Hiskiasz pisze:Myślę, że mając jakieś 4-10 ha ziemi gdzieś na uboczu można legalnie sobie pożyć w bliskim kontakcie z naturą, będąc prawie samowystarczalnym.
Mrzonki. Ja mam 27 ha i pracuję zawodowo by móc normalnie żyć. Inaczej to wegetacja.
Fajnie jest żyć w dziczy mając super chatę, wyposażona w najnowsze zdobycze techniki oszczędzajace energię, odzyskującę ją itp. pierdoły.
mając własną elektrownie możesz korzystać do woli z jej produkcji - gorzej jesli chcesz nadmiar gdzieś odprowadzić.
wszystkie urządzenia się psują - za co naprawisz jak nie masz własciwego dochodu? A zwykle te fajne, dobrej jakośc dużo kosztują.
Pojedź którys na urlop. Zatrudnij się w gospodarstwie chociażby na tydzień i uczciwie popracuj.
pobudka o 4, bo krowy już o 5 ryczą, daj jeść, wydoj. Mleko zanieść gdzie trzeba. Jest 7, prosiaki Ci się odzywają, idź nakarm, wyrzuć obornik. Jest godzina 9. idziesz na śniadanie. Masz chwilę spokoju, ale nie, ta jedna jest chora, weterynarza trzeba......jest 15:00
Ola boga, Panie dochtór, ile zapłacić? Z czego ja biedny...... przecież to moja jedyna, żywicielka.... jechać gdzie? wszędzie daleko. Przecież zwierząt nie możesz zostawić. jest 17, pozostałe zwierzęta już się drą- bo głodne. Wieczorne obejście i już masz 20C. No przecież nie pojedziesz taki śmierdzący do sąsiada pożyczyć kasy. idziesz się przebrać i wykąpać (albo po co, smrodu przecież swego nie czuć). No tak ale zanim dojedziesz do kogoś, bo oczywiscie nie masz samochodu, jest północ, kto Ci dzwi otworzy ? Eh, idziesz spać, ale nie, właśnie wiatr uszkodził dzwi od stodoły. Trza podeprzeć, by przez noc nie rozwaliło jej całkiem. idziesz spać o 2w nocy. Aha już 4, czas wstawać........
I tak ja widzę to romantyczne życie w dziczy..... Bo Polska to nie Kanada, gdzie można jeszcze ewentualniie polowaniem się wspomóc i sprzedażą skórek - no bo w końcu na tą naftę, naboje itp. trzeba tez mieć... Inaczej stoczymy się po równi pochyłej.
A dwie srogie zimy i .... kiepsko z nami.Ok, MY tak chcieliśmy, ale co z naszą żoną, dziećmi....