wolfshadow pisze:...niepotrzebnie został utopiony projekt wyposażenia naszych Sił Powietrznych w samolocik wielozadaniowy PZL I-22 Iryda.
Owszem, zmarnowano wiele lat pracy i sporo funduszy.
"Zakończenie" Zimnej Wojny zmieniło obraz potencjalnego pola walki w przyszłości - nie oczekuje się już konfrontacji wielkich armii NATO i UW na polach Europy. Dotychczasowe struktury sił zbrojnych budowano właśnie w takim zamyśle - Wielkie zgrupowania wojsk pancernych osłanianych przez klika poziomów obrony powietrznej przy równoczesnym rozwinięciu frontu na wodach terytorialnych. Do tego wielkoskalowa mobilizacja i rozwinięcie rozbudowanego zaplecza. Polska, NRD miały być ewentualnym przedpolem takiej konfrontacji. Dlatego wyjaśnia to obecność wojsk ZSRR na naszym terenie i niejako "wkomponowanie" wojsk PRL w plan obronny UW - mieliśmy napierać jako pierwsza fala uderzenia, lub odpierać jako pierwsi ewentualne natarcie NATO.
Czasy się zmieniły i teraz nie szykujemy się do wojny z Europą Zachodnią i Jankesami. Nie potrzebujemy 500 myśliwców obrony powietrznej i 2000 czołgów. Potrzebujemy znacznie mniejszej ale bardziej mobilnej, elastycznej oraz znacznie lepiej wyszkolonej armii - by...
No właśnie. Jak dotąd nikt nie spodziewa się, żadnej wojny w Europie więc głownie udzielamy się w misjach sojuszniczych i w ramach operacji zbrojnych ONZ. Posiadanie małej armii zapewniającej wystarczającą obronę w potyczkach granicznych, zapewniających szczelność granic, wykonującą zadania policyjne i zapewniającą minimum bezpieczeństwa na poziomie lokalnym ( działania w czasie klęsk żywiołowych, kryzysów itp. ) wydaje się logiczne w obecnej sytuacji w Europie. Wiele krajów w Europie postawiło na lekkie wielozadaniowe samoloty w stylu JA(S)-39 GRIPEN, Eurofighter lub zwiększyło udział samolotów szkolno-bojowych na korzyść klasycznych myśliwców. W/w samoloty to konstrukcje nowe, rozwojowe i przedewszystkim zdolne do szybkiej adaptacji do różnych zadań. F-16 osiąga już kres swoich możliwości rozwojowych i został w pewnym sensie dostosowany do wielozadaniowości - pierwotnie powstał jako myśliwiec przechwytujący dla USAF . Zdecydowanie decyzja o zakupie tych maszyn ma głównie aspekt polityczny ( korporacyjny ) i wątpie by czynniki czysto militarne wpłynęły na tą decyzję - w naszym rządzie istnieje bardzo silne lobby związane ze zbrojeniówką amerykańską.
Wolf wspominając o Irydzie słusznie wskazał na zaprzepaszczoną opcję posiadania lekkiego samolotu, który można było przystosowywać do prostych zadań bojowych - lekkiego wsparcia i rozpoznania. Podobne zabiegi poczyniono z samolotem L-39 Albatros ( u naszych płd sąsiadów ), który wyewoluował do wersji L-139 i L-239 wyposażonych w radar dopplerowski, rakiety powietrze-powietrze, uzbrojenie powietrze-ziemia. Taki samolot w zupełności zaspokaja potrzeby w zakresie szkolenia w tym bojowego i wypełniania zadań typowo bojowych. Podobnie poczynili brytyjczycy z samolotem BAE Hawk , konsorcjum Dassault/Dornier z samolotem Alpha-Jet ( konstrukcyjnie najbliższy odpowiednik Irydy ). Mnóstwo krajów na świecie postawiło na takie konstrukcje rezygnując z "cięższego" sprzętu ( patrz nasi płd sąsiedzi, którzy pozbyli się MiG'ów 29 ).
F-16 to wymagający finansowo samolot - wymagana jest rozbudowana infrastruktura technologiczna, remontowa, obsługowa, drogie części i dosyć wygórowane wymagania w kwestii parku maszyn, wyszkolenia załóg i techników obsługi naziemnej. Posiadanie tej maszyny w pełnej konfiguracji z pewnością zapewni nam wysokiej klasy ( tylko wg. jakich standardów ? ) obronę powietrzną. Pytanie czy będzie nam to kiedykolwiek potrzebne ? Czy grozi nam konflikt wymagający takich maszyn ? Pewnie nie, choć w dzisiejszych czasach wcale bym się nie zdziwił.
- Modlisz się? - pytam - Módl się - mówię - módl! Im dalej w Strefę, tym bliżej do nieba...
- Co? - pyta, bo nie dosłyszał...