Ech chciałam przeczytać dokładnie wszystkie posty, żeby nic nie powielać i nie ominąć ale nie dało rady ;p
Opiszę trochę swoją sytuację.
Nie mam się za osobę słabą, ani słabo pracującą. Dodatkowo uwielbiam piłkę ręczną, kosza i najprościej ujmując lubię się czasem fizycznie wykończyć
Wegetarianką jestem od 1,5 roku a mam wrażenie jakby od zawsze ;] Czasów gdy tak obrzydliwie zatruwałam swój organizm i jadłam mięso wole nie wspominać, chyba ze na przestrogę...
Przede wszystkim argument że byłem czy słyszałem o wegetarianinie który trafił do szpitala przez to że miał problemy przez nie jedzenie mięsa ni kija nie ma się do sprawy ;p Ludzie mięsożerni tam trafiają i co, ile % wychodzi i zmienia swój sposób jedzenia mimo że 90% chorób byłby wstanie wyleczyć prawidłowym odżywianiem się. Bo tak było od zawsze że jedzenie człowieka odżywiało cały jego organizm, piękną skórę, mocne włosy i dawało siłę.
Przypadki o mężczyznach wracających z Syberii, których uratowały tylko mądre gospodynie, które wiedziały jakim pożywieniem przywrócić do zdrowia zdegenerowany organizm!
I raczej nie było to mięso z karmionych hormonami i antybiotykami kurczaków i świń!
Jeśli ja mówię że jestem wegetarianką, nie odnosi się to do jednego marnego faktu niejedzenia mięsa. Już nie mówiąc o bzdurze jaką jest sformułowanie "moda na wegetarianizm".
Ludzie są idiotami, i mogą być to wegetarianie i mięsożerni.
W mieście czy w restauracjach mówię wręcz że jestem weganką a to z następującego powodu: co z tego że nie zjem zchemikaliowanego mięsa, skoro mi przyniosą jeszcze bardziej syfne mleko, twarogi czy jajka.
Wniosek z tego taki że skoro martwi mnie stan zwierząt przeznaczonych na spożycie to martwi mnie również stan zwierząt wszystkich, mam na myśli krów i kur które dają mleko i jajka ale również ludzi których ja karmię. Bo pytam się kto z Was karmi swoje dzieci śmieciami jakimi jest wszystko w sklepie to, co przetworzone?(nie mówiąc już o słodyczach). Nie mam czasu, bez przesady? Mi nie jest żal par nie mogących zajść w ciąże, ludzi przewlekle chorych czy nawet chorujących na raka, tylko dzieci które najwięcej cierpią przez syfy które człowiek stwarza a potem je-.-
Wszystko to, co się dzieje w organizmie, jest skutkiem substancji które do niego wprowadziliśmy.
Tak więc wegetarianizm nie ogranicza się do pustej czynności. Ja jeśli mam do wyboru buty skórzane które kupie raz na 4 lata a jakiś szit który po roku trafi na śmietnik zanieczyszczając przyrodę, to wolę wybrać te pierwsze.
Co do białka: nie jestem biologiem i raczej już nie zostanę ale od kiedy orientuję się w białkach to zabieram głos. Najśmieszniejsze są reakcję ludzi gdy ja, na ich różne argumenty nt mięsa pytam czemu? Jeśli już coś wydukają o białku którego nie ma nigdzie indziej, ja znów pytam tzn jakiego? I dupa, my ludzie mamy czasem tak spaczone umysły ze nie wnikamy w racjonalność, tylko okropne przyzwyczajenia <ja przez parę lat usilnie walczę ze słodyczami tylko dlatego że w dzieciństwie zaszczepiono mi przyzwyczajenie do codziennego spożywania ich...;(>
(nie mam przy sobie swojej literatury więc jeśli się w czymś pomylę proszę mnie szybko poprawić)
w uproszczeniu: człowiek potrzebuję 8 rodzajów białka. Mięso uważane jest za potencjał jakiś niewystępujących nigdzie białek tylko dlatego że ma ich w sobie najwięcej czyli aż 6.
Tylko że tyle samo łącznie ma np muesli z mlekiem (i nie mam tu na myśli płatków pszennych ze sklepu czy mleka UHT).
Tyle może mieć kasza z warzywkami strączkowymi. Jeśli chodzi tu o konkurs to przegrywa mięso, które może poszczycić się jeszcze, wspomnianymi wcześniej, hormonami antybiotykami, chemikaliami nawet z roślin które spożywał, już nie mówiąc o toksycznym oleju na którym człowiek to usmaży).
ja parę miesięcy temu zrobiłam coś bardzo dziwnego. Weszłam do kuchni mojej babci wzięłam ostatnią wątróbkę z patelni, zjadłam i wyszłam. Chwilę później się przeraziłam, czemu to tak wogle wyszło... -.- Zapewne zadziałało tu coś w stylu co pisał Abscessus. Ale też się nie do końca zgodzę. Zapewne gdyby to nie była potrawa w całości z gospodarstwa rodzinnego (ośmielę się mieć teorie że Kaszubi są zboczeni na punkcie mięsa ;p) na pewno bym jej nie tkneła. Doszłam do takiego stanu że przez węch wyczuwam toksyny z pożywienia. Zapewne zaniedbałam moją gospodarkę białkową i dlatego popełniłam ten czyn ;p Wielu znajomych się śmieję że jestem w nieustannej ciąży bo mam zachcianki żywieniowe niczym ciężarna, a ja poprostu czuję że potrzebuje witamin i minerałów akurat z tego warzywa czy kasz ;] Ale żeby móc odróżnić potrzebę, nazwijmy ją biologiczną, od przyzwyczajenia czy nawet uzależnienia albo zachcianki, trzeba na dłuższy czas wyrzec się w pełni "ulepszonych" przez człowieka produktów i wtedy kierować się instynktem.
Bardzo przepraszam za takie rozpisanie, ale jeśli ten wątek czytacie to chciałam żebyście w skrócie poznali prawidłowy stosunek wegetarianina do świata.
Mam nadzieję że o niczym nie zapomniałam ;p
ps nie miejcie mnie za psychopatkę, ja tylko kocham gotować pyszne i pożywne jedzonko a i naturopatią się interesuję ;]