Puławy czyli bory, lasy i kompasy
Moderatorzy: Morg, GawroN, thrackan, Abscessus Perianalis, Valdi, Dąb, puchalsw
- Michal N
- Posty: 1186
- Rejestracja: 16 lut 2009, 21:47
- Lokalizacja: Warszawa-Mokotów
- Gadu Gadu: 9361862
- Tytuł użytkownika: Metyl Podgrzybek
- Płeć:
Puławy czyli bory, lasy i kompasy
W poniedziałek zadzwonił do mnie Slaq i mówi, że jadą z Jacą do Puław odwiedzić tereny wypadowe Stalkera i czy się nie wybiorę. Dwa razy nie trzeba było powtarzać, szczególnie, że akurat zakupiłem kilka nowych rzeczy.
W piątek od rana byłem już myślami w lesie. Umówiłem się z Jacą wieczorem na centralnym i ruszyliśmy w poszukiwaniu przygody. Slaq miał dojechać rano. W Puławach czekał na nas Stalker, zacny gość, i po szybkich zakupach w „Stokrotce” ruszyliśmy w las. Idąc na zaplanowaną miejscówkę podziwialiśmy zakłady azotowe nocą, które z jednej strony wyglądały jak by miał zaraz startować prom kosmiczny, a z drugiej jak elektrownia w Czarnobylu. Kosmos.
Lekko zroszeni deszczem rozłożyliśmy obóz i do czwartej nad ranem rozprawialiśmy przy ognisku, rozpracowując zapoznawczą butelczynę . W międzyczasie okazało się, że Slaq nie dojedzie tak, więc zawiedzeni wymyślaliśmy dla niego jakąś karę (żarty oczywiście). Dopiero nad ranem zobaczyliśmy w pełni piękno miejsca obozu. Z jednej strony wyrobiska piasku, pustynia, piaszczyste skarpy, z drugiej powykręcany las brzozowy. Po szybkim śniadanku w trakcie, którego przez nasz obóz przebiegł koziołek goniący łanię, (co ta chuć robi z człowieka… sorry, zwierzęcia) ruszyliśmy na północ, w kierunku rzeki Wieprz i Dęblina. Idąc śródleśną drogą zaskakujące było, że z jednej strony rośnie wyłącznie brzezina a z drugiej sośnina. Maszerując dzielnie, podziwialiśmy wspaniałe krajobrazy.
Co ciekawe, idąc przeważnie ścieżkami nie napotykaliśmy śmieci. Naliczyłem tylko dwie paczki po papierosach ze trzy butelki po winie/wódce i dwie butelki po piwie zatknięte na gałęzi. Jak to pamiętam? Ano właśnie dlatego, że było ich tak mało.
Po drodze spotkaliśmy tylko cztery osoby i to w okolicach rezerwatu. Jednym słowem piękne tereny.
W rezerwacie, który tworzą ogromne rozlewiska porośnięte trzciną, weszliśmy na wierzę widokową i słuchaliśmy odgłosów żurawi. Postanowiliśmy przed nocą zajść jeszcze do wsi i zrobić zakupy. Okazało się, że sklep jest zamknięty, lecz jeden bardzo miły Pan powiedział nam abyśmy zapukali do drzwi, które nam wskazał. Idąc za jego radą, pukamy i zakupujemy z partyzanta, ukraińskie specyfiki w postaci fajek i…. czegoś mocniejszego, chyba się domyślacie, że później trochę nas sponiewierało .
Zimne piwko w środku wioski, dajemy odpocząć nogom i ruszamy w las szukając miejsca na obóz. Znaleźliśmy czaszkę jakiegoś zwierza i robiąc z niej coś na wzór totemu ochroniliśmy nasz obóz przed siłami zła :diabel2: . Noc minęła pod znakiem deszczu, jednak nad ranem się uspokoiło, tak, że zjedliśmy w suchości śniadanko i ruszyliśmy w kierunku rzeki. Jeszcze nie dotarliśmy na miejsce jak zerwał się wiatr i oberwanie chmury. Dzielnie rozłożyliśmy tarpa, trochę nieudolnie, byle by nie lało za kołnierz, i siedząc na plecakach podziwialiśmy siłę natury. Gdy się uspokoiło ruszyliśmy na spotkanie taty Stalkera, który miał nas odwieźć z powrotem do Puław na PKP.
W butach mokro, wsiadamy zadowoleni do samochodu, jedziemy, aż tu zonk – paliwo się skończyło a na CPN daleko. Chwila namysłu i survivalowo zatrzymujemy inny pojazd, który doholował nas na stację benzynową w Puławach. Kto ma samochód ten wie, że przy wyłączonym silniku hamulec ciężko chodzi, tak więc z duszą na ramieniu modliliśmy się aby przy hamowaniu nie wjechać temu miłemu kierowcy w tzw. d..ę. Na szczęście obyło się bez tego, dotarliśmy na stację, gdzie przy zimnym piwku pożegnaliśmy się z Stalkerem.
Załączam moje zdjęcia robione telefonem, lecz relacja zostanie zapewne uzupełniona przez chłopaków, w treść i dalsze zdjęcia.
http://picasaweb.google.pl/112010100794 ... 1416052010#
Pozdrawiam całą ekipę, a Slaq i tak trafi do kotła.
W piątek od rana byłem już myślami w lesie. Umówiłem się z Jacą wieczorem na centralnym i ruszyliśmy w poszukiwaniu przygody. Slaq miał dojechać rano. W Puławach czekał na nas Stalker, zacny gość, i po szybkich zakupach w „Stokrotce” ruszyliśmy w las. Idąc na zaplanowaną miejscówkę podziwialiśmy zakłady azotowe nocą, które z jednej strony wyglądały jak by miał zaraz startować prom kosmiczny, a z drugiej jak elektrownia w Czarnobylu. Kosmos.
Lekko zroszeni deszczem rozłożyliśmy obóz i do czwartej nad ranem rozprawialiśmy przy ognisku, rozpracowując zapoznawczą butelczynę . W międzyczasie okazało się, że Slaq nie dojedzie tak, więc zawiedzeni wymyślaliśmy dla niego jakąś karę (żarty oczywiście). Dopiero nad ranem zobaczyliśmy w pełni piękno miejsca obozu. Z jednej strony wyrobiska piasku, pustynia, piaszczyste skarpy, z drugiej powykręcany las brzozowy. Po szybkim śniadanku w trakcie, którego przez nasz obóz przebiegł koziołek goniący łanię, (co ta chuć robi z człowieka… sorry, zwierzęcia) ruszyliśmy na północ, w kierunku rzeki Wieprz i Dęblina. Idąc śródleśną drogą zaskakujące było, że z jednej strony rośnie wyłącznie brzezina a z drugiej sośnina. Maszerując dzielnie, podziwialiśmy wspaniałe krajobrazy.
Co ciekawe, idąc przeważnie ścieżkami nie napotykaliśmy śmieci. Naliczyłem tylko dwie paczki po papierosach ze trzy butelki po winie/wódce i dwie butelki po piwie zatknięte na gałęzi. Jak to pamiętam? Ano właśnie dlatego, że było ich tak mało.
Po drodze spotkaliśmy tylko cztery osoby i to w okolicach rezerwatu. Jednym słowem piękne tereny.
W rezerwacie, który tworzą ogromne rozlewiska porośnięte trzciną, weszliśmy na wierzę widokową i słuchaliśmy odgłosów żurawi. Postanowiliśmy przed nocą zajść jeszcze do wsi i zrobić zakupy. Okazało się, że sklep jest zamknięty, lecz jeden bardzo miły Pan powiedział nam abyśmy zapukali do drzwi, które nam wskazał. Idąc za jego radą, pukamy i zakupujemy z partyzanta, ukraińskie specyfiki w postaci fajek i…. czegoś mocniejszego, chyba się domyślacie, że później trochę nas sponiewierało .
Zimne piwko w środku wioski, dajemy odpocząć nogom i ruszamy w las szukając miejsca na obóz. Znaleźliśmy czaszkę jakiegoś zwierza i robiąc z niej coś na wzór totemu ochroniliśmy nasz obóz przed siłami zła :diabel2: . Noc minęła pod znakiem deszczu, jednak nad ranem się uspokoiło, tak, że zjedliśmy w suchości śniadanko i ruszyliśmy w kierunku rzeki. Jeszcze nie dotarliśmy na miejsce jak zerwał się wiatr i oberwanie chmury. Dzielnie rozłożyliśmy tarpa, trochę nieudolnie, byle by nie lało za kołnierz, i siedząc na plecakach podziwialiśmy siłę natury. Gdy się uspokoiło ruszyliśmy na spotkanie taty Stalkera, który miał nas odwieźć z powrotem do Puław na PKP.
W butach mokro, wsiadamy zadowoleni do samochodu, jedziemy, aż tu zonk – paliwo się skończyło a na CPN daleko. Chwila namysłu i survivalowo zatrzymujemy inny pojazd, który doholował nas na stację benzynową w Puławach. Kto ma samochód ten wie, że przy wyłączonym silniku hamulec ciężko chodzi, tak więc z duszą na ramieniu modliliśmy się aby przy hamowaniu nie wjechać temu miłemu kierowcy w tzw. d..ę. Na szczęście obyło się bez tego, dotarliśmy na stację, gdzie przy zimnym piwku pożegnaliśmy się z Stalkerem.
Załączam moje zdjęcia robione telefonem, lecz relacja zostanie zapewne uzupełniona przez chłopaków, w treść i dalsze zdjęcia.
http://picasaweb.google.pl/112010100794 ... 1416052010#
Pozdrawiam całą ekipę, a Slaq i tak trafi do kotła.
- Hillwalker
- Posty: 271
- Rejestracja: 03 wrz 2009, 09:10
- Lokalizacja: Dąbrowa Górnicza
- Płeć:
-
- Posty: 722
- Rejestracja: 01 lut 2008, 02:11
- Lokalizacja: Górny Śląsk
- Tytuł użytkownika: DD Hammocks
- Kontakt:
A kurteczki to takie zwykłe co to można praktycznie w każdym wędkarskim kupić za 20 zł. Do kompletu zazwyczaj spodnie sprzedają. 100% skuteczności jeśli chodzi o deszcz ale gorzej z oddychaniem , ale przerzuciłem się na takie cudo bo mam dość dźwigania gore. Stalker jak obrobi jeszcze foty do dorzuci bo też fajnie wyszły.
...smelling the air when spring comes by raindrops reminds us of youthful days...
-
- Posty: 722
- Rejestracja: 01 lut 2008, 02:11
- Lokalizacja: Górny Śląsk
- Tytuł użytkownika: DD Hammocks
- Kontakt:
Tak właśnie myślałem.
Coś jak te komplety?
http://allegro.pl/item1039682579_extra_ ... ro_xl.html
http://allegro.pl/item1036060276_komple ... zedaz.html
Dużo lżejsze od gore to jest?
Coś jak te komplety?
http://allegro.pl/item1039682579_extra_ ... ro_xl.html
http://allegro.pl/item1036060276_komple ... zedaz.html
Dużo lżejsze od gore to jest?
No ja ma dokładnie taki sam jak w pierwszym linku. Cały komplet waży nieporównywalnie mniej niż moje gore i zajmuje dużo mniej miejsca. Tą kurteczkę to spokojnie do cargo można wsadzić. Spodni na wypady zazwyczaj nie zabieram bo nie lubię jak się jajka gotują
...smelling the air when spring comes by raindrops reminds us of youthful days...
- Stalker
- Posty: 175
- Rejestracja: 23 kwie 2009, 22:05
- Lokalizacja: Warszawa
- Tytuł użytkownika: Samotnik
- Płeć:
A to reszta fotek dla zainteresowanych. Sorki za "znak wodny" na panoramach, ale już nie chciało mi się szukać pirackiej wersji programu do klejenia panoram. Zdjęć też nie za wiele, gdyż jak zwykle woleliśmy oczy niż obiektywy.
http://picasaweb.google.pl/111507781865 ... 6/20100517#
A to tak w ramach pozdrowień dla "fanów" zła wszelakiego :
Pozdrawiam.
http://picasaweb.google.pl/111507781865 ... 6/20100517#
A to tak w ramach pozdrowień dla "fanów" zła wszelakiego :
Pozdrawiam.
- Modlisz się? - pytam - Módl się - mówię - módl! Im dalej w Strefę, tym bliżej do nieba...
- Co? - pyta, bo nie dosłyszał...
- Co? - pyta, bo nie dosłyszał...
- Pratschman
- Posty: 214
- Rejestracja: 01 gru 2009, 13:31
- Lokalizacja: Jarocin/Poznań
- Płeć:
- Michal N
- Posty: 1186
- Rejestracja: 16 lut 2009, 21:47
- Lokalizacja: Warszawa-Mokotów
- Gadu Gadu: 9361862
- Tytuł użytkownika: Metyl Podgrzybek
- Płeć:
Nie stwierdziłem zawilgocenia puchu, bo zapewne o to się rozchodzi. Powłoka to Pertex Quantum, który podobno znany jest ze zwiększonej odporności na wilgoć. Przy odpowiednim rozłożeniu plandeki nie ma możliwości aby deszcz zacinał na śpiwór, lub aby podmywało, więc jeżeli miał by się zamoczyć to tylko przez wilgoć w powietrzu, ale jak już napisałem, nie stwierdzono. Mogę się tylko domyślać, że jak by lało kilka dni i nie było by możliwości przesuszenia śpiwora, to wilgoć by się dostała do puchu.
- Rzez
- Posty: 667
- Rejestracja: 03 mar 2008, 23:16
- Lokalizacja: Mölndal
- Gadu Gadu: 2437677
- Tytuł użytkownika: F&L
- Płeć:
- Kontakt:
Zwiększoną odporność na wodę ma Pertex Endurance, Quantum jest najlżejszą wersją.Michal N pisze:Nie stwierdziłem zawilgocenia puchu, bo zapewne o to się rozchodzi. Powłoka to Pertex Quantum, który podobno znany jest ze zwiększonej odporności na wilgoć.
,,I don't know what's wrong with me, but I love this shit.''
- Michal N
- Posty: 1186
- Rejestracja: 16 lut 2009, 21:47
- Lokalizacja: Warszawa-Mokotów
- Gadu Gadu: 9361862
- Tytuł użytkownika: Metyl Podgrzybek
- Płeć:
Rzez-iu: rację masz i to powyżej 100%, bo się na tym znasz, w sensie organoleptycznym, zawodowym i w ogóle .Rzez pisze:Zwiększoną odporność na wodę ma Pertex Endurance, Quantum jest najlżejszą wersją.
Ale musimy przyznać, że Quantum daję radę, w naszych warunkach, (nawiązując do wypowiedzi Brt), jeśli idzie o nie - podatność na wilgoć.
- Rzez
- Posty: 667
- Rejestracja: 03 mar 2008, 23:16
- Lokalizacja: Mölndal
- Gadu Gadu: 2437677
- Tytuł użytkownika: F&L
- Płeć:
- Kontakt:
Skaut daje radę. Nie masz się co bać zawilgoceniem puchu. Tylko ściągacz warto zmienić ze sznurka na gumkę.brt pisze:Tak, chodziło mi właśnie o zawilgocenie puchu.
Przymierzam się do Skauta Robertsa. W tym śpiworze materiałem zewnętrznym jest " nylon ripstop" - więc pewnie odporność na zawilgocenie całkiem inna :-/
Wg mnie lepiej dozbierać kasę na Cumulusa (spałem kilkanaście nocy w Skaucie i kilkadziesiąt w Xlite).
,,I don't know what's wrong with me, but I love this shit.''
Kurcze za rzadko wchodzę na forum...
Widzę, że wreszcie ktoś odwiedzał las po, którym prawie codziennie chodziłem.
Jak jeszcze chodziłem do liceum zdarzało się mi uciekać z lekcji by iść do tego lasu
Macie szczęście, że byliście w maju, w lipcu/sierpniu nie ma praktycznie możliwości spokojnego dotarcia na piechotę do rezerwatu... Z powodu wszędobylskiego robactwa na kleszcze, komary i gzy jest jeszcze sposób, ale na strzyżaka jelenicę jeszcze nic nie znalazłem . Na Piskorach jest ich ogrom, czasami zdarzało się, że były nawet w grudniu w okresach łagodniejszej zimy. Współczuję zwierzynie, która żyje na terenie rezerwatu. Chociaż możliwe, że to właśnie z jej liczebności jest tyle pasożytów.
Widzę, że wreszcie ktoś odwiedzał las po, którym prawie codziennie chodziłem.
Jak jeszcze chodziłem do liceum zdarzało się mi uciekać z lekcji by iść do tego lasu
Macie szczęście, że byliście w maju, w lipcu/sierpniu nie ma praktycznie możliwości spokojnego dotarcia na piechotę do rezerwatu... Z powodu wszędobylskiego robactwa na kleszcze, komary i gzy jest jeszcze sposób, ale na strzyżaka jelenicę jeszcze nic nie znalazłem . Na Piskorach jest ich ogrom, czasami zdarzało się, że były nawet w grudniu w okresach łagodniejszej zimy. Współczuję zwierzynie, która żyje na terenie rezerwatu. Chociaż możliwe, że to właśnie z jej liczebności jest tyle pasożytów.