Jest też fajna metoda do określania czasu w nocy z gwiazd. Trochę prostego liczenia w pamięci, ale po pewnym czasie wchodzi w krew. System z książki "Obserwujemy nasze niebo" Stanisława Brzostkiewicza
Z grubsza:
-niebo to tarcza zegara, na którym wskazówką godzinną są tzw. "tylne koła" Wielkiego Wozu, a środkiem tarczy Gwiazda Polarna. /godziny trzeba sobie wyobrazić - oczywiście zegar 12-godzinny/
-z tego zegara określamy godzinę wyjściową
-do tej godziny dodajemy poprawkę na datę obserwacji czyli numer miesiąca (po połowie miesiąca jeszcze plus 1/2)
-otrzymaną sumę mnożymy przez 2
-ten wynik odejmujemy od zawsze tej samej, stałej liczby 54,3
-to co nam wyjdzie to
przybliżony czas słoneczny miejsca obserwacji
-jeżeli po odjęciu wyjdzie więcej niż 24 np 45 to trzeba to pomniejszyć o dobę czyli 24 godziny
-części dziesiętne, które nam wyjdą z tych obliczeń zamieniamy na minuty mnożąc przez 6
Jak ktoś czegoś nie kuma z mojego opisu
niech poszuka w książce, a jak nie znajdziecie tej pozycji, dajcie znać, to zrobię foto i gdzieś wrzucę.
Używam tego czasami (bo z reguły zawsze się ma zegarek albo komórę), ale trzeba dokładnie wyobrazić sobie ten zegar na niebie, bo inaczej może wyjść kicha. Staram się to zrobić z dokładnością do 1/2 h, tak samo dokładniej precyzuję poprawkę daty na 0.3 co 10 dni i wychodzi nieźle.
Nowinka?!
Oprócz tej książki nigdzie na forach i stronach poświęconych survivalowi tego nie widziałem - może warto spróbować?