Kuchenka na drewno z puszki
: 04 mar 2012, 17:53
Zgodnie z obietnicą złożoną jednemu z forumowiczów, chciałem zaprezentować nową rzecz - kuchenkę na drewno.
Amerykanie mówią o tym TLUD - Top-Lit UpDraft, czyli kuchenka na drewno zapalana od góry z ciągiem do góry. Jest to dość nietypowa konstrukcja, większość kuchenek albo rozpala się od dołu (klasyczny hobo stove), albo są dwuwarstwowe (bushbuddy). Ładuje się toto raz, do pełna, bez wyraźnej konieczności nie dokłada się drewna. Drewno pali się z góry na dół, więc pali się dokładniej, równiej i mniej dymi, za to wymaga przygotowania w miarę suchego opału. Oczywiście można w tym palić normalnie - rozpalić w środku ogień i dokładać opału na górę.
Chciałem zrobić sobie coś, co będzie można łatwo zrobić w drodze, korzystając z prostych narzędzi typu scyzoryk, cegła, nożyczki, zaostrzony patyk. Coś prostego, lekkiego, do łażenia na długie wyprawy. Troszkę na przekór modzie starałem się używać możliwie prostych narzędzi - do zastąpienia czymś osiągalnym w warunkach polowych: nożyc do blachy, kombinerek, szpikulców. Pomogłem sobie dremelem przy przegryzaniu się przez górny rant puszki (śladów brak, bo rant uciąłem w całości). Podchodziłem do tematu w sumie ze 20 razy, błądziłem, błądziłem, ale w końcu się udało.
Założenia projektu:
Kuchenka miała się mieścić w kubku, albo kubek w kuchence (jedno i drugie śmierdzi, brudzi i bywa mokre, trzymanie takich rzeczy razem wydaje mi się logiczne).
Projekt miał być zrealizowany z "tego, co mam w domu".
Kuchenka miała zagotować wodę, ilość dymu jest bez znaczenia, podobnie ilość niedopalonych resztek i czystość dna kubka.
Miało to być rozwiązanie lekkie, ale z różnych względów zamknięte dekielkiem od dołu
Kuchenka powinna działać przy lekkim wietrze niezależnie od kierunku, z którego ten wiatr wieje.
Konstrukcja:
U dołu zrobiłem rząd dziur o średnicy ok 1 cm - ile się tylko dało zmieścić, u góry wyciąłem trójkątne dziury, zostawiając 3 "nogi" (dla wzmocnienia wygięte wzdłuż) na których stawiam kubek.
Parametry:
Puszka po ananasach, 86 mm średnicy, z uciętym całkowicie górnym rantem.
Waga - poniżej 50g (ok. 45)
W temperaturze w okolicach 2C pół litra wody zagotowało się w ciągu 12 minut (paliwo: suche gałązki sosnowe i dębowe grubości od "zapałki" do "ołówka", podpałka mało leśna - 5 ml alkoholu izoproylowego).
Fotki:
https://picasaweb.google.com/luke.jastr ... directlink
Opis działania:
Kuchenkę załadowałem po sam czubek drobnymi gałązkami. Sosnowe zostały mi z dnia poprzedniego (testowałem kolejny niewypał), dębową złapałem po drodze. Łamałem wszystko najdrobniej, jak się dało, wrzucałem, potrząsałem, na koniec zalałem niby-denaturatem, pdpaliłem i przykryłem suchym liściem, który pomógł osłonić nieduży płomień przed wiatrem. Poczekałem chwilę, postawiłem kubek. Kiedy płomienie zaczęły wychodzić dolnymi otworami, woda już prawie się gotowała, ale na wszelki wypadek dosypałem jeszcze garść gałązek.
Amerykanie mówią o tym TLUD - Top-Lit UpDraft, czyli kuchenka na drewno zapalana od góry z ciągiem do góry. Jest to dość nietypowa konstrukcja, większość kuchenek albo rozpala się od dołu (klasyczny hobo stove), albo są dwuwarstwowe (bushbuddy). Ładuje się toto raz, do pełna, bez wyraźnej konieczności nie dokłada się drewna. Drewno pali się z góry na dół, więc pali się dokładniej, równiej i mniej dymi, za to wymaga przygotowania w miarę suchego opału. Oczywiście można w tym palić normalnie - rozpalić w środku ogień i dokładać opału na górę.
Chciałem zrobić sobie coś, co będzie można łatwo zrobić w drodze, korzystając z prostych narzędzi typu scyzoryk, cegła, nożyczki, zaostrzony patyk. Coś prostego, lekkiego, do łażenia na długie wyprawy. Troszkę na przekór modzie starałem się używać możliwie prostych narzędzi - do zastąpienia czymś osiągalnym w warunkach polowych: nożyc do blachy, kombinerek, szpikulców. Pomogłem sobie dremelem przy przegryzaniu się przez górny rant puszki (śladów brak, bo rant uciąłem w całości). Podchodziłem do tematu w sumie ze 20 razy, błądziłem, błądziłem, ale w końcu się udało.
Założenia projektu:
Kuchenka miała się mieścić w kubku, albo kubek w kuchence (jedno i drugie śmierdzi, brudzi i bywa mokre, trzymanie takich rzeczy razem wydaje mi się logiczne).
Projekt miał być zrealizowany z "tego, co mam w domu".
Kuchenka miała zagotować wodę, ilość dymu jest bez znaczenia, podobnie ilość niedopalonych resztek i czystość dna kubka.
Miało to być rozwiązanie lekkie, ale z różnych względów zamknięte dekielkiem od dołu
Kuchenka powinna działać przy lekkim wietrze niezależnie od kierunku, z którego ten wiatr wieje.
Konstrukcja:
U dołu zrobiłem rząd dziur o średnicy ok 1 cm - ile się tylko dało zmieścić, u góry wyciąłem trójkątne dziury, zostawiając 3 "nogi" (dla wzmocnienia wygięte wzdłuż) na których stawiam kubek.
Parametry:
Puszka po ananasach, 86 mm średnicy, z uciętym całkowicie górnym rantem.
Waga - poniżej 50g (ok. 45)
W temperaturze w okolicach 2C pół litra wody zagotowało się w ciągu 12 minut (paliwo: suche gałązki sosnowe i dębowe grubości od "zapałki" do "ołówka", podpałka mało leśna - 5 ml alkoholu izoproylowego).
Fotki:
https://picasaweb.google.com/luke.jastr ... directlink
Opis działania:
Kuchenkę załadowałem po sam czubek drobnymi gałązkami. Sosnowe zostały mi z dnia poprzedniego (testowałem kolejny niewypał), dębową złapałem po drodze. Łamałem wszystko najdrobniej, jak się dało, wrzucałem, potrząsałem, na koniec zalałem niby-denaturatem, pdpaliłem i przykryłem suchym liściem, który pomógł osłonić nieduży płomień przed wiatrem. Poczekałem chwilę, postawiłem kubek. Kiedy płomienie zaczęły wychodzić dolnymi otworami, woda już prawie się gotowała, ale na wszelki wypadek dosypałem jeszcze garść gałązek.