idealna racja żywnościowa

mniam, mniam...

Moderatorzy: Morg, GawroN, thrackan, Abscessus Perianalis, Valdi, Dąb, puchalsw

Awatar użytkownika
yoger
Posty: 202
Rejestracja: 06 sie 2010, 06:43
Lokalizacja: Drammen
Płeć:

Post autor: yoger »

Gotowanie, nawet bardziej złożone jak najbardziej popieram, ale w moim wypadku jest to dopiero kolacja. Na śniadanie zazwyczaj przeznaczam resztki z kolacji (ew. jakiś owoc, albo suchar) w południe podczas przerwy w marszu zjadam coś 'na szybko', a kolacja jest jedynym pełnowartościowym posiłkiem i przyżądzana jest dopiero, kiedy już nigdzie się nie spieszę, mam gdzie spać i czym się grzać.
Awatar użytkownika
Abscessus Perianalis
Posty: 919
Rejestracja: 24 mar 2010, 06:38
Lokalizacja: CK / Wa-wa
Gadu Gadu: 1505060
Tytuł użytkownika: Dziki Dzik
Płeć:

Post autor: Abscessus Perianalis »

Yoger, to postaraj się to zmienić. :P Ja się staram i w momencie kiedy się udaje, to jest dużo przyjemniej. :D
Po pierwsze - śniadanie ma nam zapewnić masę energii, żeby móc miło zacząć dzień, jak i odrobić straty po nocy.
Po drugie - kolacja powinna być 'jak najchudsza', żeby organizm w nocy wypoczywał, a nie trawił tłuszcze.
Po trzecie - po porcji obiadowej, powinno mieć się czas, aby troszkę się poruszać - przed snem już się nikomu nie chce. ;)

Nie wiedzieć czemu, ale większość z nas traktuje żarcie jakoś tak po macoszemu. Żeby mieć energię, to rano kawa, albo energetyk - bo przecież pobudza. Do tego jakaś kanapka. Popołudniu zachciewa się na drzemkę, to też trza 'energetycznego kopa'. Może i zjeść coś na szybko. Natomiast wieczorem, jak już organizm jest totalnie zmordowany dniem i 'podnoszeniem ciśnienia' to zasiadamy do sutej obiadokolacji i jemy ją ze smakiem, czując, że tego właśnie nam było trzeba. I rzeczywiście. Było. Tyle że rano. :P

Wnioski wysnuwam z obserwacji własnego trybu życia, jak i innych znajomych - z pewnością większość na forum rozumie, jak ważnym posiłkiem jest śniadanie. Jednakowoż osoby które znam i żywią się w sposób sensowny, to są głównie sportowcy, albo ochrona (czyli pompki). :P
"Żyj tak, aby twoim znajomym zrobiło się nudno, kiedy umrzesz."

"Pokonał ich swoją siłą, poraził skrzeniem, oślepił światłem, ogłuszył rykiem, padł na nich strachem, zmógł mocą po stokroć większą niż ich pospólna siła."

Forumowa Facebookowa Grupa Szturmowa: http://www.facebook.com/groups/160111940703089/
Awatar użytkownika
Qasz
Posty: 463
Rejestracja: 19 paź 2010, 22:14
Lokalizacja: Jaworzno
Gadu Gadu: 1987028
Tytuł użytkownika: Tata psychopata
Płeć:

Post autor: Qasz »

yaktra pisze:oprócz całodziennego jedzenia na co masz czas będąc w terenie ???
Na wszystko na co mam ochotę :), przecież nie muszę zjadać wszystkiego jeśli nie mam ochoty. Poza tym, każdy ma swoje przyzwyczajenia i gusta, atakowanie mnie chluby ci nie przyniesie - a ciebie chciał bym zobaczyć po 2 tygodniowym wypadzie w teren ze stacjonarnym pobytem i twoją kiełbasą i skośnookimi zupami, ciekawe któremu z nas by lepsze zdrowie dopisywało :)

Tematem tych postów jest racja żywnościowa której skład powielać możesz przez kilkanaście dni bez strat na zdrowiu a przede wszystkim ciężarze który niesiesz - bo przy twojej racji chlebuś na tydzień zabrał by mi 80% miejsca w plecaku, a gdzie bielizna na zmianę i ciepły swetr, o pałatce nie wspomnę.

Jak chcesz być twardziel to bądź, ja jestem sobą i tego już nic nie zmieni (i dzięki ci Panie Boże), a jak chcesz się wiedzą pochwalić to zrób zestawienie produktów żywnościowych z odpowiednim bilansem kalorycznym i witaminowym - z chęcią skorzystam z twoich pomysłów by nieść jeszcze mniej lub zabrać więcej z tą samą masą.
yaktra pisze:o czas spędzony przy garach
hmm... ja posiłek robię w około 10 minut wraz z herbatą czy kawą, mycie po posiłku zajmuje mi 2 minuty - osobiście "zapłacę" tyle czasu za ciepły posiłek, jeszcze zdjęcia wschodu słońca zrobię zanim się woda zagotuje :)

P.S. Yoger - strugnij opis swojej racji którą możesz powielać na np. 7 dni i przelicz koszta 8-) jak wylądujesz dziennie niżej niż 10 - 12 zł to zaczynam się "ubierać" po twojemu.

Abscessus Perianalis - masz rację :) to też ja często jem właśnie to co w moim opisie brzmi jako kolacja, na śniadanie, a żona "młóci" kaszki - więc się utarło że śniadanko to kaszka :D
Lotus Turbo Challenge II
Don't Fak-up, Pack-up and Let's go!
Awatar użytkownika
wolfshadow
Posty: 1050
Rejestracja: 17 kwie 2008, 07:30
Lokalizacja: Jaworzno
Tytuł użytkownika: tuptuś leśny
Płeć:
Kontakt:

Post autor: wolfshadow »

Abscessus Perianalis pisze:Nie wiedzieć czemu, ale większość z nas traktuje żarcie jakoś tak po macoszemu.
A może taki tryb życia odziedziczyliśmy po naszych zbieracko-łowieckich przodkach?
.:fortes fortuna adiuvat - Terencjusz:.
.:Miej odwagę posługiwać się własnym rozumem - I. Kant:.
Awatar użytkownika
yaktra
Posty: 823
Rejestracja: 05 kwie 2010, 18:57
Lokalizacja: z krainy szaraka
Tytuł użytkownika: tropiciel/ fotograf
Płeć:
Kontakt:

Post autor: yaktra »

Qasz pisze:atakowanie mnie chluby ci nie przyniesie
Ja nie mam ochoty na ataki. Nie odbieraj tego w ten sposób.
Qasz pisze:Jak chcesz być twardziel to bądź

Nigdy nie miałem okazji być twardzielem i mam nadzieję, że nie będę musiał. Co jeszcze nie znaczy, że w swoim życiu parę trudnych chwil nie miałem.
Praktyka ( życiowa niestety ) podpowiada mi, że słonina i temu podobne produkty wyjdą ci bokiem za jakiś czas.
Myślisz, że Przysmak kaprala, kostka smaku, ziemniaki pure są samym zdrowiem.
Najgorszym k***em w tym zestawieniu jest NESCAFE, bo, bo powoduje niepotrzebne zwiększenie przemiany materii co z wysiłkiem fizycznym raczej nie jest zbyt stosowne.
Przyspiesza akcję serca która i tak zaraz będzie zwiększona kiedy zarzucisz plecak na ramiona i ruszysz ponownie na szlak.
Suszona i pocięta w paski czy wióry kiełbasa ??? no tak, tu się zgodzę...
wolfshadow pisze: A może taki tryb życia odziedziczyliśmy po naszych zbieracko-łowieckich przodkach?
Oczywiście, że tak. Jestem urodzony w czasach kiedy chłop musiał nosić przed sobą mięsień piwny czy boczkowy. Czerwona twarz ( nadciśnieniowca ) sugerowała chłopa silnego i zdrowego niczym byk.
Im grubszy tym bardziej bogaty bo postura świadczyła o tym, że w domu jadła siła...
Qasz pisze:a jak chcesz się wiedzą pochwalić to zrób zestawienie produktów żywnościowych
Nie mam ochoty niczym się chwalić. Chadzam po kniejach z przerwami ponad 20 lat, swoje wiem i praktyki mam nieco. Jakoś żyję do dziś i ma się całkiem dobrze.
Nooo, trochę cholesterol za wysoki i ciśnienie tym samym skacze.
I wiesz co Kolego, bo to były niegdyś takie czasy, że słonina czy smalec to był produkt w kuchni mile widziany bo, bo jak dziadek nie zapolował ( był myśliwym ) to mięska raczej co dzień się nie żarło. NIE NIE.

Czy wiesz że; jeśli mięsień nie spali to tłuszczyk się odłoży i tak roczek po roczku zakwitnie cholesterol kiedy dobiegniesz do pięćdziesiątki. I wówczas, jak będziesz wyglądał tak jak ja i kondycję zachowasz do mnie podobną złoże ci osobiście gratulacje...

:D
Okiem naszych obiektywów http://yaktrafotografia.jimdo.com/
Awatar użytkownika
Michal N
Posty: 1186
Rejestracja: 16 lut 2009, 21:47
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów
Gadu Gadu: 9361862
Tytuł użytkownika: Metyl Podgrzybek
Płeć:

Post autor: Michal N »

Abscessus Perianalis pisze:Po pierwsze - śniadanie ma nam zapewnić masę energii, żeby móc miło zacząć dzień, jak i odrobić straty po nocy.
Po drugie - kolacja powinna być 'jak najchudsza', żeby organizm w nocy wypoczywał, a nie trawił tłuszcze.
Po trzecie - po porcji obiadowej, powinno mieć się czas, aby troszkę się poruszać - przed snem już się nikomu nie chce. ;)
Ot prawda, dobrze, że to poruszyłeś bo jak mawiają śniadanie winno być podstawowym źródłem energii.
Qasz pisze: a ciebie chciał bym zobaczyć po 2 tygodniowym wypadzie w teren ze stacjonarnym pobytem
Ja bym ześwirował na takiej stacjonarce, a w najlepszym wypadku po powrocie, udał bym się na terapię AA :mrgreen:
Qasz pisze:Tematem tych postów jest racja żywnościowa której skład powielać możesz przez kilkanaście dni bez strat na zdrowiu a przede wszystkim ciężarze który niesiesz - bo przy twojej racji chlebuś na tydzień zabrał by mi 80% miejsca w plecaku, a gdzie bielizna na zmianę i ciepły swetr, o pałatce nie wspomnę.
Może warto zastanowić się nad (oczywiście w miarę możliwości) codziennym zaopatrzeniem w gs-ach. Bogdan na swojej stronie bardzo logicznie przedstawił zalety i wady takiego postępowania: http://www.survival.strefa.pl/patenty.htm (13-ty wpis od dołu strony), cytuję:

"Odciążenie plecaka przez zmianę zaopatrzenia
Razem z moją żoną często wędrujemy z namiotem, jednak rzadko nocujemy na polach namiotowych - są zaśmiecone i nawiedzane przez tubylców. Do tego są rzadkie i zwykle nie położone tam, gdzie nam to potrzebne. W związku z tym, nasz namiot w większości przypadków rozbijamy "na dziko". Zwykle tam, gdzie nas zastanie zmrok. Żeby nie stwarzać zagrożenia i nie ściągać na siebie uwagi ludzi (tak leśniczych jak i tubylców), nie rozpalamy też przy namiocie ogniska. A posiłki? Jemy z dala od namiotu. Oto jak wygląda nasz standartowy dzień wędrówki:
* Wstajemy rano, około 6-7 i szybko zwijamy namiot.
* Gdy namiot jest już zwinięty pakujemy plecaki i ruszamy.
* Przy pierwszej bieżącej wodzie - toaleta poranna.
* W pierwszym napotkanym sklepie kupujemy produkty na śniadanie. Śniadanie robimy możliwie szybko - przy sklepie lub w innym dogodnym miejscu. Dzięki nieco późniejszej porze, śniadanie odbywa się w komfortowej temperaturze a nie o porannej rosie. Można też na śniadanie zafundować sobie np. świeże bułki, których noszenie w plecaku nie ma wielkiego sensu.
* Ruszamy na trasę, mając w plecakach tylko małe przegryzki i rezerwę lekkiego jedzenia, która awaryjnie wystarczy na jeden posiłek.
* Odpoczynki na trasie (a czasem i sjestę) robimy stosownie do warunków, temperatury i potrzeb (np. zwiedzanie zabytków).
* Po południu zaczynamy się rozglądać za sklepem, żeby kupić jedzenie na obiadokolację. Może to być coś ciężkiego (np. ziemniaki, konserwa w słoiku) lub mało trwałego (np. kiełbasa) bo i tak obiadokolację zrobimy możliwie szybko. Wodę nabieramy do butelek w sklepie, chyba że wiemy z mapy, że przed nami jest inne jej źródło.
* Robimy obiadokolację np. w jakiejś wiacie lub miejscu z widokiem. Gotujemy na ognisku lub kuchence gazowej - stosownie do warunków. Komary jeszcze nie gryzą a my nie musimy się gnieździć w ciasnym namiocie i polewać zupą śpiworów.
* Jeżeli w spodziewanym miejscu nie znajdziemy sklepu - posiłek zrobimy z rezerwy, którą musimy odtworzyć w najbliższym sklepie.
* Do wieczora robimy jeszcze kilka kilometrów. Największy upał już za nami - idzie się przyjemnie.
* Przed zmrokiem szukamy miejsca na rozbicie namiotu. W górzystych okolicach często korzystamy z płaskiego odcinka leśnej drogi.
* Rozbijamy namiot i zapada noc - nikt nas nie znajdzie, bo nie palimy ognia i nie robimy jedzenia. A nawet gdyby znalazł to kara za biwak na drodze jest mniej prawdopodobna niż za palenie ogniska.
Zalety takiego rozkładu dnia:
o Nosimy pieniądze zamiast jedzenia.
o Tak jedzenie, jak i nocleg odbywają się w komfortowych warunkach - nie musimy nocować w miejscach dogodnych do robienia posiłków i odwrotnie.
o Namiot można rozbić prawie wszędzie - bez ograniczeń ogniskowych.
Wady:
o Trzeba zaplanować trasę tak, żeby przebiegała w pobliżu spodziewanych sklepów. Jeszcze 10-20 lat temu taki sposób żywienia nie był możliwy - sklepów było zbyt mało i były kiepsko zaopatrzone.
o Wiejskie sklepy nie mają zbyt urozmaiconego menu. Warto nosić ze sobą przyprawy.
o Koszty jedzenia są nieco wyższe.
o Istnieje ryzyko konfliktu z leśnikami.
By Anna&Bogdan Jaśkiewicz"


Ale przecież to nie SURVIVAL :roll:
Obrazek
Awatar użytkownika
yoger
Posty: 202
Rejestracja: 06 sie 2010, 06:43
Lokalizacja: Drammen
Płeć:

Post autor: yoger »

Qasz pisze: P.S. Yoger - strugnij opis swojej racji którą możesz powielać na np. 7 dni i przelicz koszta 8-) jak wylądujesz dziennie niżej niż 10 - 12 zł to zaczynam się "ubierać" po twojemu.
Bez szaleństwa i tłusto :]
Na tydzień zabrałbym 2kg mąki, 2kg smalcu z cebulą i skwarkami i trochę suszonej wołowiny, do tego z pół kg bloku czekoladowego własnej produkcji, może jakieś suszone warzywa do zupy coby urozmaicić obiadki i makaron/kasze/ryż.
przypuszczam, że całość nie przekroczyłaby 30zł
Może i nie najlżej, ale tanio i tak jak lubie.
Awatar użytkownika
Qasz
Posty: 463
Rejestracja: 19 paź 2010, 22:14
Lokalizacja: Jaworzno
Gadu Gadu: 1987028
Tytuł użytkownika: Tata psychopata
Płeć:

Post autor: Qasz »

yoger pisze:ale tanio i tak jak lubie.
cheater ;-) - a jak jedziesz z żoną czy "koleżanką", to już robi się ciężko bo one mruczą po 2 dniach że zjadły by coś innego :->
yaktra pisze:słonina i temu podobne produkty wyjdą ci bokiem za jakiś czas. Myślisz, że Przysmak kaprala, kostka smaku, ziemniaki pure są samym zdrowiem.
no dla tego jem to tylko na wyjazdach - kiedy dużo kalorii palę, a jak sklep spotkam to kupuje kefir i czyszczę nim bebechy po chemicznych ziemniaczkach. Wiem jaki skład to ma i powiem ci więcej, wiem jaki jest proces produkcji tego ustrojstwa :) - kefir działa cuda.
yaktra pisze:Najgorszym k***em w tym zestawieniu jest NESCAFE
ale jak pada to jest niezastąpionym pobudzeniem lepszego nastroju i rozmowy :) (czasem dolewamy rumu)

Dobra, koniec końców jest taki że każdy ma swoje racje i nie ma sensu się spierać. Ja też mam już swój wiek, choć to nie jeszcze 20 lat w lasach. Moje wędrówki wyglądają z goła inaczej, obóz stacjonarny a z niego dopiero wyruszam z grupką ludzi na "spacer" bo nie nazwę tego wojskowym marszem. Czasem na Węgrzech, Słowacji, Litwie czy Ukrainie tak właśnie stacjonuję, bo to wygodne kiedy człowiek jest pieszy, a stacjonarka daje nam poczucie bezpieczeństwa (bo zawsze 2 osoby w obozie są) i lekkości - wszystko leży w namiotach, w plecaku tylko mała racja i woda która jest podstawą. Każdy ma inne podejście do swojej turystyki.

yaktra, przepraszam mnie też trochę poniosło, topór kopię w ziemię i zapominam. A w sumie szkoda że się chwalić nie chcesz bo chyba byśmy wszyscy na tym skorzystali.

a żeby mnie moderator nie kopnął to napiszę że świetnym uzupełnieniem diety są jabłka liofilizowane - dostępne w tesco za cenę 89 gr. za paczuszkę 80 gram ale niesamowicie to lekkie i ma dużo witaminy C.
Lotus Turbo Challenge II
Don't Fak-up, Pack-up and Let's go!
Awatar użytkownika
wolfshadow
Posty: 1050
Rejestracja: 17 kwie 2008, 07:30
Lokalizacja: Jaworzno
Tytuł użytkownika: tuptuś leśny
Płeć:
Kontakt:

Post autor: wolfshadow »

Qasz pisze:jabłka liofilizowane
O fuj. To na zapiecku waść zwykłych jabłek nie podsuszysz? Proces niby inny ale efekt tożsamy. ;-)
Pozdrawiam z Jaworzna
.:fortes fortuna adiuvat - Terencjusz:.
.:Miej odwagę posługiwać się własnym rozumem - I. Kant:.
Awatar użytkownika
yoger
Posty: 202
Rejestracja: 06 sie 2010, 06:43
Lokalizacja: Drammen
Płeć:

Post autor: yoger »

Qasz pisze:cheater - a jak jedziesz z żoną czy "koleżanką", to już robi się ciężko bo one mruczą po 2 dniach że zjadły by coś innego
Nie lubie kobiety zabierać, bo prędzej czy później na coś marudzić zacznie :-P
survivalist.pl - portal dla ludzi kochających naturę, survival i ambitniejszą turystykę
Awatar użytkownika
Qasz
Posty: 463
Rejestracja: 19 paź 2010, 22:14
Lokalizacja: Jaworzno
Gadu Gadu: 1987028
Tytuł użytkownika: Tata psychopata
Płeć:

Post autor: Qasz »

wolfshadow pisze:Proces niby inny ale efekt tożsamy. ;-)
Waszmość masz rację :mrgreen: lecz gdybym prócz kiełbasy jeszcze jabłka suszył i inne owoce, to być mi luba moja już na pewno po garbie wyhulała :lol:
Niestety w bloku mieszkam, a to zajmuje trochę miejsca w czasie suszenia. Tu jedynie rozumie mnie mój grzejnik olejowy na którego garb coś jakby siodło z deseczek zbiłem i pod skosem deski zamontowałem, a że w zimnych okresach i tak mieszkanie dogrzewam owym, to po tygodniu kiełbasę mam już na wiór ususzoną (a suszę jej dużo żeby na jak największą część lata starczyło - wtedy moja racja jest jeszcze tańsza - choć w zimie pieniędzy na kiełbasę schodzi co niemiara)

Apropos racji, ten kto czytał ten spis powinien wiedzieć że "Przysmak Kaprala" starcza na około 5-6 posiłków tak jak salami bo nie idzie tego zjeść w ciągu jednego posiedzenia - nie mam mowy. U nas idzie puszka dziennie ale kiedy jedziemy w 6 osób, wtedy każdy po kolei wyciąga po puszce, a salami to jak kto chce, bo każdy ma swoje.
Lotus Turbo Challenge II
Don't Fak-up, Pack-up and Let's go!
Awatar użytkownika
yaktra
Posty: 823
Rejestracja: 05 kwie 2010, 18:57
Lokalizacja: z krainy szaraka
Tytuł użytkownika: tropiciel/ fotograf
Płeć:
Kontakt:

Post autor: yaktra »

Qasz pisze:a ciebie chciał bym zobaczyć po 2 tygodniowym wypadzie w teren ze stacjonarnym pobytem i twoją kiełbasą i skośnookimi zupami
Z tego co pamiętam to w poprzednim poście napisałem o racji żywnościowej na jeden dzień, a "skośnookie zupki" to takie tam "na wszelki wypadek".
Qasz pisze:Najgorszym k***em w tym zestawieniu jest NESCAFE

ale jak pada to jest niezastąpionym pobudzeniem lepszego nastroju i rozmowy :) (czasem dolewamy rumu)
Zmień na inną.
Qasz pisze:Moje wędrówki wyglądają z goła inaczej
Moje również.
Qasz pisze:A w sumie szkoda że się chwalić nie chcesz bo chyba byśmy wszyscy na tym skorzystali.
Każdy ma swoje upodobania i tyle. Nie lubię gotować ( z natury ) dlatego kombinuję tak aby odgrzać/ zagotować coś co już jest gotowe.
Kiedy mam nocować w terenie i wypad zwie się dwudniowym robię to zgoła inaczej.
Jeśli mam kupić w sklepie słoik z pulpetem, gulaszem czy gołąbkami to równie dobrze zrobi to żona i zapakuje podobnie, bo w słoiczki. Tak sobie myślę, że będą o niebo lepsze.

Od dziecka chadzałem z dziadkiem w łowisko i zdarzało się, że były to wypady całodzienne. Ewentualnie był to pobyt rozpoczynający się jednego dnia w porze popołudniowej i trwający do wieczora dnia następnego. Mam tu na myśli wyjazdy na polowania na tzw. pióro. Wówczas moja babcia szykowała nam prowiant.
Wyglądało to miej więcej tak;
Kilka pęt suchej kiełbasy podparte chlebem i czosnkiem ( ząbek czosnku na wzmocnienie - tak mawiała babcia ) w porze obiadowej słoik z zupą a na kolacje znów pętko kiełbasy podparte chlebem i czosnkiem. Na deser, zarazem dla higieny jamy ustnej, jabłko.
Kilkudniowe biwakowanie w terenie z uzupełnianiem prowiantu to zupełnie inny temat.
Nie lubie kobiety zabierać, bo prędzej czy później na coś marudzić zacznie

To chyba zależy czy masz "extrime" żonkę, moja wlezie wszędzie za swoim mężem a przy okazji nakarmi "przywódcę stada" :mrgreen:
Qasz pisze:yaktra, przepraszam mnie też trochę poniosło,
spoko :-/
Okiem naszych obiektywów http://yaktrafotografia.jimdo.com/
Walker95
Posty: 52
Rejestracja: 09 paź 2009, 15:01
Lokalizacja: Poland
Płeć:

Post autor: Walker95 »

Rzez pisze:A przy okazji sucharów - na krótsze wypady tak jak pisał Leander - wraz z pasztetem - pycha!.
Uwielbiam!

Zazwyczaj, ze względów finansowo-gospodarczo-fizyczno-przestrzennych preferuję ryż, kaszę, kus-kus. Jak zabieram ze sobą turystów, zupy w proszku - mogą służyć jako posypka do ryżu/makaronu/kaszy, albo po prostu jako zupa (próbowałem ostatnio zrobić taką zupę ze ślimaków - ale kiedy ma to jakoś wyglądać, chyba trzeba by pogłodzić je w słoiku soli przynajmniej pół dnia - z zupy wyławiałem śluz...trochę jak surowe jajko)

Hm, Quasz, ja tradycyjnie zwykłem pić poranną kawę, kiedy jestem w terenie (zazwyczaj sobie mieszam w odpowiedniej proporcji z cukrem-pudrem i ew. mlekiem w proszku, żeby nie było w lesie zabawy...). Słyszałem, że działanie herbaty jest podobne, choć jest to mniej rozgłaszane.
PrzemoD
Posty: 3
Rejestracja: 21 lis 2010, 19:52
Lokalizacja: Południe WLKP
Płeć:

Post autor: PrzemoD »

Co do przepisu na batoniki ze str 3, to dodam, że można też robić podobne batony na zimno wyrabiając masę, a kluczowym składnikiem jest siemię lniane, które po zmieleniu działa jak klej. Zamiast rodzynek, daję żurawinę, bo jest bardziej kwaskowa, a zamiast otrąb zarodki pszenne, bo mają wiele makro i mikroelementów.
Awatar użytkownika
kapa
Posty: 41
Rejestracja: 09 lis 2010, 19:42
Lokalizacja: Lębork
Gadu Gadu: 26133623
Tytuł użytkownika: Półtora komandosa
Płeć:
Kontakt:

Post autor: kapa »

Ja wymyśliłem coś takiego:
Na patelni rozpuszczam cukier i dodaję płatki owsiane, całość mieszam na patelni i czekam aż ostygnie. Proporcji brak (robiłem to na 15 min. przed wyjściem z domu w teren). Pożywne i energetyczne, ale jak ktoś ma słabe zęby, to nie polecam. Wie ktoś może jak to zmiękczyć? Chodzi o to, że cukier po rozpuszczeniu i ponownym zastygnięciu robi się twardy jak kamień, można połamać zęby. Przy następnej okazji spróbuję dodać rodzynek albo ziaren słonecznika lub jakieś inne ziarna albo suszone owoce.
Wszyscy wiedzieli że tego nie da się zrobić. Aż przyszedł jeden który nie wiedział że się nie da....i to zrobił.
Odwiedź mojego bloga http://kapalebork.blogspot.com
Awatar użytkownika
yaktra
Posty: 823
Rejestracja: 05 kwie 2010, 18:57
Lokalizacja: z krainy szaraka
Tytuł użytkownika: tropiciel/ fotograf
Płeć:
Kontakt:

Post autor: yaktra »

kapa pisze:że cukier po rozpuszczeniu i ponownym zastygnięciu robi się twardy jak kamień,
Za komuny tak robiło się dla dzieci cukierki. Karmel ( dobry również do zabarwienia rozrobionego spirytusu ) kiedy zastygnie jest rzeczywiście jak kamień. Obojętnie co dodasz i tak stwardnieje. Jedynie cieniutkie płatki będą na tyle kruche, że można je odłamywać. Ale czemu próbować zmieniać ten stan. Wkładasz do ust taki kawałek i ssiesz.
kapa pisze:Przy następnej okazji spróbuję dodać rodzynek albo ziaren słonecznika lub jakieś inne ziarna albo suszone owoce.

a potem opisz
;-)
Okiem naszych obiektywów http://yaktrafotografia.jimdo.com/
Ciek
Posty: 722
Rejestracja: 25 paź 2009, 10:06
Lokalizacja: z kanapy przed TV
Tytuł użytkownika: awski
Płeć:

Post autor: Ciek »

kapa pisze:Wie ktoś może jak to zmiękczyć?
Robiąc lukier.
Awatar użytkownika
Abscessus Perianalis
Posty: 919
Rejestracja: 24 mar 2010, 06:38
Lokalizacja: CK / Wa-wa
Gadu Gadu: 1505060
Tytuł użytkownika: Dziki Dzik
Płeć:

Post autor: Abscessus Perianalis »

Kapa, poszukaj czegoś co nazywa się 'obrok' na leśnej kuchni. Gorąco polecam jeśli już robisz tego typu wynalazki. :)

EDIT: Masz linka: http://survival.strefa.pl/przepisy_sz.htm
"Żyj tak, aby twoim znajomym zrobiło się nudno, kiedy umrzesz."

"Pokonał ich swoją siłą, poraził skrzeniem, oślepił światłem, ogłuszył rykiem, padł na nich strachem, zmógł mocą po stokroć większą niż ich pospólna siła."

Forumowa Facebookowa Grupa Szturmowa: http://www.facebook.com/groups/160111940703089/
Awatar użytkownika
kapa
Posty: 41
Rejestracja: 09 lis 2010, 19:42
Lokalizacja: Lębork
Gadu Gadu: 26133623
Tytuł użytkownika: Półtora komandosa
Płeć:
Kontakt:

Post autor: kapa »

Jak zrobię lukier to wtedy całość nie będzie miała stałej konsystencji (chyba), a co do ssania to raczej mało wygodny sposób, bo można sobie nieźle jamę ustną pocharatać. A wie ktoś może jak zrobić coś podobnego do krówki i połączyć to z płatkami owsianymi ewentualnie dodając inne składniki?
Wszyscy wiedzieli że tego nie da się zrobić. Aż przyszedł jeden który nie wiedział że się nie da....i to zrobił.
Odwiedź mojego bloga http://kapalebork.blogspot.com
Awatar użytkownika
MlKl
Posty: 582
Rejestracja: 19 paź 2010, 12:51
Lokalizacja: Błonie
Płeć:

Post autor: MlKl »

Krówki
tradycyjne

Przygotowanie: 5 min.

Oczekiwanie: 2 min.

Gotowanie: aż zgęstnieją

Trudność: łatwy, ale wymaga wprawy


Składniki

•1/2 litra mleka

•40 dag cukru

•cukier waniliowy

•2 łyżki masła


Etapy przygotowania

1.Gotować wszystkie składniki, aż masa stężeje. (Kropla masy wylana na talerzyk natychmiast zastyga.)

2.Przelać do naczylia i odczekać chwilę, do momentu, kiedy zastygną.

3.Kroić mokrym nożem.

4.UWAGA! Jeżeli masę będzie się gotować za długo, to stwardnieje i będzie ją można tylko rozbijać młotkiem...
Awatar użytkownika
kapa
Posty: 41
Rejestracja: 09 lis 2010, 19:42
Lokalizacja: Lębork
Gadu Gadu: 26133623
Tytuł użytkownika: Półtora komandosa
Płeć:
Kontakt:

Post autor: kapa »

Dzięki MIKI ;-)

A może być margaryna??? :roll:
Wszyscy wiedzieli że tego nie da się zrobić. Aż przyszedł jeden który nie wiedział że się nie da....i to zrobił.
Odwiedź mojego bloga http://kapalebork.blogspot.com
Awatar użytkownika
Jaca
Posty: 401
Rejestracja: 13 maja 2009, 16:06
Lokalizacja: okąd
Płeć:

Post autor: Jaca »

MlKl pisze:•cukier waniliowy
Nie żebym się czepiał ale sam byłem w szoku jak się o tym dowiedziałem. Nie ma czegoś takiego jak cukier waniliowy, jest za to wanilinowy :mrgreen:

Obrazek

Człek się całe życie uczy. A weź idź pan i poproś w sklepie o cukier wanilinowy :-P
...smelling the air when spring comes by raindrops reminds us of youthful days...
Awatar użytkownika
thrackan
Posty: 911
Rejestracja: 16 cze 2009, 03:38
Lokalizacja: Warszawa
Gadu Gadu: 2123627
Tytuł użytkownika: Manufaktura strużyn
Płeć:
Kontakt:

Post autor: thrackan »

Jaca pisze:Nie ma czegoś takiego jak cukier waniliowy, jest za to wanilinowy :mrgreen:
Błąd. Cukier waniliowy istnieje, ale jest o wiele droższy. Można go zrobić w domu przez zmieszanie cukru i zawartości pałeczek wanilii. Oczywiście mieszanka musi kilka tygodni leżakować, żeby się "przegryzła".
Ciek
Posty: 722
Rejestracja: 25 paź 2009, 10:06
Lokalizacja: z kanapy przed TV
Tytuł użytkownika: awski
Płeć:

Post autor: Ciek »

Wikipedia pisze:"W 2006 roku grupa japońskich badaczy kierowana przez Mayu Yamamoto opublikowała informacje o możliwości wyizolowania waniliny z kału krowiego. Wytwarzanie tego związku tą metodą jest tańsze, niż pozyskiwanie go z wanilii[2]."
Wypas, może będziemy potęgą w produkcji takiego cukru :D
Awatar użytkownika
MlKl
Posty: 582
Rejestracja: 19 paź 2010, 12:51
Lokalizacja: Błonie
Płeć:

Post autor: MlKl »

Wanilina to po prostu chemiczna podróbka smaku oryginalnej wanilii.

Masło IMHO można całkowicie pominąć w przepisie.
ODPOWIEDZ