Autostopem na Jurę

Relacje, zaproszenia i pomysły na ...

Moderatorzy: Morg, GawroN, thrackan, Abscessus Perianalis, Valdi, Dąb, puchalsw

Awatar użytkownika
Bubel
Posty: 558
Rejestracja: 08 wrz 2011, 16:20
Lokalizacja: Łódź
Gadu Gadu: 729611
Płeć:

Autostopem na Jurę

Post autor: Bubel »

Jakiś czas temu obiecałem mojemu dziewczęciu że zabiorę ją na „wyprawę” w teren, bez planu, bez (dużych) pieniędzy i bez noclegów w hotelach itp. Jak obiecałem tak zrobiłem. Nie ma ona zbyt wiele wspólnego z „surwajwalem”, ale z turystyką z pewnością ;).
Krótka statystyka:
-2 osoby (ja, Ela)
-6 dni(niedziela – piątek)
-17 autostopów
-130 zł (koszt całkowity wyjazdu)
-460 km

Dzień pierwszy. Niedziela 29.04. Złoczew k. Sieradza
Okazało się że moja kochana plandeka została ‘zużyta’ do niecnych ogrodowych celów przy wiosennych porządkach, co niejako wykluczyło ją z gry. Powstało pytanie: skąd alternatywa? Namiot w łodzi, pod chmurką nocować nie chcieliśmy… Szybka zabawa telefonem i w 30 minut pojawiło się beztropikowe igloo 3 osobowe.
Po kilku kolejnych perypetiach związanych z dopakowywaniem się udało się wyjść. CEL: rezerwat Węże i nocleg w jaskini Stalaktytowej (ta z wiatą i drabiną w dóóóóół).
Wyszliśmy(choć była JUŻ 12)… Obraliśmy trasę na Wieluń zamiarem złapania stopa tak daleko jak się da. Wieje jakby chciało głowy urwać, a przed nami budowa trasy S8. Nie byłoby w tym nic strasznego gdyby nie to że idziemy POD wiatr, a z budowy zwiewane są tony piasku który chyba w znakomitej większości trafia w nasze oczy.
No nic… mijając rzeczkę Oleśnicę udało nam się złapać pierwszą okazję. Dwóch gości jechało z Łodzi do Nowego Sącza po psa… szacuj za taką determinację ;). Podrzucili nas (przez Wieluń) do Jaworzna, skąd udaliśmy się pieszo do Parzymiechy. Po drodze zahaczyło nas Młode małżeństwo zaciekawione widokiem dwójki obładowanych ludzi i zaoferowało podwózkę z poinstruowaniem gdzie znajdziemy czynny sklep i którą drogą najlepiej iść dalej – Miło 
Po wypiciu zimnej Perełki i wrzuceniu jej siostry do plecaka ruszyliśmy niespiesznie dalej.
Wiatr zelżał i szło się całkiem przyjemnie, mając jednak na uwadze chęć zwiedzenia rezerwatu jeszcze tego samego dnia zaczęliśmy ‘machać’. Chwilę później zatrzymał się miejscowy chłopak odwożący babcię do domu. W trakcie rozmowy stwierdził że właściwie to podwiezie nas do samego rezerwatu bo i tak mu się nie spieszy.
Dotarliśmy do celu. Okazało się że jaskinia która miała nam posłużyć za nocleg jest zaspawana, zwiedziliśmy jaskinię szczelinową znajdującą się odrobinę na północ od niej, zrobiliśmy kanapki w cieniu brzóz przy kominie jeszcze innej jaskini do której nie dało się wejść bez lin, po czym zaczęliśmy szukac miejsca na nocleg. Była 19.
Ze względu na wysokie zagrożenie pożarowe głównym czynnikiem wyboru było miejsce do w 100% bezpiecznego rozpalenia ognia. Padło na ruiny (?) wiaty turystycznej przy wejściu do rezerwatu. Zaczęliśmy od posprzątania śmieci wokół i wygrabienia syfu z jej wnętrza. Po 20 gdy ruch turystów ustał przyszła pora na kolację. W tej roli świetnie sprawdziły się stare dobre kiełbaski z ogniska + chlebek i druga perełka. Po drugiej stronie ścieżki rozbiłem namiot i nastał…

Dzień drugi. Poniedziałek 30.05. Rezerwat Węże.
Śniadanie: po rozpaleniu ogniska przygotowałem Woka turystycznego, olej, ryż z warzywami w saszetkach, kostki rosołowe, wodę i posiekaną uprzednio kiełbaskę tworząc z tego coś na kształt risotto ;) kaloryczne sycące szybkie i proste a do tego pyyyyszne.
Pałaszując śniadanko przepijane miętą stwierdziliśmy że dzisiejszą noc spędzimy na zamku w Olsztynie (k Częstochowy, a nie mazurach ;) ). Po złożeniu obozu, dokładnym zagaszeniu ogniska itp, ruszyliśmy na północ w kierunku Warty. Było to związane z dosyć stromym zejściem ze stoku, jednak obyło się bez ofiar. Idąc z nurtem rzeki, wpadliśmy na świetne dojście do wody, w postaci „plaży” wysypanej łupkami wapienia. Idealne miejsce na poranne mysie i pranie. Po umyciu nas samych, naczyń i przepraniu ubrań (strasznie dokuczał nam syf zebrany poprzedniego dnia w trakcie tej „burzy piaskowej”) ruszyliśmy do Bobrownik – trzeba zaznaczyć, że gąbka z zeschłej trawy świetnie zdała egzamin.
Po przekroczeniu mostu trafiliśmy do lokalnego sklepu w którym uzupełniliśmy zapasy wody i uraczyliśmy się zimną maślanką. Po wyjaśnieniu przedstawicielom lokalnego klubu smakoszy trunków skąd i dokąd zmierzamy ruszyliśmy na Działoszyn. Po kilku minutach zatrzymała się dwójka turystów z dzieckiem którzy podwieźli nas do celu w zamian za informacje o tym, co można zobaczyć w okolicy.
W Działoszynie trafiliśmy na pięciokilometrowy marsz asfaltem który skończył się podwiezieniem do Popowa przez maturzystę jadącego na korki. W Popowie trochę posililiśmy się w lokalnym sklepie po czym wyszliśmy dalej na Częstochowę. Kilkanaście minut później zatrzymał się emerytowany górnik wracający z działki, który zafundował nam przejazd przez całą Częstochowę (i chwała mu za to!). Ciekawostka- polecił drinka:
Do kufla zimnego jasnego możliwie wytrawnego piwa wlewamy setkę domowego słodkiego czerwonego wina i dodajemy lodu. PYYYCHA! Testowane już wielokrotnie. Jak jestem smakoszem piwa i nigdy go nie gwałciłem dodatkami tak to mi podpasowało niesamowicie.
Wracając do tematu: u wylotu z Częstochowy na Olsztyn czekała na nas przykra niespodzianka. Droga była zablokowana przez policję która poinformowała nas o największych w Polsce pożarach lasów, które objęły już setki hektarów. Nad głowami non stop kursowały helikoptery gaśnicze a do jazdy po drodze upoważnione były tylko karetki, radiowozy i straż pożarna. Po kilku minutach rozmowy udało nam się jednak na własną odpowiedzialność przejść dalej. Ponad godzinę spędziliśmy na maszerowaniu przez spalony las. Chyba najgorsze wspomnienie z całego wypadu. Od jednego ze strażaków dowiedziałem się że najprawdopodobniej źródłem pożaru był niedopałek wyrzucony przez jakiegoś kierowcę za okno.
Dotarliśmy na zamek. Przy wejściu powitały nas wystające z ziemi szkielety Szwedów sprzed setek lat (tak nam powiedziano w IT). Kilka tygodni wcześniej UM chciał wyremontować deptak, co skończyło się na jednych z największych wykopalisk w regionie.
Idąc w ślady owych Szwedów przypuściliśmy szturm na zamek. Dwie wieże, odrobina murów i podziemia do których nie odważyliśmy się wejść. Po zwiedzeniu ulokowaliśmy się na południowym skraju ostańca w celu przygotowania posiłku. Z racji niemożności rozpalenia ogniska posłużyłem się starym dobrym Esbitem. Wystarczył by zrobić herbatę pulpety (kupione pod zamkiem) i… kisiel ;)
Po dłuższej argumentacji udało mi się postawić na swoim, czyli noclegu bez namiotu. Karimata i śpiwór i tak okazały się zbyt ciepłymi warunkami. I tak nastał…

Dzień Trzeci. Wtorek, 01.05 ruiny zamku w Olsztynie k. Częstochowy

Obudziła nas o 5 rano jakaś turystka drąca się wniebogłosy „o jejku jaki śliczny wschód słoooońca”. Cóż – nie była to najmilsza pobudka. Śniadanie złożone z kanapek i herbatki wystarczyło spokojnie by zdobyć siły do otwarcia mapy. Uznaliśmy że dziś cel będzie bliższy, a mianowicie Złoty Potok ze słynnymi Źródłami Zygmunta i Elżbiety, oraz pstrągarnią. Zanim jednak wyruszyliśmy byłem zmuszony do wykonania telefonu pod 998. nad lasem w kierunku WSW unosił się dym (nie, nie mgła, ale dym). Nie wiem jak sytuacja się rozwinęła.
Do Złotego Potoku dojechaliśmy aż nieprzyzwoicie szybko więc skończyło się na odwiedzeniu wspomnianej hodowli ryb (polecam! Btw: czy ktoś wie jak dobrze przyrządzić rybę na ognisku? Nie chodzi mi o przepis, a raczej o sposób), i pluskaniu nóg w źródłach. Koło 15 wpadliśmy przypadkiem na bar którego reklama głosiła „wino z beczki”. Cóż – była skuteczna. Za 7 zł dostaliśmy kufel białego wina spod zielonej góry z lodem. Pycha… choć dosyć mocno uderza do głowy.
Przyszła kolej na uzupełnienie zapasów w sklepie i rozbicie obozowiska. Polecam tyły stanicy harcerskiej – cisza i spokój, tuż obok źródło z wodą zdatną do picia (widać jak wytryskuje spod ziemi, temp. 6*C, kryształ) dużo opału w okolicy, a turyści tylko od 12 do 20 na szlaku. Poza tym pustki i za darmo ;). Podczas gdy ma Luba zajęła się lekkim odświeżeniem garderoby w pobliskim potoku, ja poszedłem narwać świeżej mięty na łąkę, napaliłem ognisko i zabrałem się za gotowanie. Znowu „risotto” ale z golonką z puszki i fasolą, kukurydzą i marchewką ze słoika. Starczyło jeszcze na śniadanie. Koło 20 zaczęło grzmieć i błyskać, zapowiadała się duża nawałnica. Pochowałem wszystko, sprawdziłem 3 razy namiot, schowałem suchy opał na rano po czym okazało się że przylało od 22 jakieś 10 minut a później jedynie pokapało jakieś pół godziny. Kto inny dostał po 4 literach.

Dzień czwarty. Środa 02.05. Złoty Potok, Stanica Harcerska

„POBUDKA POBUDKA WSTAĆ! DO ZAPRAWY PORANNEJ CZAS 10 MINUT!!!” – znacie to skądś? Mi przypomniał się obóz żeglarski gdy usłyszałem ten ryk z oddalonego o jakieś 100m obozu harcerzy. Cóż… przywitał nas miły rześki poranek. Jedynym znakiem burzy dnia poprzedniego był znacznie wyższy poziom wody w strumieniu. Klasycznie zaczęliśmy dzień śniadaniem i miętką, po czym usiedliśmy do mapy. Przy założeniu powrotu w piątek do Złoczewa musieliśmy zacząć myśleć o powrocie. Padło na Kamieńsk (nie górę, a miejscowość).
Lekkim Szokiem było to jak szybko zmienił się krajobraz. Ledwie kilkanaście kilometrów dalej były już wyłącznie niziny. Żadnej górki, czy wąwozu. Pojechaliśmy na Janów, Św. Annę, Gidle, Radomsko. Z trasy w sumie nie ma co opowiadać. Polegała raczej na typowym dążeniu do celu. Koło 18 udało nam się dojechać, uzupełniliśmy zapasy, i od jednego z miejscowych dowiedzieliśmy się że nie ma tu podobno warunków do rozbicia namiotu. Okazało się to oczywiście bzdurą, bo warunki były, choć dosyć…. ‘nietypowe’. Wychodząc z miasta, szukaliśmy (kierując się mapą) strumyka płynącego w polach. Nadzieje były nikłe ze względu na panującą suszę. Po jakimś czasie jednak się na niego natknęliśmy. Idąc w górę udało nam się znaleźć zacieniony fragment nieuprawianej łąki z przystrzyżoną trawą. Od tego momentu było już pod górkę…
- teren okazał się podmokły. Pod kilkunastoma cm próchnicy była gruba warstwa gliny która nie przepuszczała wody – stąd strumień który nie wysechł.
- drewno znalezione w okolicy było w jakiś dziwny sposób ‘spróchniałe’ (?) i bardzo opornie się paliło
- z rosnącej niedaleko trzciny wyszedł łoś, popatrzył na nas, zrobił zdziwioną minę (ktoś tu rozbił namiot? WTF?) i zawrócił
-w nietypowej kępie krzaków kilkadziesiąt metrów dalej były niezliczone gniazda ptaków które dawały koncert tak głośny że trudno było spać.
No nic. Ugotowałem co miałem, zasunęliśmy moskitierę i dostaliśmy nauczkę.
Nauczka: na przełomie kwietnia i maja tereny podmokłe są jeszcze wyziębione i strasznie ciągnie. Nawet śpiwór do -20 nie uchronił przed lekkim zmarznięciem.

Dzień Piąty. Czwartek 03.05. Kamieńsk, Bagna w okolicach miasteczka

Suszenie namiotu trochę nam zajęło, podobnie jak podziwianie polowania bociana który nic sobie z nas nie robiąc kroczył jakieś 10m od nas w poszukiwaniu śniadania. Biorąc z niego przykład spałaszowaliśmy resztki jedzenia i mając za cel Łódź ruszyliśmy w drogę.
Droga Krajowa nr1, północ południe… jaki to jest hałas po kilku dniach w lasach… tutaj będzie krótko: jeden drugi stop i dotarliśmy do łodzi, później mpk na północ i pieszo w las łagiewnicki. Tego dnia nie gotowałem a noc spędziliśmy niestety w ciepłym łóżku.


Dzień szósty. Piątek 04.05. Skotniki

Mpk na wyjazdówkę z łodzi i stopem na Sieradz a później na Złoczew. Dotarliśmy o 21 dopiero…

Było miło. Zostałem pozytywnie zaskoczony reakcję towarzyszki na brak nadmiernych wygód, udało mi się prawie zmieścić w stówie co było moim celem, a Ela nauczyła się że na wyjazd bierze się jak najmniej.
Jakieś foto wkleję później jak tylko wyczaruję czytnik kart SD.
Awatar użytkownika
slaq
Posty: 675
Rejestracja: 20 wrz 2007, 08:39
Lokalizacja: Warszawa
Płeć:

Post autor: slaq »

Czaruj, czaruj 8-)
Awatar użytkownika
Mr. Wilson
Posty: 422
Rejestracja: 27 paź 2010, 22:55
Lokalizacja: xyz
Płeć:
Kontakt:

Post autor: Mr. Wilson »

Piękna relacja, poproszę o zdjęcia, dla zobrazowania wypadu.
Las moim domem i najlepszym przyjacielem
Awatar użytkownika
Młody
Posty: 894
Rejestracja: 01 sty 2009, 19:19
Lokalizacja: Tychy
Gadu Gadu: 9281692
Płeć:
Kontakt:

Post autor: Młody »

Mr. Wilson pisze:Piękna relacja, poproszę o zdjęcia, dla zobrazowania wypadu.
J.W
Forum to nie agencja towarzyska-NIE DOGODZIMY KAŻDEMU !

Życie należy przeżyć tak, aby gołębie przelatujące nad Twoim grobem zesrały się z wrażenia.
https://www.fasttrans.com.pl/
Awatar użytkownika
Kopek
Posty: 1031
Rejestracja: 10 mar 2009, 11:00
Lokalizacja: Z największej dziury
Tytuł użytkownika: TRAMPek łikendowy
Płeć:

Post autor: Kopek »

Nooo. Twoja relacja to nie bubel ;-)
Młody pisze:Mr. Wilson napisał/a:
Piękna relacja, poproszę o zdjęcia, dla zobrazowania wypadu.


J.W
Dopisuje się do listy oczekujących.
"Czasem- i mówię to zupełnie szczerze - żal mi, że nie wychowano mnie jak włóczęgi. Nie związanego z żadnym miejscem, obowiązkami i ludźmi.

www.kopsegrob.blogspot.com
Awatar użytkownika
Bubel
Posty: 558
Rejestracja: 08 wrz 2011, 16:20
Lokalizacja: Łódź
Gadu Gadu: 729611
Płeć:

Post autor: Bubel »

dzięki za pozytywną ocenę. żałuję tylko że niektóre rzeczy są niemożliwe do przedstawienia w takiej relacji... mgły spowijające dolinki jurajskie o 5 nad ranem (olsztyn), kąpiel w potoku późnym wieczorem (Złoty Potok), przemiłe małżeństwo po 80tce które pobrało się po 6 dniach znajomości (podwieźli nas przez Radomsko do Gidli?)
czy też w końcu przerażenie gdy w powietrzu zamiast cudownego zapachu rozgrzanej ziemi czuć popiół ze spopielonej ściółki leśnej.
dziś wieczorem dodam nieco fot jeśli wydębię czytnik od współlokatora.
KOPEK: masz blisko w sumie. jeśli będziesz w okolicy to zwróć uwagę na nietypowy zagajnik przy wyjazdówce z kamieńska na północ. szczególnie charakterystyczny jest 1 (JEDEN!) krzak który rozrósł się do wysokości 4-5m i średnicy 10-12.świetne miejsce na biwak jeśli pominie się tę minimalną podmokłość terenu.
Awatar użytkownika
Kopek
Posty: 1031
Rejestracja: 10 mar 2009, 11:00
Lokalizacja: Z największej dziury
Tytuł użytkownika: TRAMPek łikendowy
Płeć:

Post autor: Kopek »

Bubel, Musimy się spotkać kiedy. Jeżeli dobrze kojarzę to planuje tam już od dawna jakiś biwak. Teraz na weekend na ługi się wybieram. Masz czas?
"Czasem- i mówię to zupełnie szczerze - żal mi, że nie wychowano mnie jak włóczęgi. Nie związanego z żadnym miejscem, obowiązkami i ludźmi.

www.kopsegrob.blogspot.com
Awatar użytkownika
Bubel
Posty: 558
Rejestracja: 08 wrz 2011, 16:20
Lokalizacja: Łódź
Gadu Gadu: 729611
Płeć:

Post autor: Bubel »

teraz jestem trochę udu.... bo szukam mieszkania/pokoju w łodzi na gwałt a w związku z tym ciężko z czasem. niestety przeprowadzki są kijowe :/ ten weekend odpada na 100%, przyszły być może dam rade się wyrwać.

[ Dodano: 2012-05-10, 23:26 ]
Zdjęcia!
nie są najwyższej jakości, ale nie mam/noszę sprzętu foto ze sobą z racji braku chęci i talentu do pstrykania.

:569: ZDJĘCIA! :569:
Awatar użytkownika
Abscessus Perianalis
Posty: 919
Rejestracja: 24 mar 2010, 06:38
Lokalizacja: CK / Wa-wa
Gadu Gadu: 1505060
Tytuł użytkownika: Dziki Dzik
Płeć:

Post autor: Abscessus Perianalis »

Bubel, wrzuciłeś odnośnik do zdjęcia, nie do galerii. Popraw.
"Żyj tak, aby twoim znajomym zrobiło się nudno, kiedy umrzesz."

"Pokonał ich swoją siłą, poraził skrzeniem, oślepił światłem, ogłuszył rykiem, padł na nich strachem, zmógł mocą po stokroć większą niż ich pospólna siła."

Forumowa Facebookowa Grupa Szturmowa: http://www.facebook.com/groups/160111940703089/
Awatar użytkownika
pasikonik
Posty: 139
Rejestracja: 31 gru 2011, 19:06
Lokalizacja: górny śląsk
Płeć:

Post autor: pasikonik »

Zdjęcia ??? u mnie otwiera sie tylko jedno zdjęcie? :-/
Awatar użytkownika
Bubel
Posty: 558
Rejestracja: 08 wrz 2011, 16:20
Lokalizacja: Łódź
Gadu Gadu: 729611
Płeć:

Post autor: Bubel »

teraz może lepiej?
https://picasaweb.google.com/pan.bubel/ ... directlink
dopiero założyłem więc nie znam się na obsłudze ;)
Awatar użytkownika
mwitek
Posty: 1117
Rejestracja: 23 lut 2010, 15:09
Lokalizacja: Łódź
Gadu Gadu: 4861234
Tytuł użytkownika: HopsasaDoLasa
Płeć:
Kontakt:

Post autor: mwitek »

Heh a My w czwartek 03.05 Dotarliśmy do Olsztyna :D Zajefajne miejsce jak dla mnie odwiedzam już 3 rok z rzędu. Co prawda nie surwiwalowo acz wspinaczkowo-grotołazowo ale i tak bardzo lubię. te krajobrazy i pełno atrakcji wokoło. Próbowałem zwiedzać podziemia zamku i w sumie pod basztą od strony "wejścia z kasą" jest jedna duża grota, szukaliśmy pod okrągłą basztą (z drogi widać jakby wejście do jaskini) ale nic tam nie było i zastanawiam się, czy jeszcze gdzieś jest wejście do jakiejś dziury pod zamkiem :D

Fajny wypadzik, rezerwatu węże nie zwiedzałem a szkoda bo blisko i w ogóle no ale się nie złożyło. W okolicach olsztyna dla szukających wrażeń poleciłbym jaskinię Towarną, Niedźwiedzią i Dzwonnicę w górach Towarnych. To w zasadzie kompleks 3 połączonych jaskiń, ale przejście pomiędzy Towarną/Niedźwiedzią a Dzwonnicą daje czadu i trzeba trochę odwagi jeśli ktoś nie zaprawiony w bojach jaskiniowych.

http://www.sktj.pl/epimenides/jura/towar_p.html
Obrazek
Awatar użytkownika
Kopek
Posty: 1031
Rejestracja: 10 mar 2009, 11:00
Lokalizacja: Z największej dziury
Tytuł użytkownika: TRAMPek łikendowy
Płeć:

Post autor: Kopek »

Ten szyld wymiata. Szczególnie w tym miejscu.
[center]
Obrazek [/center]
"Czasem- i mówię to zupełnie szczerze - żal mi, że nie wychowano mnie jak włóczęgi. Nie związanego z żadnym miejscem, obowiązkami i ludźmi.

www.kopsegrob.blogspot.com
Awatar użytkownika
Bubel
Posty: 558
Rejestracja: 08 wrz 2011, 16:20
Lokalizacja: Łódź
Gadu Gadu: 729611
Płeć:

Post autor: Bubel »

Kopek: moją uwagę też zwrócił ;)

Mwitek: jeśli da radę obejść się bez lin uprzęży i innych wspinaczkowych cudów to z chęcią odwiedzę ;) jednak z braku wystarczających umiejętności wolę ograniczać się do czołgania w błocie, ew. minimalnych zejść linowych. kolejnym razem z pewnością zawitam.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Imprezy, wyprawy oraz spacery”