Strona 2 z 2

: 30 paź 2011, 15:48
autor: dziul
BRAT_MIH pisze:Około 22:00 odpaliłem podgrzewacz, niełatwa to robota. Zapalniczką szło powoli, długo się rozgrzewa. Przyłożyłem do żaru i jakoś poszło.
Używam takich podgrzewaczy kieszonkowych na benzynkę już od wielu lat.

Aby łatwo zapalić
:
1. Po napełnieniu benzyną i założeniu żarnika, zmocz żarnik 2-4 kroplami benzyny,
2. podpal żarnik z zakroploną benzyną.
3. kiedy się już wypali (dość wysoki płomień, czyli z dala od japy :) ) zasłoń żarnik osłoną bo już się żarzy :)

Zależność temperatura-czas grzania
jest uwarunkowana ilością dostarczanego powietrza.
Czyli zawinięta w szmaty z niewielką ilością dostarczanego świeżego powietrza (tlenu) grzeje słabiej ale dłużej.
Postawiony na stole bez żadnej osłony pali się krótko ale intensywnie... jednak żarnik się zużywa szybciej.
Dodawana do tych podgrzewaczy flanelowa sakiewka ma właśnie za zadanie stłumić dostęp tlenu ... między innymi ... bo funkcje ma jeszcze inne (dana sakiewka oczywiście)

PS. Aby działanie ogrzewacza benzynowego było bardziej ekonomiczne, używam zwykłej suchej benzyny malarskiej dostępnej w sklepach budowlanych. Dla wygody nalanej do pojemników Ronsona ze względu na aplikator nie snobizm :mrgreen: ;-)
Nie używam zwykłej benzyny bo kopci.

PS2. u mnie czas grzania w śpiworze takiego ogrzewacza zalanego do pełna to 6-8 h w zależności j/w

: 30 paź 2011, 16:30
autor: Prowler
dziul, taki mały szczegół apropo Twojej porady ;)
BRAT_MIH pisze:Kupiłem po drodze w słynnym sklepie na M :) Z węgielkami 42 zł.


słowo klucz Z węgielkami

Chodź pewnie komuś Twoje rady się przydadzą

: 30 paź 2011, 16:38
autor: BRAT_MIH
Benzyna wiadomo, ja napisałem, że kupiłem podgrzewacz z węgielkami. Węgielek trzeba rozżarzyć na jakieś pół centymetra, żeby dalej chciał się palić.

Obrazek

Obrazek

Trochę się popiół przy otwieraniu do zdjęcia rozsypał, ale rano wyrzucałem właściwie w jednym kawałku. Tyle zostało po ponad trzech godzinach grzania, czyli te siedem godzin na węgielku to całkiem możliwy standard.

: 30 paź 2011, 18:13
autor: dziul
:oops: UUUpsss... sorki
zaplątałem ... :) bo to slaq ma na benzynkę a BRAT_MIH miał trudności z zapalaniem i to mi się połączyło jakoś ... :mrgreen:

Ale jak ktoś używa benzynowego to już ma odpowiedź zanim zapyta :mrgreen:

: 01 lis 2011, 01:18
autor: abyss
Czy do grzałki katalitycznej można używać typowej benzyny bezołowiowej - samochodowej?

: 01 lis 2011, 08:39
autor: hejtyniety
można, ale będzie się zapychało i capiło zdecydowanie mocniej :-|

: 01 lis 2011, 08:43
autor: dziul
Nie używam zwykłej benzyny bo kopci.


Wszelka zwykła "samochodowa" (teraz już chyba nie ma "ołowiowej") benzyna kopci ale działa... jakiś czas ... bo okopcona siateczka odmawia pracy :-P
W/g mnie najtaniej w eksploatacji wychodzi benzyna ekstrakcyjna (sucha), dostępna w sklepach malarskich we flaszkach 0,5l za 5 zł (narazie ;-) ).

: 01 lis 2011, 14:14
autor: puchalsw
Czy do grzałki katalitycznej można używać typowej benzyny bezołowiowej - samochodowej?
Gdzieś wyczytałem (na jakimś forum, kiedy badałem temat ogrzewaczy katalitycznych), że nie jest to zalecane. Taka benzyna kopci i smrodzi.

: 01 lis 2011, 23:50
autor: abyss
Dzięki, panowie :)

: 02 lis 2011, 10:23
autor: slaq
RBT pisze:Może moje pytanie jest nie na miejscu, ale jak zapalasz?
Zapalniczką.
Tak jak to opisał dziul.
dziul pisze:1. Po napełnieniu benzyną i założeniu żarnika, zmocz żarnik 2-4 kroplami benzyny,
2. podpal żarnik z zakroploną benzyną.
3. kiedy się już wypali (dość wysoki płomień, czyli z dala od japy :) ) zasłoń żarnik osłoną bo już się żarzy :)
Żarnik się żarzy i zaraz gaśnie.
Pewnikiem wypalony jest, tak sądzę.



Zakupiłem sobie węglowy ogrzewacz i przetestowałem.
Dałem za niego 20 pln, i dodatkowo dokupiłem 12 sztuk "wkładów węglowych" za 12 pln.

Wrażenia całkiem pozytywne, ale i ma sporo wad takie ustrojstwo.

- węgielki się łamią i łapia wilgoć.
- realny czas ciepełka - 5h, zatem rankiem trzeba odpalić nowy.
- trzeba urządzeniu pomagać i węgielek co jakiś czas "przedmuchać" - potrafi se zgasnąć samoczynnie.
- długi czas "rozhuśtania" się ogrzewacza - realne ciepełko po ok 20 min pracy.

Ogólnie zakup udany.

: 03 lis 2011, 00:10
autor: BRAT_MIH
Na węgielki już mam szczelne, sztywne pudełko, nie będą się łamać, palenie u mnie wyszło dwukrotnie 7 godzin, długość węgielka 7,5-8 cm. Jutro jadę kupić jeszcze jeden ogrzewacz, wrzucę tym razem w nogi śpiwora dwa i wypróbuję w temperaturze spania ok. 4-5 st C, bo tyle zapowiadają w piątek w nocy.
Tylko pomyślę nad zabezpieczeniem dodatkowym, bo obawa, że mi się w nocy skopany ogrzewacz wysunie z woreczka, otworzy i wypadnie żarzący się węgielek, a ja się spalę jest spora :-/ Będę po odpaleniu zawiązywał dodatkowo ten woreczek, albo taśmą oklejał.

: 03 lis 2011, 23:20
autor: slaq
BRAT_MIH pisze:u mnie wyszło dwukrotnie 7 godzin
Sprawdzę raz jeszcze, ale 7h, to wydaje mi się nie pociągnie.
Mitem też jest jaranie się węgielka z obu stron. Mi jedna strona zawsze gaśnie.
Kupując ów ogrzewacz wypytałem pana ze sklepu, ile realnie to to grzeje. Ów miły pan stwierdził 4-5h
Mi grzeje podobnie, zatem nie mam pretensji do sprzedawcy.
BRAT_MIH pisze:Tylko pomyślę nad zabezpieczeniem dodatkowym, bo obawa, że mi się w nocy skopany ogrzewacz wysunie z woreczka, otworzy i wypadnie żarzący się węgielek, a ja się spalę jest spora :-/
Nie wiem jakim cudem Ci się to wysunie z woreczka 8-)
Mój dość ciężko do woreczka włazi, a co dopiero samoczynne wysunięcie.

: 04 lis 2011, 08:00
autor: dziul
W tych podgrzewaczach (benzynowych i węglowych) długość "palenia" i jego intensywność, zależy od ilości dostarczanego powietrza.
Można łatwo przedobrzyć i całkowicie odciąć jego dopływ czyli zgasić.

Moje benzyniaki (mam 2 , kupione z zapasowymi żarnikami które są jeszcze "funkielnówkami" :P ), w fabrycznych woreczkach, używane w kieszeniach i śpiworze palą się 6-8 h .
Czasem zdarza mi się że zgaśnie, jak go za bardzo zapakuję w szmaty.

Kiedyś odpaliłem je nawet na spirytusie :mrgreen: ... ale grzały o wiele krócej ... jakieś 2-3 h .

: 04 lis 2011, 10:03
autor: BRAT_MIH
slaq pisze: Nie wiem jakim cudem Ci się to wysunie z woreczka 8-)
Napisałem "skopany" czyli chodzi o to, że ja w nocy dosyć intensywnie macham nogami, nie raz kot albo pies dostaje niechcący i zmienia miejsce zalegania na położone wyżej w stosunku do moich nóg. Ale może racja, ten woreczek dosyć ciężko się ściąga.

: 04 lis 2011, 21:13
autor: slaq
Moje benzyniaki (mam 2 , kupione z zapasowymi żarnikami które są jeszcze "funkielnówkami" :P ), w fabrycznych woreczkach, używane w kieszeniach i śpiworze palą się 6-8 h .
Czasem zdarza mi się że zgaśnie, jak go za bardzo zapakuję w szmaty.

Kiedyś odpaliłem je nawet na spirytusie :mrgreen: ... ale grzały o wiele krócej ... jakieś 2-3 h .
Są to ciekawe informacje.
Dziś zamówiłem dwa żarniki - zobaczę co też z tego będzie.

Kolejne noce, i kolejne testy ogrzewacza węglowego przynoszą tylko nerwy.
Przekłamałem z czasem "rozhuśtania" Nie zajmuje to 20 minut, ale ok 30-37 minut.
Trzeba nad tym czuwać, inaczej lipa - gaśnie. Węgielki trzymam na kaloryferze. Rozpalam. Dmucham - jara się ok 0,5 cm węgielka. Zamykam. Czekam i otwieram po jakimś czasie - zgasł. Nie wkładałem do woreczka.
Ciekawy temat ogólnie.
BRAT_MIH pisze:nie raz kot albo pies dostaje niechcący i zmienia miejsce zalegania na położone wyżej w stosunku do moich nóg
Kot albo pies, to w sumie całkiem dobre ogrzewacze :mrgreen:
No i całkiem dobre żarcie 8-)

: 04 lis 2011, 21:20
autor: wolfshadow
Węglówkę (w Lidlu) kupowałem kiedyś kumplowi. Sam jakoś podchodziłem do tego ze szkockim dystansem. Faktycznie później kumpel wq...iał się bo mu to badziewko gasło.

: 06 lis 2011, 15:46
autor: BRAT_MIH
Kupiłem drugą paczkę węgielków w sklepie na M. i trzy czwarte połamane. Nie chciało mi się wracać z reklamacją, bo paliwa do auta też szkoda, ale nauczka na przyszłość jest taka, że trzeba zaglądać w paczkę nim się zapłaci :/
Ja mam tak - jeżeli w ciągu 15 -20 minut nie zgaśnie, to będzie się palić do końca, odpalam od kuchenki, rozpalę na około pól centymetra i jeszcze sobie w ten wegielek podmucham. Jak się żarzy zdrowo to chowam i grzeje. W ten piątek miało być chłodniej i chciałem wypróbować jak się śpi w niższej temperaturze, ale znowu było 8 stopni. Tym razem dwa ogrzewacz, jeden w nogi do śpiwora, drugi w kieszeń polara, ciepełko. I rankiem znowu książka w rękę, dwa podgrzewacze w kieszenie, w śpiworek i trzy godzinki w komforcie pełnym przeleżałem sobie. Jak dla mnie świetna sprawa.

: 07 lis 2011, 23:33
autor: Bastion
Przez ostatnie 20 lat testowalem 3 rodzaje ogrzewaczy,
kolejno:
- rosyjskie (a raczej radzieckie) benzynowki.
- ogrzewacze na wegiel drzewny.
- ogrzewacze zelowe.

Kazdy z nich ma swoje wady i zalety
1) Ogrzewacze benzynowe oparte na katalizatorze platynowym.
a) wady
-- ubranie przesiaka zapachem benzyny (to moze byc upierdliwe dla mysliwych albo wedkarzy lub ludzi tropiacych zwierzyne z aparatem)
b) zalety
-- dlugo trzymaja cieplo (jezeli dobrze pamietam to do 16-20h)
-- latwo dostac paliwo- etylina 95 albo 98 na kazdej stacji benzynowej, ewentualnie benzyna ekstrakcyjna ze sklepu chemicznego/marketu
-- niska waga
-- nie trzeba tracic czasu na zastosowanie/uzycie

2) Ogrzewacze oparte na weglu drzewnym
a) wady
-- mialem spore problemy zeby dostac do nich paliwo (szukalem w sklepach wedkarskich)
-- trzymaja cieplo jakies 8- 12 godzin
-- wnetrze grzalki wyscielane jest azbestem, nie wiem czy wszytkim bedzie odpowiadac swiadomosc bliskiego kontaktu z substancja rakotworcza?
b) zalety
-- nie trzeba tracic czasu na zastosowanie/uzycie
-- niska waga
-- prawie bezwonny

3) Grzalki zelowe to jest jakas wieksza porazka
a) wady
-- ciezkie
-- malo wydajne, trzymaja cieplo przez 30 min do 1h
-- zawodne
-- nadaja sie chyba tylko na niedzielny spacer z rodzina do parku?
-- przygotowanie grzalki do uzycia to jakies 10-20 minut gotowania.
b) zalety
-- niska cena
-- bezwonne

Reasumujac, moj ranking:
1) benzynowki 8/10 punktow
2) weglowki 7/10punktow
.... dlugo dlugo nic....
3) zelowki 3/10punktow

: 08 lis 2011, 10:23
autor: bigbee
Bastion pisze:wnetrze grzalki wyscielane jest azbestem

Stosowanie azbestu od dawna jest zabronione! Jeżeli ogrzewacz ma mniej niż 20-25 lat to nie ma w nim azbestu, ten został zastąpiony włóknem szklanym(również w kocach gaśniczych). Jeżeli ktoś posiada taki ogrzewacz z azbestem powinien się go jak najszybciej pozbyć, najlepiej oddając go firmie która składuje odpady azbestowe. Ubrania w których 'pracował' ogrzewacz z azbestem należy kilkukrotnie wyprać a i tak nie będzie pewności że nie ma w niem i na nim już włókien azbestu. Jeżeli kogoś interesuje temat szerzej zapraszam na PW(mam licencje na prace z azbestem w kilku krajach europy).

: 08 lis 2011, 11:25
autor: Zirkau
bigbee pisze: Ubrania w których 'pracował' ogrzewacz z azbestem należy kilkukrotnie wyprać a i tak nie będzie pewności że nie ma w niem i na nim już włókien azbestu.

Przesadzasz, nieźle Ci nawtykali na kursach :), azbest to nie materiał promieniotwórczy. Teraz pewnie klientów straszysz i nie mają odwagi odmówić zamówienia usługi :D

: 09 lis 2011, 23:00
autor: RBT
slaq pisze:
RBT pisze:Może moje pytanie jest nie na miejscu, ale jak zapalasz?
Zapalniczką.
Tak jak to opisał dziul.
dziul pisze:1. Po napełnieniu benzyną i założeniu żarnika, zmocz żarnik 2-4 kroplami benzyny,
2. podpal żarnik z zakroploną benzyną.
3. kiedy się już wypali (dość wysoki płomień, czyli z dala od japy :) ) zasłoń żarnik osłoną bo już się żarzy :)
Jak pamiętam, w oryginalnej radzieckiej instrukcji, stało wyraźnie żeby żarnika nie zalewać, bo grozi to uszkodzeniem. Ja podgrzewam suchą siatkę zapalniczką (nie kopci) i działa. Ważne jest przy tym, by benzyna w tym czasie intensywnie parowała, na mrozie przed odpaleniem warto korpus nieco ogrzać dłońmi, czy wkładając ogrzewacz na pewien czas pod ubranie. Również do momentu rozgrzania należy go chronić przed intensywnym chłodzeniem. Najlepiej od razu powiesić go w woreczku pod szatą.

: 10 lis 2011, 07:58
autor: dziul
RBT pisze:...w oryginalnej radzieckiej instrukcji, stało wyraźnie...
Ruskim wierzysz czy DZIULOWI ? :D

Związek Radziecki się rozpadł a moje podgrzewacze działają nadal, choć odpalam je tak jak napisałem. :D
Może i te "ichnie" się od tego psuły, moje działają .

Na początku też odpalałem grzejąc długo zapalniczką. Na mrozie jednak jest to nieskuteczne, właśnie tak jak napisałeś, ze względu na parowanie paliwa.

Napisałem żeby nie używać zwykłej benzyny a jedynie ekstrakcyjną bądź oryginalną do zapalniczek... bo okapca się żarnik i przez to uszkadza
Wszelka zwykła "samochodowa" (teraz już chyba nie ma "ołowiowej") benzyna kopci ale działa... jakiś czas ... bo okopcona siateczka odmawia pracy
PS. W/w ogrzewaczy używam od ok 20 lat na PIERWSZYCH żarnikach.
Dla dyżurnych forumowych "szczególarzy" :diabel2:
Oczywiście nie latam z nimi codziennie od 20 lat ale używam w zimne dni na wypadach, albo w BAARDZO zimne w mieście.
Nie jestem w stanie określić ile godzin realnie przepracowały, natomiast mogę powiedzieć że ogrzewacze są srebrne (mosiężne chromowane) a woreczki czerwone flanelowe.
Dodam też że woreczki zaciskane są za pomocą sznurówek, bo oryginalne się "posiepały".

: 10 lis 2011, 15:23
autor: slaq
Dziś Pan Poczta przyniósł mi dwa żarniki. Pasują i działają. Nawet całkiem w pytkę grzeje.
Śmierdzi trochu, ale na dworze, tudzież na "polu" sądzę, iż będzie dobrze.
W sobotę sprawdzę. Paliwa używam jakiegoś niemieckiego - Komet Universal Benzin :mrgreen: :mrgreen:
Podpalałem tak jak dziul wyżej opisywał - działa. 8-)
Pozdrawiam.

: 10 lis 2011, 18:39
autor: RBT
dziul pisze:
RBT pisze:...w oryginalnej radzieckiej instrukcji, stało wyraźnie...
Ruskim wierzysz czy DZIULOWI ? :D

Związek Radziecki się rozpadł a moje podgrzewacze działają nadal, choć odpalam je tak jak napisałem. :D
Może i te "ichnie" się od tego psuły, moje działają .

Na początku też odpalałem grzejąc długo zapalniczką. Na mrozie jednak jest to nieskuteczne, właśnie tak jak napisałeś, ze względu na parowanie paliwa.
Dwadzieścia lat temu nie znałem DZIULA :D , więc odpalałem zgodnie z instrukcją. I działają nadal, choć dodać muszę, że nie używam ich zbyt często.

: 11 lis 2011, 10:58
autor: abyss
Odkopałem stary ogrzewacz katalityczny którego nie mogłem rozpalić od dłuższego czasu. Był kupiony około 20 lat temu na bazarze od ruskich. Żarnik mocno okopcony od zapalniczek którymi próbowałem go rozpalać. Jako, że zwykłe próby nie dawały rady to doszedłem do wniosku wóz albo przewóz. Zdjąłem żarnik, wziąłem starą, bardzo miękką szczoteczkę do zębów i płyn do mycia naczyń (wróżka). Wyszorowałem żarnik, wziąłem pistolet-nagrzewnicę elektryczną i dokładnie go wysuszyłem i wygrzałem. DO zbiorniczka zalałem paliwo bardzo podobe do tego: (to nie benzyna izo-cośtam, nie mogę znaleźć benzyny ekstrakcyjnej w Irlandii - teoretycznie wg. słownika technicznego nazywa się to extraction naphta - jeszcze dziś poszukam) - ta była zalecana do ogrzewaczy zippo, więc nie za bardzo się bałem. Jeszcze wyciągnąłem z pojemnika trochę waty w górę, by mogła dotykać z dołu do żarnika. Następnie jak już założyłem żarnik ponownie rozgrzałem nagrzewnicą "główkę" żarnika i lekko podgrzałem boki ogrzewacza, a potem od razu zapalniczką z metalowym króćcem (żeby się za bardzo nie nagrzewała) objąłem niebieską częścią płomienia żarnik, na przemian z obu stron po około 30s każda. Jaka była moja radocha kiedy sowiecka staruszka ruszyła :) włożyłem w czystą skarpetę i w kieszeń - bo oryginalnego ochraniacza już nie miałem. Grzała około 12 godzin, żarnik sprawia wrażenie dobrze wygrzanego.