Strona 3 z 5

: 22 maja 2011, 20:27
autor: MlKl
Blacha menażek, czy kubków z tesco jest tak samo cienka. Z moich obserwacji wynika, że zupa w kociołku najlepiej się gotuje, gdy wisi on wyżej, niż sięgają płomienie ognia.

A ogólnie w tym wątku pokazujemy "jak coś zrobić", a nie dyskutujemy o wyższości jednego rozwiązania nad drugim. Tobie pasuje garnek, mnie miska. A czytelnik może sobie wybrać, na którym z nas się wzorować, albo znajdzie swoje, być może o wiele lepsze rozwiązanie problemu.

Obrazek

Widok z góry

Obrazek

I nakrętka napiłowana jeszcze przed nawierceniem otworu na śrubę kontrującą. Miejsce wiercenia pokazuje czarna kreska na fotce.

W miskę wchodzi 5 l płynu, swobodne gotowanie 4 litrów nad ogniskiem jest gwarantowane. Słowem z jednego gotowania da się spokojnie nakarmić nawet 8-10 osób.

To dwa razy tyle, niż mi się mieściło w garnku do mleka. Oczywiście też go nie wyrzucę - choć nawet idąc w dwie osoby będę wolał zabrać miskę - mimo, że dwa razy większa, to jednak jest lżejsza. Może kupię jeszcze do kompletu mniejszą - 18 , albo 16 cm średnicy - będzie jak znalazł.

Obrazek

I cały kociołek w pozycji bojowej uczepiony kinkietu :)

Łańcuszki zrobiłem z dużych spinaczy biurowych - akurat taka grubość, by utrzymały, a jednocześnie znikoma waga całości. Ma to znaczenie, gdy ekwipunek się nosi na grzbiecie :)

: 23 maja 2011, 10:09
autor: bigos
przydałaby się pokrywka

: 23 maja 2011, 11:32
autor: MlKl
Przykrywka pasuje standardowa 26 cm - ale nie będę targał szklanej, bo waży dwa razy tyle, co cały kociołek z łańcuszkami. Mam aluminiową, będzie w sam raz.

: 29 maja 2011, 12:42
autor: puchalsw
Moja Połowica sprzątała w szafie. Pokłosie tych porządków, przyszło mi wynosić do kubła na śmieci.
Zbaraniałem kiedy zobaczyłem wśród stosu ciuszków to:
Obrazek
Na moje pytanie, czy to aby nie pomyłka, usłyszałem że takie obcasy już są niemodne... Wiem co Wam się ciśnie na usta (klawiatury), i możecie być pewni, że wyraziłem to dość dosadnie... No cóż, dziewczyna zarabia, to niech postępuje jak uważa za stosowne...
Dla mnie to okazja na pozyskanie kawałka ładnej, cienkiej, brązowej, zaprawionej skórki.
Proponuje Wam przepatrzenie szaf, i szuflad w poszukiwaniu "niemodnych" dziewczyńskich gadżetów.
Jeszcze nie wiem, co sobie uszyję z tej skórki. Myślę o portfelu, takim na rzemyku na szyję, z miejscem na kasę, kompas, w sam raz na spacery do lasu.
Możliwe że pokrowce na patelnię... w każdym bądź razie. Za darmoche :-/ (teoretycznie) mam sporo skórki do robótek ręcznych.
Obrazek

: 29 maja 2011, 13:30
autor: wolf78
Witam :-) odnośnie skórek ,kozaczków ,torebek itp :mrgreen: swojego czasu (zima ) posunąłem się do zbrodniczego czynu i .... :oops: podpierniczyłem Żonie kozaczki i torebkę(tego samego wzoru upss z tej samej skórki była:mrgreen: ) . Nie czuję się winny icon_twisted kozaczki leżały w szafie nie ruszane z 3 sezony ,warstwa kurzu była spora (podobno nie są już a raczej nie były modne) ;-) najlepsze jest to że do dzisiaj się to nie wydało :mrgreen: icon_twisted

: 06 cze 2011, 07:26
autor: yaktra
wolf78 pisze: najlepsze jest to że do dzisiaj się to nie wydało :mrgreen: icon_twisted
No to masz fart, że twoja żonka nie czyta forum :mrgreen:
puchalsw pisze:Moja Połowica sprzątała w szafie
Noo, toś mi podrzuciła pomysł :mrgreen:

: 08 lip 2011, 21:35
autor: MlKl
Obrazek

I kociołek po próbach terenowych - zupka gotuje się idealnie, nic się nie przypala, akurat wystarcza na nakarmienie ok dziesięciu głodomorów :)

Łańcuszki skręcone ze spinaczy biurowych dają radę. Całość jest lekka i składa się akurat z czajnikiem też na zdjęciu widocznym - da się to nosić np na obozie wędrownym bez problemu.

: 08 lip 2011, 21:42
autor: yaktra
Nie tłumacz się Miki sam taki kociołek wciągasz :mrgreen:
Tak na poważnie. Sporej grubości to muszą być "szczapy" aby za szybko nie pochłonął ich ogień bo wywrotka murowana. Kociołek ekstra.
Średnica :?: pojemność :?:

: 08 lip 2011, 21:45
autor: MlKl
Kociołek wisi nad szczapami :) Łańcuszki są ze spinaczy biurowych - lekkie, ale wytrzymałe.

Średnica 26 cm, pojemność ok 5 litrów.

Kociołek wciągnę sam, ale w trzy dni :)

: 09 lip 2011, 17:56
autor: yaktra
MlKl pisze:Kociołek wisi nad szczapami
Ach, rzeczywiście widać cieniutki łańcuszek. W pierwszym luknięciu ma się wrażenie, że stoi na szczapach, dzięki za info...

: 12 sie 2011, 23:07
autor: thrackan
Jakby komuś się scyzoryk mocno zabrudził, zakleił żywicą albo zjełczałym masłem, to polecam patent na czyszczenie rodem z warsztatu rowerowego*.

Przydadzą się:
- jakiś szczelnie zakręcany pojemnik, najlepiej plastikowy (np. butelka typu "Pepsi Big Łyk")
- 0,2-0,5l benzyny ekstrakcyjnej lub bezołowiowej
- stara szczoteczka do zębów ewentualnie jakaś z nieco dłuższym włosiem
- ręczniki papierowe/papier toaletowy
- wykałaczki lub zapałki
- płyn do mycia naczyń
- jakaś oliwka niejełczejąca (polecam tutaj oliwkę do łańcucha rowerowego firmy Rohloff jeżeli ktoś też często jeździ rowerem i lubi cichą pracę napędu)

Pierwszym krokiem powinien być demontaż wszystkich plastikowych elementów takich jak pęseta, wykałaczka, okładziny czy co tam kto ma w swoim modelu ;-) Następnie należy wrzucić scyzor do pojemnika, zalać go benzyną do całkowitego zanurzenia i trząść zakręconym pojemnikiem przez ok. minutę spuszczając co jakiś czas nadmiar ciśnienia. Można teraz odstawić scyzor na około godzinę w nienasłonecznione miejsce, po czym znowu powtórzyć wstrząsanie. Dla lepszego efektu otwieramy wszystkie ostrza i szorujemy szczoteczką wszystkie możliwe zakamarki i przepłukujemy benzyną. Jeżeli nie widać więcej zanieczyszczeń na naszym pacjencie, a ostrza otwierają się i zamykają odpowiednio lekko, można już zaaplikować mu kąpiel w gorącej wodzie z płynem do mycia naczyń. Można odłożyć nóż do wyschnięcia na słońcu, ale zdecydowanie wygodniej jest użyć suszarki do włosów. Na koniec przy otwartym scyzoryku należy od wewnątrz z zewnątrz wpuścić po kropelce oliwki na punkt mocowania każdego narzędzia i poruszać każdym mechanizmem dla jej dobrego rozprowadzenia. W takim stanie scyzoryk powinien sobie poleżeć kilka godzin, aby oliwka miała czas na dokładne spenetrowanie powierzchni trących. Na koniec wycieramy widoczny nadmiar oliwki na zewnątrz i z zakamarków wewnątrz za pomocą wykałaczek owiniętych papierem toaletowym. Jeżeli wszystko poszło dobrze - scyzoryk powinien działać jak nowy.

Ta metoda działa o wiele lepiej, niż polecane przez Victorinoxa mycie wodą i płynem do mycia naczyń icon_twisted A tej samej benzyny można używać do mycia wiele razy - zanieczyszczenia i tak opadają na dno pojemnika.

* wytrząsanie łańcucha rowerowego w benzynie to dość popularna metoda jego czyszczenia w środowisku czynnych rowerzystów dbających o płynną jazdę i żywotność sprzętu. ;-)

: 08 wrz 2011, 10:46
autor: puchalsw
Jak by ktoś musiał w warunkach domowych odpuścić końcówkę głowni (w celu późniejszego zaklepania na główce rękojeści, czy też wiercenia pod pin, to polecam sposób który "sprzedał" mi kolega slawek-63 - uznany kanuista, knifemaker i wokalista z Mińska Mazowieckiego (jego pieśni nie pozwoliły mi spać do 3 rano).

Otóż dotąd, aby przeciwdziałać rozhartowaniu pozostałej części głowni owijałem ją szmatką, nasączoną wodą. Woda szybko wyparowywała, i podczas nagrzewania końcówki głowni, reszta noża stawała się co raz gorętsza grożąc utratą twardości.

Okazuje się, że wystarczy zastosować.. ziemniaka. Biedne warzywo nabijamy na głownię i przesuwamy tak, aby pożądana część głowni była chroniona.
Podczas odpuszczania, ziemniak nabrał smakowitego zapachu frytek, jednak moje palce, którymi trzymałem głownię po drugiej strony nie wyczuły wzrastającej temperatury metalu.. Mimo iż końcówka noża głowni świeciła na czerwono.

Obrazek

: 08 wrz 2011, 11:30
autor: mwitek
Rozgrzejesz do czerwoności i pozwalasz samoistnie wystygnąć?

: 08 wrz 2011, 12:06
autor: puchalsw
mwitek pisze:Rozgrzejesz do czerwoności i pozwalasz samoistnie wystygnąć?
Tak! Sprawdzałem już wiertłem. Łapie metal, i nie "śpiewa" co ma miejsce w przypadku twardej, hartowanej stali. Kiedyś próbowałem przewiercić nieodpuszczoną głownie Mory. Z 5 wierteł połamałem, zużyłem z pół opakowania WD40, zanim w końcu udało mi się wywiercić otwór. Zaraz po tym pobiegłem do Casto i zakupiłem dedykowane wiertła do twardej stali. Ale i tak trzeba odpuszczać.

: 16 wrz 2011, 10:35
autor: Michal N
Muszę to zamieścić, bo bez kitu dobry patent :-) :
http://demotywatory.pl/3445622/Nareszcie

: 16 wrz 2011, 12:41
autor: Kopek
rewelacja :-P 8-)

: 10 lis 2011, 20:05
autor: Michal N
Dla osób chcących zrobić domowe wino bez potrzeby wydawania kosmicznych pieniędzy na gąsiory polecam słoik do kiszenia ogórków firmy Herevin, do dostania w markecie. 5L za ok 12 zł, 10L za ok 23zł. Do tego potrzebna będzie taśma teflonowa w celu uszczelnienia zakrętki, i możemy nastawiać winko. W zakrętce naturalnie wiercimy otwór pod rurkę fermentacyjną. W moim 5L obecnie bąbluje wieloowocowe, jak ktoś będzie zainteresowany to zapodam przepisa.

: 10 lis 2011, 20:07
autor: birken1
Michal N, Ty nie tylko dawaj przepisa ale i zdjęcie :evil: No i jaka taśma i po co taśma ?

: 10 lis 2011, 20:35
autor: Michal N
Taśma jest po to, że ten słój jest przewidziany do ogórów a co za tym idzie trzyma szczelność gdy jest w nim woda. A podczas fermentacji winka wydziela się CO2, którego cząsteczki są mniejsze niż wody dlatego pokrywkę/zakrętkę trzeba uszczelnić taśmą teflonową. Jest to, zazwyczaj biała, cienka taśma, bardzo elastyczna służąca do... uszczelniania. Prawie jak izolacyjna tylko cieńsza.

: 11 lis 2011, 05:52
autor: Qasz
Michal N pisze:Prawie jak izolacyjna tylko cieńsza.
i nie ma kleju :)
do kupienia w każdym wodno kanalizacyjnym sklepie, castoramie czy praktikerze - taśma nie reaguje z kwasami naturalnymi i zasadami.

: 02 gru 2011, 20:34
autor: Michal N
thrackan, jak, aby nie zepsuć, zdejmować okładziny z Vicka?
Pytam odnośnie postu u góry tej strony.

: 02 gru 2011, 20:45
autor: birken1
Michal N, cienki sztywny drucik w miejsce po wykałaczce czy/i pesecie i delikatnie podważasz.

Ed: o TAK (ok 4 minuty) ale widzę ze już na to wpadłeś ;-)

: 02 gru 2011, 20:53
autor: Michal N
Dzięki birken1, zadziałało małym płaskim wkrętakiem. Nie wiedziałem po prostu jak się do tego zabrać :mrgreen:

: 02 gru 2011, 21:01
autor: Armat
Zdejmowanie okladzin to pryszcz. Trzeba uwazac przy zakladaniu ich z powrotem, zeby ich nie wyszczerbic.

: 02 gru 2011, 21:37
autor: thrackan
Armat, tu bym się nie zgodził. Zdejmowałem okładziny z czterech Vicków, z czego jeden przecierpiał ten zabieg wielokrotnie. Nie zdarzyło mi się nigdy nic zrobić ani okładzinom, ani scyzorowi podczas ich łączenia (nie wyobrażam sobie, w jaki sposób mogłoby dojść tu do wyszczerbienia, skoro wystarczy je przyłożyć w odpowiednie miejsce i ścisnąć?) . Za to przy zdejmowaniu, zwłaszcza założonych jeszcze fabrycznie, okładzin - prawie zawsze coś się uszczerbiło z bolców mocujących. Żeby było śmieszniej - najmniej uszkadzają się przy tym zabiegu okładziny serii Econoline, bo są mniej kruche a bardziej plastyczne od tych klasycznych celidorowych ;-) Przynajmniej taki jest wynik moich obserwacji.

Michal N, czyścisz?