SURVIVAL GLOBALNY (Totalna apokalipsa)
Moderatorzy: Morg, GawroN, thrackan, Abscessus Perianalis, Valdi, Dąb, puchalsw
wartość umowną mają też buty. Jak przyjdzie tropikalne ocieplenie, to buty kupione dzic za 300 zł ledwo sprzedaż za 30 zł. Jaka to lokata ?
Złoto, srebro będzie zawsze w cenie. Te metale szlachetne, w głowach ludzi też sa okreslone jako wartosciowe nie od dziś, można by rzec kilku tysięycy lat.
Musiałaby nastapić ogromna katastrofa i zmiana mentalności ludzi by zupełnie nie zwracali uwagi na ten metal - co jest mniej prawdopodobne niż globalna katastrofa
Złoto, srebro będzie zawsze w cenie. Te metale szlachetne, w głowach ludzi też sa okreslone jako wartosciowe nie od dziś, można by rzec kilku tysięycy lat.
Musiałaby nastapić ogromna katastrofa i zmiana mentalności ludzi by zupełnie nie zwracali uwagi na ten metal - co jest mniej prawdopodobne niż globalna katastrofa
-
- Posty: 277
- Rejestracja: 10 lut 2010, 08:48
- Lokalizacja: Kraków
- Płeć:
- puchalsw
- Posty: 1742
- Rejestracja: 07 lis 2009, 13:36
- Lokalizacja: Zielona Białołęka
- Tytuł użytkownika: Skandynawski Oprawca
- Płeć:
Po przeczytaniu książki Droga (film tez widziałem) stwierdzam, iż z metalami szlachetnymi, w takich warunkach to ja sobie nic nie pomogę.
Broń, amunicja, żywność puszkowana, ziarna zbórz, podstawowe lekarstwa, sprzęt taki jak noże, narzędzia budowlane, buty, ciepła odzież, spiwory, koce, nafta...
Ale tez dobry fach w stylu stolarstwo, ślusarstwo, wiedza z zakresu pierwszej pomocy, czy po prostu silne mięśnie. To może być waluta, która może nam umożliwić podłączenie do mniejszych zorganizowanych społeczności, grup paramilitarnych. W pojedynkę, szanse przeżycia mogą być znikome.
Broń, amunicja, żywność puszkowana, ziarna zbórz, podstawowe lekarstwa, sprzęt taki jak noże, narzędzia budowlane, buty, ciepła odzież, spiwory, koce, nafta...
Ale tez dobry fach w stylu stolarstwo, ślusarstwo, wiedza z zakresu pierwszej pomocy, czy po prostu silne mięśnie. To może być waluta, która może nam umożliwić podłączenie do mniejszych zorganizowanych społeczności, grup paramilitarnych. W pojedynkę, szanse przeżycia mogą być znikome.
F..k it, I'll Do It Myself!
Mój dziadek trzymał na okoliczność wojny sól, powtarzał , że jak wojna będzie to się zawsze wymieni. Do tego nafta i mnóstwo zapałek. Metale szlachetne , moim zdaniem są niezbyt trafioną inwestycją, pomimo nawet tego , że łatwo je transportować. A najważniejszą inwestycją której nam nikt nie ukradnie, jest wiedza.
https://www.instagram.com/whittling_bushcraft/
Cała tajemnica wiedzy puszczańskiej, tkwi tylko i wyłącznie w chęci jej zdobycia. Nie są potrzebne do tego niezmierzone odmęty pierwotnej puszczy. Nie jest potrzebny super sprzęt czy ubranie rodem z kosmicznych technologi. Wystarczy chcieć, oglądać, czytać i próbować. Nie zrażać się niepowodzeniami. Proste - ale to cała tajemnica. Szkoda, że większość adeptów leśnej ścieżki nie potrafi tego zrozumieć...
"Płyń pod prąd - z prądem płyną tylko śmieci "
Cała tajemnica wiedzy puszczańskiej, tkwi tylko i wyłącznie w chęci jej zdobycia. Nie są potrzebne do tego niezmierzone odmęty pierwotnej puszczy. Nie jest potrzebny super sprzęt czy ubranie rodem z kosmicznych technologi. Wystarczy chcieć, oglądać, czytać i próbować. Nie zrażać się niepowodzeniami. Proste - ale to cała tajemnica. Szkoda, że większość adeptów leśnej ścieżki nie potrafi tego zrozumieć...
"Płyń pod prąd - z prądem płyną tylko śmieci "
czyli lepiej mieć złoto niż wiedzę, ciekawe rozumowanie , nie powiem . Im większa wiedza tym więcej dóbr uda się zorganizować...
https://www.instagram.com/whittling_bushcraft/
Cała tajemnica wiedzy puszczańskiej, tkwi tylko i wyłącznie w chęci jej zdobycia. Nie są potrzebne do tego niezmierzone odmęty pierwotnej puszczy. Nie jest potrzebny super sprzęt czy ubranie rodem z kosmicznych technologi. Wystarczy chcieć, oglądać, czytać i próbować. Nie zrażać się niepowodzeniami. Proste - ale to cała tajemnica. Szkoda, że większość adeptów leśnej ścieżki nie potrafi tego zrozumieć...
"Płyń pod prąd - z prądem płyną tylko śmieci "
Cała tajemnica wiedzy puszczańskiej, tkwi tylko i wyłącznie w chęci jej zdobycia. Nie są potrzebne do tego niezmierzone odmęty pierwotnej puszczy. Nie jest potrzebny super sprzęt czy ubranie rodem z kosmicznych technologi. Wystarczy chcieć, oglądać, czytać i próbować. Nie zrażać się niepowodzeniami. Proste - ale to cała tajemnica. Szkoda, że większość adeptów leśnej ścieżki nie potrafi tego zrozumieć...
"Płyń pod prąd - z prądem płyną tylko śmieci "
nie, nie absolutnie tak nie twierdzę.
Tylko z wiedza podobnie jak ze złotem. Jak jesteś dziś głodny, to jeszcze w drodze wymienisz się z kimś na kromkę chleba. Jak głód będzie tak duzy, że nikt nie będzie chciał się mieniać to może czasem i nie będzie czasu na korzystanie z wiedzy. Bo jak nie wiesz co będzie bardziej w cenie z szlachetnych elementów: złoto, sól, woda, diamenty, rubiny tak samo nie wiesz jaki zasób wiedzy będzie najcenniejszy,
Natomiast kiedy i złoto w cenie, to wiedza czasem też.
jakby nie patrzeć to historia uczy nas, ze to nie zawsze ten z tą wiedzą wygrywał. Wiedza czasem była przekleństwem podobnie jak złoto.
zamknięty, uwieziony - tak długo aż nie odkryjesz, niewymyślisz czegoś czego od ciebie oczekują.
świat jest zbyt skomplikowany - by tylko jedno decydowało o szansach przeżycia. bo trzeba tez mieć wiedzę by to złoto właściwie spożytkować i zabezpieczyć przed kradzieżą.
Tylko z wiedza podobnie jak ze złotem. Jak jesteś dziś głodny, to jeszcze w drodze wymienisz się z kimś na kromkę chleba. Jak głód będzie tak duzy, że nikt nie będzie chciał się mieniać to może czasem i nie będzie czasu na korzystanie z wiedzy. Bo jak nie wiesz co będzie bardziej w cenie z szlachetnych elementów: złoto, sól, woda, diamenty, rubiny tak samo nie wiesz jaki zasób wiedzy będzie najcenniejszy,
Natomiast kiedy i złoto w cenie, to wiedza czasem też.
jakby nie patrzeć to historia uczy nas, ze to nie zawsze ten z tą wiedzą wygrywał. Wiedza czasem była przekleństwem podobnie jak złoto.
zamknięty, uwieziony - tak długo aż nie odkryjesz, niewymyślisz czegoś czego od ciebie oczekują.
świat jest zbyt skomplikowany - by tylko jedno decydowało o szansach przeżycia. bo trzeba tez mieć wiedzę by to złoto właściwie spożytkować i zabezpieczyć przed kradzieżą.
-
- Posty: 722
- Rejestracja: 25 paź 2009, 10:06
- Lokalizacja: z kanapy przed TV
- Tytuł użytkownika: awski
- Płeć:
W siurwiwajlu globalnym jest jak w klasycznym oszczędzaniu. Podstawowa zasada mówi, że nie wkłada się wszystkich jajek do jednego kosza. Złoto w połączeniu z innymi środkami jest okej, samo złoto to błąd. To samo można powiedzieć o akcjach, nieruchomościach oraz konserwach.
Dębie, o jakiej wiedzy mówisz?
Dębie, o jakiej wiedzy mówisz?
Im szerszy zakres wiedzy tym lepiej. Ciesielstwo , ślusarstwo, ogrodnictwo, traperstwo itp. Chociaż historia pokazuje , że umiejętność manipulacji i wpływania na ludzi ma często większą cenę.
https://www.instagram.com/whittling_bushcraft/
Cała tajemnica wiedzy puszczańskiej, tkwi tylko i wyłącznie w chęci jej zdobycia. Nie są potrzebne do tego niezmierzone odmęty pierwotnej puszczy. Nie jest potrzebny super sprzęt czy ubranie rodem z kosmicznych technologi. Wystarczy chcieć, oglądać, czytać i próbować. Nie zrażać się niepowodzeniami. Proste - ale to cała tajemnica. Szkoda, że większość adeptów leśnej ścieżki nie potrafi tego zrozumieć...
"Płyń pod prąd - z prądem płyną tylko śmieci "
Cała tajemnica wiedzy puszczańskiej, tkwi tylko i wyłącznie w chęci jej zdobycia. Nie są potrzebne do tego niezmierzone odmęty pierwotnej puszczy. Nie jest potrzebny super sprzęt czy ubranie rodem z kosmicznych technologi. Wystarczy chcieć, oglądać, czytać i próbować. Nie zrażać się niepowodzeniami. Proste - ale to cała tajemnica. Szkoda, że większość adeptów leśnej ścieżki nie potrafi tego zrozumieć...
"Płyń pod prąd - z prądem płyną tylko śmieci "
Wydaje mi się, że w obliczu upadku cywilizacji najważniejszą wiedzą jaką warto pamiętać jest ta, że pierwsi giną ci co wierzą w "święte prawo własności".
Tak z ciekawości, czy któryś z Was zapoznał się ze wspomnieniami ludzi którzy przeżyli rewolucję bolszewicką ? Albo suszę w Ugandzie ? Albo najazd Mongołów ? Jesteście chyba nazbyt cywilizowani by uwierzyć, że ktoś może bardziej łupić niż Urząd Podatkowy.
Tak z ciekawości, czy któryś z Was zapoznał się ze wspomnieniami ludzi którzy przeżyli rewolucję bolszewicką ? Albo suszę w Ugandzie ? Albo najazd Mongołów ? Jesteście chyba nazbyt cywilizowani by uwierzyć, że ktoś może bardziej łupić niż Urząd Podatkowy.
-
- Posty: 722
- Rejestracja: 25 paź 2009, 10:06
- Lokalizacja: z kanapy przed TV
- Tytuł użytkownika: awski
- Płeć:
Mały update do tej wiadomości:
Chiny oficjalnie ostrzegły Stany Zjednoczone, iż planowany atak na Pakistan będzie rozumiany jako akt agresji przeciw Pekinowi. To szorstkie ostrzeżenie jest pierwszym jawnym strategicznym ultimatum otrzymanym przez Stany Zjednoczone od pół wieku, cofając się do Sowieckich ostrzeżeń podczas kryzysu berlińskiego lat 1958-1961, i ukazuje realne zagrożenie powszechną wojną wyrastającą ze zderzenia amerykańsko-pakistańskiego.
"Każdy atak na Pakistan będzie rozumiany jako atak na Chiny "
Tłumaczenie na polską mowę jest do przeczytania w całości na bardzo fajnym blogu prowadzonym przez kolegę Zezowatego Zorro:
http://zezorro.blogspot.com/
Polecam lekturę oraz całego bloga
Ledwie 20 maja sobie skrobnąłem co tam mi ślina na język przyniosła, a już 22-go pojawił się (oczywiście nie w naszych mediach, gdzie królował pojedynek Pudziana i Gwiazdy Tańczą na Lodzie) taki oto news:Ciek pisze: Zdarzenia w Syrii, Libii oraz reality show „Śmierć Osamy” ostatecznie chyba umożliwiły rozszyfrowanie przeciętnemu człowiekowi układanki obrazującej naszą przyszłość, która nie jest wesoła. Pomimo przyznania Obamie Nobla nie udało się z niego zrobić Gorbaczowa i pierestrojki w USA nie będzie. Co tutaj dużo mówić, Wielki Brat nawet za demokratów rozwija skrzydła, poza zbrojną obroną wartości lollara, o przepraszam, dolara, przyjął jawny scenariusz konfrontacyjny z Chinami. Do czego to prowadzi ciężko powiedzieć. Jeśli uznamy, że tarcza antyrakietowa jest elementem ofensywnym to ... Może nawet lepiej się nie zastanawiać, w każdym razie może być gorąco, nawet do 300000 stopni Celsjusza jeśli pamięć mnie nie zwodzi, więc warto zawczasu kupić olejek do opalania
Chiny oficjalnie ostrzegły Stany Zjednoczone, iż planowany atak na Pakistan będzie rozumiany jako akt agresji przeciw Pekinowi. To szorstkie ostrzeżenie jest pierwszym jawnym strategicznym ultimatum otrzymanym przez Stany Zjednoczone od pół wieku, cofając się do Sowieckich ostrzeżeń podczas kryzysu berlińskiego lat 1958-1961, i ukazuje realne zagrożenie powszechną wojną wyrastającą ze zderzenia amerykańsko-pakistańskiego.
"Każdy atak na Pakistan będzie rozumiany jako atak na Chiny "
Tłumaczenie na polską mowę jest do przeczytania w całości na bardzo fajnym blogu prowadzonym przez kolegę Zezowatego Zorro:
http://zezorro.blogspot.com/
Polecam lekturę oraz całego bloga
- Armat
- Posty: 439
- Rejestracja: 05 sty 2011, 16:37
- Lokalizacja: Warszawa
- Tytuł użytkownika: Technokrata
- Płeć:
Super. Czas isc na ekspresowy kurs chinskiego, robic zapasy chinskich zupek i kupic chinski zestaw survivalowy bo nie bedzie fajnie.Ciek pisze:Ledwie 20 maja sobie skrobnąłem co tam mi ślina na język przyniosła, a już 22-go pojawił się (oczywiście nie w naszych mediach, gdzie królował pojedynek Pudziana i Gwiazdy Tańczą na Lodzie) taki oto news:
Olejek do opalania na wypadek duzego czerwonego grzyba? Dobry pomysl, byle ten olejek mial duza zawartosc olowiu.
It's not a bug, it's a feature!
Survival is no fun. If it is fun, that means you are camping.
Survival is no fun. If it is fun, that means you are camping.
- Armat
- Posty: 439
- Rejestracja: 05 sty 2011, 16:37
- Lokalizacja: Warszawa
- Tytuł użytkownika: Technokrata
- Płeć:
Kwestia sporna.orety pisze:ołów jest szkodliwy
Wolalbym sie pobrudzic olowiem, niz miec wypieki od promieniowania.
To rozpatrzmy to bardziej pod katem survivalu.
Wiecie, ze niedlugo spadnie atomowka niedaleko, ale na tyle daleko, ze mamy szanse przetrwac wybuch.
Co robicie?
It's not a bug, it's a feature!
Survival is no fun. If it is fun, that means you are camping.
Survival is no fun. If it is fun, that means you are camping.
Armat : Mieszkałem pół życia między trzema stuprocentowymi celami dla amerykańskich atomówek. Przywykłem nie zwracać na ten problem uwagi. Śmierć przez odparowanie jest na tle innych na tyle przyjemna, że nie ma sensu się przed nią zbytnio wzdragać.
Ciek : "1283 poważne ostrzeżenie ze strony Chin" może w USA wzbudzić jedynie śmiech. Jeszcze w późnych latach 70tych ubiegłego wieku Chińczycy miotali takimi ostrzeżeniami z każdej możliwej okazji i Amerykanie przywykli. Z militarnego punktu widzenia Chiny wciąż są karłem, a cały kluczowy przemysł mają skupiony w tak niewielu miejscach, że jedna salwa z jednego okrętu typu Ohio i wszyscy tam wracają do dymarek. Naprawdę poważne ostrzeżenia są przekazywane po cichu, a głośno pręży się muskuły tylko na użytek wewnętrzny, gdy trzeba uspokoić masy zaniepokojone skutkami pękającej bańki inwestycyjnej.
Ciek : "1283 poważne ostrzeżenie ze strony Chin" może w USA wzbudzić jedynie śmiech. Jeszcze w późnych latach 70tych ubiegłego wieku Chińczycy miotali takimi ostrzeżeniami z każdej możliwej okazji i Amerykanie przywykli. Z militarnego punktu widzenia Chiny wciąż są karłem, a cały kluczowy przemysł mają skupiony w tak niewielu miejscach, że jedna salwa z jednego okrętu typu Ohio i wszyscy tam wracają do dymarek. Naprawdę poważne ostrzeżenia są przekazywane po cichu, a głośno pręży się muskuły tylko na użytek wewnętrzny, gdy trzeba uspokoić masy zaniepokojone skutkami pękającej bańki inwestycyjnej.
- Armat
- Posty: 439
- Rejestracja: 05 sty 2011, 16:37
- Lokalizacja: Warszawa
- Tytuł użytkownika: Technokrata
- Płeć:
Chyba nie chodzi ci o chorobę popromienna? Nie jest zbyt fajna.zmęczon pisze:Armat : Mieszkałem pół życia między trzema stuprocentowymi celami dla amerykańskich atomówek. Przywykłem nie zwracać na ten problem uwagi. Śmierć przez odparowanie jest na tle innych na tyle przyjemna, że nie ma sensu się przed nią zbytnio wzdragać.
Oczywiscie, ze kantonski. Po co komu mandarynski na wojnie?puchalsw pisze:To najpierw zdecyduj, czy to ma być dialekt kantoński, czy mandaryńskiArmat pisze: Czas isc na ekspresowy kurs chinskiego
It's not a bug, it's a feature!
Survival is no fun. If it is fun, that means you are camping.
Survival is no fun. If it is fun, that means you are camping.
-
- Posty: 722
- Rejestracja: 25 paź 2009, 10:06
- Lokalizacja: z kanapy przed TV
- Tytuł użytkownika: awski
- Płeć:
Olejek do opalania z ołowiem to sprytny plan. W Japonii teraz ponoć cieszą się popularnością gadżety w stylu liczników Geigera tak więc i to szybko by schodziło. Gdyby jeszcze rozlewać Nuka - Colę to może w końcu dałoby się wzbogacić.
Na czas wojenny myślę, że całkiem przydatnym gadżetem byłyby również znane z serialu Allo - Allo serowe zatyczki do uszu. Otóż bez wątpienia po obu stronach, bez względu na to kim one będą, mówić się będzie dużo i kwieciście o potrzebie obrony wiary/ojczyzny/ziemi/rasy/demokracji/niedemokracji/dziedzictwa kulturowego/historycznego/dolara/euro/jena/rubla/zimbabwiańskiego stylu życia itp. itd. a najlepszą gwarancją, że się człowiek nie da na to nabrać i nie poleci z uśmiechem na paszczy wprost pod CKM jest przecież w ogóle tego nie słyszeć
Zmęczon, sytuacja jest nieco odmienna niż 40 lat temu. Teraz Chiny są największym wierzycielem US. Co się stanie z amerykańskim snem jeśli przestaną bawić się w sponsora? Co będzie gdy pozwoli się im nadal rozwijać w takim tempie? Jak będzie wyglądać dolar gdy zażądają spłaty nie kupując jednocześnie obligacji wydrukowanych na pokrycie kosztów tej spłaty? Czasy są niezwykle ciekawe ale smutna prawda jest taka, że szary człowiek g...o wie o otaczającej go rzeczywistości, dostaje tylko papkę. Papkę informacyjną z telewizora i sieci, papkowate wykształcenie, zagryza papką spożywczą do jedzenia i sobie tak żyje, a strzygą go na wszystkim bardziej niż owieczki na wełnę. Kiedyś przynajmniej mieliśmy Radio Wolna Europa, dziś pewnych rzeczy możemy się tylko domyślać, no, chyba że ktoś faktycznie kupuje newsa, że bomby lecą bo się beduinom znudziło podmacywanie wielbłądów i teraz chcą demokracji.
Na czas wojenny myślę, że całkiem przydatnym gadżetem byłyby również znane z serialu Allo - Allo serowe zatyczki do uszu. Otóż bez wątpienia po obu stronach, bez względu na to kim one będą, mówić się będzie dużo i kwieciście o potrzebie obrony wiary/ojczyzny/ziemi/rasy/demokracji/niedemokracji/dziedzictwa kulturowego/historycznego/dolara/euro/jena/rubla/zimbabwiańskiego stylu życia itp. itd. a najlepszą gwarancją, że się człowiek nie da na to nabrać i nie poleci z uśmiechem na paszczy wprost pod CKM jest przecież w ogóle tego nie słyszeć
Zmęczon, sytuacja jest nieco odmienna niż 40 lat temu. Teraz Chiny są największym wierzycielem US. Co się stanie z amerykańskim snem jeśli przestaną bawić się w sponsora? Co będzie gdy pozwoli się im nadal rozwijać w takim tempie? Jak będzie wyglądać dolar gdy zażądają spłaty nie kupując jednocześnie obligacji wydrukowanych na pokrycie kosztów tej spłaty? Czasy są niezwykle ciekawe ale smutna prawda jest taka, że szary człowiek g...o wie o otaczającej go rzeczywistości, dostaje tylko papkę. Papkę informacyjną z telewizora i sieci, papkowate wykształcenie, zagryza papką spożywczą do jedzenia i sobie tak żyje, a strzygą go na wszystkim bardziej niż owieczki na wełnę. Kiedyś przynajmniej mieliśmy Radio Wolna Europa, dziś pewnych rzeczy możemy się tylko domyślać, no, chyba że ktoś faktycznie kupuje newsa, że bomby lecą bo się beduinom znudziło podmacywanie wielbłądów i teraz chcą demokracji.
Jeśli Chińczycy przestaną się bawić w sponsora to popełnią w ten sposób samobójstwo. Brak rynku zbytu to zamkniecie fabryk i kilkaset milionów ludzi bez pracy i perspektyw na raz. Z mniejszych powodów tam się zaczynały rewolucje.
A co do medialnej papki to warto zauważyć, że jak media trąbią o jakimś niebezpieczeństwie, to znak że ono już nie istnieje. Nikt nie lubi być straszony bez dawania nadziei. Czyli media jesli by trąbiły o niebezpieczeństwach na które nie ma antidotum, to straciłyby słuchaczy. Jeśli nic się nie da zrobić to po co się denerwować ? Dlatego w mediach zawsze trąbią tak, że oto jakiś profesor wieszczy zagrożenie i że za drobną opłatą on to zagrożenie chwacko usunie. Dajcie mu grant na Xmln$ a on poradzi sobie z ptasią grypą/globalnym ociepleniem/szrotowiaczkiem kasztanowiaczkiem/homofobią/chorobą szalonych krów etc. Inkasuje publiczne pieniądze, dzieli się zarobkiem z pomocnymi dziennikarzami a szrotowiaczka wydziobują sikorki i już w mediach inny profesor zaczyna się przysysać do naszych portfeli.
A prawdziwe niebezpieczeństwa, to te na które nie mamy antidotum, te na które żaden profesor nie dostanie grantu, bo są niewyobrażalne.
A co do medialnej papki to warto zauważyć, że jak media trąbią o jakimś niebezpieczeństwie, to znak że ono już nie istnieje. Nikt nie lubi być straszony bez dawania nadziei. Czyli media jesli by trąbiły o niebezpieczeństwach na które nie ma antidotum, to straciłyby słuchaczy. Jeśli nic się nie da zrobić to po co się denerwować ? Dlatego w mediach zawsze trąbią tak, że oto jakiś profesor wieszczy zagrożenie i że za drobną opłatą on to zagrożenie chwacko usunie. Dajcie mu grant na Xmln$ a on poradzi sobie z ptasią grypą/globalnym ociepleniem/szrotowiaczkiem kasztanowiaczkiem/homofobią/chorobą szalonych krów etc. Inkasuje publiczne pieniądze, dzieli się zarobkiem z pomocnymi dziennikarzami a szrotowiaczka wydziobują sikorki i już w mediach inny profesor zaczyna się przysysać do naszych portfeli.
A prawdziwe niebezpieczeństwa, to te na które nie mamy antidotum, te na które żaden profesor nie dostanie grantu, bo są niewyobrażalne.
-
- Posty: 722
- Rejestracja: 25 paź 2009, 10:06
- Lokalizacja: z kanapy przed TV
- Tytuł użytkownika: awski
- Płeć:
No więc zaczęło się, a właściwie to się nie zaczęło bo trwa to już od jakiegoś czasu tylko dopiero teraz chyba już nawet przeciętny przedstawiciel tzw. "ciemnego ludu"; zwykła gospodyni domowa jak to lubią nas określać miłościwie nam panujący, zauważył, że król jest nagi.
Co prawda planeta Nimabimbru nie przyleciała, nie zostaliśmy ustrzeleni strumieniem promieni gamma z jakieś niedalekiej gwiazdy, najeźdźcy z Planety X nas jeszcze nie najechali, a przebiegunowania brak więc kompasy nadal działają, jednak świat nieuchronnie i coraz prędzej pogrąża się w szaleństwie i chaosie, jak można się było spodziewać, finansowym. W sumie miałem napisać, że w końcu jest wesoło ale nie jest, robi się coraz bardziej straszno.
Wielki Brat triumfalnie ogłosił, że jest już ok. i może się zadłużać coraz bardziej tym razem do skromnego poziomu 14 bilionów i 300 miliardów dolarów. Świat został zatem przez USA uratowany już któryś tam raz, i to nawet zanim do akcji wkroczył Superman i chłopaki US Army, przynajmniej na skalę globalną. Niestety, chętnych do wykupu obligacji nawet na te skromne kwoty brak więc 2/3 trzeba będzie dodrukować, po cichu robiąc QE3. Jakoś świat nie odpowiedział na to zbyt optymistycznie, zapewne za podszeptami defetystycznie nastawionych Iluminatów
Ciężko cokolwiek sensownego powiedzieć o czekającej nas przyszłości. Myślę, że już nawet cyganki nie potrafią nic wywróżyć, a co dopiero ciemny ludek Ciek. Od mówienia sensownie są przecież profesjonaliści; Expander, OpenFinance i inni, którzy chętnie doradzą stabilny i bezpieczny kredyt , na inwestycję, która nigdy nie traci na wartości z funduszowym zabezpieczeniem, które pomimo okresowych wahań zawsze wzrasta, bo giełda zawsze rośnie, jak rak. To, że np. Nikkei spada nieprzerwanie od ćwierć wieku to właściwie tylko wyjątek od reguły, poza tym pewne kiedyś wzrośnie, bo w końcu nic nie trwa wiecznie I to wszystko za symboliczną tylko prowizję, więc warto
Myśląc co się będzie żarło za jakiś tam czas trzeba zawsze wziąć pod uwagę, że lokalnie nasza kondycja przedstawia się znakomicie, a i długookresowo dzięki mądremu planowaniu i rozsądnemu gospodarowaniu nasz byt jest zapewniony. Trzeba przyznać, że fundamenty mamy solidne, a jak wiadomo bez mocnych fundamentów dobrobytu nikt nie zbuduje. Mamy duże rezerwy walutowe w najsilniejszej i najstabilniejszej walucie świata – 45% i 40% w lokalnym tytanie stabilności - euro. No ale złoto też mamy, całe 103 tony, co lokuje nas per capita nieco dalej niż lokalne mocarstwo gospodarcze - Rumunia i jeszcze dalej niż imperium kontynentalne – Grecja ale jest to ilość spora. W stosunku do PKB wypadamy nieco gorzej bo za Mozambikiem, Seszelami, Senegalem i Vanuatu (???) ale też nie jest w sumie źle bo 87 miejsce w światowym rankingu to całkiem niezły wynik. Można powiedzieć, że mieszkańcy pokryzysowej Argentyny, Suazi i Kostaryki tylko wąchają nasz smród gdy niemiłosiernie wyprzedzamy ich w światowym wyścigu do powszechnego dobrobytu i szczęścia . Drobne problemy organizacyjne sprawiły, że na naszych 300 tysiącach kilometrów kwadratowych Ojczyzny nie byliśmy stanie wygospodarować kilku metrów sześciennych powierzchni magazynowej i nasze rezerwy złota trzymać musimy w Londynie ale to się chyba w sumie szczęśliwie składa. Jak wiadomo, Polak to złodziej, a na Brytyjczykach zawsze mogliśmy polegać jak, nie przymierzając, na Zawiszy więc jest okej bo depozyt w banku jest pewny jak … właściwie jak depozyt w banku bo nic pewniejszego nie ma. I te wszystkie czynniki znajdują odzwierciedlenie w dynamicznych i gwałtownych wzrostach na giełdzie bo ekonomia pretenduje do tytułu nauki ścisłej, a zatem nic bez powodu się w niej nie dzieje
No, to tyle tytułem drobnej, codziennej złośliwości. Właściwie to można byłoby naśmiewać się praktycznie bez końca nad paranoją otaczającego nas świata ale jest to bezsensowne marnowanie własnej energii. Lepiej sobie coś z Monty Pythona pooglądać w wolnym czasie. Żaden człowiek nie jest w stanie powstrzymać lawiny, która go porwała, pozostaje tylko próbować rozpaczliwie utrzymać się blisko powierzchni.
Temat odświeżam bo wydarzenia gwałtownie nabierają tempa. Nie boję się przyznać, że myliłem się wiele razy będąc przekonanym, że mamy przed sobą jeszcze kilka w miarę stabilnych lat względnego spokoju zanim wszyscy pokażą puste kieszenie, zbankrutują i wrócimy najprawdopodobniej do jakieś formy feudalizmu, różniącej się od poprzedniej głównie tym, że zamiast dziesięciny będzie dziewięćdziesięcina ale nie doceniałem tempa współczesnej gospodarki. Miałem też cichą nadzieję na jako taką niezależność Polszy od gospodarki światowej co pozwoliłoby nam spokojnie dociągnąć przynajmniej do igrzysk w 2012 r. ale i to wydaje się chyba coraz mniej realne. ot, takie uroki globalizacji.
Myślę, że ze względu na dynamikę zmian współczesnego świata warto chyba zmienić nawyki rozmyślania nad swoim życiem i czynienia solidnych postanowień tylko noworocznie Temat o globalnym survivalu jest wciąż aktualny, a koniec świata nie jest zjawiskiem hipotetycznym, on cały czas trwa. Historia cywilizacji zawsze przedstawiała się sinusoidalnie, po oświeconym czasie starożytności przyszło ponad tysiąc lat mroków średniowiecza. Wydaje się, że formuła państwa demokratycznego, w którym osobiście upatruję przyczyn kryzysu o czym napisałem w kilku zdaniach w komentarzach z drugiego linku, a nie chcę się powtarzać, doszła do ściany, a kryzys finansowy jest kwestią wtórną. Trzeba tylko pamiętać o trzech rzeczach. Po pierwsze, że zanim gruby schudnie, chudy zdechnie i żadne klikanie w Pajacyka mu nie pomoże. Po drugie, że jak ktoś umie liczyć to powinien liczyć na siebie. Po trzecie, że oglądając film z wypadku samochodowego, przeciętny odbiorca twierdzi, że widzi wypadek, a w przypadku relacji poklatkowej większość twierdzi, że ogląda pokaz slajdów. Nie dajcie się zatem nabrać, że widzicie pokaz slajdów, bo w rzeczywistości oglądamy wypadek i jesteśmy w czarnej du…e, a światła w tunelu nie widać
Co prawda planeta Nimabimbru nie przyleciała, nie zostaliśmy ustrzeleni strumieniem promieni gamma z jakieś niedalekiej gwiazdy, najeźdźcy z Planety X nas jeszcze nie najechali, a przebiegunowania brak więc kompasy nadal działają, jednak świat nieuchronnie i coraz prędzej pogrąża się w szaleństwie i chaosie, jak można się było spodziewać, finansowym. W sumie miałem napisać, że w końcu jest wesoło ale nie jest, robi się coraz bardziej straszno.
Wielki Brat triumfalnie ogłosił, że jest już ok. i może się zadłużać coraz bardziej tym razem do skromnego poziomu 14 bilionów i 300 miliardów dolarów. Świat został zatem przez USA uratowany już któryś tam raz, i to nawet zanim do akcji wkroczył Superman i chłopaki US Army, przynajmniej na skalę globalną. Niestety, chętnych do wykupu obligacji nawet na te skromne kwoty brak więc 2/3 trzeba będzie dodrukować, po cichu robiąc QE3. Jakoś świat nie odpowiedział na to zbyt optymistycznie, zapewne za podszeptami defetystycznie nastawionych Iluminatów
Ciężko cokolwiek sensownego powiedzieć o czekającej nas przyszłości. Myślę, że już nawet cyganki nie potrafią nic wywróżyć, a co dopiero ciemny ludek Ciek. Od mówienia sensownie są przecież profesjonaliści; Expander, OpenFinance i inni, którzy chętnie doradzą stabilny i bezpieczny kredyt , na inwestycję, która nigdy nie traci na wartości z funduszowym zabezpieczeniem, które pomimo okresowych wahań zawsze wzrasta, bo giełda zawsze rośnie, jak rak. To, że np. Nikkei spada nieprzerwanie od ćwierć wieku to właściwie tylko wyjątek od reguły, poza tym pewne kiedyś wzrośnie, bo w końcu nic nie trwa wiecznie I to wszystko za symboliczną tylko prowizję, więc warto
Myśląc co się będzie żarło za jakiś tam czas trzeba zawsze wziąć pod uwagę, że lokalnie nasza kondycja przedstawia się znakomicie, a i długookresowo dzięki mądremu planowaniu i rozsądnemu gospodarowaniu nasz byt jest zapewniony. Trzeba przyznać, że fundamenty mamy solidne, a jak wiadomo bez mocnych fundamentów dobrobytu nikt nie zbuduje. Mamy duże rezerwy walutowe w najsilniejszej i najstabilniejszej walucie świata – 45% i 40% w lokalnym tytanie stabilności - euro. No ale złoto też mamy, całe 103 tony, co lokuje nas per capita nieco dalej niż lokalne mocarstwo gospodarcze - Rumunia i jeszcze dalej niż imperium kontynentalne – Grecja ale jest to ilość spora. W stosunku do PKB wypadamy nieco gorzej bo za Mozambikiem, Seszelami, Senegalem i Vanuatu (???) ale też nie jest w sumie źle bo 87 miejsce w światowym rankingu to całkiem niezły wynik. Można powiedzieć, że mieszkańcy pokryzysowej Argentyny, Suazi i Kostaryki tylko wąchają nasz smród gdy niemiłosiernie wyprzedzamy ich w światowym wyścigu do powszechnego dobrobytu i szczęścia . Drobne problemy organizacyjne sprawiły, że na naszych 300 tysiącach kilometrów kwadratowych Ojczyzny nie byliśmy stanie wygospodarować kilku metrów sześciennych powierzchni magazynowej i nasze rezerwy złota trzymać musimy w Londynie ale to się chyba w sumie szczęśliwie składa. Jak wiadomo, Polak to złodziej, a na Brytyjczykach zawsze mogliśmy polegać jak, nie przymierzając, na Zawiszy więc jest okej bo depozyt w banku jest pewny jak … właściwie jak depozyt w banku bo nic pewniejszego nie ma. I te wszystkie czynniki znajdują odzwierciedlenie w dynamicznych i gwałtownych wzrostach na giełdzie bo ekonomia pretenduje do tytułu nauki ścisłej, a zatem nic bez powodu się w niej nie dzieje
No, to tyle tytułem drobnej, codziennej złośliwości. Właściwie to można byłoby naśmiewać się praktycznie bez końca nad paranoją otaczającego nas świata ale jest to bezsensowne marnowanie własnej energii. Lepiej sobie coś z Monty Pythona pooglądać w wolnym czasie. Żaden człowiek nie jest w stanie powstrzymać lawiny, która go porwała, pozostaje tylko próbować rozpaczliwie utrzymać się blisko powierzchni.
Temat odświeżam bo wydarzenia gwałtownie nabierają tempa. Nie boję się przyznać, że myliłem się wiele razy będąc przekonanym, że mamy przed sobą jeszcze kilka w miarę stabilnych lat względnego spokoju zanim wszyscy pokażą puste kieszenie, zbankrutują i wrócimy najprawdopodobniej do jakieś formy feudalizmu, różniącej się od poprzedniej głównie tym, że zamiast dziesięciny będzie dziewięćdziesięcina ale nie doceniałem tempa współczesnej gospodarki. Miałem też cichą nadzieję na jako taką niezależność Polszy od gospodarki światowej co pozwoliłoby nam spokojnie dociągnąć przynajmniej do igrzysk w 2012 r. ale i to wydaje się chyba coraz mniej realne. ot, takie uroki globalizacji.
Myślę, że ze względu na dynamikę zmian współczesnego świata warto chyba zmienić nawyki rozmyślania nad swoim życiem i czynienia solidnych postanowień tylko noworocznie Temat o globalnym survivalu jest wciąż aktualny, a koniec świata nie jest zjawiskiem hipotetycznym, on cały czas trwa. Historia cywilizacji zawsze przedstawiała się sinusoidalnie, po oświeconym czasie starożytności przyszło ponad tysiąc lat mroków średniowiecza. Wydaje się, że formuła państwa demokratycznego, w którym osobiście upatruję przyczyn kryzysu o czym napisałem w kilku zdaniach w komentarzach z drugiego linku, a nie chcę się powtarzać, doszła do ściany, a kryzys finansowy jest kwestią wtórną. Trzeba tylko pamiętać o trzech rzeczach. Po pierwsze, że zanim gruby schudnie, chudy zdechnie i żadne klikanie w Pajacyka mu nie pomoże. Po drugie, że jak ktoś umie liczyć to powinien liczyć na siebie. Po trzecie, że oglądając film z wypadku samochodowego, przeciętny odbiorca twierdzi, że widzi wypadek, a w przypadku relacji poklatkowej większość twierdzi, że ogląda pokaz slajdów. Nie dajcie się zatem nabrać, że widzicie pokaz slajdów, bo w rzeczywistości oglądamy wypadek i jesteśmy w czarnej du…e, a światła w tunelu nie widać
To może też coś dorzucę - http://vod.gazetapolska.pl/330-zatrzymanie-starucha
Rudy pokazuje co potrafi najlepiej.
Rudy pokazuje co potrafi najlepiej.
Oj tu coś nie bardzo. Może całego przebiegunowania nie było, ale oś ziemi przesunęła się o kilka stopni i kompasu już nie wskazują dokładnej "północy". Dla nas nie ma to praktycznie żadnego znaczenia, ale na niektórych lotniskach trzeba było przemalowywać pasy i konfigurować od nowa współrzędne. To samo dotyczy statków morskich.Ciek pisze:a przebiegunowania brak więc kompasy nadal działają
Coś w tym jest, ale właściwie średniowiecze nie było aż tak zacofane jak nam wmawiali na lekcjach historii. Mnóstwo wynalazków i ulepszeń powstało właśnie w tym okresie, a pod niektórymi względami średniowiecze było bardziej "cywilizowane" niż późniejszy renesansCiek pisze:. Historia cywilizacji zawsze przedstawiała się sinusoidalnie, po oświeconym czasie starożytności przyszło ponad tysiąc lat mroków średniowiecza.
rob30 może coś na ten temat powiedzieć więcej. Ostatnio przez godzinę stał i nam to mówił na przemian udając monkey-mana oraz wtrącając inne podobne mądrościCiek pisze:Po drugie, że jak ktoś umie liczyć to powinien liczyć na siebie.
O! I to jest bardzo dobre wyjaśnienie sytuacji światowej. Najgorsze jest to, że ludzie którzy widzą cały "wypadek" i chcą wprowadzić jakieś radykalne zmiany są odrzucani ze społeczeństwa bo są zbyt inni od ciemnej masy ludu.Ciek pisze:e. Po trzecie, że oglądając film z wypadku samochodowego, przeciętny odbiorca twierdzi, że widzi wypadek, a w przypadku relacji poklatkowej większość twierdzi, że ogląda pokaz slajdów. Nie dajcie się zatem nabrać, że widzicie pokaz slajdów, bo w rzeczywistości oglądamy wypadek i jesteśmy w czarnej du…e, a światła w tunelu nie widać
W obliczu takiej wizji i ogromu argumentów stwierdzam, że najlepszym rozwiązaniem może rzeczywiście być to co sam kiedyś napisałeś - uczyć się hiszpańskiego i spier***ać Byle szybciej.
“All good things are wild and free.” Henry David Thoreau