Symulacja zdarzenia
Moderatorzy: Morg, GawroN, thrackan, Abscessus Perianalis, Valdi, Dąb, puchalsw
Symulacja zdarzenia
Ostatnio będąc w lesie skaleczyłem się w palca
Ciachnąłem się nie jakoś ekstremalnie, ale zszywać trzeba było.
Na dodatek nie miałem ze sobą apteczki. Przerwałem zabawę i w środku nocy udałem się do miasta na pogotowie.
Skłoniło mnie to do pewnych rozważań.
Załóżmy że jesteśmy w lesie, sami , rąbiemy drewno , chwila nieuwagi i siekiera ląduje w piszczeli( ewentualnie idziecie po ciemku i łamiecie nogę)
Nie jesteście w stanie chodzić, telefon jak na złość stracił zasięg.
Co należało by zrobić takiej sytuacji ?
Ciachnąłem się nie jakoś ekstremalnie, ale zszywać trzeba było.
Na dodatek nie miałem ze sobą apteczki. Przerwałem zabawę i w środku nocy udałem się do miasta na pogotowie.
Skłoniło mnie to do pewnych rozważań.
Załóżmy że jesteśmy w lesie, sami , rąbiemy drewno , chwila nieuwagi i siekiera ląduje w piszczeli( ewentualnie idziecie po ciemku i łamiecie nogę)
Nie jesteście w stanie chodzić, telefon jak na złość stracił zasięg.
Co należało by zrobić takiej sytuacji ?
profilaktyka (choc to glupie slowo)
Mozemy wymyslec tysiace sytuacji bez wyjscia, snuc rozwazania co by bylo trzeba zrobic.
Jak na moj gust pozostaje tylko minimalizowac ryzyko/ ilosc sytuacji potencjalnie niebezpiecznych.
Wiem, ze to nie odp na pytanie, ale na takie pytania to by scenarzysci z hollywood pewnie mieli klopot z odpowiedzia
Mozemy wymyslec tysiace sytuacji bez wyjscia, snuc rozwazania co by bylo trzeba zrobic.
Jak na moj gust pozostaje tylko minimalizowac ryzyko/ ilosc sytuacji potencjalnie niebezpiecznych.
Wiem, ze to nie odp na pytanie, ale na takie pytania to by scenarzysci z hollywood pewnie mieli klopot z odpowiedzia
- wojtekzerek
- Posty: 45
- Rejestracja: 24 mar 2008, 14:55
- Lokalizacja: Starachowice
- Gadu Gadu: 4865584
- Płeć:
Wiesz, wydaje mi się, że ciężko tak powiedzieć... Są złamania i złamania, skaleczenia i skaleczenia... Ja próbowałbym unieruchomić/opatrzyć nogę rękawem lub podartym t-shirtem (to opatrzyć, wiadomo, że unieruchomić czymś twardym) i dojść do najbliższej drogi... Zależy też od wytrzymałości na ból i silnej woli...
Ponadto, kwestia co ze sobą wziąłeś. I możemy sobie gdybać.
Ponadto, kwestia co ze sobą wziąłeś. I możemy sobie gdybać.
Carry less by knowing more.
- Tanto
- Administrator
- Posty: 1075
- Rejestracja: 26 sie 2007, 19:17
- Lokalizacja: Szczecin
- Gadu Gadu: 1743064
- Płeć:
w0jna dobrze prawi, jedyne rozsądne wyjście to dotarcie do miejsca w którym możesz liczyć na pomoc. Skaleczenie czy zwichnięcie to nie problem, ale złamanie, krwotok zewnętrzny lub wewnętrzny itp. powazniejsze urazy są poważnym zagrożeniem.
W takich sytuacjach ciężko jest ocenić jakie mogą być powikłania i czy przemieszczaniem się nie zaszkodzimy sobie jeszcze bardziej, ale wg mnie bierne czekanie jest gorszym rozwiązaniem.
Czasami zastanawiam się jak postępował bym np. po złamaniu nogi, w teren wyruszam najczęściej samotnie i mogło by być nieciekawie. Dla tego mam ochotę przejść jakiś kurs pierwszej (samo)pomocy i przećwiczyć najbardziej prawdopodobne sytuacje.
W takich sytuacjach ciężko jest ocenić jakie mogą być powikłania i czy przemieszczaniem się nie zaszkodzimy sobie jeszcze bardziej, ale wg mnie bierne czekanie jest gorszym rozwiązaniem.
Czasami zastanawiam się jak postępował bym np. po złamaniu nogi, w teren wyruszam najczęściej samotnie i mogło by być nieciekawie. Dla tego mam ochotę przejść jakiś kurs pierwszej (samo)pomocy i przećwiczyć najbardziej prawdopodobne sytuacje.
"...wszystkie koty z pyszczkami, które wyglądają, jakby ktoś wkręcił je w imadło, a potem wielokrotnie walił młotkiem owiniętym skarpetą, są Prawdziwmi kotami."
W przypadku rany ciętej przydaje się apteczka i umiejętność powstrzymania krwawienia, możliwość założenia szwów (lub posiadania steri-strips), wystarczająca ilość środków opatrunkowych. Trzeba też zadbać o możliwość oczyszczenia rany i późniejsze jej leczenie w przypadku częstych w takich wypadkach zakażeń (nóż w lesie niestety nie jest czysty). Jeśli mamy wiedzę i dobrą apteczkę to nie widzę wielkiego problemu i z lasu można nie wychodzić. Na prawdziwym odludziu warto też być zaszczepionym na WZW, tężec, błonicę.
W przypadku złamania ma zastosowanie prawie to samo co powyżej - umiejętności. Jak już mamy nogę unieruchomioną można podjąć decyzję o ewakuacji. Problem pojawia się wtedy kiedy jest to prawdziwe odludzie, dlatego w takie rejony warto iść w grupie.
*pisząc o odludziu mam na myśli odległość np. 200 km do cywilizacji
Jeśli ktoś zabiera nóż do lasu to MUSI zabrać apteczkę.
W przypadku złamania ma zastosowanie prawie to samo co powyżej - umiejętności. Jak już mamy nogę unieruchomioną można podjąć decyzję o ewakuacji. Problem pojawia się wtedy kiedy jest to prawdziwe odludzie, dlatego w takie rejony warto iść w grupie.
*pisząc o odludziu mam na myśli odległość np. 200 km do cywilizacji
Jeśli ktoś zabiera nóż do lasu to MUSI zabrać apteczkę.
- Rojek
- Posty: 328
- Rejestracja: 01 lut 2008, 15:50
- Lokalizacja: Przemyśl
- Tytuł użytkownika: PISS
- Płeć:
Sprawa jest jasna.
1. To głupota nie brać apteczki!!
2. Jak łazi się samemu, to podaje się komuś bliskiemu trasę, lub miejsce bytowania.
3. Bierze sie apteczkę.
4. Bierze się apteczkę.
5. Bierze się apteczkę.
Mi też często zdarza się, że telefon nie ma zasięgu, i taka sytuacja jest prawdopodobna.
Innym wyjściem, jest poinformowanie straży granicznej, w moich rejonach często się ich spotyka.
Ale ludzie jak można iść na wypad bez apteczki? Jednym z aspektów survivalu jest przewidywać.
1. To głupota nie brać apteczki!!
2. Jak łazi się samemu, to podaje się komuś bliskiemu trasę, lub miejsce bytowania.
3. Bierze sie apteczkę.
4. Bierze się apteczkę.
5. Bierze się apteczkę.
Mi też często zdarza się, że telefon nie ma zasięgu, i taka sytuacja jest prawdopodobna.
Innym wyjściem, jest poinformowanie straży granicznej, w moich rejonach często się ich spotyka.
Ale ludzie jak można iść na wypad bez apteczki? Jednym z aspektów survivalu jest przewidywać.
Potrzebuję tylko wolności
Rojek, Zgadza się, sprawa jasna. Ale jest jeszcze coś: MUSIMY UMIEĆ Z NIEJ SKORZYSTAĆ!!! Dlatego właśnie ludzie się uczą napewno znacie ludzi nieumiejących posługiwać się mapą, czy kompasem, z apteczką jest taksamo, nie wystarczy znac nazwy leków i je posiadać w apteczce!( oczywiście zakładam , że tu u "nas" wszyscy umieją i wiedzą)
- Tanto
- Administrator
- Posty: 1075
- Rejestracja: 26 sie 2007, 19:17
- Lokalizacja: Szczecin
- Gadu Gadu: 1743064
- Płeć:
Ryzykowne stwierdzenie, obawiam się że jest sporo osób których wiedza jest skromna (np. ja) tylko boją się o tym głośno powiedzieć. Podstawy, przynajmniej teoretyczne, każdy zna, ale w praktycznym działaniu to może być za mało, a często na ćwiczenia przypominające często brak czasu i ochotyValdi pisze:oczywiście zakładam, że tu u "nas" wszyscy umieją i wiedzą
Częściej ćwiczymy rozpalanie ogniska niż zakładanie opatrunku na głowę.
"...wszystkie koty z pyszczkami, które wyglądają, jakby ktoś wkręcił je w imadło, a potem wielokrotnie walił młotkiem owiniętym skarpetą, są Prawdziwmi kotami."
Muszę przyznać, że nawet ja kiedyś musiałem nauczyć się na własnej skórze co znaczy zabrać nóż i nie zabrać apteczki. Od tego czasu z apteczką chodzę wszędzie Dobrze, że mi się przy takich przygodach uaktywnia prawdziwy instynkt przetrwania. Czystość umysłu i szybkość reakcji jest wtedy godna pozazdroszczenia. Czasem chciałbym tak mieć na co dzień ale niestety nie mam.
No ran szyć narazie jeszcze nie musiałem, chociaż różne żeczy się zdażały, jak każdy ,chcę żeby to się nie stało oczywiście, ale wiem też, że specjalnie nie mam gdzie tego sie nauczyć, mówie oczywiście nie tylko o szyciu, wiec chciał niechciał trzeba być samoukiem.
Teraz , co prawda, niedawno dostałem propozycje od harcerzy z Białegostoku, mozna załatwić szkolenia i dostać srebrna odznakę, ale na to trzeba mieć czas
Teraz , co prawda, niedawno dostałem propozycje od harcerzy z Białegostoku, mozna załatwić szkolenia i dostać srebrna odznakę, ale na to trzeba mieć czas
Może zacznę od tego, że biorąc nóż, to podstawowym i nierozłącznym dodatkiem „musi” być apteczka.
Nie widzę innej opcji, czy możliwości. Powiedzmy, iż każdy ma ze sobą taki zestaw i jak w temacie, złamał nogę.
Jeszcze dochodzi inna sprawa. Ilu z was miało złamaną jakąkolwiek kończynę, nie mówiąc już o nodze ?
No właśnie, tak myślałem, że niewielu. I tu nie tylko sprawa ma się do samej apteczki, czy
umiejętności wykorzystania jej w odpowiednim momencie i praktyczny sposób. Ale sam
pomysł dojścia, podczołgania się, do jakiejkolwiek drogi, ze złamaną nogą jest bardzo, ale to
bardzo trudnym zadaniem. W większości złamań kończyny dolnej prawie niewykonalny.
Po pierwsze, z powodu bólu, który pojawia się po przejściu szoku, który trwa około 30minut.
W tym czasie, możemy akurat dobrze zabezpieczyć nogę, przed jakimikolwiek
przemieszczeniami kości, co może spowodować do krwotoków wewnętrznych oraz, co
gorsze, do rozerwania mięśni, a nawet doprowadzić do otwartego złamania.
A wszystkie pomysły z patyczkami, kijkami i innego rodzaju materiałami znalezionymi w
lesie, niewiele nam pomogą. Tym bardziej jeśli jesteśmy sami. To jest dobre, jak są dwie lub
więcej osoby. Najlepszym rozwiązaniem jest zablokowanie nogi złamanej, przekładając
prostymi kijami, co najmniej trzema, obu nóg i dobre związanie ich (nie piszę mocne, bo
można pozbawić się dopływu krwi, więc siłę trzeba wyczuć).
Po dwa, gdy już mamy złamanie unieruchomione, na pewno już czujemy ten niesamowity,
niepowtarzalny ból, którego nawet nie da się opisać. I tu przydaje się bardzo, apteczka, z tym,
że musi być odpowiednio przygotowana. Więc chociaż kilka mocnych tabletek
przeciwbólowych być musi. Teraz można by się pokusić o dotarcie do cywilizacji, co jest
naprawdę niełatwe, ale nie niewykonalne. Potrzeba tylko wielkiej odporności na ból, oraz
woli przeżycia. I tu można sprawę zacząć mocno komplikować, ponieważ przy złamaniu
górnego odcinka kończyny, czyli kości udowej, mamy już ogromny problem, bo jakbyśmy
unieruchomili nogi, to i tak przy każdym jakimkolwiek ruchu tułowia, bioder, ramion, głowy
przemieszcza się kość w miejscu złamania. Więc nie jest prostą sprawą gdziekolwiek pełzać.
Nawet przemieszczenie się na odległość 100m. Dla większości może być barierą nie do
pokonania. I nie liczy się wytrzymałość jaką każdy z nas posiada, lub siedząc wygodnie w
fotelu myśli, że posiada. Tylko przeżycie takiego złamania i prób poruszania się z nim.
Jeszcze bardziej komplikując sprawę, można przy takim wypadku naprawdę ostro się
pokaleczyć, co w lesie w trudnych warunkach szybko może doprowadzić, do zakażenia,
nawet mając apteczkę. Dlatego, jak już kolega wspomniał, zawsze trzeba powiadamiać
bliskich, znajomych, przyjaciół o naszym wypadzie. Oraz mniej więcej określić, gdzie i na ile
czasu się wybieramy. Co do tego, nie ma innej możliwości, tak samo jak nóż + apteczka.
Co do otwartych ran. Oczywiście najlepszym sposobem, jeśli jest to naprawdę głęboka rana,
jest jak najszybsze opatrzenie rany, czyli przemycie, oczyszczenie no i na koniec zszycie.
Może brzmi to niezbyt przyjemnie, ale uwierzcie mi, że da się bez większych
problemów(chyba, że rana jest w ciężko dostępnym miejscu) zaszyć samemu. Używając igły
w kształcie literki ‘c’. W każdej apteczce taka powinna być, jak również nić chirurgiczna, lub
cienka żyłka wędkarska, którą trzeba koniecznie wymoczyć w spirytusie, a najlepiej przed
wypadem, wygotować i zamknąć w szczelnym jałowym pojemniczku, woreczku.
Jak widać z mojej krótkiej wypowiedzi, tematy temu podobne są nieskończone i podałem
tylko kilka drobnych przykładów, które można rozwijać z czego powstać by mogła całkiem
niezła praca magisterska.
Pozdrawiam i nie życzę nikomu niemiłych zdarzeń w dziczy.
Nie widzę innej opcji, czy możliwości. Powiedzmy, iż każdy ma ze sobą taki zestaw i jak w temacie, złamał nogę.
Jeszcze dochodzi inna sprawa. Ilu z was miało złamaną jakąkolwiek kończynę, nie mówiąc już o nodze ?
No właśnie, tak myślałem, że niewielu. I tu nie tylko sprawa ma się do samej apteczki, czy
umiejętności wykorzystania jej w odpowiednim momencie i praktyczny sposób. Ale sam
pomysł dojścia, podczołgania się, do jakiejkolwiek drogi, ze złamaną nogą jest bardzo, ale to
bardzo trudnym zadaniem. W większości złamań kończyny dolnej prawie niewykonalny.
Po pierwsze, z powodu bólu, który pojawia się po przejściu szoku, który trwa około 30minut.
W tym czasie, możemy akurat dobrze zabezpieczyć nogę, przed jakimikolwiek
przemieszczeniami kości, co może spowodować do krwotoków wewnętrznych oraz, co
gorsze, do rozerwania mięśni, a nawet doprowadzić do otwartego złamania.
A wszystkie pomysły z patyczkami, kijkami i innego rodzaju materiałami znalezionymi w
lesie, niewiele nam pomogą. Tym bardziej jeśli jesteśmy sami. To jest dobre, jak są dwie lub
więcej osoby. Najlepszym rozwiązaniem jest zablokowanie nogi złamanej, przekładając
prostymi kijami, co najmniej trzema, obu nóg i dobre związanie ich (nie piszę mocne, bo
można pozbawić się dopływu krwi, więc siłę trzeba wyczuć).
Po dwa, gdy już mamy złamanie unieruchomione, na pewno już czujemy ten niesamowity,
niepowtarzalny ból, którego nawet nie da się opisać. I tu przydaje się bardzo, apteczka, z tym,
że musi być odpowiednio przygotowana. Więc chociaż kilka mocnych tabletek
przeciwbólowych być musi. Teraz można by się pokusić o dotarcie do cywilizacji, co jest
naprawdę niełatwe, ale nie niewykonalne. Potrzeba tylko wielkiej odporności na ból, oraz
woli przeżycia. I tu można sprawę zacząć mocno komplikować, ponieważ przy złamaniu
górnego odcinka kończyny, czyli kości udowej, mamy już ogromny problem, bo jakbyśmy
unieruchomili nogi, to i tak przy każdym jakimkolwiek ruchu tułowia, bioder, ramion, głowy
przemieszcza się kość w miejscu złamania. Więc nie jest prostą sprawą gdziekolwiek pełzać.
Nawet przemieszczenie się na odległość 100m. Dla większości może być barierą nie do
pokonania. I nie liczy się wytrzymałość jaką każdy z nas posiada, lub siedząc wygodnie w
fotelu myśli, że posiada. Tylko przeżycie takiego złamania i prób poruszania się z nim.
Jeszcze bardziej komplikując sprawę, można przy takim wypadku naprawdę ostro się
pokaleczyć, co w lesie w trudnych warunkach szybko może doprowadzić, do zakażenia,
nawet mając apteczkę. Dlatego, jak już kolega wspomniał, zawsze trzeba powiadamiać
bliskich, znajomych, przyjaciół o naszym wypadzie. Oraz mniej więcej określić, gdzie i na ile
czasu się wybieramy. Co do tego, nie ma innej możliwości, tak samo jak nóż + apteczka.
Co do otwartych ran. Oczywiście najlepszym sposobem, jeśli jest to naprawdę głęboka rana,
jest jak najszybsze opatrzenie rany, czyli przemycie, oczyszczenie no i na koniec zszycie.
Może brzmi to niezbyt przyjemnie, ale uwierzcie mi, że da się bez większych
problemów(chyba, że rana jest w ciężko dostępnym miejscu) zaszyć samemu. Używając igły
w kształcie literki ‘c’. W każdej apteczce taka powinna być, jak również nić chirurgiczna, lub
cienka żyłka wędkarska, którą trzeba koniecznie wymoczyć w spirytusie, a najlepiej przed
wypadem, wygotować i zamknąć w szczelnym jałowym pojemniczku, woreczku.
Jak widać z mojej krótkiej wypowiedzi, tematy temu podobne są nieskończone i podałem
tylko kilka drobnych przykładów, które można rozwijać z czego powstać by mogła całkiem
niezła praca magisterska.
Pozdrawiam i nie życzę nikomu niemiłych zdarzeń w dziczy.