eee tam, nie przesadzaj. Ja całe życie mieszkam na osiedlu. Wiem że teraz gnojki znajdują zabawe w upijaniu sie i laniu po mordzie, ale są też i te umiejące się bawić Dzieciakom nie chce sie ruszyć zada, rośnie młoda era Fast fudów nie lubiących sie ruszać grubasków :-/ .Rzez pisze: Nadwrażliwośc rodzicow z jednej strony, mało ciekawe towarzystwo osiedlowe (dresiarstwo etc.) z drugiej.
Po prostu survival
Moderatorzy: Morg, GawroN, thrackan, Abscessus Perianalis, Valdi, Dąb, puchalsw
- Rojek
- Posty: 328
- Rejestracja: 01 lut 2008, 15:50
- Lokalizacja: Przemyśl
- Tytuł użytkownika: PISS
- Płeć:
- Rzez
- Posty: 667
- Rejestracja: 03 mar 2008, 23:16
- Lokalizacja: Mölndal
- Gadu Gadu: 2437677
- Tytuł użytkownika: F&L
- Płeć:
- Kontakt:
Nie no, oczywiście to nie jest tak, że na każdym osiedlu tylko takie bandy chodzą. Trochę za bardzo generalnie powiedziałem
A teraz trochę smutno jest, żadnych krzyków na osiedlu nic. Kiedyś to się biegało non stop, wiski, krzyki, zabawa i rożne gry podklatkowe. A tak, wchodzisz na większość osiedli, a tam cisza, czasami ktoś przemknie.
A teraz trochę smutno jest, żadnych krzyków na osiedlu nic. Kiedyś to się biegało non stop, wiski, krzyki, zabawa i rożne gry podklatkowe. A tak, wchodzisz na większość osiedli, a tam cisza, czasami ktoś przemknie.
- Rojek
- Posty: 328
- Rejestracja: 01 lut 2008, 15:50
- Lokalizacja: Przemyśl
- Tytuł użytkownika: PISS
- Płeć:
Racja. Niestety czasy się zmieniły ;(Rzez pisze:Nie no, oczywiście to nie jest tak, że na każdym osiedlu tylko takie bandy chodzą. Trochę za bardzo generalnie powiedziałem
A teraz trochę smutno jest, żadnych krzyków na osiedlu nic. Kiedyś to się biegało non stop, wiski, krzyki, zabawa i rożne gry podklatkowe. A tak, wchodzisz na większość osiedli, a tam cisza, czasami ktoś przemknie.
-
- Posty: 409
- Rejestracja: 26 sie 2007, 21:51
- Lokalizacja: Szczecin
- Płeć:
Całe szczęście mieszkam w małym miasteczku bez takich "prawdziwych" blokowisk.
Chociaż i tutaj zdażają się takie zjawiska jak piszecie coraz częściej.
Chociaż i tutaj zdażają się takie zjawiska jak piszecie coraz częściej.
Jeśli to są odgłosy jak za dawnych lat to mozna przeżyć, ale coraz częsciej te dzieci przy zabawie krzyczą kur* ch* itp. Sam już nieraz się zdziwiłem słysząc takie słowa z ust 8 letniej dziewczynki albo 6 letniego chłopcaFredi pisze:Bo teraz to wszystkim hałas (czyt. odgłosy zabawy dzieci) przeszkadzaja i wzywaja policyje.
Survival ze swoim pościgiem za permanentnym przetrwaniem jest dla mnie apoteozą śmierci. Tak jak sporty ekstremalne - syndrom Piotrusia Pana?? Nigdzie niczego nie muszę przeżywać przetrwać, w kontakcie z naturą mam radość i szczęście nawet w trakcie mrozu ulewy czy upału. To wszystko przychodzi z wiekiem i doświadczeniem.Rojek pisze:Również nie nazywam się survivalovcem. To tylko słowo. Survivalowiec a kto to właściwie jest?
- wolfshadow
- Posty: 1050
- Rejestracja: 17 kwie 2008, 07:30
- Lokalizacja: Jaworzno
- Tytuł użytkownika: tuptuś leśny
- Płeć:
- Kontakt:
Każdy inaczej patrzy na survival. Dla jednych jest to próba sprawdzenia się, przeżycia dreszczyku emocji a dla innych sposób bardziej bezpośredniego i poznawczego kontaktu z przyrodą. Na pewno też znajdzie się ktoś kto interesuje się przetrwaniem po to aby poradzić sobie w ewentualnym w świecie postapokaliptycznym.
Doświadczenia właściwie zdobywa się te same jednak istnieje różnica w postrzeganiu ich otoczki.
Dla mnie pojęcie uprawiania survivalu (nawet tego ekstremalnego) jest bardziej do przyjęcia niż prawdopodobny kierunek rozwoju tego osobnika:
http://www.milanos.pl/video-ak.php?cat=1&id=4363
Doświadczenia właściwie zdobywa się te same jednak istnieje różnica w postrzeganiu ich otoczki.
Dla mnie pojęcie uprawiania survivalu (nawet tego ekstremalnego) jest bardziej do przyjęcia niż prawdopodobny kierunek rozwoju tego osobnika:
http://www.milanos.pl/video-ak.php?cat=1&id=4363
- Fredi
- Posty: 1015
- Rejestracja: 07 kwie 2008, 09:42
- Lokalizacja: Skierniewice
- Tytuł użytkownika: Fredne Zło..
- Płeć:
A co chcesz przez to powiedzieć?Gryf pisze: Survival ze swoim pościgiem za permanentnym przetrwaniem jest dla mnie apoteozą śmierci.
Kto i po co miałby idealizować śmierć? czy wogóle można to zrobić? śmierć to śmierć, a w przetrwaniu chodzi o tyo by jej uniknąć, i wrecz odwrotne postrzeganie jej istnieje wówczas gdy musimy przetrwać, nie widzimy samych jej zalet lecz same wady - to jest motor do przetrwania.
"Nie sztuką jest umrzeć, znacznie trudniej jest żyć."
- wolfshadow
- Posty: 1050
- Rejestracja: 17 kwie 2008, 07:30
- Lokalizacja: Jaworzno
- Tytuł użytkownika: tuptuś leśny
- Płeć:
- Kontakt:
Hmm. Ale co oznacza ten "łeb na karku"? Albo jeszcze lepiej z czego wynika?Gryf pisze:Poza tym przetrwa ten kto ma łeb na karku a nie posiadający wiedzę. Bo co ci po wiedzy skoro ktoś nie potrafi czaszkować.
Bo żeby myśleć rozsądnie (czaszkować?) trzeba mieć jakiś bagaż doświadczeń. Albo własnych albo cudzych. A to już jest wiedza. Czyli warunkiem koniecznym do przetrwania byłaby wiedza i umiejętność jej zastosowania w konkretnej sytuacji.
Rafale ja się nie zgodzę że tylko wystarczy być super mózgiem, weźmy dwie osoby jedna to profesor matematyki o ponad przeciętnej inteligencji , druga zwykły człowiek jakich wielu o przeciętnej inteligencji, pierwszy nie miał kontaktu z naturą , drugi był na jakimś kursie przetrwania. Jadą w góry i się gubią robi się ciemno temperatura zaczyna spadać poniżej, a że wcześniej były roztopy wszystko jest przemoczone i zamarznięte, profesor człowiek inteligenty ma zapałki, ale co z tego jak nie potrafi ogniska rozpalić w takich warunkach do rana zamarza, a drugi w tym czasie grzeje się przy ognisku i popija ciepłą herbatę.
https://www.instagram.com/whittling_bushcraft/
Cała tajemnica wiedzy puszczańskiej, tkwi tylko i wyłącznie w chęci jej zdobycia. Nie są potrzebne do tego niezmierzone odmęty pierwotnej puszczy. Nie jest potrzebny super sprzęt czy ubranie rodem z kosmicznych technologi. Wystarczy chcieć, oglądać, czytać i próbować. Nie zrażać się niepowodzeniami. Proste - ale to cała tajemnica. Szkoda, że większość adeptów leśnej ścieżki nie potrafi tego zrozumieć...
"Płyń pod prąd - z prądem płyną tylko śmieci "
Cała tajemnica wiedzy puszczańskiej, tkwi tylko i wyłącznie w chęci jej zdobycia. Nie są potrzebne do tego niezmierzone odmęty pierwotnej puszczy. Nie jest potrzebny super sprzęt czy ubranie rodem z kosmicznych technologi. Wystarczy chcieć, oglądać, czytać i próbować. Nie zrażać się niepowodzeniami. Proste - ale to cała tajemnica. Szkoda, że większość adeptów leśnej ścieżki nie potrafi tego zrozumieć...
"Płyń pod prąd - z prądem płyną tylko śmieci "
- zdybi
- Posty: 435
- Rejestracja: 01 lut 2009, 22:46
- Lokalizacja: zachpom
- Gadu Gadu: 9522989
- Płeć:
- Kontakt:
Jest coś pomiędzy wiedzą a "czaszkowaniem".Wiedza,rzecz niezbędna ale jeśli idzie w parze z własną pomysłowością i umiejętnością improwizacji to według mnie jest ta granica gdzie zaczyna się survival
http://lukaszzdyb.blogspot.com
http://mybushcraft.blogspot.com
"Bo życie przecież po to jest,żeby pożyć"
http://mybushcraft.blogspot.com
"Bo życie przecież po to jest,żeby pożyć"
- wolfshadow
- Posty: 1050
- Rejestracja: 17 kwie 2008, 07:30
- Lokalizacja: Jaworzno
- Tytuł użytkownika: tuptuś leśny
- Płeć:
- Kontakt:
- Hakas
- Posty: 209
- Rejestracja: 03 lip 2008, 00:08
- Lokalizacja: Pomorze Zachodnie
- Tytuł użytkownika: KAPKANCZYK
- Płeć:
Pa ty oczeń charaszo skazał.PA pisze:Teoryje. Myśliwy z tajgi nie wiedział co to znaczy survival i nigdy nie słyszał tego słowa, a porównanie jego możliwości przeżycia w tajdze o każdej porze roku z naszymi mimo posiadanej przez nas "wiedzy" były nieporównywalne. Ot wsio.
Ja nigdy nie byłem survivalowcem i nie będę.
Dzięki przyrodzie i mądrości mojej Opiekunki, która niestety mnie opuściła bardzo dawno temu i teraz zasiada przy ogniu w niebie Hakasów (choć zdaje sie, że to było dopiero wczoraj) nie zatraciłem się w życiu.
Nieraz bywało ciężko ... i w tedy las dawał mi jedzenie i pozwalał zarobić na chleb. Wiedza przyszła sama z czasem. Oparta na doświadczeniu jakie zyskałem dzięki wyprawą po zioła, grzyby, orzechy itp. jakie odbywałem ze swoją prababcią. Drugą część wiedzy dał mi mój dziadek stary partyzant i myśliwy kresowy. A dalej - co było dalej?
Przypalony śpiwór, za duże noże, niesmaczne jedzenie, mrówki w namiocie, kleszcze na dupie, pocięte palce, pęcherze na piętach, przeciekające szałasy, haczyki w palcach i wiele innych atrakcji.
Teraz to wszystko przerabia mój syn.
Jestem człowiekiem lasu i zawsze będę do niego wracał. Kiedy wchodzę do lasu jest mi bardzo ciężko z niego wyjść. Czuję sie jak bym wychodził z domu. Tam jest dziwnie bezpiecznie, ciepło i miło.
Podziwiam prawdziwych survivalowców tylko czasami zastanawiam się patrząc na programy o tej tematyce gdzie kończy się survival a zaczyna showbiznes.
Dla mnie prawdziwymi kozakami w tej dziedzinie są myśliwi syberyjscy a nie bubki, które skaczą ze spadochronem na lodowiec a jak lądują to towarzyszy im ekipa filmowa.
Z tego całego filmowego światka jeszcze najnormalniej prezentuje się Mears. Chciał bym zobaczyć programy Morsa Kochańskiego myślę, że on też normalnie do zagadnienia podchodzi.
A wracając do tematu to całe nasze życie to jeden wielki survival tylko każdy uprawia go na swój indywidualny sposób w życiu codziennym.
Pozdrawiam Hakas
Wędruję poprzez świat polując, walcząc
i uzdrawiając
Przeklęty, kto miecz swój trzyma z dala od krwi - Bellicosa anima
Damnatus, qui gladio suo ab sanguem reservat - Bellicosa anima
i uzdrawiając
Przeklęty, kto miecz swój trzyma z dala od krwi - Bellicosa anima
Damnatus, qui gladio suo ab sanguem reservat - Bellicosa anima
-
- Posty: 119
- Rejestracja: 11 lut 2009, 23:51
- Lokalizacja: skątowni
- Gadu Gadu: 6749056
- Tytuł użytkownika: Chce zmienić nick:D
- Płeć:
I amen dla Hakasa.
Życie to survival.Dla mnie z kolei samo słowo znacznie bliżej ma bushcraftu i psychologii niż poszukiwaniu ekstremalnych sytuacji w celu sprawdzenia jak długo dam rade coś przetrzymać.Oczywiście, lubie spędzać wiele czasu w terenie ale de facto nie miałem nigdy okazji bytować w lesie dłużej niż 8 dni.Co więcej nie wyobrażam sobie sytuacji gdzie jak wyżej wymieniony Bear Grylls wyskakiwałbym ze spadochronem, żeby pokazać że moge.Jaki w tym cel?Nie wiem.
Fascynuje mnie między innymi tzw.military survival - a więc marsze z plecakiem, repliką broni bądź bytywanie/techniki linowe/nurkowanie...ciąg dalszy nastąpi;).Dlaczego o tym wspominam?Ponieważ w militarnym survivalu często zmuszeni jesteśmy podejmować kalkulowane ryzyko. Z drugiej strony sposób w jaki staram sie żyć mówi: dwa razy upewnij sie że lina jest prawidłowo przymocowana.Militarny survival daje mi to czego być może co niektórym zbieranie znaczków,picie piwa na czas itd itd. Czemu to robie?Tradycja rodzinna ale nie będę sie rozpisywał:)
Dla mnie survival jest sposobem na życie.To jak traktuje ludzi, to czym sie odżywiam, jak traktuje siebie samego, w jaki sposób wykonuje różne czynności. Ponieważ nie chciałbym zostać zrozumiany opatrznie: pojęcie survival jest dla mnie pojęciem skupiającym całokształt naszych działań.Uczymy sie gdy brakuje nam wiedzy, ćwiczymy swoje ciało kiedy brakuje siły. Zdecydowanie odcinam SWOJE pojmowanie survivalu od wszelkich przejawów nieodpowiedzialnego zachowania które mówi człowiekowi, że przekroczenie granicy swoich możliwości (takie które może nawet doprowadzić do utraty życia) jest czymś co powinno być zrobione aby poczuć sie mężczyzną. Ciężko wysłowić sie na temat swoich poglądów na życie na forum, ale myśle że możecie mniej wiecej zrozumieć obrazek który mam w głowie wypowiadając slowo Survival.
Pozdrawiam
Życie to survival.Dla mnie z kolei samo słowo znacznie bliżej ma bushcraftu i psychologii niż poszukiwaniu ekstremalnych sytuacji w celu sprawdzenia jak długo dam rade coś przetrzymać.Oczywiście, lubie spędzać wiele czasu w terenie ale de facto nie miałem nigdy okazji bytować w lesie dłużej niż 8 dni.Co więcej nie wyobrażam sobie sytuacji gdzie jak wyżej wymieniony Bear Grylls wyskakiwałbym ze spadochronem, żeby pokazać że moge.Jaki w tym cel?Nie wiem.
Fascynuje mnie między innymi tzw.military survival - a więc marsze z plecakiem, repliką broni bądź bytywanie/techniki linowe/nurkowanie...ciąg dalszy nastąpi;).Dlaczego o tym wspominam?Ponieważ w militarnym survivalu często zmuszeni jesteśmy podejmować kalkulowane ryzyko. Z drugiej strony sposób w jaki staram sie żyć mówi: dwa razy upewnij sie że lina jest prawidłowo przymocowana.Militarny survival daje mi to czego być może co niektórym zbieranie znaczków,picie piwa na czas itd itd. Czemu to robie?Tradycja rodzinna ale nie będę sie rozpisywał:)
Dla mnie survival jest sposobem na życie.To jak traktuje ludzi, to czym sie odżywiam, jak traktuje siebie samego, w jaki sposób wykonuje różne czynności. Ponieważ nie chciałbym zostać zrozumiany opatrznie: pojęcie survival jest dla mnie pojęciem skupiającym całokształt naszych działań.Uczymy sie gdy brakuje nam wiedzy, ćwiczymy swoje ciało kiedy brakuje siły. Zdecydowanie odcinam SWOJE pojmowanie survivalu od wszelkich przejawów nieodpowiedzialnego zachowania które mówi człowiekowi, że przekroczenie granicy swoich możliwości (takie które może nawet doprowadzić do utraty życia) jest czymś co powinno być zrobione aby poczuć sie mężczyzną. Ciężko wysłowić sie na temat swoich poglądów na życie na forum, ale myśle że możecie mniej wiecej zrozumieć obrazek który mam w głowie wypowiadając slowo Survival.
Pozdrawiam
Ja wraz z kolegami(karoca, bados i badom) wychodzimy jak najczęściej na dwór i robimy różne rzeczy, np jeździmy na rolkach,rowerze, gramy w piłkę itp. Jednak na osiedlu mamy takiego gościa co nas wygania z placu zabaw bo jesteśmy za głośni i według niego co się stanie na osiedlu to my to zrobiliśmy. Raz jak jeździliśmy na placu na rowerach to następnego dnia krzyczał na nas bo żeśmy trawę zryli kołami. Za to jednak koło naszych bloków mamy pola, las i parę kilometrów od nas są błonia, gdzie chodzimy jak nie mamy gdzie.
Według mnie nie jestem survivalowcem, lecz tylko osobą która lubi przyrodę.
Według mnie nie jestem survivalowcem, lecz tylko osobą która lubi przyrodę.
Tak. Ten "mily pan" twierdzi ze ja urywam lusterka od samochodow i robie inne tego typu absurdalne rzeczy co jest bzdurą.
Teraz inna troche bajka:
Jednak my wykorzystujemy mlodosc. W lato wlasnie bawimy sie w chowanego, gramy w pilke co nasz kolega uwaza za "dziecinne".. Rzadko z nami wychodzi na dwor, bo mu sie nie chce. Woli sie uczyc (co prawda to tez jest prawidlowe, ale nie w wielkim stopniu) albo grac na kompie. A jak wyjdzie siedzi na hustawkach. Trudno go namowic, zeby poszedl z nami gdzies dalej, bo jak pojdzie to go ciagle cos boli itp. Ja wraz z tymi, ktorych wymienil janek wychodzimy na dwor bardzo czesto i robimy wlasnie cos takiego, jak zabawa w chowanego (to juz bylo, ale coz), a teraz w zime, szczegolnie jak jestr snieg wychodzimy, ulepilismy balwana wielkiego, zrobilismy igloo, czesta jazda na rowerze. A ja juz slyszalem, ze ktos chcial chleb na allegro kupowac , bo mu sie nie chcialo do pierkarni wyjsc.. No to juz przerasta wszystko. Potem ludzie za pare lat beda siedziec otyli w domu i w okularach (oczy popsute od komputera) i cala mlodosc, zabawy jakie kiedys byly zanikna..
Survivalowcem siebie nazwac nie moge, poniewaz nie robie extremalnych rzeczy. Lubie wybrac sie gdzies do lasu, pokombinowac robiac wlasna wedke czy teraz czytajac forum bede robil rozne rzeczy. Tak jak janek wspomnial na okolo mamy łąki, lasy, błonia z rzeka prowadzaca w las do bagien. Moge wybrac sie wlasnie w rocne te miejsca.
Podsumowujac jestem milosnikiem przyrody, szanuje las i ogolnie cala przyrode.
Pozdrawiam
Teraz inna troche bajka:
Jednak my wykorzystujemy mlodosc. W lato wlasnie bawimy sie w chowanego, gramy w pilke co nasz kolega uwaza za "dziecinne".. Rzadko z nami wychodzi na dwor, bo mu sie nie chce. Woli sie uczyc (co prawda to tez jest prawidlowe, ale nie w wielkim stopniu) albo grac na kompie. A jak wyjdzie siedzi na hustawkach. Trudno go namowic, zeby poszedl z nami gdzies dalej, bo jak pojdzie to go ciagle cos boli itp. Ja wraz z tymi, ktorych wymienil janek wychodzimy na dwor bardzo czesto i robimy wlasnie cos takiego, jak zabawa w chowanego (to juz bylo, ale coz), a teraz w zime, szczegolnie jak jestr snieg wychodzimy, ulepilismy balwana wielkiego, zrobilismy igloo, czesta jazda na rowerze. A ja juz slyszalem, ze ktos chcial chleb na allegro kupowac , bo mu sie nie chcialo do pierkarni wyjsc.. No to juz przerasta wszystko. Potem ludzie za pare lat beda siedziec otyli w domu i w okularach (oczy popsute od komputera) i cala mlodosc, zabawy jakie kiedys byly zanikna..
Survivalowcem siebie nazwac nie moge, poniewaz nie robie extremalnych rzeczy. Lubie wybrac sie gdzies do lasu, pokombinowac robiac wlasna wedke czy teraz czytajac forum bede robil rozne rzeczy. Tak jak janek wspomnial na okolo mamy łąki, lasy, błonia z rzeka prowadzaca w las do bagien. Moge wybrac sie wlasnie w rocne te miejsca.
Podsumowujac jestem milosnikiem przyrody, szanuje las i ogolnie cala przyrode.
Pozdrawiam
-
- Posty: 722
- Rejestracja: 01 lut 2008, 02:11
- Lokalizacja: Górny Śląsk
- Tytuł użytkownika: DD Hammocks
- Kontakt:
Mam synow w podobnym wieku i na szczescie sa podobnego zdabnia, ze trzeba isc w las, korzystac z laskawosci matki natury na maksa. Co do sasiadow, co to im mlodzi na blokowisku przeszkadzaja, to tacy niestety sa zawsze i wszedzie. Taki live, coz...
Gratuluje pomyslow i checi obcowania z przyroda, byle tak dalej!(o nauce tez pamietajcie )
Gratuluje pomyslow i checi obcowania z przyroda, byle tak dalej!(o nauce tez pamietajcie )