Survival - określenie coraz bardziej sponiewierane
Moderatorzy: Morg, GawroN, thrackan, Abscessus Perianalis, Valdi, Dąb, puchalsw
oj drogi Valdi o harcerstwie wiem sporo bo jestem harcerzem już bodajże 8 lat. Wiem co jest celem skautingu (w tym harcerstwa), ale celów nie osiąga się jedynie gadaniem o nich tylko ruszeniem d..y i robieniem czegoś.
A poza tym nie wiem jak przyzwoity harcerz może nie umieć chociażby 2 czy trzech węzłów, nie potrafi ułożyć ogniska, a na obóz do lasu jeździ z torbą turystyczną na kółkach? Niestety to jeżeli nie większość to na pewno spora część- przynajmniej ak wynika z moich obserwacji
A poza tym nie wiem jak przyzwoity harcerz może nie umieć chociażby 2 czy trzech węzłów, nie potrafi ułożyć ogniska, a na obóz do lasu jeździ z torbą turystyczną na kółkach? Niestety to jeżeli nie większość to na pewno spora część- przynajmniej ak wynika z moich obserwacji
- Fredi
- Posty: 1015
- Rejestracja: 07 kwie 2008, 09:42
- Lokalizacja: Skierniewice
- Tytuł użytkownika: Fredne Zło..
- Płeć:
Nie nazywam myśliwych adeptami sztuki przetrwania! bycie myśliwym w dzisiejszych czasach nie oznacza biegłości w sztuce tropienia czy strzelania...wolfshadow pisze: Nie oddzielam. Tylko nie każdego myśliwego można nazwać adeptem sztuki przetrwania.
Bo to dotyczy naszego stanu świadomości i celu dla którego w danej chwili tropimy. Jeśli jedynym Twoim celem jest cyknięcie fotki to mimo całej wiedzy jesteś wtedy tylko fotografem przyrody. Howgh!
Wolf... jeśli chodzi o stan świadomości.... to masz rację - idąc na polowanie w celu zabicia, jesteś bardziej zdeterminowany i nie możesz sobie pozwolić na najmniejszy błąd, idąc z aparatem (dopóki nie jest źródłem utrzymania) to idziesz na luzie.
Nie odzielaj bytów. fotograf przyrody może w każdej chwili zamienić się w survivalowca-jeśli zostanie do tego zmuszony. Natomiast survivalowiec...niekoniecznie tak łatwo przejdzie w fotografa, a to dlatego że survival zakłada zdobycie pożywienia najprostrzymi metodami (tropienie najczęściej odpada) - np. pułapki.
[/quote]wolfshadow pisze: [edit]
i jeszcze to "stadku saren"
Odmiana przez przypadki.
Mianownik - kto? co? - stadko saren
...
Celownik - komu? czemu? - stadku saren
Ale o co ci chodzi? zerknij no jeszcze raz....
"Nie sztuką jest umrzeć, znacznie trudniej jest żyć."
- wolfshadow
- Posty: 1050
- Rejestracja: 17 kwie 2008, 07:30
- Lokalizacja: Jaworzno
- Tytuł użytkownika: tuptuś leśny
- Płeć:
- Kontakt:
Spoko
Chciałem po prostu udowodnić, że tylko osoba uprawiająca survival może powiedzieć, że jest "survivalowcem". Zwykły niedzielny turysta raczej nie będzie się interesował specyficznymi zagadnieniami biologii, medycyny, botaniki, archeologii itp. z myślą, że kiedyś tam znajdzie się w sytuacji ekstremalnej
A rozróżnianie tropów się przydaje. Zastawianie pułapki na króliki na niedźwiedziej ścieżce (i vice versa ) chyba mijałoby się z celem.
Chciałem po prostu udowodnić, że tylko osoba uprawiająca survival może powiedzieć, że jest "survivalowcem". Zwykły niedzielny turysta raczej nie będzie się interesował specyficznymi zagadnieniami biologii, medycyny, botaniki, archeologii itp. z myślą, że kiedyś tam znajdzie się w sytuacji ekstremalnej
A rozróżnianie tropów się przydaje. Zastawianie pułapki na króliki na niedźwiedziej ścieżce (i vice versa ) chyba mijałoby się z celem.
Fotograf przyrody tak jak współczesny myśliwy może się posłużyć długim obiektywem oraz wynajętym przewodnikiem i wtedy żadne umiejętności mu są nie potrzebne. Vide Gudzowaty.
Co do nazw to jeszcze dodałbym swojskie cygan (nie mylić z Romem), łazik oraz szwendacz. Można też z rosyjska zwać się bradziagą.
Ale z drugiej strony co Wam zależy że jakiś niedzielny turysta kupi sobie zestaw survivalowy Gerbera i od tego napuchnie z dumy ? Coś Wam od tego zabraknie ?
Co do nazw to jeszcze dodałbym swojskie cygan (nie mylić z Romem), łazik oraz szwendacz. Można też z rosyjska zwać się bradziagą.
Ale z drugiej strony co Wam zależy że jakiś niedzielny turysta kupi sobie zestaw survivalowy Gerbera i od tego napuchnie z dumy ? Coś Wam od tego zabraknie ?
A ja twierdzą że należy edukować i propagować SURVIVAL. Żeby tym wszystkim cwaniakom nie było tak łatwo się przykleić do modnego słowa.
Ale żeby to czynić nie należy się zamykać we własnym kółeczku i gotować "w sosie własnym". Trzeba robić coś więcej - organizować imprezy dla innych. Niech to tylko będzie dwóch młodziaków a nie 20-osobowa grupa z firmy. To już będzie COŚ.
Jeśli tego nie zrobimy - nastąpi "chów wsobny" i wkrótce wyginiemy. Ewentualnie zostanie kilka mamutów w głębokich borach.
Survival zasługuje na coś więcej. Ale TRZEBA RUSZYĆ DUPĘ. A nie tylko siedzieć na niej i biadolić.
Ale żeby to czynić nie należy się zamykać we własnym kółeczku i gotować "w sosie własnym". Trzeba robić coś więcej - organizować imprezy dla innych. Niech to tylko będzie dwóch młodziaków a nie 20-osobowa grupa z firmy. To już będzie COŚ.
Jeśli tego nie zrobimy - nastąpi "chów wsobny" i wkrótce wyginiemy. Ewentualnie zostanie kilka mamutów w głębokich borach.
Survival zasługuje na coś więcej. Ale TRZEBA RUSZYĆ DUPĘ. A nie tylko siedzieć na niej i biadolić.
- Parthagas
- Posty: 812
- Rejestracja: 28 sie 2007, 08:46
- Lokalizacja: Mława
- Tytuł użytkownika: kumpel staffików
- Płeć:
... i dlatego na zlot zimowy zgłosiło się mnóstwo osób. :pbogdan pisze:A ja twierdzą że należy edukować i propagować SURVIVAL. Żeby tym wszystkim cwaniakom nie było tak łatwo się przykleić do modnego słowa.
Ale żeby to czynić nie należy się zamykać we własnym kółeczku i gotować "w sosie własnym". Trzeba robić coś więcej - organizować imprezy dla innych. Niech to tylko będzie dwóch młodziaków a nie 20-osobowa grupa z firmy. To już będzie COŚ.
Jeśli tego nie zrobimy - nastąpi "chów wsobny" i wkrótce wyginiemy. Ewentualnie zostanie kilka mamutów w głębokich borach.
Survival zasługuje na coś więcej. Ale TRZEBA RUSZYĆ DUPĘ. A nie tylko siedzieć na niej i biadolić.
-
- Posty: 119
- Rejestracja: 11 lut 2009, 23:51
- Lokalizacja: skątowni
- Gadu Gadu: 6749056
- Tytuł użytkownika: Chce zmienić nick:D
- Płeć:
Trzeba ruszyć.A jakże.Tylko skąd wziąść tych dwóch chętnych na wyjście do lasu?
Co ciekawe zainteresowanie ASG rośnie z dnia na dzień, jednak kiedy wśród ludzi z środowiska ASG staram sie pozyskać ludzi chcących zrobić coś więcej niż zanieczyszczać opuszczone miejsca i lasy plastikiem spotykam sie z zupełnym niezrozumieniem.Raz zostałem wyśmiany, że marnuje czas, kiedy możnaby jeździć na "prawdziwe strzelanki".
Powiedzmy sobie szczerze.Młodzi ludzie coraz mniej chętnie interesują sie zagadnieniami związanymi z survivalem, zdecydowanie przyjemniej jest wybawić sie w gronie znajomych na dyskotece/sobotniej strzelance zakończonej piwem/spędzić weekend na zabijaniu noobów w CSie. Totalna stagnacja.Może to tylko w tych okolicach ale wydaje mi sie, że nasze pasje powoli wymierają i będą nadal powoli umierać.
Co ciekawe zainteresowanie ASG rośnie z dnia na dzień, jednak kiedy wśród ludzi z środowiska ASG staram sie pozyskać ludzi chcących zrobić coś więcej niż zanieczyszczać opuszczone miejsca i lasy plastikiem spotykam sie z zupełnym niezrozumieniem.Raz zostałem wyśmiany, że marnuje czas, kiedy możnaby jeździć na "prawdziwe strzelanki".
Powiedzmy sobie szczerze.Młodzi ludzie coraz mniej chętnie interesują sie zagadnieniami związanymi z survivalem, zdecydowanie przyjemniej jest wybawić sie w gronie znajomych na dyskotece/sobotniej strzelance zakończonej piwem/spędzić weekend na zabijaniu noobów w CSie. Totalna stagnacja.Może to tylko w tych okolicach ale wydaje mi sie, że nasze pasje powoli wymierają i będą nadal powoli umierać.
Bo taki miałem kaprys!Fredi pisze:oj Gryf, Gryf.....żeś odkopał temat i do tego zupełnie od czapy . Mowa była o określaniu tych aut przez zwykłych ludzików....a nie o rzeczywiste nazwy.
Wg. mnie to zawsze były dwie odrębne marki. Tak jak, Fiat czy Opel. No ale zdarzały się interesujące przypadki inaczej interpretujące właściwe nazwy np. Kama 3
-
- Posty: 39
- Rejestracja: 26 lut 2009, 16:05
- Lokalizacja: Lądek-Zdrój
- Gadu Gadu: 222292
- Tytuł użytkownika: czarny turysta
- Płeć:
Brightgrey pisze:Trzeba ruszyć.A jakże.Tylko skąd wziąść tych dwóch chętnych na wyjście do lasu?
Co ciekawe zainteresowanie ASG rośnie z dnia na dzień, jednak kiedy wśród ludzi z środowiska ASG staram sie pozyskać ludzi chcących zrobić coś więcej niż zanieczyszczać opuszczone miejsca i lasy plastikiem spotykam sie z zupełnym niezrozumieniem.Raz zostałem wyśmiany, że marnuje czas, kiedy możnaby jeździć na "prawdziwe strzelanki".
Powiedzmy sobie szczerze.Młodzi ludzie coraz mniej chętnie interesują sie zagadnieniami związanymi z survivalem, zdecydowanie przyjemniej jest wybawić sie w gronie znajomych na dyskotece/sobotniej strzelance zakończonej piwem/spędzić weekend na zabijaniu noobów w CSie. Totalna stagnacja.Może to tylko w tych okolicach ale wydaje mi sie, że nasze pasje powoli wymierają i będą nadal powoli umierać.
no właśnie... do sprzedaży powinny być dopuszczone jedynie kulki bio degradalne , jeśli chodzi o zanieczyszczanie. Z dalszą Częścią cytatu -zgadzam się z twoim zdaniem. Niby mieszkam w miasteczku otoczonym górami i ktoś z miasta typu- Wrocław, Głogów, Warszawa itp. oczywiście nie wszyscy, ale znaleźli by się tacy ludzie, którzy mówią, że tutaj na pewno survival kwitnie. BZDURA! Ci, którzy robią jakies ognisko kupują rozpałki idt. idąc do lasu biorą różne rzeczy wspomagające rozpalenie nawet w czasie słonecznych dni, a gdy nie ma tego rozpalają np. plecakiem... Tragedia. Co do tego grania w CSa również się zgodzę, choć nie w 100%...
Ostatnio zmieniony 21 kwie 2009, 15:10 przez kamil756, łącznie zmieniany 1 raz.
- Hakas
- Posty: 209
- Rejestracja: 03 lip 2008, 00:08
- Lokalizacja: Pomorze Zachodnie
- Tytuł użytkownika: KAPKANCZYK
- Płeć:
Słusznie Tanto pisze na początku, że słowo survival jakoś się tak zfilcowało i straciło na znaczeniu. Dlatego ja sie nie utożsamiam z nazwami survival i bishcraft. Po prostu jestem sobą a obcowanie z przyrodą to mój sposób na życie. Moi przodkowie nie znali takich słów a doskonale sobie radzili w tajdze.
Ja nie biadolę polska odmiana hakasa nie wyginie uczę swojego starszego syna lasu i przetrwania młodszy się przygląda a do tego kolega mojego syna też z nami chodzi do lasu. Więc o wyginięcie się nie boję.bogdan pisze:A ja twierdzą że należy edukować i propagować SURVIVAL. Żeby tym wszystkim cwaniakom nie było tak łatwo się przykleić do modnego słowa.
Ale żeby to czynić nie należy się zamykać we własnym kółeczku i gotować "w sosie własnym". Trzeba robić coś więcej - organizować imprezy dla innych. Niech to tylko będzie dwóch młodziaków a nie 20-osobowa grupa z firmy. To już będzie COŚ.
Jeśli tego nie zrobimy - nastąpi "chów wsobny" i wkrótce wyginiemy. Ewentualnie zostanie kilka mamutów w głębokich borach.
Survival zasługuje na coś więcej. Ale TRZEBA RUSZYĆ DUPĘ. A nie tylko siedzieć na niej i biadolić.
Wędruję poprzez świat polując, walcząc
i uzdrawiając
Przeklęty, kto miecz swój trzyma z dala od krwi - Bellicosa anima
Damnatus, qui gladio suo ab sanguem reservat - Bellicosa anima
i uzdrawiając
Przeklęty, kto miecz swój trzyma z dala od krwi - Bellicosa anima
Damnatus, qui gladio suo ab sanguem reservat - Bellicosa anima
- Hakas
- Posty: 209
- Rejestracja: 03 lip 2008, 00:08
- Lokalizacja: Pomorze Zachodnie
- Tytuł użytkownika: KAPKANCZYK
- Płeć:
mgr_scout Witaj Bracie!
Syn Hakasa jest sam Hakasem i nie boję się. Jeżeli nawet by zachłysnął się światem innym to i tak wróci do lasu. Las kołysał go do snu kiedy w moich ramionach wędrował po nim, w nim stawiał pierwsze kroki teraz daje mu schronienie przed złem tego świata. Już teraz samotnie wędruje po kniejach, czyta tropy słucha głosów i czuje zapachy. Ma 13 lat i kocha las. Znajduje ścieżki wytycza własne. Teraz czasami to ja staje się gościem przy jego ognisku, to On częstuje mnie herbatą. Staram się nie przeszkadzać synowi w obcowaniu z przyrodą. Stawia pierwsze kroki na łowieckim szlaku. Zna już woń posoki parującej z ubitego zwierza. Zna trud sprawiania. Las go wchłonął tak jak mnie. Hakasi nie mogą żyć bez lasu. A mój najmłodszy kiedy zjadę do domu zaraz pyta czy dzisiaj idziemy do lasu. Dlatego wiem , że jeśli nawet zagubi się w świecie to i tak wróci do lasu i przyrody. Bo bez przyrody my wszyscy nie znaczymy nic. I myślę, że prędzej dyskoteka będzie dla niego ostatnim ciekawym miejscem. Ostatnio przebonkuje mi o zostaniu leśniczym to dobry znak.
Pozdrawiam Hakas
Syn Hakasa jest sam Hakasem i nie boję się. Jeżeli nawet by zachłysnął się światem innym to i tak wróci do lasu. Las kołysał go do snu kiedy w moich ramionach wędrował po nim, w nim stawiał pierwsze kroki teraz daje mu schronienie przed złem tego świata. Już teraz samotnie wędruje po kniejach, czyta tropy słucha głosów i czuje zapachy. Ma 13 lat i kocha las. Znajduje ścieżki wytycza własne. Teraz czasami to ja staje się gościem przy jego ognisku, to On częstuje mnie herbatą. Staram się nie przeszkadzać synowi w obcowaniu z przyrodą. Stawia pierwsze kroki na łowieckim szlaku. Zna już woń posoki parującej z ubitego zwierza. Zna trud sprawiania. Las go wchłonął tak jak mnie. Hakasi nie mogą żyć bez lasu. A mój najmłodszy kiedy zjadę do domu zaraz pyta czy dzisiaj idziemy do lasu. Dlatego wiem , że jeśli nawet zagubi się w świecie to i tak wróci do lasu i przyrody. Bo bez przyrody my wszyscy nie znaczymy nic. I myślę, że prędzej dyskoteka będzie dla niego ostatnim ciekawym miejscem. Ostatnio przebonkuje mi o zostaniu leśniczym to dobry znak.
Pozdrawiam Hakas
Wędruję poprzez świat polując, walcząc
i uzdrawiając
Przeklęty, kto miecz swój trzyma z dala od krwi - Bellicosa anima
Damnatus, qui gladio suo ab sanguem reservat - Bellicosa anima
i uzdrawiając
Przeklęty, kto miecz swój trzyma z dala od krwi - Bellicosa anima
Damnatus, qui gladio suo ab sanguem reservat - Bellicosa anima
Hakasie, cieszę się ze wierzysz w swoich synów. Jednak po prostu mniej na względzie, że czasem życie pisze różne scenariusze w tym i te najmniej spodziewane.. sam pewnie możesz podać wiele przykładów z życia kiedy ktoś wydawał się że będzie kimś a stawał się kimś innym.. pytanie tylko czy Ty jesteś na to przygotowany?
- Hakas
- Posty: 209
- Rejestracja: 03 lip 2008, 00:08
- Lokalizacja: Pomorze Zachodnie
- Tytuł użytkownika: KAPKANCZYK
- Płeć:
Jestem przygotowany na takie zmiany i kiedy nastąpią ( jak nastąpią ) zaakceptuje je. A jeśli któryś mój syn będzie potrzebował pomocy podam mu rękę.
Nawiązując do głównego wątku topiku - Kiedyś dawno temu survival to było słowo magiczne. Pałkiewicz był półbogiem. Każdy chciał być podobny do niego. Na początku lat 90 powstała masa szkół survivalu co wakacje były ogłoszenia o obozach survivalowych itp. i każdemu się zdawało , że to jest na prawdę wielki survival.
Ale tak na prawdę czy wielkim wyczynem jest przejście przez mokradła ścieżkami zwierząt i przespanie się w lesie pod świerkiem lub nazbieranie grzybów dla syna lasu? Czy wyczynem jest odnalezienie ścieżki w śnieżycy w górach przez np.:Gryfa, który zna tam każdy prawie kamień. A może wyczynem jest rozpalenie zwykłego ogniska w dzień po opadach deszczu dla zwykłego Kowalskiego, który przeczytał podręcznik o survivalu i pojechał na urlop w dzicz?
Każdy z Nas na tym forum uprawia swój survival. Ja na przykład uprawiam survival kiedy muszę coś załatwić w urzędzie lub walcząc ze zgrzewka w markecie albo gdzieś na dworcu obcego dużego miasta kiedy jestem w podróży. A może ktoś inny uprawia survival pokonując wysoki krawężnik na swoim wózku inwalidzkim. Każdy z nas jest "survivalowcem" na swój indywidualny sposób i może tak trzeba na to spojrzeć.
Pozdrawiam Hakas
Nawiązując do głównego wątku topiku - Kiedyś dawno temu survival to było słowo magiczne. Pałkiewicz był półbogiem. Każdy chciał być podobny do niego. Na początku lat 90 powstała masa szkół survivalu co wakacje były ogłoszenia o obozach survivalowych itp. i każdemu się zdawało , że to jest na prawdę wielki survival.
Ale tak na prawdę czy wielkim wyczynem jest przejście przez mokradła ścieżkami zwierząt i przespanie się w lesie pod świerkiem lub nazbieranie grzybów dla syna lasu? Czy wyczynem jest odnalezienie ścieżki w śnieżycy w górach przez np.:Gryfa, który zna tam każdy prawie kamień. A może wyczynem jest rozpalenie zwykłego ogniska w dzień po opadach deszczu dla zwykłego Kowalskiego, który przeczytał podręcznik o survivalu i pojechał na urlop w dzicz?
Każdy z Nas na tym forum uprawia swój survival. Ja na przykład uprawiam survival kiedy muszę coś załatwić w urzędzie lub walcząc ze zgrzewka w markecie albo gdzieś na dworcu obcego dużego miasta kiedy jestem w podróży. A może ktoś inny uprawia survival pokonując wysoki krawężnik na swoim wózku inwalidzkim. Każdy z nas jest "survivalowcem" na swój indywidualny sposób i może tak trzeba na to spojrzeć.
Pozdrawiam Hakas
Wędruję poprzez świat polując, walcząc
i uzdrawiając
Przeklęty, kto miecz swój trzyma z dala od krwi - Bellicosa anima
Damnatus, qui gladio suo ab sanguem reservat - Bellicosa anima
i uzdrawiając
Przeklęty, kto miecz swój trzyma z dala od krwi - Bellicosa anima
Damnatus, qui gladio suo ab sanguem reservat - Bellicosa anima
Jeśli chodzi o pierwszy post w tym temacie, to ja kiedy nabiorę już jakiegoś doświadczenia i będę miał prawo używać jakiejś nazwy tudzież tytułu to nazwę siebie po prostu Forest Runner Nazwa wymyślona na poczekaniu, co ja się będę rozczulał, a jeśli chodzi o 'dyscyplinę' to Forest Running. Rzecz jasna pozdrawiam wszystkich.