Pierwsza nocka, lasy kobiórskie.

Relacje, zaproszenia i pomysły na ...

Moderatorzy: Morg, GawroN, thrackan, Abscessus Perianalis, Valdi, Dąb, puchalsw

mcgregor6
Posty: 31
Rejestracja: 29 lis 2010, 15:56
Lokalizacja: Tychy
Płeć:

Pierwsza nocka, lasy kobiórskie.

Post autor: mcgregor6 »

Kilka godzin temu wróciłem ze swojej pierwszej nocki w lesie.

Decyzja o wyjściu zapadła spontanicznie, z nudów stwierdziłem, że idę do lasu. Było to moje trzecie podejście. Pierwsze letnie w zeszłym roku zakończyło się fiaskiem ze względu na otrzymany telefon, że szykuję się impreza :mrgreen: drugie zimowe, umarło po tym jak nie udało mi się rozpalić ognia, stwierdziłem, że zimowa noc w lesie bez ognia to nie będzie nic przyjemnego i wróciłem. Aż w końcu w nocy z 7/8 Lipca Udało się! :-) Z domu wyszedłem o godzinie 18:10 postanowiłem nie iść zbyt daleko ponieważ zapowiadano burze w nocy. Po ok 30 minutach drogi przez leśne ostępy znalazłem idealne miejsce na obóz.

Szybko zrzuciłem plecak i zacząłem się przygotowywać do budowy schronienia. Wyciągnąłem plandekę budowlaną 4x3m i... ZONK. Nie było na czym rozwiesić, jakiegokolwiek sznurka brak. Zacząłem więc poważnie się martwić szczególnie przez wzgląd na krążącą w pobliżu burzę Postanowiłem więc zbudować stelaż z uschniętych świerków "rosnących" nieopodal miejsca obozowania. (Swoją drogą ciekawą mamy gospodarkę leśną. To była/jest tzw szkółka drzew. Nasadzonych tak gęsto, że praktycznie nie dało się tam wejść, a co drugie drzewo uschnięte z powodu braku dostępu do światła.) Zebrałem trzy około dwu metrowe "drągi". I tu kolejny problem czym to związać? Patyki długie proste bez żadnych rozwidleń na końcach... i wtedy przypomniałem sobie o używaniu jako sznurka korzeni sosnowych. Szybko odnalazłem najbliższą sosnę odkopałem kilka metrów od niej i znalazłem idealne korzonki które doskonale spełniły swoją rolę pnącza. Następnie naciągnąłem na ten stelaż plandekę, naciągnąłem ją "śledziami"z patyczków powkładanymi w oczka a na szczycie przywiązałem korzeniem do stelaża. Następnie rozłożyłem karimatę, schowałem plecak pod zadaszenie i ruszyłem na zbieranie opału. Kiedy uznałem, że mam dość drzewa, wykopałem dołek na ognisko i za pomocą krzesiwa i kory brzozowej rozpaliłem małe ognisko. Było to ok godz. 20.
Zagotowałem wodę, zjadłem zupkę chińską. Następnie wyciągnąłem śpiwór rozebrałem się i położyłem.

Opału zgodnie z planem starczyło do 23. Później zostawiłem żarzące się ognisko z którego dym odstraszał komary. I "poszedłem spać". Niestety ze spaniem miało to nie wiele wspólnego. Do godziny drugiej krążyła po okolicy burza kilka razy nawet solidnie lunęło i wzmógł się mocny wiatr. Miałem więc solidną przysłowiową "kup w majtach", wtedy przysięgałem sobie, że nigdy już nie pójdę na noc do lasu. Kiedy ok godz. 2 całkowicie się uspokoiło, myślałem, że teraz będą mógł zasnąć na chwilę. Byłem w wielkim błędzie. Zaraz po ustaniu wiatru i deszczu przeżyłem prawdziwą szarżę moskitów na moją skromną osobę i to do tego stopnia, że wlazłem cały do śpiwora tak, że spod kaptura wystawał mi tylko nos. Niestety śpiwór był nie na tą pogodę (Fjord Nansen Hamar temp. extr. -16ƒƒƒ°C) więc zacząłem się straszliwie pocić. Więc naprzemiennie odkrywałem się i przykrywałem w efekcie czego byłem i spocony i niemiłosiernie pogryziony. "Gehenne" zakończyłem kiedy zaczęło już jaśnieć o 3:45 postanowiłem ubrać się i porozglądać po okolicy. Było warto! Po wyjściu z "szałasu" na gałęzi dosłownie 2 metry przede mną siedział Puszczyk zwyczajny. Nigdy wcześniej nie widziałem sowy na własne oczy! Długo się sobie przyglądaliśmy nie wiem, czy nie było to spowodowane tym, że skierowałem na oczy ptaka światło latarki i być może to go oszołomiło na dłuższą chwilę. Następnie odleciał na inne drzewo. Widzieć bezszelestny lot sowy - bezcenne. I tak sobie deptałem w okolicy obozu, aż całkiem się rozwidniło. Wtedy to spakowałem wszystkie graty i udałem się w drogę powrotną. Była godzina 4:30. Po drodze do domu zobaczyłem sarny i pięknego jelenia wraz z samicą. Co mnie bardzo zdziwiło to to, że wylazł z naprawdę potężnej gęstwiny w którą człowiek ciężko miałby wejść, a podobno zwierzęta te ze względu na okazałe poroże unikają gęstych zarośli... około godziny 5 dotarłem do domu.

Na prawdę wypad bardzo mi się podobał, wraz z przejściem burzy minął cały strach . Las nocą jest piękny.

Lista sprzętu który ze sobą zabrałem:
-Plandeka budowlana
-Śpiwór
-Saperka
-Menażka WP
-Płaszcz przeciw deszczowy
-Szmatka
-Łyżka
-Krzesiwo Fire Flash
-Nóż Western Hunter i scyzoryk Vitorinox
-Latarka ledowa
-Karimata BW
-Manierka z wodą + dwa litry wody w butelce w plecaku
-Zupka chińska
-Tel. komórkowy

Kilka fotek obozowiska. Przepraszam za jakość ale robione telefonem:

http://imageshack.us/photo/my-images/85 ... 178nm.jpg/
http://imageshack.us/photo/my-images/687/imag0179d.jpg/
http://imageshack.us/photo/my-images/171/imag0180k.jpg/
http://imageshack.us/photo/my-images/40 ... 181wo.jpg/
Awatar użytkownika
Młody
Posty: 894
Rejestracja: 01 sty 2009, 19:19
Lokalizacja: Tychy
Gadu Gadu: 9281692
Płeć:
Kontakt:

Post autor: Młody »

Git, szkoda że nie porobiłeś fotek z drogi. W którą cześć lasu zawitałeś ?. My z Driverem melanżujemy w okolicach Wyr/Gostyni.
Forum to nie agencja towarzyska-NIE DOGODZIMY KAŻDEMU !

Życie należy przeżyć tak, aby gołębie przelatujące nad Twoim grobem zesrały się z wrażenia.
https://www.fasttrans.com.pl/
Awatar użytkownika
Kopek
Posty: 1030
Rejestracja: 10 mar 2009, 11:00
Lokalizacja: Z największej dziury
Tytuł użytkownika: TRAMPek łikendowy
Płeć:

Post autor: Kopek »

Aż dziw bierze, że ci tej płachty wiaterek nie zdmuchnął. Więc szacunek za pozwiązywanie wszystkiego korzonkami. Co do komarków to poznałeś na własnej skórze jak wredne potrafią być i jak wiele może jednak dać spanie w niewielkim namiocie czy moskitierze. Z drugiej jednak strony gdyś nie wylazł pospacerować to nie spotkałbyś opisanych wyżej mieszkańców lasu. Jednym słowem, gites. Czekam na kolejne relacje ;).
"Czasem- i mówię to zupełnie szczerze - żal mi, że nie wychowano mnie jak włóczęgi. Nie związanego z żadnym miejscem, obowiązkami i ludźmi.

www.kopsegrob.blogspot.com
mcgregor6
Posty: 31
Rejestracja: 29 lis 2010, 15:56
Lokalizacja: Tychy
Płeć:

Post autor: mcgregor6 »

Szczerze to sam byłem zdziwiony, że schronienie wytrzymało wichurę. Od tej wyprawy jestem fanem korzeni sosnowych :mrgreen: Ja wszedlem do lasu od strony Tychów - Cielmic. Daleki nie wchodziłem ze względu na burze. W razie czego z tego lasu byłbym w stanie nawet po ciemku wyjść. Czas teraz na coś poważniejszego :p
ODPOWIEDZ

Wróć do „Imprezy, wyprawy oraz spacery”