SURVIVAL GLOBALNY (Totalna apokalipsa)

przyroda, turystyka, survival

Moderatorzy: Morg, GawroN, thrackan, Abscessus Perianalis, Valdi, Dąb, puchalsw

Awatar użytkownika
wolf78
Posty: 194
Rejestracja: 27 mar 2008, 17:13
Lokalizacja: Kołobrzeg
Gadu Gadu: 2813508
Płeć:
Kontakt:

Post autor: wolf78 »

Witam myślę ze zawartość tego http://www.tvp.pl/vod/dokumenty/histori ... 22/4281272 linka będzie w temacie ;-) obejrzałem to kilka dni temu w TV Religia :oops: :-)
abyss
Posty: 113
Rejestracja: 08 lut 2008, 23:47
Lokalizacja: całkiem duża wieś
Płeć:

Post autor: abyss »

puchalsw pisze:Zauważ, że przy obecnym zaludnieniu, wyżywienie tej masy przy użyciu "lokalnej produkcji" jest mało prawdopodobne.
Z pewnością - dlatego pisałem przed chwilą i teraz podkreślę co najważniejsze "Oczywiście muszą najpierw przeżyć króŧki okres bardzo ostrego kryzysu". To będzie moment krytyczny, gdzie nastąpi ostre przetrzebienie populacji - czy to ze względów ekonomicznych, czy czysto fizycznych. Jeść każdy musi i to w wypadku załamania energetyki najbardziej nas uderzy - bo energia=jedzenie, oczywiście w dużym uproszczeniu. Drabina z grubsza wygląda tak:
brak kasy (albo bezwartościo0wa, bez siły nabywczej) w dowolnym państwie=brak energii (w tym paliw)=brak transportu+brak produkcji rolnej(koniki nie dadzą rady na taką populację)=brak papu=masowe wymieranie z głodu+rabunki=brakprodukcji=brak kasy (i kółko się zamyka)
Dopiero usabilizowanie się wszystkiego na nowym poziomie stabilizacji (mniej ludzi, wystarczająca produkcja lokalna do zaspokojenia głównych potrzeb) da podstawę do w miarę normalnego funkcjonowania społeczeństwa
Ciek
Posty: 722
Rejestracja: 25 paź 2009, 10:06
Lokalizacja: z kanapy przed TV
Tytuł użytkownika: awski
Płeć:

Post autor: Ciek »

Jak dla mnie to jeśli chodzi o wyżywienie typując wygranych wskazałbym posiadaczy ziemi. Wariant przerabiany za komuny, wystarczy się zapytać jakim skarbem był pracowniczy ogród działkowy jeśli samemu się nie pamięta i jak wiele się dawało na tych kilku arach wyprodukować.. O rodzinie na wsi skąd można było czasem pół świniaka przyciągnąć to nie wspomnę bo to było prawie jak ciocia w Ameryce ;) Dla reszty plebsu natomiast to samo co zawsze; Salceson Zwycięstwa, Papierosy Zwycięstwa, Czekolada Zwycięstwa ;)

Ciekawy wpis w tych klimatach

Posiadacze metali szlachetnych oczywiście do pewnego stopnia będą wygrani jednak wbrew szerzącemu się w sieci entuzjazmowi dla świecidełek nie traktuje ich jako rezerwy na czas chaosu. Stawka wymiany gdy w brzuchu pusto byłaby z pewnością niezbyt atrakcyjna, choć wciąż możliwa, czego o „złotówkach” i innych tworach powiedzieć nie można. Z drugiej natomiast strony państwo może dokonać konfiskaty wszystkiego co ma jakąkolwiek wartość, stosując prosty trick o którym już wcześniej pisałem w postaci karteczek z napisem „Pod rygorem śmierci nakazuje się …” Niemożliwe? W PRLu to przerabialiśmy , a skoro w „liberalnej demokracji” można nakazać wyzbycia się metalu to co można zrobić gdy zabawa się skończy? :) Cynik9 pisze „kupić szpadel” i w sumie pewnie ma rację, w końcu praca czyni wolnym, nie? :)
Awatar użytkownika
puchalsw
Posty: 1742
Rejestracja: 07 lis 2009, 13:36
Lokalizacja: Zielona Białołęka
Tytuł użytkownika: Skandynawski Oprawca
Płeć:

Post autor: puchalsw »

Ciek pisze:wystarczy się zapytać jakim skarbem był pracowniczy ogród działkowy jeśli samemu się nie pamięta i jak wiele się dawało na tych kilku arach wyprodukować.
Też prawda!
Przypomniała mi sie książka T. Clancego "Czerwony Sztorm" (czytałem ze dwa razy, i jeszcze raz przeczytam :-D).
... Kiedy komuniści zdali sobie sprawę, że muszą rozpocząć wojnę z Zachodem (zanim seria klęsk doprowadzi do załamania się ich systemu), zezwolili ludności na uprawę warzyw w ogródkach, na trawnikach, wszędzie gdzie leżała ziemia odłogiem. Chcieli w ten sposób wypracować nadwyżkę żywnościową, umożliwiającą przygotowanie się do wojny.

Powyższe to oczywiście fikcja literacka, ale tak też działo się w Wielkiej Brytani podczas IIWŚ. Przydomowe trawniki, klomby i kwietniki zostały zamienione w warzywniaki.
F..k it, I'll Do It Myself!
Ciek
Posty: 722
Rejestracja: 25 paź 2009, 10:06
Lokalizacja: z kanapy przed TV
Tytuł użytkownika: awski
Płeć:

Post autor: Ciek »

puchalsw pisze: Powyższe to oczywiście fikcja literacka, ale tak też działo się w Wielkiej Brytani podczas IIWŚ. Przydomowe trawniki, klomby i kwietniki zostały zamienione w warzywniaki.
Taa, nazywało się to Freedom Gardens / War gardens i już gdzieś wcześniej przewinęło w dyskusji ale nie pamiętam nawet kto o tym pisał, może ja sam :-?

http://www.google.pl/search?pq=gardens+ ... 20&bih=930

http://www.google.pl/search?pq=gardens+ ... 20&bih=930

Widać kilka fajnych plakatów - agitek. Co ciekawe, mój znajomy z GB, również cierpiący na paranoję, może nie tak ostrą jak ja ale zawsze, zauważył, że ostatnio na wyspach bardzo się promuje drobne wytwórstwo żywności we własnym zakresie, bo zdrowe, tanie i w ogóle. Mnie najbardziej zawsze ciekawi co się kryje pod tym "i w ogóle" no ale cóż, może i na to są tabletki ;)

Jeśli dobrze pamiętam o kwestii wyżywienia armii popełnił też kilka sensownych linijek W. Suworow w książce "Dzień M". .
Awatar użytkownika
wolfshadow
Posty: 1050
Rejestracja: 17 kwie 2008, 07:30
Lokalizacja: Jaworzno
Tytuł użytkownika: tuptuś leśny
Płeć:
Kontakt:

Post autor: wolfshadow »

Cały cykl Wiosna w River Cottage ((River Cottage Spring) zrealizowany przez BBC jest w takich klimatach.
.:fortes fortuna adiuvat - Terencjusz:.
.:Miej odwagę posługiwać się własnym rozumem - I. Kant:.
Awatar użytkownika
Prowler
Posty: 782
Rejestracja: 28 wrz 2009, 18:38
Lokalizacja: Białystok
Tytuł użytkownika: motórzysta
Płeć:

Post autor: Prowler »

Ciek pisze:estem raczej zwolennikiem dosłownego czytania zapisów o tym, że jesteśmy równi wobec prawa
ja również. Ale skoro nie mamy (i raczej nie dostaniemy) przywilejów "cywilów" to może niech mamy inne których nie mają cywile ? A jak już zabierać bo "cywile" mają gorzej to niech mundurowi dostaną między innymi:
- płatne noce i weekendy (to jakaś ponad połowa służb by była) - a nie pracujemy jak nietoperze po nocach w 3 weekendy w miesiącu i wszelkie możliwe święta za tyle samo (jeden mamy wolny ale to mają być 2 dni przy czym jeden to musi być niedziela).
-urlopy na rządanie
-MOŻLIWOŚĆ STRAJKOWANIA
-takie same przywileje "rodzicielskie"

i jeszcze troszkę by się tego znalazło. Ale ciągle słychać tylko tyle że jak mowa o naszych przywilejach to każdy mówi praca jak każda inna za co przywileje ? Jak się mundurowi domagają takich samych praw jak cywile to słyszą "ale o co wam chodzi przecież to jest służba nie praca", Więc proponuje się rządzącym zdecydować czy jest to praca czy służba i od tego zacząć dyskusje. Jak praca to proszę bardzo wciągajcie nas pod kodeks pracy a jak służba to może jednak jakieś przywileje się należą ?
Ciek pisze:jako mundurowemu podoba ci się np. koncepcja wcześniejszych emerytur.
Ciek pisze:estem raczej zwolennikiem dosłownego czytania zapisów o tym, że jesteśmy równi wobec prawa
widzisz i tu jest cały myk pogrzebany. Nie wiem jak w innych służbach ale w policji mało kto odchodzi nawet po 20-latach a po 15 latach to raczej kwestie chorobowe i jeśli nie poszedł by na emeryturę to poszedł by na rentę. Jak zmienią wiek emerytalny to zmieni się w ich wydatkach tylko tyle ,że będą mieli zamiast emerytów rencistów. I dla tego każdy kto chodź trochę zna kwestie mundurowych uśmiecha się tylko na te plany bo w wydawaniu kasy nic to nie zmieni. A ze służby odejdzie wielu wartościowych policjantów czy żołnierzy którzy uciekną przed zmianami na emeryturę dużo wcześniej niż by chcieli ,a na ich miejsce trzeba będzie wyszkolić nowych (co kosztuje od groma) o ile się znajdą sie chętni.

Nie wiem czemu ale jak słyszę zawsze plany oszczędnościowe naszego rządu to zawsze mam wrażenie że zaczynają od d...y strony i po jakimś czasie mówią no sorki chcieliśmy ale nie wyszło.
Podobno grzeczni chłopcy idą do nieba, a niegrzeczni idą ... tam gdzie chcą
"boga nie ma jest motór"
kanał yt https://www.youtube.com/user/83Prowler/ ... shelf_id=0
Ciek
Posty: 722
Rejestracja: 25 paź 2009, 10:06
Lokalizacja: z kanapy przed TV
Tytuł użytkownika: awski
Płeć:

Post autor: Ciek »

Prowler pisze:Nie wiem czemu ale jak słyszę zawsze plany oszczędnościowe naszego rządu to zawsze mam wrażenie że zaczynają od d...y strony i po jakimś czasie mówią no sorki chcieliśmy ale nie wyszło.
Nie chodzi o to żeby króliczka złapać, tylko go gonić ;)

Do innych kwestii się nie odniosę. Jest w tym co piszesz sporo racji. Każdy ma nieco racji ale problem polega na tym, że gdy te wszystkie racje do siebie dodać to w rezultacie otrzymujemy bankructwo, co właśnie obserwujemy ;) Mogę tylko wspomnieć, że ja nie jestem przeciwnikiem tego, żeby ktoś zarabiał dużo. Natomiast na hasło „przywileje” reaguję alergicznie, wręcz dostaję wysypki ;) Co mnie bardzo dotyka w otaczającym świecie to potęgujący się chaos. Jeśli już nieszczęśliwie zawadziliśmy o sferę pracy to wystarczy zobaczyć jak się kształtują wynagrodzenia na państwowym; co miesiąc ileś tam do rączki ale do tego trzynastki, dodatki, zapomogi, deputaty. To wszystko jest objawem wszechogarniającego chaosu, a mogłoby być o tyle prościej; każdy co miesiąc dostaje kwotę X, nic poza tym i niech ona sobie będzie nawet wyższa. Samo to spowodowałoby pewne oszczędności bo ileś tam etatów kadrowych przestałoby być potrzebne ;) Tak samo jest z podatkami, budownictwem, właściwie ze wszystkim …

Dyskusję na ten temat uważam za zamkniętą, nie ma co drażnić Zielonych, AP wrócił z imprezy to pewnie znów jest w krwiożerczym nastroju ;)

Wracając do tematu, wczoraj nie mogłem wyklikać tego tekstu ale tutaj jest pewna ciekawostka:
http://dwagrosze.com/2008/04/executive-order-6102.html
Wystarczy sobie „złoto” zamienić na „broń” albo cokolwiek innego co nas interesuje, nawet jedzenie, i już się można zastanawiać jak szybko pryska bańka złudzeń o własnej niezależności. 10 lat więzienia za pieniążek dany przez dziadka na szczęście , i to w „oazie wolności i postępu”, hehe.
Awatar użytkownika
Armat
Posty: 439
Rejestracja: 05 sty 2011, 16:37
Lokalizacja: Warszawa
Tytuł użytkownika: Technokrata
Płeć:

Post autor: Armat »

Tak dla pocieszenia wszystkich wrzuce linka od kolegow z Londynu.
http://maps.google.co.uk/maps/ms?msid=2 ... e8f7&msa=0
It's not a bug, it's a feature!

Survival is no fun. If it is fun, that means you are camping.
Ciek
Posty: 722
Rejestracja: 25 paź 2009, 10:06
Lokalizacja: z kanapy przed TV
Tytuł użytkownika: awski
Płeć:

Post autor: Ciek »

No cóż, pozostaje się tylko zastanowić, czy przyczyną jest pustka w brzuchu czy też zbyt wielka ilość wolnego czasu w "dobrobycie" na socjalu, a może obie te rzeczy na raz? ;) No i do jakiego stopnia to co kiedyś było Narodem Polskim pozbawione jest przysłowiowych jajec żeby i u siebie spalić kilka samochodów i się nieco wyszumieć ;)

Puchal jest w tych kwestiach dobrze poinformowany, mnie się nie chce nawet wiadomości ostatnio oglądać. Nawet nie wiem kto tam podskakuje, znów cza…afrobrytyjczycy lub wyznawcy Allaha?

W sumie z lokalnych ciekawostek bardziej mnie ostatnio zainteresowało nowe zjawisko artystyczne, zwane sztuką wieszania. Sporo się u nas ostatnio wiesza, zarówno w więzieniach, jak i w biurach poselskich. W sumie szkoda, że artyści nie zostawiają po sobie notatek, widać taka moda żeby odejść szybko i dyskretnie, a najlepiej przed wyborami ;) Cieszę się, że wyewoluowało to z tak prymitywnych i brutalnych metod jak np. samobójstwo przez trzykrotne strzelenie sobie w brzuch, w tym jedno pudło ;) Jednocześnie nie mogę wyjść z podziwu dla TVNu, że artysta jeszcze wisi, a ci już wiedzą, że to samobójstwo. Widać najlepsi dziennikarze rekrutują się dziś wśród jasnowidzów i innych cudotwórców. Jak TVN zacznie, dla podreperowania wyników, wzorem Zbyszka Nowaka, sprzedawać butelkowaną wodę naenergetyzowaną, to będzie warto kupić kilka zgrzewek bo to musi działać ;)
Awatar użytkownika
puchalsw
Posty: 1742
Rejestracja: 07 lis 2009, 13:36
Lokalizacja: Zielona Białołęka
Tytuł użytkownika: Skandynawski Oprawca
Płeć:

Post autor: puchalsw »

Ciek pisze:Puchal jest w tych kwestiach dobrze poinformowany, mnie się nie chce nawet wiadomości ostatnio oglądać. Nawet nie wiem kto tam podskakuje, znów cza…afrobrytyjczycy lub wyznawcy Allaha?
Pytałem się dzisiaj kolego z biura w LO o co tam w ogóle "kaman" z tymi rozruchami. Odpowiedział, że "rubbish and hooligans are messing". Innymi słowy śmiecie i kibole mieszają.
Ciek pisze:No i do jakiego stopnia to co kiedyś było Narodem Polskim pozbawione jest przysłowiowych jajec żeby i u siebie spalić kilka samochodów i się nieco wyszumieć
Daj spokój Ciek. Zawsze przecież możemy liczyć na związkowców, co to wpadają do Stolycy od czasu do czasu. Chłopaki dymią profesjonalnie!
:mrgreen:
F..k it, I'll Do It Myself!
Ciek
Posty: 722
Rejestracja: 25 paź 2009, 10:06
Lokalizacja: z kanapy przed TV
Tytuł użytkownika: awski
Płeć:

Post autor: Ciek »

Klikając dziś w sieci zauważyłem, że kolega Doxa popełnił wpis na temat protestantów. Do wpisu odnosić mi się nie chce, w zasadzie pokrywa się z moimi przemyśleniami. Państwo nauczyło swój wielobarwny element brać no więc element sobie bierze, jak nie od państwa to z pobliskiego sklepu. Dziwienie się temu jest jak dziwienie się, że pies Pawłowa znów zaczął się ślinić po zapaleniu lampki ;) Chciałbym tylko zwrócić uwagę, że zanim ktoś pomyśli o nazwaniu Doxy panikarzem i debilem warto wiedzieć, że min. polecał zakup złota gdy kosztowało około 550$ za uncję na początku 2006 r., co mniej więcej zbiegło się w czasie z entuzjastycznymi nawoływaniami w/w Cymcyka do inwestycji w fundusze na górce. Dziś cena spot złota to 1750$ za uncję, co w przeliczeniu na lata daje prawie 100% wzrostu rocznie, a jak kształtują się wyniki funduszy, zwłaszcza w ostatnich 2 tygodniach, to lepiej nie mówić bo jeszcze komuś z „oszczędzających” żyłka pęknie ;)

Cały blog oczywiście polecam, jak każdą oazę samodzielnego myślenia na pustyni wszechogarniającego debilizmu i powielania głupot, które ktoś inny z siebie wypocił. Ma swoje wzloty i upadki (zwłaszcza jak zacznie klepać o kościele) ale i tak jest to o niebo (sic!) lepsze od propagandy oficjalnej, która praktycznie zawsze jest na samym dnie. Z rozbawieniem zauważyłem np. ostatnio na Onecie małe parcie na złoto, chyba w sobotę był artykulik o tym jaka to fajna inwestycja na ciężkie czasy i gdzieniegdzie inne zajawki, min. wpis na temat Pt. „zarobili górę pieniędzy” okraszony był obrazkiem z górą złotych monet zamiast tradycyjnych $$$. No cóż, czasy się zmieniają ;) W sumie 5 lat poślizgu to nie tak dużo, w końcu metal jest ponadczasowy ;) Zdaje się W. Buffett powiedział kiedyś, że gdy nawet ekspedientki w sklepach zaczynają mówić o akcjach to już czas zacząć sprzedawać. Trzeba będzie to przemyśleć ale myślę, że można spokojnie sobie poczekać do okrągłej rocznicy 2000$ za uncję.No chyba, że metale nagle zacznie Cymcyk polecać to wtedy pozostaje już tylko paniczna wyprzedaż i wejście w rynek celulozy, tfu, znaczy się obligacji ;) Obiektywnie patrząc, ta okrągła rocznica w złocie ma dużą szansę zbiec się w czasie z trafieniem „szóstki”, niestety nie w Lotto ale przy dystrybutorze paliwa, będzie więc też chyba dobra okazja i sprzyjający klimat wrócić do teorii Peak Oil ;) W każdym razie myślę, że ten wątek czasowo chyba można już sobie odpuścić, bo chwilowo nie bardzo jest co dodać.

Z rzeczy bardziej przyziemnych lecz równie istotnych, w tym roku wyjątkowo udał się nam miód, który nabywam nieodmiennie od miłego starszego pana mieszkającego po drugiej stronie jeziora. Udał się zwłaszcza miód lipowy bo było sucho i jest on niezwykle aromatyczny. Prawdziwa poezja smaku i aromatu. Co do jakości to nigdy nie mieliśmy zastrzeżeń, jesteśmy z rodziną największym odbiorcą, zaopatrując również część znajomych więc starszy pan chętnie wiruje i zlewa nawet przy mnie. Można sobie popatrzeć jak wygląda ta praca, posłuchać bzyczenia. Sielsko, chociaż gdy akurat przy mnie pszczoły się wyroiły i w powietrzu unosiła się gigantyczna bzycząca kula jadu to nieco szybciej mi serce zabiło, a te wszystkie filmy Hitchkoka i im podobne nagle przestały jawić się tylko niewinną rozrywką ;) Co ciekawe, po miód przeprawiamy się pontonem na drugi brzeg jeziora bo szybciej przepływa się te 200 metrów niż jedzie samochodem 20km ale same lipy stoją po naszej stronie (czyli właściwie w miejscu gdzie nawet drogi nie ma). Kiedyś trzeba będzie zrezygnować z pośrednictwa starszego pana, co ulży naszej kieszeni, a i pszczółki lżej będą miały, bo komu by się chciało cały czas latać przez to jezioro. O ile oczywiście starszy pan sam z działalności nie zrezygnuje lub z życiem się nie rozstanie. Może nawet byśmy od niego część sprzętu odkupili? No, nie wiem, zobaczy się. Zobaczy się, o ile w ogóle jakieś pszczoły jeszcze będą, bo pszczoły giną na potęgę i nie bardzo wiadomo czemu. Teorii jest sporo, a to przez telefony komórkowe, a to przez GMO, a może jeszcze przez pestycydy. W zasadzie nie wiadomo, faktem pozostaje jednak, że populacja pszczół się zmniejsza. U nas zjawisko to nie jest jeszcze aż tak dotkliwe, chociaż nawet miłościwie nam panująca władza już się tematem zaczyna interesować, natomiast u przodujących we wszystkim Chińczyków coraz częściej standardem jest konieczność zapylania ręcznego, małym pędzelkiem. Do możliwych scenariuszy katastrofy oprócz najazdu Aliensów i Predatorów oraz przylotu planety Nimabimbru dorzuciłbym zatem też pszczółki, a do listy ekwipunku niezbędnego na ciężkie czasu obok miotacza płomieni, arbalestu i beczki TNT – zgrzewkę pędzelków;) Niejaki A. Einstein, któremu chyba nikt rozumu nie odmówi, stwierdził kiedyś, że ludzkość przeżyje pszczoły tylko o cztery lata, ciekawe ;) Warto przypomnieć, co już było tutaj napisane, że miód jest jedną z substancji, które się zwyczajnie, a właściwie to niezwyczajnie, nie psują. Nadający się do spożycia miód wyciągano nawet z grobowców faraonów :)

edytka:
puchalsw pisze: Pytałem się dzisiaj kolego z biura w LO o co tam w ogóle "kaman" z tymi rozruchami. Odpowiedział, że "rubbish and hooligans are messing". Innymi słowy śmiecie i kibole mieszają.
Zrzucimy tam w ramach NATO kilka tomahawków w ramach pokojowej operacji wprowadzania demokracji w GB pod kryptonimem "Lato Radości" i zaraz się sytuacja polepszy. My, kraje demokratyczne, obrońcy wolności i pokoju, musimy solidarnie stanąć w obronie uciskanej mniejszości Rubbishów i Hooligansów i wspierać ją w bohaterskich próbach zrzucania monarchistycznego jarzma nie tylko dla jej dobra, ale również w trosce o przyszłość naszych własnych dzieci aby mogły żyć w lepszym świecie ;)
sylwester2091
Posty: 277
Rejestracja: 10 lut 2010, 08:48
Lokalizacja: Kraków
Płeć:

Post autor: sylwester2091 »

W stanach przerzucają się powoli na trzmiele. Miodu z tego nie ma, ale zapylić zapylą i to nawet lepiej niż pszczoły. Trzmiele zaczynają żerować wcześniej (gdy jest chłodniej) i mają dłuższe języczki od innych pszczołowatych, więc zapylają również te rośliny których pszczoły nie dają rady zapylić.
Ciek
Posty: 722
Rejestracja: 25 paź 2009, 10:06
Lokalizacja: z kanapy przed TV
Tytuł użytkownika: awski
Płeć:

Post autor: Ciek »

Ciek pisze:Państwo nauczyło swój wielobarwny element brać no więc element sobie bierze, jak nie od państwa to z pobliskiego sklepu
Strzał w dziesiątkę! :D
„Nie mamy pracy, pieniędzy, słyszeliśmy, że ludzie biorą różne rzeczy za darmo, więc dlaczego my byśmy mieli nie brać - mówi w rozmowie z agencją jeden z uczestników zajść w wieloetnicznej dzielnicy Londynu Hackney”
http://wyborcza.pl/1,75248,10086241,Lon ... z1UWvZzD9J

Nie żebym czytał Wyborczą, zaczynam siwieć i staram się możliwie odwlekać ten proces, wyczytałem u Gwiazdowskiego.

@Sylwester
Muszę poczytać, coś tam mi się obiło o uszy wcześniej ale niewiele i musiałbym się zastanowić. Miodu z pewnością będzie szkoda, może warto więc zainwestować w kilka cystern, pewnie będzie wartość rosła ;) Słyszałem, że z trzmielami jest ten problem, że są zwyczajnie głupsze, min. nie przekazują informacji tak jak pszczoły czyli są skutecznie na krótkim dystansie, a tak jak u mnie gdzie trzeba się przeprawić przez jezioro. Może Monsanto wyhoduje nam jakiegoś GMO trzmiela, z wyższym IQ ;) 1
Awatar użytkownika
Hillwalker
Posty: 271
Rejestracja: 03 wrz 2009, 09:10
Lokalizacja: Dąbrowa Górnicza
Płeć:

Post autor: Hillwalker »

Zakładając temat prawie dwa lata temu nie spodziewałem się, że będzie się tak pięknie rozwijał. Ciek ma rację, że większość rozważanych na początku katastrof jest mało prawdopodobna, a do chaosu prowadzi po prostu załamująca się gospodarka. Jeżeli jednak teraz lub w bliskiej przyszłości dojdzie do jakiejś naturalnej anomalii (no dobrze, niech to będzie Rozbłysk Carringtona z pierwszego postu), będzie to większy problem niż byłby kilka lat temu, kiedy jeszcze wielu wierzyło, że społeczeństwo mimo wszystko jest zorganizowane w jakiś rozsądny sposób i poradzi sobie z katastrofą w jakiś nazwijmy to "ludzki" sposób, bez popadania w anarchię.

Uważam, że żyjemy w takim świecie, na jaki zasługujemy. Tak, dla większości to twierdzenie nielogiczne i pachnie ezoteryką, a nie każdy lubi tą woń. A tak jest, rozważamy scenariusze katastroficzne, podniecamy się na myśl o kataklizmach, przecież nieprzypadkowo dziennikarze tak lubują się w tych tematach, dobrze wiedzą co ma dużą oglądalność. Zatem dostaniemy to, co nas fascynuje :-/

Fukuyama wieszczył koniec historii i mylił się okrutnie.
" YOU create your own reality "
blackram
Posty: 72
Rejestracja: 15 paź 2010, 16:29
Lokalizacja: Łódź
Tytuł użytkownika: greenhorn
Płeć:

Post autor: blackram »

Najprawdopodobniej za wymieranie pszczół odpowiadają dwa insektycydy: IMD i fipronil, we Francji zakazano stosowania obydwu substancji i populacja pracowitych owadów zaczęła się odradzać.
Co do "Survivalu Dnia Ostatecznego" czy jak tam zwał wg mnie bardzo ciężko przewidzieć, z czym ewentualnie może przyjść się zmierzyć - najbardziej prawdopodobne są niestety scenariusze typu wojna, głód, epidemie itd. które z klasyczną szkołą przetrwania mają niewiele wspólnego. Chyba że zakładamy że w razie czego uciekamy w najbardziej odludne tereny i przez kilka miesięcy (lat ?) póki się nie uspokoi nie wychylamy nosa z lasu, żyjąc tym co nasza wiedza i umiejętności pozwoli nam upolować (chyba w sumie najsensowniejsze rozwiązanie, bo pozostanie w mieście to samobójstwo ;-) )
"Najlepiej rozwiązać problem obracając go na swoją korzyść."
Harry Jackson
Awatar użytkownika
wolfshadow
Posty: 1050
Rejestracja: 17 kwie 2008, 07:30
Lokalizacja: Jaworzno
Tytuł użytkownika: tuptuś leśny
Płeć:
Kontakt:

Post autor: wolfshadow »

blackram pisze:Co do "Survivalu Dnia Ostatecznego" czy jak tam zwał wg mnie bardzo ciężko przewidzieć, z czym ewentualnie może przyjść się zmierzyć - najbardziej prawdopodobne są niestety scenariusze typu wojna, głód, epidemie itd. które z klasyczną szkołą przetrwania mają niewiele wspólnego.

Klasyczna szkoła przetrwania akurat poruszała tematy związane z survivalem militarnym. Chyba, że pod tym pojęciem rozumiesz survival zielony.
Tak czy siak oba kierunki w wielu kluczowych punktach się zazębiają. Reszta jest umiejętnością elastycznego podejścia do tematu. W sytuacji awaryjnej ortodoks będzie przez pół dnia pieczołowicie klecił podręcznikowy szałas z wykorzystaniem świerczyny. Człek elastyczny w godzinę użyje pokrycia azbestowego bo i takie można spotkać w lesie. ;-)
blackram pisze:Chyba że zakładamy że w razie czego uciekamy w najbardziej odludne tereny i przez kilka miesięcy (lat ?) póki się nie uspokoi nie wychylamy nosa z lasu, żyjąc tym co nasza wiedza i umiejętności pozwoli nam upolować (chyba w sumie najsensowniejsze rozwiązanie, bo pozostanie w mieście to samobójstwo ;-) )
Jakikolwiek scenariusz by to nie był lepszym rozwiązaniem jest trzymanie się grupy od samego początku. Bo grupa ma wspólną wiedzę, ręce do pracy i oczy do czuwania.
Co do ukrywania się w lesie. Żeby uniknąć kontaktu z ludźmi należałoby mieć wcześniej zgromadzone odpowiednio duże zapasy. W przeciwnym razie włócząc się w terenie zaznaczymy wyraźnie swoją obecność a znajdziemy niewiele.
.:fortes fortuna adiuvat - Terencjusz:.
.:Miej odwagę posługiwać się własnym rozumem - I. Kant:.
Awatar użytkownika
Zirkau
Posty: 1972
Rejestracja: 29 maja 2010, 09:38
Lokalizacja: Zirkau
Płeć:

Post autor: Zirkau »

blackram pisze: ... i przez kilka miesięcy (lat ?) póki się nie uspokoi nie wychylamy nosa z lasu, żyjąc tym co nasza wiedza i umiejętności pozwoli nam upolować ...
niestety muszę rozczarować entuzjastów polowań. Poluję już dzisiaj, i doskonale zdaję sobie sprawę jak trudno coś upolować, jakie są limity polowań. Jesli przyjdzie dzień, kiedy wszyscy oleją jakiekolwiek normy, to nie będzie na co polować, więc zakładanie że wyżyjemy z upolowanej zwierzyny, można między bajki włożyć. Jeśli cokolwiek uda się upolować, to będzie to święto w pełnym tego słowa znaczeniu.
sylwester2091
Posty: 277
Rejestracja: 10 lut 2010, 08:48
Lokalizacja: Kraków
Płeć:

Post autor: sylwester2091 »

Dlatego ja kupuje i uprawiam na parapecie roślinki na nasiona które mam zamiar wysadzić później na terenach gdzie najczęściej chodzę i gdzie w razie czego bym się udał. W tym roku w doniczce siedzi topinambur, w terenie nie uzyskam nasion a w doniczce mam nadzieję, że się uda. Zakupiłem również nasiona klonu cukrowego, dereni jadalnej, szarłatu wyniosłego, dodatkowo eksperymentuje z ciecierzycą i soczewicą. Najważniejszy dla mnie jest szarłat który posiada wszystkie białka egzogenne i nie zawiera glutenu. To oznacza, że nawet przy diecie bezmięsnej nie grozi mi brak jakiegokolwiek białka, oraz miałbym dość rzadki towar na wymianę (ludzi wymagających diety bezglutenowej jest dość sporo) oczywiście musiałbym handlować mąką a nie nasionami, aby za szybko się nie dorobili własnych roślinek ;) .
Awatar użytkownika
wolfshadow
Posty: 1050
Rejestracja: 17 kwie 2008, 07:30
Lokalizacja: Jaworzno
Tytuł użytkownika: tuptuś leśny
Płeć:
Kontakt:

Post autor: wolfshadow »

Zirkau pisze:wszyscy oleją jakiekolwiek normy, to nie będzie na co polować, więc zakładanie że wyżyjemy z upolowanej zwierzyny, można między bajki włożyć
Ba. Jako konkurencja sami możemy zostać odstrzeleni.
.:fortes fortuna adiuvat - Terencjusz:.
.:Miej odwagę posługiwać się własnym rozumem - I. Kant:.
Awatar użytkownika
puchalsw
Posty: 1742
Rejestracja: 07 lis 2009, 13:36
Lokalizacja: Zielona Białołęka
Tytuł użytkownika: Skandynawski Oprawca
Płeć:

Post autor: puchalsw »

Zirkau pisze:niestety muszę rozczarować entuzjastów polowań.
Nie poluję, ale jestem za a nawet przeciw (chodzi mi o ideę zapewnienia wyżywienia przez polowania)...

Nie wiem, skąd ciągłe pomysły w stylu: jak będzie źle to się zaszyję się w lesie, i przeczekam.
Filmy dokumentalne jak "Alone In The Wild", pokazują że nawet dobrze wyposażony i uzbrojony myśliwy (sztucer + strzelba), w dzikim i niezmierzonym lesie (Północna Kanada) bez możliwości aprowizacji z zewnątrz może mieć problemy.
A co dopiero myśliwy wraz z rodziną? Szczególnie że scenariusz zakłada ukrywanie się.
Tutaj polecam film Opór (2008 - Defiance), albo lekturę wspomnień uczestników. Tutaj mamy wojnę, lasy w naszej strefie klimatycznej, dostęp do broni, i wielki głód.
F..k it, I'll Do It Myself!
sylwester2091
Posty: 277
Rejestracja: 10 lut 2010, 08:48
Lokalizacja: Kraków
Płeć:

Post autor: sylwester2091 »

I dlatego sianie i sadzenie roślin nie rozpoznawanych przez większość ludzi jako jadalne na terenach spodziewanego zamieszkania bądź na trasie do owego miejsca jest dobrym pomysłem. Ja wiem, że w Krakowie w razie czego można zdobyć pożywienie (nie szabrując) na jakiś tydzień do miesiąca w zależności od pory roku. Dlatego moje roślinki trafią po części właśnie tutaj, aby powiększyć sobie bazę, a reszta pójdzie na lasy i łąki niedaleko moich teściów. Plus troszkę w moich rodzinnych stronach. W ten sposób mam możliwość przygotowania sobie zapasu żywności jeszcze w Krakowie, przewidując całkowicie zablokowane drogi i konieczność podróży z rodziną pieszo co może trochę potrwać, oraz długoterminowego przebywania w Małopolsce na wsi, a w razie problemów (dość duża gęstość zaludniania tutaj jest i obawiam się, że Śląsk i Kraków mogłyby się wylać w kierunku prowincji małopolskiej ;) ) mam miejsce w województwie łódzkim gdzie znam teren i roślinność w dodatku gdzie wzbogaciłem florę w niezbyt znane rośliny jadalne.
Awatar użytkownika
Q_x
Posty: 589
Rejestracja: 19 lut 2011, 15:30
Lokalizacja: G-dz
Tytuł użytkownika: człowiek-samodział
Płeć:

Post autor: Q_x »

Alone in the Wild to akurat nie jest najlepszy przykład.
Ed:
doszedł do (moim zdaniem mylnego) przekonania, że nie najlepiej wybrał miejsze na pierwszy kemping, więc się przeprowadził (mimo wszystko łąpał jakieś tam ryby, miał gotowe lean-to...)
mógł ustrzelić łosia, żarcie na kwartał miałby z głowy, ale nie było mu wolo tego zrobić,
nie korzystałz okazji, odpuszczał np. wiewiórkom
porzucił canoe w trakcie przeprowadzki
przeprowadzka kosztowała go masę energii, źle wybrał miejsce na drugi kemping (brak ryb), porzucił sporo sprzętu
ryby wyłącznie łowił na spinning, nie używał pułapek ani sieci
zastawiał mało pułapek i sideł
nie znał terenu ani zwyczajów zwierzyny, nie tropił, wyłącznie (albo prawie wyłącznie) korzystał z okazji.
Dieta skłądająca się z zapasów ryżu, korzonków i kwiatków, kilku jeżozwierzy, zająca (?) i ryb - tego nikt by nie przeżył...

Z drugiej strony chyba nie warto "dla show" niszczyć przyrody, strzelać do zwierząt itd, operacje wojenne i klęski żywiołowe to trochę inna sprawa.

Ale generalnie zgadam się - nawet przy obecnym stanie lasów/łąk/pól/rzek/jezior byłoby ciężko się wyżywić, szczególnie w naszym klimacie. No chyba, że ktoś lubi żołędzie...
Awatar użytkownika
wolfshadow
Posty: 1050
Rejestracja: 17 kwie 2008, 07:30
Lokalizacja: Jaworzno
Tytuł użytkownika: tuptuś leśny
Płeć:
Kontakt:

Post autor: wolfshadow »

puchalsw pisze:Nie poluję, ale jestem za a nawet przeciw (chodzi mi o ideę zapewnienia wyżywienia przez polowania)...
W sensie chwili obecnej?

Gdy głód zapuka do drzwi dziczyzną będą i szczury.

Tuż po katastrofie globalnej do lasu pchał się nie będę bo jeśli populacja pozostanie na wysokim poziomie to odgłos strzału będzie dla chętnych oznaczać możliwość:
- zdobycia pożywienia
- zdobycia broni i amunicji
- obecności niechcianego konkurenta na "moim" łowieckim terenie
Pusty żołądek najlepiej motywuje do heroicznego działania. A gdy hien zjawi się zbyt wiele nawet lew musi odpuścić.
Co prawda jak to już Zirkau zaznaczył, zanim sytuacja się ustabilizuje nie będzie już na co polować. Myśliwi i kłusownicy, wprawiający się w fachu jeszcze przed katastrofą, wyciągną z z lasu całe mięcho. A konkurentów poporcjują, uwędzą i będą opychali w wymianie barterowej jako wieprzowinę 1 kat.
.:fortes fortuna adiuvat - Terencjusz:.
.:Miej odwagę posługiwać się własnym rozumem - I. Kant:.
Awatar użytkownika
Zirkau
Posty: 1972
Rejestracja: 29 maja 2010, 09:38
Lokalizacja: Zirkau
Płeć:

Post autor: Zirkau »

zapewne, w wyniku katastrofy nastapi jedynie przewartościowanie pewnych rzeczy.
Bambry, chłopi i itp. właściciele ziemscy znów staną się grupą dobrze uposażoną a wiele osób, dziś swietnie opłacanych np. informatyków, marketingowców itp. stanie się parobkami.
Bez większych zmian powinni za to radzić sobie rzemieślnicy, szczególnie Ci, których fach nie wymaga szczególnie wysoko zaawansowanych narzędzi.

To oznacza duzą tragedię - poniewaz nikt nie jest w stanie przewidzieć, co będzie z nim, dopóki wszystkiego nie straci. Firmy padają, towarów brak - być może obecne zadufane społeczeństwo zrówna się z pewną klasą ludzi - PGRowców. Wielu z nich do dziś nie potrafi sie odnaleźć w nowej rzeczywistości.

Wielu z nas potrafi sobie zapewnić jakoś byt. Ale jesteśmy w stanie to zrobić z naszą rodziną? Obawiam się że moze byc kłopot. Film "Opór" jest doskonałym przykładem, kiedy do głosu dochodzą nie Ci, co wiedzą co robic, ale Ci co się boją.
ODPOWIEDZ