Strona 1 z 2

Dzień z życia Wilsona

: 18 gru 2011, 21:33
autor: Mr. Wilson
Późno dzisiaj wstałem, to efekt wczorajszej imprezy, a wiecie, nia ma integracji bez ''lewitacji'' 8-)
Nie mam zwyczaju spędzać niedziel na zakupach we spółczesnych ''świątyniach'' jakimi są wielkie domy handlowe czy przed domowymi ''ołtarzykami'' - monitory TV.
Może ja nie jestem normalny ?
Tak mi się przypomniało, ze znanego kabaretu:
''Tofik - Tato!
Tato - Co?
Tofik- Czy ja jestem jakiś dziwny?
Tato - Synku Ty nie jesteś dziwny, ty jesteś...oryginalny!
Tofik- A dlaczego?
Tato- Dlaczego, dlaczego..a dlatego że wszystko, co oryginalne jest lepsze. Dżinsy, Dolary, Kompakty, Ty też! '' :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:

Szybko więc się ubrałem, wrzuciłem kilka gratów do plecaka i czym prędzej wyruszyłem na szwędanie po okolicznych krzaczorach :) .
Po cichu nuciłem sobie to:
humor mi dopisywał, pogoda już nie za bardzo, ale co tam.
Plan miałem ułożony już wcześniej, na początek ruszyłem w okliczne ''taplary'', nazbierałem trochę hubiaka pospolitego, zapamietałem miejsce gdzie można pozyskać czeczotę olchową.
Dalej moja droga wiodła przez zarośnięte nieużytki rolne, porośnięte już sosną, brzozą i osiką, są miejscem gdzie co roku zbieram maślaki i koźlarze.
Tym razem było inaczej. Zobaczyłem duży areał ogroczony stalową siatką :566: ?
Coś jest nie tak, myślę sobie, po co ktoś wydał tyle kasiory na ogrodzenie ?
Miałem zamiar ponownie skakać przez płot :D , ale się pohamowałem, poszedłem dalej wzdłuż ogrodzenia - i całe szczęście :-/
Wiedziałem że jest to własność lokalnego ''kacyka'', niejaki senior Pablo Lechito Mąka vel Ptaszyna pobudował dwa drewniane domki w stylu pseudo-góralsko-paskudnym, kwestja gustu.
Idę więc sobie dalej, za siatką mnóstwo odchodów, myślę pewnie konie za tym ogrodzeniem trzyma ?
Ale nie, kilka metrów dalej spotykam takie zwierze:
https://picasaweb.google.com/lh/photo/P ... directlink
i takie:
https://lh4.googleusercontent.com/-UOTa ... 40/005.JPG
https://lh4.googleusercontent.com/-sPOP ... 40/009.JPG
https://lh4.googleusercontent.com/-sPOP ... 40/009.JPG

No ludzie, poczułem się prawie jak na safari :mrgreen:
I chyba dobrze zrobiłem nie przeskakując przez ogrodenie :-?
Może i nie wyglądają groźnie, ale rogi zrobiły na mnie wrażenie :shock:
Widzialem jeszcze sarny, może są tam i inne gatunki, nie miałem czasu na dokładne rozpoznanie terenu ?
Poszedłem dalej, na starym, opuszczonym sadzie znalazłem kilka kawałków drewna kasztanowca zwyczajnego, przyda się na świder ręczny.
Kilkadziesiąt metrów szedłem piaszczystą polną drogą, na jej poboczu nazbierałem wyschniętych łodyg konyzy kanadyjskiej -też na świder reczny.
Następnie przez łąki, ponownie ścinam łodygę ostrożnia i bylicy pospolitej, na świder, a pobawię się, choć jakieś dziwne te moje zabawki :) .
Na brzegu lasu spotykam Św. Mikołaja, jakoś dziwnie wyglądał (jakiś taki niedzisiejszy był), i co on robił w tym miejscu, ani śniegu, ani reniferów, nawet worka z prezentami nie miał ? :D
Myślałem że w tym roku już nie dostanę prezentu, przyznaję, niegrzeczny byłem :D
Ale dostałem w prezencie materiał na dwie piękne kuksy z czeczoty brzozowej :D
Dziękuję Św. Mikołaju :)

W lesie tym znalazłem jeszcze kilka owocników boczniaka, powędrowały do kieszeni bluzy.
Powoli słońce chowało się za drzewami, zaczełem rozglądać się za miejscem na ognisko i odpoczynek.
Zatrzymałem się kilka km dalej, w małym, cichym, podmokłym i trudno dostępnym lesie.
Las ten jest dobrym miejscem noclegowym wielu zwierząt, w pobliżu przebiegają liczne ścieżki ich wędrówek- ale nie uprzedzajmy faktów.

Robiło się już ciemno. Zaczełem się spieszyć.
Nałmałem sterczących, suchych szczapek z olchy złamanej przez wiatr, z plecaka wyjełem woreczek z hubką i krzesiwem, kilka potarć grzbietem noża i ogień płonie.
Dołożyłem tochę suchych gałęzi do ogniska i wypakowałem z plecaka coś do jedznia. Jedzonko smacznie pachniało, herbatka z pędów malinowych w aluminiowej menażce gotowała się.
Dzień powoli się kończył, nic nie zapowiadało że będzie jakiś specjalnie szczególny. Ot taki sobie niedzielny spacer jakich wiele.

I nagle usłyszałem słaby głos, dziwy pisk :shock: :?:
Od razy wykluczyłem człowieka, na pewno to jakieś zwierze.
Nastawiłem uszu w kierunku z którego dobiegał ten pisk.
Wydawało mi się na początku że to pies, ale po chwili przypomniałem sobie, że kilka lat wczesniej w tym regionie widziałem wnyki zastawione przes kłusowników :-? .
Zawsze gdy znajduje takie rzeczy to je zdejmuję i zabieram do domu, do pojemnika na złom.
To taka moja mała, prywatna wojna z kłusownikami. Co roku w ten sposób zdejmuje co najmniej kilka tego typu pułapek.
Piski ciągle się powtarzały, myślę sprawdzę co jest grane ?
Zostawiam ognisko, szybko idę, podchodzę bliżej, coraz bardziej wyraźniejsze odgłosy.


UWAGA - tutaj będą drastyczne zdjęcia, jeśli ktoś uzna że nie powinienem ich zamieszczać na tym forum to je usunę
Oto co zobaczyłem na miejscu:
https://picasaweb.google.com/lh/photo/U ... directlink
Sarna zaplątana we wnyki, stalowa pętla owineła się wokół tylnej racicy i zacisneła na szyi.
Przerażone
, bezbronne zwierzę, wielkie oczy, strach i walka o każdą minutę życia. Ile minut życia jej zostało ?

Unieruchomiona próbowała się uwolnić, im bardziej walczyła tym mocniej pętla zaciskała się na jej szyi, wyciągniety język i ciche charczenie.
Litościwie patrzyła na mnie, chciałem jej bardzo pomóc, ale jak ?
Szybka analiza sytuacji. Nie miam telefonu ze sobą, do domu kilka kilometrów.
Nie wiem do kogo i gdzie zadzwonić ?
Czy wogóle, a jeśli tak, jak szybko przyjadą ?
Czy zanim dotrą na miejsce i podejmą akcję uwalniania nie bedzie za późno ?

Podjełem decyzję, spróbują sam ją uwolnić.
Szybko zrzucam z ramion plecak, następnie ściągam kurtkę i zachodzę od tyłu, tak by być poza zasięgim racic.
Sarna próbuje uwolić się pogarszając tym samym swoją sytuację.
Kurtką zakrywam głowę sarnie, trochę się uspokaja, delikatnie przyciskam ją do podłoża.
Ostrożnie odwiązuję koniec stalowej pętli z drzewka, następnie próbuję poluźnić mocno zaciśnietą na szyi pętlę, jakoś się udaje. Uff...
https://picasaweb.google.com/lh/photo/H ... directlink
Ściągam wnyk, odsuwam się na bok i ściągam kurtkę, odchodze trochę dalej.
Sarna leży i nie podnosi głowy, pierwsza myśl, serce nie wytrzymało stresu i zmeczenia, wszystko na darmo.
Patrzę się na jej ciało, brzuch podnosi się i odpadanie, a więc oddycha, ŻYJE
Powoli podniosła głowę, wstała i odbiegła w głąb lasu.
https://picasaweb.google.com/lh/photo/E ... directlink
https://picasaweb.google.com/lh/photo/B ... bHvW1Lk?fe
https://picasaweb.google.com/lh/photo/t ... directlink

Cała akcja trwała nie więcej niż 2 minuty, starałem się to zrobić jak najlepiej, szybko i delikatnie.
Zrobiłem co tylko w mojej mocy, by to jedno małe istnienie uratować.

Odbiegła, ale czy przeżyje, mam nadzieją że tak ?


Proszę, nie komentujcie tego co zrobiłem.

A teraz do tych ''normalnych'' co zastawiaja tego typu pułapki:

LUDZIE, CZY WY SERCA NIE MACIE, WY PEŁNI CNÓT ?
WY KTÓRZY UWAŻACIE SIEBIE ZA NORMALNYCH, GDZIE WASZE SUMIENIE ?

: 18 gru 2011, 21:44
autor: soohy
Ostatnio też widziałem kilka pułapek, na ścieżce zwierząt, dwie na ziemi i jedna wisząca ze stalowych linek. Obok znalazłem też stalową linkę zwiniętą w kłębek. Zdjąłem je i wyrzuciłem na śmietnik. Najlepsze jest to, że prawie mi się noga zacisnęła, bo obok pozyskiwałem drewno z wyschniętej brzozy... Teraz będę tam bardziej uważał i demontował pułapki jak zauważę.

: 18 gru 2011, 21:56
autor: Morion
Rysiek jak zwykle miał rację "... tak łatwo zejść na psy" tylko czy pies zachowałby się w taki sposób... ? już lepiej ustrzelić zwierzę, przynajmniej się nie męczy. :evil:

Ja przestałem zapuszczać się głębiej w las, od kiedy w "moim" lesie zaczęły pojawiać się pułapki "zatrzaskowe" (takie działające jak te na myszy).

We mnie osobiście się kotłuje kiedy znajduję np. pół zgniłe obdarte ze skóry ciała :-( . Takich "ludzi" powinno się skazywać na śmierć przez przywiązanie w lesie taką właśnie linką. :evil:

: 18 gru 2011, 22:35
autor: Jaca
Mój Ty bohaterze :-P Gratki za zachowanie zimnej krwi i uwolnienie zwierzaka. Pewnie nie wielu wiedziałoby jak się zachować w takiej sytuacji. Dobrze na wędrówki jest zabierać jakiegoś toola, który ma szczypce do ciecia drutu. Może się przydać w takich sytuacjach. Ostatnio gdzieś w necie widziałem też filmik jak rodzinka z dzieciakami natknęła się na podobne zjawisko. Nie postąpili tak szybko i sprawnie jak Ty, bo zanim sarenkę uwolnili to robili sobie z nią zdjęcia itp. ale finalnie zwierzakowi udało się przeżyć i zdrowo uciec.

: 18 gru 2011, 22:44
autor: wolfshadow
Dobrze, że ją uwolniłeś. Dzwoni się na 112. Policja powinna mieć namiary na łowczego lub Straż Leśną.
Nie polecam samowolnego ściągania i zabierania wnyków ze sobą. Złapanie z czymś takim może oznaczać poważne kłopoty. Opcja Jacy jest optymalna - lepiej przerobić coś takiego na makaron.

: 18 gru 2011, 22:55
autor: Bastion
Co za przewrotnosc?
Przeciez to jest forum survivalowe?

Ktos fajnie i madrze postawil wnyki i tyle.

: 18 gru 2011, 22:57
autor: wolf78
survival i kłusownictwo to 2 rożne pojęcia :evil:

: 18 gru 2011, 22:59
autor: Jaca
Bastion pewnie, że forum survivalowe. Zwłaszcza, że pewnie nie dalej jak 5km był market pełen pyszności :mrgreen: Trzeba umieć rozdzielić survival od zwykłego barbarzyństwa.

: 18 gru 2011, 23:19
autor: Qasz
A mi się wydaje że Bastion powiedział to ironicznie tyle że zapomniał emotki wstawić " :-P "

: 18 gru 2011, 23:36
autor: Mr. Wilson
Znam dobrze ludzi w swojej okolicy.
Zapweniam was, że nikt z nich nie zrobił tego z głodu. Na pewno ma ''co do gara włożyć.
Powód tego postępowania jest jeden - chlanie.
To co uda sie im ukraść lub skłusować to darmowe pożywienie, a zaoszczędzone pieniadze przeznaczą na wiadomy cel.

Jeśli chodzi o samowolne ściąganie i zabieranie wnyków.
Znam prawo, wiem że mogę mieć problemy i nie powinienem tego robić.
Zapewne tak jak i wiele innych rzeczy.
Ale ja nie jestem tych co to stoją i się tylko przyglądają, czy z tych wygadanych.
Ja działam.

Jeśli chodzi o cięcie wnyków. Nie mam nożyc, nie noszę i nie zamierzam nic w tym temacie zmieniać.
Linka którą ściągnołem była cienka, pewnie nie było by problemu z jej pocięciem ?
Nie zostawiam śmieci w terenie. Każdy kawałek metalu to dla mnie śmieci. Co prawda stalowe i cienkie więc szybko by przerdzewiały.
Znajdowałem stalowe linki tak gróbe, że do ich pocięcia mósiałbym nosić naprawdę solidne nożyce, tutaj żadne zabawki nie dają rady. A co gdy linki są w osłonie z tworzyw sztucznych, powleczone ocynkiem, przeplatane lub w całości z metali kolorowych ?
Czy też zostawicie je w terenie ?

Jeśli bym postąpił jak ''normalny'' człowiek i zadzwonił gdzie trzeba ?
To dopiero byłaby sensacja na mojej okolicy.
A co to za idiota oddał tyle darmowego i dobrego mięsa, i to tuż przed świętami ?

Jaką mam gwarancję, że gdy w końcu ktoś raczy przyjechać to zwierze będzie jeszcze żyło ?
Czy oni zrobili by to lepiej, może i tak ?
Na pewno upływający czas działał na niekorzyść stworzenia.

Bardzo dobrze zdaję sobie świadomość z tego co zrobiłem, wiele już w swym życiu podobnych akcji widziałem, wiem co robię.
Nikomu nie życzę by znalazł się kiedyś w podobnej sytuacji do mojej.

Czasami o tym czy ktoś lub coś przeżyje decydują sekundy.

: 19 gru 2011, 00:11
autor: Dąb
Mr. Wilson pisze:Znajdowałem stalowe linki tak gróbe, że do ich pocięcia mósiałbym nosić naprawdę solidne nożyce, tutaj żadne zabawki nie dają rady.
Tak linki na jelenie potrafią być grube.
Mr. Wilson pisze:Jeśli bym postąpił jak ''normalny'' człowiek i zadzwonił gdzie trzeba ?
To dopiero byłaby sensacja na mojej okolicy.
Ja kiedyś znalazłem nogę ukręconą we wnyku , biedne zwierze. Były to tereny po poligonowe podlegające pod miasto, a nie leśniczego , poszedłem do ligi ochrony przyrody. Miła pani powiedziała ,że to nie ich sprawa i żebym poszedł gdzie indziej. :shock: W zadziwiających miejscach znajdowałem wnyki, na ogródkach działkowych na przykład.

: 19 gru 2011, 00:14
autor: BRAT_MIH
Fajnie, ze udało Ci się ją uratować. Piękne to zwierzęta, nie rozumiem myśliwych, tym bardziej kłusoli. Spojrzeć w te oczy gdy gaśnie w nich życie i się nie wzruszyć - to trzeba być bez serca. Było tam poczekać na typa, co po nią przyjdzie na miejscu wykastrować icon_twisted

: 19 gru 2011, 05:27
autor: sylwester2091
Biorąc pod uwagę, że miałeś zdjęcia złapanej sarny to chyba bez problemu byś się wytłumaczył ewentualnemu leśniczemu. Chociaż dla pewności mogłeś włączyć nagrywanie w czasie uwalniania żeby nie było wątpliwości, że ją uwalniałeś, a nie chwaliłeś się zdobyczą na zdjęciach.

: 19 gru 2011, 07:38
autor: Młody
Akcja na duży + 8-) Oby każdy człowiek spotykający futrzaka w takiej sytuacji, zareagował w ten sam sposób jak Ty.

: 19 gru 2011, 07:52
autor: wolfshadow
Mr. Wilson, co do lokalnego podejścia ogółu do zjawiska możesz mieć rację. Tam gdzie ja łażę nie ma społecznego przyzwolenia na coś takiego i wnykarze tylko bardzo sporadycznie się trafiają. Dodatkowo obwody łowieckie są małe i dużo myśliwców oraz psiarzy w nich przebywa. Głównie łapią się na te nieliczne badziewia psy.

Wnyki zdarzyło mi się zbierać kilka razy. Na szczęście bez uwięzionej w nich zwierzyny. Było to jeszcze przed czasem kiedy telefony komórkowe stały się ogólnodostępne. Zawsze badziewie demontowałem i nieekologicznie ukrywałem w glebie. Pewnie gdybym się teraz spotkał z czymś takim najpierw wykonałbym telefon, a później zabrał się za demontaż i transport do domu.
Dlaczego tak? Otóż DLATEGO
Z perspektywy widza jest to śmieszne ale chłopakowi pewnie nie było wesoło.

Bastion, o ile nie ironizujesz to śmiem twierdzić, że mylisz pojęcia.
Kłusownik ≠ survivalowiec. Fakt. Wiedza o metodach kłusowniczych (niekonwencjonalnych) jest jednym z zagadnień, które warto poznać, ale można to zrobić bez udziału zwierzyny.

: 19 gru 2011, 07:56
autor: Zirkau
BRAT_MIH pisze:Fajnie, ze udało Ci się ją uratować. Piękne to zwierzęta, nie rozumiem myśliwych, tym bardziej kłusoli. Spojrzeć w te oczy gdy gaśnie w nich życie
na piękne oczka Cię wzięła? Toż to potrafi być niezły szkodnik.
Ale kłusownika :diabel2: za takie traktowanie należy potraktować równie bezlitośnie.

: 19 gru 2011, 09:00
autor: Lisu
Zirkau pisze:Toż to potrafi być niezły szkodnik.
Tak jak korniki i stonki nie ? Po coś to wszystko istnieje jednak.

: 19 gru 2011, 10:08
autor: Prowler
BRAT_MIH pisze:Było tam poczekać na typa, co po nią przyjdzie na miejscu wykastrować icon_twisted
ewentualnie dostać w kichy z jakiegoś samodzieła

: 19 gru 2011, 10:37
autor: siux
Mr. Wilson pisze:LUDZIE, CZY WY SERCA NIE MACIE, WY PEŁNI CNÓT ?
WY KTÓRZY UWAŻACIE SIEBIE ZA NORMALNYCH, GDZIE WASZE SUMIENIE ?
Wilson sorry, ale "oni" raczej tego forum ani innych nie czytają.... :-(

: 19 gru 2011, 12:48
autor: puchalsw
Mr. Wilson, masz u mnie piwo. Niepasteryzowane :!: :mrgreen:
Tyle mam do powiedzenia.

: 19 gru 2011, 13:02
autor: birken1
Mr. Wilson ale żeś mi podniósł z rana ciśnienie :-x kawa to jest pikuś. Brawo. Tylko szkoda że szanse na znalezienie się w odpowiednim miejscu w odpowiednim czasie są mikre :-( A tego gówna nie widać :evil:
Bastion ... (albo nie bo będzie ban)

: 19 gru 2011, 15:19
autor: Apo
Wielce wzorowe zachowanie wg. mnie! Nie dziwię się wcale, że Wilson zabrał wszystko ze sobą - ja zrobiłabym tak samo. Myślę, że nawet jakby mnie ktoś z tym cały stuffem zaskoczył to na kłusownika bądź co bądź nie wyglądam..

: 19 gru 2011, 17:15
autor: MlKl
Posiadanie przy sobie drutu zakazane nie jest. Więc nie panikujcie z tym zagrożeniem przy wynoszeniu z lasu wnyków. Jak was nie złapią ze zwierzyną, to guzik zrobią.

: 19 gru 2011, 19:02
autor: earthtraveler
Zeszłej zimy znalazłem mały wnyk,idąc dalej lasem po śladach zdjąłem jeszce około 15 w tym jeden duży na większą zwierzyne ..zabrałem wszystkie i wyrzuciłem ....jak bym złapał takiego :evil:

: 19 gru 2011, 19:11
autor: wolfshadow
MlKl, oczywiście, że guzik zrobią. Żyjemy przecież w praworządnym państwie. Znajdą Cię z drutem z którego ktoś zrobił kilkanaście pułapek rozmieszczonych w łowisku. Zawsze można udowadniać swoją niewinność przed sądem ;-)
http://www.forum.lasypolskie.pl/viewtopic.php?t=16080
To jest zdanie leśników.