SURVIVAL GLOBALNY (Totalna apokalipsa)

przyroda, turystyka, survival

Moderatorzy: Morg, GawroN, thrackan, Abscessus Perianalis, Valdi, Dąb, puchalsw

Awatar użytkownika
Prowler
Posty: 782
Rejestracja: 28 wrz 2009, 18:38
Lokalizacja: Białystok
Tytuł użytkownika: motórzysta
Płeć:

Post autor: Prowler »

puchalsw pisze:Filmy dokumentalne jak "Alone In The Wild", pokazują że nawet dobrze wyposażony i uzbrojony myśliwy (sztucer + strzelba), w dzikim i niezmierzonym lesie (Północna Kanada) bez możliwości aprowizacji z zewnątrz może mieć problemy.
oj to zły przykład. Mimo ,że program mi się podobał i to bardzo to jednak bohater co najmniej sie nie popisał
Podobno grzeczni chłopcy idą do nieba, a niegrzeczni idą ... tam gdzie chcą
"boga nie ma jest motór"
kanał yt https://www.youtube.com/user/83Prowler/ ... shelf_id=0
Awatar użytkownika
Zirkau
Posty: 1972
Rejestracja: 29 maja 2010, 09:38
Lokalizacja: Zirkau
Płeć:

Post autor: Zirkau »

dla mnie to dobry przykład.
Mnie wystarczy, że kilka razy zabrałem na polowanie osoby parające sie survivalem. Szczególnie Ci wychowani w miescie, to nawet kury nie potrafia sprawić, rozróżniają poszczególne modele umundurowania, wiedzą które krzesiwo jest lepsze, ale nie radzą sobie z rozróżnianiem gatunków drzew, ani z tropieniem zwierząt czy ich rozpoznawaniem po samych odgłosach.
Stąd zakładam, że wielu uczestników nawet tego forum miałoby problemy podobne do bohatera powyższego filmu.
Szczątkowa wiedza teoretyczna w konfrontacji z codziennością i praktycznym zastosowaniem bywa złudnym bezpieczeństwem.
Sam np. naprawdę niewiele znam sie na ziołach w terenie czy nie posiadam umiejętności szybkiego rozpalania ognia z wykorzystaniem czegoś innego niż zapalniczka.
Awatar użytkownika
wolfshadow
Posty: 1050
Rejestracja: 17 kwie 2008, 07:30
Lokalizacja: Jaworzno
Tytuł użytkownika: tuptuś leśny
Płeć:
Kontakt:

Post autor: wolfshadow »

Zirkau pisze:dla mnie to dobry przykład.
Zły. Bo to ani spec od survivalu ani myśliwy.
Nawet w zestawieniu z Gryllsem wypada jak Colargol. A to największa ciota wśród niedźwiedzi. :-)
Ediemu siadła psychika. Nie potrafił efektywnie wykorzystać czasu. Mając tyle sprzętu mógł spokojnie zbudować schronienie będące poza zasięgiem niedźwiedzi, których się paranoicznie wręcz obawiał. Odnośnie roślin też miał wiedzę szczątkową.
Zirkau pisze:Mnie wystarczy, że kilka razy zabrałem na polowanie osoby parające sie survivalem.
Są różne rodzaje parania. I różni survivalowcy.
Jak miałem 12 lat zakładaliśmy się z kolegami o tzw. "podchodzenie".
Mój osobisty rekord to żerująca sarna na 2m (nie spłoszyłem) i polujący na środku wykoszonej łąki obcy kot. Dotknąłem skurczybyka a ten ze strachu mnie dziabnął. Niemniej zakład wygrałem.
Tyle, że wtedy nie znałem pojęcia survival a za to fascynowałem się powieściami Szklarskiego. Co tydzień oglądałem jak dziadek sprawia kurę lub królika na niedzielny rosół a na początku grudnia wielkim wydarzeniem było świniobicie. Co prawda jako dzieciak byłem wykluczony z procesu ubijania ale od spuszczania krwi do wędzenia dobrości byłem obecny. Więcej czasu spędzałem też z rówieśnikami na dworze w przeciwieństwie do współczesnych 12-latków.
W sumie urodziłem się już w mieście ale czasy były ciężkie i półki w sklepach octem ledwie wypełnione. Więc chyba taki survival się nie liczy. :-(
Zirkau pisze:Szczątkowa wiedza teoretyczna w konfrontacji z codziennością i praktycznym zastosowaniem bywa złudnym bezpieczeństwem.
Racja. Ale wtedy można iść na ilość a nie na jakość. Kwestią jest tylko dostępność drutu lub linki. Nie trzeba podchodzić, wabić, czatować. No może trochę tropić coby ścieżki zwierzęce rozpoznać i odpowiednio opatrzyć. Wiedząc czym i w których miejscach da się przyduszać ryby. Nawet u nas dostępne są odpowiednie rośliny (i środki).
.:fortes fortuna adiuvat - Terencjusz:.
.:Miej odwagę posługiwać się własnym rozumem - I. Kant:.
Awatar użytkownika
Mr. Wilson
Posty: 422
Rejestracja: 27 paź 2010, 22:55
Lokalizacja: xyz
Płeć:
Kontakt:

Post autor: Mr. Wilson »

Jeśli dojdzie do jakiegoś kataklizmu i nastanie czas wielkiego głodu ludzie będą próbować zjeść wszystko co ma jakąkolwiek wartość odżywczą, nawet znikomą. Konkurencja ze strony ludzi, przynajmniej w początkowym okrese będzie na tyle duża, że wszelka zwierzyna i znane powszechnie jadalne rośliny zostaną silnie przetrzebione lub nawet zupełnie w danym regionie wytępione. Znajomość wszelkich metod zdobywania pożywienia będzie zwiększała nasze szanse, szczeglnie tych mniej znanych dla innych. Z pewnością to co uda się nam z trudem upolować, złowić, nazrywać, wykopać czy w inny sposób pozyskać w terenie może pokryć zapotrzebowanie naszego organizmu na witaminy, minerały i kalorie. Jednak w dłuższym okresie czasu, wydatek energetyczny związany ze zdobyciem pożywienia będzie większy od energii uzyskanej po jego zjedzeniu. Efekt to ujemny bilans energetyczny i stały spadek masy ciała. Bardzo wiele badań praktycznych zostało przeprowadzonych w tym temacie, w wielu krajach, wniosek jest jeden - w obecnych czasach człowiek nie jest w stanie przeżyć żyjąc wyłacznie z darów natury.

Aby zwiększyc nasze szanse na przeżycie możemy wczesniej przygotować podpowiednie zapasy, na jakiś określony czas wystarczą, uzupełniając je dodatkowo o żywność zdobytą w terenie znacznie wydłużmy ten okres. Zaś jedynym długofalowym rozwiązaniem wydaje się uprawa i hodowla połączona ze wzbogacaniem naszej diety o ''dziką'' żywność.
Las moim domem i najlepszym przyjacielem
blackram
Posty: 72
Rejestracja: 15 paź 2010, 16:29
Lokalizacja: Łódź
Tytuł użytkownika: greenhorn
Płeć:

Post autor: blackram »

Jakby nie patrzeć, pozostanie w mieście to najgorszy pomysł. Po pierwsze każde większe stanowi cel militarny dla ataków wszelkiego rodzaju bronią, od konwencjonalnych bomb po neutronową, atomową, chemiczną i biologiczną. Po drugie - ile czasu da się wytrzymać w betonowej dżungli bez wody, żywności (której w mieście jak zabraknie to zabraknie naprawdę), gazu, prądu, ogrzewania (np. w zimie) ? Do tego szabrownicy, którzy zabiją za konserwę, zamieszki (nieuniknione kiedy zabraknie jedzenia), najprawdopodobniej jakaś paskudna epidemia z powodu głodu, zwłok, braku higieny i lekarstw... Kanibalizm też nie jest jakimś nieprawdopodobnym scenariuszem icon_twisted . Ogólnie pułapka z której lepiej jak najszybciej się wydostać. Tu może być dodatkowo problem z władzami wojskowymi, które mogą taką "dezercję" utrudniać lub uniemożliwić. Dobrze sobie przypomnieć, czy czasem nie mamy jakiejś rodziny na wsi, najlepiej takiej położonej na uboczu w pobliżu większych obszarów leśnych. Jeśli mamy, warto zainwestować regularnie w kartki na święta ;-) W razie czego można tam przeczekać najgorsze, na wszelki wypadek dodatkowo urządzić sobie schronienie w lesie. W zamian za miskę i dach można zaoferować np. pracę, wiedzę, złoto (jeżeli wcześniej zdążyliśmy je nabyć). W naszych warunkach geograficznych to chyba w miarę sensowna opcja. Taki na pół survival, na pół to co znamy z telewizji i opowieści dziadków o wojnie. Dalej jest już tylko ucieczka na naprawdę nie zamieszkane tereny (np. Skandynawia) z podręcznikiem survivalu w kieszeni na dupie, harcerskim plecaczkiem na plecach i znalezionym na pobojowisku kałachem pod pachą :-)
Grupa - szanse na to, że trafimy na osoby mające jakąkolwiek pożyteczną wiedzę i wolę poradzenia sobie samodzielnie są raczej znikome. Większość takich grup będzie automatycznie szukać większych, które z kolei będą czekać na pomoc władz, NATO, Amerykanów czy innej kawalerii. Bez jakichkolwiek pomysłów na zdobycie pożywienia czy zorganizowania się, więc :roll: ... Z kolei jakie mamy szanse na przekonanie choćby kilku osób, że dla naszego własnego dobra należy unikać większych grup, próbować przetrwać samodzielnie, zmusić ich do wykonania choćby prostych rzeczy jak zbudowanie szałasów, wypatroszenie złapanej kury ("Hej, a kto cię, k...a, zrobił przywódcą ?!")... Strata czasu i energii, na szczęście krótka - do czasu gdy bardziej agresywna i wygłodniała ekipa zorientuje się, że udało nam się zorganizować jakieś zapasy.
Najmniej mnie martwi brak zwierząt - już teraz po lasach wokół miast pełno zdziczałych psów. Ci, którzy czytali o przygodach Jakuba Wędrowycza, wiedzą o co chodzi ;-) Wymarłe miasta zaroją się od szczurów, które z kolei będą darmowym Whiskasem dla kotów. I tak dalej. Przyroda odbuduje się szybciej, niż byśmy tego chcieli. I pewnie nie tak, jak byśmy chcieli, ale najważniejsze żeby białko było. Nie musimy wnikać, co jadło na śniadanie :-P
Tak naprawdę nie sposób przewidzieć, z czym możemy się zetknąć podczas "Dnia Ostatniego", pewnie ze wszystkim naraz. Im bardziej rozległa wiedza na temat przetrwania w każdym terenie, tym lepiej. Warto też liznąć trochę historii.
"Najlepiej rozwiązać problem obracając go na swoją korzyść."
Harry Jackson
sylwester2091
Posty: 277
Rejestracja: 10 lut 2010, 08:48
Lokalizacja: Kraków
Płeć:

Post autor: sylwester2091 »

Odpowiadając na zagubiony post AP ;P
sylwester2091, uważaj z tym wzbogacaniem, bo jak kilka osób zacznie wzbogacać sobie na "wszelki wypadek" według własnego uznania różne ekosystemy, to za kilka lat jeśli nic nie dupnie, to możemy pozbyć się przez przypadek kilku gatunków, ew. załamać ekosystemy całkowicie. Przykładów chyba podawać nie muszę, bo każdy zna chociaż jeden przypadek przenoszenia ekspansywnych gatunków na tereny na których wcześniej nie występowały.

Natura oczywiście da sobie radę w każdej sytuacji (w ostatecznym rozrachunku), ale naprawdę można nieładnie namieszać.

EDZIA: {sorki panowie za ten offtop, ale byłem przekonany, że jesteśmy w 'survivalu globalnym' - olejcie ten post :D }
Korzystam tylko z tych gatunków które i tak już występują w naszym ekosystemie.

Szarłat sprowadzono jeszcze przed powstaniem USA, klon cukrowy to uciekinier z parków. Dereń jadalna pochodzi z środkowej europy chociaż po za uprawami rzadko spotykana. Króliki to zadomowione u nas zwierzaki z południowej europy, zostały sprowadzone setki lat temu. Jedyne novum to palma mrozoodporna (trafi do ogrodu teściów) której za dużo nie ma w środowisku naturalnym, ale bez pomocy człowieka nie da rady się rozmnożyć, przez pierwsze lata roślinka jest mniej odporna na zimno i bez chowania na zimę do domu zginie... no może, że klimat się zmieni ;)
Awatar użytkownika
Zirkau
Posty: 1972
Rejestracja: 29 maja 2010, 09:38
Lokalizacja: Zirkau
Płeć:

Post autor: Zirkau »

blackram pisze: Najmniej mnie martwi brak zwierząt - już teraz po lasach wokół miast pełno zdziczałych psów.
eeee, przepraszam, pies to nie biegające mięso ?
Awatar użytkownika
Abscessus Perianalis
Posty: 919
Rejestracja: 24 mar 2010, 06:38
Lokalizacja: CK / Wa-wa
Gadu Gadu: 1505060
Tytuł użytkownika: Dziki Dzik
Płeć:

Post autor: Abscessus Perianalis »

Zirkau pisze:
blackram pisze: Najmniej mnie martwi brak zwierząt - już teraz po lasach wokół miast pełno zdziczałych psów.
eeee, przepraszam, pies to nie biegające mięso ?
Toż to napisał "NAJMNIEJ MNIE MARTWI"... :P

Potem jeszcze wspomniał, że nie ważne co białko miało w żołądku, ważne że jest białkiem.
Ergo: mięcha nie zabraknie, bo będzie można polować na szczury, koty, psy etc.
"Żyj tak, aby twoim znajomym zrobiło się nudno, kiedy umrzesz."

"Pokonał ich swoją siłą, poraził skrzeniem, oślepił światłem, ogłuszył rykiem, padł na nich strachem, zmógł mocą po stokroć większą niż ich pospólna siła."

Forumowa Facebookowa Grupa Szturmowa: http://www.facebook.com/groups/160111940703089/
Awatar użytkownika
Kosa
Posty: 236
Rejestracja: 09 gru 2010, 00:38
Lokalizacja: Osiek k. Oświęcimia
Gadu Gadu: 5676422
Tytuł użytkownika: Gadget Man
Płeć:
Kontakt:

Post autor: Kosa »

Dlatego w razie czego miejmy Bernardyna :D
| 4HEAT | Sadowski Knives |
blackram
Posty: 72
Rejestracja: 15 paź 2010, 16:29
Lokalizacja: Łódź
Tytuł użytkownika: greenhorn
Płeć:

Post autor: blackram »

Bym zapomniał o gołębiach - ta plaga to rosół w mieście na parę tygodni. Nawet nie trzeba wiatrówki, same się pchają bez przerwy na balkon :mrgreen:
"Najlepiej rozwiązać problem obracając go na swoją korzyść."
Harry Jackson
sylwester2091
Posty: 277
Rejestracja: 10 lut 2010, 08:48
Lokalizacja: Kraków
Płeć:

Post autor: sylwester2091 »

Po pierwsze gołębie są dość inteligentne i szybko się zorientują, że ludzie zaczęli je łapać... w dodatku przenoszą masę chorób i pasożytów. Jednakże na sam początek kryzysowej sytuacji to jest to dobry pomysł chociaż ja bym preferował łabędzie i kaczki łapane na wędkę.
Ciek
Posty: 722
Rejestracja: 25 paź 2009, 10:06
Lokalizacja: z kanapy przed TV
Tytuł użytkownika: awski
Płeć:

Post autor: Ciek »

Do kwestii śiurwiwajlowego wyżywienia w przypadku załamania się cywilizacji to ja bym podchodził raczej "biernie" to znaczy zastanawiał się głównie jak samemu nie stać się pożywieniem ;)

Wiki daje cynka, że użytki rolne w Polszy to 16,2 mln ha. Trzeba się zastanowić ile ziemi potrzeba na utrzymanie jednego ludka. Chłopaki z Agapo piszą, że nawet 1000 metrów kwadratowych. Jak dla mnie są to szacunki baaaardzo optymistyczne. Z tego co po wsi widzę, to gospodarstwa do 5-7ha są właściwie nastawione głównie na zaspokajanie bieżących potrzeb rodziny. Nadwyżek jest niewiele, życie opiera się głównie na socjale występującym pod różnymi postaciami, a to dopłat bezpośrednich, a to czegoś jeszcze. Widać, że kasy jest mało, bo gospodarstwa nie są modernizowane, można śmiało powiedzieć, że bilans jest ujemny, zwyczajnie zżera je amortyzacja, a to wszystko przy gospodarowaniu w miarę nowoczesnym sprzętem, w tym ciągnikami. Oczywiście dla wyspecjalizowanych gospodarstw towarowych sytuacja może się przedstawiać nieco inaczej, ale specjalizacja to konieczność wymiany, a w sytuacji załamania wymianę racjonalnie byłoby ograniczyć do minimum, żeby się czasem nie wymienić na kosę pod żebrem ;) Poza tym specjalizacja wymaga narzędzi, nawozów, w prymitywnych warunkach o specjalizację ciężko, bo jak bez kombajnu obskoczyć 7 ha zboża podczas sprzyjającej pogody, sierpem? W takiej sytuacji rozdrobnienie typu upraw jest racjonalne bo przynajmniej wszystko na raz nie dojrzewa do zbiorów i rozkłada się w czasie. Jak dla mnie na oko trzeba 1,5ha na łebka, co da nam tutaj w rezultacie możliwość wyżywienia lekko ponad 10 mln chłopa, na tyle oceniam maksymalną pojemność Polszy w ustroju feudalnym ;)

Odnośnie jeszcze kwestii „pójdę do lasu upolować”. A do jakiego lasu, że się tak zapytam? Jeśli nie będzie fabryk żarcia to nie będzie też fabryk węgla i inszej energii. Lasy pójdą pod topór już pierwszej zimy, a to co zostanie to się latem spali w ramach walki z depresją ;) Las to przede wszystkim źródło podstawowego surowca energetycznego oraz budulca, polowania to piąta woda po kisielu, zwłaszcza u nas. Lasy to 30% powierzchni kraju, czyli około 10 mln ha (lecę na czuja). Przy 38 mln chętnych na ognisko podczas sezonu grzewczego (2/3 roku) daje to 0,3 ha do wycięcia na łebka zanim przeniesiemy się na Saharę bez konieczności podróżowania :) Proponuję rozrywkę umysłową: znaleźć na rzucie z satelity Haiti na Karaibach i spróbować zgadnąć gdzie dokładnie przebiega granica z Dominikaną bez posługiwania się mapą polityczną :)

Trzeba sobie szczerze powiedzieć, że jeśli myślimy nad fantastycznym scenariuszem upadku cywilizacji to najprawdopodobniej przeżyje tutaj tylko garstka ludzi, reszta padnie z głodu lub zostanie zjedzona przez pobratymców. Co do szans przetrwania tej garstki w sytuacji gdy wszystko będzie zdewastowane, spalone ciężko się wypowiadać. Wyobrażam to sobie jako wieloletnią niszczącą spiralę przemocy, polować nie będzie na co, do upraw nie będzie warunków. Rozpatrując tego typu scenariusz doszedłem kiedyś do wniosku, że najracjonalniejszym wyjściem byłaby próba ewakuacji na jakieś jednostce pływającej napędzanej siłami przyrody (jacht) w stronę cieplejszych mórz i tam żywienie się owocami morza. Morza i oceany znacznie trudniej zdewastować i przetrzebić niż ziemię. Problem polega na tym, że u nas z biegiem rzek się płynie na północ zamiast na południe, więc w praktyce przyszłoby opłynąć całą Europę.

P.S. My tu pitu - pitu, a w UE zaczyna ostro skrzypieć. Upada właśnie jeden z nielicznych zdrowych filarów tego dziwnego tworu, czyli swoboda przepływu ludzi i pracy:
http://www.rp.pl/artykul/5,700445-Zakaz ... panii.html
Pojawiła się również koncepcja "podatku polskiego":
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/ ... lakow.html ;)
Awatar użytkownika
Parthagas
Posty: 789
Rejestracja: 28 sie 2007, 08:46
Lokalizacja: Mława
Tytuł użytkownika: kumpel staffików
Płeć:

Post autor: Parthagas »

... czyli niegłupim wyjściem byłoby eksterminować jak największą liczbę konkurentów do żarcia: pułapki na szlakach komunikacyjnych, rozległe pola minowe, podpalenia siedzib sąsiadów. Jednym słowem sianie postrachu i terroru, by naszą okolicę omijać dużym łukiem. :p
"Mężczyzna musi mieć nałogi, najlepiej wyszukane, w przeciwnym wypadku nie ma się z czego wyzwalać."
http://prymitywnetechnikiprzetrwania.blogspot.com/
Awatar użytkownika
unabomber
Posty: 228
Rejestracja: 16 sie 2009, 18:52
Lokalizacja: Beskid Niski
Tytuł użytkownika: wirus homo sapiens
Płeć:

Post autor: unabomber »

... wypuścić plotkę o jakimś wirusie. ;-)
W Bieszczadach i Beskidzie Niskim wszystkie króliki pozdychały w ciągu kilku tygodni. Królicza grypa, jak nic... :roll:
Zima weryfikuje.
Awatar użytkownika
wolfshadow
Posty: 1050
Rejestracja: 17 kwie 2008, 07:30
Lokalizacja: Jaworzno
Tytuł użytkownika: tuptuś leśny
Płeć:
Kontakt:

Post autor: wolfshadow »

unabomber pisze: wypuścić plotkę o jakimś wirusie.
Albo od razu przybijać tablice typu biohazard, radiation... achtung minen.
.:fortes fortuna adiuvat - Terencjusz:.
.:Miej odwagę posługiwać się własnym rozumem - I. Kant:.
Ciek
Posty: 722
Rejestracja: 25 paź 2009, 10:06
Lokalizacja: z kanapy przed TV
Tytuł użytkownika: awski
Płeć:

Post autor: Ciek »

Najlepiej stawiać pale z nabitymi wrogami. W Siedmiogrodzie swego czasu sprawdzało się to znakomicie. Biohazard to raczej bez sensu, ludziska pomyślą, że to drogowskazy do kasyna :)
janheski
Posty: 13
Rejestracja: 19 kwie 2010, 15:09
Lokalizacja: Kraków
Płeć:

Post autor: janheski »

Ciek pisze:Rozpatrując tego typu scenariusz doszedłem kiedyś do wniosku, że najracjonalniejszym wyjściem byłaby próba ewakuacji na jakieś jednostce pływającej napędzanej siłami przyrody (jacht) w stronę cieplejszych mórz i tam żywienie się owocami morza.
Jakaś babka podobno przewidziała taką migrację już w 1968 roku.
4.Ludzie z ubogich krajów w będą przybywać masowo do Europy. (...) Oni również przyjdą do Skandynawii i Norwegii. Ich będzie tak dużo, że ludzie będą myśleć o nich negatywnie i nieprzychylnie traktować. Będą ich tak traktować, jak Żydów przed wojną. (...) i wybuchnie trzecia wojna światowa. To będzie krótka wojna. (...) Wszystko, co dotychczas widziałam w czasie wojny jest zwykłą zabawą w porównaniu do tego, i to skończy się bombami atomowymi. Powietrze będzie tak bardzo zanieczyszczone, że nie będzie można oddychać. To przejdzie przez kilka kontynentów – Ameryka, Japonia, Australia i inne bogate kraje. Woda będzie skażona. Nie będzie możliwa uprawia ziemi. Rezultat powyższego będzie taki, że pozostanie tylko resztka. A ta resztka z tych bogatych krajów będzie próbować ucieczki do tych ubogich krajów, a tam będą tak samo źle i nieprzyjaźnie traktowani, jak my obchodziliśmy się z nimi, gdy byli u nas. Jestem szczęśliwa, że tego nie będę musiała oglądać
Źródło: proroctwo-z-1968-roku-z-norwegii
"Niech się was boją i lękają wszelkie zwierzęta na ziemi" Rdz 9,2
Awatar użytkownika
Zirkau
Posty: 1972
Rejestracja: 29 maja 2010, 09:38
Lokalizacja: Zirkau
Płeć:

Post autor: Zirkau »

hm z proroctwami to jest tak, tymi dobrymi to nikt głowy sobie nie zaprząta, bo przecież oczywiste, te wyważone, nie utkwią w głowie, bo zawsze znajdzie ktoś, kto stwierdzi, że aż tak źle nie będzie i z tymi problemami można sobie poradzić.

Ale proroctwa o dniu ostatecznym, tj. temat, który nie wiadomo czemu cyklicznie się pojawia niemal co stulecie. I te są wielokrotnie przypominane. W końcu musi trafić na takie ktore sie zgadza. A że cykl w przyrodzie musi być zachowany, to po czasach wielkiego dobrobytu zawsze jest upadek.

Więc nijak czy wierzę tamtym proroctwom, czy też nie, prawdą jest, że w końcu kataklizm nastapi. Jaka to będzie forma, jest problemem. Z góry skreślam survuival leśny.

Ktoś pisał że do wyżywienia wystarczy 1000 m2/osobę. Jest to prawda. Do wyżywienia człowieka. Ale człowiek ma też zwierzęta, które potrzebują dużo więcej, są w końcu większe (liczba x masa) a nie żywią się powietrzem. No i dochodzi jeszcze produkcja na handel, produkcja uwzględniająca ewentualne straty etc, etc. - po to by przetrwać.
Ale czas trwania to za mało, to marazm, cofanie się. A sprzety którymi się poslugujemy przecież niszczeją. Im częściej będziemy ich używać tym szybciej. Świat wróci do normalności - tj. normalności świata, a czy dobrobytu europy ?
Kolega który dużo podróżuje po świecie, ma takei powiedzonko:
Ciesz się chłopie, że się urodził w Europie.
Ciek
Posty: 722
Rejestracja: 25 paź 2009, 10:06
Lokalizacja: z kanapy przed TV
Tytuł użytkownika: awski
Płeć:

Post autor: Ciek »

No cóż, nie trzeba być prorokiem by się domyślać do czego prowadzi rozbuchany socjal, a wojna jakaś musi być prędzej czy później. Zdrowy rozsądek w ludziach da się stłumić ale rachunku prawdopodobieństwa już oszukać się nie da. Europa latami na potęgę importowała dużą część tego, co można w skrócie nazwać ludzkim śmieciem. Mam nadzieję, że nikt nie przyprawi mi krawata za to, nie mam tutaj na myśli rasizmu, chociaż większość imigrantów jest oczywiście kolorowa. Zwyczajnie do USA jechali ci, którzy chcą pracować, a do eurokołchozu ci, którzy chcą być kołchoźnikami. Kolor skóry nie ma znaczenia.

Dodatkowo cały czas stopniowo dochodzi do rozpadu więzi międzyludzkich. W sytuacji gdy praca ojca nie wystarcza do utrzymania rodziny, do roboty musi iść też matka. Dzieciaki są pozostawione same sobie, od najmłodszych lat za kratami, kto był kiedyś w żłobku ten wie. Nawet jednak zarobki matki nie wystarczają na utrzymanie, więc dzieciak od najmłodszych lat widzi, że rodzice to frajerzy. Tymczasem zewsząd płyną impulsy, że wartościowym jest tylko ten co „ma”, a nie „jest” lub „tworzy”, a to nówka telefon, a to BMW i to wszystko zareklamowane przez photoshopowane laleczki z komputerowo wybielonymi ząbkami. … W ramach wisienki na torcie ciągłe dokręcanie śruby przez państwo; tu wyższy VAT, tam kilka groszy na akcyzie, jeszcze gdzie indziej kilka złotych więcej opłaty za drogę, którą i tak wybudowano z twoich podatków, kilku urzędasów więcej na utrzymaniu. W sumie w rezultacie dokręcania śrubki nastąpiło zjawisko nieznane w historii, gdy praca stała się towarem deficytowym i mamy nadmiar wolnych rak do pracy, które może i by coś porobiły ale nie bardzo jest co, a jak jest to często się nie opłaca, bo jak ci połowę zabiorą na starcie i jeszcze musisz np. zabulić za paliwo, które w przeciwieństwie do tego co w szkole uczyli nie składa się w większości ze związków węgla i wodoru tylko danin publicznych, to faktycznie często nie opłaca się wychodzić z domu.

No i jeszcze kultura agresji atakująca z ekranu i radia, gdzie idolem młodego człowieka jest gangsta w BMW z giwerą za paskiem, a nie jego ciężko tyrający rodzice bo ci to wiadomo, frajerzy, pracują, a nic nie ma...

Z takiego koktajlu nie może wyniknąć nic dobrego, to tylko kwestia czasu. W wojnę atomową nie wierzę, nie odpowiada ona mojej teorii pieniądza jako siły napędowej historii. Wojna atomowa nie nakręci gospodarki bo nie wygeneruje popytu. W przypadku jej „wygrania” nie zapewni rynku zbytu na zbombardowanych terytoriach. Z ekonomicznego punktu widzenia nie ma sensu. Być może tu i ówdzie mogłoby dojść do lokalnych bombardowań ale na większą skalę nie, bo po co? Co do migracji ludności do „III świata” to nie trzeba wcale żadnej wojny, ludzie idą za kapitałem, a gdzie idzie kapitał to sobie każdy może sprawdzić choćby sprawdzając pochodzenie swojej klawiatury lub myszki. W Europie wciąż jest dobrze ale wydaje się, że miała ona już swoje 5 minut, no, właściwie 5 wieków, w historii i nadszedł czas na zmianę. Kto chce coś produkować, produkuje w Azji, kto chce uprawiać jedzenie, uprawia w Ameryce Pd. Teoria była taka, że Europa będzie dostarczać know – how i świadczyć usługi. Niestety, tutaj następuje niezwykle brutalne zderzenie z rzeczywistością. Po pierwsze, mimo starań biurokratów czegoś takiego jak Europa nie było, nie ma i nie będzie. Po drugie, warto sobie sprawdzić ile patentów w zeszłym roku zgłoszono u Helmutów, a ile u nas, można się baaaaaardzo zdziwić ;)
Zirkau pisze:Kolega który dużo podróżuje po świecie, ma takei powiedzonko:
Ciesz się chłopie, że się urodził w Europie.
No i bardzo mądrze bo faktycznie mamy możliwości, o których się większości mieszkańców globu nie śniło, tylko z życiem w danym miejscu jest podobnie jak z giełdą; są takie momenty, że warto się wycofać i ulokować kapitał gdzie indziej.

Mała Edytka:
Rada Ministrów wydała we wtorek rozporządzenie pozwalające na zabranie z Funduszu Rezerwy Demograficznej (FRD) 4 mld zł. Pieniądze przeznaczone zostaną na wypłatę bieżących emerytur. Bez nich, jak twierdzi resort pracy, nie byłoby z czego wypłacać tych świadczeń Skoro dziś przeżeramy rezerwę na przyszłość, to co będziemy przeżerać w przyszłości? Od kiedy przeczytałem Kandyda to wiedziałem, że sekret przyszłości tkwi w uprawianiu ogródka ;)
Awatar użytkownika
wolfshadow
Posty: 1050
Rejestracja: 17 kwie 2008, 07:30
Lokalizacja: Jaworzno
Tytuł użytkownika: tuptuś leśny
Płeć:
Kontakt:

Post autor: wolfshadow »

janheski, pojechałeś z tym źródłem. :mrgreen:

Akurat to "proroctwo" wypłynęło na początku lat '90 gdy waliła się w pył żelazna kurtyna i zachód zaczął bać się masowego napływu imigrantów. Norwegia miała z tym doświadczenia na małą skalę już od 1967 gdy pojawili się tam pierwsi... Pakistańczycy. Obecnie, po akcji Breivika ludzie zaczęli dopasowali sobie pewne kluczowe fakty i wyszło co wyszło. Zresztą wcale bym się nie zdziwił gdyby Breivik znał treść przepowiedni.
Globalnie to nic nowego bo historia kołem się toczy i konflikty na tle etnicznym, światopoglądowym są dosyć częste. Właściwie gdyby ładnie przebrać to co mówi Ciek, mający dobre pojęcie o procesach i zależnościach współczesnego świata. Wyłączyć konkrety i dodać trochę ostrzeżeń to mógłby on przebić samego guru jasnowidzów: Jackowskiego. :mrgreen:
.:fortes fortuna adiuvat - Terencjusz:.
.:Miej odwagę posługiwać się własnym rozumem - I. Kant:.
Ciek
Posty: 722
Rejestracja: 25 paź 2009, 10:06
Lokalizacja: z kanapy przed TV
Tytuł użytkownika: awski
Płeć:

Post autor: Ciek »

wolfshadow pisze: (...) Ciek (...) mógłby on przebić samego guru jasnowidzów: Jackowskiego. :mrgreen:
Za takie porównania masz -1 znajomych na Naszej Klasie, no proszę Cię bardzo … ;)

Teoria toczenia się historii kołem jest fajna, chociaż mnie bardziej podoba się model sinusoidy bo do miejsca gdzie byliśmy raczej już nie wrócimy ale powrót do pewnego poziomu, niższego albo wyższego, jest całkiem możliwy. Właściwie to koncepcja „końca historii” skrytykowana przez Hillwalkera nie tak do końca okazuje się być bzdurą. To co wokół siebie obserwujemy wygląda mi na paranoiczne deja vu. O porównaniu aktualnej sytuacji w EU ze schyłkiem epoki Gierka już pisałem, do tego znów wojna w Afganistanie, znów wojna w Iraku, znów kryzys paliwowy, znów chaos na rynkach finansowych, znów wzmocnienie się postaw nacjonalistycznych, znów szmacenie się waluty, znów … Wszystko to już kiedyś widzieliśmy, nawet aktorzy są w dużej części wciąż ci sami; kiedyś talibowie palili flagę z sierpem i młotem, dziś ci sami talibowie palą gwiaździsty sztandar wywijając tymi samymi AK-47, które im CIA zasponsorowała ;)

Nie zmienia to faktu, że rozmyślanie nad funkcjonowaniem obecnego świata jest całkiem fajną rozrywką intelektualną. Kilka miesięcy temu widziałem interesujący film Pt. „Incepcja”. Miał to niby być jakiś przełom, czy był to szczerze mówiąc nie wiem ale oglądało się przyjemnie. W skrócie fabuła koncentrowała się na podróżowaniu poprzez sny, a każdy sen miał w sobie sen, w który też można było się wpakować i ten sen w śnie też miał sen i … i tak dalej ;) Wielowarstwowość, która zawsze mi się podobała. Współczesny świat i pełniąca rolę jego krwiobiegu informacja również jest zbudowany na modelu wielowarstwowym. Pięknie widać to na przykładzie konfliktu w Libii. Warstwą podstawową jest oczywiście troska o biednych Beduinów, którzy poczuli przypływ wolności, no a my, demokraci wojujący, im tę wolność dostarczamy tomahawkami. Warstwa ta zadowala większą część społeczeństwa. Ci bardziej sceptyczni rozmyślają nad związkiem konfliktu z ropą. Ci jeszcze bardziej sceptyczni doszli do wniosku, że ropę można przecież kupić więc podłożem może być pieniądz bo Kaddafi gromadził złoto i marzyła mu się wymiana złota czarnego na złoto złote, którym niestety nie dysponujemy, a ropę lubimy (swoją drogą, jeśli ktoś ma ochotę na rozrywkę to stawiam piwko temu, kto zgadnie jakie było pierwsze posunięcie na drodze ku stworzeniu państwowości wojujących w imię wolności Beduinów w zdobytym Bengazi ;) ). Sceptycy zupełnie zepsuci cynizmem natomiast zastanawiają się jaką role może odgrywać Libia w przepychance pomiędzy prawie-eks supermocarstwem i prawie supermocarstwem. Warstwy, warstwy, warstwy … może nawet jest ich więcej, w końcu rozmyślają sobie nad nimi głowy o niebo tęższe niż przeciętni zjadacze chleba. Pewnym problemem takich rozmyślań jest oczywiście fakt, że granica pomiędzy trzeźwym spojrzeniem a paranoją jest bardzo ulotna ;) W każdym razie, czy mamy koniec historii czy też nie, jest bardzo ciekawie, a to wszystko z siurwiwajlem związane jest jak najbardziej, bo siurwiwajl to nie tylko sztuka sikania pod wiatr ale też sztuka życia w otaczającym świecie, który wcale nie jest przyjazny, bez względu na to ile lukru na niego wyleją z TV :)


Mały updejt na temat sytuacji naszych "rezerw" złota zdeponowanych na rachunku w angielskim banku. W jaki sposób deponuje się złoto na rachunku tego, szczerze mówiąc, nie wiem. Zawsze myślałem, że się je deponuje w skarbcu, ewentualnie w glinianym garncu zakopanym w ogródku no ale widać nie nadążam za tempem świata współczesnego. Co do faktu, że jak kilka razy to samo sprzedano to pierwsi wybierający towar będą wygrani a ostatni wydymani to trudno, lajf is brutal and full of zasadzkas, jak to się mawia. Zastanawia mnie tylko czy dożyję takiej chwili gdy to Najjaśniejsza Rzeczpospolita kogoś w końcu wydyma zamiast się tylko nadstawiać ale tutaj znów brnę z jednej strony w skrajny pesymizm, a z drugiej chyba w jakiś rasizm bo odnoszę wrażenie, że skłonność do łatwego dawania ta kraina i jej mieszkańcy mają chyba w genach ;)

Niestety, sytuacja ze złotem jest największym ciosem w doktrynę liberalną oraz libertariańską prezentowaną na naszej Zielonej Wyspie min. przez KNP. Skoro Nowa Prawica chciałaby oprzeć walutę na metalach szlachetnych lub też innych środkach jak to sobie enigmatycznie zapisała (właściwie to jakich, bitcoinach? Lol) w tej agitce, którą szumnie nazywa programem wyborczym to może być mały problem zważywszy na fakt, że tego złota zwyczajnie nie mamy. Oglądałem kiedyś za czasów IV RP całkiem fajny kabaret; akcja rozgrywała w warzywniaku gdzie właśnie dociera informacja, że ś.p. premier Andrzej Lepper właśnie ustanowił jedynym legalnym środkiem płatniczym w IV RP liście kapusty. Może tędy wiedzie droga do libertariańskiej finansowej wolności? No, sam nie wiem. Z historii pamiętam też, że swego czasu, zdaje się właśnie na wyspach gdzie teraz jest komputerowo – papierowe złoto, całkiem nieźle sprawdzały się też strugane patyki (google -> system karbowanego kija). Patyków, jak i kapusty, ci u nas dostatek, przynajmniej chwilowo, może więc jakoś tym sposobem? ;)

Edytka nr 2: cena spot złota przekroczyła właśnie 1800$ za uncję, to najwyższa cena złota w historii ludzkości ... a może najniższa cena dolara, kto wie... Ciekawe kiedy korekta i bicie leszcza, z drugiej jednak strony jak się sprawdza zmianę siły nabywczej papierowych znaczków to włosy stają dęba na głowie.
Awatar użytkownika
wolfshadow
Posty: 1050
Rejestracja: 17 kwie 2008, 07:30
Lokalizacja: Jaworzno
Tytuł użytkownika: tuptuś leśny
Płeć:
Kontakt:

Post autor: wolfshadow »

Tak jak wcześniej wspomniałem (viewtopic.php?p=52481#52481 sprawdziłem wydajność karagany syberyjskiej.
Akurat na sierpień przypada okres dojrzewania strąków. Żeby zebrać ok. 100g nasion (groszków) należy przez 10 min zrywać strąki. Strąki wrzucałem do bocznej kieszeni spodenek i w trakcie "wyprawy" rowerowej większa część groszków sama się wyłuszczyła.
Gdy strączek pęknie, jego połówki zwijają się spiralnie rozrzucając nasiona.
Ostatnio zmieniony 22 sie 2011, 20:45 przez wolfshadow, łącznie zmieniany 1 raz.
.:fortes fortuna adiuvat - Terencjusz:.
.:Miej odwagę posługiwać się własnym rozumem - I. Kant:.
Ciek
Posty: 722
Rejestracja: 25 paź 2009, 10:06
Lokalizacja: z kanapy przed TV
Tytuł użytkownika: awski
Płeć:

Post autor: Ciek »

Dzięki Wilku. U mnie wstyd się przyznać ale od kiedy pojawił mi się drugi dzieciak to organizacyjnie prawie zupełnie się rozłożyłem. W tym roku w sumie nic nie zrobiłem ciekawego, nieco eksperymentowałem z przetworami z jarzębiny i tyle. Coraz większa apatia mnie ogarnia gdy patrzę na otaczający świat, a najgorsze, że kapitał mi też topnieje na inflacji. Sam nie wiem czy się rzucać na kupno ziemi i liczyć, że Eurokołchoz przejedzie jeszcze z 5 lat by pasożytować na programie rolnośrodowiskowym, czy jak. Zmęczony jestem już tym całym bajzlem zwanym światem.

Przerzucę linka z szajsboxa żeby nie zaginął i ostał się dla potomności. Kolega Duda wyczaił zabawny filmik, gdzie Zupełnie Poważny Gość mówi o kolejnej alternatywnej drodze wyjścia z nadciągającego (tak, tak, kryzysu to my jeszcze nie mamy moim zdaniem, dopiero widać jego zapowiedzi). UWAGA! Będzie śmiesznie (albo trochę śmiesznie, trochę strasznie) – atak kosmitów:
http://www.adamduda.pl/2011/08/19/co-mowi-noblista/
W sumie pomysł jest całkiem niezły. Od czasu implementacji genialnych teorii ekonomicznych Lorda Keynesa (w uproszczeniu – pochwała zadłużania się) cały czas musieliśmy uciekać do przodu zarówno w sferze ekonomicznej – zadłużając się coraz bardziej, jak i w sferze politycznej – walcząc z „wrogiem”. Lokalnie to wrogów jakby coraz mniej (dziś zgarnięto synalka Kaddafiego, a i ojczulka pewno niedługo zawiną na szubienicę, ciekawe czy „wolna i demokratyczna” Libia utrzyma pozycję najbogatszego państwa w Afryce) , bo już wszyscy zadłużeni po uszy, drukują na potęgę i chcą uciekać do przodu, a tu już ściana. Więc może faktycznie pora na wroga międzygwiezdnego, w Hollywood ponoć też kryzys, a tak to by sobie zarobili ;)

Tymczasem złoto atakuje dziś granicę 1900 szajs-dolarów za uncję. Właśnie widzę cenę spot 1890$$$. Wynalazek druku był ponoć największym odkryciem ludzkości. No cóż, w przypadku druku pieniędzy jakoś się nie sprawdził. Korekta pewnie będzie bo ktoś będzie chciał wycisnąć leszczy, niech sobie spadnie choćby i o ¼, będzie okazja dokupić. Cena złota to nie magia, to odpowiedź na pomysł lewaków na temat wyjście z kryzysu zadłużenia – zadłużyć się jeszcze bardziej, oraz na dodruk i szmacenie się pieniądza – wydrukować i zeszmacić jeszcze więcej i bardziej. Trend jest zawsze wzrostowy. Chcesz mieć emeryturę to szczaj na ZUSy, KRUSy i pierdusy. Kupić sejf, wmurować dyskretnie w piwnicy i kupić Krugera od czasu do czasu albo jak kasy mniej to Eagla i szczać na ten chory system.

"Na dłuższą metę wszyscy jesteśmy martwi" - J. M. Keynes, bożyszcze współczesnej ekonomii.
"The long run is a misleading guide to current affairs. In the long run we are all dead". Dzieł wybranych miszczunia nie czytałem. Ponoć nie miał na myśli "po nas choćby potop", jednak taki wariant przyjęli nasi władcy :)
Awatar użytkownika
Mazazel
Posty: 84
Rejestracja: 02 sty 2010, 20:36
Lokalizacja: Łódź
Gadu Gadu: 9008350
Płeć:
Kontakt:

Post autor: Mazazel »

Ciekawy art nt odradzania przyrody po katastrofie w Czernobylu- eksperyment w toku;) :

http://pracownia.org.pl/dzikie-zycie-nu ... walne,2192

Obszar wokół mca katastrofy można podzielić na 2 strefy- jedna w ogóle bez presji człowieka, druga z. I w tej drugiej już kłusownictwo, polowania na wilki, już np dzikie konie odłowione a z kolejnego (sztucznie wprowadzonego) stada tyle skłusowane, że ich liczebność się nie zwiększa itd itp.
Gdyby tak pazerność ludzka wyrwała się całkiem z pod tej i tak miernej kontroli, jakiej jest poddana teraz...
Jednocześnie eksperyment pokazuje, że bez człowieka- przyroda odradza się pięknie, nie trzeba jej wcale regulować, pomagać , kontrolować, wystarczy usunąć ludzi. Do czego, w pewnym wymiarze, zapewne dojdzie:)
zlotykon.pl
Ciek
Posty: 722
Rejestracja: 25 paź 2009, 10:06
Lokalizacja: z kanapy przed TV
Tytuł użytkownika: awski
Płeć:

Post autor: Ciek »

Tajemnicą poliszynela było zawsze, że sam Czerwony Las stał się miejscem pełnym życia. Niestety, nie bardzo wpisywało się to w idee głoszone przez Grinpice czy inne WWFy, a i Ukrainie niezbyt to było na rękę bo przecież cały czas ciągnie kasę w ramach "katastrofalnego skażenia" więc o sprawie było cicho.
ODPOWIEDZ