Turystyka rowerowa
Moderatorzy: Morg, GawroN, thrackan, Abscessus Perianalis, Valdi, Dąb, puchalsw
- hejtyniety
- Posty: 686
- Rejestracja: 08 maja 2010, 17:50
- Lokalizacja: Katowice
- Tytuł użytkownika: Warsztat 77 Katowcie
- Płeć:
Turystyka rowerowa
Tak przeglądam to forum i dziw mnie bierze, że nie mamy jeszcze żadnego tematu dotyczącego turystyki rowerowej, której jestem od pewnego czasu zagorzałym fanem
Dlatego zakładam ten wątek, w którym możemy sobie o tym porozmawiać. Nie ukrywam, że najbardziej interesują mnie duże, miesięczne wyprawy, ale oczywiście rozmawiamy o turystyce rowerowej w każdym wydaniu.
Ostatnio poczyniłem trochę na ten temat, zapraszam do lektury
Recenzja sakw Crosso
Rowerowa kuchnia turystyczna
Prawidłowe pakowanie na rower
W najbliższym czasie planuje dalsze artykuły dotyczące tej tematyki, więc będę tu wrzucał. Oczywiście zapraszam do dyskusji, może wspólnie uda się jeszcze ciekawego wymyślić
Dlatego zakładam ten wątek, w którym możemy sobie o tym porozmawiać. Nie ukrywam, że najbardziej interesują mnie duże, miesięczne wyprawy, ale oczywiście rozmawiamy o turystyce rowerowej w każdym wydaniu.
Ostatnio poczyniłem trochę na ten temat, zapraszam do lektury
Recenzja sakw Crosso
Rowerowa kuchnia turystyczna
Prawidłowe pakowanie na rower
W najbliższym czasie planuje dalsze artykuły dotyczące tej tematyki, więc będę tu wrzucał. Oczywiście zapraszam do dyskusji, może wspólnie uda się jeszcze ciekawego wymyślić
Śląskie Knifesession - każdy pierwszy czwartek miesiąca w barze Dixie w Katowicach, start 17.00
- hejtyniety
- Posty: 686
- Rejestracja: 08 maja 2010, 17:50
- Lokalizacja: Katowice
- Tytuł użytkownika: Warsztat 77 Katowcie
- Płeć:
Dziękuję za miłe słowa. Kategorii nie ma, bo stosunkowo nie dawno przeniosłem się na aktualną platformę i jeszcze nie miałem czasu, żeby wszystko poukładać. Ale planuje zrobić jakiś podział tematyczny, bo powoli się bałagan robi..
BTW wie ktoś jak wkleić stat4U tak, żeby ten kod nie rozlewał się za obrazek? wkurza mnie to a nie wiem jak to naprawić.
Na najbliższe wakacje biorę urlop na cały sierpień i wypadam na Węgry, cały miesiąc porządnej turystyki
rozruszajmy ten wątek, pisać kto co tam używa, gdzie był i co poleca
BTW wie ktoś jak wkleić stat4U tak, żeby ten kod nie rozlewał się za obrazek? wkurza mnie to a nie wiem jak to naprawić.
Na najbliższe wakacje biorę urlop na cały sierpień i wypadam na Węgry, cały miesiąc porządnej turystyki
rozruszajmy ten wątek, pisać kto co tam używa, gdzie był i co poleca
Śląskie Knifesession - każdy pierwszy czwartek miesiąca w barze Dixie w Katowicach, start 17.00
- kamykus
- Posty: 700
- Rejestracja: 25 gru 2011, 19:47
- Lokalizacja: Bielsko-Biała
- Tytuł użytkownika: Leśny Dziad
- Płeć:
A jak dodajesz?BTW wie ktoś jak wkleić stat4U tak, żeby ten kod nie rozlewał się za obrazek? wkurza mnie to a nie wiem jak to naprawić.
http://serwisuje.blogspot.com/2012/01/j ... lniku.html
hejtyniety,
Masz gdzieś fotę jak pomykasz z tym okrągłym namiotem na rowerze ?
Nie wierzę że zamocowałeś tak jak na tym zdjęciu , do przedniego koła
http://imageshack.us/photo/my-images/85 ... 0x600.jpg/
PS. Są tu na Forum relacje z wypadów rowerowych
Masz gdzieś fotę jak pomykasz z tym okrągłym namiotem na rowerze ?
Nie wierzę że zamocowałeś tak jak na tym zdjęciu , do przedniego koła
http://imageshack.us/photo/my-images/85 ... 0x600.jpg/
PS. Są tu na Forum relacje z wypadów rowerowych
- BRAT_MIH
- Posty: 352
- Rejestracja: 21 sty 2011, 17:29
- Lokalizacja: Szczecin
- Gadu Gadu: 5219235
- Tytuł użytkownika: Mihu
- Płeć:
Za młodziaka bardzo dużo jeździłem rowerem i wprost to uwielbiałem. Były wyjazdy nad morze i jednodniowe wypady do znajomych z innych miejscowości. Samochodu nie mieliśmy to był mój podstawowy środek transportu. Dwa lata temu kupiłem sobie porządny rower Author Basic i przejechałem nim do tej pory jakoś ze 200 km :/ Lenistwo straszne. I przez złodziejstwo nie mam go gdzie trzymać. Stoi w sypialni, ruszam go tylko w słoneczne dni, bo jak przyjadę brudnym to muszę później czyścić, żona zła chodzi, ogólnie masakra. Kolega mój bardzo dobry chce sobie rower kupić to może na wiosnę razem się ruszymy trochę.
"Nie ma nikt na świecie domu jak my mamy, jest zielony latem , zimą śnieżnobiały, mamy dach z gałęzi, z mchu miękkiego łóżko, lampą jest nam księżyc ponad leśną dróżką. Idą, idą leśni, kompas mają z gwiazd ... "
- Marshall
- Posty: 694
- Rejestracja: 25 lut 2011, 23:27
- Lokalizacja: Gdańsk, Łomża
- Gadu Gadu: 63140
- Tytuł użytkownika: f o t o g r a f
- Płeć:
- Kontakt:
Ja w zeszłym roku miałem plan - zrobić min. 1000km rowerem. Zrealizowałem 1/4 - 250 km.BRAT_MIH pisze:(...) i przejechałem nim do tej pory jakoś ze 200 km :/ Lenistwo straszne.(...)
W tym roku będzie lepiej!
Sent from my Baobab Tree. Marshall® | Adam Marczak
Swego czasu też złapałem bakcyla turystyki rowerowej. Łącznie zrobiłem ponad dwa tysiące kilometrów. Najdłuższy wyjazd to sto trzydzieści kilometrów. Zwiedziłem dużo miejsc w swoich okolicach. Miło mi się to wspomina. Teraz rower zakurzony czeka aż go trochę podreperuję i może znowu ruszę w trasę ale tym razem na kilka dni
średni roczny przebieg kila w latach 2000- 2009 to 6000-8000 km.
Maksymalny dzienny przebieg - 180 km ( z bagażami dodam)
Najdłuższa wyprawa: 3000 km Polska ( od gór do morza i nazad, średni przebieg dzienny 75 km, czas 44 dni )
Przeciętna dzienna długość trasy(licząc tylko dni gdy siedzialem w siodełku): 60-120 km.
Okres studiów - dojazd 126 km do Uczelni ( raz na 2 tygodnie, byłem szybciej niż autobus , z uwagi na brak bezpośrednich połaczeń).
roczny przebieg w 2011 r. -> 600 km i więcej już nie będzie. Nie ma kiedy i z kim
Maksymalny dzienny przebieg - 180 km ( z bagażami dodam)
Najdłuższa wyprawa: 3000 km Polska ( od gór do morza i nazad, średni przebieg dzienny 75 km, czas 44 dni )
Przeciętna dzienna długość trasy(licząc tylko dni gdy siedzialem w siodełku): 60-120 km.
Okres studiów - dojazd 126 km do Uczelni ( raz na 2 tygodnie, byłem szybciej niż autobus , z uwagi na brak bezpośrednich połaczeń).
roczny przebieg w 2011 r. -> 600 km i więcej już nie będzie. Nie ma kiedy i z kim
- hejtyniety
- Posty: 686
- Rejestracja: 08 maja 2010, 17:50
- Lokalizacja: Katowice
- Tytuł użytkownika: Warsztat 77 Katowcie
- Płeć:
Jak tam was czytam, to odnoszę wrażenie, że jakaś grupa wsparcia jest potrzebna
Ja na co dzień dojeżdżam na kole do roboty, w tym roku nawet w mrozy i śnieżyce. Jak człowiek się przyzwyczai to nie odda. Przez 5 dni nie mogłem jeździć na rowerze, bo zapomniałem kluczy, efekt był taki, że wszędzie się spóźniałem... A do miasta polecam stare holenderki - nie ma wygodniejszego środka transportu w mieście, a do tego są mniej atrakcyjne na złodziei, więc bez obaw można zostawić przypięte
Zresztą z chęcią poradzę jakby ktoś szukał czegoś na miasto. Ogólniki są opisane na blogu:
http://doktorojtamojtam.blog.pl/2011/04 ... a-powrotu/
http://doktorojtamojtam.blog.pl/2011/11 ... -rowerach/
Ale wątek ma być o turystyce, więc wróćmy do tematu: TAK, z namiotem na kole zrobiłem ponad 1600km Nie przeszkadza on, powiem nawet, że te samorozkładalne namioty są idealnym rozwiązaniem na rower: aż tak bardzo nie przeszkadza waga, jest gdzie go przewieść a komfort momentalnego rozbijania namiotu jest nie do przecenienia, zwłaszcza w deszczowe dni
Jeżeli chodzi o walenie tras - jak mam być na rowerze dłużej niż 2 godziny to muszę mieć wygodnie. Stąd też jeżdżę na dużych rowerach, gdzie pozycja jest bardziej wyprostowana (zwłaszcza ważna dla mnie jest możliwość pełnego wyprostowania nóg bez odrywania tyłka z siodła). Poza tym duży rower zapewnia stabilność w prowadzeniu, dzięki czemu sama jazda tak nie męczy. Oczywiście mam też waganta-ściganta, górala czy holenderkę - każdy rower używam do konkretnego celu, bo traktuje je jak narzędzie.
Ja na co dzień dojeżdżam na kole do roboty, w tym roku nawet w mrozy i śnieżyce. Jak człowiek się przyzwyczai to nie odda. Przez 5 dni nie mogłem jeździć na rowerze, bo zapomniałem kluczy, efekt był taki, że wszędzie się spóźniałem... A do miasta polecam stare holenderki - nie ma wygodniejszego środka transportu w mieście, a do tego są mniej atrakcyjne na złodziei, więc bez obaw można zostawić przypięte
Zresztą z chęcią poradzę jakby ktoś szukał czegoś na miasto. Ogólniki są opisane na blogu:
http://doktorojtamojtam.blog.pl/2011/04 ... a-powrotu/
http://doktorojtamojtam.blog.pl/2011/11 ... -rowerach/
Ale wątek ma być o turystyce, więc wróćmy do tematu: TAK, z namiotem na kole zrobiłem ponad 1600km Nie przeszkadza on, powiem nawet, że te samorozkładalne namioty są idealnym rozwiązaniem na rower: aż tak bardzo nie przeszkadza waga, jest gdzie go przewieść a komfort momentalnego rozbijania namiotu jest nie do przecenienia, zwłaszcza w deszczowe dni
Jeżeli chodzi o walenie tras - jak mam być na rowerze dłużej niż 2 godziny to muszę mieć wygodnie. Stąd też jeżdżę na dużych rowerach, gdzie pozycja jest bardziej wyprostowana (zwłaszcza ważna dla mnie jest możliwość pełnego wyprostowania nóg bez odrywania tyłka z siodła). Poza tym duży rower zapewnia stabilność w prowadzeniu, dzięki czemu sama jazda tak nie męczy. Oczywiście mam też waganta-ściganta, górala czy holenderkę - każdy rower używam do konkretnego celu, bo traktuje je jak narzędzie.
Śląskie Knifesession - każdy pierwszy czwartek miesiąca w barze Dixie w Katowicach, start 17.00
- thrackan
- Posty: 911
- Rejestracja: 16 cze 2009, 03:38
- Lokalizacja: Warszawa
- Gadu Gadu: 2123627
- Tytuł użytkownika: Manufaktura strużyn
- Płeć:
- Kontakt:
Ja wszędzie jeżdżę na góralu, bo tylko jeden rower mogę trzymać pokoju. Ale wygodę zapewniam sobie w innym punkcie - na dłuższe trasy zakładam "pampersa".hejtyniety pisze:jak mam być na rowerze dłużej niż 2 godziny to muszę mieć wygodnie
Kilka zdjęć: http://www.23hq.com/thrackan/album/list
Swoje km robiłem bez pampersa. W pampersie czułem się jak Tinky Winky.
Obecnie rower wykorzystuję wyłacznie jako narzędzie. Wcześniej jeździłem dla samej frajdy z jazdy. Może dlatego że miałem czasu cale mnóstwo?
Jak liczyć koszt przejechanego km, to rower to strasznie drogie narzędzie jest
Do podróży i na co dzień używałem górala. Obecnie nie wsiadam nawet na rower, jeśli nie ma on przedniej amortyzacji. Jakoś nie lubię sakw na przednim kole. 30 l plecak na plecy, a reszta to sakwy z tyłu. Warto rozważyć, czy brać namiot, szczególnie w okresie letnim. daje on sporo komfortu w deszczu, ale... mały namiot to mało komfortu a i tak zwykle szukamy jakiegoś lepszego schronienia. W kilka osób to zmienia postać rzeczy. 4 osobowy namiot ma sporo miejsca dla 3 osób, a i w towarzystwie czas mija dużo przyjemniej.
Prawdą natomiat jest, że gdy nas jest więcej niż 2-3 zatracamy kontakt z otaczajacymi przypadkowymi ludźmi. Gdy grupa przekracza 6 osób wymaga już konkretnego podziału, kto dowodzi i kto za co odpowiada. Jeśli jest tylko "dowodzacy" to reszta zbyt łatwo się wyłamuje i jest zbyt dużo rozbieznych celów. I bywa, że jedzie równolegle kilka grup wtedy.
Obecnie rower wykorzystuję wyłacznie jako narzędzie. Wcześniej jeździłem dla samej frajdy z jazdy. Może dlatego że miałem czasu cale mnóstwo?
Jak liczyć koszt przejechanego km, to rower to strasznie drogie narzędzie jest
Do podróży i na co dzień używałem górala. Obecnie nie wsiadam nawet na rower, jeśli nie ma on przedniej amortyzacji. Jakoś nie lubię sakw na przednim kole. 30 l plecak na plecy, a reszta to sakwy z tyłu. Warto rozważyć, czy brać namiot, szczególnie w okresie letnim. daje on sporo komfortu w deszczu, ale... mały namiot to mało komfortu a i tak zwykle szukamy jakiegoś lepszego schronienia. W kilka osób to zmienia postać rzeczy. 4 osobowy namiot ma sporo miejsca dla 3 osób, a i w towarzystwie czas mija dużo przyjemniej.
Prawdą natomiat jest, że gdy nas jest więcej niż 2-3 zatracamy kontakt z otaczajacymi przypadkowymi ludźmi. Gdy grupa przekracza 6 osób wymaga już konkretnego podziału, kto dowodzi i kto za co odpowiada. Jeśli jest tylko "dowodzacy" to reszta zbyt łatwo się wyłamuje i jest zbyt dużo rozbieznych celów. I bywa, że jedzie równolegle kilka grup wtedy.
- hejtyniety
- Posty: 686
- Rejestracja: 08 maja 2010, 17:50
- Lokalizacja: Katowice
- Tytuł użytkownika: Warsztat 77 Katowcie
- Płeć:
chyba bym nie czerpał przyjemności wożąc cokolwiek na plecach... Pamiętaj, że przedni bagażnik nie wpływa na pracę amora, bo jest zawieszony na masie nieresorowanej
Ale dla mnie dobrze dobrany sztywny widelec tłumi drgania wystarczająco. Z doświadczenia to 95% trasy to asfalty i szutry, gdzie amor nawet nie miał by okazji popracować. Wolę zaoszczędzić te 1,5kg i wziąć np. więcej jedzenia.
Ja wole mieć swój namiot, bo ma to cały szereg zalet. I pomimo, ze jechała nas dwójka i namiot to też była dwójka to jakoś nie czułem dyskomfortu. Było gdzie wygodnie się przespać i nie trzeba było poświęcać czasu na szukanie schronienia. Oczywiście cały bagaż (oprócz rzeczy podręcznych) zostawał zawieszony na rowerze (całość owinięta plandekom żeby nie kusiło nikogo).
Jeżeli chodzi jazdę w grupie muszę się w 100% zgodzić, dlatego też najbardziej podoba mi się jazda w duecie
Ale dla mnie dobrze dobrany sztywny widelec tłumi drgania wystarczająco. Z doświadczenia to 95% trasy to asfalty i szutry, gdzie amor nawet nie miał by okazji popracować. Wolę zaoszczędzić te 1,5kg i wziąć np. więcej jedzenia.
Ja wole mieć swój namiot, bo ma to cały szereg zalet. I pomimo, ze jechała nas dwójka i namiot to też była dwójka to jakoś nie czułem dyskomfortu. Było gdzie wygodnie się przespać i nie trzeba było poświęcać czasu na szukanie schronienia. Oczywiście cały bagaż (oprócz rzeczy podręcznych) zostawał zawieszony na rowerze (całość owinięta plandekom żeby nie kusiło nikogo).
Jeżeli chodzi jazdę w grupie muszę się w 100% zgodzić, dlatego też najbardziej podoba mi się jazda w duecie
Śląskie Knifesession - każdy pierwszy czwartek miesiąca w barze Dixie w Katowicach, start 17.00
- hejtyniety
- Posty: 686
- Rejestracja: 08 maja 2010, 17:50
- Lokalizacja: Katowice
- Tytuł użytkownika: Warsztat 77 Katowcie
- Płeć:
hmm nie wiem na jakiej zasadzie sypiasz, ale ja zwykle próbuje znaleźć takie miejsce, żeby mało kto tamtędy chodził, a zwłaszcza wieczorem/w nocy i to do tego z narzędziami do rozcinania/otwierania zapięć
Jakie macie doświadczenia z zapięciami? Bo ja używałem linki z marketu za 12zł i dawała radę. Teraz myślę, żeby przerzucić się na ulocka, bo rower zyskał trochę na wartości (praktycznie całość na LXach) i może zacząć kusić jak się go zostawi gdzieś w mieście na czas zakupów.
Jakie macie doświadczenia z zapięciami? Bo ja używałem linki z marketu za 12zł i dawała radę. Teraz myślę, żeby przerzucić się na ulocka, bo rower zyskał trochę na wartości (praktycznie całość na LXach) i może zacząć kusić jak się go zostawi gdzieś w mieście na czas zakupów.
Śląskie Knifesession - każdy pierwszy czwartek miesiąca w barze Dixie w Katowicach, start 17.00
- thrackan
- Posty: 911
- Rejestracja: 16 cze 2009, 03:38
- Lokalizacja: Warszawa
- Gadu Gadu: 2123627
- Tytuł użytkownika: Manufaktura strużyn
- Płeć:
- Kontakt:
Obklej taśmą co się da bez szkody dla działania i popaćkaj burą farbąhejtyniety pisze:(praktycznie całość na LXach)
Kilka zdjęć: http://www.23hq.com/thrackan/album/list
W jakim sensie dawała radę? Jeśli komuś zależy choć trochę na twym rowerze to taka linka to chwila. Pseudo poczucie bezpieczeństwa.hejtyniety pisze:Jakie macie doświadczenia z zapięciami? Bo ja używałem linki z marketu za 12zł i dawała radę.
...smelling the air when spring comes by raindrops reminds us of youthful days...
Linka za 12 zł chroni Cie przed przypadkowym chętnym. Zostawiasz rower np. przy schodach sklepiku. Wchodzisz coś kupic, odwracasz się po chwili i widzisz ze ktos prowadzi juz Twój rower. Ledwo typka dopadłem, jeden "pstryczek" :diabel2: i rower był znów mój. Przy tej głupiej lince pozostałby tam znacznie dłuzej.
Próbowałem jeździć bez amora po szutrach - niemozliwe by było to komfortowe. Szczególnie dla kogoś kto miał dobry amor wczesniej. To nie jest zbędny cieżar w góralu, gdy 30-40 % masy ciała spoczywa na kierownicy. ( i tu żaden dobrze dobrany sztywny nic Ci nie pomoże)
Szczególnie że jest jeden rower i na asfalt, szutry i drogi gruntowe.
Mój osprzet cały na Acera. Platfotmy wyłacznie metalowe a nie plastiki ktore za łatwo się psują. obowiązkowo koszyczki. Nie stosuję butów rowerowych z ich zapięciami, źle się sprawują jak trzeba rower prowadzić dłuższy czas.
Musiałem opracować własny koszyczek. Płytszy niż firmowy, tak by podczas jazdy stopa miała zaparcie do przodu i trzymała but na ruch do gory (ciasny na wysokość), ale równocześnie by równie lekkko wypadał z koszyka podczas cofnięcia nogi, czy podczas wywrotki.
A plecak 30 to jest stosunkowo niewielki plecak, gdzie masz wszystko najwazniejsze pod ręką. Zostawiasz rower i idziesz do sklepu. Przy rowerku zostaja same ciuchu, w tym nieśmiertelne "śmierdzące skarpety lub brudne gacie" na samej górze. Mało kto lubi grzebać w takich warunkach. Oczywiście Ci co mają czas by złapac sakwy i wytrzepać całość na ziemie sie nie liczą, bo wtedy nie robią tego niepostrzeżenie, ale zwykle już gwizdnęli cały Twój rower. Mnie na szczęscie nie zdarzyło się stracić trwale pojazdu.
Próbowałem jeździć bez amora po szutrach - niemozliwe by było to komfortowe. Szczególnie dla kogoś kto miał dobry amor wczesniej. To nie jest zbędny cieżar w góralu, gdy 30-40 % masy ciała spoczywa na kierownicy. ( i tu żaden dobrze dobrany sztywny nic Ci nie pomoże)
Szczególnie że jest jeden rower i na asfalt, szutry i drogi gruntowe.
Mój osprzet cały na Acera. Platfotmy wyłacznie metalowe a nie plastiki ktore za łatwo się psują. obowiązkowo koszyczki. Nie stosuję butów rowerowych z ich zapięciami, źle się sprawują jak trzeba rower prowadzić dłuższy czas.
Musiałem opracować własny koszyczek. Płytszy niż firmowy, tak by podczas jazdy stopa miała zaparcie do przodu i trzymała but na ruch do gory (ciasny na wysokość), ale równocześnie by równie lekkko wypadał z koszyka podczas cofnięcia nogi, czy podczas wywrotki.
A plecak 30 to jest stosunkowo niewielki plecak, gdzie masz wszystko najwazniejsze pod ręką. Zostawiasz rower i idziesz do sklepu. Przy rowerku zostaja same ciuchu, w tym nieśmiertelne "śmierdzące skarpety lub brudne gacie" na samej górze. Mało kto lubi grzebać w takich warunkach. Oczywiście Ci co mają czas by złapac sakwy i wytrzepać całość na ziemie sie nie liczą, bo wtedy nie robią tego niepostrzeżenie, ale zwykle już gwizdnęli cały Twój rower. Mnie na szczęscie nie zdarzyło się stracić trwale pojazdu.