Ultimate Survival
Moderatorzy: Morg, GawroN, thrackan, Abscessus Perianalis, Valdi, Dąb, puchalsw
Nawet jeżeli jest to faktycznie walka o życie, a środki ograniczone do minimum, spiesząc sie zawsze popełnisz jakiś błąd, szczególnie jeżeli jesteś wyczerpany, przemoczony i głodny. Lepiej wykorzystać czas na określenie swojej sytuacji, możliwości, niż marnowanie reszty sił, bo "za tym wodospadem napewno są ludzie". Nawet gdyby byli, nie ożywią cie, kiedy będziesz bawił się w alpinistę, albo pierwszy raz skakał z wodospadu do kałuży pod nim.
Specjalnie zaznaczyłem, że jeśli rzeczywiście jest tak, jak Bear mówi, że obejście przeszkody zajmuje parę godzin, to usprawiedliwia to demonstrowany pośpiech. Ja nie uznaję za właściwe środków jakie stosuje.
Jednak wrócmy do błędu związanego z pośpiechem. Sam jestem ciekawy co wy byście poczynili bo zawsze uważam, że mogę się mylic. Jesteście sami na wycieczce w dośc odludnym miejscu i po pewnym czasie wędrówki zaczynacie błądzic. Wg Twoich rad yoger, należy "wykorzystać czas na określenie swojej sytuacji, możliwości, niż marnowanie reszty sił". Kiedy to uczyniłem, co dalej? Mógłbyś opisac to na podstawie jakiegoś scenariusza zdarzeń i miejsca lub podac różne opcje.
Jednak wrócmy do błędu związanego z pośpiechem. Sam jestem ciekawy co wy byście poczynili bo zawsze uważam, że mogę się mylic. Jesteście sami na wycieczce w dośc odludnym miejscu i po pewnym czasie wędrówki zaczynacie błądzic. Wg Twoich rad yoger, należy "wykorzystać czas na określenie swojej sytuacji, możliwości, niż marnowanie reszty sił". Kiedy to uczyniłem, co dalej? Mógłbyś opisac to na podstawie jakiegoś scenariusza zdarzeń i miejsca lub podac różne opcje.
Dobry alpinista to stary alpinista.
Proszę bardzo
Załóżmy, że jesteśmy na samotnej wycieczce w lesie (jakimś bardziej dzikim, niż nasze słupkowane ;]), dość chłodna zima, niebo zachmurzone, zaczyna się ściemniać, została maksymalnie godzina widoczności. Nie ma sensu sobie teraz przypominać całej pokonanej trasy, szukać północy (brak nawigacji), szliśmy przecież parę godzin. Zakładając, że w gęstym lesię zazwyczaj dużo śniegu nie będzie, rozpalamy ogień i tworzymy najprostsze schronienie. Jest ciemno, jesteśmy głodni, wodę w wypadku jej braku bez problemu uzupełniamy gotując śnieg. Można i herbatką się uraczyć zakładając, że jesteśmy w jakimś borze. No i noc jakoś mija, w dzień łatwiej już określić kierunek, i szukać dalszej drogi do celu, ew. zawrócić po śladach, jeżeli takowe pozostały. Jeżeli w dalszym ciągu jest problem, czyt. nie potrafimy obrać północy lub powrotu, ustalamy stały kierunek marszu, jeżeli jest w okolicy jakieś wzgórze, lub inny punkt, z którego można obserwowac okolicę, można też szukać rzek, lub strumieni, w lasach są dość często spotykane. Grunt to obrać stały kierunek wędrówki, kręcenie się w kółko i zastanawianie "o tu chyba byłem" nic nie daje, tylko pogrąża coraz bardziej. Generalnie chodzenie w nocy po lesie nic dobrego nie przyniesie, a można sobie krzywdę zrobić. W dzień można spokojnie maszerować, wieczorem organizować bezpieczny nocleg. Wody ciężko, żeby zabrakło w lesie, a bez pożywienia organizm dopiero po 4 dniach zaczyna zużywać rezerwy, aczkolwiek z głodu w lesie umrzeć też nikt nie powinien, nawet zimą.
Chaotycznie trochę to rozpisałem, ale wg. mnie najważniejszą cechą w przetrwaniu jest opanowanie. Dopóki zachowujemy zdolność kalkulacji, podejmowania rozsądnych decyzji jesteśmy bezpieczni, a kiedy zaczynamy się spieszyć - popełniamy błędy. Dajmy na to zamarznięty strumyk, szer. 3m, pierwsza myśl - można przskoczyć (przecież w szkole w dal skakało się więcej), no i już problem bo śnieg, albo śliski brzeg uniemożliwi wybicie, możliwy poślizg, zamoczenie lub złamanie; przejście po powierzchni, też bez sensu. BG pewnie użyłby strumyka jako toru saneczkarskiego (tak jak na alasce zjeżdżał z góry), ale ja wolałbym się przejść kawałek w górę strumienia, znaleść węższe miejsce, ew. można pozyskać kilka gałęzi do wzmocnienia powierzchi po której można się potem przeczołgać. Jest masa opcji, nie można określić jednoznacznie co zrobi sie w danej sytuacji, wszystko zależy od tego co będzie przeszkodą i czym można sobie pomóc. Grunt żeby myśleć.
Załóżmy, że jesteśmy na samotnej wycieczce w lesie (jakimś bardziej dzikim, niż nasze słupkowane ;]), dość chłodna zima, niebo zachmurzone, zaczyna się ściemniać, została maksymalnie godzina widoczności. Nie ma sensu sobie teraz przypominać całej pokonanej trasy, szukać północy (brak nawigacji), szliśmy przecież parę godzin. Zakładając, że w gęstym lesię zazwyczaj dużo śniegu nie będzie, rozpalamy ogień i tworzymy najprostsze schronienie. Jest ciemno, jesteśmy głodni, wodę w wypadku jej braku bez problemu uzupełniamy gotując śnieg. Można i herbatką się uraczyć zakładając, że jesteśmy w jakimś borze. No i noc jakoś mija, w dzień łatwiej już określić kierunek, i szukać dalszej drogi do celu, ew. zawrócić po śladach, jeżeli takowe pozostały. Jeżeli w dalszym ciągu jest problem, czyt. nie potrafimy obrać północy lub powrotu, ustalamy stały kierunek marszu, jeżeli jest w okolicy jakieś wzgórze, lub inny punkt, z którego można obserwowac okolicę, można też szukać rzek, lub strumieni, w lasach są dość często spotykane. Grunt to obrać stały kierunek wędrówki, kręcenie się w kółko i zastanawianie "o tu chyba byłem" nic nie daje, tylko pogrąża coraz bardziej. Generalnie chodzenie w nocy po lesie nic dobrego nie przyniesie, a można sobie krzywdę zrobić. W dzień można spokojnie maszerować, wieczorem organizować bezpieczny nocleg. Wody ciężko, żeby zabrakło w lesie, a bez pożywienia organizm dopiero po 4 dniach zaczyna zużywać rezerwy, aczkolwiek z głodu w lesie umrzeć też nikt nie powinien, nawet zimą.
Chaotycznie trochę to rozpisałem, ale wg. mnie najważniejszą cechą w przetrwaniu jest opanowanie. Dopóki zachowujemy zdolność kalkulacji, podejmowania rozsądnych decyzji jesteśmy bezpieczni, a kiedy zaczynamy się spieszyć - popełniamy błędy. Dajmy na to zamarznięty strumyk, szer. 3m, pierwsza myśl - można przskoczyć (przecież w szkole w dal skakało się więcej), no i już problem bo śnieg, albo śliski brzeg uniemożliwi wybicie, możliwy poślizg, zamoczenie lub złamanie; przejście po powierzchni, też bez sensu. BG pewnie użyłby strumyka jako toru saneczkarskiego (tak jak na alasce zjeżdżał z góry), ale ja wolałbym się przejść kawałek w górę strumienia, znaleść węższe miejsce, ew. można pozyskać kilka gałęzi do wzmocnienia powierzchi po której można się potem przeczołgać. Jest masa opcji, nie można określić jednoznacznie co zrobi sie w danej sytuacji, wszystko zależy od tego co będzie przeszkodą i czym można sobie pomóc. Grunt żeby myśleć.
- Fredi
- Posty: 1015
- Rejestracja: 07 kwie 2008, 09:42
- Lokalizacja: Skierniewice
- Tytuł użytkownika: Fredne Zło..
- Płeć:
Specjalnie zaznaczyłem, że jeśli rzeczywiście jest tak, jak Bear mówi, że obejście przeszkody zajmuje parę godzin, to usprawiedliwia to demonstrowany pośpiech.
no i co z tego? spieszysz sie na autobus?
zwyczajne i niepotrzebne marnowanie energii. złamanie podstawowej zasady survivalu.
"Nie sztuką jest umrzeć, znacznie trudniej jest żyć."
Dziękuję panowie za rady. Rzeczywiście tak ogromny pośpiech w terenie gdzie jest dostęp do wody pitnej jest pozbawiony sensu. Jednak 4 dni bez niczego w żołądku nie są miłe, w przeciągu tego czasu organizm spala białko nawet z mięśni, m.in. przez to jesteśmy osłabieni. Dlatego nie dziwie się Gryllsowi, że tak zależy mu na każdej larwie .
EDIT:
Znalazłem takie oto zdjęcie, słyszeliście o tym, żeby służył w marynarce wojennej? I to komandor?
EDIT:
Znalazłem takie oto zdjęcie, słyszeliście o tym, żeby służył w marynarce wojennej? I to komandor?
Ostatnio zmieniony 07 sie 2010, 20:40 przez House, łącznie zmieniany 2 razy.
Dobry alpinista to stary alpinista.
- Buka
- Posty: 6
- Rejestracja: 06 maja 2010, 16:42
- Lokalizacja: Tarnów
- Gadu Gadu: 5582229
- Tytuł użytkownika: Buka
- Płeć:
Chłopaki, popatrzcie na Gryllsa od strony jego biografii - imponująca. Nie wiem czy ktoś o tym tu rozmawiał, wybaczcie ale nie chce mi się czytać 10 stron wstecz, ale czy wiecie na przykład, że ten facet jest najmłodszym w historii skautingu Naczelnikiam Skautów na Wyspach, z których wziął się skauting, a potem polskie harcerstwo?
Et tu Brute, contra me?
Wiemy, wiemy. Skauci chyba chcieli sobie reklamę zrobić
https://www.instagram.com/whittling_bushcraft/
Cała tajemnica wiedzy puszczańskiej, tkwi tylko i wyłącznie w chęci jej zdobycia. Nie są potrzebne do tego niezmierzone odmęty pierwotnej puszczy. Nie jest potrzebny super sprzęt czy ubranie rodem z kosmicznych technologi. Wystarczy chcieć, oglądać, czytać i próbować. Nie zrażać się niepowodzeniami. Proste - ale to cała tajemnica. Szkoda, że większość adeptów leśnej ścieżki nie potrafi tego zrozumieć...
"Płyń pod prąd - z prądem płyną tylko śmieci "
Cała tajemnica wiedzy puszczańskiej, tkwi tylko i wyłącznie w chęci jej zdobycia. Nie są potrzebne do tego niezmierzone odmęty pierwotnej puszczy. Nie jest potrzebny super sprzęt czy ubranie rodem z kosmicznych technologi. Wystarczy chcieć, oglądać, czytać i próbować. Nie zrażać się niepowodzeniami. Proste - ale to cała tajemnica. Szkoda, że większość adeptów leśnej ścieżki nie potrafi tego zrozumieć...
"Płyń pod prąd - z prądem płyną tylko śmieci "
Michal N, masz rację. W wielu odcinkach było pokazane jak zrobić sondę i w jaki sposób sondować dno. Na jaką głębokość można skakać, a na jaką nie warto
Oglądałem większość odcinków i jak tak zbieram wybiórczo informacje z każdego z nich to sporo tam wskazówek. Jeżeli ma się głowę na właściwym miejscu to spokojnie można korzystać z programu Beara, jako jednego ze źródeł wiedzy.
Oglądałem większość odcinków i jak tak zbieram wybiórczo informacje z każdego z nich to sporo tam wskazówek. Jeżeli ma się głowę na właściwym miejscu to spokojnie można korzystać z programu Beara, jako jednego ze źródeł wiedzy.
- Fredi
- Posty: 1015
- Rejestracja: 07 kwie 2008, 09:42
- Lokalizacja: Skierniewice
- Tytuł użytkownika: Fredne Zło..
- Płeć:
chciales powiedziec - wystarczy miec glowe na wlasciwym miejscu aby nie korzystac z programu beara jako jednego ze zrodel wiedzy .
Ostatnio zmieniony 11 sie 2010, 13:47 przez Fredi, łącznie zmieniany 1 raz.
"Nie sztuką jest umrzeć, znacznie trudniej jest żyć."
Ja jestem, żeby korzystać w pełni z jego programu - jako tablicy ostrzegawczej "chcesz być fajny-skocz, chyba że chcesz przeżyć"
survivalist.pl - portal dla ludzi kochających naturę, survival i ambitniejszą turystykę
Nie, nie chciałem. Nie JEDYNEGO źródła wiedzy, a jednego ze źródeł. Masa informacji jest przydatna i nie raz na forach (również tym) zauważyłem potwierdzenia teorii i sposobów Beara.Fredi pisze:chciales powiedziec - wystarczy miec glowe na wlasciwym miejscu aby nie korzystac z programu beara jako jednego ze zrodel wiedzy .
Tak wiec jeżeli potrafi się myśleć i przekładać to co widzimy u Beara na polskie realia to na pewno program nie zaszkodzi.
Uwierz mi, że zdarzają się jeszcze ludzie (choć faktycznie ostatnio z tym cienko) którzy mają mózg a nie tylko jego zalążek.
"Jedyne" wytrzasnąłem pewnie z nikąd, ale czytając Ciebie mam wrażenie, że post wcześniej chciałeś napisać "jedynego" zamiast "jednego".
Bo czy na prawdę oglądając (o ile to robiłeś) program Beara, nie zauważyłeś że sporo rzeczy które pokazuje/mówi jest na miejscu?
A co do tej instrukcji mózgu to masz 100% rację. Niestety od kilku lat do każdego nowego modelu zapominają dodać tę książeczkę
Bo czy na prawdę oglądając (o ile to robiłeś) program Beara, nie zauważyłeś że sporo rzeczy które pokazuje/mówi jest na miejscu?
A co do tej instrukcji mózgu to masz 100% rację. Niestety od kilku lat do każdego nowego modelu zapominają dodać tę książeczkę
Ostatnio zmieniony 11 sie 2010, 22:33 przez Zax, łącznie zmieniany 1 raz.
Aj, spacja nie zadziałali.
Nie doceniasz ludzi
Człowiek który potrafi myśleć i posiada podstawowy zakres wiedzy biologiczno-chemicznej z gimnazjum, jest w stanie wykluczyć jedzenie surowego mięsa, picie niepewnej wody, wspinanie się/skakanie z urwisk (chyba, że jest świadomy swojej sprawności i posiada wiedzę na ten temat) grzebanie się w mrowiskach, itd.
Może zabrzmi to fatalnie, ale właśnie przez Beara zacząłem się interesować tą tematyką. Pierwsze wiadomości miałem właśnie z programu i całą wiedzę którą posiadłem oglądając go, Wy tu potwierdziliście.
Ale nie ma co się spierać. Ty masz swoje zdanie, a ja mam swoje. Widzę, że nie przekonamy siebie nawzajem, więc kończę
Nie doceniasz ludzi
Człowiek który potrafi myśleć i posiada podstawowy zakres wiedzy biologiczno-chemicznej z gimnazjum, jest w stanie wykluczyć jedzenie surowego mięsa, picie niepewnej wody, wspinanie się/skakanie z urwisk (chyba, że jest świadomy swojej sprawności i posiada wiedzę na ten temat) grzebanie się w mrowiskach, itd.
Może zabrzmi to fatalnie, ale właśnie przez Beara zacząłem się interesować tą tematyką. Pierwsze wiadomości miałem właśnie z programu i całą wiedzę którą posiadłem oglądając go, Wy tu potwierdziliście.
Ale nie ma co się spierać. Ty masz swoje zdanie, a ja mam swoje. Widzę, że nie przekonamy siebie nawzajem, więc kończę
- wolfshadow
- Posty: 1050
- Rejestracja: 17 kwie 2008, 07:30
- Lokalizacja: Jaworzno
- Tytuł użytkownika: tuptuś leśny
- Płeć:
- Kontakt:
Panowie złagodziłem ostatnio swoje podejście do Gryllsa. Oglądałem kilka dni temu fragment programu o jakichś tragicznych zdarzeniach. Była w nim przedstawiona historia nastolatka pod którym, załamał się lód. Chłopaczek stosując się do technik Gryllsa (jak największa część ciała nad wodą, przymrażanie rękawów, całe dłonie na lodzie), nie będąc w stanie się samodzielnie wydostać doczekał się nadejścia pomocy. Po całym zdarzeniu powiedział, że nauczył się tego właśnie ze "Szkoły przetrwania". Czyli coś tam można się z tego nauczyć.
Z drugiej strony, Ci którzy przegięli w drugą stronę, jakoś pewnie nie mieli szans na wypowiedź gdzie się tej "sztuki" nauczyli.
Z drugiej strony, Ci którzy przegięli w drugą stronę, jakoś pewnie nie mieli szans na wypowiedź gdzie się tej "sztuki" nauczyli.
.:fortes fortuna adiuvat - Terencjusz:.
.:Miej odwagę posługiwać się własnym rozumem - I. Kant:.
.:Miej odwagę posługiwać się własnym rozumem - I. Kant:.