Strona 1 z 2

Wisła - marsz na 50km 20.07.2012

: 21 lip 2012, 12:00
autor: soohy
Wrzucam relację i zdjęcia z mojej wyprawy. Pisałem na bieżąco mając zeszyt i długopis ze sobą.

Wisła - marsz na 50 km - 20.07.2012

Jestem w domu, jest godzina 6:20, wychodzę. Moja trasa to: dojść do Okulic, potem kierować się na północny-zachód do rzeki "Raba", następnoie iść wzdłuż nurtu rzeki na północ aż do Wisły, gdzie Raba ma swoje ujście. Mam ze sobą jedynie litr wody, menażkę, nóż, podkładkę i świder oraz busolę.
Doszedłem już do lasu, gdzie droga będzie wiele ciekawsza. Nazbierałem kilka sztuk owoców borówki czarnej i maliny właściwej, oraz więcej owoców jeżyny fałdowanej. Po drodzę trafiłem też na jabłoń dziką, więc nazbierałem kilkanaście sztuk jakbłek. Zostawiam wszystko w plecaku. Jak będę głodny i spragniony to coś zjem, bo jeszcze długa droga przede mną. Tymczasem kieruję się na Okulice.
Jestem w Okulicach, wybrałem kierunek marszu na północny-zachód z lekką przewagą na zachód. Łąkami i polami mam do przejścia około 4-5km, aż dojdę do Raby.
Jestem na wale od Raby, zebrałem trochę owoców jeżyny popielicy, powoli zaczynam odczuwać ból nóg, lecz odpocznę kiedy dojdę do celu - Wisły. Pogoda jest słoneczna, wiatr wieje, co jakiś czas przejdzie jakaś niegroźna chmura, wody i owoców mam jeszcze sporo. Po drodzę widziałem 2 lisy, sarnę, bażanta - wszystko kilka metrów przede mną.
Osiągnąłem cel - doszedłem do Wisły. Poziom wody jest bardzo niski, odkąd byłem spadł o 1,5m. Zamierzam rozpalić ognisko, wypić ciepły kompot z owoców, zjeść trochę jabłek, osuszyć ubrania i stopy, przygotować się do drogi powrotnej, która będzie wiodła ulicami. Zrobił się większy wiatr, mniej słońca.
Wszystko już zrobiłem, zgasiłem ognisko, spakowałem się odpowiednio. Jeszcze ściągne buty na kilkanaście minut, zmoczę nogi i ruszę prosto do domu. Zostało mi mało wody, ale napełniłm się przed chwilą. Ruszam prosto do domu.
Pozostało mi do Brzeska około 8km. Wody brakło mi 2 km temu, jednak poprosiłem w sklepię o litr wody o zaspokoiłem pragnienie. Strasznie bolą mnie stopy, są nagrzane od skarpetek, butów, na prawej stopie mam duży pęcherz dlatego idę jeszcze kilka km, następnie jadę już samochodem. Przepakuję plecaki idę dalej.
Doszedłem do przystanku, gdzie kończy się moja trasa. Przeszedłem 45km (+/- 2km). Na lewej stopie również mam duży pęcherz. Podsumowując wypiłem 1,3 litra wody, nie udało mi się rozpalić ogniska metodą świdra ręcznego z powodu silnego wiatru na otwartej przestrzeni, który uniemożliwił to w 100%. Użyłem więc araryjnego źródła ognia jakie mam zawsze ze sobą - zapalniczka.
Będąc w domu stwierdziłem, że dobrze zrobiłem kończąc tą podróż w taki sposób. Trzeba znać swoje umiejętności i możliwości fizyczne i psychiczne a także poznać granice swojego sprzętu, kiedy już zawodzi - w tym przypadku buty, stare, o cienkiej podeszwie - trudno, innych nie mam. Od plecaka bolały mnie plecy w jednym miejscu. Bardziej wygodnie nie da się go wyregulować, więc nosiłem go na różne sposoby.
Ogółem jestem zadowolony, (jednak nie w 100%) ponieważ naprawdę wiele się nauczyłem podejmując takie wyzwanie bez wcześniejszych treningów marszowych. Głód był najmniejszym problemem, jedno jabłko to były 3-4 małe ugryzienia, za każdym kolejnym już nie chciało się jeść, niektóre były gorzkie, kwaśne, trafiały się słodkie. Woda była większym problemem, ale największym buty, skarpety, stopy i na końcu plecak.

Album:
https://picasaweb.google.com/1045722630 ... 8384594770

Pozdrawiam

: 21 lip 2012, 12:45
autor: Q_x
Widzę, że nielichy z Ciebie spacerowicz!

Odn. plecaka - nie wiem ile tam dźwigałeś, z opisu wynika, że 3,5kg maks. Jeżeli od tego rozbolały Cię plecy, to może chodzi nie o plecak, a o kondycję (w sensie, że bolałyby nawet bez plecaka)? Jak nie, to pewnie będziesz musiał gadzinę wymienić, albo ulepszyć jakoś. Szczególnie kiedy przyjdzie Ci dżwigać po 10 kg przez większość dnia przez parę dni z rzędu, może być kiepsko. Swoją drogą nie wierzę, że FN wypuściłby bubla, nie takiego.

Na zapobieganie bąblom na nogach jest kilka prostych sposobów - poza porządnym obuwiem:
dobre, grube wełniane ("wełniane" - z coolmaxem, dodatkiem tworzyw sztucznych itp.) skarpety
wygodne, amortyzujące wkładki
chodzenie na bosaka (np. po piaszczystych polnych i leśnych drogach)
kijki (zdejmują obciążenie ze stóp)
przerwy w marszu - zanim powstanie bąbel, nie jak już jest po ptakach

: 21 lip 2012, 13:11
autor: birken1
Co do plecaka to jak dobrze widzę model Bikki 25. Czyżby uwierał w okolice lędźwi? System FN oparty na siatce miał takie właściwości, że uwierał właśnie tam. Ale nie powinno być to tak bardzo odczuwalne przy takim ciężarze. Może trza się do niego przyzwyczaić? ;-)
Q_x pisze:Na zapobieganie bąblom na nogach jest kilka prostych sposobów
przede wszystkim oddychające buty. Ale także jakiś lubrykant czy mąka kartoflana. Ja nie używam już innych skarpet niż wełniane i bambusowe. Choć bawełna używana jest, ale rzadko i zupełnie nie outdoor'owo.

50km na dzień. Dobry dystans ;-)

: 21 lip 2012, 19:38
autor: Rzez
Q_x pisze:Na zapobieganie bąblom na nogach jest kilka prostych sposobów - poza porządnym obuwiem:
dobre, grube wełniane ("wełniane" - z coolmaxem, dodatkiem tworzyw sztucznych itp.) skarpety
wygodne, amortyzujące wkładki
chodzenie na bosaka (np. po piaszczystych polnych i leśnych drogach)
kijki (zdejmują obciążenie ze stóp)
przerwy w marszu - zanim powstanie bąbel, nie jak już jest po ptakach
Grube wełniane skarpety latem?

Chodzenie na bosaka?

Kijki zmniejszą obciążenie stóp i spowodują że nie będzie się miało odcisków?

Nie rozumiem powyższych argumentów. Mógłbyś je rozwinąć?

: 21 lip 2012, 20:31
autor: Q_x
Rzez, szczerze napisz, kiedy ostatnio miałeś na nogach "100% skórzane" adibasy i przeszedłeś w nich 30 czy 40 km. Widziałeś zdjęcie obuwia soohego? O zaparzenie czy otarcie stopy w takim obuwiu chyba łatwiej z jedną cienką skarpetą, niż z dwiema grubymi. Przy cienkich podeszwach, bez porządnych wkładek w środku każdy mm więcej miękkiego będzie pomagał stopom (i w amortyzacji, i w odprowadzaniu wilgoci), jak dla mnie może to być wełniana skarpeta, wkładka, a jak trzeba to nawet siano jakieś, cokolwiek. To samo z chodzeniem na bosaka - piach, polna czy leśna droga gruntowa albo liście mniej dają w kość od lichej podeszwy, nie ma mowy o bąblach. Trzeba uważać na szkła i kawałki metalu, ciężko się chodzi po szyszkach, ale to oczywista oczywistość. Nie da się na boso po lesie zasuwać 5 czy 6 km/h - ale można codząc w ten sposób dać stopom odpocząć przez pół godziny. Z kijkami daje radę przejść 30% więcej dziennie, niż bez, pęcherze też jakoś nie chcą wyskakiwać tak ochoczo - może te np. wyskakują nam z różnych powodów.

Rzez, wiem, że dużo chodzisz, podziwiam Cię za to. Nie mam 10k na sprzęt, nie robię 3kkm/rok, mieszkam na prowincji, nie zrobiłem doktoratu z bąblologii stosowanej, mogę się nie znać. Jak wiesz lepiej, to wypadałoby mnie poprawić zamiast atakować, skorzystałbym i ja, i soohy.

: 21 lip 2012, 23:07
autor: Kopek
No bracie, toś pomaszerował. Podoba mi się pomysł na relacje. Porozdzielałbym jedynie poszczególne zapiski i dodał np. aktualny czas. Ale jest ok. Zdjęć jak zwykle masa. Krzemień wy....ty. Poznałeś w zasadzie na własnej skórze podstawowe problemy piechura. Tak trzymaj. Co do butów to jak do tej pory nie mogę nic dobrego trafić. No jeśli chodzi o półkę na którą mnie stać. Ale kupiłem kiedyś w ciucholandzie reeboki za 18 zl i jak na razie to moje najlepsze obuwie. Do tego skarpety z coolmaxem dla piechura i zero bąbli jak na razie. A wiem co to bąble,do których już krew naciekła.

Pozdrawiam
I trzymaj tak dalej.

: 22 lip 2012, 01:36
autor: MlKl
Margarynowe pokolenie :) Załapałem się w Orzyszu na dwie małe i jedną dużą pętlę. Mała to 40 km w pełnym oporządzeniu i z taktyką, duża to 80 km tyle, że bez taktyki dla urozmaicenia. W opinaczach założonych na onuce. Jak ktoś nie miał pojęcia o zakładaniu onuc, to po marszu krew z opinaczy wylewał - a na drugi dzień normalne zajęcia...

Ale jak normalką było pojechać 40 km od jednostki, i wrócić przed pobudką po zakończeniu zabawy na piechotę, to i takie rozrywki potem nie były tragedią :)

: 22 lip 2012, 09:51
autor: Bastion
soohy jak na 16-latka to zrobiles naprawde ladna trase.
Mysle, ze najslabszym elementem w twojej wedrowce byl maly zapas wody (ta manierka to jest chyba 0.75l na nie 1l?) oraz buty.

Osobiscie, na calodniowe wedrowki, zabieram przynajniej 2-3 litry plynow izotonicznych + awaryjnie tabletki do odkazania wody.
Odnosnie stop, to zgadzam sie z Q_x-em na 100%, (kijki, grube skarpety, jak sie da to lazenie boso).

Od siebie dopowiem, jezeli chcesz robic takie trasy to postaraj sie o lepsze buty.
Na poczatek to nie musi byc wielki wydatek, polecam np. :
http://www.decathlon.com.pl/PL/forclaz- ... -70219456/
69 zlotych, za fajne, lekkie trekkingi. Nie sa idealne ale na pewno 200 razy lepsze od tego co miales na sobie (kurka wodna... co to bylo... jakies trzewiki do gry w golfa?).

Na koniec kilka luznych uwag:

1) Kupujac buty, wybierz taki rozmiar, zebys przy rozsznurowanym bucie mial 1-1,5 cm luzu za pieta.

2) Jezeli pecherze sa tak dokuczliwe ze nie mozesz isc dalej... to przebij je igla, agrafka albo haczykiem, wycisnij plyn surowiczny. DOKLADNIE zdyzenfakuj i zaklej plastrem.

3) Na takie wedrowki warto zabrac jakis srodek przeciwbolowy. Apap albo panadol.

: 22 lip 2012, 10:26
autor: Rzez
Q_x pisze:Rzez, szczerze napisz, kiedy ostatnio miałeś na nogach "100% skórzane" adibasy i przeszedłeś w nich 30 czy 40 km.
W skórzanych butach (niesportowych) ostatnie 30-50 km pyknąłem chyba w okolicach 2009 czy 2010 roku - Meindl Engadin.
Q_x pisze:Widziałeś zdjęcie obuwia soohego? O zaparzenie czy otarcie stopy w takim obuwiu chyba łatwiej z jedną cienką skarpetą, niż z dwiema grubymi. Przy cienkich podeszwach, bez porządnych wkładek w środku każdy mm więcej miękkiego będzie pomagał stopom (i w amortyzacji, i w odprowadzaniu wilgoci), jak dla mnie może to być wełniana skarpeta, wkładka, a jak trzeba to nawet siano jakieś, cokolwiek.
Widziałem. Nie są to idealne buty na dłuższe wyjścia, ale bez przesady - najważniejsze że nie zasuwał po płaskim w Junglach/butach BW etc. Z cienką skarpetką wełnianą jest z mojego doświadczenia jednak wygodniej niż z grubą - przede wszystkim stopy mniej się pocą + skarpety nie zwijająsię i nie "marszczą".
Q_x pisze:To samo z chodzeniem na bosaka - piach, polna czy leśna droga gruntowa albo liście mniej dają w kość od lichej podeszwy, nie ma mowy o bąblach. Trzeba uważać na szkła i kawałki metalu, ciężko się chodzi po szyszkach, ale to oczywista oczywistość. Nie da się na boso po lesie zasuwać 5 czy 6 km/h - ale można codząc w ten sposób dać stopom odpocząć przez pół godziny.
Na bosaka chodziłem bardzo mało, natomiast nie sądzę żeby stopy w ten sposób odpoczywały. Nie wychowywałem się bez butów, więc moje stopy są zupełnie nieprzyzwyczajone do chodzenia boso w terenie. Plus oczywiście argument o prędkości marszu - nie wyciągnę na bosaka więcej niż w butach.
Q_x pisze:Z kijkami daje radę przejść 30% więcej dziennie, niż bez, pęcherze też jakoś nie chcą wyskakiwać tak ochoczo - może te np. wyskakują nam z różnych powodów.
Hmm. Nie rozumiem jak stwierdzasz, że da się przejść więcej albo powoduje to mniej bąbli - tj. jaki mechanizm działa, że te bąble nie powstają? Pytam się, bo na zawodach ultra można zobaczyć sporo osób, które gania 50-100 km + bez kijkow, a są w czołówce i nie mają zbytnich problemów ze stopami.
Q_x pisze:Rzez, wiem, że dużo chodzisz, podziwiam Cię za to. Nie mam 10k na sprzęt, nie robię 3kkm/rok, mieszkam na prowincji, nie zrobiłem doktoratu z bąblologii stosowanej, mogę się nie znać. Jak wiesz lepiej, to wypadałoby mnie poprawić zamiast atakować, skorzystałbym i ja, i soohy.
Hej, bez przesady. Nie atakuję w jakikolwiek sposób - i nie chcę też żeby mój psot był tak postrzegany. Proszę tylko o wyjaśnienie tego co napisałeś, bo nie do końca rozumiem zależności: chodzenie na bosaka (w trakcie wyjazdu) --> mniej bąbli; używanie kijków teleskopowych --> mniej bąbli etc.

Soohy - wspaniały początek dłuższych marszów! Na co warto zwrócić uwagę:

- odpowiednia ilość wody/płynów izotonicznych,
- dobór czegoś do jedzenia - dobrze sprawdzają się batoniki muesli lub "trail mix" (rodzynki, migdały, orzeszki ziemne etc.),
- buty - fajnie jest wziąć coś w stylu butów do biegania (z doświadczenia - niestety, ale pomiędzy 16 a 21 rokiem życia chodziłem w ciężkich butach),
- zamiast manierki - spokojnie starczy zwykła butelka PET,
- w przypadku słonecznych dni - odpowiedni krem UV.

: 22 lip 2012, 12:14
autor: Q_x
Hmm. Nie rozumiem jak stwierdzasz, że da się przejść więcej albo powoduje to mniej bąbli - tj. jaki mechanizm działa, że te bąble nie powstają? Pytam się, bo na zawodach ultra można zobaczyć sporo osób, które gania 50-100 km + bez kijkow, a są w czołówce i nie mają zbytnich problemów ze stopami.
Nie uprawiam sportów wyczynowych, nie znam mechanizmów, znam to z autopsji. Łatwiej (szybciej, lżej i z mniejszą ilością przykrych konsekwencji typu ból stóp dnia następnego) idzie mi się z kijkami. Być może byłoby lepiej, gdybym zainwestował kasę w obuwie (jak zapewne zrobili ci sportowcy) - jednak kijki i nienajgorsze buty wychodzą taniej od butów z wyższej półki. Kijki przydają się też do trzymania na dystans burków.

Odn diety dorzucę dwie rzeczy do ciamkania w marszu:
gorzka czekolada (nie rozpuszcza się tak łatwo, nie musi być strasznie droga, gorzkiej nie pożeram tak łapczywie jak mlecznej :D ) i słonecznik.

Re: Wisła - marsz na 50km 20.07.2012

: 22 lip 2012, 22:26
autor: Apo
soohy pisze:Od plecaka bolały mnie plecy w jednym miejscu. Bardziej wygodnie nie da się go wyregulować, więc nosiłem go na różne sposoby.
Q_x pisze:Odn. plecaka - nie wiem ile tam dźwigałeś, z opisu wynika, że 3,5kg maks. Jeżeli od tego rozbolały Cię plecy, to może chodzi nie o plecak, a o kondycję (w sensie, że bolałyby nawet bez plecaka)? Jak nie, to pewnie będziesz musiał gadzinę wymienić, albo ulepszyć jakoś. Szczególnie kiedy przyjdzie Ci dżwigać po 10 kg przez większość dnia przez parę dni z rzędu, może być kiepsko.
O tym samym od razu pomyslałam :)
Bastion pisze:Osobiscie, na calodniowe wedrowki, zabieram przynajniej 2-3 litry plynow izotonicznych + awaryjnie tabletki do odkazania wody.
Wow :shock: Tyle to ja biorę na dwa dni!
Nie mniej jak słońce praży a droga długa to rzeczywiście te 1,5-2 litry jestem w stanie wypić...

A dobre, sprawdzone buty to absolutna PODSTAWA! Nie wyobrażam sobie ruszyć w taką trasę np. w trampkach (w których śmigam np. 12h w pracy). A o stopy trzeba dbać, bo to one mają nas nosić przez kolejne lata po leśnych ostępach... :)

: 23 lip 2012, 18:13
autor: birken1
Apo pisze:Nie wyobrażam sobie ruszyć w taką trasę np. w trampkach
bardzo fajnie się chodzi w trampkach gdy na plecach tak małe obciążenie. Tylko nie w jakieś kamienne bądź asfaltowe trasy.

: 23 lip 2012, 21:46
autor: Apo
Wg. mnie za płaska i za delikatna podeszwa. Czujesz każdą nierówność, każdy kamień. Dodatkowo łatwiej o odparzenia po podeszwa to praktycznie sama guma. I wierz mi, że ja w trampkach przelatałam sporo kilometrów i wypróbowałam różne firmy, ale wg. mnie na dłuższe trasy najlepiej nadają się treki i kropka.

: 23 lip 2012, 22:11
autor: birken1
Apo pisze:ja w trampkach przelatałam sporo kilometrów i wypróbowałam różne firmy
też sporo złaziłem ale znam tylko targowe i z biedronki :-P
Apo pisze:Dodatkowo łatwiej o odparzenia po podeszwa to praktycznie sama guma
samej gumy nie miałem nigdy, a nikt Ci nie broni wstawić delikatnej wkładki no i ja chyba jakoś dziwnie ta "gumę" bardzo dobrze toleruję. W trampkach się chodzi naturalnie a więc nie powinny występować żadne większe problemy chyba, że ewolucja u kogoś tak szybko postępuje albo ma bardzo delikatne stopy ;-)
Dobra ja kończę bo temat nie o butach.
Autor zniknął z tematu?

: 03 sie 2012, 06:15
autor: soohy
Q_x, sprawę z plecakiem wyjaśniłem Ci na PW, cieszy mnie to, że się zrozumieliśmy.
Dla wszystkich: plecak ma taką budowę od zapewne leżenia w szafie, gdy był przygnieciony czymś i gdy jest wypełniony do połowy wisi na plecach, a gdy jest wypełniony całkowicie jest idealny.

Rzez, dzięki za rady, jednak w tej wyprawie nie mogłem z nich skorzystać gdyż był to prawie minimal, jednak na innych marszach gdzie rodzaj, ilość wody i jedzenia nie będzie miał znaczenia zapamiętam Twoje wskazówki.

Apo, te buty w których byłem mają właśnie bardzo cienką podeszwę z gumy oraz cienką, zużytą wkładkę, już powoli buty się rozwalają, ale mam zamiar je zniszczyć do samego końca.
Dla wszystkich: co do butów. Nie mam kasy żeby kupować buty do specjalnych dziedzin/wypraw. Mam buty do chodzenia na co dzień np. miasto, szkoła. Mam buty do lasu na zimę/jesień/gdy jest błoto-mokro czyli desanty. Mam buty do wszystkiego czyli do lasu do łażenia po bagnach, po drodze, do jeżdżenia na rowerze i do ogólnego przeznaczenia gdzie mogę w nich robić wszystko.

Bastion, jak już wspominałem wcześniej był to wypad prawie minimalny i wziąłem tyle wody. Manierka ma pojemność 1l, nie mniej. Kilka dni przed wyprawą myślałem czy wziąć 1,5l czy 1l i czy brać cokolwiek do jedzenia. Wybrałem opcję 1l wody bez jedzenia.

MlKl, po prostu czasy są inne. Zapewne uśmiechu na twarzy nie miałeś i chętnie byś tego nie powtórzył.


Podsumowując cieszy mnie, że wam się podoba i że uważacie że zrobiłem coś dobrego bo to duży dystans, jednak ja uważam, że gdybym miał inny plan na wyprawę, optymalną ilość wody, jedzenia i dobre buty (te same tyle że bardziej nowe) to bym mógł wiele więcej zdziałać. Był to mój pierwszy taki marsz nie licząc tych niby-marszów za czasów mojego uczestniczenia w Strzelcu, tak więc wiem co następnym razem robić w razie większych problemów. Kolejny dowód na to, że inny rodzaj wyprawy czegoś uczy.

birken1, jestem, 2dni temu miałem odpisać wszystkim, lecz zapomniałem

: 03 sie 2012, 07:12
autor: StaszeK
Sąsiednia rzeka i analogiczny pomysł:


: 03 sie 2012, 11:05
autor: Mr.Sloth
Soohy chapeau bas!
Ja sam z siebie, samemu nie poszedł bym. Za leniwy jestem :D
Ostatni raz robiłem takie trasy na jakichś obozach przetrwania kilka lat temu ;)

Co do obuwia, kasa kasą ale te buty z dekatlona za 69zł.... dał byś rade uzbierać nawet zbierając złom i butelki. Wiec pomyśl nad funduszem na wygodne TANIE buty.

''Zapewne uśmiechu na twarzy nie miałeś i chętnie byś tego nie powtórzył''

Za wesoły pewnie wtedy nie był, ale z tego co napisał wspomina to na wesoło, a czy by nie powtórzył? Ja sądze że miki jako spec od zadziwiania, powtórzył by 8-)

A tak w ogóle to chyba nikt nie wspomniał tu o TALKU ! Po np. wymoczeniu stóp w zimnej wodzie na postoju, osusz je dobrze, natalkuj i zakladaj suche skarpety. Skarpet zabieraj nadmiar.
A no i dodam. Skoro nie zabierasz jedzenia to postaraj się o jakiś minimalistyczny sprzęt do jego pozyskania. Idą wzdłuż rzeki mógłbyś zabrać żyłkę, haczyki etc.

: 03 sie 2012, 12:11
autor: Prowler
MlKl, Znasz zapewne takie powiedzenie : "co było a nie jest nie pisze sie w rejestr" icon_twisted

: 03 sie 2012, 15:09
autor: MlKl
Dzisiaj możemy również się zmierzyć, ale jak weźmiesz na plecy dodatkowo 50 kg worek cementu. Normalne, że ważąc 150 kg nie będę śmigał jak zając. Rozwalone od wypadków na motorze stawy skokowe też nie pomagają. Ale dalej chodzę w butach, podobnych użytkowo do opinaczy LWP. Tylko moje tempo podróżne, którym mogę iść godzinami, to nie więcej jak 3-4 km na godzinę, a nie jak 30 lat temu 8-10.

: 03 sie 2012, 15:23
autor: Prowler
MlKl, sam się doprowadziłeś do takiego stanu więc argument weź 50 kg worek na plecy jest co najmniej śmieszny. Bo ja mogę napisać to schudnij te 50 kg i będziemy się mierzyć. Podobnie odbieram zasłanianie się wiekiem itp (tyle ,że akurat człowiek na to wpływu nie ma). Skoro piszesz ,
MlKl pisze:Margarynowe pokolenie :)
to pokaż co Ty TERAZ sobą reprezentujesz bo takie gadanie "a jak byłem młody ..." to nic innego jak bajdurzenie typu "a kiedyś to ojciec dzieci do pługa zaprzęgał bo konia żałował".

: 03 sie 2012, 16:04
autor: Zszywacz
Prowler, mów co chcesz, ale fakt faktem - kiedyś ludzie byli ze stali a okręty z drewna - poznajesz cytat? he he

Czasem jak czytam 'forumy' i to jak ludzie podchodzą do najmniejszego zakupu... to myślę, że staliśmy się za wygodni. Kiedyś była tylko bawełna i niemiłosernie twarde buty i wystarczyło. A teraz systemy, tworzywa... ech...

Co do butów, miałem dwie pary józefów - czyli desantówek, jedne były niesamowite, i nigdy mnie nie obtarły i wytrzymały wszystko jak trzeba. Druga para zabija mi nogi i będę musiał zastąpić je czymś normalniejszym.

: 05 sie 2012, 13:05
autor: soohy
StaszeK, dzięki za film, dużo można z niego sobie powtórzyć i wyciągnąć ciekawe wnioski porównując swój wypad.

Mr.Sloth, o talku można powiedzieć, że wspomniał StaszeK w podanym filmie.

Dzięki wszystkim za porady, następny raz będzie dużo lepszy :)

: 05 sie 2012, 13:59
autor: birken1
soohy pisze:następny raz będzie dużo lepszy
normalne ;-)

: 13 wrz 2012, 23:52
autor: sebastos33
sorki ze pytam moze bylo wczesniej ale ile zajmuje taki marsz na 50km ?

: 14 wrz 2012, 10:09
autor: kubush
sebastos33 pisze:sorki ze pytam moze bylo wczesniej ale ile zajmuje taki marsz na 50km ?
około 10-12 godzin, jeśli cię interesuje wypad tego typu to w październiku z kilkoma znajomymi wybieramy się na marsz 50km, start i meta w okolicach Tarnowski Gór.
Jak co to pisz na PW.