Porozpalamy ogień?

dział małych piromanów ;-)

Moderatorzy: Morg, GawroN, thrackan, Abscessus Perianalis, Valdi, Dąb, puchalsw

jakub_kaczmarek
Posty: 75
Rejestracja: 28 sie 2007, 11:50
Lokalizacja: Nowy Tomyśl
Płeć:

Porozpalamy ogień?

Post autor: jakub_kaczmarek »

Tak sobie pomyślałem, że dla zwykłego człowieka... no dobra laika, pomysł rozpalenia ogniska pod koniec zimy, gdy w lesie jeszcze leży śnieg, mógłby się wydawać co najmniej przesadny.

Dlatego tak Sobie pomyślałem żeby, kto może i jest chętny, poszedł w teren i zagotował wodę... a później zdał relację na forum, na temat tego, jak szukał drewna, jakiego, jak się przygotowywał, itp.

Nie chodzi o sposób rozpalenia - więc tutaj techniki dowolne.

Ja się przejdę za tydzień w sobotę, więc zdam relację ;)
Ty mnie ukryj moja ziemio Wielkopolska, nizinny lesie kołysz mnie do snu...
boris
Posty: 46
Rejestracja: 13 mar 2008, 18:14
Lokalizacja: Płock
Gadu Gadu: 345731
Tytuł użytkownika: leń patentowany
Płeć:

Post autor: boris »

na podpałkę kora brzozowa (kiedyś zerwałem tego trochę, rzuciłem pod szafę i ze 4 lata się sezonowało)
na rozpałkę malutkie patyczki brzozowe albo jakieś świerkowe
na następne ,,stadia rozwoju,, ogniska jak najsuchsze coraz grubsze w sumie obojętnie jakie drewno
podpalam zapałkami i zwykle 80 % wychodzi w 15 minut
cieply
Posty: 40
Rejestracja: 23 mar 2008, 13:01
Lokalizacja: Wyszków/Warszawa
Tytuł użytkownika: cieply
Płeć:

Post autor: cieply »

ja jakieś 3 tyg temu byłem na rybach (ostatnie szczupaki), śnieg już leżał i udało mi się rozpalić bez problemu:

1. w tracie spiningowania zebrałem trochę kory z brzozy. Część z uschniętych, stojących drzew, część z rosnących ale tylko te fragmenty które same "odstawały" od brzozy
2. zauważyłem jedno drzewo na których gałęziach oparła się stara, ułamana, wysuszona gałąź - tego szukałem. Na ziemi cały czas leżał śnieg
3. następnie za pomocą składanej piłki Fiskars (tej większej) odciąłem od gałęzi dwa kawałki takie po 30cm. Sama gałąź miała około 20cm średnicy w najgrubszym miejscu.
4. wiedziałem że drewno z wierzchu jest mokre więc trzeba było dostać się do suchego środka, użyłem siekiery (Small Forest Axe www.gransfors.com) do rozłupania klocków
5. następnie wybrałem wewnętrzne, najmniejsze szczapy (takie 2cmx1cm) i za pomocą noża Fallkniven A1 zrobiłem "feather sticks" z 3 szczap (feather stick - dla przypomnienia to zrobienie takich "piórek" które szybko się zajmą ogniem
6. 4 szczapy które był stosunkowo płaskie ułożyłem jako bazę ogniska (śnieg odgarnąłem nogą aby dostać się do trawy)
7. na tą bazę położyłem korę brzozową którą zebrałem wcześniej
6. zapaliłem korę za pomocą krzesiwa FireSteel (duże)
7. położyłem Feather Sticks na palącą się korę
8. po chwili dołożyłem pozostałe szczapy
9. całe przygotowanie ogniska (bez zbierania kory bo to przy okazji wędrówki zrobiłem) do rozpalenia zabrało 30 min

jak uda mi się wyskok na Okonie w styczniu (tylko kra musi puścić :) ) to powtórzę i zrobię jakieś zdjęcia
Awatar użytkownika
Rzez
Posty: 667
Rejestracja: 03 mar 2008, 23:16
Lokalizacja: Mölndal
Gadu Gadu: 2437677
Tytuł użytkownika: F&L
Płeć:
Kontakt:

Post autor: Rzez »

Kora brzozowa + suche gałązki z sosen. Warto nazbierać trochę więcej, ponieważ większe kawałki drzewa będą zazwyczaj albo pokryte śniegiem, albo zamarznięte. Duże kawałki ułożyć w kształcie prostokąta, ponieważ: a) mamy ekran b) podwyższy się ich temperatura i zaczną wysychać. Jeżeli chodzi o miejsce rozpalania, najlepiej dotrzeć możliwie najbliżej warstwy znajdującej się pod śniegiem.

Przetestowane tydzień temu podczas mocno padającego śniegu (żeby nie było, rozpalałem zapalniczką, bo nie chciało mi się bawić gdy wiało i padało).
http://picasaweb.google.com/slaq24/ZimowaNocka34012009R#
,,I don't know what's wrong with me, but I love this shit.''
Awatar użytkownika
Dąb
Posty: 1060
Rejestracja: 08 lut 2008, 19:47
Lokalizacja: Gorzów
Płeć:
Kontakt:

Post autor: Dąb »

Biorąc pod uwagę scenariusz, że nie ma w około żadnych brzóz i nie mamy żadnej rozpałki w kieszeni, można rozpalać żywicą, świetne są też korzenie sosny są przesiąknięte żywicą, większe w środku potrafią być prawie brązowe, części korzeni sosny, które pachną mocno żywicą o średnicy połowy ołówka a nawet grubsze bez problemu odpalimy od zapałki. Cieniuteńki chrust świerkowy, który znajduje się jeszcze na pniach odpalimy od zapałki, jeżeli tego też nie ma to szukamy uschniętych drzewek czy gałęzi, które nie leżą na ziemi pod korą powinny być suche, jeżeli nie są rozłupujemy w środku na pewno będą suche i robimy cienkie strużyny (feather stick). Jeżeli mamy już rozpałkę w wystarczającej ilości możemy dorzucać nawet zmrożony chrust byle nie z ziemi i aby nie miał na sobie lodu, jeżeli takiego nie znajdziemy zostaje nam zrobić cienkie szczapki ze środka grubszych gałęzi. Co do używania drewna bierzemy te co mamy pod ręką zamiast latać i szukać iglaków na rozpałkę jezeli nie rosną blisko, bez problemu rozpalimy nawet bukiem. Oczywiście najpierw odgarniamy śnieg do gołej ziemi.
https://www.instagram.com/whittling_bushcraft/

Cała tajemnica wiedzy puszczańskiej, tkwi tylko i wyłącznie w chęci jej zdobycia. Nie są potrzebne do tego niezmierzone odmęty pierwotnej puszczy. Nie jest potrzebny super sprzęt czy ubranie rodem z kosmicznych technologi. Wystarczy chcieć, oglądać, czytać i próbować. Nie zrażać się niepowodzeniami. Proste - ale to cała tajemnica. Szkoda, że większość adeptów leśnej ścieżki nie potrafi tego zrozumieć...

"Płyń pod prąd - z prądem płyną tylko śmieci "
Awatar użytkownika
Gryf
Posty: 1091
Rejestracja: 19 wrz 2007, 07:53
Lokalizacja: Wrocław
Płeć:
Kontakt:

Post autor: Gryf »

Cebab'ie,

Trenować trenować i jeszcze raz trenować ze wszystkim tym co nas otacza i co mamy pod ręką.
boris pisze:na podpałkę kora brzozowa (kiedyś zerwałem tego trochę, rzuciłem pod szafę i ze 4 lata się sezonowało)
Kory brzozowej zupełnie nie trzeba sezonować. Pali się nawet wtedy kiedy wyjmiemy kawałek z kałuży.
Awatar użytkownika
Regent
Posty: 143
Rejestracja: 04 lut 2008, 09:04
Lokalizacja: Lublin/Warszawa
Płeć:

Post autor: Regent »

Gryf pisze:Kory brzozowej zupełnie nie trzeba sezonować. Pali się nawet wtedy kiedy wyjmiemy kawałek z kałuży.
Ale lepiej mieć zawsze zapas przy sobie. Jak założymy że brzoza będzie akurat tam gdzie planujemy rozpalić ognisko to akurat tam tej brzozy oczywiście nie będzie ;)
Awatar użytkownika
Gryf
Posty: 1091
Rejestracja: 19 wrz 2007, 07:53
Lokalizacja: Wrocław
Płeć:
Kontakt:

Post autor: Gryf »

Regent pisze:Ale lepiej mieć zawsze zapas przy sobie. Jak założymy że brzoza będzie akurat tam gdzie planujemy rozpalić ognisko to akurat tam tej brzozy oczywiście nie będzie


Wedle tej teorii należy wozić drewno do lasu bo np. mamy ochotę rozpalić ognicho ze świerka a w danym momencie jesteśmy w bukowym lesie. ;)
Starajmy się być niezawodni. Kiedyś nosiłem nawet mały zwitek kory brzozowej ale obecnie potrafię rozniecić ogień bez brzozowej kory. Zreszta kora brzozwa dla mnie nie była niezastąpiona, za każdym razem znajdziemy w lesie, nawet jak pisze Cebab, gdy leży śnieg (co jest najmniejszym problemem a większym jest uleny deszcz czy gołoledź) jakiś suchy materiał na rozpałkę. Zaznaczam, że nie umniejszam zalet kory brzozwej a jedynie wykazuję, że b. łatwo jest obejść się bez kory. Myślę, że w ten sposób łatwo jest rozpoznać ludzi, którym bez problemu przychodzi rozpalanie ognia.
Ostatnio zmieniony 12 sty 2009, 14:04 przez Gryf, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
Fredi
Posty: 1015
Rejestracja: 07 kwie 2008, 09:42
Lokalizacja: Skierniewice
Tytuł użytkownika: Fredne Zło..
Płeć:

Post autor: Fredi »

cieply pisze:ja jakieś 3 tyg temu byłem na rybach (ostatnie szczupaki), śnieg już leżał i udało mi się rozpalić bez problemu:[....]
cieszę się, że udało się rozpalić....ale żeby takiego arsenału do tego używać...i jeszcze go nosić....jestem pod wrażeniem :)
"Nie sztuką jest umrzeć, znacznie trudniej jest żyć."
boris
Posty: 46
Rejestracja: 13 mar 2008, 18:14
Lokalizacja: Płock
Gadu Gadu: 345731
Tytuł użytkownika: leń patentowany
Płeć:

Post autor: boris »

Gryf pisze:
boris pisze:na podpałkę kora brzozowa (kiedyś zerwałem tego trochę, rzuciłem pod szafę i ze 4 lata się sezonowało)
Kory brzozowej zupełnie nie trzeba sezonować. Pali się nawet wtedy kiedy wyjmiemy kawałek z kałuży.
wiem o tym, żeby nie było
ale tak jakoś się złożyło
cieply
Posty: 40
Rejestracja: 23 mar 2008, 13:01
Lokalizacja: Wyszków/Warszawa
Tytuł użytkownika: cieply
Płeć:

Post autor: cieply »

Fredi pisze: cieszę się, że udało się rozpalić....ale żeby takiego arsenału do tego używać...i jeszcze go nosić....jestem pod wrażeniem :)
:) normalnie tylko posługuję się nożem i piłką. Siekierę miałem w celach ćwiczebnych (nie umiem się nią wprawnie posługiwać).

p.s.
a ty Fredi jesteś w stanie przygotować ognisko w czasie zimy, gdzie śnieg leży na ziemi posługując się tylko nożem (albo saperką :) ) w 30 min ? :)
Awatar użytkownika
Tanto
Administrator
Posty: 1073
Rejestracja: 26 sie 2007, 19:17
Lokalizacja: Szczecin
Gadu Gadu: 1743064
Płeć:

Post autor: Tanto »

30 minut to bardzo dużo czasu
"...wszystkie koty z pyszczkami, które wyglądają, jakby ktoś wkręcił je w imadło, a potem wielokrotnie walił młotkiem owiniętym skarpetą, są Prawdziwmi kotami."
cieply
Posty: 40
Rejestracja: 23 mar 2008, 13:01
Lokalizacja: Wyszków/Warszawa
Tytuł użytkownika: cieply
Płeć:

Post autor: cieply »

Tanto, kurcze, to ile zajmuje przygotowanie ogniska w zimie? jakich narzędzi używasz? ile czasu zbierasz opał i go przygotowujesz (feather sticks, rozłupujesz) ognisko do rozpalenia? ile zajmuje samo rozpalenie (i czym)?
p.s.
swoją drogą to jeszcze nie spotkałem w necie takiego benchmarking'u czasowego, jedynie porównanie metod i narzędzi.
Awatar użytkownika
Dąb
Posty: 1060
Rejestracja: 08 lut 2008, 19:47
Lokalizacja: Gorzów
Płeć:
Kontakt:

Post autor: Dąb »

Czas przygotowania ogniska zależy od wielu rzeczy takich jak: rodzaj lasu( gatunku drzew,ich wieku), rodzaju śniegu(czy jest to mokra klucha czy sypki śnieżek), czy niedawno były roztopy. Więc czasy mogą być diametralnie różne, w sprzyjających warunkach około 10 minut w niesprzyjających dużo więcej. Tylko jak rozumianego przygotowania dla jednego może to być nazbieranie drewna na całą noc a dla drugiego na zagotowanie herbaty.
https://www.instagram.com/whittling_bushcraft/

Cała tajemnica wiedzy puszczańskiej, tkwi tylko i wyłącznie w chęci jej zdobycia. Nie są potrzebne do tego niezmierzone odmęty pierwotnej puszczy. Nie jest potrzebny super sprzęt czy ubranie rodem z kosmicznych technologi. Wystarczy chcieć, oglądać, czytać i próbować. Nie zrażać się niepowodzeniami. Proste - ale to cała tajemnica. Szkoda, że większość adeptów leśnej ścieżki nie potrafi tego zrozumieć...

"Płyń pod prąd - z prądem płyną tylko śmieci "
Awatar użytkownika
Gryf
Posty: 1091
Rejestracja: 19 wrz 2007, 07:53
Lokalizacja: Wrocław
Płeć:
Kontakt:

Post autor: Gryf »

cieply pisze:swoją drogą to jeszcze nie spotkałem w necie takiego benchmarking'u czasowego, jedynie porównanie metod i narzędzi.
Zbędne przelewanie z pustego w próżne. Podawanie subiektywnych wyników w trakcie wyjątkowych warunków kompletnie traci sens. Trenuj ćwicz i praktykuj.

Nieżadko czas rozpalenia ognia w zimowych warunkach to kwestia kilkudziesięciu sekund.

Dębie, herbatę się parzy nie gotuje. ;)
cieply
Posty: 40
Rejestracja: 23 mar 2008, 13:01
Lokalizacja: Wyszków/Warszawa
Tytuł użytkownika: cieply
Płeć:

Post autor: cieply »

Gryfie, to chyba trzeba wyjaśnić bo wdało się małe zamieszanie z niedoczytywaniem postów ....

1. we wcześniejszym poście napisałem że:
"...9. całe przygotowanie ogniska (bez zbierania kory bo to przy okazji wędrówki zrobiłem) do rozpalenia zabrało 30 min.."
czyli że 30 min zajmuje mi PRZYGOTOWANIE do rozpalenia, a nie samo rozpalenie które zajmuje jedno/dwa potarcia krzesiwa

2. noszenie sprzętu do które kwestionował Fredi jest zrozumiałe, ale wg mnie "coś za coś". Dzięki temu że mam nóż, piłkę oraz czasami siekierę to jestem w stanie w ciągu 30min, zimą nazbierać opał, przygotować (tzn. pociąć, porąbać drewno), wykonać feather sticks i zapalić ogień. Zawsze robiłem to bez siekiery ale proces rozłupywania trwał więcej

3. aktualnie za pomocą noża i krzesiwa jestem w stanie rozpalić ognisko prawie w każdych warunkach z materiałów które znajdę na miejscu ew. w trakcie wędrówki. Piłka znacznie przyśpiesza cały proces, dodanie siekiery także lecz nie jest to już taki przyrost efektywności jak w przypadku piłki.

4. wg mnie porównywanie metod rozpalania nawet w różnych warunkach terenowo/pogodowych ma sens, bo tylko dzięki temu można ocenić swój stopień zaawansowania. Nie chodzi mi tu o zawody "kto szybciej" tylko jeśli np. ktoś jest 2x sprawniejszy/szybszy to wtedy wiem że są lepsze/szybsze metody i staram się udoskonalić swój sposób lub szukam nowej techniki. Wg mnie to jest jak ze strzelaniem, pływaniem itp. można się samemu sprawdzać ale zawsze dobrze się z kimś porównać i zobaczyć jakie wyniki są możliwe oraz ile do "nauki nam zostało" (a i tak poziomu olimpijskiego nie osiągniemy :) )

po raz pierwszy tak dużo udzielam się na forum, ale chyba to jest związane z tym że w tym tygodniu jestem w domu i mam trochę wolnego czasu. Sorry za moje przynudzanie.
Awatar użytkownika
Gryf
Posty: 1091
Rejestracja: 19 wrz 2007, 07:53
Lokalizacja: Wrocław
Płeć:
Kontakt:

Post autor: Gryf »

cieply pisze:Gryfie, to chyba trzeba wyjaśnić bo wdało się małe zamieszanie z niedoczytywaniem postów ....
A zatem spróbujmy sobie co nieco sprostować i wyjaśnić.
cieply pisze:1. we wcześniejszym poście napisałem że:
"...9. całe przygotowanie ogniska (bez zbierania kory bo to przy okazji wędrówki zrobiłem) do rozpalenia zabrało 30 min.."
czyli że 30 min zajmuje mi PRZYGOTOWANIE do rozpalenia, a nie samo rozpalenie które zajmuje jedno/dwa potarcia krzesiwa

Zerwanie świerkowego chrustu, zwinięcie go w kłębek oraz podpalenie to nie więcej niż kilkadziesiąt sekund - ogień płonie. Dorzucasz tym co masz w koło siebie.
cieply pisze:2. noszenie sprzętu do które kwestionował Fredi jest zrozumiałe, ale wg mnie "coś za coś". Dzięki temu że mam nóż, piłkę oraz czasami siekierę to jestem w stanie w ciągu 30min, zimą nazbierać opał, przygotować (tzn. pociąć, porąbać drewno), wykonać feather sticks i zapalić ogień. Zawsze robiłem to bez siekiery ale proces rozłupywania trwał więcej
Systematycznie hajcuję ognicha na swoich wypadach i już od b. dawna nie korzystałem z narzędzi do rozpalania ognia i gromadzenia opału.
cieply pisze:3. aktualnie za pomocą noża i krzesiwa jestem w stanie rozpalić ognisko prawie w każdych warunkach z materiałów które znajdę na miejscu ew. w trakcie wędrówki. Piłka znacznie przyśpiesza cały proces, dodanie siekiery także lecz nie jest to już taki przyrost efektywności jak w przypadku piłki.
Ciepły, jestem pewien, że gdyby ktoś Ci zademonstrował co jak i którędy zapewne nie potrzebował byś całej sterty pił siekier i noży do gromadzenia opału i rozniecania ognia.
cieply pisze:4. wg mnie porównywanie metod rozpalania nawet w różnych warunkach terenowo/pogodowych ma sens, bo tylko dzięki temu można ocenić swój stopień zaawansowania.

Tu nie chodzi o czas lecz o jakość wykonywanych czynności. zresztą sam sobie udzieliłeś odpowiedzi:
cieply pisze:Nie chodzi mi tu o zawody "kto szybciej" tylko jeśli np. ktoś jest 2x sprawniejszy/szybszy to wtedy wiem że są lepsze/szybsze metody i staram się udoskonalić swój sposób lub szukam nowej techniki.
cieply pisze:Wg mnie to jest jak ze strzelaniem, pływaniem itp. można się samemu sprawdzać ale zawsze dobrze się z kimś porównać i zobaczyć jakie wyniki są możliwe oraz ile do "nauki nam zostało" (a i tak poziomu olimpijskiego nie osiągniemy )
Tyle, że w tego typu konkurencjach nikt nie sprawdza twojego czasu w zakresie przygotowania wymienionych przez ciebie dyscyplin a jedynie z samego trwania zawodu.
Awatar użytkownika
Fredi
Posty: 1015
Rejestracja: 07 kwie 2008, 09:42
Lokalizacja: Skierniewice
Tytuł użytkownika: Fredne Zło..
Płeć:

Post autor: Fredi »

cieply pisze: p.s.
a ty Fredi jesteś w stanie przygotować ognisko w czasie zimy, gdzie śnieg leży na ziemi posługując się tylko nożem (albo saperką :) ) w 30 min ? :)
Tak drogi kolego, jestem w stanie zrobić to o każdej porze dnia i nocy, latem i zimą, w słońcu i deszczu.

Ale....nie dam głowy, że zrobię to w tym czasie bez pomocy krzesiwa czy zapałek....


Ale chciałbym coś dodać do tej waszej konkurencji....rozpalić ogień to jedno - najprostrze.
Ale go utrzymać...bez ciągłego przy nim wachlowania, dorzucania wiórków itp.... to drugie :)


Nigdy nie mierzę czasu gdy się biorę za ognisko, bo nie liczy się czas, ale efektywność.

Pośpiech jest wskazany tylko w sytuacji awaryjnej, ale wtedy używa się zamiast krzesiwa - zapalniczki, świeczki, rozpałki do grila....

A chcesz się scigać to ci powiem, że mogę rozpalić ogień w 30 sekund a po minucie to już będzie dobrze grzało :), dlaczego?
Bo idąc z myślą o postoju i ognisku, po drodze zbieram potrzebne mi elementy, znajduję odpowiednie miejsce gdzie np. leży suche drzewo....tylko podchodzę...trzask....i płonie :D
"Nie sztuką jest umrzeć, znacznie trudniej jest żyć."
cieply
Posty: 40
Rejestracja: 23 mar 2008, 13:01
Lokalizacja: Wyszków/Warszawa
Tytuł użytkownika: cieply
Płeć:

Post autor: cieply »

Gryfie:
Gryf pisze: A zatem spróbujmy sobie co nieco sprostować i wyjaśnić.
Bardzo chętnie
Gryf pisze: Zerwanie świerkowego chrustu, zwinięcie go w kłębek oraz podpalenie to nie więcej niż kilkadziesiąt sekund - ogień płonie. Dorzucasz tym co masz w koło siebie.
Jak już wspomniałem ja miałem krzesiwo i był wszędzie wokoło śnieg. Rozumiem że Ty zapalasz gałęzie świerkowe krzesiwem, czy tak?
Gryf pisze: Systematycznie hajcuję ognicha na swoich wypadach i już od b. dawna nie korzystałem z narzędzi do rozpalania ognia i gromadzenia opału.
Tak się składa że ja na każdym wypadzie wędkarskim "hacuję". Mówiąc że nie "korzystasz z narzędzi do rozpalania ognia czy nie używasz noża, krzesiwa? wobec tego czego używasz?
Gryf pisze: Ciepły, jestem pewien, że gdyby ktoś Ci zademonstrował co jak i którędy zapewne nie potrzebował byś całej sterty pił siekier i noży do gromadzenia opału i rozniecania ognia.
Bardzo chętnie wysłucham twoich rad odnośnie tej kwestii, tylko daj mi szansę i zdradź chociaż część Twoich sekretów.
Gryf pisze: Tyle, że w tego typu konkurencjach nikt nie sprawdza twojego czasu w zakresie przygotowania wymienionych przez ciebie dyscyplin a jedynie z samego trwania zawodu.
Sorry, Nie rozumiem co chcesz powiedzieć w tym zdaniu. Przychodzi mi tylko do głowy kolejny przykład, widziałem zawody drwali w ścinaniu, przecinaniu pniaków - tam chyba liczy się czas.

Fredi:
Masz rację, celem MOICH wypadów jest wędrówka ze spiningiem wzdłuż rzeki. Natomiast samo ognisko jest tylko fragmentem wyprawy, a nie celem. Ale nadal nie zgodzę się z Tobą że Fallkniven A1, krzesiwo i piłka Fiskars to "nadmiar gratów" (szczególnie zimą).
Jak zauważyłem to na tym forum da się wyróżnić forumowiczów różnych stylów survivalowych (minimalistyczny, militarny itp). Ja może zaliczam się do rodzaju Skautowy/Trekingowy. Od wielu lat posiadam umiejętności rozpalenia ognia za pomocą tych narzędzi w każdych warunkach terenowo-klimatycznych.
Chciałbym tylko nadmienić iż temat tego wątku to "Porozpalamy ogień?" (założony przez Cebab). Ja opowiedziałem swoją metodę, może są lepsze? Nie wiem. Wiem jedno, że stałem się "stroną krytykowaną" co chyba nie jest celem tego wątku ani ideą jak przyświeca forum.

Ale się rozpisałem..... :)
Awatar użytkownika
Valdi
Posty: 950
Rejestracja: 29 sie 2007, 23:43
Lokalizacja: Litwa-Vilnius
Płeć:
Kontakt:

Post autor: Valdi »

Wyczuwam w tej "dyskusji" napiecie, PANOWIE opanujcie sie! :evil:
Treasure Hunter
Posty: 722
Rejestracja: 01 lut 2008, 02:11
Lokalizacja: Górny Śląsk
Tytuł użytkownika: DD Hammocks
Kontakt:

Post autor: Treasure Hunter »

cieply pisze:
Ale nadal nie zgodzę się z Tobą że Fallkniven A1, krzesiwo i piłka Fiskars to "nadmiar gratów" (szczególnie zimą).
Uważam, że masz rację. Z pewnością nie jest to nadmiar narzędzi. W gruncie rzeczy jest to tylko jedno dodatkowe i bardzo użyteczne narzędzie jakim jest piła składana.

Można się bez piły obejść ale na pewno nie jest to nieprzydatny, niepotrzebnie noszony sprzęt.
Awatar użytkownika
Gryf
Posty: 1091
Rejestracja: 19 wrz 2007, 07:53
Lokalizacja: Wrocław
Płeć:
Kontakt:

Post autor: Gryf »

cieply pisze:Gryf napisał/a:
Zerwanie świerkowego chrustu, zwinięcie go w kłębek oraz podpalenie to nie więcej niż kilkadziesiąt sekund - ogień płonie. Dorzucasz tym co masz w koło siebie.

Jak już wspomniałem ja miałem krzesiwo i był wszędzie wokoło śnieg. Rozumiem że Ty zapalasz gałęzie świerkowe krzesiwem, czy tak?
To zależy jaki śnieg. W trakcie odwilży, gołoledzi? Obecnie mamy mrozy więc jest suchy i wystarczy strzepać śnieg i nie ma problemu.

Gałęzi nie rozpalam krzesiwem, bezpośrednio rozniecam zapałkami. Korzystam jeszcze z kilku innych technik.
cieply pisze:Gryf napisał/a:
Systematycznie hajcuję ognicha na swoich wypadach i już od b. dawna nie korzystałem z narzędzi do rozpalania ognia i gromadzenia opału.

Tak się składa że ja na każdym wypadzie wędkarskim "hajcuję". Mówiąc że nie "korzystasz z narzędzi do rozpalania ognia czy nie używasz noża, krzesiwa? wobec tego czego używasz?
Nie korzystam z noża lecz z krzemienia. Jeśli chodzi o narzędzia mam na myśli siekierę, piłę i inne.
cieply pisze:Gryf napisał/a:
Ciepły, jestem pewien, że gdyby ktoś Ci zademonstrował co jak i którędy zapewne nie potrzebował byś całej sterty pił siekier i noży do gromadzenia opału i rozniecania ognia.

Bardzo chętnie wysłucham twoich rad odnośnie tej kwestii, tylko daj mi szansę i zdradź chociaż część Twoich sekretów.
Żadne sekrety. Czekamy na wasze pytania.
cieply pisze:Gryf napisał/a:
Tyle, że w tego typu konkurencjach nikt nie sprawdza twojego czasu w zakresie przygotowania wymienionych przez ciebie dyscyplin a jedynie z samego trwania zawodu.

Sorry, Nie rozumiem co chcesz powiedzieć w tym zdaniu. Przychodzi mi tylko do głowy kolejny przykład, widziałem zawody drwali w ścinaniu, przecinaniu pniaków - tam chyba liczy się czas.
Liczy się czas samego trwania zawodów ale nie przygotowanie się do zawodów czyli struganie trzonków, ostrzenie siekier czy cięcie pniaków do konkursu.
Valdi pisze:Wyczuwam w tej "dyskusji" napiecie, PANOWIE opanujcie sie!
Valdi, nie no, bez przesady. Zbędna troska. Wszystko jest OK.
Treasure Hunter pisze:cieply napisał/a:


Ale nadal nie zgodzę się z Tobą że Fallkniven A1, krzesiwo i piłka Fiskars to "nadmiar gratów" (szczególnie zimą).



Uważam, że masz rację. Z pewnością nie jest to nadmiar narzędzi. W gruncie rzeczy jest to tylko jedno dodatkowe i bardzo użyteczne narzędzie jakim jest piła składana.

Można się bez piły obejść ale na pewno nie jest to nieprzydatny, niepotrzebnie noszony sprzęt.
Wykazuję, że nie ma nic niezastąpionego. W każdych warunkach, nawet najtrudniejszych, każde ognisko rozpalimy przy pomocy noża zapałek etc. Oczywiście wszystko co wrzucimy do plecaka przyda się ale dlaczego mamy się m.in. nie nauczyć samowystarczalności? Zaznaczam raz jeszcze, że nie kwestionuję przydatności siekiery, czy piły na biwaku a jedynie, że nie są one niezbędne.
Awatar użytkownika
Tanto
Administrator
Posty: 1073
Rejestracja: 26 sie 2007, 19:17
Lokalizacja: Szczecin
Gadu Gadu: 1743064
Płeć:

Post autor: Tanto »

cieply pisze:Tanto, kurcze, to ile zajmuje przygotowanie ogniska w zimie? jakich narzędzi używasz?...
Zauważyłem że ostatnio na forum popularne jest przyznawanie się do wygodnictwa (kempingi, plecaki z ekstra systemem nośnym... ;-) ) no to idę z duchem czasów - pierwsza rzecz - ognisko w lesie rozpalam tylko wtedy kiedy jestem do tego zmuszony, często siedząc w lesie tydzień czasu wcale. No ale rozmawiamy o zimie i tu jest ono częściej, a że siwizna pokryła skronie i w kościach strzyka, to najczęściej nie chce mi się strugać wiórków, szukać brzozy w bukowym lesie itp. Zbieram wtedy suche lub prawie suche gałęzie, układam w jakikolwiek stosik, polewam miksturą zawierającą benzynę i olej napędowy (mniej więcej w równych proporcjach) i podpalam. He, he... wyobrażam sobie miny survivalowych ekstremistów :diabel2:
Jak mam ochotę się pobawić to zamiast flaszki wyciągam krzesiwo/zapalniczkę, korę brzozową i nóż, a dalej to jak już napisano powyżej.

Robienie rankingów czasowych nie ma sensu ze zwglądu na niewielkie szanse uzyskania powtarzalności warunków terenowo-pogodowych, no chyba że jedna osoba postanowi wypróbować różne techniki, ale to też lipa, bo jak wyzbiera opał na jedno ognisko w promieniu 10 metrów, to na następne będzie potrzeba biegać 20 m i to już wpłynie na zafałszowanie wyników. Na szczęście outdor/survival/puszczaństwo itp. nie mają na celu rywalizacji, zdobywania punktów i medali.
"...wszystkie koty z pyszczkami, które wyglądają, jakby ktoś wkręcił je w imadło, a potem wielokrotnie walił młotkiem owiniętym skarpetą, są Prawdziwmi kotami."
Awatar użytkownika
Gryf
Posty: 1091
Rejestracja: 19 wrz 2007, 07:53
Lokalizacja: Wrocław
Płeć:
Kontakt:

Post autor: Gryf »

Tanto pisze:Robienie rankingów czasowych nie ma sensu ze zwglądu na niewielkie szanse uzyskania powtarzalności warunków terenowo-pogodowych,
Również o tym wspominałem w pierwszym poście w tym temacie.
Tanto pisze:
Na szczęście outdor/survival/puszczaństwo itp. nie mają na celu rywalizacji, zdobywania punktów i medali.
Co nie znaczy, że je wykluczają.
Awatar użytkownika
Dąb
Posty: 1060
Rejestracja: 08 lut 2008, 19:47
Lokalizacja: Gorzów
Płeć:
Kontakt:

Post autor: Dąb »

Byłem dziś w lesie, i specjalnie pierwszy raz w życiu zmierzyłem sobie czas rozpalenia ogniska, używałem noża mora i zapałek, drzewa były wierzbowe z odstającymi suchymi gałązkami, pierwsze rozpaliłem robiąc strużyny (feather stick) , jednak nie robiłem sobie idealnych szczapek tylko usuwałem część kory i strugałem, doprowadzenie do stanu jak na zdjęciach 9minut. Rzadko robię takie strużyny więc ktoś wprawiony zrobił by to o wiele szybciej. Przy drugim rozpaleniu użyłem kory brzozowej, nie robiłem już strużyn, zajęło mi to nie całe 3 minuty. Jaki morał z tego ano taki że kora brzozowa znacznie ułatwia życie.
Obrazek Obrazek
Filmik poniżej pokazuje jak można bez stresu i zbędnej pracy rozpalić ogień jak jest mokro. Przeprowadzę jeszcze takie testy w tym samym miejscu jak będzie bardzo mokro oraz w bukowym starodrzewie gdzie znalezienie uschniętych gałązek przy pniu jest wielkim wyzwaniem.
Ostatnio zmieniony 18 sty 2009, 19:35 przez Dąb, łącznie zmieniany 1 raz.
https://www.instagram.com/whittling_bushcraft/

Cała tajemnica wiedzy puszczańskiej, tkwi tylko i wyłącznie w chęci jej zdobycia. Nie są potrzebne do tego niezmierzone odmęty pierwotnej puszczy. Nie jest potrzebny super sprzęt czy ubranie rodem z kosmicznych technologi. Wystarczy chcieć, oglądać, czytać i próbować. Nie zrażać się niepowodzeniami. Proste - ale to cała tajemnica. Szkoda, że większość adeptów leśnej ścieżki nie potrafi tego zrozumieć...

"Płyń pod prąd - z prądem płyną tylko śmieci "
ODPOWIEDZ