Mieliśmy wypłynąć wcześnie rano, i płynąć 3 dni, niestety, zbudowanej tratwy nie dało by się donieść nad rzekę, dlatego musieliśmy budować ją bezpośrednio nad wodą, co zajęło nam kupę czasu, i ruszyliśmy dopiero ok. godz. 18:00. W pierwszy dzień przepłynęliśmy nieduży kawałek, znaleźliśmy jakąś wysepkę których na sanie pełno i chcieliśmy tam przenocować, od razu gdy przybiliśmy do brzegu złapał nas deszcz, a że "dach" był najgorszą stroną naszej konstrukcji musieliśmy spać budząc się co chwilę, moknąc i wylewać wodę zbierającą się na "dachu". Poranek był już bardziej suchy, wyruszyliśmy koło 5 ,wcześniej jedząc śniadanie i wypijając szklaneczkę rumu na rozgrzanie. Drugiego dnia zrobiliśmy już sporo kilometrów, trochę popływaliśmy, poskakaliśmy, i odpoczywaliśmy płynąc, bo nasz san w niektórych miejscach, przy silnym wietrze potrafi płynąć w drugą stronę
 . Po znalezieniu miejsca na drugi nocleg, rozpaliliśmy wreszcie ognisko, i nagle znowu złapał nas deszcz, najpierw mżawka, a następnie lunęło straszliwie, zdemontowaliśmy więc dach i zrobiliśmy z niego prowizoryczny namiot, bagaże upchaliśmy pod tratwę. Trzeciego dnia, gdy pogoda zaczęła się psuć już w południe, dobiliśmy do brzegu przy nowym moście(Jeszcze nie otwarty fragment autostrady), rozmontowaliśmy tratwę i czekaliśmy na transport. Nie osiągnęliśmy może celu, ale było naprawdę warto, świetne doświadczenie. W tym roku planujemy płynąć około tygodnia, na kolejnej tratwie nowego projektu, ale o tym jak powstanie. Nasza tratwa składała się z najzwyklejszych butelek 5 litrowych z biedronki, było ich około 130, oraz z desek znalezionych w piwnicach, minimalny koszt budowy, i ogólnie wyprawy dał nam wiele radości.
. Po znalezieniu miejsca na drugi nocleg, rozpaliliśmy wreszcie ognisko, i nagle znowu złapał nas deszcz, najpierw mżawka, a następnie lunęło straszliwie, zdemontowaliśmy więc dach i zrobiliśmy z niego prowizoryczny namiot, bagaże upchaliśmy pod tratwę. Trzeciego dnia, gdy pogoda zaczęła się psuć już w południe, dobiliśmy do brzegu przy nowym moście(Jeszcze nie otwarty fragment autostrady), rozmontowaliśmy tratwę i czekaliśmy na transport. Nie osiągnęliśmy może celu, ale było naprawdę warto, świetne doświadczenie. W tym roku planujemy płynąć około tygodnia, na kolejnej tratwie nowego projektu, ale o tym jak powstanie. Nasza tratwa składała się z najzwyklejszych butelek 5 litrowych z biedronki, było ich około 130, oraz z desek znalezionych w piwnicach, minimalny koszt budowy, i ogólnie wyprawy dał nam wiele radości.Poniżej wklejam link do zdjęć, niestety jest ich malutko, lecz nie posiadam w tej chwili reszty.
ENJOY !
https://picasaweb.google.com/1146692010 ... /SpYwSanem
 
			







 
 
 
 

 Fajne wspomnienia są po takich wyprawach.
 Fajne wspomnienia są po takich wyprawach. 

