SURVIVAL GLOBALNY (Totalna apokalipsa)

przyroda, turystyka, survival

Moderatorzy: Morg, GawroN, thrackan, Abscessus Perianalis, Valdi, Dąb, puchalsw

Awatar użytkownika
Okruch
Posty: 238
Rejestracja: 14 wrz 2007, 17:30
Lokalizacja: Tarnów, Małopolska
Tytuł użytkownika: Czciciel BK-7
Płeć:

Post autor: Okruch »

abyss pisze:Ja swojej rodzinie i przyjaciołom mówię, że w wypadku kryzysu, rozdzielenia itp - powinny szukać kontaktu ze mną napisanego DOKŁADNIE Z TYŁU najwyższego obiektu/budynku w okolicy. Może być tak, że bez naszej chęci kiedyś się rozstaniemy. Jednocześnie telefony, komórki etc. - mogą nie działać. A dlaczego z tyłu? Żeby ci, którzy nie są w temacie nie trafili na to za łatwo. Jednocześnie ci, z którymi raczej chętnie bym się skontaktował - trafią tam.

O, i to jest konkret. Bardzo dobra rada :) Wiadomość ewentualnie można w prosty sposób zaszyfrować, kto był w harcerstwie zna parę sposobów :)
Kaziu
Posty: 11
Rejestracja: 07 sie 2009, 13:01
Lokalizacja: Zduńska Wola
Płeć:

Post autor: Kaziu »

Stalker napisał to co najważniejsze. Jeśli chcemy kogoś zabrać, ustalmy wszystko na wypadek wystąpienia zagrożenia - po zdarzeniu będzie już za późno ;)

Jednak czasem problemem jest pogadanie ze znajomymi, tudzież z rodziną, o tym temacie, bo mogą uznać nas za wariatów ;)

Co do podanej strony - to owszem są tam podstawowe informacje o zachowaniu się w wypadku kataklizmów, jednak najważniejszą sprawą jest wyobraźnia. Po pierwsze - w razie przemagnesowania i innych zjawisk może nastąpić kilka kataklizmów na raz i trzeba być na to przygotowanym. Po drugie, trzeba wtedy wymyślić skuteczny sposób na przetrwani.

Ja raz tak myślałem, jak by to było jakby już coś się tam stało i udałoby się zebrać jakąś grupę ludzi. Myślałem nad tym by osiedlić wtedy całą grupę w jednym miejscu- np bloku, a dookoła zagospodarować ziemie i zapewnić bezpieczeństwo takiej "osadzie", a może uważacie że właśnie powinno grupę "rozłożyć" na jakimś terenie?
Awatar użytkownika
Stalker
Posty: 175
Rejestracja: 23 kwie 2009, 22:05
Lokalizacja: Warszawa
Tytuł użytkownika: Samotnik
Płeć:

Post autor: Stalker »

Kaziu pisze:Jednak czasem problemem jest pogadanie ze znajomymi, tudzież z rodziną, o tym temacie, bo mogą uznać nas za wariatów ;)
Nikt natomiast nie ma problemu w trakcie rozmowy o polisie ubezpieczeniowej na życie, gdzie zakłada się śmierć w wyniku choroby czy wypadku. Może to nienajlepszy argument, ale jednak ukazuje, że można w planowaniu życia swoich najbliższych uwzględnić to co najgorsze.

W tym właśnie tkwi problem naszej kultury. Po raz kolejny zmuszony jestem odwołać się do tego samego sformułowania: w języku angielskim istnieje bardzo trafne słowo - denial, które można tłumaczyć jako zaprzeczenie bądź wyparcie. Ten stan moim osobistym zdaniem trafnie określa dwoistość naszych refleksji. Jakkolwiek jesteśmy w stanie utożsamić się z sytuacjami w jakich znaleźli się bohaterowie filmów katastoficznych i nie mamy problemu z akceptacją zdarzeń z "Pojutrza" ( The day after tommorow ), "Jestem legendą" ( I am legend ) i oczywiście wspomnianą trylogią rodem z Australii czy produkcjami Costnera. Z drugiej jednak strony całkowicie wypieramy się rzeczywistości w obliczu doniesień o nieprzewidywalnych konsekwencjach epoki przemysłowej.

Wczoraj oglądałem niezwykle ciekawy fabularyzowany film dokumentalny pt. "The age of stupid", który traktuje o zmianach klimatycznych. Nie wdając się w prawdziwość ostrzeżeń o ocieplaniu się planety, łatwo przekonać się, że taki lekko schizofreniczny stan umysłu jest nam bardzo bliski. Część dokumentu poświęcona jest autentycznej działalności pewnego aktywisty w Cumbrii, który usiłuje przekonać lokalną społeczność farmerów do postawienia elektrowni wiatrowej. Jakże zaskakujące są trudności we wdrożeniu tego planu jakie napotyka ów człowiek. Mimo wyraźnie zadeklarowanej przez mieszkańców świadomości o potrzebie powstrzymania ocieplania się klimatu i widocznej wiedzy tematu globalnego ocieplenia, ich decyzją jest zawetowanie tej incjatywy gdyż popsuje to widok w okolicy. By ponownie użyć języka Sasów nazwano to : "Ok, but not in my yard" - syndrome. Myślę, że podobnie jest z nami samymi na poziomie autorefleksji. Zakładając, że prognozy załamania się klimatu, bądź kolapsu cywilizacji technicznej ( dla mnie najbardziej prawdopodobny scenariusz ) lub innej katastrofy okażą się prawdziwe - jakże beznadziejną sytuację mamy gdy nawet nie można o tym rozmawiać. Kolejne taboo...
- Modlisz się? - pytam - Módl się - mówię - módl! Im dalej w Strefę, tym bliżej do nieba...
- Co? - pyta, bo nie dosłyszał...
abyss
Posty: 113
Rejestracja: 08 lut 2008, 23:47
Lokalizacja: całkiem duża wieś
Płeć:

Post autor: abyss »

Społeczeństwo (w tym znajomi) na "czarne" scenariusze wydarzeń reagują mechanizmem nazwijmy to "swojego doświadczenia".
Ten mechanizm mówi tak:
- nikt z moich znajomych nie został porwany przez trąbę powietrzną
- żadna osoba z mojej rodziny nie doświadczyła ataku atowego i jego skutków (o, czyżby? przecież chernobyl to nie było SF - sam łykałem płyn lugola)
- na oczy nie widziałem trzęsienia ziemi ani wybuchu wulkanu - poza kinem
Ergo: jestem bezpieczny a katastrofy to mrzonki.

Oczywiście twen mechanizm jest bardzo wygodny, ale niestety niekoniecznie mówi nam prawdę. Zresztą - może "celowo fałszować" nasze szanse -by zmnijeszyć stres który paraliżował by nas (gdybyśmy byli przekonani o nieuchronności wystąpienia negatywnych wydarzeń).
Kaziu
Posty: 11
Rejestracja: 07 sie 2009, 13:01
Lokalizacja: Zduńska Wola
Płeć:

Post autor: Kaziu »

Zgadzam się w 100%. Świetnie to ująłeś. Ja osobiście strasznie lubię ten temat, niestety nie wszyscy podzielają mój entuzjazm wobec niego. Może dla tego że część mnie pragnie by coś takiego się wydarzyło. Zagrożenie o globalnym ociepleniu i innych zagrożeniach środowiska w cale nie wydają się fikcją - jak próbują nam wmówić - i w cale możemy nie mieć tyle czasu ile się może wydawać. Te Taboo narosło w związku ze zbliżającym się 2012 rokiem i to przez niego ludzie nie lubią gadać.

Gdyby podano oficjalnie do telewizji jakie zagrożenia naturalne nam grożą to ludzie by spanikowali. Ludzie myślą że nasz los może być przesądzony tylko w jeden sposób - gdy nasze słoneczko się wypali. Inne scenariusze nie spowodują większych zniszczeń. Uważam że są ci ludzie w błędzie. Jednak mam przeświadczenie, że sam mam takie szczęście, iż nie przytrafiają mi się fajne rzeczy i nic się nie będzie dziać za mojego życia :P Bynajmniej katastrofy naturalne to nic dobrego ani fajnego w sensie zabawy, ale budzą podziw i szacunek u mnie. Natura potrafi się nam "odwinąć".

Tak dla przykładu, na studiach w Opolu byłem na stancji na terenie zalewowym. Było niby jakieś tam zagrożenie powodziowe, woda doszła do wałów przy kanale Ulgi. Wybuchła lekka panika wśród mieszkańców i innych. Mnie osobiście nie przerażała wizja powodzi, wręcz czułem jakieś podekscytowanie. Ludzie niektórzy jednak się bali bo przeżyli już raz powódź i utratę majątku i może dla tego. Gdybym mieszkał sam nie byłoby za bardzo nic szkoda. Jedynie plecak na plecy, jakieś niezbędne rzeczy no i by się jakoś to przeżyło. No może komputera by mi było bardzo szkoda :P Poza tym to tyle co rodzinka by straciła i czego im by było szkoda.
Ostatnio zmieniony 25 wrz 2009, 08:50 przez Kaziu, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
Stalker
Posty: 175
Rejestracja: 23 kwie 2009, 22:05
Lokalizacja: Warszawa
Tytuł użytkownika: Samotnik
Płeć:

Post autor: Stalker »

Dlatego warto rozwinąć ten temat jako czysto hipotetyczne rozważania.

Właśnie trwają manewry rosyjsko - białoruskie, które symulują konflikt wywołany przez Polskę. Pomijając czysto polityczną fasadę tej demonstracji sił widać jednak, że można tworzyć nieprawdopodobne scenariusze i wpisać je w budżet wielomilionowych państw. Niech to jednak pozostanie niezobowiązującą dygresją wobec głównego wątku.

Jak oceniacie maksymalny czas jaki pozwalałby małej grupie pozostać w strefie zurbaniowanej w obliczu kryzysu ?
- Modlisz się? - pytam - Módl się - mówię - módl! Im dalej w Strefę, tym bliżej do nieba...
- Co? - pyta, bo nie dosłyszał...
abyss
Posty: 113
Rejestracja: 08 lut 2008, 23:47
Lokalizacja: całkiem duża wieś
Płeć:

Post autor: abyss »

Do wyczerpania zapasów pożywienia + max tydzień. Potem albo opadną zupełnie z sił, albo zdobędą pożywienie. W miastach go nie będzie, bo sklepy zostaną totalnie splądrowane wcześniej (zakładam, że mamy dokoła jeszcze ten kataklizm lub jego skutki na tyle silne, że gospodarka nie funkcjonuje). Bez dostaw od producentów jedzenia (rolnictwo, hodowla) to kwestia miesiąca - może dwóch. Jeżeli zima - to dochodzi kwestia zimna i spalania większej ilości pożywienia na ogrzanie ciała - miesiąc to max w takim wypadku, potem nastąpi powolna degradacja mozliwości. Moim zdaniem w klimacie "pokastrofalnym" zblizonym do aktualnego polskiego przeżycie w miastach, a szczególnie aglomeracjach graniczy z cudem.
Awatar użytkownika
Okruch
Posty: 238
Rejestracja: 14 wrz 2007, 17:30
Lokalizacja: Tarnów, Małopolska
Tytuł użytkownika: Czciciel BK-7
Płeć:

Post autor: Okruch »

Historia uczy, że po przejściu Rosjan trudno znaleźć cokolwiek do jedzenia...
Kaziu
Posty: 11
Rejestracja: 07 sie 2009, 13:01
Lokalizacja: Zduńska Wola
Płeć:

Post autor: Kaziu »

Zależy jak liczna gruba, jak duże miasto, jaki kataklizm, jaki stopień rozboju, jaka pora roku i wiele innych czynników wpływa. Uśredniając np do 50.000 mieszkańców, miasto ciut większe od Opola - dałbym grupie osób miesiąc, dwa. Oczywiście jeśli by byli przygotowani. Jednak nie zalecałbym wykorzystania zapasów do zera i dopiero ruszenie "w teren" w poszukiwaniu nowych. Najlepiej już na samym początku się gdzieś przemieścić, na obrzeża, gdzie można założyć jakąś hodowlę tudzież uprawę. Można też przygotować racje żywnościowe dla "poszukiwaczy" którzy by np w grupkach dwu osobowych szukali miejsca pod przyszłe osiedlenie się i założenia jakiegoś gospodarstwa. Oczywiście najlepiej by było gdyby gospodarka nie upadła i żywność by była dostarczana, ale wole założyć najgorsze ;)
Awatar użytkownika
Parthagas
Posty: 789
Rejestracja: 28 sie 2007, 08:46
Lokalizacja: Mława
Tytuł użytkownika: kumpel staffików
Płeć:

Post autor: Parthagas »

Wskazane byłoby, oprócz żywności, zgromadzenie sadzeniaków i nasion, najlepiej tych o krótkim okresie wegetacji, plennych oraz wysokokalorycznych. Przy ociepleniu i zalaniu może to być, np. ryż. Bez zmian klimatycznych to widziałbym ziemniaki oraz oleiste, z których można uzyskać materiał do obróbki termicznej pokarmów, opałowy, czy też napędowy. Mieszkanie z dala od dużych skupisk ludzkich, zakładów przemysłowych, czy też innych strategicznych obiektów ma swoje dobre strony. Wychowywałem się w domu, gdzie nie było bieżącej wody, kanalizacji, łazienki, telewizora, radia (jedynie na ścianie wisiał tzw. kołchoźnik), a prąd podciągnęli, gdy miałem 6 lat. W sklepie był tylko ocet, landrynki i sprzedawczyni. Wrócić do czasów dzieciństwa - nie ma sprawy.
"Mężczyzna musi mieć nałogi, najlepiej wyszukane, w przeciwnym wypadku nie ma się z czego wyzwalać."
http://prymitywnetechnikiprzetrwania.blogspot.com/
Kaziu
Posty: 11
Rejestracja: 07 sie 2009, 13:01
Lokalizacja: Zduńska Wola
Płeć:

Post autor: Kaziu »

Ja też myślę, że trzeba się trochę odsunąć od dużych skupisk ludzi w sytuacji zagrożenia. Oni będą "ciągnąć" do miast i do dużych skupisk i na pewno nie starczy na długo żywności. Panika tylko podsyci ogień i jeszcze w ten chaos by nas wciągnęli ci ludzie.

Co do kanalizacji - cóż, by się człowiek gdzieś na przysłowiowej "stronie" załatwiał jako nawóz, albo do większej rzeczki - niech inni wiedzą że żyjemy i co jemy :D Nie da się ukryć że życie totalnie bez cywilizacji wydaje się niektórym nie możliwe, ale dobrze wiemy że nie ma rzeczy nie możliwych (są jedynie trudno wykonywalne). Choćby prąd. Jedni nie mogą żyć gdy nie ma go przez pół dnia w domu i nawet nie mają latarki. Jak widać na przykładzie Parthagas i bez prądu żyje człowiek ;) (odwołanie do lat dzieciństwa).

Chyba niektórzy ludzie zbytnio uzależnili się od osiągów cywilizacji i to może stać się poważnym problemem dla nich gdy nastanie kataklizm. Na szczęście przeciętny człowiek posiada duże możliwości adaptacyjne.
Awatar użytkownika
Hillwalker
Posty: 271
Rejestracja: 03 wrz 2009, 09:10
Lokalizacja: Dąbrowa Górnicza
Płeć:

Post autor: Hillwalker »

Temat się powoli rozrasta.
Przyjdzie niedługo pora na podsumowanie, napiszę je w poniedziałek albo wtorek, dzisiaj wyjeżdżam w Taterki by się troszkę rozruszać i spędzić dwie noce w jakże niesurvivalowy sposób- w pensjonacie należącym do ciotki mojego kolegi.
Piszcie i radźcie, uczmy się od siebie nawzajem.
" YOU create your own reality "
Awatar użytkownika
Stalker
Posty: 175
Rejestracja: 23 kwie 2009, 22:05
Lokalizacja: Warszawa
Tytuł użytkownika: Samotnik
Płeć:

Post autor: Stalker »

Uważam, że jest jeszcze wiele kwestii do dyskusji i nie zamykałbym tego tematu jeszcze.

Jeśli chodzi o moje pytanie miałem zamiar skonfrontować podane przez was szacunkowe oceny czasu trwania populacji ( nie precyzując jej liczebności ) z czasem jaki wytrwali ludzie w historii w sytuacjach, króre można porównać do skutków kataklizmu. Zastanawia mnie, że mieszkańcy oblężonych miast potrafili wytrzymać znacznie więcej będąc odciętymi od żywności i zaopatrzenia, często pod ostrzałem - w pewnym sensie taka okoliczność jest zbliżona do omawianej.

Podczas blokady Leningradu obrońcom udało się wytrzymać 900 dni, z drugiej strony kosztowało ich to ok. 1 mln ludzi. Z pewnością czynnik wspólnego "wroga" i docierających dostaw przez "drogę życia" podnosiło diametralnie ich szanse. Być może populacja dzisiejsza w obliczu katastrofy nie miałaby "wroga" przeciwko, któremu mogłaby się solidaryzować i konsolidować.
- Modlisz się? - pytam - Módl się - mówię - módl! Im dalej w Strefę, tym bliżej do nieba...
- Co? - pyta, bo nie dosłyszał...
Kaziu
Posty: 11
Rejestracja: 07 sie 2009, 13:01
Lokalizacja: Zduńska Wola
Płeć:

Post autor: Kaziu »

Jeśli by nastąpił kataklizm to "wrogiem" człowieka stałaby się natura i człowiek :] To ile ludzie potrafią przeżyć zależy od bardzo wielu czynników. W czasie oblężeń oszczędzano żywność. Jeśli był prowadzony ostrzał, często też liczba ludności malała. Po ewentualnej katastrofie możemy mieć możliwość uprawy i hodowli, więc nie zupełnie możemy być skazani na oblężenie przez naturę.

Nie ma co spekulować o długość przetrwania np miast pełnych ludzi, bo to na prawdę zależy od wielu czynników. Ja bym się zastanowił ile dalibyśmy czasu na przetrwanie naszym grupom. Ile byśmy chcieli by wytrzymała, co robić by tyle wytrzymała i co w danym czasie byśmy chcieli osiągnąć?

Jeśli już bym należał lub też zorganizował taką grupę dążyłbym do znalezienia siedliska na obrzeżu miasta. Zorganizowaniu kilku kryjówek na wypadek ewentualnych ataków łupieżców. Zależnie od tego jak by było po katastrofie odpowiednio kryjówki bym zorganizował w mieście, blisko siedliska większej grupy ludzi oraz jak najdalej od miasta np w lesie koło jakiegoś ujścia wody. Takie położenie "osady" dałoby nam trochę przewagi. Jeśli byśmy mieli nadwyżkę produktów spożywczych i byśmy mieli społeczeństwo gotowe na handel np wymienny, moglibyśmy wymienić jedzenie na coś co nam potrzeba, a czego nie możemy sami zorganizować. Osiągnąć chciałbym to w pierwszym półroczu po katastrofie. Okres, który chciałbym przetrwać z grupą na zebranych zapasach to około 3 miesiące, potem myślę że udałoby się samemu już coś wyhodować.
Awatar użytkownika
Hillwalker
Posty: 271
Rejestracja: 03 wrz 2009, 09:10
Lokalizacja: Dąbrowa Górnicza
Płeć:

Post autor: Hillwalker »

Małe podsumowanie, sprawy istotne w przypadku katastrofy opisanej w pierwszym poście:

1.PROCEDURY
Kolega Abyss zwrócił uwagę na konieczność ustalenia pewnych reguł postępowania w grupie ludzi, rodziny, przyjaciół. Chodzi o przyswojenie sposobu kontaktowania się z sobą w sytuacji, kiedy nie możemy skorzystać z telefonu lub internetu. Jakiego sposobu? To już zależy od nas. Czy to będzie informacja zapisana na ścianie najwyższego budynku, czy karteczka pod dworcową ławką, kwestia wygody i wyobraźni. Byle tylko wszyscy zainteresowani wiedzieli o tym wcześniej.

2.BEZPIECZEŃSTWO
Biorący udział w dyskusji wskazywali na zagrożenie ze strony innych mieszkańców miasta, stąd rada, by posiadać jakąś broń, choćby i gazową. Wspomniałem wcześniej o mocnych drzwiach. I to wystarczy. Chyba, że ktoś ma jeszcze jakieś propozycje?

3.WODA
Wiedza, gdzie w okolicy są naturalne źródła wody z pewnością nam się przyda. Jeśli są to źródła o wątpliwej jakości, powinniśmy potrafić uzdatnić taką wodę, np. jodyną lub nadmanganianem potasu. Zatem posiadajmy te substancje w domu.

4.ŻYWNOŚĆ
Mimo wszystko nie jest złym pomysłem przechowywanie zapasu przetworów, miodu, może nawet suszonego mięsa (np. według przepisu Bogdana). Do tego jakieś orzechy, bakalie, ewentualnie kasze, chociaż w tym przypadku aby je przygotować będziemy potrzebowali źródła ciepła i wody. Co jeszcze? Suchary, konserwy...

5.CIEPŁO I ŚWIATŁO
Co tu tłumaczyć? Większość użytkowników forum posiada śpiwory, mamy w domu koce, kołdry, ubrania. Nawet temperatura poniżej zera w domu chociaż nieprzyjemna, da się wytrzymać. Możemy też spróbować umiejętnie rozpalić mały ogień i pozbyć się niechcianych mebli oraz licznych i zbędnych dupereli zalegających w każdym mieszkaniu. Ledwie parę lat temu pokazywali w TV jakieś rosyjskie miasto, w którym przestało działać ogrzewanie w czasie mroźnej zimy. Przez okna bloków niektórzy mieszkańcy wystawili jakieś prowizoryczne kominy, przez które buchał dym. Nie powinniśmy zmienić przysłowia na „Rosjanin potrafi”? Co do światła, parę świeczek, latarka, zapasowe baterie... Tyle.

A propos różnicy między Amerykaninem a obywatelem Rosji, taka anegdota ( podobno prawdziwa historia):
W latach intensywnego podboju przestrzeni kosmicznej pojawił się pewien problem. Astronauci ze Stanów Zjednoczonych musieli czasem zrobić jakieś notatki, jednak okazało się, że w stanie nieważkości tradycyjne długopisy nie bardzo chcą działać. Wydano dziesiątki tysięcy dolarów by wymyślić i wyprodukować specjalny długopis, w którym tusz wypływał pod ciśnieniem i sprzęt taki mógł prawidłowo funkcjonować. A Rosjanie zabrali z sobą ołówki.

6.NASTAWIENIE
Podejście do całej kryzysowej sytuacji jest ważne. Potraktujmy trudności jak wyzwanie. Zauważyłem, że kiedy wpadam w małe tarapaty, bo zabłądziłem w nieznanym terenie albo załamała się pogoda w czasie wędrówki, umysł zaczyna funkcjonować lepiej, jakby się budził z jakiegoś letargu. Mobilizacja organizmu jest wręcz odczuwalna. Rozumiem, że niektórzy reagują paniką. I tutaj uświadamiamy sobie rolę survivalu, który tak naprawdę nie jest tylko sposobem spędzania czasu ale przede wszystkim ćwiczeniem. Prowokujemy sytuacje, dzięki którym budujemy zaufanie do własnych możliwości i umiejętności, wiarę, że poradzimy sobie w sytuacji awaryjnej.

Podsumowanie nie jest wyczerpujące, kolejność punktów też można zmienić. Ciekaw jestem waszego zdania.
Ostatnio zmieniony 30 wrz 2009, 05:09 przez Hillwalker, łącznie zmieniany 1 raz.
" YOU create your own reality "
Awatar użytkownika
wolfshadow
Posty: 1050
Rejestracja: 17 kwie 2008, 07:30
Lokalizacja: Jaworzno
Tytuł użytkownika: tuptuś leśny
Płeć:
Kontakt:

Post autor: wolfshadow »

Hillwalker pisze:1.PROCEDURY
Kolega Abyss zwrócił uwagę na konieczność ustalenia pewnych reguł postępowania w grupie ludzi, rodziny, przyjaciół. Chodzi o przyswojenie sposobu kontaktowania się z sobą w sytuacji, kiedy nie możemy skorzystać z telefonu lub internetu. Jakiego sposobu? To już zależy od nas. Czy to będzie informacja zapisana na ścianie najwyższego budynku, czy karteczka pod dworcową ławką, kwestia wygody i wyobraźni. Byle tylko wszyscy zainteresowani wiedzieli o tym wcześniej.
I to było bardzo dobre i pomysłowe rozwiązanie
Hillwalker pisze:2.BEZPIECZEŃSTWO
Biorący udział w dyskusji wskazywali na zagrożenie ze strony innych mieszkańców miasta, stąd rada, by posiadać jakąś broń, choćby i gazową. Wspomniałem wcześniej o mocnych drzwiach. I to wystarczy. Chyba, że ktoś ma jeszcze jakieś propozycje?
Unikać skupisk ludzkich. Ograniczyć się do własnej zamkniętej (plemiennej) grupy.
Hillwalker pisze:3.WODA
Na dłuższą metę może zabraknąć środków odkażających. Jak w punkcie powyżej - unikać skupisk ludzkich - łatwiej o nie skażoną wodę.
Hillwalker pisze:4.ŻYWNOŚĆ
Przy katastrofie globalnej trzeba się liczyć z dłuższym okresem braku typowych produktów żywnościowych oraz szybkim wyczerpywaniem się ... puszek. Kłania się zbieractwo, łowiectwo i rolnictwo - znowu z dala od skupisk ludzkich.
Hillwalker pisze:5.CIEPŁO I ŚWIATŁO
To zapewnia drzewo lub... inne kombinowane źródła (stare hałdy, składowiska przy elektrowniach, wychodnie warstw węglonośnych - sam rozpoznałem jedną w mojej okolicy, która na kilka tzw. biedaszybów wystarczy) Historię z ołówkiem i długopisem ze specjalną sprężynką popychającą tusz znam - Amerykanie po spaleniu w czystym tlenie załogi Apollo 1, woleli nie eksperymentować z wędrującymi w zerowej grawitacji drobinami przewodzącego prąd grafitu.
Hillwalker pisze:6.NASTAWIENIE
To podstawa.
abyss
Posty: 113
Rejestracja: 08 lut 2008, 23:47
Lokalizacja: całkiem duża wieś
Płeć:

Post autor: abyss »

Myślę, że jeszcze mogę dodaś kilka praktycznych rzeczy - niektóre to moje przemyśelnia, inne to "wynalazki" z netu lub książek:

- Jeżeli mieszkamy w domu jednorodzinnym to zainstalujmy na poddaszu jeden lub kilka zbiorników na wodę połaczonych szeregowo i zasilających kran z zimną wodą (np. zmywania lub ogrodowy) . W wypadku awarii mamy ZAWSZE dodatkowy zapas - jest świeża i nie musimy się o nią specjalnie martwić.

- Przygotujmy sobie i kilku znajomym "książeczkę pod telefon" z zapiskami z informacjami na temat prostych zasad survivalowych, miejscami kontaktów w wypadku zagubienia. Książeczkę dlatego, że kompy mogą leżeć z powodu braku energii lub zniszczenia impulsem EMP

- Warto mieć też jakiś podręcznik związany z produkcją rolniczą (tu bym właśnie kolegom którzy pisali o tym, że "za 3 miesiące to jakoś skombinują żywność" chciał przypomnieć o nieco dłuższym i bardziej skomplikowanym okresie wegetacji roślin.) Sam nie mam o tym wielkiego pojęcia - ale na pewno w wypadku kryzysu np. 1 października mieli byśmy umoczone na więcej niż pół roku.
Awatar użytkownika
wolfshadow
Posty: 1050
Rejestracja: 17 kwie 2008, 07:30
Lokalizacja: Jaworzno
Tytuł użytkownika: tuptuś leśny
Płeć:
Kontakt:

Post autor: wolfshadow »

Warto mieć też jakiś podręcznik związany z produkcją rolniczą (tu bym właśnie kolegom którzy pisali o tym, że "za 3 miesiące to jakoś skombinują żywność" chciał przypomnieć o nieco dłuższym i bardziej skomplikowanym okresie wegetacji roślin.) Sam nie mam o tym wielkiego pojęcia - ale na pewno w wypadku kryzysu np. 1 października mieli byśmy umoczone na więcej niż pół roku.
Myśmy byśmy nie mieli ;-) Cała masa dzikich roślin czeka od października do przedwiośnia (i nawet ciut dłużej) na wykopanie/wyciągnięcie z dna. Gorzej byłoby ze znajdowaniem pod poduchą śnieżną. Podstawową kwestią byłoby wtedy racjonowanie żywności. Najpierw szamanie tego co się uda zebrać z okolicy a dopiero później naruszanie zapasów kryzysowych.
Kaziu
Posty: 11
Rejestracja: 07 sie 2009, 13:01
Lokalizacja: Zduńska Wola
Płeć:

Post autor: Kaziu »

Racjonowanie jest bardzo ważne w takim wypadku. Myślę, że warto by było posiadać duże zapasy o dużych wartościach odżywczych. Wtedy dzienne zużycie zmniejszyło by się w przeciwieństwie do jedzenia o małej wartości odżywczej. Jeśli się mylę - poprawcie mnie ;)

Książeczka z podstawami przeżycia ważna rzecz. Bo jeśli nam nie uda się wyjść z życiem z katastrofy, to chociaż będą pozostali mieć jakieś wskazówki co robić (to tak hipotetycznie). Warto trzymać ją w wodoszczelnej torebce.

Myślę, że warto też przygotować małą, dwustronicową instrukcje. Najlepiej za laminowaną lub inaczej uodpornić na wodę. W razie katastrofy, nikt z naszych bliskich nie musiałby przeszukiwać całej książeczki, tylko miały gotowe informacje np w punktach, a przynajmniej podstawowe informacje gdzie się spotkać i gdzie szukać informacji (i ewentualnie jak je odczytać)
Awatar użytkownika
mgr_scout
Posty: 431
Rejestracja: 29 sie 2007, 16:29
Lokalizacja: inąd

Post autor: mgr_scout »

wolfshadow pisze:Cała masa dzikich roślin czeka od października do przedwiośnia (i nawet ciut dłużej) na wykopanie/wyciągnięcie z dna. Gorzej byłoby ze znajdowaniem pod poduchą śnieżną.
Niekoniecznie, z tego powodu należy dobrze znać swoją bliższą i dalszą okolicę co by wiedzieć gdzie co rośnie. Warto oznaczyć sobie na mapie stanowiska występowania wybranych roślin. I tak problem mamy z głowy ;)
Awatar użytkownika
unabomber
Posty: 228
Rejestracja: 16 sie 2009, 18:52
Lokalizacja: Beskid Niski
Tytuł użytkownika: wirus homo sapiens
Płeć:

Post autor: unabomber »

I tutaj uświadamiamy sobie rolę survivalu, który tak naprawdę nie jest tylko sposobem spędzania czasu ale przede wszystkim ćwiczeniem. Prowokujemy sytuacje, dzięki którym budujemy zaufanie do własnych możliwości i umiejętności, wiarę, że poradzimy sobie w sytuacji awaryjnej.
Pięknie to ująłeś, dosadnie. Tak jak lubię. Coś w ogóle poziom wypowiedzi w tym temacie mnie mile zaskoczył. Nie ma pitolenia o zombie... ;-) Konkret...

P.S. Zobaczcie to: http://grypa666.wordpress.com/2009/09/2 ... ie-napisy/
(albo tu:

Co myślicie? Długo ta babka nie pożyje, co?
Zima weryfikuje.
Awatar użytkownika
Stalker
Posty: 175
Rejestracja: 23 kwie 2009, 22:05
Lokalizacja: Warszawa
Tytuł użytkownika: Samotnik
Płeć:

Post autor: Stalker »

unabomber pisze:P.S. Zobaczcie to: http://grypa666.wordpress.com/2009/09/2 ... ie-napisy/
(albo tu:

Co myślicie? Długo ta babka nie pożyje, co?
Już od lat 60-tych przeżywamy falę demaskatorskich doniesień, które docierają do ogółu tzw. opinii publicznej. Dla 99% ludzi są to niegroźne produkty "fanów teorii spiskowych", z których ustawowo należy kpić i trywializować. Jednak wystarczy spędzić więcej czasu niż jeden dzień, tydzień czy rok by pośledzić co "wypłynęło" w tym temacie aby przekonać się, że jednak wydaje się to wielce prawdopodobne. To zresztą potencjalnie stawia nas w sytuacji, w której rozważania w tym wątku zawarte nabierają sensu i mogą okazać się celowe.

Moimi ulubionymi "kwiatkami" w niezwykle pieczołowicie pielęgnowanym ogródku spiskowym są dwie wypowiedzi Davida Rockefellera:

Cytat z "Wspomnień Davida Rockefellera" :

- mówiący wiele ( niestety j.ang )

i wystąpienie, w którym dziękuje mediom za dekady milczenia:

( wersja autentyczna do ściągnięcia na sieciach P2P i DC++ - informacje gdzie na pw )

Niestety upudrowani dziennikarze i politycy potrafią sprawić, że nie zaakceptujemy takiej myśli, mimo że każdy zdaje sobie sprawę jak bardzo są wiarygodni. Niestety lata szlifowania sztuki informacyjnej ( jak i dezinformacyjnej ) w mediach doprowadziły do sytuacji gdy widzimy ale w dalszm ciągu nie wierzymy. Dlatego w odpowiedzi na poprzedniego posta powiem, że każdy musi się z tym uporać samodzielnie a internet mimo swojego w większości wolnego od kontroli charakteru nie jest jak sądze nic zmienić. Kto w to uwierzy ? Nikt sobie tym nie zaprząta umysłu...
- Modlisz się? - pytam - Módl się - mówię - módl! Im dalej w Strefę, tym bliżej do nieba...
- Co? - pyta, bo nie dosłyszał...
Awatar użytkownika
Hillwalker
Posty: 271
Rejestracja: 03 wrz 2009, 09:10
Lokalizacja: Dąbrowa Górnicza
Płeć:

Post autor: Hillwalker »

Historia współczesna to historia spisku. Tak po prostu jest. Ci, którzy jeszcze oglądają telewizję, widzą fasadę polityki, poprawnych urzędników, hasła, wiece i obietnice nierealne już w momencie ich składania. Mdłe słowa, żałosne motywacje. Czasami tylko widzowie dostrzegą błysk prawdy lecz jest ona tak przykra, że natychmiast ją odrzucają.
Mają oczy, a nie widzą.

Z punktu widzenia bardziej oddalonego od codzienności ta ciągła podskórna walka o władzę, wpływy i pieniądze jest dość komiczna. Rzeczywistość jest bardziej rozległa i każdy z nas może uchylić rąbka tajemnicy, przy której męczące przepychanki na tym łez padole stają się niepoważne.
" YOU create your own reality "
abyss
Posty: 113
Rejestracja: 08 lut 2008, 23:47
Lokalizacja: całkiem duża wieś
Płeć:

Post autor: abyss »

unabomber pisze: P.S. Zobaczcie to: http://grypa666...
Co myślicie? Długo ta babka nie pożyje, co?
Wchodzę na oba a tam:
Ten film wideo został usunięty przez użytkownika.
Awatar użytkownika
Okruch
Posty: 238
Rejestracja: 14 wrz 2007, 17:30
Lokalizacja: Tarnów, Małopolska
Tytuł użytkownika: Czciciel BK-7
Płeć:

Post autor: Okruch »

Znaczy, babka jeszcze żyje :)
ODPOWIEDZ