Życie w dziczy

przyroda, turystyka, survival

Moderatorzy: Morg, GawroN, thrackan, Abscessus Perianalis, Valdi, Dąb, puchalsw

Awatar użytkownika
kubush
Posty: 285
Rejestracja: 16 lut 2012, 21:11
Lokalizacja: Silesia
Gadu Gadu: 25553
Płeć:

Post autor: kubush »

Ostatni Traper jest dostępny za darmo na platformie iplex.pl
Tutaj link: http://www.iplex.pl/filmy/ostatni-traper,2800
Trzeba tylko odczekać 10 reklam :-(
Swoją droga świetny film

edit:
na tej samej platformie polecam jeszcze film:
http://www.iplex.pl/filmy/118-dni-w-niewoli-lodu,3340
Awatar użytkownika
Rojek
Posty: 328
Rejestracja: 01 lut 2008, 15:50
Lokalizacja: Przemyśl
Tytuł użytkownika: PISS
Płeć:

Post autor: Rojek »

kubush pisze: na tej samej platformie polecam jeszcze film:
http://www.iplex.pl/filmy/118-dni-w-niewoli-lodu,3340
Pooglądałem. Bardzo ciekawy dokument, który faktycznie warto sobie obejrzeć.
Potrzebuję tylko wolności
Awatar użytkownika
Valdi
Posty: 950
Rejestracja: 29 sie 2007, 23:43
Lokalizacja: Litwa-Vilnius
Płeć:
Kontakt:

Post autor: Valdi »

Ciekawe, chciałem skorzystać z linku i dostałem ostrzeżenie, że film jest dostępny tylko dla mieszkańców Polski :(
Annael9
Posty: 91
Rejestracja: 23 lis 2012, 18:25
Lokalizacja: spod lasu
Płeć:

Post autor: Annael9 »

Dziękuję za linki do filmów. Tak, "Ostatni traper" to własnie to, co najbardziej mi się podobało, co pragnęłabym realizować. Obejrzałabym jednak chętniej film albo książkę napisaną ze strony samej "traperki" :-) Tak..." wrócę za tydzień.." Kobieta sama w dziczy...
Przeczytałam prawie wszysto w tym temacie i cały temat -podobny- A ile ty jesteś w stanie przeżyć w lesie?
[URL=http://]viewtopic.php?t=4115[/URL]

Wybrałam się dzisiaj na rowerze aby odwiedzić moją przyjaciółkę we wsi oddalonej o ok 7km.
Tak jak ten baca zapytany co robi gdy ma czas - gdy mom cas to siedze i dumie
jechałam i dumałam nad tym co tu przeczytałam. Temat mnie bardzo interesuje, jako, że być może nie mieszkam tak całkowicie w "dziczy" ale za to w bramie do dziczy

Obrazek

Zrozumiałam, że aby dojść do tego by móc powiedzieć, że jestem jedno z lasem muszę najpierw jasno określić dlaczego chcę żyć w dziczy, nie przetrwać ale trwać. Dlaczego? :566: Gdy tak idę, już na miejscu, śnieg skrzypi pod stopami, u nas szybciej mrok zapada. W oddali widać wioskę oświetloną ostatnimi promieniami słońca, tu jedynie spoza drzew dochodzą złotawe pobłyski - i tak myślę, że jest to tęsknota tej ludzkiej głębi za tą pierwotną jednością z Naturą, za pierwotną bliskością stworzeń i Stwórcy.
Ale nie wszyscy to mogą. Kiedy wybrałam się do tutejszego sklepu przemysłowo-spożywczego i tak idę między półkami czuję jak te wszystkie kolorowe etykiety manipulują moim umysłem, to, tamto - przyda się, jest miłe dla oczu i przydatne w domu... trzeba wysiłku by odrzucić te dogłębne wieloletnie, zakorzenione przez reklamę i edukację, zmanipulowanie. ( nie muszę się wysilać, oni - producenci- wszystko za mnie zrobią, gotowe jedzenie, cudowne środki czyszczące itp...a wola walki coraz słabsza i słabsza...może mają rację?, może bez tego wszystkiego nie przeżyję, może bez tego tam gdzieś za ścianą lasu, nie ma życia?)
Swoją drogą z zasady nie jadam mięsa, mój brzuszek nie lubi ryb ani nabiału. Oczywiście często jadam co podadzą, by nie robić zbędnego zamieszania, ale swoje wiem - mogę żyć bez mięsa i mleka.
Życie człowieka to nie komponent istnienia białka i witamin. Ale w ten temat nie będę wchodzić. Jeść mimo wszystko trzeba, ale nie tak dużo ile nam mówią zarówno producenci jak i nasz skołowany umysł.

Gdy tak jechałam na tym rowerze zauważyłam, że jest mało powietrza w dętce, przypomniało mi się, że: - słyszeliście o Sketis? W IIIw nastąpił wielki ruch pustelniczy, setki opuszczało wygodne życie miejskie, dworskie by ukryć się w jaskiniach pustyni Górnego Egiptu. O jednym mówią, że rozpoczął studia w Aleksandrii, ale gdy usłyszał słowa wykładowcy: ponieważ pod wpływem ciepła przedmioty się rozszerzają a pod wpływem zimna kurczą dlatego latem dni są dłuższe a zimą krótsze - spakował się i uciekł na pustynię. Był jednym z wybitniejszych Ojców Pustyni.
Myślę więc, że dzisiaj tym bardziej jest wiele powodów by zostawić za sobą ten świat kłamstw i często głupoty lub czego jeszcze tam. Ale teraz może jest trudniej bowiem ten nasz świat nie lubi pozbywać się swoich niewolników.
Jak sobie wyobrażam życie w lesie?
Jest noc, światło z ona pada na dach ganku, śnieg się skrzy, mróz większy niż w prognozie. Mam ciepło. Napaliłam w piecu, rano będzie chłodniej, znacznie chłodniej. Wprawdzie las jest dla człowieka, ale człowiek nie jest zwierzęciem z lasu, człowiek powinien zbudować sobie odpowiednie do warunków mieszkanie. Mam dom, mam studnię. Pustelnicy nie zmieniali często miejsca swego mieszkania, jeśli tak, jeśli nie zamierzam wędrować to mogę mieć studnię. Kłopot mam w odróżnianiu pewnych roślin: marchewnik, świerząbek, trybula, szczwół... Chyba zrobię kilka grządek i posieję marchewkę :-)
Jedyny problem to psy i koty - jestem za nie odpowiedzialna, muszę je nakarmić...
Dlaczego człowiek w lesie nie miałby mieć swojej squaw ? Mogą mieć też taki dom jak ci z Lato leśnych ludzi? Sam czy w kilku da się mieszkać w lesie, trzeba mieć tylko świadomość celu i świadomość skażenia lenistwem. Czasem myślę, że dobrze by było mieć choćby starego malucha np na zakupy...tak, to naturalne ale trzeba pamiętać, że aby być jedno z lasem trzeba dążyć do absolutnej prostoty. To tak gdy się idzie pod górę, pochyla się człowiek w jednym kierunku, w tym przypadku do przodu, trzeba pamiętać by wybierać właściwy kierunek... Można zbudować w lesie np coś w rodzaju magicznego pałaca króla Elfów, można, pewnie, ale to nie to samo, czegoś będzie brakować. życie człowieka aby miało wartość musi być walką.
Gdyby było kilku traperów :-) i taki czasem zlot: to np jeden by wyrabiał łyżki i kubki, inny liny i sznurki, inny koszyki...tak właśnie robili pustelnicy. Siedział taki przed swoją grotą czy co tam miał - szałas - powtarzał mantrę z Biblii i wyplatał kosze...Spotkanie leśnych ludzi, wymiana dóbr, doświadczeń..to miałoby urok :-D
Nie pozwalano na pustynię wybierać się nowicjuszom, młodym niedoświadczonym, casem taki stary Abba miał ucznia, jednego, dwóch. To by też było dobre leśny ludź z uczniem - prawdziwa szkoła przetrwania :-D
Jak dobrze pójdzie to spróbowałabym z wiosną chociaż miesiąc na samych roślinkach tu występujących. Zielone mają dużo wartości. Moja przyjaciółka mówi, że jak rano wypije herbatę z pokrzywy to dostaje takiego kopa że nie potrzebuje już kawy :mrgreen:
Rozgadałam się, trzeba by troszkę się wyprostować i odpocząć też. Jutro sobota. Sobota i niedziela to dni w których najbardziej marzę aby mieć maleńką chatkę głęboko w lesie...daleko od młodych z rodziny... :607:
Awatar użytkownika
SmileOn
Posty: 793
Rejestracja: 12 lut 2010, 20:32
Lokalizacja: Jaworzno
Tytuł użytkownika: the violinist
Płeć:

Post autor: SmileOn »

<wow> :O mam wrażenie jak bym przeczytał wstęp do dobrej, przygodowej powieści...
SmileOn
"O to chodzi jedynie,
By naprzód wciąż iść śmiało,
Bo zawsze się dochodzi
Gdzie indziej, niż się chciało."
Awatar użytkownika
ArturZ
Posty: 151
Rejestracja: 21 sty 2012, 01:34
Lokalizacja: Kurpie
Tytuł użytkownika: Przechadzający się
Kontakt:

Post autor: ArturZ »

Fajnie napisałaś Annael9. Jak dla mnie najważniejsze z bytowaniem z przyrodą/lasem/dziczą, to nie bać się jej, być z naturą oswojonym. Czuć respekt i szacunek tak, ale nie bać się i w razie potrzeby brać co daje, ale nie niszczyć. Ale do tego potrzeba wiedzy i oswojenia, czyli wielu godzin przebywania w dziczy i poznawaniu jej praw.
Sam jeszcze niedawno panicznie bałem się nocowania w lesie na mrozie. A teraz nie mogę się tego doczekać.
Wiem, wiem, jedna noc to zabawa, dopiero miesiące/lata to życie w dziczy. Ale kto dzisiaj tak naprawdę żyje w dziczy?
Awatar użytkownika
rob30
Posty: 247
Rejestracja: 02 sty 2010, 23:18
Lokalizacja: Sosnowiec/Spojené kr
Płeć:

Post autor: rob30 »

Annael9, takiego właśnie pisania brakuje na tym forum. + + +
Z głupim człowiekiem nie warto gadać, więc stulcie pyski i proszę siadać!
Annael9
Posty: 91
Rejestracja: 23 lis 2012, 18:25
Lokalizacja: spod lasu
Płeć:

Post autor: Annael9 »

:-) Dziękuję za pochwałę, to miłe. Tak, to prawda, że moje życie to nie jest życie w dziczy, tylko życie w dość surowych warunkach. Chciałam napisać, że żyję jakby w bramie do dziczy, w przedsionku, ale to nie do końca prawda. Na początku tego roku zamarzła nam kanalizacja, studnia podmarza, na korytarzu temperatura dość szybko zbliża się do zera.
Onegdaj mieszkałam tutaj, chodziłam z tatą po lesie. Sama wybiegałam o różnych porach dnia i nocy do lasu według fantazji - np sylwestra długi spacer po lesie. Koledzy ostrzegali abym sama się nie włóczyła po lesie bo to niebezpieczne ( można złapać się na sidła ) do tej pory wyznaję zasadę, że w lesie tylko spotkanie człowieka jest niebezpieczne.
Na jakiś czas wyjechałam i mnie tu nie było. Nadszedł ten wyczekiwany moment powrotu do mojego Wielkiego Lasu - i co? - muszę przyznać, było mi bardzo trudno na nowo zapuścić korzenie. Gdyby nie to, że chodziło o dobro drugiego człowieka, mogłabym uciec...
Chciałabym tak spędzić dobę w lesie, obozować przy ognisku, no może nie na początek zimą, ale jestem przecież opiekunką i tak na razie pozostanie.Wychodzę do lasu nie na dłużej niż 2 godziny, częściej mniej, godzinę. Las jest dookoła.
Cóż to chciałam rzec? A, to, że nie wytrzymałabym życia - to się tak górnolotnie mówi - na pustyni wielkich miast. Na ulicy wielkiego miasta nie przeżyłabym, to chyba większa, może duchowa "dzicz"
Las może być domem, ulica jest wygnaniem - dla mnie.
Zimno, skarżę się, ale przecież często jestem oczarowana surowym pięknem zimowym krajobrazem pól i lasów. Czasami jest to takie dziko piękne, że czuję się intruzem.
A gdyby mi przyszło teraz głębiej w lesie zamieszkać, zbudować tam sobie szałas? Wierzę, że ta dzika leśność ma swoje opiekuńcze duchy, to takie mistyczne stwierdzenie, ale przy tym mrozie :-) więc las nie zabija swoich przyjaciół. :-D

Obrazek

A to jest widok z okna przy którym siedzę pisząc, było zrobione kilka dni temu ( śniegu jeszcze nie było ) i to rano, ponieważ aparat nieco uszkodziłam, to był test.
Może ja w galerii temat założę i opiszę to półdzikie życie w bramie do lasu. Gdy byłam mała pytałam tatę co robi, a on często odpowiadał, że drzwi do lasu.
Mam trochę zdjęć z lasu, trochę z domu gdyi dzieciak 4- letni porwała aparat i pstrykała aż do wyczerpania baterii. Część wyszła dość dobrze. Popracuję nad tym. Dobrej ciepłej nocy i udanej niedzieli życzę.
Awatar użytkownika
Mr. Wilson
Posty: 422
Rejestracja: 27 paź 2010, 22:55
Lokalizacja: xyz
Płeć:
Kontakt:

Post autor: Mr. Wilson »

Witaj, Annael9
Pięknie piszesz, czytam z zainteresowaniem.
Gdyby nie to, że chodziło o dobro drugiego człowieka, mogłabym uciec...
Chciałabym tak spędzić dobę w lesie, obozować przy ognisku, no może nie na początek zimą, ale jestem przecież opiekunką i tak na razie pozostanie.Wychodzę do lasu nie na dłużej niż 2 godziny, częściej mniej, godzinę. Las jest dookoła.
Cóż to chciałam rzec? A, to, że nie wytrzymałabym życia - to się tak górnolotnie mówi - na pustyni wielkich miast. Na ulicy wielkiego miasta nie przeżyłabym, to chyba większa, może duchowa "dzicz"
Las może być domem, ulica jest wygnaniem - dla mnie.
Zimno, skarżę się, ale przecież często jestem oczarowana surowym pięknem zimowym krajobrazem pól i lasów. Czasami jest to takie dziko piękne, że czuję się intruzem.
Podoba mi się ten fragment.

Cóż mogę dodać od siebie w tym temacie ?
Jeżeli chcemy żyć w dziczy, to las musi być naszym domem.
Las moim domem i najlepszym przyjacielem
Awatar użytkownika
puchalsw
Posty: 1742
Rejestracja: 07 lis 2009, 13:36
Lokalizacja: Zielona Białołęka
Tytuł użytkownika: Skandynawski Oprawca
Płeć:

Post autor: puchalsw »

Annael9.. ale mi dałaś mentalnego kopa :-P
Może to efekt tego, że własnie wróciłem z imprezy, i czytając Twoje słowa słuchałem Omni.. A Może po prostu traciłaś struny, które mi w duszy grają.

Myślę, że perspektywa życia w dziczy, nieubłaganie zbliża się dla tej cywilizacji. Tylko że ta dzicz, to nie będą romantyczne knieje, i dziewicze krajobrazy.
Może nie dla wszystkich... ponieważ niewielu uda się przeżyć te pierwsze lata chaosu. Nie jest mi ich żal... tylko tych dzieci szkoda...
Jedno jednak jest pewne. Tak postrzelone osobniki, jakie występują na tym Forum, mają na starcie większą szansę.
A o wszelkich przeciwnościach myśl tylko w ten sposób: co Cię nie zabije, to Cię wzmocni.
Więc zacytuję tutaj maksymę Rodu Starków: Gotujcie się! Zima nadchodzi!
F..k it, I'll Do It Myself!
boshmen
Posty: 205
Rejestracja: 18 paź 2012, 07:08
Lokalizacja: z lasu
Płeć:

Post autor: boshmen »

@Annael9 fajnie że porzuciłaś wygody miejskiego życia na to ''w dziczy'' sam mieszkałem w mieście parę lat ,ale jednak wolę nie wygodę od miejskiego życia.Mi życie na ''zadupiu'' podoba się , choć nie wiem jak to będzie na starość :-/ ale na razie o tym nie myślę :mrgreen: Cieszy mnie to że do najbliższego sąsiada mam 1km. :roll: nie zagląda mi nikt w garnki ani nie serwuje swojej muzyki przez ścianę jak to bywa w mieście!
Oto widok z mojego okna pstryknięty telefonem Obrazek

Uploaded with ImageShack.us jest -8*C za chwilę wybiorę się połazić po lesie , potem obiad , rozpalę w kominku - żyć nie umierać.Pozdrawiam.
Awatar użytkownika
Zirkau
Posty: 1972
Rejestracja: 29 maja 2010, 09:38
Lokalizacja: Zirkau
Płeć:

Post autor: Zirkau »

Annael9 pisze: Swoją drogą z zasady nie jadam mięsa, mój brzuszek nie lubi ryb ani nabiału. Oczywiście często jadam co podadzą, by nie robić zbędnego zamieszania, ale swoje wiem - mogę żyć bez mięsa i mleka.
Zasady te odłożysz na bok, żyjąc jedynie z tego co daje nasz las.
Ale za podejście do życia +++
boshmen
Posty: 205
Rejestracja: 18 paź 2012, 07:08
Lokalizacja: z lasu
Płeć:

Post autor: boshmen »

Ja tam nie ''wybrzydzam'' jestem jak na ssaka przystało wszystkożerny ;-) Jak mawiał mój śp.ojciec - '' czy to kłak czy wełna ,aby kiszka była pełna'' :mrgreen: do najbliższego sklepu mam 5km. więc czasami stary chleb ze smalcem , ma wyborny smak :-P
Zdjęcia z przed obiadowego spaceru :
Obrazek

Uploaded with ImageShack.us Obrazek Obrazek

Uploaded with ImageShack.us
Miałem zamiar spenetrować bagienno/torfowy teren , ale ziemia pod śniegiem jeszcze miękka jest , więc szybko wycofałem się po swoich śladach :mrgreen: Za chwilę znowu się wybieram do lasu. Pozdrawiam.
Awatar użytkownika
yaktra
Posty: 823
Rejestracja: 05 kwie 2010, 18:57
Lokalizacja: z krainy szaraka
Tytuł użytkownika: tropiciel/ fotograf
Płeć:
Kontakt:

Post autor: yaktra »

boshmen pisze:Miałem zamiar spenetrować bagienno/torfowy teren
Nie odkrywaj nowych szlaków kiedy śniegiem sypnęło, tym bardziej taki o którym mówisz, zasada jest taka, NIE "po białej stopie"...
Okiem naszych obiektywów http://yaktrafotografia.jimdo.com/
no_idea
Posty: 76
Rejestracja: 04 gru 2012, 17:49
Lokalizacja: West End
Płeć:

Post autor: no_idea »

apropo eksploracji terenu zapodającego się w normalnych warunkach czy idzie go pokonać ( podmarzające trzęsawisko, słaby lód - normalnie nie do przejścia ) ale korzystając z rakiet śnieżnych tych profesjonal lub improwizowanych? idziesz, idziesz i trafiasz na kanał wodny nie do przeskoczenia, już oblodzony tylko że lód trzeszczy pod nogami,, taka sytuację miałem wczoraj i mnie zastanowiło czy mając na grzbiecie rakiety poszedłbym dalej prosto...
Awatar użytkownika
yaktra
Posty: 823
Rejestracja: 05 kwie 2010, 18:57
Lokalizacja: z krainy szaraka
Tytuł użytkownika: tropiciel/ fotograf
Płeć:
Kontakt:

Post autor: yaktra »

Na bagnach lód jest zawsze słabszy. Zamulone dna każdego cieku, niekoniecznie bagna, trzymają dość długo temperatury oscylujące na granicy zera. Powłoka lodu NIGDY nie jest biała. ZAWSZE ma wstrętny ŻÓŁTAWY ocień, to znak, że powłoka jest cienka, kolor BRUNATNY lodu to raptem kilka milimetrów. Pokonywanie takich terenów pod "pierzynką śniegu" to istne szaleństwo, zaproszenie do tragedii. Różnica temperatur to nawet od 3-5 stopni między otwartymi terenami gdzie są duże zbiorniki wodne, a oczeretami, nie mówiąc już o bagnach. Odwrotnością są odwilże. Kiedy w odkrytym terenie masz odwilż (po wielu dniach tęgich mrozów) to na bagnach są jeszcze bardzo niskie temperatury a różnicę należy liczyć nawet do 72 godzin. Raz tylko odważyłem się na wejście na bagna fluwiogeniczne. Mimo, że silne mrozy (dzień -5 w nocy do -15) gwarantowały przeprawę po kanałach raczej bezpieczną mimo to niektóre cieki sygnalizowały słabą powłokę ukazując to kolorem lodu. Zachowując zdrowy rozsądek pokonywaliśmy takie "kałuże" po wiatrołomach. Wyprawa odbyła się tylko dlatego, że śniegu nie było za wiele a czas naglił...

klik
boshmen
Posty: 205
Rejestracja: 18 paź 2012, 07:08
Lokalizacja: z lasu
Płeć:

Post autor: boshmen »

Fajowe zdjęcia! ja tam na bagna czy torfowiska bez mojego ''survivalowego kija'' ;-) nie wchodzę , idę jak niewidomy macając przed sobą drogę :mrgreen: Przy okazji zapytam o aparat , który mam zamiar sobie kupić - posiadam tylko starego Zenita i w komórce 5 Mpix :oops: brat z Gdyni który robi zdjęcia motylkom i innym robakom :roll: zachwala Panasonic lumix fz8 ja na razie zastanawiam się nad nikonem coolpix p90 ale się na aparatach nie znam .Robił bym zdjęcia zwierzynie itd. Pozdrawiam.
Edit. poprawiłem te pixele bo co niektórym czytanie ze zrozumieniem się kłania.
Ostatnio zmieniony 09 gru 2012, 16:13 przez boshmen, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
yaktra
Posty: 823
Rejestracja: 05 kwie 2010, 18:57
Lokalizacja: z krainy szaraka
Tytuł użytkownika: tropiciel/ fotograf
Płeć:
Kontakt:

Post autor: yaktra »

Fajowe zdjęcia!
Wszystkie technicznie zjeb****
boshmen pisze: brat z Gdyni który robi zdjęcia motylkom i innym robakom :roll: zachwala Panasonic lumix fz8
Z takiej pułki to raczej weź Nikona p 90 z dobrym światłem choć lumix o którym mówisz, ma niby lepsze światło ale co z tego kiedy czułość w nim do d***. Powyżej 400 robi straszne szumy...
no i niech nikon jest jaki jest to jednak sprzęt z lepszej "stajni" mniej awaryjny...
to moja opinia, niekoniecznie dla innych dobra. Nie myślałeś o hybrydzie Canona ;-)
Okiem naszych obiektywów http://yaktrafotografia.jimdo.com/
boshmen
Posty: 205
Rejestracja: 18 paź 2012, 07:08
Lokalizacja: z lasu
Płeć:

Post autor: boshmen »

Podaj nazwę to sobie luknę :mrgreen: Jak wspomniałem mam Zenita , kiedyś to takimi aparatami robiło się zdjęcia , teraz komu by się chciało kupować klisze itd, teraz okazjonalnie wystarcza komórka Samsung Wave , ale przydał by się i ''prawdziwy aparat'' Pozdrawiam
Annael9
Posty: 91
Rejestracja: 23 lis 2012, 18:25
Lokalizacja: spod lasu
Płeć:

Post autor: Annael9 »

Mr. Wilson pisze:Witaj, Annael9
Pięknie piszesz, czytam z zainteresowaniem.


Cóż mogę dodać od siebie w tym temacie ?
Jeżeli chcemy żyć w dziczy, to las musi być naszym domem.
Dziękuję :-) zdarza się czasem, że tzw Świerza krew potrafi wyrazić to co chciałoby się ale nie wiadomo czy powiedzieć i jak, Twoja pochwała jest dla mnie jak odznaka dla młodego zwiadowcy :-)
puchalsw pisze:Annael9.. ale mi dałaś mentalnego kopa :-P
Może to efekt tego, że własnie wróciłem z imprezy, i czytając Twoje słowa słuchałem Omni.. A Może po prostu traciłaś struny, które mi w duszy grają.

Myślę, że perspektywa życia w dziczy, nieubłaganie zbliża się dla tej cywilizacji. Tylko że ta dzicz, to nie będą romantyczne knieje, i dziewicze krajobrazy.
Może nie dla wszystkich... ponieważ niewielu uda się przeżyć te pierwsze lata chaosu. Nie jest mi ich żal... tylko tych dzieci szkoda...
Jedno jednak jest pewne. Tak postrzelone osobniki, jakie występują na tym Forum, mają na starcie większą szansę.
A o wszelkich przeciwnościach myśl tylko w ten sposób: co Cię nie zabije, to Cię wzmocni.
Więc zacytuję tutaj maksymę Rodu Starków: Gotujcie się! Zima nadchodzi!
O przepraszam, nie chciałam nikomu dawać jakiegokolwiek kopa :-D
Więc może chodzi o to aby dzicz była dzika niekoniecznie romantyczna. Po ruchach górotwórczych powstają nowe dziewicze góry... - a :-o może masz na myśli skażenie terenu? No tak dzikość nieprzewidywalna. Podoba mi się ta maksyma, dziękuję za nią. Właśnie miałam się rozpłakać, że mi się nasze wilkory zgubiły, ale pomyślałam sobie - to prawo lasu - one należą raczej do szkodników... Potem wróciły :-)

Tak zima nadchodzi, kiedy wieczorem spojrzałam na termometr dochodziło -16, mama powiedziała: rano będzie pewnie -20 - chyba że się zachmurzy ale sądząc po gwiazdach nie zanosi się na to - a rano o 8-ej było -8 stopni :-) to łaskawość opiekuna lasu
boshmen pisze:@Annael9 fajnie że porzuciłaś wygody miejskiego życia na to ''w dziczy'' sam mieszkałem w mieście parę lat ,ale jednak wolę nie wygodę od miejskiego życia.Mi życie na ''zadupiu'' podoba się , choć nie wiem jak to będzie na starość :-/ ale na razie o tym nie myślę :mrgreen: Cieszy mnie to że do najbliższego sąsiada mam 1km. :roll: nie zagląda mi nikt w garnki ani nie serwuje swojej muzyki przez ścianę jak to bywa w mieście!

jest -8*C za chwilę wybiorę się połazić po lesie , potem obiad , rozpalę w kominku - żyć nie umierać.Pozdrawiam.
Na starość żyje się przyzwyczajeniami nabytymi w młodości...Ja też mam sąsiada o kilometr stąd, i to za rzeką, ale nie mam kominka, mam piece w których muszę palić.

Nie tylko w mieście, we wsi też bywa sąsiad zbyt blisko, taki Pawlak obok Kargula...czy jak to tam było ( nie oglądałam )
Też chodziłam po lesie i zachowywałam się nieprzyzwoicie ponieważ wrzeszczałam imiona naszych 4 wilkorów, stare co tam , ale są 2 młode właśnie kończą 4 miesiące. Stare wróciły wcześniej, pokrzyczałam na nie, skuliły ogony ale ze mną poraz drugi do lasu by młodych szukać nie poszły... Darłam się aż mi gardło drapało, ale to nie tylko dlatego by szczeniaki słyszały ale dlatego, że gdyby któryś z prawych lub lewych myśliwych je zobaczył zrozumiał, że to moje i ich szukam a nie, że ktoś je wyrzucił - bo to też się zdarza. Mama mówiła, że dawniej gdy żył mój brat, a zginął był pies, Jacek szedł do pana M. potem pies wracał do domu.
Ja tu mieszkałam czas jakiś przed wyjazdem do miasta, też próbowałam sforsować tutejszy podmokły teren - ale nie zimą - latem , sama, dzieciak podrośnięty - jak doszłam byłam na granicy wytrzymałości psychicznej - wiedziałam - nigdy więcej :mrgreen: Miałam wówczas taką zasadę: kiedy miałam przejść głęboki rów po zwalonym wąskim pniu, mówiłam sobie czasem nawet głośno: " niby dlaczego właśnie ja miałabym spaść, nie ja nie spadnę" wtedy przechodziłam :-) Często stąd wyjeżdżałam - do szkół itp...

Zirkau pisze:
Annael9 pisze: Swoją drogą z zasady nie jadam mięsa, mój brzuszek nie lubi ryb ani nabiału. Oczywiście często jadam co podadzą, by nie robić zbędnego zamieszania, ale swoje wiem - mogę żyć bez mięsa i mleka.
Zasady te odłożysz na bok, żyjąc jedynie z tego co daje nasz las.
Ale za podejście do życia +++
Zobaczę, ale to nie zasoby leśne mogą stać się przyczyną odłożenia zasady tylko zasady mojej mamy, bo ona jest tu gospodynią a ja jedynie opiekunką - dla spokoju często ustępuję.

Wczoraj rano był mróz -16 stopni ale trzeba było wybrać się po chleb do tutejszej piekarni. To kawałek drogi. Zrobiłam sobie śniadanie - takie jak survivalowcy lubią :-) piekę kromki chleba prosto na blasze pieca kuchennego - jakby były pieczone w ognisku, potem pomyślałam posmaruję smaluszkiem, pani w sklepie tak zachwalała ( rzeczywiście ładnie smaluszkowato pachnie, ja to dla piesków, ale nikomu nie mówcie ) więc skoro na Forum mówią, że trzeba tłuszczu tao ja sobie taką pieczoną ciepłą kromkę smaluszkiem posmaruję. Tak zrobiłam - w ustach to było dobre, ale gdy jechałam tym moim rumakiem , mój brzuszek prosił nigdy więcej, proszę, żadnych smaluszków, wiesz przecież
obiecałam, nigdy więcej smaluszków, skwareczków i temu podobnych... ale margarynka może być, powiedział :-D
a to mój ( pożyczony ) rumak:


Obrazek

Niestety nie mam jak zrobić aktualnych zdjęć, mam też pożyczony aparat ale latem tak mi zlasowało rozum, że bez futerału włożyłam do szuflady w której także trzymam kilka ostrych narzędzi typu nożyczki nożyki. Wyświetlacz nie działa.
A to młode wilkory:



Obrazek

Pozdrawiam :-D

[ Dodano: 2012-12-10, 22:25 ]
Czasami ogarnia mnie fala zniechęcenia, jakiś nastrój depresyjny. Czy macie tutaj jakiś dział np psychologiczno-motywacyjny? Albo coś takiego inaczej nazwanego?

W nocy nie było tak wielkiego mrozu, a jednak rano wstałam zmarznieta. To było nieprzyjemne i myślałam o tym, że gdyby się mieszkało w lesie... Ale na filmie Ostatni traper Norman siedział wieczorem prawie goły i czytał. To znaczy było ciepło. Ja też napaliłam w piecu ale po leśnych wędrówkach to ciepło sprawiło, że byłam bardzo senna i głowa opadała mi na klawiaturę. Nie poczytałam za dużo. Zaraz :!: drewno było wilgotne, przyniosłam i ułożyłam stosik za piecem aby wyschło, ten żywiczno jakiś tam zapach szczypał nieco w oczy - to znaczy, że wilgoć dała większe poczucie chłodu?

Dziś rano las był lekko zamglony, drzewa nieruchome, jak nieruchomi, indiańscy wojownicy w zamyśleniu patrzący na mnie - nada się do lasu czy nie? Rozejrzałam się - trzeba się wziąć w garść iu trzymać fason.
I chociaż opiekunka w bramie lasu ma nieraz dużo zajęć, czasami chwila, znacie to na pewno, stali bywalcy lasów i pól - taka chwila, jakiś błysk słońca, powiew wiatru, śpiew ptaka, coś co nawet trudno opisać i fotografia nie chwyta, a ty wiesz, zdumiony stajesz :-o
To las się do ciebie uśmiechnął, las ciebie przywitał, rozpoznał...są takie chwile, czasem na mgnienie oka.

Kiedy tak wczoraj chodziłam po lesie szukając psów, wyobrażałam sobie, że idę, wędruję przez las. Mijałam młodnik, już nieco wyrośnięty. One zazwyczaj są gęsto posadzone, sosenki już wyższe od człowieka. Potem robią jakieś przecinki, czasem te drzewka tak i rok leżą. O tu, w tym młodniku, z tych sosenek można zbudować dobry szałas. Słońce właśnie kryło się za lasem oświetlając pomarańczowo szczyty wysokich sosen. Myślałam co mogłabym zjeść, to podkorze? Przypomniałam sobie, że gdy rąbię drewno są tam przymrożona a nawet czasem żywe białe, pulchne larwy kornika. Zapraszam na przekąskę.
Wróciłam do domu, nie wiem czy potrafiłabym zrobić sobie ognisko.

Potem przyjechał paszenóg starszy ( to staropolska terminologia pokrewieństwa, czasem używam, bo spodobało mi się to słowo i nie popełniam gafy nazywając męża siostry - siostrzeńcem :lol: )
tak więc przyjechał paszenóg starszy, który jest też myśliwym i przywiózł jakieś wnętrzności dla piesków. Powiedział, że było w tej okolicy polowanie - to teraz rozumiem dlaczego moje wilkory zniknęły - może adorowały myśliwych patroszących swoje trofea? Ale wróciły raczej głodne.
Zapytałam się jakby to było z jedzeniem gdybym chciała żyć w leśnej głuszy, powiedział, że oni mięso oddają do Koła Łowieckiego, gdyby chcieli zatrzymać to muszą zapłacić. Więc albo sobie kupię albo - kłusuję. :-/

Ale flaczki, płucka wątróbkę i takie inne mogę dla wilkorów zatrzymać :-) Koty to może myszy sobie nałapią, chociaż lepiej je nakarmić bo pójdą na ptaszki, dla psów muszę kupować karmę.

Wielkie dzięki za link :-)

Jaca pisze:Fajna fotorelacja z budowy drewnianego domku w lesie.

część1 część2
Oooo :!: to właśnie to - i straciłam wiele czasu aby czasem co nieco przeliterować bowiem znam trochę bukwy i usiłowałam się dorozumieć o czym mowa, a mowa jest nader ciekawa.

Najpierw powstał taki domek nazwany przez autora akwarium



Obrazek

potem taki:

Obrazek

a tu robią tarkę z puszki aby utrzeć ser bo do makaronu najlepiej idzie ser

Obrazek

A to efekt końcowy:

Obrazek

A tu podobna norka jego przyjaciela:

Obrazek

A to co ma nad głową to hubiak?

Obrazek

A to zakończenie :mrgreen:

Obrazek

W komentarzu ktoś napisał "Красота..."

On sam napisał już po pierwszym "odcinku" wyjaśnienie mniej więcej takie: że pisze jedynie dla przyjaciół, myśliwych, którzy zawodowo coś tam, pewnie zrozumieją, nie doszłam, po drugie, że nie trzeba równać go z "wyżywalszczikami" to by było z tymi co przeżywają, czyli z tymi z tego Forum? i nie nazywać go Robinsonem
Jest myśliwym, ma pozwolenie a ta niewinnie ukryta norka stworzona jest dla Ukochanej...

No tak, tak mi się widzi, że Rosjanie jeśli pozostają normalnymi ludźmi to muszą mieć survival we krwi, aby system przetrwać...

On tam jeździ chyba raz do roku na 20 dni urlopu. To tę norkę budował przez 5 sezonów, a i tak mu się udało, bo gdy zaczynał zimno było wszak, siekierę złamał więc przerwał pracę i poszedł chyba zapolować 6 km od swego biwaku spotkał niejakiego Gregorija z którym wspólnie pracowali, na drugi rok, Grigorij choć się zapierał że nie przyjedzie, jednak przyszedł i tak do końca wspólnie pracowali.
Ciekawe są opowieści z polowania komentarze do zdjęć ale za mało rozumiem, zabrakło czasu na wertowanie słownika.

To mi się podoba :-D
Awatar użytkownika
rudy rydz
Posty: 90
Rejestracja: 16 gru 2010, 19:07
Lokalizacja: roztocze zach
Tytuł użytkownika: ex pawel
Płeć:

Post autor: rudy rydz »

Ekstra ta villla. Super się czyta twoje teksty. "Tam jest skarb twój, gdzie serce twe" Widać jak na dłoni co w duszy gra :-)
Kiedy wędrujesz w samotności to skupiasz się na tym co robisz.
Wlewasz się w teren i słuchasz co mówi knieja.
Każdy krok staje się bardziej przemyślany cichy i płynny.
Więcej widzisz, więcej słyszysz, głębiej oddychasz.
Odpoczywasz
- yaktra.
Awatar użytkownika
Hakas
Posty: 209
Rejestracja: 03 lip 2008, 00:08
Lokalizacja: Pomorze Zachodnie
Tytuł użytkownika: KAPKANCZYK
Płeć:

Post autor: Hakas »

Annael9 nie wiem czy widziałaś film "szczęśliwi ludzie" jest to 4 odcinkowa opowieść o myśliwych z nad rzeki Jeniesiej. Fakt to wszyscy innostrańce. Pośród nich żyją tylko resztki zdemoralizowanych przez system Ketów. Ten film doskonale ukazuje trudy życia w dziczy. Mieszkając pod lasem spróbuj w tym sezonie wyżywić się tylko tym co las ci ofiaruje. Niestety w dzisiejszych warunkach społecznych, kulturowych i ekonomicznych jest to nie możliwe.
Hakas

Ps. Życie w dziczy jest romantyczną legendą za którą wszyscy tęsknimy.
Domek ładny tylko, że w Polsce jest brak poszanowania własności prywatnej. Na syberii nikt nie niszczy "izbuszek" czyli chat myśliwskich a u nas 90% znajdując samotną chatę pozostawioną bez opieki dewastuje ją do szczętu, podpala lub załatwia swoje potrzeby fizjologiczne w środku. :cry: Ot taka nasza rzeczywistość. I nasze społeczeństwo śmie nazywać sybiraków dzikusami.
Wędruję poprzez świat polując, walcząc
i uzdrawiając

Przeklęty, kto miecz swój trzyma z dala od krwi - Bellicosa anima
Damnatus, qui gladio suo ab sanguem reservat - Bellicosa anima
Awatar użytkownika
Zirkau
Posty: 1972
Rejestracja: 29 maja 2010, 09:38
Lokalizacja: Zirkau
Płeć:

Post autor: Zirkau »

Annael, gdyby wielkość odstrzałów była na poziomie obecnym i obecna liczba zwierzyny, to dziki gwarantują że pokarmu mięsnego nie brakuje dla mysliwych. W naszych warunkach tragedia będzie gdy:
- pozysk zrobi się masowy;
- zaniknie rolnictwo podstawowe miejsce żywienia dzikiej zwierzyny;

Polowanie w dziczy jest trudniejsze, bo często z podchodu, zwierzęta czulsze na zapach ludzki, brak stałych, otwartych jak nasze pola miejsc żerowania. Oraz konkurencja ze strony istniejących tam drapieżników no i wsród zwierzyny łownej, nie można zapominać także istnieje sezonowaść występowania w danym miejscu. Należy mieć na względzie, iż ludzi czesto żyją wyłacznie z polowania ale są okresy chude i istnieje konieczność korzystania z pułapek. Dużym problemem jest konserwacja miesa. Bo nie problem ustrzelić 400 kg łosia, ale zrobić tak by mięso się nie zepsuło przed zjedzeniem.

Co do życia w dziczy - była taka prawdziwa oferta tu na forum, ale została hm delikatnie wyśmiana :566: Myślę że adwersarze przemyśleli tą sprawę - chodziło o pracę chatara.

Stan naszych domków mysliwskich - przykre, ale prawdziwe co pisze Hakas. Może nie wszędzie jest tak źle i tak obrazowo, ale nadmiernego hurra optymizmu tu nie ma w tym wzgledzie. Najgorszym jest brak poszanowania czyjejś pracy.

Co do przykładu tarki którą podałaś. tą blachę potem wywraca się na "plecy". To jest super skrobak, niekoniecznie do sera, ale do ryb. Sam takie użytkuję.
Awatar użytkownika
kamykus
Posty: 700
Rejestracja: 25 gru 2011, 19:47
Lokalizacja: Bielsko-Biała
Tytuł użytkownika: Leśny Dziad
Płeć:

Post autor: kamykus »

"Nie cierpię mojego rozdwojenia jaźni, jest świetne"
Annael9
Posty: 91
Rejestracja: 23 lis 2012, 18:25
Lokalizacja: spod lasu
Płeć:

Post autor: Annael9 »

Nie widziałam tego filmu, jak znajdę to postaram się obejrzeć.
Rozumiem, że życie w dziczy jest trudne, lecz im bardziej doświadczam trudów życia we współczesnym społeczeństwie tym bardziej tęsknię za tamtym życiem. Kłopot w tym, że jestem kobietą, to rzeczywiście jest kłopotliwe.
Zgadzam się również z tym, że trudno byłoby wyżyć jedynie z owoców ale tego lasu. Ten las jest dość ubogi. Tutaj nie ma np dużych buków, mało jagód czy malin.
Wyobrażacie sobie, że tu nie ma ani jednego zająca!
Jednak jestem pewna, ze w pełni samozaparcia i mając odpowiednią motywację byłabym stanie tak żyć. Nasze warunki są łagodniejsze klimatycznie więc całe lato, jesień a nawet wiosna pracują na okres zimowy. Potrzeba dużej czujności i zapobiegliwości aby zgromadzić choćby skromne zapasy. Rozum rozumem ale uważam, że należy wziąć pod uwagę opiekę Ducha Lasu - jakkolwiek zostanie on nazwany. O ile człowiek kocha las i staje się jedno z natura. Na przykład taki splot przypadków uważam, że nie był przypadkowy. Otóż miniony rok był u nas niezwykle suchy, aż popadałam w stan prawie depresyjny. Kiedyś odwiedziła mnie przyjaciółka, tak już miało się na zachód słońca. Poszłyśmy na spacer do lasu by swobodnie pogawędzić. Zobaczyłyśmy misternie usypany kopczyk z ziemi, która miała wygląd popiołu. Z niego unosiła się w niebo smużka dymu. Wyglądało to nawt malowniczo. Nie było żadnego powiewu. Dosypałyśmy jeszcze tej suchej ziemi, uklepałyśmy i gdy wracałyśmy powiedziałam: nie ma wiatru, powinno zgasnąć. Na drugi dzień przed południem gdy wyszłam na podwórko poczułam zapach dymu. Nie było to nic dziwnego ponieważ u nas stale pali się drewnem. Ale mnie się zdawało, że to inny dym, chociaż nie mam dobrego nosa. Pomyślałam a raczej tak mi mignął przed oczami obraz tego stożka z dymem. Powiedziałam, pójdę zobaczyć. Jakaś komórka mózgu wspomniała o wzięciu ze sobą komórki - telefonu. Nie wzięłam. Już z daleka dostrzegłam gęstniejący dym, ale może tam ktoś pracuje? Poszłam dalej, aż usłyszałam charakterystyczny dźwięk - to pali się poszycie lasu! Za chwilę zobaczyłam języki ognia na zbyt dużej szerokości bym mogła sama gasić. Chwilę zdrętwiałam w tym dymie. Szybko! Komórki nie wzięłam, biegania nie ćwiczyłam. To było w odległości około 500m od naszego domu. Na szczęście ogień najpierw "maszerował" po samym zrębie i gdy ja go zobaczyłam dopiero osiągał ścianę młodnika. Trzeba powiedzieć, że straż pożarna bardzo szybko się zjawiła. Zanim ugasili spaliło się ( jedynie poszycie) na długości 20 - 30 m. Dochodzę do wniosku, że czuwał Duch Lasu, ze nic większego się nie stało
Jeśli chodzi o myślistwo, to zbyt się nie orientuję. Nie pytam o te sprawy. Zapewne jest tu wielu polujących "na lewo" Może udałoby mi się nauczyć strzelać z procy? Może do kaczek. Są jeszcze ryby. Widuję rybaków nad naszą główną rzeką Stobrawą.

Tu mam takie 3 filmiki, które ostatnio oglądałam







wystarczająco "zakrwawiły" mi serce, już będę to w snach widywać :-D

Wszystkie te strony rosyjskie oglądałam, może kiedyś jeszcze sobie poczytam, ale muszę tu używać słownika, jest to czasochłonne, lecz ciekawe.
ODPOWIEDZ