Okolice Poznania - wolna dyskusja
Moderatorzy: Morg, GawroN, thrackan, Abscessus Perianalis, Valdi, Dąb, puchalsw
-
- Posty: 722
- Rejestracja: 25 paź 2009, 10:06
- Lokalizacja: z kanapy przed TV
- Tytuł użytkownika: awski
- Płeć:
W piątek zaliczyłem małą przebieżkę rowerem w stronę leśniczówki Naramowice i nad Wartę, połączoną z kawką z termosu. Jeszcze w windzie zorientowałem się, że nie mam worka na śmieci ale nie chciało mi się zawracać. Miało się to zemścić i potwierdziło ludową zasadę, że szewc chodzi w podartych butach, gdyż zawsze byłem gorącym orędownikiem zabierania worków.
Jazda na rowerze była średnio przyjemna przy temperaturze -5, nawet przy spacerowym tempie bardzo zimno w paszczę, zdecydowanie pomógł kaptur z futerkiem.
Na miejscu leśniczówka okazała się lekko wymarła, ze zwierzaków tylko ptactwo. Świni, króliczków i kózek brak. Mam nadzieję, że to stan przejściowy, a nie oznaka dostatnich świąt.
Nad samą Wartą istna tragedia. Poziom wody na oko wyższy niż podczas ubiegłorocznej powodzi. Rzeka rozlana pod samą skarpę, żadnych dostępnych sensownych miejscówek wędkarskich. Bardzo dużo połamanych drzew. Z otwarciem sezonu wędkarskiego przyjdzie chyba poczekać Podjechałem w dół rzeki ale po około kilometrze dalsza jazda brzegiem okazała się niemożliwa ze względu na całkowite zalanie szlaku.
Nie mogąc jechać dalej, mając jednak świadomość, że świat zmierza ku nieuchronnej zagładzie i przetrwają głównie nałogowi użytkownicy Internetu ale, niestety, bez zapałek, postanowiłem przećwiczyć surwiwajlowe skille. W tym celu zabrałem się ze rozniecanie ognia za pomocą krzesiwka, tak aby 11.11.2011, 12.12.2012 oraz 13.13.2013 nic mnie nie zaskoczyło. Po 5 minutach bezowocnego tarcia pręta w stronę poszatkowanej kory brzozowej umieszczonej w gniazdku zrobionym z suchej trawy, z obolałymi paluchami, zacząłem złorzeczyć na Treasure Huntera, szwedzkiego producenta krzesadełek i w ogóle całą Skandynawię. Będąc jednak osobnikiem upartym, w przypływie natchnienia, postanowiłem zmienić firmową blaszkę na nóż. Tym razem wesoły płomyk pojawił się już po pierwszym deszczu iskierek. Dla pewności powtórzyłem sztuczkę jeszcze ze szczytami jakiś bujnie rosnących traw i tym razem blaszka od krzesiwa rady nie dała, podczas gdy z nożem nie było problemu. Jeszcze jeden przykład, że zawsze jest pora na noże Mora.
Po zdobyciu ognia oddałem się degustacji kawy z miodem. Niestety, ze względy opady śniegu i brak worka nie miałem na czym usiąść. Początkowo spoglądałem chciwie na zwieszające się gałązki drzewek iglastych ale ostatecznie degustacja odbyła się na rowerowym bagażniku, a gałązki zostały zachowane dla potomności.
Dzikich zwierząt nie zaobserwowałem i nawet specjalnie się za nimi nie rozglądałem ponieważ prowadzony rower robi nieco hałasu.
Wracając zebrałem jeszcze kilka sztuk owoców dzikiej róży, których w domu użyłem jako dodatku do herbaty, po pozbyciu się tych wrednych nasionek.
Zdjęć tradycyjnie brak
W najbliższym czasie planuję wypad na moraskie meteoryty ale to chyba raczej samochodem.
Jazda na rowerze była średnio przyjemna przy temperaturze -5, nawet przy spacerowym tempie bardzo zimno w paszczę, zdecydowanie pomógł kaptur z futerkiem.
Na miejscu leśniczówka okazała się lekko wymarła, ze zwierzaków tylko ptactwo. Świni, króliczków i kózek brak. Mam nadzieję, że to stan przejściowy, a nie oznaka dostatnich świąt.
Nad samą Wartą istna tragedia. Poziom wody na oko wyższy niż podczas ubiegłorocznej powodzi. Rzeka rozlana pod samą skarpę, żadnych dostępnych sensownych miejscówek wędkarskich. Bardzo dużo połamanych drzew. Z otwarciem sezonu wędkarskiego przyjdzie chyba poczekać Podjechałem w dół rzeki ale po około kilometrze dalsza jazda brzegiem okazała się niemożliwa ze względu na całkowite zalanie szlaku.
Nie mogąc jechać dalej, mając jednak świadomość, że świat zmierza ku nieuchronnej zagładzie i przetrwają głównie nałogowi użytkownicy Internetu ale, niestety, bez zapałek, postanowiłem przećwiczyć surwiwajlowe skille. W tym celu zabrałem się ze rozniecanie ognia za pomocą krzesiwka, tak aby 11.11.2011, 12.12.2012 oraz 13.13.2013 nic mnie nie zaskoczyło. Po 5 minutach bezowocnego tarcia pręta w stronę poszatkowanej kory brzozowej umieszczonej w gniazdku zrobionym z suchej trawy, z obolałymi paluchami, zacząłem złorzeczyć na Treasure Huntera, szwedzkiego producenta krzesadełek i w ogóle całą Skandynawię. Będąc jednak osobnikiem upartym, w przypływie natchnienia, postanowiłem zmienić firmową blaszkę na nóż. Tym razem wesoły płomyk pojawił się już po pierwszym deszczu iskierek. Dla pewności powtórzyłem sztuczkę jeszcze ze szczytami jakiś bujnie rosnących traw i tym razem blaszka od krzesiwa rady nie dała, podczas gdy z nożem nie było problemu. Jeszcze jeden przykład, że zawsze jest pora na noże Mora.
Po zdobyciu ognia oddałem się degustacji kawy z miodem. Niestety, ze względy opady śniegu i brak worka nie miałem na czym usiąść. Początkowo spoglądałem chciwie na zwieszające się gałązki drzewek iglastych ale ostatecznie degustacja odbyła się na rowerowym bagażniku, a gałązki zostały zachowane dla potomności.
Dzikich zwierząt nie zaobserwowałem i nawet specjalnie się za nimi nie rozglądałem ponieważ prowadzony rower robi nieco hałasu.
Wracając zebrałem jeszcze kilka sztuk owoców dzikiej róży, których w domu użyłem jako dodatku do herbaty, po pozbyciu się tych wrednych nasionek.
Zdjęć tradycyjnie brak
W najbliższym czasie planuję wypad na moraskie meteoryty ale to chyba raczej samochodem.
- siux
- Posty: 374
- Rejestracja: 19 gru 2010, 17:27
- Lokalizacja: ŚNIEŻYCOWY JAR, Wlkp
- Tytuł użytkownika: Karol
- Płeć:
Łukasz, w ten wichrowy dzień wybrałem się z kuzynem do byłego Radzimia i zrobiliśmy Ci mały rekonesans. Startuj koniecznie od Maniewa lub Gołaszyna. Tereny zajefajne, bardzo fajna miejscówka na noc, w miejscu gdzie są fundamenty po jakiś chałupach. Na zdjęciach wychodzi dość płaski obraz, ale polecam dół po lewej stronie za krzyżami, jest głęboki sporo głazów, itd. Na pewno Ci się spodoba. Tu kilka zdjęć: https://picasaweb.google.com/traper.w/RADZIM#
"nikt jeszcze nie wie, czy stare słońce zarysuje nowy dzień..."
https://picasaweb.google.com/traper.w
https://picasaweb.google.com/traper.w
- siux
- Posty: 374
- Rejestracja: 19 gru 2010, 17:27
- Lokalizacja: ŚNIEŻYCOWY JAR, Wlkp
- Tytuł użytkownika: Karol
- Płeć:
Pratschman w przyszłym tygodniu idzie, ale akurat ma ochotę na samotność, co w pełni rozumiem i szanuję
"nikt jeszcze nie wie, czy stare słońce zarysuje nowy dzień..."
https://picasaweb.google.com/traper.w
https://picasaweb.google.com/traper.w
- Hiskiasz
- Posty: 272
- Rejestracja: 29 gru 2010, 19:44
- Lokalizacja: Poznań
- Tytuł użytkownika: Rafał
- Płeć:
Za tydzien moze pojade w Zachodniopomorskie na 3 lub 4 dni. Na razie jestem z dzieciakami w Gorach Izerskich i nieco trenuje pod katem tej wyprawy w ZP, glownie wytrzymalosc. W ciagu tygodnia ze starszymi corkami zdobylismy prawie 60 pkt GOT. Dzisiaj mielismy wejscie 650 m w miejscami metrowym sniegu i przy wietrze jak halny. Dwie cory 9 i 11 lat sie odwazyly pojsc ze mna. Niezle w d... dostalismy, ale pozniej lody i browarek poprawil nam nastroje. Skarpety na przebranie dla dziewczyn musialem suszyc na wlasnym bebechu, ale czego sie nie robi dla dzieci. Mysle ze teraz zaplanowane 65 km w ZP powinno sie udac Zdjecia z gor wrzuce pozniej jak bede pod kompem, bo teraz z komory piszeSolv pisze:Ktoś z Poznania chętny na jakiś wypad? Dajcie znac jesli cokolwiek planujecie
Survival to sztuka przetrwania w przyrodzie, ale to czy przetrwamy ostatecznie zależy od Wszechmogącego Stwórcy i Pana tej przyrody (Psalm 121)
-------
www: http://rafaldlugosz.prv.pl/ZD/ZD.html
-------
www: http://rafaldlugosz.prv.pl/ZD/ZD.html
Powrót na szlaki Wczoraj byłem z drużyną na małym wypadzie w PZ: pętla około 11 km Tuczno - Klasztorne Modrzewie - Las Mieszany - Gwiazda - "tajemniczy słup" - jeziorko z którego wypływa Goślinka - Jez. Czarne - Tuczno. Pogoda raczej marcowa niż lutowa. Bardzo wietrzny dzień, z tym że wiało w nocy oraz ponownie po południu, podczas naszej wędrówki wiatr nie był specjalnie odczuwalny. Ciepło, około +10C, ziemia bardzo rozmiękła, ale na leśnych drogach leżał lód. Sarny, dziki, 1 lis, 1 kruk, 1 czarny dzięcioł. Zero ludzi, poza tym, że było widać i słychać 2 quady a potem słychać było ich warkot Niestety w okolicach Tuczna sporo dzikich wysypisk śmieci.
http://picasaweb.google.com/11pdhtajga2 ... nce5022011#
http://picasaweb.google.com/11pdhtajga2 ... nce5022011#
Jeszcze wrócą wiosny przypływy i zaświecą zorze rankami
Wilki przecież polują stadami i dopadną kiedyś myśliwych
(Otton Żupancić)
Wilki przecież polują stadami i dopadną kiedyś myśliwych
(Otton Żupancić)
- Hiskiasz
- Posty: 272
- Rejestracja: 29 gru 2010, 19:44
- Lokalizacja: Poznań
- Tytuł użytkownika: Rafał
- Płeć:
Z ciekawości zapytam czy to Twoje dzieciaki? Pytam bo ja też z moją piątką sporo chodzę, więc możnaby całkiem sporą drużynę wystawić razem.nordwest pisze:Wczoraj byłem z drużyną na małym wypadzie w PZ...
Niestety w okolicach Tuczna sporo dzikich wysypisk śmieci.
A co do śmieci to nie ma co narzekać, zawsze dodają trochę żywszych barw do tych szarości leśnych haha ... żartuję
Survival to sztuka przetrwania w przyrodzie, ale to czy przetrwamy ostatecznie zależy od Wszechmogącego Stwórcy i Pana tej przyrody (Psalm 121)
-------
www: http://rafaldlugosz.prv.pl/ZD/ZD.html
-------
www: http://rafaldlugosz.prv.pl/ZD/ZD.html
Nie, to nie moje rodzone. Potomstwo zdatne do chodzenia po lesie to dla mnie jeszcze perspektywa kilku lat. Na zdjęciach to część drużyny harcerskiej, więcej: www.lesni.fla.pl
Jeszcze wrócą wiosny przypływy i zaświecą zorze rankami
Wilki przecież polują stadami i dopadną kiedyś myśliwych
(Otton Żupancić)
Wilki przecież polują stadami i dopadną kiedyś myśliwych
(Otton Żupancić)
- Hiskiasz
- Posty: 272
- Rejestracja: 29 gru 2010, 19:44
- Lokalizacja: Poznań
- Tytuł użytkownika: Rafał
- Płeć:
Fajnie, mnie ostatnio harcerstwo pociąga bardzo. W czasach dzieciństwa nie byłem harcerzem, jako jedyny z klasy. Ale wtedy harcerstwo było komunistyczne i nie chciałem się w to bawić, za co byłem dość mocno prześladowany przez naszą plastyczkę, która była główną przełożoną w szkole.
Z harcerstwem natomiast związałem się w Kanadzie, gdzie spędziłem z rodziną 3 lata. Zaczęło się od tego, że chciałem aby dzieci miały kontakt z polskością w jakiś sposób, więc zaprowadziłem je na zbiórkę w szkole polonijnej w Edmonton. Nie opłacało mi się wracać do domu na czas zbiórek, więc zacząłem zajęcia z drużyną zuchów, gdzie też należały dwie córki. Później bywałem też komendantem obozów letnich i zimowych na stanicy "Kopernik" w Albercie. Te zimowe to był survival prawie. Temperatury poniżej -30 nawet, brak wody bieżącej, śnieg na metr głęboki. Pamiętam jak musiałem prowadzić Vana 15-osobowego (tam na zwykłe prawo jazdy można) w tych warunkach z ta młodzieżą. Pod koniec pobytu w Kanadzie zostałem członkiem Komendy Głównej Chorągwii w Kanadzie. Formalnie członkiem jestem do dziś, ale wiadomo że teraz to już nie to samo.
Po powrocie do Polski córki jakiś czas były w ZHR (nie wiem czy nie ma jakiś waśni z ZHP akurat , ale mi tam wszystko jedno ).
Z harcerstwem natomiast związałem się w Kanadzie, gdzie spędziłem z rodziną 3 lata. Zaczęło się od tego, że chciałem aby dzieci miały kontakt z polskością w jakiś sposób, więc zaprowadziłem je na zbiórkę w szkole polonijnej w Edmonton. Nie opłacało mi się wracać do domu na czas zbiórek, więc zacząłem zajęcia z drużyną zuchów, gdzie też należały dwie córki. Później bywałem też komendantem obozów letnich i zimowych na stanicy "Kopernik" w Albercie. Te zimowe to był survival prawie. Temperatury poniżej -30 nawet, brak wody bieżącej, śnieg na metr głęboki. Pamiętam jak musiałem prowadzić Vana 15-osobowego (tam na zwykłe prawo jazdy można) w tych warunkach z ta młodzieżą. Pod koniec pobytu w Kanadzie zostałem członkiem Komendy Głównej Chorągwii w Kanadzie. Formalnie członkiem jestem do dziś, ale wiadomo że teraz to już nie to samo.
Po powrocie do Polski córki jakiś czas były w ZHR (nie wiem czy nie ma jakiś waśni z ZHP akurat , ale mi tam wszystko jedno ).
Survival to sztuka przetrwania w przyrodzie, ale to czy przetrwamy ostatecznie zależy od Wszechmogącego Stwórcy i Pana tej przyrody (Psalm 121)
-------
www: http://rafaldlugosz.prv.pl/ZD/ZD.html
-------
www: http://rafaldlugosz.prv.pl/ZD/ZD.html
- Pratschman
- Posty: 214
- Rejestracja: 01 gru 2009, 13:31
- Lokalizacja: Jarocin/Poznań
- Płeć:
Siux, dzięki, namówileś mnie, że tym razem nie do PZ, ale tam! Tylko chyba nie uwierzyłeś w to, co napisałem i przekręciłeś- tak, wybieram się tam około 10 MARCA teraz mam sesję i naprawdę napięte terminy, potem parę dni na narty i już marzec się robi :-/ Ale tereny rzeczywiście fajne i chyba bezludne Ale Śnieżycowy Jar sobię wtedy odpuszczę, a wpadnę tam w jakiś inny czwartek marca z dziewczyną
Widzę, że wykrywacz polubiłeś Nie za ciężkie to?
No, Rafał, Twoje dzieci to już powszechnie znani hardcorowcy Ja sam bym się nie odważył w takich warunkach po górach chodzić, ale to chyba też kwestia doświadczenia... Twoja Rodzina ma ogromne w takich dzikich akcjach
Solv, nie masz doświadczenia, co nie? Zacznij od całodziennych spacerów. Nawet taki koks jak Zdybi powie Ci, ze uczą dużo. Jak taki będę robił to się odezwę.
Widzę, że wykrywacz polubiłeś Nie za ciężkie to?
No, Rafał, Twoje dzieci to już powszechnie znani hardcorowcy Ja sam bym się nie odważył w takich warunkach po górach chodzić, ale to chyba też kwestia doświadczenia... Twoja Rodzina ma ogromne w takich dzikich akcjach
Solv, nie masz doświadczenia, co nie? Zacznij od całodziennych spacerów. Nawet taki koks jak Zdybi powie Ci, ze uczą dużo. Jak taki będę robił to się odezwę.
- siux
- Posty: 374
- Rejestracja: 19 gru 2010, 17:27
- Lokalizacja: ŚNIEŻYCOWY JAR, Wlkp
- Tytuł użytkownika: Karol
- Płeć:
Pratschman mój wykrywacz to jakaś chińszczyzna z najniższej półki więc lekkie.... Znalazłem nabój nie wystrzelony ale nie wiem od czego, nie mogłem się żadnych symboli na spłonce doszukać. Trochę żelastwa bliżej nie określonego i kawałek glinianej miski, łupinki. Tereny są naprawde takie, że wrócę tam na pewno!!!! A mówisz, że w marcu idziesz, no to może już wiosną zapachnieć, a ja zamiast szukać żelastwa to wybiorę się w poszukiwaniu zrzutów poroży, jeleni tam mnogo! Więc może się trafimy przypadkiem he he
Na pewno przypadną Ci do gustu kamienne fundamenty pozostałości po gospodzie i chyba młynie. Ten po młynie jest głęboki, tylko na fotkach tego tak nie widać...
Polecam ten teren i Hiskiaszowi i Ciekowi i Nordwestowi na weekendowy rajd (marsz) rodzinno młodzieżowy i innym, którzy nie byli!!
Z Maniewa jest około 4 km spaceru
Na pewno przypadną Ci do gustu kamienne fundamenty pozostałości po gospodzie i chyba młynie. Ten po młynie jest głęboki, tylko na fotkach tego tak nie widać...
Polecam ten teren i Hiskiaszowi i Ciekowi i Nordwestowi na weekendowy rajd (marsz) rodzinno młodzieżowy i innym, którzy nie byli!!
Z Maniewa jest około 4 km spaceru
"nikt jeszcze nie wie, czy stare słońce zarysuje nowy dzień..."
https://picasaweb.google.com/traper.w
https://picasaweb.google.com/traper.w
- siux
- Posty: 374
- Rejestracja: 19 gru 2010, 17:27
- Lokalizacja: ŚNIEŻYCOWY JAR, Wlkp
- Tytuł użytkownika: Karol
- Płeć:
Owszem, tylko nie kolażówką Rowerem to wiem, że ludzie nawet od strony Biedruska atakują, tyle, że w weekend, gdy wojsko się nie uaktywnia
"nikt jeszcze nie wie, czy stare słońce zarysuje nowy dzień..."
https://picasaweb.google.com/traper.w
https://picasaweb.google.com/traper.w
Ośrodek koło Kamińska już nie istnieje. Byłem tam w czwartek - domki są rozebrane, można znaleźć tylko ślady w postaci kilku przegniłych desek, śladów betonowych fundamentów, zarysów niektórych obiektów, resztki bramy.Hiskiasz pisze:Nordwest: Przeglądałem trochę inne Twoje galerie, m.in. z Puszczy Zielonki. Gdzie mniej więcej jest ten opuszczony ośrodek wojskowy? http://picasaweb.google.com/Nordwest200 ... 9907495010
Trochę dziwne, że ludzie jeszcze tego nie rozebrali na drewno, albo że nie zostało to jakoś zagospodarowane. W końcu pewnie do kogoś należy ta ziemia tam.
Jeszcze wrócą wiosny przypływy i zaświecą zorze rankami
Wilki przecież polują stadami i dopadną kiedyś myśliwych
(Otton Żupancić)
Wilki przecież polują stadami i dopadną kiedyś myśliwych
(Otton Żupancić)
- Hiskiasz
- Posty: 272
- Rejestracja: 29 gru 2010, 19:44
- Lokalizacja: Poznań
- Tytuł użytkownika: Rafał
- Płeć:
Ja teraz siedze nad rzeka Pilawa niedaleko Bornego Sulinowa w lesie, -8 jest, ale ognisko nas grzeje. Jest ze mna weissman i chudy Wczoraj obozowalismy nad jeziorem Kniewo na dawnym poligonie radzieckim. Pozdrawiamy
Survival to sztuka przetrwania w przyrodzie, ale to czy przetrwamy ostatecznie zależy od Wszechmogącego Stwórcy i Pana tej przyrody (Psalm 121)
-------
www: http://rafaldlugosz.prv.pl/ZD/ZD.html
-------
www: http://rafaldlugosz.prv.pl/ZD/ZD.html
- Pratschman
- Posty: 214
- Rejestracja: 01 gru 2009, 13:31
- Lokalizacja: Jarocin/Poznań
- Płeć:
- Hiskiasz
- Posty: 272
- Rejestracja: 29 gru 2010, 19:44
- Lokalizacja: Poznań
- Tytuł użytkownika: Rafał
- Płeć:
To ognisko to dzieki Tobie pratschman i dzieki redneckowi. Poobserwowalem w Zielonce wtedy i zrobilem tak samo Relacja bedzie bo teren dziekawy.
Survival to sztuka przetrwania w przyrodzie, ale to czy przetrwamy ostatecznie zależy od Wszechmogącego Stwórcy i Pana tej przyrody (Psalm 121)
-------
www: http://rafaldlugosz.prv.pl/ZD/ZD.html
-------
www: http://rafaldlugosz.prv.pl/ZD/ZD.html
- siux
- Posty: 374
- Rejestracja: 19 gru 2010, 17:27
- Lokalizacja: ŚNIEŻYCOWY JAR, Wlkp
- Tytuł użytkownika: Karol
- Płeć:
Wczoraj przemaszerowałem z Gołaszyna wzdłuż Warty, przez Radzim do Biedruska i skończyłem w Bolechowie koło PRESTY. Najważniejszy odcinek (leśny) to Gołaszyn-Radzim-Biedrusko (jakieś 14,5 km). Pierwsze parę kilometrów za Gołaszynem sporo drwali, pilarzy i innych... W Radzimiu zrobiłem przerwę, ognisko, posiłek, trochę latania z wykrywaczem. Opis Radzimia już przedstawiałem trochę wyżej dla Pratschmana więc nie będę powtarzał, ale teren polecam, ciekawy historycznie i na tyle daleko, że spokój tam, choć puszki i butelki po alkoholu wskazują, że nie zawsze!
Dalej do Biedruska teren jeszcze ciekawszy i nawet motorów crossowych nie słyszałem
Do Biedruska chciałem wejść drogą nad Wartą, ale musiałem zmienić plan bo droga zalana totalnie. No więc wszedłem od zachodu, mijając opuszczoną gorzelnię po lewej, jakiś bunkier po prawej i strzelnicę piechoty znowu po lewej.
Dalej, za Biedruskiem musiałem już iść asfaltem więc pominę...
Ale na weekendowy wypad polecam odcinek do Biedruska.
Zaraz wrzucę mapkę i może parę zdjęć.
https://picasaweb.google.com/traper.w/GoAszynBiedrusko#
na mapce trasa jasnozielona oczywiście
Dalej do Biedruska teren jeszcze ciekawszy i nawet motorów crossowych nie słyszałem
Do Biedruska chciałem wejść drogą nad Wartą, ale musiałem zmienić plan bo droga zalana totalnie. No więc wszedłem od zachodu, mijając opuszczoną gorzelnię po lewej, jakiś bunkier po prawej i strzelnicę piechoty znowu po lewej.
Dalej, za Biedruskiem musiałem już iść asfaltem więc pominę...
Ale na weekendowy wypad polecam odcinek do Biedruska.
Zaraz wrzucę mapkę i może parę zdjęć.
https://picasaweb.google.com/traper.w/GoAszynBiedrusko#
na mapce trasa jasnozielona oczywiście
Ostatnio zmieniony 13 lut 2011, 12:57 przez siux, łącznie zmieniany 1 raz.
"nikt jeszcze nie wie, czy stare słońce zarysuje nowy dzień..."
https://picasaweb.google.com/traper.w
https://picasaweb.google.com/traper.w
- Pratschman
- Posty: 214
- Rejestracja: 01 gru 2009, 13:31
- Lokalizacja: Jarocin/Poznań
- Płeć:
Piękne foty jak zwykle! Już nie mogę się doczekać wypadu na te tereny. Tylko będąc w środku tygodnia, raczej nie bedę spał ani łaził na terenie poligonu, chcę przeżyć
Hiskiasz, nie przesadzaj. Rozpaliłem je zapałką- jakby to było chociaż krzesiwo kluczykowe, nie mówiąc o tradycyjnym czy łuku ogniowym- to by był szpan
Hiskiasz, nie przesadzaj. Rozpaliłem je zapałką- jakby to było chociaż krzesiwo kluczykowe, nie mówiąc o tradycyjnym czy łuku ogniowym- to by był szpan
- Hiskiasz
- Posty: 272
- Rejestracja: 29 gru 2010, 19:44
- Lokalizacja: Poznań
- Tytuł użytkownika: Rafał
- Płeć:
Może dawajcie wcześniej znać o planach. Jeśli nie macie nic przeciwko można by się znowu gdzieś skrzyknąć w okolicy i połazić wspólnie. Teraz będzie coraz dłużej jasno więc czasu będzie więcej.siux pisze:Wczoraj przemaszerowałem z Gołaszyna wzdłuż Warty...
Ja już sobie planuję trasę na 2 - 3 dni z Wrześni do Promna przez ten las co jest pomiędzy tymi miejscowościami. Wezmę dzieciaki tym razem, ale to jak będzie nieco cieplej, więc pewnie marzec lub kwiecień. Trasa ma 35 km. Przy dwóch biwakach to zupełny luz, z jednym biwakiem to zwłaszcza dla dzieci mniejszych może być nieco forsowna, biorąc pod uwagę targanie ekwipunku. Co o tym sądzicie?
Survival to sztuka przetrwania w przyrodzie, ale to czy przetrwamy ostatecznie zależy od Wszechmogącego Stwórcy i Pana tej przyrody (Psalm 121)
-------
www: http://rafaldlugosz.prv.pl/ZD/ZD.html
-------
www: http://rafaldlugosz.prv.pl/ZD/ZD.html
-
- Posty: 722
- Rejestracja: 25 paź 2009, 10:06
- Lokalizacja: z kanapy przed TV
- Tytuł użytkownika: awski
- Płeć:
Jeśli kogoś to interesuje to planuję spływ kajakiem z Poznania do Gorzowa ale to gdzieś dopiero w połowie lipca przy dobrej pogodzie i wyższym stanie wody. Plan jest taki, że start w środę po południu / wieczorem najprawdopodobniej z wysokości mostu na ul. Lechickiej bo tam jest dobre zejście i dojazd samochodem żeby sprawdzić na bliskim dystansie sprzęt. Pierwszy nocleg po około godzinie spokojnego płynięcia. Do pokonania 180 km, planowany koniec eskapady w niedzielę koło południa przy spacerowym tempie niedaleko dworca PKP (da się dojść piechotą ze sprzętem) Pociągi z Gorzowa do Poznania są mniej więcej co 1,5h (zazwyczaj przesiadka w Krzyżu). Myślę, że ewentualnie można byłoby wypłynąć w czwartek ale wtedy trzeba byłoby przycisnąć na trasie, czego nie lubię i chyba nie mam na to zdrowia
Mapkę z kilometrówką można zobaczyć tutaj:
http://www.kzgw.gov.pl/flash/mapa.html
Szczerze mówiąc zupełnie nie mam doświadczenia w tego typu turystyce na tak dużych rzekach ale przez 4 lata trenowałem kajakarstwo w Gorzowie na Warcie i pomysł oceniam jako bezpieczny przy zachowaniu zdrowego rozsądku (kamizelka, brak szaleństw, piwko już po rozbiciu obozu ).
Wypad raczej minimalistyczny, nie przewiduję gotowania posiłków i zatrzymywania się na zakupy. Nie planuję łapania ryb ze względu na brak czasu.
Mapkę z kilometrówką można zobaczyć tutaj:
http://www.kzgw.gov.pl/flash/mapa.html
Szczerze mówiąc zupełnie nie mam doświadczenia w tego typu turystyce na tak dużych rzekach ale przez 4 lata trenowałem kajakarstwo w Gorzowie na Warcie i pomysł oceniam jako bezpieczny przy zachowaniu zdrowego rozsądku (kamizelka, brak szaleństw, piwko już po rozbiciu obozu ).
Wypad raczej minimalistyczny, nie przewiduję gotowania posiłków i zatrzymywania się na zakupy. Nie planuję łapania ryb ze względu na brak czasu.
- Hiskiasz
- Posty: 272
- Rejestracja: 29 gru 2010, 19:44
- Lokalizacja: Poznań
- Tytuł użytkownika: Rafał
- Płeć:
A co z kajakami? Nie trzeba ich jakoś później przetransportować do miejsca skąd się je pożyczyło?
Survival to sztuka przetrwania w przyrodzie, ale to czy przetrwamy ostatecznie zależy od Wszechmogącego Stwórcy i Pana tej przyrody (Psalm 121)
-------
www: http://rafaldlugosz.prv.pl/ZD/ZD.html
-------
www: http://rafaldlugosz.prv.pl/ZD/ZD.html