i gotuj sobie spokojnie leśno - jarzynową w lesie. Moja właściwie też mogłaby się nazywać leśna, chociaż by to była jarzynowa albo krupnik mimo, ze jarzyny ze sklepu, bo mi nie urosły w ogródku ( pewnie na Forum siedziałam zamiast w ogródku :-P ) dlatego leśna, że mieszkam prawie w lesie i z okna kuchni widać poza stodołą kawałek lasu (już mówiłam siostrze, że warto zburzyć stodołę aby mieć lepszy widok na las... )

Zupa leśna, prawda, ze najlepiej byłoby aby była ze składników znalezionych w lesie. Jednak to opcja dla wytrawnych "lasołazów" Trzeba się znać na roślinach nie mówiąc już o grzybach. Dlatego dobrze, że na początek ktoś gotuje obiadek z przyniesionego przez siebie prowiantu. Wielu wędrowców nosi prowiant ze sobą. Wtedy więcej czasu na relaks przy ognisku. Ale Mr. Wilson ma rację, dobrze jest wędrując upatrzyć sobie choć jedną, znaną sobie, dziką roślinkę, by wrzucić do menażki. Mr. Wilsona przyprawy też nie leśne wszak :mrgreen:

No to poopowiadajmy sobie co kto ostatnio w lesie ugotował... Myślę, że nie jest to zły pomysł, może zachęcić początkujących leśnych łazęgów do improwizacji.
Wypowiadają się starzy wyjadacze ale jest wielu jedynie czytająych pragnących się czegoś nauczyć. Nuże panowie i panie - tak powstanie leśna książka forumowo-kucharska. A ta zlotowa jajecznica - leśna była ( poza tym, że pono smaczna ) :-)

: 10 lis 2013, 23:33
autor: Mr. Wilson
Ja się relaksuję łażąc po lesie, jednocześnie jestem zbieraczem i łowcą. Na zbiór składników do leśnej zupy wcale nie poświęcam dużo czasu, niejako samo się uzbiera w trakcie całodziennej wędrówki. Tu coś zerwę, tam grzebnę, a tu kopnę, i wkładka do gara jest.
Dzisiaj poświęciłem ok. 0,5 godziny na zbiór składników do zupy z 8 godzin szwendania się po lasach, łąkach i nieużytkach, to chyba nie jest dużo?
Każdy jakieś rośliny jadalne zna, tylko nie każdemu się chce.

A jeśli już jajecznica to spróbujcie do niej dodać ziela pokrzywy, podagrycznika lub gwiazdnicy. Wtedy to będzie po części leśna jajecznica.

: 11 lis 2013, 00:59
autor: ArturZ
Na ostatniej wyprawie dookoła jezioro jegocin do kieszeni zebrałem trochę kurek, szczawiku zwyczajnego i kilka owoców dzikiej róży. Wieczorem zrobiłem zupę, ale szczerze przyznam, że zabrakło soli. Dla mnie to taka nauka, że szczyptę NaCl dobrze mieć zawsze w w plecaku.

: 11 lis 2013, 01:11
autor: Abscessus Perianalis
ArturZ, wesołe połączenie, zwłaszcza ten szczawik i dzika róża. Jakie ilości waliłeś, jaki smak Ci wyszedł? Tylko na tym ta zupina? Bo w przypadku dodania do tego jakiejś kosteczki, to raczej z oryginalnych smaków, poza kwaskowatością niewiele pozostaje. Kurki też nie należą do grzybów, które dominują smakiem..

: 11 lis 2013, 07:37
autor: boshmen
Annael9 pisze:warto zburzyć stodołę aby mieć lepszy widok na las
Zły pomysł - lepiej posadzić las pod oknem :mrgreen: stodoła niech zostanie.
Mr. Wilson pisze:Wtedy to będzie po części leśna jajecznica.

Wilsonie a jajek ptakom jeszcze nie podbierałeś ;-) chociaż do gniazda łabędzia dobrać bym się nie ryzykował ,chociaż latem wędkowałem tuż obok i łabędź się do mnie przyzwyczaił :-P

: 11 lis 2013, 15:37
autor: ArturZ
Abscessus Perianalis, dałem to co znalazłem, co się napatoczyło. Szukałem jeszcze chrobotka reniferowego, bo chciałem spróbować, ale go nie znalazłem. Smak lekko grzybkowy z wyczuwalnym kwaskiem, ogólnie wodniste. Gdybym lekko posolił, to trochę smak zupy przypominało :) Proporcje to dwie garście kurek, garść szczawiku, pięć owoców dzikiej róży. Wrzucone do menażki i zagotowane nad ogniskiem. Najpierw wyjadłem grzybki, a potem wypiłem kompocik grzybkowo-kwskowy :)
Tak sobie myślę, że mogłem jeszcze dodać kilka owoców jałowca i kawałek kłącza pałki, ale i tak zapewne soli by brakowało to pełni smaku.

: 11 lis 2013, 15:43
autor: thrackan
Chrobotka nie polecam. Nie dość, że w Polsce podlega częściowej ochronie gatunkowej, to jeszcze jest nieatrakcyjny kuulinarnie. Chyba, że naprawdę śmierć głodowa w oczy zajrzy...

: 11 lis 2013, 17:29
autor: Mr. Wilson
thrackan pisze:Chrobotka nie polecam. Nie dość, że w Polsce podlega częściowej ochronie gatunkowej, to jeszcze jest nieatrakcyjny kuulinarnie.
Jeśli mnie pamięć nie myli to próbowałem na Konwencie chrobotka zebranego i przygotowanego przez Wojciecha Szymańskiego. Ugotowany i podany na słodko był bardzo smaczny. Nie wiem zatem skąd ta jego ''nieatrakcyjność kulinarna''?
Niektóre wiadomości o roślinach są w ''ciemno'' przepisywane z książek, które zawierają błędy lub nieścisłości, idzie to dalej bez uprzedniego sprawdzenia.

: 11 lis 2013, 18:00
autor: thrackan
Może stąd, że nie znałem odpowiedniego przepisu. Gotowałem go zwyczajnie ok 40-60 minut, zmieniając dwukrotnie wodę. Nie udało mi się go znacząco zmiękczyć. Jadłem taki twardy, jak sznurówki. No i jedyne co w nim było pozytywnego to lekki aromat grzybowy. Czy możesz zdradzić więcej szczegółów na temat dania, które jadłeś? W szczególności ciekaw jestem, czy ów chrobotek był w formie rozdrobnionej, oraz czy słodycz pochodziła z cukru zewnętrznego, czy z samego porostu po odpowiedniej obróbce?

I w niniejszej sytuacji nie polecam sposobu przygotowania, jaki wymieniłem, a nie samego grzyba lichenizowanego. Aczkolwiek częściowa ochrona gatunkowa jest cały czas aktualna.

: 11 lis 2013, 19:53
autor: Mr. Wilson
Przed chwilą się dowiedziałem. To nie był chrobotek reniferowy tylko płucnica islandzka.
Przepraszam za wprowadzenie w błąd i zamieszanie :oops:

: 11 lis 2013, 20:32
autor: thrackan
O płucnicy słyszałem, że może być dobra, ale jakoś nie próbowałem. Aczkolwiek mam zachomikowane przepisy z, jak mi się wydaje, rosyjskiej strony: http://survinat.com/2011/01/lichens-tsetrariya-iceland/
Kissel of Icelandic moss on hunting. 2-3 cups of shredded moss, 2 cups of cranberries, 0.5 cups of sugar, 1 liter of water. Icelandic Moss simmer for 2 hours. In the broth add cranberry juice and sugar, bring the volume to

1 liter boil. Eat hot or cold. In the broth, you can add cranberries, mashed with sugar.

Jelly timber of Icelandic moss. Concentrated broth moss (1 kg moss to 1 liter of water) salt to taste, pour over chopped cooked mushrooms. Cool, served with horseradish, mustard, pepper, vinegar (to taste).

Mushrooms flooded with Icelandic moss. 3 cups of concentrated broth Icelandic moss, 3 cups finely chopped mushrooms, or just small mushrooms, salt. Mushrooms sprinkled with salt, leave for 2 hours, then pour the hot broth cooked moss. Refrigerate until a jelly.

Pasta snack of Icelandic moss. 250 g of Icelandic moss, 100 g butter, 30 g of prepared mustard. Salt and pepper to taste.

Washed Moss chop a meat grinder, boil, add the butter, mustard, and salt. Mix and chill. The resulting mass is used for sandwiches.

: 06 gru 2013, 07:26
autor: Sdlcity
Na polewki rządzi Podagrycznik pospolity dla mnie z dodatkiem innych roślin i najczęściej jest przeze mnie jedzony.Z grzybów Pieprznik jadalny smażony i Czubajka kania jako kotlet.