Jak nie przepłacać za sprzęt
Moderatorzy: Morg, GawroN, thrackan, Abscessus Perianalis, Valdi, Dąb, puchalsw
Miałem się już w tym temacie nie wypowiadać ale uważam że jestem winien wyjaśnienie.
I niech każdy rozbija swój biwak gdzie chce i jak chce i niech ponosi tego sam konsekwencje
Zachęcony opisałem mój sprzęt i warunki w jakich go używam.
Jeśli ktoś , czytając, znajdzie dla siebie coś ciekawego w mojej pisaninie to OK ... jeśli nie, to drugie równe OK .
Szczerze wisi mi to jak warkocz panny Krysi, czy ktoś śmiga po lesie z maczetą, karabinem na kulki, czy też w stroju smerfa lub krasnala.
Może nie pozostałbym obojętny na kogoś w stroju Królewny Śnieżki
Jest mi całkowicie obojętne czy ktoś używa siekiery jednorazowej czy wielopokoleniowej. Czy ma ze sobą namiot willowy czy samorozkładalny.
Totalnie obojętny jestem na zapotrzebowanie kogokolwiek, na sprzęt jakikolwiek, jeśli ten ktokolwiek, czuje potrzebę posiadania "takiegokolwiek"
Nikogo za to nie ganię , nie terroryzuję, nie grożę, nie mobbinguję (ja pierdziu co za słowo ) natomiast ...
dziul napisał/a:
I jak widzę nic się w tym temacie na tym Forum nie zmienia
OK ... źle napisałem... Ja sobie postanowiłem że NIGDY nie "rozbiwaczam" się w nieznanym miejscu po ciemku, bo jest to powodowane zdrowym rozsądkiem, bezpieczeństwem (w warunkach krytycznych) i wygodą. I nie będę się ustosunkowywał do jakichkolwiek "za" ani "przeciw", bo "przeciw" uważam za nierozsądne, a o nierozsądnościach nie dyskutuję . Natomiast "za", jest tak oczywiste, że było by nierozsądnością o tym dyskutowaćZirkau pisze:hm, a to niby dlaczego takie radykalne stwierdzenie "NIGDY"
I niech każdy rozbija swój biwak gdzie chce i jak chce i niech ponosi tego sam konsekwencje
Nie jest moim zamiarem kreować jakichkolwiek "trendów".puchalsw pisze:Jest jednak bardzo irytujący trend, który często pojawia się na forum, gdzie osoby kupujące za ciężko zaoszczędzone pieniądze sprzęt na lata, który ma uznaną renomę i jakość, poddawane są szyderstwu bądź krytyce.
Zachęcony opisałem mój sprzęt i warunki w jakich go używam.
Jeśli ktoś , czytając, znajdzie dla siebie coś ciekawego w mojej pisaninie to OK ... jeśli nie, to drugie równe OK .
Szczerze wisi mi to jak warkocz panny Krysi, czy ktoś śmiga po lesie z maczetą, karabinem na kulki, czy też w stroju smerfa lub krasnala.
Może nie pozostałbym obojętny na kogoś w stroju Królewny Śnieżki
Jest mi całkowicie obojętne czy ktoś używa siekiery jednorazowej czy wielopokoleniowej. Czy ma ze sobą namiot willowy czy samorozkładalny.
Totalnie obojętny jestem na zapotrzebowanie kogokolwiek, na sprzęt jakikolwiek, jeśli ten ktokolwiek, czuje potrzebę posiadania "takiegokolwiek"
Nikogo za to nie ganię , nie terroryzuję, nie grożę, nie mobbinguję (ja pierdziu co za słowo ) natomiast ...
dziul napisał/a:
tym razem takiego jakiego ja używamJednak świadomy narażenia się na serię tortur, ran cielesnych, chłosty ew. prób oblania moczem mojego domu , zgwałcenia chomika i potopienia bezlitosnego moich rybek przez co bardziej fanatycznych i krewkich (jak widzę) Użytkowników tutejszego Forum...
MUSZĘ SPRÓBOWAĆ WYRAZIĆ SWOJE ZDANIE NA TEMAT SPRZĘTU
I jak widzę nic się w tym temacie na tym Forum nie zmienia
Ja nieśmiele podłącze link do starego tematu który kiedyś założyłem:
viewtopic.php?t=133&highlight=ekonomicznie
viewtopic.php?t=133&highlight=ekonomicznie
https://www.instagram.com/whittling_bushcraft/
Cała tajemnica wiedzy puszczańskiej, tkwi tylko i wyłącznie w chęci jej zdobycia. Nie są potrzebne do tego niezmierzone odmęty pierwotnej puszczy. Nie jest potrzebny super sprzęt czy ubranie rodem z kosmicznych technologi. Wystarczy chcieć, oglądać, czytać i próbować. Nie zrażać się niepowodzeniami. Proste - ale to cała tajemnica. Szkoda, że większość adeptów leśnej ścieżki nie potrafi tego zrozumieć...
"Płyń pod prąd - z prądem płyną tylko śmieci "
Cała tajemnica wiedzy puszczańskiej, tkwi tylko i wyłącznie w chęci jej zdobycia. Nie są potrzebne do tego niezmierzone odmęty pierwotnej puszczy. Nie jest potrzebny super sprzęt czy ubranie rodem z kosmicznych technologi. Wystarczy chcieć, oglądać, czytać i próbować. Nie zrażać się niepowodzeniami. Proste - ale to cała tajemnica. Szkoda, że większość adeptów leśnej ścieżki nie potrafi tego zrozumieć...
"Płyń pod prąd - z prądem płyną tylko śmieci "
Dragonfly : dezynfekcja wody pitnej to dość ważny temat i może by tak go wydzielić i porozmawiać o tym co dokładnie widziałeś w trakcie tego eksperymentu ? Dezynfekcja ultrafioletem jest absolutnie normalną praktyką w medycynie, stąd nie do końca rozumiem w czym rzecz. Urządzenie o którym mówisz nie jest mi znane, wygląda na miniaturową kwarcówkę wartą jakieś 15zł, ale jak w nim tkwi dioda UV to tez nie problem. Może trzeba świecić dłużej, może miałeś zbyt wielkie wymagania. Jeśli na szalce pojawiły się ze trzy kolonie to wcale nie znaczy że woda nie została zdezynfekowana. To znaczy, że przeżyły trzy bakterie i organizm by sobie z taką ilością poradził.
A co do sprzętu, to ciekawe jest to co napisał wolfshadow, o tym jak potrzebował namiotu by dopilnować szpeju. Otóż właśnie markowy sprzęt ginie. Czasem z powodu nieuczciwości bliźnich, ale najczęściej z powodu mojej nieuwagi. Ja w swym życiu straciłem z tego powodu tyle sprzętu, że nawet mi na myśl nie przychodzi kupowanie takowego z myślą o przekazywaniu dzieciom. A w terenie wolę się martwić tym, że zmarznę bo mam tani śpiwór, niż tym, że zmarznę bo ktoś mi drogi śpiwór ukradnie.
A co do sprzętu, to ciekawe jest to co napisał wolfshadow, o tym jak potrzebował namiotu by dopilnować szpeju. Otóż właśnie markowy sprzęt ginie. Czasem z powodu nieuczciwości bliźnich, ale najczęściej z powodu mojej nieuwagi. Ja w swym życiu straciłem z tego powodu tyle sprzętu, że nawet mi na myśl nie przychodzi kupowanie takowego z myślą o przekazywaniu dzieciom. A w terenie wolę się martwić tym, że zmarznę bo mam tani śpiwór, niż tym, że zmarznę bo ktoś mi drogi śpiwór ukradnie.
- Dragonfly
- Posty: 313
- Rejestracja: 06 wrz 2010, 20:53
- Lokalizacja: Mazowsze
- Tytuł użytkownika: Sceptyk
- Płeć:
Eee, Sławek... Ni, nie wiem... Tak się akurat składa, że od jakiegoś czasu trwa "wielka wyprz" czołówek Petzla... To też o czymś świadczy, prawda ? Sprzedawanie za pół dotychczasowej ceny ?
Zauważ, że dziesiątkami sprzedawane są Tikkiny, Tikki i XP. To są modele tak prymitywne, że tam naprawdę nie ma się co popsuć. Dla ciekawości - można to zweryfikować u znajomego elektronika - wsad materialny Tikki, czy Tikkiny wart jest co najwyżej kilka złotych. Wówczas, kiedy ja kupowałem swoją czołówkę noname, modelu XP jeszcze nie było w sprzedaży. W porównaniu z moim luxeonem za kilkanaście złotych, Tikki to był totalny prymityw. Zresztą, to jest totalny prymityw do chwili obecnej, z bardzo miernymi parametrami - na dokładkę. Tikka, czy Tikkina nie jest warta więcej, niż kilkanaście zetów... Każda cena ponad ten pułap - to cena przepłacona.
To raz...
Sławek - czy jeżeli czołówek Petzla sprzedaje się dziesięć tysięcy w Polsce, a nawalają trzy... Czy to wiele zmienia ? Cena, po jakiej sprzedaje się te czołówki (w stosunku do wartości nakładów materialnych potrzebnych do ich wytworzenia) powinna obligować producenta do tego, aby nawet jedna wadliwa nie trafiła do sprzedaży.
To dwa...
Żeby być szczerym do końca - nigdy nie posiadałem żadnej czołówki Petzla, co nie oznacza, że "nie doświadczyłem" żadnej... Mają znajomi, też chwalą sobie chociaż trafiają im się i kłopoty. Sam używałem parokrotnie... Moje wrażenia - czołówka, jak czołówka... Żadna rewelacja, żaden cud. Przysparza przypadkowych kłopotów jak każda inna - nawet, jeżeli mniej, nic z tego nie wynika... Cena natomiast - iście kosmiczna, niczym nie uzasadniona...
Moim zdaniem - w normalnych warunkach do zastąpienia bez większego ryzyka przez znacznie tańszy sprzęt... Bez ryzyka i bez żalu...
Zirkau - tak się składa, że pierwszy dyplom, jaki w życiu zrobiłem, to właśnie na elektronice. Chociaż dziś tego zawodu nie uprawiam, muszę się nieźle orientować... Nie znam się na wiatrówkach, ale jakość elektroniki w sprzęcie mobilnym - myślę tu o urządzeniach innych niż telefon, czy komputer - to jakość styków i odporność na przeciążenia. Styki się utleniają i urządzenie przestaje prawidłowo funkcjonować. Nie liczy się żadna grubość sprężynek, tylko zaawansowanie technologiczne i jakość wykonania powłok galwanicznych, którymi pokrywane są powierzchnie stykowe. Styki to 99,99% przyczyn wadliwego działania. Zapewniam Cię, że ani Petzl nie robi cudów i nie wykracza ponad wystarczający standard, ani znacząca część chińszczyzny nie schodzi poniżej tego standardu.
Bez ryzyka możesz zastąpić Petzla MacTronikiem, Energizerem a jeżeli starczy Ci odwagi - pospolitym nonamem. Jeżeli liczysz, że za duże pieniądze uda Ci się kupić "niezawodność" - kup sobie Petzla.
Zmęczon - to było jakiś czas już temu, temat wypłynął przy okazji mycia rąk po wyjściu z toalety i skuteczności mydła w zabijaniu bakterii. Wydaje mi się, że ten SteriPen to nie dioda, tylko jakieś inne coś działa jako promiennik. Ponieważ jednak żona jest pielęgniarką i długie lata pracowała na bloku operacyjnym - wiem co nieco o sterylizacji za pomocą UV i orientuję się jakiej mocy i jakiego czasu potrzeba, żeby to faktycznie było skuteczne. Niezależnie od tamtego eksperymentu - nie wydaje mi się, żeby ten patent miał jakiekolwiek szanse na skuteczne działanie. No, chyba, że sterylizował będziesz co najwyżej mililitry... Zresztą nic nie działało skutecznie - zwykłe mydło nie ma żadnych właściwości bakteriobójczych, bakteriobójcze - może jakieś lepsze, słynne tabletki z nanosrebrem, czy czymś takim - lipa... Różne utleniające - lipa... Filtry - lipa... Najskuteczniejsze jest gotowanie, chociaż też wiele do życzenia pozostawia...
Zmęczon - człowieku ! Nikt nie czekał na odtworzenie kultury z trzech bakterii ! Robili to ludzie, którzy się na tym trochę znali. A podobno nieco później powtórzyli te testy pod kątem mniejszych wymagań - skuteczności przeciw pierwotniakom... Niestety, wynik był równie rozczarowujący...
Zauważ, że dziesiątkami sprzedawane są Tikkiny, Tikki i XP. To są modele tak prymitywne, że tam naprawdę nie ma się co popsuć. Dla ciekawości - można to zweryfikować u znajomego elektronika - wsad materialny Tikki, czy Tikkiny wart jest co najwyżej kilka złotych. Wówczas, kiedy ja kupowałem swoją czołówkę noname, modelu XP jeszcze nie było w sprzedaży. W porównaniu z moim luxeonem za kilkanaście złotych, Tikki to był totalny prymityw. Zresztą, to jest totalny prymityw do chwili obecnej, z bardzo miernymi parametrami - na dokładkę. Tikka, czy Tikkina nie jest warta więcej, niż kilkanaście zetów... Każda cena ponad ten pułap - to cena przepłacona.
To raz...
Sławek - czy jeżeli czołówek Petzla sprzedaje się dziesięć tysięcy w Polsce, a nawalają trzy... Czy to wiele zmienia ? Cena, po jakiej sprzedaje się te czołówki (w stosunku do wartości nakładów materialnych potrzebnych do ich wytworzenia) powinna obligować producenta do tego, aby nawet jedna wadliwa nie trafiła do sprzedaży.
To dwa...
Żeby być szczerym do końca - nigdy nie posiadałem żadnej czołówki Petzla, co nie oznacza, że "nie doświadczyłem" żadnej... Mają znajomi, też chwalą sobie chociaż trafiają im się i kłopoty. Sam używałem parokrotnie... Moje wrażenia - czołówka, jak czołówka... Żadna rewelacja, żaden cud. Przysparza przypadkowych kłopotów jak każda inna - nawet, jeżeli mniej, nic z tego nie wynika... Cena natomiast - iście kosmiczna, niczym nie uzasadniona...
Moim zdaniem - w normalnych warunkach do zastąpienia bez większego ryzyka przez znacznie tańszy sprzęt... Bez ryzyka i bez żalu...
Zirkau - tak się składa, że pierwszy dyplom, jaki w życiu zrobiłem, to właśnie na elektronice. Chociaż dziś tego zawodu nie uprawiam, muszę się nieźle orientować... Nie znam się na wiatrówkach, ale jakość elektroniki w sprzęcie mobilnym - myślę tu o urządzeniach innych niż telefon, czy komputer - to jakość styków i odporność na przeciążenia. Styki się utleniają i urządzenie przestaje prawidłowo funkcjonować. Nie liczy się żadna grubość sprężynek, tylko zaawansowanie technologiczne i jakość wykonania powłok galwanicznych, którymi pokrywane są powierzchnie stykowe. Styki to 99,99% przyczyn wadliwego działania. Zapewniam Cię, że ani Petzl nie robi cudów i nie wykracza ponad wystarczający standard, ani znacząca część chińszczyzny nie schodzi poniżej tego standardu.
Bez ryzyka możesz zastąpić Petzla MacTronikiem, Energizerem a jeżeli starczy Ci odwagi - pospolitym nonamem. Jeżeli liczysz, że za duże pieniądze uda Ci się kupić "niezawodność" - kup sobie Petzla.
Zmęczon - to było jakiś czas już temu, temat wypłynął przy okazji mycia rąk po wyjściu z toalety i skuteczności mydła w zabijaniu bakterii. Wydaje mi się, że ten SteriPen to nie dioda, tylko jakieś inne coś działa jako promiennik. Ponieważ jednak żona jest pielęgniarką i długie lata pracowała na bloku operacyjnym - wiem co nieco o sterylizacji za pomocą UV i orientuję się jakiej mocy i jakiego czasu potrzeba, żeby to faktycznie było skuteczne. Niezależnie od tamtego eksperymentu - nie wydaje mi się, żeby ten patent miał jakiekolwiek szanse na skuteczne działanie. No, chyba, że sterylizował będziesz co najwyżej mililitry... Zresztą nic nie działało skutecznie - zwykłe mydło nie ma żadnych właściwości bakteriobójczych, bakteriobójcze - może jakieś lepsze, słynne tabletki z nanosrebrem, czy czymś takim - lipa... Różne utleniające - lipa... Filtry - lipa... Najskuteczniejsze jest gotowanie, chociaż też wiele do życzenia pozostawia...
Zmęczon - człowieku ! Nikt nie czekał na odtworzenie kultury z trzech bakterii ! Robili to ludzie, którzy się na tym trochę znali. A podobno nieco później powtórzyli te testy pod kątem mniejszych wymagań - skuteczności przeciw pierwotniakom... Niestety, wynik był równie rozczarowujący...
Odszedł Jon Lord, jeden z największych herosów rocka, mistrz organów Hammonda. Ku pamięci - http://tinyurl.com/yzbkwyk
Mistyk wystygł, wynik - cynik...
Mistyk wystygł, wynik - cynik...
- Hillwalker
- Posty: 271
- Rejestracja: 03 wrz 2009, 09:10
- Lokalizacja: Dąbrowa Górnicza
- Płeć:
Dragonfly pisze:Tikka, czy Tikkina nie jest warta więcej, niż kilkanaście zetów...
Używam Tikkiny od kilku lat, w różnych warunkach, i jestem zadowolony. Lubię ją właśnie za prostotę.Dragonfly pisze:Bez ryzyka możesz zastąpić Petzla MacTronikiem, Energizerem a jeżeli starczy Ci odwagi - pospolitym nonamem. Jeżeli liczysz, że za duże pieniądze uda Ci się kupić "niezawodność" - kup sobie Petzla.
A latarka MacTronika zawiodła mnie na całej linii.
Tyle mam do powiedzenia o własnych doświadczeniach z tymi firmami.
Aha, mój teść używa większej czołówki Petzla i chwali sobie. To tak informacyjnie, jakby ktoś jednak jakąś statystykę prowadził.
[ Dodano: 2011-05-21, 13:08 ]
Akurat czołówki Pezla to nie jest dobry przykład w temacie o niepotrzebnym przepłacaniu za sprzęt. Lepiej wspomnieć tutaj np. o absurdalnych cenach za rzekomo rewelacyjne, a tak naprawdę g... warte ręczniki szybkoschnące dla "wymagającego" turysty.
" YOU create your own reality "
HM, jak na razie przejechałem się na McTronicu, jeśli chodzi o lampy rowerowe. W pół roku, droższa latarka, ta niby przepłacona, odrobiła mi na kosztach związany z zużyciem baterii.Dragonfly pisze: Bez ryzyka możesz zastąpić Petzla MacTronikiem, Energizerem a jeżeli starczy Ci odwagi - pospolitym nonamem. Jeżeli liczysz, że za duże pieniądze uda Ci się kupić "niezawodność" - kup sobie Petzla....
4xAA czyli 4x10PLN - to 40 zł kpl/miesiąc a przy tej droższej wymiana raz na 2 miesiace, więc 20PLN/miesiąc. w 6 miesięcy to oszczędność 120 zł. NIe warto? Wydanie 190 zł to przepłacenie do 70 zł ? NIby tak, w ciągu roku okazuje się że jest odwrotnie.
A i wazna info- deklarowana moc taka sama. Więc teoretycznie zużycie powinny mieć takie same.
Ostatnio zmieniony 21 maja 2011, 18:19 przez Zirkau, łącznie zmieniany 1 raz.
- miśka
- Posty: 190
- Rejestracja: 02 mar 2011, 20:00
- Lokalizacja: 3miasto
- Gadu Gadu: 13946836
- Płeć:
- Kontakt:
http://www.hotfrog.pl/Firmy/ROZENBAL-PO ... ibra-25350
byłam strasznie niezadowolona z quechuowego ręcznika szybkoschnącego, ostatnio pakowałam się na ostatnią chwilę i wzięłam też taką ściereczkę z mikrofibry i normalny ręcznik.
ściereczka oczywiście wypadła najlepiej, terasz szukam większej trochę, bo taka 20x30 to jednak dla mnie za mała.
ktoś zresztą już chyba o tym pisał na forum.
byłam strasznie niezadowolona z quechuowego ręcznika szybkoschnącego, ostatnio pakowałam się na ostatnią chwilę i wzięłam też taką ściereczkę z mikrofibry i normalny ręcznik.
ściereczka oczywiście wypadła najlepiej, terasz szukam większej trochę, bo taka 20x30 to jednak dla mnie za mała.
ktoś zresztą już chyba o tym pisał na forum.
- Lisu
- Posty: 160
- Rejestracja: 15 wrz 2007, 09:11
- Lokalizacja: Puszcza Knyszyńska
- Gadu Gadu: 8563757
- Tytuł użytkownika: Parła nist !
- Płeć:
Co do śmiesznej dyskusji o PETZLu...
O wysokiej jakości i niezawodności tej firmy najlepiej przekonać się zimą przy około -15. Od małego zimą śmigam nocami na biegówkach, niejedna czołówka poległa właśnie na mrozach,od czasów gdy mam petzla problemów nie ma. Nie jest to przykład jednostkowy, u mnie rodzinka również posiada czołówki tej firmy, i nie ma bata żeby nie śmigało.
O wysokiej jakości i niezawodności tej firmy najlepiej przekonać się zimą przy około -15. Od małego zimą śmigam nocami na biegówkach, niejedna czołówka poległa właśnie na mrozach,od czasów gdy mam petzla problemów nie ma. Nie jest to przykład jednostkowy, u mnie rodzinka również posiada czołówki tej firmy, i nie ma bata żeby nie śmigało.
- Dragonfly
- Posty: 313
- Rejestracja: 06 wrz 2010, 20:53
- Lokalizacja: Mazowsze
- Tytuł użytkownika: Sceptyk
- Płeć:
O wysokiej jakości i niezawodności firmy noname najlepiej przekonać się zimą przy około -15. Eksploatowałem ją całymi tygodniami, przez kilka lat, zapewne niejedna czołówka poległa właśnie na mrozach, od czasów gdy mam swoją noname problemów nie ma.
Lisu - widzisz absurd swojej argumetacji ?
O tym, czy czołówki Petzla zawodzą, czy nie - świadczą przypadki awarii, a nie stwierdzenie: ja mam Petzla i świeci...
Zirkau - proszę, staraj się trzymać w granicach tematu...
Posłużę się w tym miejscu pewną anegdotką... Kiedyś Wielką Brytanią wstrząsnęła afera Profumo - pan ten był wiceministrem rządu JKM a jednocześnie wielbicielem pewnej sexgirlaski. Nakłamał publicznie, że ich związek miał charakter wyłącznie platoniczny. Panienka, składając zeznania w sądzie, twierdziła zgoła co innego a zapytana, dlaczego pan Profumo kłamał, odpowiedziała rezolutnie: "a co niby miał powiedzieć ?" Anglicy za brzuchy się trzymali ze śmiechu...
Co ma wspólnego Profumo z Petzlem ? No, a co ma powiedzieć ten, kto Petzla kupił ?
Proste: "świeci więc warta jest ceny, jaką zapłaciłem"... Czy rzeczywiście ?
Tematem tej dyskusji nie jest: jak wybrać sprzęt niezawodny... Dyskutujemy o tym jak za sprzęt nie przepłacać. Na rynku jest kilkadziesiąt modeli czołówek w znośnej cenie a czołówki dwóch czy trzech producentów, pomimo iż nie powalają na kolana osiągami ani technologią, to kosztują krocie w porównaniu z innymi - co ma być uzasadnione mityczną niezawodnością. Mityczną - bo okazuje się, że sygnały o ich zawodności wcale nie są taką rzadkością...
I zamiast poszukać niezawodnej alternatywy dla horrendalnie drogich czołówek - lansujecie Państwo tezę: jedynie Petzl się liczy bo moja czołówka jeszcze świeci (wszak wywaliłem na nią kupę kasy) a reszta to szajs...
Czy to jest dyskusja: jak nie przepłacać ?
To jest dyskusja - jak się oszukać, że nie przepłaciłem tam, gdzie przepłaciłem...
O jedno proszę - nie szydzę, nie kpię, nie chcę nikomu dokuczyć... Nigdy nie miałem Petzla. Mam MacTronica, ale na żarówki ksenonowe, więc nigdy go nie używałem bo żre baterie w kilka godzin, Leży sobie... Od kilku lat mam czołówkę noname, dosyć porządną, kupioną za kilkanaście złotych na Allegro. Przetrwała kąpiele błotne, mrozy, śniegi, zalewający ją pot, upadki na rowerze i co tam jeszcze. Nie było z nią najmniejszego kłopotu... Mam do niej 100% zaufanie - sprawdziła się.
Cóż jednak, gdyby było inaczej ? Bez żalu i bez większej straty poszłaby do śmietnika. W jej miejsce trafiłaby inna, która albo by się sprawdziła, albo podzieliła los poprzedniczki. Żeby jednak nie szukać w nieskończoność - zapewne pomyślałbym nad jakimś kryterium wyboru... Na pewno jednak szerokim łukiem Petzla bym omijał, bo wykładanie setek za dosyć prymitywne świecidełko... Nie lubię robić za balon...
Może ta dyskusja - w kwestii czołówek - miałaby więcej sensu, gdyby spróbować wypracować właśnie jakieś sensowne kryterium wyboru a nie nieprzytomnie wołać: Petzl uber alles ?
Dla zainteresowanych - elektroniczny sterownik diod świecących, niech będzie jakieś super wojskowe wykonanie: ok 15 złotych, dioda Luxeon Rebell - drugie tyle, diodki takie, jakie w Tikkinie to kilkadziesiąt groszy najwyżej, obudowa plastikowa, reflektor - kolejne 15, przyciski, klapki, gumowe tasiemki, inne pierdółki - kilka zetów... Wyliczenie po cenach detalicznych, gdybym poszedł do sklepu i sam chciał czołówkę zmnotować. Przypuszczam, że Petzl ma elementy za 10% mojej ceny... A gdzie reszta ? I tyle w temacie...
Lisu - widzisz absurd swojej argumetacji ?
O tym, czy czołówki Petzla zawodzą, czy nie - świadczą przypadki awarii, a nie stwierdzenie: ja mam Petzla i świeci...
- nie przypominam sobie, żebym wypowiadał się o lampach rowerowych, o przepłaconych - w szczególności.Zirkau pisze:jeśli chodzi o lampy rowerowe. W pół roku, droższa latarka, ta niby przepłacona
Zirkau - proszę, staraj się trzymać w granicach tematu...
- co nie zmienia faktu, że jeżeli kupiłeś tę czołówkę za nominalną, sklepową cenę, przepłaciłeś z 5 razy ponad jej rzeczywistą wartość. Tikkina nie ma żadnych rewelacyjnych parametrów, jest prymitywną, pospolitą konstrukcją i powinna kosztować co najwyżej kilkanaście złotych.Hillwalker pisze:Używam Tikkiny od kilku lat, w różnych warunkach, i jestem zadowolony. Lubię ją właśnie za prostotę.
Posłużę się w tym miejscu pewną anegdotką... Kiedyś Wielką Brytanią wstrząsnęła afera Profumo - pan ten był wiceministrem rządu JKM a jednocześnie wielbicielem pewnej sexgirlaski. Nakłamał publicznie, że ich związek miał charakter wyłącznie platoniczny. Panienka, składając zeznania w sądzie, twierdziła zgoła co innego a zapytana, dlaczego pan Profumo kłamał, odpowiedziała rezolutnie: "a co niby miał powiedzieć ?" Anglicy za brzuchy się trzymali ze śmiechu...
Co ma wspólnego Profumo z Petzlem ? No, a co ma powiedzieć ten, kto Petzla kupił ?
Proste: "świeci więc warta jest ceny, jaką zapłaciłem"... Czy rzeczywiście ?
Tematem tej dyskusji nie jest: jak wybrać sprzęt niezawodny... Dyskutujemy o tym jak za sprzęt nie przepłacać. Na rynku jest kilkadziesiąt modeli czołówek w znośnej cenie a czołówki dwóch czy trzech producentów, pomimo iż nie powalają na kolana osiągami ani technologią, to kosztują krocie w porównaniu z innymi - co ma być uzasadnione mityczną niezawodnością. Mityczną - bo okazuje się, że sygnały o ich zawodności wcale nie są taką rzadkością...
I zamiast poszukać niezawodnej alternatywy dla horrendalnie drogich czołówek - lansujecie Państwo tezę: jedynie Petzl się liczy bo moja czołówka jeszcze świeci (wszak wywaliłem na nią kupę kasy) a reszta to szajs...
Czy to jest dyskusja: jak nie przepłacać ?
To jest dyskusja - jak się oszukać, że nie przepłaciłem tam, gdzie przepłaciłem...
O jedno proszę - nie szydzę, nie kpię, nie chcę nikomu dokuczyć... Nigdy nie miałem Petzla. Mam MacTronica, ale na żarówki ksenonowe, więc nigdy go nie używałem bo żre baterie w kilka godzin, Leży sobie... Od kilku lat mam czołówkę noname, dosyć porządną, kupioną za kilkanaście złotych na Allegro. Przetrwała kąpiele błotne, mrozy, śniegi, zalewający ją pot, upadki na rowerze i co tam jeszcze. Nie było z nią najmniejszego kłopotu... Mam do niej 100% zaufanie - sprawdziła się.
Cóż jednak, gdyby było inaczej ? Bez żalu i bez większej straty poszłaby do śmietnika. W jej miejsce trafiłaby inna, która albo by się sprawdziła, albo podzieliła los poprzedniczki. Żeby jednak nie szukać w nieskończoność - zapewne pomyślałbym nad jakimś kryterium wyboru... Na pewno jednak szerokim łukiem Petzla bym omijał, bo wykładanie setek za dosyć prymitywne świecidełko... Nie lubię robić za balon...
Może ta dyskusja - w kwestii czołówek - miałaby więcej sensu, gdyby spróbować wypracować właśnie jakieś sensowne kryterium wyboru a nie nieprzytomnie wołać: Petzl uber alles ?
Dla zainteresowanych - elektroniczny sterownik diod świecących, niech będzie jakieś super wojskowe wykonanie: ok 15 złotych, dioda Luxeon Rebell - drugie tyle, diodki takie, jakie w Tikkinie to kilkadziesiąt groszy najwyżej, obudowa plastikowa, reflektor - kolejne 15, przyciski, klapki, gumowe tasiemki, inne pierdółki - kilka zetów... Wyliczenie po cenach detalicznych, gdybym poszedł do sklepu i sam chciał czołówkę zmnotować. Przypuszczam, że Petzl ma elementy za 10% mojej ceny... A gdzie reszta ? I tyle w temacie...
Odszedł Jon Lord, jeden z największych herosów rocka, mistrz organów Hammonda. Ku pamięci - http://tinyurl.com/yzbkwyk
Mistyk wystygł, wynik - cynik...
Mistyk wystygł, wynik - cynik...
- Kosa
- Posty: 236
- Rejestracja: 09 gru 2010, 00:38
- Lokalizacja: Osiek k. Oświęcimia
- Gadu Gadu: 5676422
- Tytuł użytkownika: Gadget Man
- Płeć:
- Kontakt:
No super najlepiej kupować ŚMIECI w Biedronce i reszcie dyskontów.
Zapominasz chyba że do ceny są jeszcze inne rzeczy doliczane:
1. Koszt Materiałów - producent jest odbiorcą hurtowym więc ma taniej.
2. Koszt Montażu - za maszyny i ich eksploatację trzeba zapłacić, pracownikom też.
3. Koszt Testów Jakościowych - to też kosztuje.
4. Koszt DYSTRYBUCJI - wiesz zapakowanie, a następnie dostarczenie towaru też KOSZTUJE.
5. Koszt Dalszej Dystrybucji - tutaj swoją opłatę pobiera Hurtownia (czyt. Marżę) bo tam też muszą zarobić.
6. Koszt Sklepowy - tutaj dochodzi nam 23% podatku VAT, Marża dla sklepu
I tak się robi ponad 100zł za latarkę Petzl.
Dla mnie kupowanie no-name by chińskie czy malezyjskie łapki to świadome MARNOWANIE PIENIĘDZY, i nigdy nie masz pewności kiedy ten śmieć padnie.
I przede wszystkim jedno:
JEŚLI NIGDY DANEGO PRODUKTU NIE MIAŁEŚ W RĘCE, NIE KRYTYKUJ!
Zapominasz chyba że do ceny są jeszcze inne rzeczy doliczane:
1. Koszt Materiałów - producent jest odbiorcą hurtowym więc ma taniej.
2. Koszt Montażu - za maszyny i ich eksploatację trzeba zapłacić, pracownikom też.
3. Koszt Testów Jakościowych - to też kosztuje.
4. Koszt DYSTRYBUCJI - wiesz zapakowanie, a następnie dostarczenie towaru też KOSZTUJE.
5. Koszt Dalszej Dystrybucji - tutaj swoją opłatę pobiera Hurtownia (czyt. Marżę) bo tam też muszą zarobić.
6. Koszt Sklepowy - tutaj dochodzi nam 23% podatku VAT, Marża dla sklepu
I tak się robi ponad 100zł za latarkę Petzl.
Dla mnie kupowanie no-name by chińskie czy malezyjskie łapki to świadome MARNOWANIE PIENIĘDZY, i nigdy nie masz pewności kiedy ten śmieć padnie.
I przede wszystkim jedno:
JEŚLI NIGDY DANEGO PRODUKTU NIE MIAŁEŚ W RĘCE, NIE KRYTYKUJ!
- Prowler
- Posty: 782
- Rejestracja: 28 wrz 2009, 18:38
- Lokalizacja: Białystok
- Tytuł użytkownika: motórzysta
- Płeć:
Dragonfly, jakoś Twoja teoria o nieprzepłacaniu do mnie nie przemawia. Piszesz o wielu niezadowolonych użytkownikach a ja takich opinii nigdzie nie mogę znaleźć. Piszesz ,że kupując bezfirmówkę oszczędzamy. Ba produkcja Petzla kosztuje grosze a sprzedają za "dużą" kasę i robią klientów w balona.
A ja to widzę inaczej. Ty kupiłeś noname i jesteś zadowolony bo trafiłeś w dobry egzemplarz. Ale policzmy to troszkę inaczej. Bierzemy jakąś bezfirmówkę z marketu za 30 zł i albo zadziała albo nie. Jak zadziała to [...] jak nie to kupujemy następną i tak w nieskończoność ? A kupując Petzla za 100 zł wydajesz raz. Fakt może i w stosunku do kosztu produkcji płacisz dużo ale masz latarkę na długo no i jak mimo wszystko nie trafisz (co jak podkreślam , rzadko się zdarza - i nie pisz znów ,że jest dużo niezadowolonych klientów którym padły te czołówki tylko wskaż ich bo jakoś mi sie nie wydaje ,że przy takiej ilości bubli o jakich Ty piszesz nie znajdzie się kilka opinii negatywnych w necie) to nie ma paniki i nie musisz wydawać kolejnych pieniędzy tylko idziesz do sklepu i dostajesz nową bądź naprawioną.
A ja to widzę inaczej. Ty kupiłeś noname i jesteś zadowolony bo trafiłeś w dobry egzemplarz. Ale policzmy to troszkę inaczej. Bierzemy jakąś bezfirmówkę z marketu za 30 zł i albo zadziała albo nie. Jak zadziała to [...] jak nie to kupujemy następną i tak w nieskończoność ? A kupując Petzla za 100 zł wydajesz raz. Fakt może i w stosunku do kosztu produkcji płacisz dużo ale masz latarkę na długo no i jak mimo wszystko nie trafisz (co jak podkreślam , rzadko się zdarza - i nie pisz znów ,że jest dużo niezadowolonych klientów którym padły te czołówki tylko wskaż ich bo jakoś mi sie nie wydaje ,że przy takiej ilości bubli o jakich Ty piszesz nie znajdzie się kilka opinii negatywnych w necie) to nie ma paniki i nie musisz wydawać kolejnych pieniędzy tylko idziesz do sklepu i dostajesz nową bądź naprawioną.
Podobno grzeczni chłopcy idą do nieba, a niegrzeczni idą ... tam gdzie chcą
"boga nie ma jest motór"
kanał yt https://www.youtube.com/user/83Prowler/ ... shelf_id=0
"boga nie ma jest motór"
kanał yt https://www.youtube.com/user/83Prowler/ ... shelf_id=0
Mówimy o latarkach, znanych firm i noname.Dragonfly pisze:- nie przypominam sobie, żebym wypowiadał się o lampach rowerowych, o przepłaconych - w szczególności.Zirkau pisze:jeśli chodzi o lampy rowerowe. W pół roku, droższa latarka, ta niby przepłacona
Zirkau - proszę, staraj się trzymać w granicach tematu...
uważasz że są to dwie niezależne sprawy ? Mylisz się.Tematem tej dyskusji nie jest: jak wybrać sprzęt niezawodny... Dyskutujemy o tym jak za sprzęt nie przepłacać.
Podaj proszę przykłady tanich latarek o takich samych parametrach: wagi, rozmiaru, czasu świecenia, ilości lumenów, wodoodporności i dużo niższej cenieNa rynku jest kilkadziesiąt modeli czołówek w znośnej cenie a czołówki dwóch czy trzech producentów, pomimo iż nie powalają na kolana osiągami ani technologią, to kosztują krocie w porównaniu z innymi -
klasyka. Dziwne że często największymi przeciwnikami pewnych rozwiązań są osoby nigdy ich nie posiadajace.O jedno proszę - nie szydzę, nie kpię, nie chcę nikomu dokuczyć... Nigdy nie miałem Petzla.
I to jest właśnie dowód, dlaczego nikt nie składa reklamacji, nie żali się że nie działa. To jest zbyt oczywiste że zawiodła i trafiła do kosza.Cóż jednak, gdyby było inaczej ? Bez żalu i bez większej straty poszłaby do śmietnika.
No i co z tego? ja nie patrzę ile Oni na tym zarobią. Patrzę ile JA będę miał w tej cenie. Jeśli konkurencja robi lepsze i tańsze, to tylko wskażcie która to firma i jaki model. chętni już się znajdą i będą chwalić te wyroby.Dla zainteresowanych - ....Przypuszczam, że Petzl ma elementy za 10% mojej ceny... A gdzie reszta ? I tyle w temacie...
Firmą która spełnia nijako zasady jak nie przeplacać za sprzęt - jest Decathlon. Posiada wiele budżetowych rzeczy o stosunkowo dobrej jakości. Ma i wpadki - np. slynny juz ręcznik szybkoschnący - całkowicie nie wart swej ceny.
- Offtime
- Posty: 350
- Rejestracja: 09 paź 2010, 18:57
- Lokalizacja: Warszawa
- Tytuł użytkownika: niedzielny harcerzyk
- Płeć:
- Kontakt:
Z survivalowego punktu widzenia mogę się wypowiedzieć. Nie chodzę po jaskiniach, nie nurkuję tylko trochę po lesie czasem.
Kupowanie latarki która kosztuje więcej niż 50zł to przepłacanie.
Dlaczego?
Ano dlatego że nie ważne jak ten sprzęt jest dobry i czy powinien kosztować tak dużo, wszystko sprowadza się do tego że go nie potrzebujemy.
Tak po prawdzie, żadna latarka nie jest potrzebna do uprawiania survivalu...
To tak jak z tytanowym kubkiem za 200zł, ok jest super, najlepszy i wart 200zł. Ale wodę zagotuję w puszce ze śmietnika za darmo.
Zamiast poncho-namiotu za 300, który nie mam pojęcia ale założę że wart jest swej ceny, plandeka z budowlanego czy zwykłe poncho z demobilu.
Zamiast latarki za 300, latarka za 30, której też deszcz nie zaszkodzi i będzie świecić tak długo jak będę kręcił korbką
Dla mnie to jest idea nie przepłacania za sprzęt.
Nie powinniśmy się kłócić tutaj o to czy coś jest warte swej ceny czy nie. Powinniśmy się raczej prześcigać w wyszukiwaniu zamienników które nie kosztują wiele a do danego zastosowania sprawdzą się równie dobrze jak nie lepiej.
Tak więc Jeśli chodzi o turystykę i survival, Dragonfly ma rację, starczy tania czołówka.
Jeśli zaś chodzi o speleo czy inne pokrewne dziedziny, to tutaj latarka jest sprzętem pierwszej linii, powinna być sprawdzona i niezawodna a co często za tym idzie, kosztowniejsza.
Kupowanie latarki która kosztuje więcej niż 50zł to przepłacanie.
Dlaczego?
Ano dlatego że nie ważne jak ten sprzęt jest dobry i czy powinien kosztować tak dużo, wszystko sprowadza się do tego że go nie potrzebujemy.
Tak po prawdzie, żadna latarka nie jest potrzebna do uprawiania survivalu...
To tak jak z tytanowym kubkiem za 200zł, ok jest super, najlepszy i wart 200zł. Ale wodę zagotuję w puszce ze śmietnika za darmo.
Zamiast poncho-namiotu za 300, który nie mam pojęcia ale założę że wart jest swej ceny, plandeka z budowlanego czy zwykłe poncho z demobilu.
Zamiast latarki za 300, latarka za 30, której też deszcz nie zaszkodzi i będzie świecić tak długo jak będę kręcił korbką
Dla mnie to jest idea nie przepłacania za sprzęt.
Nie powinniśmy się kłócić tutaj o to czy coś jest warte swej ceny czy nie. Powinniśmy się raczej prześcigać w wyszukiwaniu zamienników które nie kosztują wiele a do danego zastosowania sprawdzą się równie dobrze jak nie lepiej.
Tak więc Jeśli chodzi o turystykę i survival, Dragonfly ma rację, starczy tania czołówka.
Jeśli zaś chodzi o speleo czy inne pokrewne dziedziny, to tutaj latarka jest sprzętem pierwszej linii, powinna być sprawdzona i niezawodna a co często za tym idzie, kosztowniejsza.
Moja kolekcja militariów
Casual Survival Blog
_________________
Forum internetowe nie służy dyskusji, co najwyżej wymianie poglądów.
Casual Survival Blog
_________________
Forum internetowe nie służy dyskusji, co najwyżej wymianie poglądów.
Podzespoły są tanie, z większością rzeczy które posiadamy tak jest. Zanim dojdzie do nas jest masa pośredników którzy muszą zarobić. Co do tańszych czołówek, to enegergizer ma całkiem przyjemne latarki . Skończcie już bić pianę bo i tak się nie przekonacie nawzajem a wątek się rozmywa.
https://www.instagram.com/whittling_bushcraft/
Cała tajemnica wiedzy puszczańskiej, tkwi tylko i wyłącznie w chęci jej zdobycia. Nie są potrzebne do tego niezmierzone odmęty pierwotnej puszczy. Nie jest potrzebny super sprzęt czy ubranie rodem z kosmicznych technologi. Wystarczy chcieć, oglądać, czytać i próbować. Nie zrażać się niepowodzeniami. Proste - ale to cała tajemnica. Szkoda, że większość adeptów leśnej ścieżki nie potrafi tego zrozumieć...
"Płyń pod prąd - z prądem płyną tylko śmieci "
Cała tajemnica wiedzy puszczańskiej, tkwi tylko i wyłącznie w chęci jej zdobycia. Nie są potrzebne do tego niezmierzone odmęty pierwotnej puszczy. Nie jest potrzebny super sprzęt czy ubranie rodem z kosmicznych technologi. Wystarczy chcieć, oglądać, czytać i próbować. Nie zrażać się niepowodzeniami. Proste - ale to cała tajemnica. Szkoda, że większość adeptów leśnej ścieżki nie potrafi tego zrozumieć...
"Płyń pod prąd - z prądem płyną tylko śmieci "
- Hillwalker
- Posty: 271
- Rejestracja: 03 wrz 2009, 09:10
- Lokalizacja: Dąbrowa Górnicza
- Płeć:
Co zatem w wyposażeniu turysty posiada tanie i dobre odpowiedniki?
1. Wspomniane już "ręczniki turystyczne". Wystarczą ścierki z Biedronki, lekkie, chłonne, kolorowe
2. Rękawiczki. W typowym łazikowaniu po lesie czy górach nie potrzebujemy ich kupować w sklepie ze sprzętem "outdoor". Wystarczy pobliskie targowisko.
3. Slipy też starczą tanie bawełniane, chociaż pewnie znacznie lepsze są z nowoczesnych tkanin.
4. Czapka. Nawet polarowe nakrycia głowy można kupić niedrogo.
5. Warstwa ocieplająca, czyli najczęściej polar, coraz rzadziej sweter. Zawsze coś tam w domu mamy, co grzeje, a za markowe polary naprawdę nie warto przepłacać. To już lepiej poszukać w Decathlonie.
6. Kalesony.
7. Naczynia. Stalowe kubki przeróżnej wielkości można tanio nabyć w markecie. Także stalowe naczynia z pokrywką, które po przewierceniu dziurek mogą służyć do gotowania nad ogniskiem. Oczywiście we własnym zakresie organizujemy kawałek drutu.
8. Sprzęty w rodzaju GPS albo zegarek. Zupełnie zbędne.
Raczej nie ma co oszczędzać na butach i plecaku.
Jak ktoś jest wygodnicki, albo po prostu ma już swoje lata (jak autor tego posta) to dużą satysfakcję dają dobrej jakości spodnie, najlepiej z odpinanymi nogawkami. Kupiłem kiedyś tani odpowiednik i się nie sprawdził. Słabe zamki, strzępiące się rzepy... Więc jednak lepiej zaopatrzyć się w porządne gacie.
1. Wspomniane już "ręczniki turystyczne". Wystarczą ścierki z Biedronki, lekkie, chłonne, kolorowe
2. Rękawiczki. W typowym łazikowaniu po lesie czy górach nie potrzebujemy ich kupować w sklepie ze sprzętem "outdoor". Wystarczy pobliskie targowisko.
3. Slipy też starczą tanie bawełniane, chociaż pewnie znacznie lepsze są z nowoczesnych tkanin.
4. Czapka. Nawet polarowe nakrycia głowy można kupić niedrogo.
5. Warstwa ocieplająca, czyli najczęściej polar, coraz rzadziej sweter. Zawsze coś tam w domu mamy, co grzeje, a za markowe polary naprawdę nie warto przepłacać. To już lepiej poszukać w Decathlonie.
6. Kalesony.
7. Naczynia. Stalowe kubki przeróżnej wielkości można tanio nabyć w markecie. Także stalowe naczynia z pokrywką, które po przewierceniu dziurek mogą służyć do gotowania nad ogniskiem. Oczywiście we własnym zakresie organizujemy kawałek drutu.
8. Sprzęty w rodzaju GPS albo zegarek. Zupełnie zbędne.
Raczej nie ma co oszczędzać na butach i plecaku.
Jak ktoś jest wygodnicki, albo po prostu ma już swoje lata (jak autor tego posta) to dużą satysfakcję dają dobrej jakości spodnie, najlepiej z odpinanymi nogawkami. Kupiłem kiedyś tani odpowiednik i się nie sprawdził. Słabe zamki, strzępiące się rzepy... Więc jednak lepiej zaopatrzyć się w porządne gacie.
" YOU create your own reality "
- miśka
- Posty: 190
- Rejestracja: 02 mar 2011, 20:00
- Lokalizacja: 3miasto
- Gadu Gadu: 13946836
- Płeć:
- Kontakt:
Myślę, że Offtime całkiem ładnie to ująłOfftime pisze: Nie powinniśmy się kłócić tutaj o to czy coś jest warte swej ceny czy nie. Powinniśmy się raczej prześcigać w wyszukiwaniu zamienników które nie kosztują wiele a do danego zastosowania sprawdzą się równie dobrze jak nie lepiej.
Tak więc Jeśli chodzi o turystykę i survival, Dragonfly ma rację, starczy tania czołówka.
Jeśli zaś chodzi o speleo czy inne pokrewne dziedziny, to tutaj latarka jest sprzętem pierwszej linii, powinna być sprawdzona i niezawodna a co często za tym idzie, kosztowniejsza.
jeśli chodzi o łążenie po jaskiniowo-klopalnianych obiektach oraz w lesie podczas akcji typu INO nie doświadczyłam niczego innego lepszego niż http://www.google.pl/url?source=imgres& ... 5WZ_Qv82sg
warto rozglądać się za dość istotnymi promocjami, ostatnio w Wwie porównywałam, parędziesiąt złotych droższa... -.-
W kwestii czołówek też się wypowiem nt. Petzla Tikkina. Jest to dobra latarka, wysokiej jakości (nie posiadam własnej, ale wielokrotnie korzystałem z należącej do mojego kolegi), ale na dzisiejsze czasy jej parametry są słabiutkie-marne 18 lumenów, a koszt ok. 50 zł (kolega nabył okazyjnie-bodajże 35 zł, tyle od biedy można dać za jakość). Wykonana bardzo porządnie, ale szperacz to nie jest. Sęk w tym, że na rynku czołówek (w przeciwieństwie do latarek ręcznych) jest mały wybór, niewiele alternatyw, więc tym bardziej się cenią. Jak ktoś nie chce kupić ręcznego np. Fenixa, może sobie ściągnąć jak ja z dealextreme.com Ultrafire albo Tank007 za kilkanaście dolarów, możliwości jest sporo. Do tego nieraz przy zakupach przepłaca się za prestiż marki albo sprzedawcy oraz za własny święty spokój (fakt, że Petzl na pewno jest bardziej niezawodny, więc daje większe poczucie pewności).
Istota problemu tkwi w tym, że np. Energizer za niewiele ponad 20 zł nam poświeci lepiej, ale jego jakość i trwałość jest w większym stopniu niewiadomą.
Aha, ręcznik szybkoschnący z Decathlona też mam, nie jest zły, ale też nie powala. Tyle że mi się udało trafić na jakąś przeceno-promocję i kupiłem taki wielki kąpielowy bodajże za 20 zł, za tyle to ma sens. Lekki jest, po spakowaniu mały, schnie szybko, ale chłonność taka sobie i przyjemniejszy w używaniu jest klasyczny ręcznik.
A w kwestii Decathlona jeszcze, to jak w każdym markecie-trzeba kupować z głową, a nie z góry zakładać, że tam wszystko jest dobre i tanie. Są fajne rzeczy, ale bywa i drożyzna-czołówki mają akurat w sensownych cenach, ale latarki diodowe Quechua to kpina jakaś-w życiu nie dam 15-20 zł za taką słabiznę, do tego startu to nie ma: http://www.dealextreme.com/p/tank007-tk ... -aaa-18630 (sprawdzone, posiadam)
Istota problemu tkwi w tym, że np. Energizer za niewiele ponad 20 zł nam poświeci lepiej, ale jego jakość i trwałość jest w większym stopniu niewiadomą.
Aha, ręcznik szybkoschnący z Decathlona też mam, nie jest zły, ale też nie powala. Tyle że mi się udało trafić na jakąś przeceno-promocję i kupiłem taki wielki kąpielowy bodajże za 20 zł, za tyle to ma sens. Lekki jest, po spakowaniu mały, schnie szybko, ale chłonność taka sobie i przyjemniejszy w używaniu jest klasyczny ręcznik.
A w kwestii Decathlona jeszcze, to jak w każdym markecie-trzeba kupować z głową, a nie z góry zakładać, że tam wszystko jest dobre i tanie. Są fajne rzeczy, ale bywa i drożyzna-czołówki mają akurat w sensownych cenach, ale latarki diodowe Quechua to kpina jakaś-w życiu nie dam 15-20 zł za taką słabiznę, do tego startu to nie ma: http://www.dealextreme.com/p/tank007-tk ... -aaa-18630 (sprawdzone, posiadam)
- Offtime
- Posty: 350
- Rejestracja: 09 paź 2010, 18:57
- Lokalizacja: Warszawa
- Tytuł użytkownika: niedzielny harcerzyk
- Płeć:
- Kontakt:
Widzę że też się dałeś porwać szaleństwu lumenów.MaciekK84 pisze:W kwestii czołówek też się wypowiem nt. Petzla Tikkina. Jest to dobra latarka, wysokiej jakości (nie posiadam własnej, ale wielokrotnie korzystałem z należącej do mojego kolegi), ale na dzisiejsze czasy jej parametry są słabiutkie-marne 18 lumenów, a koszt ok. 50 zł (kolega nabył okazyjnie-bodajże 35 zł, tyle od biedy można dać za jakość). Wykonana bardzo porządnie, ale szperacz to nie jest. Sęk w tym, że na rynku czołówek (w przeciwieństwie do latarek ręcznych) jest mały wybór, niewiele alternatyw, więc tym bardziej się cenią. Jak ktoś nie chce kupić ręcznego np. Fenixa, może sobie ściągnąć jak ja z dealextreme.com Ultrafire albo Tank007 za kilkanaście dolarów, możliwości jest sporo. Do tego nieraz przy zakupach przepłaca się za prestiż marki albo sprzedawcy oraz za własny święty spokój (fakt, że Petzl na pewno jest bardziej niezawodny, więc daje większe poczucie pewności).[...]
Powiedz mi czy według Ciebie dobra latarka to taka która ma mało lumenów ale świeci całą noc. Czy taka co wali jak miecz świetlny ale tylko przez trzy godziny?
Moda na te lumeny wzięła się z latarek mocowanych na broni, których zadaniem jest nie tylko oświetlenie celu ale także oślepienie go. Marketing, taktyczność i mamy latareczki na trzy godziny używania... bzdura totalna. To nie są dobre latarki na rynek cywilny.
Jak nie jesteś w oddziale AT to nie potrzebujesz aż tylu lumenów... Potrzebujesz czegoś co po trzech godzinach nie skaże Cię na błądzenie w ciemnościach.
Latarka do której podałeś linkMaciekK84 pisze:[...]
A w kwestii Decathlona jeszcze, to jak w każdym markecie-trzeba kupować z głową, a nie z góry zakładać, że tam wszystko jest dobre i tanie. Są fajne rzeczy, ale bywa i drożyzna-czołówki mają akurat w sensownych cenach, ale latarki diodowe Quechua to kpina jakaś-w życiu nie dam 15-20 zł za taką słabiznę, do tego startu to nie ma: http://www.dealextreme.com/p/tank007-tk ... -aaa-18630 (sprawdzone, posiadam)
Typical Battery Runtime: ~1 hour (manufacturer rated)
I to jest dobra latarka? Do czego jest dobra?
Chyba tylko do onanizowania się nad tym jak daleko świeci...
Moja kolekcja militariów
Casual Survival Blog
_________________
Forum internetowe nie służy dyskusji, co najwyżej wymianie poglądów.
Casual Survival Blog
_________________
Forum internetowe nie służy dyskusji, co najwyżej wymianie poglądów.
- Prowler
- Posty: 782
- Rejestracja: 28 wrz 2009, 18:38
- Lokalizacja: Białystok
- Tytuł użytkownika: motórzysta
- Płeć:
właśnie oglądam "wyścigi psich zaprzęgów" na Alasce. Dziesięciodniowy wyścig ponoć jeden z najcięższych. I tak mnie zastanawia czemu zawodnicy używają tak zawodnych, niewartych swojej ceny czołówek Petzla. Pewnie nie mają pojęcia o sprzęcie i jego wytrzymałości i polecieli za marketingiem. Powinni kupić bezfirmówki nie dość ,że by nie zapłacili tyle to mieli by bardziej niezawodny sprzęt
edit. dystans 1000 mil
edit. dystans 1000 mil
Podobno grzeczni chłopcy idą do nieba, a niegrzeczni idą ... tam gdzie chcą
"boga nie ma jest motór"
kanał yt https://www.youtube.com/user/83Prowler/ ... shelf_id=0
"boga nie ma jest motór"
kanał yt https://www.youtube.com/user/83Prowler/ ... shelf_id=0
- Offtime
- Posty: 350
- Rejestracja: 09 paź 2010, 18:57
- Lokalizacja: Warszawa
- Tytuł użytkownika: niedzielny harcerzyk
- Płeć:
- Kontakt:
A Ty dalej swoje...Prowler pisze:właśnie oglądam "wyścigi psich zaprzęgów" na Alasce. Dziesięciodniowy wyścig ponoć jeden z najcięższych. I tak mnie zastanawia czemu zawodnicy używają tak zawodnych, niewartych swojej ceny czołówek Petzla. Pewnie nie mają pojęcia o sprzęcie i jego wytrzymałości i polecieli za marketingiem. Powinni kupić bezfirmówki nie dość ,że by nie zapłacili tyle to mieli by bardziej niezawodny sprzęt
edit. dystans 1000 mil
Znasz jakąś ciekawą alternatywę dla Petzla? Nie do ścigania się na Alasce tylko do chodzenia po polskich lasach?
Bo naprawdę ciężko się tu czegoś nauczyć. A już na pewno nie jak oszczędzić na sprzęcie gdy jest się biedakiem którego nie stać na zaprzęg haskich i wyjazd na Alaskę...
Do polskiego lasu Petzla nie potrzeba, można na nim zaoszczędzić.
A swoją drogą gdyby było mnie stać na zaprzęg haskich to Petzla bym w markecie wrzucał do koszyka jak teraz pudełko zapałek, bez zastanawiania się ile kosztuje...
Moja kolekcja militariów
Casual Survival Blog
_________________
Forum internetowe nie służy dyskusji, co najwyżej wymianie poglądów.
Casual Survival Blog
_________________
Forum internetowe nie służy dyskusji, co najwyżej wymianie poglądów.
Nie wiem, czy nie umyka wam zasadniczy cel tego wątku. Brzmi on: "jak nie przepłacać za sprzęt".
Nie ma jednego słusznego zestawu sprzętu, który obsłużyłby wszelkie ewentualności. 9/10 użytkowników tego forum nie wyrusza na wyprawy, połączone z ekstremalnym ryzykiem, które uzasadniałyby zakup sprzętu dającego nieco większą gwarancję niezawodności za cenę o kilkaset procent wyższą od obowiązującej na rynku nonejmów.
Nikt tu nie namawia nurków, speleologów, czy himalaistów do zaopatrywania się w sprzęt w Biedronce. Zestaw sprzętu należy dobrać do okoliczności przyrody, i do zasobności portfela wesiołego turista.
Warto również brać pod uwagę to, do czego ów sprzęt może być w razie czego użyty. Inaczej okazuje się, że dźwiga się kupę drogiego szpeju, i w zasadzie się go nie używa, z obawy przed zniszczeniem, czy tylko utratą pięknego wyglądu.
Dla mnie - zwykłego leśnego łazika - w zupełności wystarcza czołówka, zakupiona za 4,50 w chińskim centrum w Wólce Kosowskiej. Jak się zepsuje - kupię drugą, a wcześniej poradzę sobie bez niej. Nie planuję wypraw, w czasie których od sprawnego oświetlenia zależeć będzie moje życie. A jak takową będę planował, to i odpowiednie zakupy poczynię.
Nie ma jednego słusznego zestawu sprzętu, który obsłużyłby wszelkie ewentualności. 9/10 użytkowników tego forum nie wyrusza na wyprawy, połączone z ekstremalnym ryzykiem, które uzasadniałyby zakup sprzętu dającego nieco większą gwarancję niezawodności za cenę o kilkaset procent wyższą od obowiązującej na rynku nonejmów.
Nikt tu nie namawia nurków, speleologów, czy himalaistów do zaopatrywania się w sprzęt w Biedronce. Zestaw sprzętu należy dobrać do okoliczności przyrody, i do zasobności portfela wesiołego turista.
Warto również brać pod uwagę to, do czego ów sprzęt może być w razie czego użyty. Inaczej okazuje się, że dźwiga się kupę drogiego szpeju, i w zasadzie się go nie używa, z obawy przed zniszczeniem, czy tylko utratą pięknego wyglądu.
Dla mnie - zwykłego leśnego łazika - w zupełności wystarcza czołówka, zakupiona za 4,50 w chińskim centrum w Wólce Kosowskiej. Jak się zepsuje - kupię drugą, a wcześniej poradzę sobie bez niej. Nie planuję wypraw, w czasie których od sprawnego oświetlenia zależeć będzie moje życie. A jak takową będę planował, to i odpowiednie zakupy poczynię.
cóż, dochodzimy do sedna sprawy.
Mój przykład z termosem, czy powyższy z czołóweczką. Pierwsze krótko trzyma odpowiednią temp., drugie krótko świeci.
Jeśli taki sprzęt nam wystarcza - moze się zastanowić czy w ogóle potrzebujemy taki zakup. Część pewnie stwierdzi, że faktycznie, nie potrzebuje tych dodatków - więc nie trzeba przepłacać, czyli kupować w ogóle.
Mój przykład z termosem, czy powyższy z czołóweczką. Pierwsze krótko trzyma odpowiednią temp., drugie krótko świeci.
Jeśli taki sprzęt nam wystarcza - moze się zastanowić czy w ogóle potrzebujemy taki zakup. Część pewnie stwierdzi, że faktycznie, nie potrzebuje tych dodatków - więc nie trzeba przepłacać, czyli kupować w ogóle.