Wyjazd w Polską Tajgę - JUŻ!

Relacje, zaproszenia i pomysły na ...

Moderatorzy: Morg, GawroN, thrackan, Abscessus Perianalis, Valdi, Dąb, puchalsw

Awatar użytkownika
thrackan
Posty: 911
Rejestracja: 16 cze 2009, 03:38
Lokalizacja: Warszawa
Gadu Gadu: 2123627
Tytuł użytkownika: Manufaktura strużyn
Płeć:
Kontakt:

Post autor: thrackan »

Straż ich terenówką goni,
Uciekają bez osłony
Coraz bardziej doganiani
stają - umykanie tutaj na nic

Więc Rekonu brać morowa,
Od wyzwania się nie chowa,
Na grzbiet szmaty w kamuflażu,
W gębę z gwinta dla kurażu,
W szarży skaczą na UAZa.
A komendant już rozważa,
Strzelać w serce, między oczy?
W nogę rękę, zad, klejnoty?

Tak rozmyślał, przycelował,
Strzelił! Dostał Puchal Tęga Głowa!
Lecz nie pada, jeno dłonią
Spod pazuchy topór chwyta,
Co od kuli go ochronił,
Otrzymując rysę życia.

Już obuszek w Wojtka dłoni
Świsnął, przecinając lufę broni
I trymuje wąsik szefa
Straży, co śmiał ich najechać

Ropień wtenczas wprawną ręką
Wyłamuje w drzwiach okienko
Na kierowcy demonstruje,
jak to szwy się wykonuje
na przykładzie palców dłoni
Szofer nie zdołał się bronić...
(Tak to w całej Leśnej Straży
jeden człowiek wyposażon
został w nowe błony pławne
na kłusoli wodnych sprawne)

Jaca korzystając z chwili
Do chłodnicy zadał nura
Płynu zbiornik odkorkował
Do manierki glikol ulał
I napełniał co się dało
Kuksy, garnki i menażki,
Aż mu naczyń było mało.

Dumni chłopcy po wygranej
Gdy już groźba zażegnana,
A komendant strachem zdjęty
Rozdzielają łup swój wzięty.

I wesoło ku Warszawie
Odjeżdżają w popijawie
Za kierowcę dzika sadząc
Aby sami wóz prowadząc
Mandaciku nie dostali
I przed dom wrócili cali
W chlubie i ze wspomnieniami
Z polskiej Tajgi nad Tajgami.
Awatar użytkownika
Abscessus Perianalis
Posty: 919
Rejestracja: 24 mar 2010, 06:38
Lokalizacja: CK / Wa-wa
Gadu Gadu: 1505060
Tytuł użytkownika: Dziki Dzik
Płeć:

Post autor: Abscessus Perianalis »

Wow. :mrgreen:

Żyjemy. :D Recka będzie, jak zdrapię z siebie brud po uprzednim wymoczeniu i nie padnę na pysk, bo rano mam niestety już się stawić w WSRMie.

Było genialnie. :D
"Żyj tak, aby twoim znajomym zrobiło się nudno, kiedy umrzesz."

"Pokonał ich swoją siłą, poraził skrzeniem, oślepił światłem, ogłuszył rykiem, padł na nich strachem, zmógł mocą po stokroć większą niż ich pospólna siła."

Forumowa Facebookowa Grupa Szturmowa: http://www.facebook.com/groups/160111940703089/
Awatar użytkownika
Góral
Posty: 75
Rejestracja: 17 paź 2010, 17:07
Lokalizacja: Wadowice
Płeć:

Post autor: Góral »

Ropień pierwszy wpadł na forum,
Chciałby zdawać swe przeżycia
Lecz wybity z działań toru,
Skłonił się do brudu zmycia.
Awatar użytkownika
kalyk3
Posty: 270
Rejestracja: 22 lis 2009, 21:51
Lokalizacja: Kraków
Płeć:

Post autor: kalyk3 »

Jest zmęczony i padnięty,
Nie wiadomo czy podoła.
Lepiej dajmy mu zachęty,
Bo nam złapie znowu doła.
“All good things are wild and free.” Henry David Thoreau
Awatar użytkownika
Góral
Posty: 75
Rejestracja: 17 paź 2010, 17:07
Lokalizacja: Wadowice
Płeć:

Post autor: Góral »

I nie będzie recki wcale,
Tego to byśmy nie chcieli,
Lecz po prawdzie, wszystko wiemy,
Z góry na dół opisane.
Niech się jednak nie zrażają,
Podróżnicy z przeżyciami,
Niech w trymiga sprawę zdają,
Bośmy strasznie już ciekawi,
Co w zanadrzu swym chowają.
Awatar użytkownika
Mr. Wilson
Posty: 422
Rejestracja: 27 paź 2010, 22:55
Lokalizacja: xyz
Płeć:
Kontakt:

Post autor: Mr. Wilson »

Abscessus Perianalis pisze:Było genialnie.
Napisz relację i wrzuć zdjęcia z wypadu, bo nie będę mógł zasnąć :evil:
Las moim domem i najlepszym przyjacielem
Awatar użytkownika
rob30
Posty: 247
Rejestracja: 02 sty 2010, 23:18
Lokalizacja: Sosnowiec/Spojené kr
Płeć:

Post autor: rob30 »

Ludziowie! Opamiętajta się!
Jeszcze trochę i będziemy mogli wydać drukiem "Przygody Koziołka Reconka" :mrgreen:
Awatar użytkownika
kalyk3
Posty: 270
Rejestracja: 22 lis 2009, 21:51
Lokalizacja: Kraków
Płeć:

Post autor: kalyk3 »

I niech fotek dają dużo,
Coby zobrazować chyżo
Co tam w Tajdze ciekawego
I opisu godziwego.



:mrgreen: :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:
“All good things are wild and free.” Henry David Thoreau
Awatar użytkownika
Abscessus Perianalis
Posty: 919
Rejestracja: 24 mar 2010, 06:38
Lokalizacja: CK / Wa-wa
Gadu Gadu: 1505060
Tytuł użytkownika: Dziki Dzik
Płeć:

Post autor: Abscessus Perianalis »

Góral pisze:Ropień pierwszy wpadł na forum,
Pierwszy był Jaca. Ech wiedziałem, te pismaki zawsze coś przeinaczą. :P

(swoją drogą boskie poematy tworzycie :D)
"Żyj tak, aby twoim znajomym zrobiło się nudno, kiedy umrzesz."

"Pokonał ich swoją siłą, poraził skrzeniem, oślepił światłem, ogłuszył rykiem, padł na nich strachem, zmógł mocą po stokroć większą niż ich pospólna siła."

Forumowa Facebookowa Grupa Szturmowa: http://www.facebook.com/groups/160111940703089/
Awatar użytkownika
Góral
Posty: 75
Rejestracja: 17 paź 2010, 17:07
Lokalizacja: Wadowice
Płeć:

Post autor: Góral »

Się obrażać nie pozwolę! :mrgreen:
Ja pismakiem?! Dobre sobie!
W pocie czoła, pracy znoju,
W słów dobranych mym konwoju,
Jeden fakt przeinaczyłem,
Już w pismaka się zmieniłem!
Obrażony, też obrażę,
To ode mnie zemsta w darze:
Szkoda, żeś dogonił Jacka z Puchem,
Byłbyś dał nam wnet raduchę! icon_twisted

Lecz czy w końcu dzisiaj dzienia,
Doczekam się ja streszczenia,
Tej wyprawy przewielebnej,
Co nie ma historii pewnej?!
Awatar użytkownika
kalyk3
Posty: 270
Rejestracja: 22 lis 2009, 21:51
Lokalizacja: Kraków
Płeć:

Post autor: kalyk3 »

Haha Ja nie mogę :lol:

Za nic mi się porównywać
I twe teksty znów rozkminiać
Jesteś mistrzem dziś w pisaniu
Świetnie idzie Ci w bajaniu.


Twój ostatni tekst mnie rozwalił Góral :mrgreen:


A teraz już językiem normalnym: czekamy z niecierpliwością na recki panowie. Nie zawiedźcie nas!
“All good things are wild and free.” Henry David Thoreau
Awatar użytkownika
Abscessus Perianalis
Posty: 919
Rejestracja: 24 mar 2010, 06:38
Lokalizacja: CK / Wa-wa
Gadu Gadu: 1505060
Tytuł użytkownika: Dziki Dzik
Płeć:

Post autor: Abscessus Perianalis »

No wierszem niestety nie będzie, ale przedstawię pokrótce jak to wyglądało. :)

Do końca w sumie nie wiedziałem czy pojadę, czy też nie, ze względu na choróbsko, brak czasu i tak dalej. Na szczęście się udało. Po wstępnym spakowaniu, jakoś 2 godziny przed wyjazdem, uznałem że jednak UL jest cudownym wynalazkiem, po czym wywaliłem z plecaka 1,5l wody, trochę rzeczy i ponad 2kg jedzenia. :D Po kolejnej godzinie walki ze sprzętem, udało mi się uszczuplić plecak na tyle, żeby dało się go założyć na plecy i nie przewracać się od razu. Szczęśliwy wyruszyłem na dworzec. Gdy już 'witałem się z gąską' zauważyłem, że coś mi jest za dobrze w nogi (w Łodzi ciepełko było, a ja już raczej grubawo się ubrałem, co by plecak odciążyć, więc ugrzałem się niesamowicie). Wtedy nadeszło olśnienie. Nie mam kalesonów. :D W mojej głowie pojawiła się wizja moich kalesonków spokojnie wiszących na suszarce, z której zapomniałem ich zabrać. Na szybko skoczyłem więc do sklepiku pod dworcem i nabyłem owe drogą kupna. Nawet się sprawdziły. Dzięki wrodzonej gibkości, udało mi się wpaść na czas do pociągu i ruszyłem do Warszawy, gdzie powitał mnie miły chłodek i kolega Puchal. Po krótkiej pogawędce wpakowaliśmy się do wozu i pojechaliśmy odebrać Jacę. Gdy ów zapakował się do samochodu, wyruszyliśmy.
Nim dojechaliśmy, uznaliśmy z kolegą Jacą, że nim w tajdze zamarzniemy, trzeba wypić piwko - a nuż będzie to nasza ostatnia szansa. Łomża nastroiła nas wesoło i po krótkim oka rzucie na mapę, oraz drogowskazy, wjechaliśmy w busz, aby kawałek dalej porzucić autko w jakiejś agroturystyce. Obudziliśmy miłego pana, aby o zgodę zapytać, a następnie ruszyliśmy na szlak. Musieliśmy się tam wrócić godzinę później, gdyż zapomniałem pewnych istotnych rzeczy zabrać, ale na dobre to wyszło - zabraliśmy też piłę, która została w samochodzie. Ostatecznie w okolicach północy szliśmy już dziarsko w całkowitych ciemnościach, poszukując z nadzieją znaków szlaku zielonego, który zaczyna się jakoś dziwnie. Ostatecznie, uznaliśmy że czas zboczyć z kursu i rozbić jakiś obóz. Brodząc w śniegu po kolana, dotarliśmy do miejscówki nr jeden i zaczęliśmy przygotowywać się do spania. Jaca znalazł wtedy pierwsze zastosowanie piły. Wycinanie bloków śniegu, aby wykopać miejsce na ognisko. (owe bloki też się przydały - na obozie nr 2 powstał z nich wiatrochron i poddupnik Jacy) W końcu wszystko było gotowe. Zjedliśmy szybko i położyliśmy się spać. Wytelepało mnie okrutnie. Wstałem zatem dość wcześnie, by stwierdzić, że na termometrze jest -19,5*C. (w nocy było -22*C) W końcu wszyscy zwlekli się i odtworzyliśmy nocne ognicho. Przy śniadaniu, Puchal znalazł kolejne zastosowanie dla piły. Krojenie chleba. :D W tej temperaturze, nie dało się tego zrobić niczym innym, a i piłą szło to topornie. Cały dzionek pięknie umiliła nam butelka trójniaczka. :) Przed 12tą udało się zwinąć obóz i wyruszyć dalej. Pogoda dopisywała, więc dowcipkowaliśmy sobie w drodze, pstrykaliśmy fotki i cieszyliśmy się, że udało nam się tam znaleźć.
I wtedy nadjechała straż graniczna.
Strach wlał się w nasze serca.
Wiedzieliśmy, że nie ma gdzie uciec.
"You can run, but you can't hide.."
Szczęśliwie jesteśmy cudowni, więc uprzednio daliśmy znać komu trzeba (Puchal napisze o tym coś więcej), więc pogadali z nami chwilę, my pooglądaliśmy panią strażniczkę z niebieskimi pazurami i w końcu pojechali robić swoje. My zaś ruszyliśmy dalej, obserwując po drodze masę psowatych tropów (wilcy?). Drugi obóz już wyszedł nam lepiej - rozbijaliśmy go jeszcze w dzień. :) Po zjedzeniu wysokoenergetycznych konserw tłuszczowych z różnistymi dodatkami posiedzieliśmy jeszcze trochę przy ogniu (Jaca troszkę dłużej zabalował :P ) i położyliśmy się spać. W nocy tylko -15, więc trochę cieplej tym razem było, jednak przy trzecim noclegu zrobiłem sobie dodatkową izolację ze świerku (a było najcieplej... :P ). Po zwinięciu obozu nr 2, ruszyliśmy już w drogę powrotną robiąc małe kółeczko. Dzięki temu ostatni obóz wypadł ponad godzinę od samochodu. W tym miejscu udało nam się znaleźć masę zwalonych świerków, dzięki czemu opału mieliśmy pod dostatkiem. Z tej radości, Puchal aż udał się na stronę i oddał stolec. (ja dałem sobie spokój z tego typu herezjami - moja pupcia jest mi za to wdzięczna) Pobyt umiliły nam wesołe ogniskowe historie, które jednak w pewnym momencie stały się dla mnie zbyt wesołe i z tego wszystkiego musiałem się już położyć, aby siły do wyjazdu zregenerować. Panowie jeszcze zabawili, dzięki czemu nie musiałem się martwić o to, że nagle pająki zakradną się pod obóz by palić, gwałcić i rabować. Rano po szybkim śniadaniu, wyruszyliśmy w drogę powrotną. Szkoda było to miejsce opuszczać, bo bawiliśmy się wyśmienicie.

Podsumowując: (od tego miejsca już można czytać, bez zmartwień o torsje etc.)

Puszcza Romincka, jest świetnym miejscem na wyprawy, niezależnie od pory roku. Jest pięknie, dużo miejsca, niewielu turystów (nam się udało spotkać kulig pijanych warszawiaków na obrzeżach :D ) i masa zwierzyny (sądząc po tropach) do obfotografowania. Gorąco polecamy.
Jak i polecamy wypady zimowe. Nie ma nic przyjemniejszego, niż obudzenie się czując w płucach mroźne, leśne powietrze, natomiast nocowanie przy zachowaniu zdrowego rozsądku i odpowiednim przygotowaniu, to jest błahostka.

Na dowód tego co napisałem, wrzucam linka do galerii:

GALERIA

Niestety zdjęcia robiłem kompaktem, który stracił LCDka, więc kompletnie nie widziałem co robię. Na szczęście część zdjęć wyszła dobrze (poza chorym kadrowaniem miejscami :D ).

Kto nie był - niech żałuje. :)

Dzięki za kawał dobrej zabawy chłopaki! :D
Mam nadzieję, że dopiszecie to o czym zapomniałem.
ED: poprawka linka.
"Żyj tak, aby twoim znajomym zrobiło się nudno, kiedy umrzesz."

"Pokonał ich swoją siłą, poraził skrzeniem, oślepił światłem, ogłuszył rykiem, padł na nich strachem, zmógł mocą po stokroć większą niż ich pospólna siła."

Forumowa Facebookowa Grupa Szturmowa: http://www.facebook.com/groups/160111940703089/
Awatar użytkownika
puchalsw
Posty: 1742
Rejestracja: 07 lis 2009, 13:36
Lokalizacja: Zielona Białołęka
Tytuł użytkownika: Skandynawski Oprawca
Płeć:

Post autor: puchalsw »

Co to kurka balanska ma być! Ja się pytam!
My tam w tajdze zadki odmrażamy, Jaca się zakochał, i o mało Pani ze Straży Pogranicza się nie oświadczył, AP włosy zdredziały tak, że mi w samochodzie kołtun blond zostawił, z którego nie wiem jak się Żonie wytłumaczę, a ja żeby zeżreć słoik smalcu, chleb piłą do drewna musiałem ciąć... A Wy tutaj sobie wieczorki poetyckie urządzacie?

Normalnie nie ma sprawiedliwości na tym forum!
Ponieważ AP już wiele napisał o wypadzie, ja tylko dodam parę uwag:

Parking dla auta: Dotarliśmy w piątek około 22:30. Trasa z Wawy to około 300km, ale należy brać poprawkę na drogi nieco niższej jakości, niż średnia krajowa (a jaka ta jest, każdy wie).Samochód zaparkowaliśmy na terenie Gospodarstwa Agroturystycznego (
ADRES ) niedaleko wejścia na Zielony szlak, na granicy Puszczy Romnickiej. Gospodarz zgodził się za niewielką opłatą przechować naszą brykę. I dobrze bo tam nie ma gdzie zostawić samochód. Alternatywą jest porzucenie wozu w Gołdapi, ale to 7km od miejsca startu.
Kiedy już odcięliśmy naszą cywilizacyjna pępowinę, w postaci samochodu, w otaczających ciemnościach ruszyliśmy w las. Ewentualne parkowanie samochodu, sugeruję wcześniej uzgodnić telefonicznie. Nam się udało, ale był mały problem w związku z naszym późnym przybyciem.

Straż Graniczna:
Za radą Jacy, przed wyjazdem w południe zadzwoniłem do Straży Granicznej w Gołdapi, i zgłosiłem nasz przyjazd (adres: http://www.warmaz.strazgraniczna.pl/ind ... &Itemid=49).
I to był strzał w dziesiątkę. Miły pan po drugiej stronie poprosił mnie o dane uczestników, wypytał o cel wycieczki, trasę, i zasady pobytu (gdzie śpimy). Następnie oddzwonił, podziękował i zaprosił. Okazało się później że telefon do SG bardzo się nam przydał. Na następny dzień napotkaliśmy patrol SG w pobliżu wsi Hajnówek (Czarnowo). Odbyliśmy przednią i miłą rozmowę z patrolem, a Jaca cały czas durno uśmiechał się do Pani oficer.
Nie ma co się dziwić skrupulatności SG, skoro granica miejscami przebiega w odległości 500-800 metrów szlaku. A zboczenie z trasy w celu rozbicia obozu, może się zakończyć nieciekawie dla uczestników.

Miejscowi: oprócz właściciela agroturystyki, załogi z ciągnika zrzucającego siano dla zwierząt w lesie, i grupy podpitych weekendowych turystów wiezionych na wozach drabiniastych, nie widzieliśmy nikogo na szlakach. Nawet SG, patrzyła się na nas podejrzanie, po co my w taką dzicz przyjechaliśmy. Przechodząc przez Hajnówek, tylko jeden burek na nas szczekał. Oprócz dymu w kominach, nie widziałem śladów bytności ludzi. TAM PO PROSTU NIE MA LUDZI!

Dzicz: na zdjęciach wycieczka może się wydawać monotonna. Ale to trzeba samemu spróbować. Żadnych odgłosów cywilizacji (jakieś strzały od ruskiej strony :-) ), żadnej łuny w nocy na niebie, od pobliskiej aglomeracji (bo takiej nie ma!). Czasami tylko odgłos piły spalinowej skądś do nas docierał. Ba! Teraz zdałem sobie sprawę, że słupów telegraficznych wzdłuż dróg nie widziałem!

Las: robi wrażenie. Jego rozległość, różnorodność, i dzikość. Wprawdzie poprzecinany drogami, uczęszczanymi przez SG, ale można się tam schować. W odległości 200m od drogi byliśmy już schowani. Należy zwrócić uwagę, na to że teren jest bardzo urozmaicony. Wzgórza morenowe, sprawiają że czasami trzeba kawałek się wdrapywać, ale można też schować się za górką, i nikt nawet ognia nie zauważy.
Mimo mrozów, widzieliśmy doskonale że lasy te są mocno podmokłe. Czasami były to żółte cieki, czasami smród bagnisk, a czasami obumierające drzewa oblane dokoła zamarzniętą wodą.

Zwierzyna: dużo tylko jej nie widać Wiemy że była, po ilości tropów (po pewnym czasie ślady wilka już ignorowaliśmy), rozmiarach racic dzików, i innej rogacizny. Ale tylko raz z daleka udało nam się zobaczyć sarnę. W tej ciszy, takie miastowe chłopaki jak my dawali o sobie znać z tak dużej odległości, że wszelaki zwierz pierzchał od razu..

Jak wyglądał nasz dzień:
- pobudka o 8:00
- do 11:00 zajmowało nam: wygrzebywanie się ze śpiworów, rozpalanie ognia, grzanie wody (o tym zaraz napiszę), marne próby rozmrożenia zamarzniętej żywności, przeżuwanie...
- 11:00 - 12:00 zwijanie obozu, i start w dalszą wędrówkę
- po upływie 3-4 godzin (nie robiliśmy jakiś dramatycznie długich postojów - może 3 po 5 minut), zaczynaliśmy myśleć o znalezieniu miejsca na obóz.
- 16:00 - 18:00 - rozbijanie obozu. Z reguły dzieliliśmy się zadaniami. W ten sposób do zapadnięcia ciemności mieliśmy rozpalone ognisko, przygotowany opał na cały wieczór, rozpiętego tarpa i rozwinięte bivibagi.
- 18:00 znowu walka z zagotowaniem wody, przygotowaniem posiłku, termosów na noc (różnie z tym było), i ogniskowym gadaniem o d... Maryni.
... natłok zajęć, powodował że około 21:00 przypominaliśmy zombiaki, i zakopywaliśmy się w śpiworach.

Sprzęt:
- piła do drewna z Castoramy, toporek GB Mini Hatchet, nieocenione. Dzięki nim mogliśmy szybko przygotować naprawdę dużą ilość opału. A wierzcie mi. Tego szło bardzo dużo.
Dodatkowo piła świetnie przydawała się do kopania w śniegu i wycinania bloków śnieżnych z miejsca na ognisko (wszędzie pokrywa śniegu miała śśrednio 0.5-1m śniegu)
- menażki i kubki - w tych temperaturach wytapianie śniegu nad ogniskiem w otwartej menażce to mordęga. Czajnik lepiej się sprawdzał. ale na 3 osoby 1litrowa Trangia nie dawała rady. Z drugiej strony wytapianie wody ze śniegu to straszna harówka
- bivibag twoim przyjacielem. Wiatr nawiewał sporo śniegu pod tarpa. Mój bivi świetnie ochronił mi śpiwór przed zamoczeniem.
- spanie - jedna płachta 3x3 wystarczyła na 3 osoby.
- odzież - odzieży hightekowej u uczestników nie stwierdzono. Przed mrozem chroniły nas kożuszki, kurtki kontraktowe, grube swetry i polary. Dodatkowo nie było nikomu żal takowej położyć na gałęziach świerkowych i umościć sobie ciepłe siedzisko przy ognisku. O pardom! Ja miałem majtki od NIKE!

Żarcie
- generalnie jedliśmy bardzo: niezdrowo, kalorycznie, niestrawnie, i niemodnie. Smalce, domowe konserwy, żeberka i wędzone boczki królowały. AP tylko się wygłupiał z jakimiś zupkami z Winiar Jedyny problem z takim jedzeniem, to to, że wszystko zamarza na kość. I znowu trzeba ognia aby przeprowadzić proste czynności...

- woda ze śniegu. Mysich kup nie stwierdzono, oprócz tego cała masa syfu lądowała na dnie menażki. Herbata smakowała rewelacyjnie, sensacji żołądkowych brak :-). W pobliżu wsi Hajnówek znajduje się oznaczony punkt czerpania wody (strumień)
Jak już wspomniałem wyżej: gotowanie wody ze śniegu w tych warunkach to mordęga. Myślę że zainteresuję się składanym hobo stove, albo inną samoróbką, którą będę mógł schować do plecaka. Sądzę że AP i Jaca zgodzą się ze mną że to dobry pomysł.

No a tak w ogóle.. to wyło ZAJEFAJNIE! Ja tam jeszcze wrócę!
Foto sztory:

Poranna sielanka. Zwróćcie uwagę na głębokość, na jaką trzeba wykopać dół na ognisko:

Obrazek
Śniadanie:
Obrazek
No cóż. Polak potrafi:
Obrazek

Zimno nam jednak nie było:
Obrazek

Miejscami było groźnie:
Obrazek
No i ten las:
Obrazek
Zimowy biwak:
Obrazek

Jacy i AP kompletnie odbiło, i najgorsze instynkty zaczeły brać górę:
Obrazek
Obrazek
Kuchnia:
Obrazek
AP siadła psycha, i powiedział, wyciąga śpiwór, i idzie spać. Jaca się nie przejął.
Obrazek
Rytuał:
Obrazek
... i relaks:
Obrazek

Reszta tutaj: http://picasaweb.google.com/bialoleczan ... aTajga2011#[/i]
F..k it, I'll Do It Myself!
Awatar użytkownika
mwitek
Posty: 1117
Rejestracja: 23 lut 2010, 15:09
Lokalizacja: Łódź
Gadu Gadu: 4861234
Tytuł użytkownika: HopsasaDoLasa
Płeć:
Kontakt:

Post autor: mwitek »

Fajna wyprawa wam się udała. Pozazdrościć
Obrazek
Awatar użytkownika
Młody
Posty: 895
Rejestracja: 01 sty 2009, 19:19
Lokalizacja: Tychy
Gadu Gadu: 9281692
Płeć:
Kontakt:

Post autor: Młody »

Zacna wyprawa i fajne "fociaki"
Forum to nie agencja towarzyska-NIE DOGODZIMY KAŻDEMU !

Życie należy przeżyć tak, aby gołębie przelatujące nad Twoim grobem zesrały się z wrażenia.
https://www.fasttrans.com.pl/
Awatar użytkownika
Jaca
Posty: 401
Rejestracja: 13 maja 2009, 16:06
Lokalizacja: okąd
Płeć:

Post autor: Jaca »

No cóż, chłopaki wyczerpali temat więc nie wiem co od siebie jeszcze dopisać. Prze szczęśliwy jestem jestem, że się tam wybrałem mimo tego, że nie byłem kompletnie przygotowany sprzętowo na takie warunki. Śpiwór z komfortem do -5, extreme -15. Holenderski bivybag, kalesony-dresy-m-65, skarpety zwykłe i wełniane, koszulka termoaktywna, sweter wełniany z jakimiś dodatkami, bluza z kapturem i polar. Na to amerykańskie gore. Pompowana mata i okazuje się, że można przetrwać w całkiem niesprzyjających warunkach. Puszcza Romincka ma niepowtarzalny klimat i jak wracaliśmy to jakoś tak z pogardą patrzałem na te sosnowe kompleksy leśne. Siedzi się na totalnym odludziu, czuje dzikość natury jak i respekt przed nią. No po prostu niepowtarzalna wyprawa. Przez następny miesiąc będę chodził nią naładowany. :mrgreen:

Tu kilka moich fotek z telefonu klik
...smelling the air when spring comes by raindrops reminds us of youthful days...
Awatar użytkownika
slaq
Posty: 675
Rejestracja: 20 wrz 2007, 08:39
Lokalizacja: Warszawa
Płeć:

Post autor: slaq »

Ale zima fajowa ! Kurde no elegansiorr :-P
Zacnie Panowie zacnie ! Ropień, jestem z Ciebie taki dumny 8-)
Puchal widzę lampę zabrał - super.
Smaka mi tylko narobiliście gałagany jedne 8-)
Kiedy robimy, - czarci zlot na bunkrze, celem wysłuchania waszych - bajań i pikanterii ?
Pozdrawiam.
Awatar użytkownika
Michal N
Posty: 1186
Rejestracja: 16 lut 2009, 21:47
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów
Gadu Gadu: 9361862
Tytuł użytkownika: Metyl Podgrzybek
Płeć:

Post autor: Michal N »

Zacnie, fajne recki i zdjęcia.
slaq pisze:Kiedy robimy, - czarci zlot na bunkrze, celem wysłuchania waszych - bajań i pikanterii ?
Ty popatrz, właśnie o tym samym myślałem :-)
Obrazek
Awatar użytkownika
slaq
Posty: 675
Rejestracja: 20 wrz 2007, 08:39
Lokalizacja: Warszawa
Płeć:

Post autor: slaq »

Heh, ale jaki dyskretny urok burżuazji Wam się wkradł 8-)
Biały "papier do twarzy" białe pieczywko - widać, że to już zachód i Europa pełna gębą :mrgreen:
Banda zachodnich imperialistów !

Chloru może piwko dziś ?
Awatar użytkownika
slaq
Posty: 675
Rejestracja: 20 wrz 2007, 08:39
Lokalizacja: Warszawa
Płeć:

Post autor: slaq »

Prowler pisze:po tych waszych warszawskich laskach to faktycznie dzicz niesamowita
Ignorancie :mrgreen:
Nie doceniasz Ty mokradeł naszych i Wiślanych gajów dzikich :-P
Brak tu u nas tylko świerków i buczyny z prawdziwego zdarzenia 8-)
Ostatnio zmieniony 31 sty 2011, 14:17 przez slaq, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
Parthagas
Posty: 792
Rejestracja: 28 sie 2007, 08:46
Lokalizacja: Mława
Tytuł użytkownika: kumpel staffików
Płeć:

Post autor: Parthagas »

Rewelacyjny wypadzik. Zazdroszczę Wam. Jednak za dwa tygodnie mam ferie, to sobie odbiję. Szkoda, że nie zrobiliście ukrytą kamerą zdjęć Straży Granicznej. Puchal, jak sprawdził się futrzak? Mam bardzo podobny, ale nigdy go nie zakładałem w teren z powodu sporej wagi i obaw, że się spocę jak świnia.
"Mężczyzna musi mieć nałogi, najlepiej wyszukane, w przeciwnym wypadku nie ma się z czego wyzwalać."
http://prymitywnetechnikiprzetrwania.blogspot.com/
Mr.Sloth
Posty: 144
Rejestracja: 02 sie 2010, 16:40
Lokalizacja: Warszawa
Tytuł użytkownika: leń leśny
Płeć:

Post autor: Mr.Sloth »

Kolejny powód by nienawidzić sesji. :roll:
zamiast odmarzać w lesie to się trza uczyć. Zazdroszczę chłopaky wyjazdu
Awatar użytkownika
Doczu
Posty: 1284
Rejestracja: 25 mar 2009, 10:25
Lokalizacja: Pinecity
Tytuł użytkownika: Litewski Cham
Płeć:

Post autor: Doczu »

No to fajnie sobie chłopcy pobytowaliście. Tylko pozazdrościć.
Ja na własne życzenie udupiłem się w domu, a tu taka pogoda :(
Żal.pl.
A swoją drogą to z miodów polecam te produkcji Apisa.
Niestety te prodikcji TiM i Piwnicy Klasztornej ustępują pola Apisowi.
Najtaniej do dostania w Biedronce po 11,99. Na potrzeby Biedronki zwie się to "Piastun", ale to nic innego jak miód "Piastowski" sprzedawany gdzie indziej o połowę drożej.
Awatar użytkownika
puchalsw
Posty: 1742
Rejestracja: 07 lis 2009, 13:36
Lokalizacja: Zielona Białołęka
Tytuł użytkownika: Skandynawski Oprawca
Płeć:

Post autor: puchalsw »

Parthagas pisze:Puchal, jak sprawdził się futrzak?
Świetnie. W duży mróz pod spodem miałem koszulkę oddychającą, i sweter armii UK (nie wiem co to za model). Nie odczuwałem zimna podczas bezruchu. W trakcie marszu rozpinałem go i świetnie się wentylował.
Futrzak ma już 15 lat. Trochę się czułem w nim jak jakiś AKowiec, ale spełnił swoje zadanie.
Dodatkowo przy ognisku kładłem go na gałęziach świerkowych i miałem legowisko. W nocy kładłem jeszcze na śpiwór. Alternatywą do kożuszka byłby dodatkowy gruby polar, i jakiś -tex. W sumie waga helikonowego polaru i kurtki kontraktowej jest zbliżona do wagi kożuszka. Ale klimat już inny :-D
Nie pociłem się, baranek ładnie oddychał. Pewnie jeszcze w nim połażę następne 10 lat :-D
Ostatnio zmieniony 31 sty 2011, 14:35 przez puchalsw, łącznie zmieniany 2 razy.
F..k it, I'll Do It Myself!
Awatar użytkownika
kalyk3
Posty: 270
Rejestracja: 22 lis 2009, 21:51
Lokalizacja: Kraków
Płeć:

Post autor: kalyk3 »

No no świetny wyjazd! Tylko pozazdrościć.

No i część o Straży z naszych wierszyków się sprawdziła :-D
“All good things are wild and free.” Henry David Thoreau
ODPOWIEDZ

Wróć do „Imprezy, wyprawy oraz spacery”