Korona Gór Polskich
Moderatorzy: Morg, GawroN, thrackan, Abscessus Perianalis, Valdi, Dąb, puchalsw
-
OnlineKopek
- Posty: 1059
- Rejestracja: 10 mar 2009, 11:00
- Lokalizacja: Z największej dziury
- Tytuł użytkownika: TRAMPek łikendowy
- Płeć:
Korona Gór Polskich
Zbliżając się do czwartej dekady losów mych w tym wcieleniu postanowiłem zrealizować kilka reconnetowych projektów. Jednym z nich jest Korona Gór Polski (KGP). Czyli zdobycie najwyższych szczytów we wszystkich pasmach górskich naszego kraju. Okazuje się jednak, że to nie jest takie proste. Dlaczego? Dla chętnych proponuję stronę:
https://korona-gor-polski.pl/inicjatywa/
Skupiam się na razie na liście oficjalnej. Mam oczywiście kilka szczytów już zdobytych ale planuje zdobyć wszystkie w ramach 40% i co ważne poznać lepiej nasze góry nie tylko zaliczyć wejścia.
05.07.2020 Łysica, Góry Świętokrzyskie
Pierwszym szczytem z listy jak i najbliższym mojego miejsca zamieszkania jest Łysica. Rano pogoniłem rodzinkę i ruszyliśmy w drogę. Auto zostawiliśmy na parkingu w Świętej Katarzynie i w drogę czerwonym szlakiem. Po bramkach i pieczątkach drogę zastawił nam zbój Madej
[center][/center]
Szlak jest mocno zorganizowany. Barierki. Kładki. Belki. Chyba dlatego by turyści nie rozdeptywani mocno szlaku. A było ich sporo.
[center] [/center]
Przed szczytem szlak jest mocno kamienisty. Polecam pełne obuwie. Kilku amatorów sandałków i szpilek się trafiło.
[center] [/center]
Gołoborza przed szczytem.
[center] [/center]
I sam szczyt.
[center] [/center]
Gdzieś ze szlaku.
[center]
[/center]
[center] [/center]
Jak się okazało parę lat temu najwyższym szczytem Gór Świętokrzyskich nie jest Łysica tylko Góra Agaty. Przewyższa Łysicę o 60cm. Nie leży jednak ona na szlaku. I w manifeście do naszych łamiących kiedy im to potrzebne prawo władz my postanowiliśmy pozostać w zgodzie z przepisami Świętokrzyskiego PN. Ale jeszcze tu wrócimy. Ponoć trwają rozmowy by szlak poprowadzić przez Agatę.
Ruszyliśmy do auta. Zakupiliśmy pamiątki i postanowiliśmy zdobyć jeszcze Łysą Górę. Gołoborza pod szczytem. Warto.
[center] [/center]
Święty Krzyż. Obiadek. Lody. I odpoczynek w cieniu na koniczynce.
[center] [/center]
Kopki pozdrawiają.
https://korona-gor-polski.pl/inicjatywa/
Skupiam się na razie na liście oficjalnej. Mam oczywiście kilka szczytów już zdobytych ale planuje zdobyć wszystkie w ramach 40% i co ważne poznać lepiej nasze góry nie tylko zaliczyć wejścia.
05.07.2020 Łysica, Góry Świętokrzyskie
Pierwszym szczytem z listy jak i najbliższym mojego miejsca zamieszkania jest Łysica. Rano pogoniłem rodzinkę i ruszyliśmy w drogę. Auto zostawiliśmy na parkingu w Świętej Katarzynie i w drogę czerwonym szlakiem. Po bramkach i pieczątkach drogę zastawił nam zbój Madej
[center][/center]
Szlak jest mocno zorganizowany. Barierki. Kładki. Belki. Chyba dlatego by turyści nie rozdeptywani mocno szlaku. A było ich sporo.
[center] [/center]
Przed szczytem szlak jest mocno kamienisty. Polecam pełne obuwie. Kilku amatorów sandałków i szpilek się trafiło.
[center] [/center]
Gołoborza przed szczytem.
[center] [/center]
I sam szczyt.
[center] [/center]
Gdzieś ze szlaku.
[center]
[/center]
[center] [/center]
Jak się okazało parę lat temu najwyższym szczytem Gór Świętokrzyskich nie jest Łysica tylko Góra Agaty. Przewyższa Łysicę o 60cm. Nie leży jednak ona na szlaku. I w manifeście do naszych łamiących kiedy im to potrzebne prawo władz my postanowiliśmy pozostać w zgodzie z przepisami Świętokrzyskiego PN. Ale jeszcze tu wrócimy. Ponoć trwają rozmowy by szlak poprowadzić przez Agatę.
Ruszyliśmy do auta. Zakupiliśmy pamiątki i postanowiliśmy zdobyć jeszcze Łysą Górę. Gołoborza pod szczytem. Warto.
[center] [/center]
Święty Krzyż. Obiadek. Lody. I odpoczynek w cieniu na koniczynce.
[center] [/center]
Kopki pozdrawiają.
"Czasem- i mówię to zupełnie szczerze - żal mi, że nie wychowano mnie jak włóczęgi. Nie związanego z żadnym miejscem, obowiązkami i ludźmi.
www.kopsegrob.blogspot.com
www.kopsegrob.blogspot.com
-
OnlineKopek
- Posty: 1059
- Rejestracja: 10 mar 2009, 11:00
- Lokalizacja: Z największej dziury
- Tytuł użytkownika: TRAMPek łikendowy
- Płeć:
soohy, postaram się pisać z wyprzedzeniem kiedy i gdzie będę jechał. Towarzystwo mile widziane. Ostrzegam tylko, że nie grzeszę kondycją i tempo z rodzinką mamy wolniutkie
Jestem wstępnie umówiony z Watahą na drugą połowę października na Tarnice prawdopodobnie od Wołosatego i mile widziany ktoś znający wschodnią granicę.
[ Dodano: 2020-07-15, 09:48 ]
22-23 sierpnia Śnieżnik. Zapraszam. W piątek jadę do Wrocławia a potem z Tauro w góry.
Jestem wstępnie umówiony z Watahą na drugą połowę października na Tarnice prawdopodobnie od Wołosatego i mile widziany ktoś znający wschodnią granicę.
[ Dodano: 2020-07-15, 09:48 ]
22-23 sierpnia Śnieżnik. Zapraszam. W piątek jadę do Wrocławia a potem z Tauro w góry.
"Czasem- i mówię to zupełnie szczerze - żal mi, że nie wychowano mnie jak włóczęgi. Nie związanego z żadnym miejscem, obowiązkami i ludźmi.
www.kopsegrob.blogspot.com
www.kopsegrob.blogspot.com
- Apo
- Posty: 744
- Rejestracja: 28 lis 2011, 17:36
- Lokalizacja: Lasy Pomorza
- Gadu Gadu: 3099476
- Tytuł użytkownika: WATAHA Z POPRAWCZAKA
- Płeć:
Śnieżnik, Tarnica, Łysica i (ha ha HA! ) Wieżyca już zaliczone więc w sumie moglabym się podłączyc na jakiś szczyt jeśli czas uda nam się zgrać
look deep into nature and then you will understand everything better
I've got the power to fly into the wind, the power to be free to die and live again. This power's like fire, fire loves to burn!
I've got the power to fly into the wind, the power to be free to die and live again. This power's like fire, fire loves to burn!
-
OnlineKopek
- Posty: 1059
- Rejestracja: 10 mar 2009, 11:00
- Lokalizacja: Z największej dziury
- Tytuł użytkownika: TRAMPek łikendowy
- Płeć:
Zapraszam. A tymczasem Śnieżnik odwołany. Może innym razem.
[ Dodano: 2020-10-28, 18:17 ]
Wpis pierwszy z minionego weekendu.
Gdy wszyscy wiedzą, że coś jest niemożliwe, przychodzi ktoś, kto o tym nie wie, i on to robi
A.E.
Gdybym miał świadomość jak bardzo się zapuściłem to pewnie nigdzie bym nie pojechał. Ale na szczęście nie miałem. I z uśmiechem ruszyłem na Śląsk.
24.10.2020 Skrzyczne, Beskid Śląski ze Śliwkami i Orzechami
Nie znalazłem chętnych na wyjazd. Ale zawirowania covidowo-polityczne przyczyniły się do tego, że razem ze mną na szlak ruszyli Hejtynietynięci w składzie 3/4. Ja tym razem robiłem za Jacusia . Towarzystwo okazało się z korzyścią dla obu stron. Naprawdę przydało mi się ich wsparcie.
W sobotni ranek po śniadaniu ruszyliśmy autkiem do miejscowości Godziszka. Z tamtąd na przełaj do szlaku czerwonego od Buczkowic. Humory dopisywały. Po drodze kilka orzeszków bukowych (dla mnie to diamenciki, bo w centralce ciężko z bukami) i salamandry.
[center][/center]
Pogoda z rzadka pozwalała na oglądanie widoczków. Było mgliście i pochmurno z nielicznymi przejaśnieniami. Na szczęście nie padało.
[center] [/center]
Od Hali Podskrzeczyńskiej szlak robi się bardziej dziki i o większym nachyleniu. Skałki na Lanckoronie.
[center] [/center]
Na Becyrku szlak łączy się z zielonym a potem lawirując pomiędzy stokami narciarskimi z niebieskim. Mgła nam nie odpuszczała.
[center] [/center]
W końcu na szczycie.
[center] [/center]
Schronisko wydawało posiłki tylko na wynos więc każdy ze zdobywców jadał w pobliskim lasku. Po czystości obuwia i zapachu perfum można było ocenić kto wlazł a kto wjechał kolejką. Widoków nie było. Nadeszły chmury i zrobiło się zimno. Trzeba było schodzić. W drodze powrotnej nie było czasu na focenie. Gdzieś na szlaku.
[center] [/center]
Przez chwilę mgła odpuściła i można było nawet spojrzeć na szczyty.
[center] [/center]
Mam skromne doświadczenie w chodzeniu po górach. Schodzenie okazało się dużo bardziej stresujące niż wchodzenie. Błoto, liście, drobne kamienie. Do auta dotarliśmy o zmroku. Piętnaście minut później i nie obyło by się bez latarek. Wróciliśmy na nocleg do Katowic.
Dziękuję Śliwkom i Orzeszkom za wsparcie na szlaku. Za nocleg w Narni, która rozrosła się do monstrualnych rozmiarów. Za cudowną atmosferę. Za langosze w DIXIE. Jesteście super.
No i wyrazy uznania dla Orzeszka, która przez cały czas dźwigała w nosidełku Pawełka. Szacunek.
[center] [/center]
Dzięki i do zobaczenia.
[ Dodano: 2020-10-28, 18:17 ]
Wpis pierwszy z minionego weekendu.
Gdy wszyscy wiedzą, że coś jest niemożliwe, przychodzi ktoś, kto o tym nie wie, i on to robi
A.E.
Gdybym miał świadomość jak bardzo się zapuściłem to pewnie nigdzie bym nie pojechał. Ale na szczęście nie miałem. I z uśmiechem ruszyłem na Śląsk.
24.10.2020 Skrzyczne, Beskid Śląski ze Śliwkami i Orzechami
Nie znalazłem chętnych na wyjazd. Ale zawirowania covidowo-polityczne przyczyniły się do tego, że razem ze mną na szlak ruszyli Hejtynietynięci w składzie 3/4. Ja tym razem robiłem za Jacusia . Towarzystwo okazało się z korzyścią dla obu stron. Naprawdę przydało mi się ich wsparcie.
W sobotni ranek po śniadaniu ruszyliśmy autkiem do miejscowości Godziszka. Z tamtąd na przełaj do szlaku czerwonego od Buczkowic. Humory dopisywały. Po drodze kilka orzeszków bukowych (dla mnie to diamenciki, bo w centralce ciężko z bukami) i salamandry.
[center][/center]
Pogoda z rzadka pozwalała na oglądanie widoczków. Było mgliście i pochmurno z nielicznymi przejaśnieniami. Na szczęście nie padało.
[center] [/center]
Od Hali Podskrzeczyńskiej szlak robi się bardziej dziki i o większym nachyleniu. Skałki na Lanckoronie.
[center] [/center]
Na Becyrku szlak łączy się z zielonym a potem lawirując pomiędzy stokami narciarskimi z niebieskim. Mgła nam nie odpuszczała.
[center] [/center]
W końcu na szczycie.
[center] [/center]
Schronisko wydawało posiłki tylko na wynos więc każdy ze zdobywców jadał w pobliskim lasku. Po czystości obuwia i zapachu perfum można było ocenić kto wlazł a kto wjechał kolejką. Widoków nie było. Nadeszły chmury i zrobiło się zimno. Trzeba było schodzić. W drodze powrotnej nie było czasu na focenie. Gdzieś na szlaku.
[center] [/center]
Przez chwilę mgła odpuściła i można było nawet spojrzeć na szczyty.
[center] [/center]
Mam skromne doświadczenie w chodzeniu po górach. Schodzenie okazało się dużo bardziej stresujące niż wchodzenie. Błoto, liście, drobne kamienie. Do auta dotarliśmy o zmroku. Piętnaście minut później i nie obyło by się bez latarek. Wróciliśmy na nocleg do Katowic.
Dziękuję Śliwkom i Orzeszkom za wsparcie na szlaku. Za nocleg w Narni, która rozrosła się do monstrualnych rozmiarów. Za cudowną atmosferę. Za langosze w DIXIE. Jesteście super.
No i wyrazy uznania dla Orzeszka, która przez cały czas dźwigała w nosidełku Pawełka. Szacunek.
[center] [/center]
Dzięki i do zobaczenia.
"Czasem- i mówię to zupełnie szczerze - żal mi, że nie wychowano mnie jak włóczęgi. Nie związanego z żadnym miejscem, obowiązkami i ludźmi.
www.kopsegrob.blogspot.com
www.kopsegrob.blogspot.com
- GawroN
- Posty: 649
- Rejestracja: 18 kwie 2012, 20:11
- Lokalizacja: Chorzów / Śląsk
- Gadu Gadu: 1519631
- Tytuł użytkownika: Szczupły blondyn
- Płeć:
Kopek, kiedy masz zaplanowane kolejne wyjście ?
Całe życie z wariatami
Forumowa Facebookowa Grupa Szturmowa: https://www.facebook.com/groups/160111940703089/
Co trzeba zrobić aby przyłączyć się do naszej grupy na FB - OPIS
Forumowa Facebookowa Grupa Szturmowa: https://www.facebook.com/groups/160111940703089/
Co trzeba zrobić aby przyłączyć się do naszej grupy na FB - OPIS
-
OnlineKopek
- Posty: 1059
- Rejestracja: 10 mar 2009, 11:00
- Lokalizacja: Z największej dziury
- Tytuł użytkownika: TRAMPek łikendowy
- Płeć:
25.10.2020 Czupel, Beskid Mały
Byłem przygotowany na ciężki poranek i ewentualną rezygnację z kolejnego szczytu. Wstałem jednak w świetnym nastroju i w kondycji. Gdyby istniała Polska Gildia Magii i Czarodziejstwa Bushcraftu, Doctor z pewnością pełnił by w niej funkcję Maga Eliksirów icon_twisted
Pobudka o piątej. Plecak już spakowany. Tramwajka na dworzec główny w Katowicach. Dalej pekap do Łodygowic. Mgła jak mleko. Ale sprawdziłem wcześniej prognozy i czekał mnie piękny słoneczny dzionek. Ruszyłem więc ochoczo szlakiem czerwonym wprost na szczyt. Jakoś tak wyszło przez ten weekend, że wprowadzono strefę czerwoną a ja reconetowałem szlakami czerwonymi. Żylica we mgle.
[center] [/center]
Ulice we mgle. Ludzie krzątający się na poranną mszę. A ja kroczek za kroczkiem coraz wyżej. Widok na szczyt
[center] [/center]
Wreszcie ściana lasu. Chwilę później kamieniołom i jakiś czas płyty. Założyłem kapturki na kijki i równym tempem maszerowałem dalej. Czułem się bardzo dobrze. Pełen energii. Musiałem też kontrolować czas bo na wieczór powrót w domowe pielesze.
[center] [/center]
Szlak pusty. Minąłem tylko kilkoro grzybiarzy. Piąłem się coraz wyżej pomiędzy wąwozami. Pozostawiłem za sobą mglistą dolinę. Z prawej prześwitywały wody Jeziora Żywieckiego.
[center] [/center]
Za Przysłopem po raz pierwszy zobaczyłem swój cel. Był bardzo wysoko i bardzo blisko. Już wiedziałem, że lekko nie będzie. Szlak "stromiał" coraz bardziej i zmienił się na pewny czas w strumień. Ciekawe co by to było gdyby padało.?
[center] [/center]
Na jakiś kilometr przed szczytem zrobiłem sobie postój. Poza "krzyżem na szlaku" strumienia już nie było.
[center] [/center]
Kotlina Żywiecka we mgle.
[center] [/center]
Piękne lasy bukowe. Dla kogoś kto na co dzień widuje jedynie betonowe bloki lub bory sosnowe taki widok jest ukojeniem dla oczu.
[center] [/center]
Ale szlak nie rozpieszczał. Ten ostatni kilometr szedłem stromym podejściem, pośród kamieni i nie starczyło 0,5 godziny.
[center] [/center]
Nie odpuściłem. Nie miałem już wyjścia. Góra może nie najwyższa ale szlak daje po zadzie.
[center] [/center]
Na szczycie było już trochę ludzi. Każdy urządzał sobie sesję korzystając z pomocy innych. Trochę odpocząłem ale czas gonił. Ruszyłem szlakiem niebieskim na Magurkę. Po drodze z lewej strony uśmiechało się do mnie Skrzyczne, na którym wczorajszego dnia byłem drugi raz w życiu.
[center] [/center]
Schronisko PTTK na Magórce.
[center][/center]
Po drobnych komplikacja udało się zdobyć kolejną pieczątkę. Po posiłku ruszyłem znów szlakiem czerwonym przez Chatkę na Rogaczu do Wikuszowic. Znów spotkało mnie strome schodzenie, które jest dużo bardziej wymagające od wchodzenia. Niby to wiedziałem ale teraz przekonałem się na własnych łydkach i kostkach. Oprócz tego przydało się pilnowanie czasu. Mogłem spokojnie i bezpiecznie zdążyć na pekap do Katowic. Tam szybkie przepakowanie. Zakupy u Doctora icon_twisted i powrót do domu. W Piotrkowie na stacji czekała już na mnie moja familia.
Wróce jeszcze do Beskidu Małego. Jest tam fajna jaskinia. Tylko muszę popracować nad sobą by się do niej wcisnąć.
Koniec póki co.
- Prawdopodobnie znów zostanę zmuszony do wybrania urlopu pomiędzy świętami bożonarodzeniowymi a trzech króli. GawroN być może gdzieś w tym terminie uda się wyskoczyć na spontaniczny wypad na Biskupią Kopę; Góry Opawskie; przy noworoczny toaście.
- Chciałbym w okolicach lutego zrealizować kilkudniowy wypad na: Chełmiec (i Borową z "listy kontrowersji"); Góry Wałbrzyskie;, Waligórę; Góry Kamienne; i Wielką Sowę; Góry Sowie;. Te szczyty są stosunkowo blisko siebie. A ja okazji na wyjazdy nie miewam często.
- Umówiłem się z Hyckiem wstępnie na Rysy w czerwcu 2021. Odpowiada mi jego tępo marszu i szeroko pojęte podejście do gór. Przekonałem się, że możemy na siebie liczyć w niesprzyjających warunkach. Postaram się przygotować jak najlepiej. Czy będę gotów.? Czas pokaże.
Na każdym wypadzie towarzystwo mile widziane. Można liczyć na luźną atmosferę. Spokojne tępo marszu bez "napinki". Wsparcie na szlaku. I niekoniecznie osiąganie szczytów za wszelką cenę. Dla mnie liczy się droga nie cel.
Pozdrawiam wszystkich bardzo serdecznie. Do zobaczenia i trzymajcie się zdrowo.
Byłem przygotowany na ciężki poranek i ewentualną rezygnację z kolejnego szczytu. Wstałem jednak w świetnym nastroju i w kondycji. Gdyby istniała Polska Gildia Magii i Czarodziejstwa Bushcraftu, Doctor z pewnością pełnił by w niej funkcję Maga Eliksirów icon_twisted
Pobudka o piątej. Plecak już spakowany. Tramwajka na dworzec główny w Katowicach. Dalej pekap do Łodygowic. Mgła jak mleko. Ale sprawdziłem wcześniej prognozy i czekał mnie piękny słoneczny dzionek. Ruszyłem więc ochoczo szlakiem czerwonym wprost na szczyt. Jakoś tak wyszło przez ten weekend, że wprowadzono strefę czerwoną a ja reconetowałem szlakami czerwonymi. Żylica we mgle.
[center] [/center]
Ulice we mgle. Ludzie krzątający się na poranną mszę. A ja kroczek za kroczkiem coraz wyżej. Widok na szczyt
[center] [/center]
Wreszcie ściana lasu. Chwilę później kamieniołom i jakiś czas płyty. Założyłem kapturki na kijki i równym tempem maszerowałem dalej. Czułem się bardzo dobrze. Pełen energii. Musiałem też kontrolować czas bo na wieczór powrót w domowe pielesze.
[center] [/center]
Szlak pusty. Minąłem tylko kilkoro grzybiarzy. Piąłem się coraz wyżej pomiędzy wąwozami. Pozostawiłem za sobą mglistą dolinę. Z prawej prześwitywały wody Jeziora Żywieckiego.
[center] [/center]
Za Przysłopem po raz pierwszy zobaczyłem swój cel. Był bardzo wysoko i bardzo blisko. Już wiedziałem, że lekko nie będzie. Szlak "stromiał" coraz bardziej i zmienił się na pewny czas w strumień. Ciekawe co by to było gdyby padało.?
[center] [/center]
Na jakiś kilometr przed szczytem zrobiłem sobie postój. Poza "krzyżem na szlaku" strumienia już nie było.
[center] [/center]
Kotlina Żywiecka we mgle.
[center] [/center]
Piękne lasy bukowe. Dla kogoś kto na co dzień widuje jedynie betonowe bloki lub bory sosnowe taki widok jest ukojeniem dla oczu.
[center] [/center]
Ale szlak nie rozpieszczał. Ten ostatni kilometr szedłem stromym podejściem, pośród kamieni i nie starczyło 0,5 godziny.
[center] [/center]
Nie odpuściłem. Nie miałem już wyjścia. Góra może nie najwyższa ale szlak daje po zadzie.
[center] [/center]
Na szczycie było już trochę ludzi. Każdy urządzał sobie sesję korzystając z pomocy innych. Trochę odpocząłem ale czas gonił. Ruszyłem szlakiem niebieskim na Magurkę. Po drodze z lewej strony uśmiechało się do mnie Skrzyczne, na którym wczorajszego dnia byłem drugi raz w życiu.
[center] [/center]
Schronisko PTTK na Magórce.
[center][/center]
Po drobnych komplikacja udało się zdobyć kolejną pieczątkę. Po posiłku ruszyłem znów szlakiem czerwonym przez Chatkę na Rogaczu do Wikuszowic. Znów spotkało mnie strome schodzenie, które jest dużo bardziej wymagające od wchodzenia. Niby to wiedziałem ale teraz przekonałem się na własnych łydkach i kostkach. Oprócz tego przydało się pilnowanie czasu. Mogłem spokojnie i bezpiecznie zdążyć na pekap do Katowic. Tam szybkie przepakowanie. Zakupy u Doctora icon_twisted i powrót do domu. W Piotrkowie na stacji czekała już na mnie moja familia.
Wróce jeszcze do Beskidu Małego. Jest tam fajna jaskinia. Tylko muszę popracować nad sobą by się do niej wcisnąć.
Koniec póki co.
soohy pisze:Kiedy kolejne góry, szczyty?
Nie mam jasno sprecyzowanych terminów i celów. Celem jest KGP (lista podstawowa) do czerwca 2023 z możliwie wszystkimi szczytami z "listy kontrowersji". Ale mogę nieco naświetlić plany na kilka najbliższych miesięcy:GawroN pisze:Kopek, kiedy masz zaplanowane kolejne wyjście ?
- Prawdopodobnie znów zostanę zmuszony do wybrania urlopu pomiędzy świętami bożonarodzeniowymi a trzech króli. GawroN być może gdzieś w tym terminie uda się wyskoczyć na spontaniczny wypad na Biskupią Kopę; Góry Opawskie; przy noworoczny toaście.
- Chciałbym w okolicach lutego zrealizować kilkudniowy wypad na: Chełmiec (i Borową z "listy kontrowersji"); Góry Wałbrzyskie;, Waligórę; Góry Kamienne; i Wielką Sowę; Góry Sowie;. Te szczyty są stosunkowo blisko siebie. A ja okazji na wyjazdy nie miewam często.
- Umówiłem się z Hyckiem wstępnie na Rysy w czerwcu 2021. Odpowiada mi jego tępo marszu i szeroko pojęte podejście do gór. Przekonałem się, że możemy na siebie liczyć w niesprzyjających warunkach. Postaram się przygotować jak najlepiej. Czy będę gotów.? Czas pokaże.
Na każdym wypadzie towarzystwo mile widziane. Można liczyć na luźną atmosferę. Spokojne tępo marszu bez "napinki". Wsparcie na szlaku. I niekoniecznie osiąganie szczytów za wszelką cenę. Dla mnie liczy się droga nie cel.
Pozdrawiam wszystkich bardzo serdecznie. Do zobaczenia i trzymajcie się zdrowo.
"Czasem- i mówię to zupełnie szczerze - żal mi, że nie wychowano mnie jak włóczęgi. Nie związanego z żadnym miejscem, obowiązkami i ludźmi.
www.kopsegrob.blogspot.com
www.kopsegrob.blogspot.com
-
OnlineKopek
- Posty: 1059
- Rejestracja: 10 mar 2009, 11:00
- Lokalizacja: Z największej dziury
- Tytuł użytkownika: TRAMPek łikendowy
- Płeć:
soohy, informacje mile widziane.
Poszukuję osoby, która zechciała by nieco przerobić nasze logo w jakiś programie graficznym.
Poszukuję osoby, która zechciała by nieco przerobić nasze logo w jakiś programie graficznym.
"Czasem- i mówię to zupełnie szczerze - żal mi, że nie wychowano mnie jak włóczęgi. Nie związanego z żadnym miejscem, obowiązkami i ludźmi.
www.kopsegrob.blogspot.com
www.kopsegrob.blogspot.com
Kopek pisze:soohy, informacje mile widziane.
Idąc z miejscowości Jarnołtówek czerwonym szlakiem to spoko, przed szczytem fajne schronisko. Natomiast od strony Pokrzywnej, czerwony szlak sudecki idący granicą to pobojowisko po wyciętym lesie iglastym, nie pamiętam czy to jodły czy świerki. W 2015 jak tam szedłem to dopiero wycinali. W 2017 już była pustynia. Na Twoim miejscu zaczynałbym od najciekawszych miejsc, kończąc na takich nudnych jak właśnie Biskupia Kopa. Ale rozumiem jeśli tak jest Ci wygodniej ze względów czasu i logistyki.
-
OnlineKopek
- Posty: 1059
- Rejestracja: 10 mar 2009, 11:00
- Lokalizacja: Z największej dziury
- Tytuł użytkownika: TRAMPek łikendowy
- Płeć:
Dziękuję pięknie za informacje. Nie planuję jakoś konkretnej kolejności ale chciałbym sobie z pewnych względów na koniec zostawić Góry Kaczawskie.
Dorzucam jeszcze dwie fotki ze Skrzycznego. Obiadek na szczycie.
[center] [/center]
Salamandra
[center] [/center]
[ Dodano: 2021-01-04, 22:34 ]
02.01.2021 Biskupia Kopa, Góry Opawskie z Gawrysiem
Rok rozpoczyna się klawo. Wypad przeniesiony z grudnia na styczeń. W nowy rok wsiadłem w pociąg i po nieco dwóch godzinkach byłem w Katowicach. Tym razem przygarnął mnie Gawron i jego rodzinka. Wieczór minął w miłej rodzinnej atmosferze. Znów dopadła mnie bezsenność wyjazdowa. Dowiedziałem się, że to reisefieber. Kilka głębszych w środku nocy pomogło tylko połowicznie
Rankiem ruszyliśmy w opolskie. Parking w Pokrzywnej i dalej pieszo wzdłuż Bystrego Potoku na Gwarkową Perć.
[center][/center]
Fajny zakątek i drabinka.
[center][/center]
[center] [/center]
Oprócz biologicznego nadbagażu dźwigaliśmy jeszcze ekwipunek z myślą biwaku z noclegiem w górach przez co stanowiliśmy nie lada atrakcję tego dnia.
[center] [/center]
Pieczątki w schronisku i widoczki na szlaku.
[center] [/center]
Pat i Mat na szczycie
[center] [/center]
Pierwszy zdobywca dźwigu na Biskupiej Kopie.
[center] [/center]
Ale dźwig się zemścił.
[center] [/center]
Okoliczności jednak nie sprzyjały nocowaniu na dziko i wieczorem wróciliśmy na kapitański bal na Śląsku.
Dziękuję Gawron za świetną atmosferę i pomoc w realizacji KGP. Nie nudziłem się ani przez chwilę. Pozdrów rodzinkę.
Dorzucam jeszcze dwie fotki ze Skrzycznego. Obiadek na szczycie.
[center] [/center]
Salamandra
[center] [/center]
[ Dodano: 2021-01-04, 22:34 ]
02.01.2021 Biskupia Kopa, Góry Opawskie z Gawrysiem
Rok rozpoczyna się klawo. Wypad przeniesiony z grudnia na styczeń. W nowy rok wsiadłem w pociąg i po nieco dwóch godzinkach byłem w Katowicach. Tym razem przygarnął mnie Gawron i jego rodzinka. Wieczór minął w miłej rodzinnej atmosferze. Znów dopadła mnie bezsenność wyjazdowa. Dowiedziałem się, że to reisefieber. Kilka głębszych w środku nocy pomogło tylko połowicznie
Rankiem ruszyliśmy w opolskie. Parking w Pokrzywnej i dalej pieszo wzdłuż Bystrego Potoku na Gwarkową Perć.
[center][/center]
Fajny zakątek i drabinka.
[center][/center]
[center] [/center]
Oprócz biologicznego nadbagażu dźwigaliśmy jeszcze ekwipunek z myślą biwaku z noclegiem w górach przez co stanowiliśmy nie lada atrakcję tego dnia.
[center] [/center]
Pieczątki w schronisku i widoczki na szlaku.
[center] [/center]
Pat i Mat na szczycie
[center] [/center]
Pierwszy zdobywca dźwigu na Biskupiej Kopie.
[center] [/center]
Ale dźwig się zemścił.
[center] [/center]
Okoliczności jednak nie sprzyjały nocowaniu na dziko i wieczorem wróciliśmy na kapitański bal na Śląsku.
Dziękuję Gawron za świetną atmosferę i pomoc w realizacji KGP. Nie nudziłem się ani przez chwilę. Pozdrów rodzinkę.
"Czasem- i mówię to zupełnie szczerze - żal mi, że nie wychowano mnie jak włóczęgi. Nie związanego z żadnym miejscem, obowiązkami i ludźmi.
www.kopsegrob.blogspot.com
www.kopsegrob.blogspot.com
-
OnlineKopek
- Posty: 1059
- Rejestracja: 10 mar 2009, 11:00
- Lokalizacja: Z największej dziury
- Tytuł użytkownika: TRAMPek łikendowy
- Płeć:
soohy pisze:Inaczej to sporo czasu może zająć.
Z czterech zdobytych szczytów na trzech byłem z rodziną lub przyjaciółmi. Taki wynik chciałbym utrzymać. Moja KGP nie będzie najszybsza ale najpiękniejsza Po niej już bez rozpisanego terminu chciałbym zdobyć diadem. Nie jestem miłośnikiem wyłącznie gór. Mam sporo pomysłów ale potrzebuję czasu. A Ty przyjacielu wykorzystaj parcie na wyniki i czas na Koronę Gór Europy.
Rzucam luźny pomysł.
Czy byłby ktoś chętny na tygodniowy wyjazd w Bieszczady w około października 2021 (lub w kolejnym roku)? Nigdy tam nie byłem a mile widziałbym towarzystwo. W planie głównie Tarnica ale chciałbym podjąć próbę zdobycia również Trohańca, Łopiennika, Wołosań i Wielkiej Rawki. Piszcie, dzwońcie byśmy mogli coś już planować.
"Czasem- i mówię to zupełnie szczerze - żal mi, że nie wychowano mnie jak włóczęgi. Nie związanego z żadnym miejscem, obowiązkami i ludźmi.
www.kopsegrob.blogspot.com
www.kopsegrob.blogspot.com
-
OnlineKopek
- Posty: 1059
- Rejestracja: 10 mar 2009, 11:00
- Lokalizacja: Z największej dziury
- Tytuł użytkownika: TRAMPek łikendowy
- Płeć:
A szkoda bo to piękny wyczyn. Gawron pokazał mi ostatnio zdjęcia z wypadów z jego ojcem, który realizuje właśnie Koronę Europy. Poza samymi szczytami można poznać kawał świata.
Taka ciekawostka. Jednym z najtrudniejszych szczytów do zdobycia jest najwyższy szczyt Watykanu Poczytajcie sobie dlaczego.
Uzupełniając: Tak, z Gawronem było wesoło.
Np. Z wiadomych przyczyn mamy nieciekawe zdanie o tych co to biegają i jeżdżą na rowerach po górach. Tuż przed (poniżej) schroniskiem kieruje turystów drogowskaz "200m pieszo, 100m biegiem" Po dotarciu do schroniska. Zebraniu pieczątek. Uzupełnieniu płynów. Ruszyliśmy na szczyt. Po chwili trafiliśmy na skrzyżowanie, z którego niebyło już widać schroniska. Jedna droga na szczyt. Druga do schroniska. Trzecia nie wiadomo gdzie. Ze szczytu nadbiega biegacz. Zatrzymuje się i pyta:
- W którą stronę do schroniska?
- A biegiem czy pieszo? - Pyta Gawron,
- Biegiem. - z pewną konsternacją, grzecznie lecz stanowczo.
- To tam - Gawron wskazuje kierunek nie wiadomo gdzie.
Biegacz zrywa się i leci Na szczęście za nim biegli kolejni i zdążyli go zawrócić. Nie pamiętam puenty bo już klękałem ze śmiechu. Może Gawron dopisze.
Taka ciekawostka. Jednym z najtrudniejszych szczytów do zdobycia jest najwyższy szczyt Watykanu Poczytajcie sobie dlaczego.
Uzupełniając: Tak, z Gawronem było wesoło.
Np. Z wiadomych przyczyn mamy nieciekawe zdanie o tych co to biegają i jeżdżą na rowerach po górach. Tuż przed (poniżej) schroniskiem kieruje turystów drogowskaz "200m pieszo, 100m biegiem" Po dotarciu do schroniska. Zebraniu pieczątek. Uzupełnieniu płynów. Ruszyliśmy na szczyt. Po chwili trafiliśmy na skrzyżowanie, z którego niebyło już widać schroniska. Jedna droga na szczyt. Druga do schroniska. Trzecia nie wiadomo gdzie. Ze szczytu nadbiega biegacz. Zatrzymuje się i pyta:
- W którą stronę do schroniska?
- A biegiem czy pieszo? - Pyta Gawron,
- Biegiem. - z pewną konsternacją, grzecznie lecz stanowczo.
- To tam - Gawron wskazuje kierunek nie wiadomo gdzie.
Biegacz zrywa się i leci Na szczęście za nim biegli kolejni i zdążyli go zawrócić. Nie pamiętam puenty bo już klękałem ze śmiechu. Może Gawron dopisze.
"Czasem- i mówię to zupełnie szczerze - żal mi, że nie wychowano mnie jak włóczęgi. Nie związanego z żadnym miejscem, obowiązkami i ludźmi.
www.kopsegrob.blogspot.com
www.kopsegrob.blogspot.com
- GawroN
- Posty: 649
- Rejestracja: 18 kwie 2012, 20:11
- Lokalizacja: Chorzów / Śląsk
- Gadu Gadu: 1519631
- Tytuł użytkownika: Szczupły blondyn
- Płeć:
Ja mu krzyknąłem, że to żarcik i pokazałem kierunek .Kopek pisze:Uzupełniając: Tak, z Gawronem było wesoło.
Np. Z wiadomych przyczyn mamy nieciekawe zdanie o tych co to biegają i jeżdżą na rowerach po górach. Tuż przed (poniżej) schroniskiem kieruje turystów drogowskaz "200m pieszo, 100m biegiem" Po dotarciu do schroniska. Zebraniu pieczątek. Uzupełnieniu płynów. Ruszyliśmy na szczyt. Po chwili trafiliśmy na skrzyżowanie, z którego niebyło już widać schroniska. Jedna droga na szczyt. Druga do schroniska. Trzecia nie wiadomo gdzie. Ze szczytu nadbiega biegacz. Zatrzymuje się i pyta:
- W którą stronę do schroniska?
- A biegiem czy pieszo? - Pyta Gawron,
- Biegiem. - z pewną konsternacją, grzecznie lecz stanowczo.
- To tam - Gawron wskazuje kierunek nie wiadomo gdzie.
Biegacz zrywa się i leci Na szczęście za nim biegli kolejni i zdążyli go zawrócić. Nie pamiętam puenty bo już klękałem ze śmiechu. Może Gawron dopisze.
Ale to z mojej strony czystą zawiść - tez chciałbym umieć biegać po górach i jeździć na rowerach po górach. Ale w Beskidach denerwują mnie rowerzyści , którzy zjeżdżają bardzo szybko szlakiem gdzie idą ludzie.
Całe życie z wariatami
Forumowa Facebookowa Grupa Szturmowa: https://www.facebook.com/groups/160111940703089/
Co trzeba zrobić aby przyłączyć się do naszej grupy na FB - OPIS
Forumowa Facebookowa Grupa Szturmowa: https://www.facebook.com/groups/160111940703089/
Co trzeba zrobić aby przyłączyć się do naszej grupy na FB - OPIS
- GawroN
- Posty: 649
- Rejestracja: 18 kwie 2012, 20:11
- Lokalizacja: Chorzów / Śląsk
- Gadu Gadu: 1519631
- Tytuł użytkownika: Szczupły blondyn
- Płeć:
Ja mu krzyknąłem, że to żarcik i pokazałem kierunek .Kopek pisze:Uzupełniając: Tak, z Gawronem było wesoło.
Np. Z wiadomych przyczyn mamy nieciekawe zdanie o tych co to biegają i jeżdżą na rowerach po górach. Tuż przed (poniżej) schroniskiem kieruje turystów drogowskaz "200m pieszo, 100m biegiem" Po dotarciu do schroniska. Zebraniu pieczątek. Uzupełnieniu płynów. Ruszyliśmy na szczyt. Po chwili trafiliśmy na skrzyżowanie, z którego niebyło już widać schroniska. Jedna droga na szczyt. Druga do schroniska. Trzecia nie wiadomo gdzie. Ze szczytu nadbiega biegacz. Zatrzymuje się i pyta:
- W którą stronę do schroniska?
- A biegiem czy pieszo? - Pyta Gawron,
- Biegiem. - z pewną konsternacją, grzecznie lecz stanowczo.
- To tam - Gawron wskazuje kierunek nie wiadomo gdzie.
Biegacz zrywa się i leci Na szczęście za nim biegli kolejni i zdążyli go zawrócić. Nie pamiętam puenty bo już klękałem ze śmiechu. Może Gawron dopisze.
Ale to z mojej strony czysta zawiść - tez chciałbym umieć biegać po górach i jeździć na rowerach po górach. Jednak w Beskidach denerwują mnie rowerzyści , którzy zjeżdżają bardzo szybko szlakiem gdzie idą ludzie.
Całe życie z wariatami
Forumowa Facebookowa Grupa Szturmowa: https://www.facebook.com/groups/160111940703089/
Co trzeba zrobić aby przyłączyć się do naszej grupy na FB - OPIS
Forumowa Facebookowa Grupa Szturmowa: https://www.facebook.com/groups/160111940703089/
Co trzeba zrobić aby przyłączyć się do naszej grupy na FB - OPIS
-
OnlineKopek
- Posty: 1059
- Rejestracja: 10 mar 2009, 11:00
- Lokalizacja: Z największej dziury
- Tytuł użytkownika: TRAMPek łikendowy
- Płeć:
27.03.2021 Borowa, Chełmiec i Trójgarb, Góry Wałbrzyskie
Tym razem udałem się do Wałbrzycha. Ugościł mnie Niedźwiedź. Znaczy Nie Niedźwiedź. Znaczy, tylko Dźwiedź. Kurde, znów se nagrabiłem. W słowniku tego gościa nie ma słowa 'tylko Wiecie o kogo chodzi. O tego mędrca w kapeluszi i jogo uroczą żonę Ulę, którą serdecznie pozdrawiam. Wieczorem wznieśliśmy toast za zdrowie Karkonosza.
Niestety z powodu natłoku obowiązków mojego szanownego gospodarza rankiem na szlak ruszyłem sam. Logistycznie najpierw skierowałem się ku Borowej. Jest to najwyższy szczyt Gór Wałbrzyskich, który spełnia wszystkie wymogi KGP. Jednak jakiś idiota zmierzył wysokość Chełmca z wierzą. Sama góra oczywiście nie jest niczemu winna. Ja podejrzewam o to jakieś polityczno-religijne macki. Ale zostawmy to. Miałem być tylko ja i góry.
[center][/center]
Początkowo podejście było przyjemne. Szlak czerwony z Wałbrzycha. Wydawało się, że przejdę trasę dwa razy szybciej niż pokazywały tabliczki. Nic podobnego. Przed szczytem szlak "pionuje" (ten odcinek Precel ochrzcił mianem Wisienka) i tępo marszu spada wielokrotnie. Ale jakoś się wdrapałem na szczyt.
[center] [/center]
Z wierzy rozciągają się przepiękne widoki na kilka szczytów z KGP jednocześnie. Nie wiem kiedy uszkodziłem obiektyw aparatu w telefonie i sporo zdjęć wyszło niewyraźnych.
[center][/center]
I sama wieża.
[center] [/center]
Ze szczytu zszedłem czarnym szlakiem. Chociaż słowo zszedłem to za dużo powiedziane. Borowa nauczyła mnie z jakimi górami mam do czynienia. Wszystkie szczyty mają strome podejść a o tej porze roku po północnej stronie jest sporo lodu, śniegu i błota. Leżałem dwa razy. Drobiłem poza szlakiem. A od łapania się drzew mam siniaki pod ramionami. Stwierdziłem, że w cale nie głupim pomysłem było by mieć i kask. Góry choć może nie najwyższe to z pewnością wymagające.
Dalej żółtym szlakiem na Zamkową Górę i do auta.
[center] [/center]
Pogoda się popsuła. Zaczął padać deszcz i wiać mocne wiatr. Rozbolała mnie głowa. Podjechałem do Leśnictwa Biały Kamień i spokojnie ruszyłem na Chełmiec żółtym szlakiem. Przed szczytem znów zrobiło się stromo. Sprawy nie ułatwiała mi moja "opuchlizna" . W bukowym lesie widziałem czeczotę o blisko metrowej średnicy. Napotkałem też tutaj, jak również w wielu miejscach tego weekendu na urokliwe miejsca retencji wodnej.
[center] [/center]
Na szczycie nie było widoków. Wieża była zamknięta. Może przez covida a może przez spory radiostacji z gminą. To widoczek z przed szczytu na Wałbrzych.
[center] [/center]
I sam szczyt.
[center] [/center]
Szlak mnie trafił. Trzeci upadek Kopka. Sytuacja jak na Borowej. Tym razem na szlaku niebieskim.
Cały dzień chodził mi po głowie ten toast za Karkonosza. Byłem już zmęczony. Pogoda nie rozpieszczała a przede mną trzeci szczyt tego dnia. Postanowiłem chociaż podjechać pod szlak. Przestało padać więc ruszyłem żółtym szlakiem z Lubomina. Znów błoto. Zrobiłem sobie postój na Lubomińskiem Siodle. Gdy już się zbierałem zagadnął mnie jakiś dziwak. Gdy jednak tylko wspomniał, że dzisiaj będzie spał w lesie, to zaraz osiągnęliśmy wspólny grunt. Okazało się, że Pan Daniel chodzi już miesiąc po górach. Bez parcia na zdobywanie szlaków, czy konkretnych szczytów. Po prostu obiera jakiś rejon Polski i rusza z plecakiem. Bez telefonu i celu. Celem jest samo wędrowanie. Pokazał mi, że w rozwidleniu konarów drzewa, do którego przybite są drogowskazy jest pojemniczek z "książeczką" do której można się wpisać. Był tam jego wpis z przed prawie miesiąca. Z jednej strony miałem masę pytań a z drugiej nie chciałem zepsuć tak wyjątkowego spotkania próżnym gadaniem. Chłop pochodzi z Gdyni i jest elektrykiem na statkach. Kilkanaście lat temu owdowiał. Od tamtej pory w przerwach między rejsami rusza na wędrówki po Polsce. Wszystko na skórze. Nawet jak szlak idzie wzdłuż asfaltu nie łapie stopa tylko wędruje. Śpi w namiocie lub bacówkach. Polecał śpiwór z kaczego puchu Strzeliliśmy fotkę, przybiliśmy piątką, życzyliśmy sobie wszystkiego najlepszego. Spotkaliśmy się w tej jednej chwili Jego życia a zostanie mi w pamięci do końca mojego. Jestem pewny, spotkałem Ducha Gór, Pan Daniel Liczyżepa Gdziekolwiek teraz jesteś nich Ci szczęści.
[center] [/center]
Wpis Pana Daniela Liczyżepy.
"A więc pamiętaj wciąż te słowa, kiedy niepewnie w przyszłość idziesz, że możesz wszystko zaplanować ale nie możesz nic przewidzieć."
Po takim spotkaniu z uśmiechem ruszyłem na szczyt.
[center] [/center]
Na którym spotkała mnie zamieć.
[center] [/center]
Krótki filmik ze szczytu:
Zamieć na Trójgarbie
Powrót zielonym szlakiem; który biegnie prawie tak samo ja żółty; już po zmroku.
Kolacja, aperitif i nocleg u Dźwiedziów.
CDN...
Tym razem udałem się do Wałbrzycha. Ugościł mnie Niedźwiedź. Znaczy Nie Niedźwiedź. Znaczy, tylko Dźwiedź. Kurde, znów se nagrabiłem. W słowniku tego gościa nie ma słowa 'tylko Wiecie o kogo chodzi. O tego mędrca w kapeluszi i jogo uroczą żonę Ulę, którą serdecznie pozdrawiam. Wieczorem wznieśliśmy toast za zdrowie Karkonosza.
Niestety z powodu natłoku obowiązków mojego szanownego gospodarza rankiem na szlak ruszyłem sam. Logistycznie najpierw skierowałem się ku Borowej. Jest to najwyższy szczyt Gór Wałbrzyskich, który spełnia wszystkie wymogi KGP. Jednak jakiś idiota zmierzył wysokość Chełmca z wierzą. Sama góra oczywiście nie jest niczemu winna. Ja podejrzewam o to jakieś polityczno-religijne macki. Ale zostawmy to. Miałem być tylko ja i góry.
[center][/center]
Początkowo podejście było przyjemne. Szlak czerwony z Wałbrzycha. Wydawało się, że przejdę trasę dwa razy szybciej niż pokazywały tabliczki. Nic podobnego. Przed szczytem szlak "pionuje" (ten odcinek Precel ochrzcił mianem Wisienka) i tępo marszu spada wielokrotnie. Ale jakoś się wdrapałem na szczyt.
[center] [/center]
Z wierzy rozciągają się przepiękne widoki na kilka szczytów z KGP jednocześnie. Nie wiem kiedy uszkodziłem obiektyw aparatu w telefonie i sporo zdjęć wyszło niewyraźnych.
[center][/center]
I sama wieża.
[center] [/center]
Ze szczytu zszedłem czarnym szlakiem. Chociaż słowo zszedłem to za dużo powiedziane. Borowa nauczyła mnie z jakimi górami mam do czynienia. Wszystkie szczyty mają strome podejść a o tej porze roku po północnej stronie jest sporo lodu, śniegu i błota. Leżałem dwa razy. Drobiłem poza szlakiem. A od łapania się drzew mam siniaki pod ramionami. Stwierdziłem, że w cale nie głupim pomysłem było by mieć i kask. Góry choć może nie najwyższe to z pewnością wymagające.
Dalej żółtym szlakiem na Zamkową Górę i do auta.
[center] [/center]
Pogoda się popsuła. Zaczął padać deszcz i wiać mocne wiatr. Rozbolała mnie głowa. Podjechałem do Leśnictwa Biały Kamień i spokojnie ruszyłem na Chełmiec żółtym szlakiem. Przed szczytem znów zrobiło się stromo. Sprawy nie ułatwiała mi moja "opuchlizna" . W bukowym lesie widziałem czeczotę o blisko metrowej średnicy. Napotkałem też tutaj, jak również w wielu miejscach tego weekendu na urokliwe miejsca retencji wodnej.
[center] [/center]
Na szczycie nie było widoków. Wieża była zamknięta. Może przez covida a może przez spory radiostacji z gminą. To widoczek z przed szczytu na Wałbrzych.
[center] [/center]
I sam szczyt.
[center] [/center]
Szlak mnie trafił. Trzeci upadek Kopka. Sytuacja jak na Borowej. Tym razem na szlaku niebieskim.
Cały dzień chodził mi po głowie ten toast za Karkonosza. Byłem już zmęczony. Pogoda nie rozpieszczała a przede mną trzeci szczyt tego dnia. Postanowiłem chociaż podjechać pod szlak. Przestało padać więc ruszyłem żółtym szlakiem z Lubomina. Znów błoto. Zrobiłem sobie postój na Lubomińskiem Siodle. Gdy już się zbierałem zagadnął mnie jakiś dziwak. Gdy jednak tylko wspomniał, że dzisiaj będzie spał w lesie, to zaraz osiągnęliśmy wspólny grunt. Okazało się, że Pan Daniel chodzi już miesiąc po górach. Bez parcia na zdobywanie szlaków, czy konkretnych szczytów. Po prostu obiera jakiś rejon Polski i rusza z plecakiem. Bez telefonu i celu. Celem jest samo wędrowanie. Pokazał mi, że w rozwidleniu konarów drzewa, do którego przybite są drogowskazy jest pojemniczek z "książeczką" do której można się wpisać. Był tam jego wpis z przed prawie miesiąca. Z jednej strony miałem masę pytań a z drugiej nie chciałem zepsuć tak wyjątkowego spotkania próżnym gadaniem. Chłop pochodzi z Gdyni i jest elektrykiem na statkach. Kilkanaście lat temu owdowiał. Od tamtej pory w przerwach między rejsami rusza na wędrówki po Polsce. Wszystko na skórze. Nawet jak szlak idzie wzdłuż asfaltu nie łapie stopa tylko wędruje. Śpi w namiocie lub bacówkach. Polecał śpiwór z kaczego puchu Strzeliliśmy fotkę, przybiliśmy piątką, życzyliśmy sobie wszystkiego najlepszego. Spotkaliśmy się w tej jednej chwili Jego życia a zostanie mi w pamięci do końca mojego. Jestem pewny, spotkałem Ducha Gór, Pan Daniel Liczyżepa Gdziekolwiek teraz jesteś nich Ci szczęści.
[center] [/center]
Wpis Pana Daniela Liczyżepy.
"A więc pamiętaj wciąż te słowa, kiedy niepewnie w przyszłość idziesz, że możesz wszystko zaplanować ale nie możesz nic przewidzieć."
Po takim spotkaniu z uśmiechem ruszyłem na szczyt.
[center] [/center]
Na którym spotkała mnie zamieć.
[center] [/center]
Krótki filmik ze szczytu:
Zamieć na Trójgarbie
Powrót zielonym szlakiem; który biegnie prawie tak samo ja żółty; już po zmroku.
Kolacja, aperitif i nocleg u Dźwiedziów.
CDN...
Ostatnio zmieniony 31 mar 2021, 05:41 przez Kopek, łącznie zmieniany 1 raz.
"Czasem- i mówię to zupełnie szczerze - żal mi, że nie wychowano mnie jak włóczęgi. Nie związanego z żadnym miejscem, obowiązkami i ludźmi.
www.kopsegrob.blogspot.com
www.kopsegrob.blogspot.com
-
OnlineKopek
- Posty: 1059
- Rejestracja: 10 mar 2009, 11:00
- Lokalizacja: Z największej dziury
- Tytuł użytkownika: TRAMPek łikendowy
- Płeć:
28.03.2021 Suchawa, Kostrzyna, Włostowa, Stożek Wielki, Lesista Wielka i Waligóra, Góry Kamienne z Paśkiem
Rano po cichutku, nie budząc gospodarzy, ruszyłem w Góry Kamienne. Czekała mnie miła odmiana. Tego dnia towarzyszyć mi miał Pasiek. Spotkaliśmy się w schronisku Andrzejówka. To ciekawe miejsce i warte zobaczenia. Zarządzane przez pewnych siebie, odważnych i nie poddających się przeciwnością losu ludzi. Andrzej i Kazik nie dajcie się tej bandzie kretynów z Nowogrodzkiej.
Przy porannej kawie ustaliliśmy trasę marszu. Szybko okazało się, że wczorajsze przygody znajdą swój ciąg dalszy i dzisiaj. Pasiek zafundował mi prawdziwy turystyczny rollercoaster. Ale tu nie ma co pisać. Zobaczcie sami.
[center] [/center]
Ze schroniska, zostawiając Waligórę na deser, ruszyliśmy niebieskim szlakiem przez Suchawę, Kostrzynę i Włostowę. Góra, dół, góra, dół, góra i na dół poprzez ruiny zameczku Friedensburg do wsi Sokołowsko.
[center] [/center]
Mało kogo widziałem z kijami. Na stromych zejściach kije wręcz mi przeszkadzały. Chowałem je do plecaka i zakładałem rękawiczki "wampirki" by chwytać się drzew i kamieni.
[center][/center]
Sokołowsko piękna choć troszkę zapuszczona wioska z dużym potencjałem. Stożek Wielki okupiony masą potu ale a samo zejście robiło wrażenie nie do zrealizowania. Kilkadziesiąt metrów stromizny po lodzie. Zaryzykowaliśmy jednak i boczkiem, boczkiem zeszliśmy wreszcie do Unisława Śl. Przez spory odcinek szlaku na Lesistą Wielką trasa nie wymagała specjalnego wysiłku. Na końcu pokazała jednak rogi i znów stromizna. W pewnym momencie na dłuższą chwilę zgubiliśmy szlak. Ale wreszcie dotarliśmy na szczyt.
[center] [/center]
Teraz już został powrót do Andrzejówki szlakiem czerwonym.
[center] [/center]
Ominęliśmy jednak Bukowiec. Słonko już zachodziło a ja byłem już bardzo ściorany. Lubię ten specyficzny klimat schronisk górskich kiedy zostaje garstka turystów. W tej "ciszy" szybko się relaksuję i ogarnia mnie poczucie spokoju i bezpieczeństwa. Andrzejówka ma taki klimat.
W schronisku dostaliśmy pierogi i pomidorową. Serdeczne podziękowania dla Pani Zosi za cierpliwość i zrozumienie. Zdobienia w Andrzejówce:
[center] [/center]
Wiadome było już, że nie zdążymy przed zachodem słońca na Waligórę. Postanowiliśmy zdobyć go po wschodzie księżyca. A, że ponieważ była piękna pełnia spacer okazał się przyjemną przygodą. Zrezygnowaliśmy z bezpośredniego wejścia na szczyt po ciemku ponieważ warunki były trudne a dnia poprzedniego GOPR odwiózł z tego miejsca pechową turystkę. Weszliśmy od południa obaj już zmęczeni. Plan wykonany.
[center] [/center]
Tym razem na nocleg zaprosili mnie Paśkowie. Późna kolacja i lulu.
CDN ...
[ Dodano: 2021-03-31, 18:23 ]
29.03.2021 Wielka Sowa, Góry Sowie również z Paśkiem
Nie spałem dobrze. Może to zmęczenie a może przebyty kiedyś zabieg ale strasznie bolała mnie noga. Pasiek podał mi w nocy jakiś lek cud i zasnąłem na chwilę "odpalając tartak"
Leniwy poranek i jajucha z cebulą na śniadanie. Rozmowy ważne i niepoważne w rodzinnym gronie. Serdeczne podziękowania i pozdrowienia dla Paśków.
Ruszyliśmy do Rzeczki. A stamtąd szlakiem fioletowym na szczyt. Po przygodach w Górach Wałbrzyskich i Kamiennych wejście na Wielką Sowę to przyjemny spacer. Chociaż dwa poprzednie dni odcisnęły swoje piętno to nie dałem za wygraną. Szczyt zadbany. Polecam to miejsce na rodzinne wędrówki.
[center] [/center]
Fajnie wędruje się z Paśkiem. Wie dużo i zna wielu ludzi. Chociaż drzwi zamknięte to dla niego otwarte i po chwili na stole znajduje się gorąca kawa czy herbata. Pozdrowienia dla Orła. Pasiek dzięki za przewodnictwo i towarzystwo na szlaku. Bardzo miło spędzony czas.
I to by było na tyle. Piękne góry, cudowni ludzie. Chciało by się zostać na dłużej jak Daniel Liczyrzepa. I chociaż podziwiam gościa i trochę mu zazdroszczę to cieszyłem się, że wieczorem po powrocie do domu mogłem przytulić żonę i dzieci.
Pozdrawiam i do zobaczenia.
Rano po cichutku, nie budząc gospodarzy, ruszyłem w Góry Kamienne. Czekała mnie miła odmiana. Tego dnia towarzyszyć mi miał Pasiek. Spotkaliśmy się w schronisku Andrzejówka. To ciekawe miejsce i warte zobaczenia. Zarządzane przez pewnych siebie, odważnych i nie poddających się przeciwnością losu ludzi. Andrzej i Kazik nie dajcie się tej bandzie kretynów z Nowogrodzkiej.
Przy porannej kawie ustaliliśmy trasę marszu. Szybko okazało się, że wczorajsze przygody znajdą swój ciąg dalszy i dzisiaj. Pasiek zafundował mi prawdziwy turystyczny rollercoaster. Ale tu nie ma co pisać. Zobaczcie sami.
[center] [/center]
Ze schroniska, zostawiając Waligórę na deser, ruszyliśmy niebieskim szlakiem przez Suchawę, Kostrzynę i Włostowę. Góra, dół, góra, dół, góra i na dół poprzez ruiny zameczku Friedensburg do wsi Sokołowsko.
[center] [/center]
Mało kogo widziałem z kijami. Na stromych zejściach kije wręcz mi przeszkadzały. Chowałem je do plecaka i zakładałem rękawiczki "wampirki" by chwytać się drzew i kamieni.
[center][/center]
Sokołowsko piękna choć troszkę zapuszczona wioska z dużym potencjałem. Stożek Wielki okupiony masą potu ale a samo zejście robiło wrażenie nie do zrealizowania. Kilkadziesiąt metrów stromizny po lodzie. Zaryzykowaliśmy jednak i boczkiem, boczkiem zeszliśmy wreszcie do Unisława Śl. Przez spory odcinek szlaku na Lesistą Wielką trasa nie wymagała specjalnego wysiłku. Na końcu pokazała jednak rogi i znów stromizna. W pewnym momencie na dłuższą chwilę zgubiliśmy szlak. Ale wreszcie dotarliśmy na szczyt.
[center] [/center]
Teraz już został powrót do Andrzejówki szlakiem czerwonym.
[center] [/center]
Ominęliśmy jednak Bukowiec. Słonko już zachodziło a ja byłem już bardzo ściorany. Lubię ten specyficzny klimat schronisk górskich kiedy zostaje garstka turystów. W tej "ciszy" szybko się relaksuję i ogarnia mnie poczucie spokoju i bezpieczeństwa. Andrzejówka ma taki klimat.
W schronisku dostaliśmy pierogi i pomidorową. Serdeczne podziękowania dla Pani Zosi za cierpliwość i zrozumienie. Zdobienia w Andrzejówce:
[center] [/center]
Wiadome było już, że nie zdążymy przed zachodem słońca na Waligórę. Postanowiliśmy zdobyć go po wschodzie księżyca. A, że ponieważ była piękna pełnia spacer okazał się przyjemną przygodą. Zrezygnowaliśmy z bezpośredniego wejścia na szczyt po ciemku ponieważ warunki były trudne a dnia poprzedniego GOPR odwiózł z tego miejsca pechową turystkę. Weszliśmy od południa obaj już zmęczeni. Plan wykonany.
[center] [/center]
Tym razem na nocleg zaprosili mnie Paśkowie. Późna kolacja i lulu.
CDN ...
[ Dodano: 2021-03-31, 18:23 ]
29.03.2021 Wielka Sowa, Góry Sowie również z Paśkiem
Nie spałem dobrze. Może to zmęczenie a może przebyty kiedyś zabieg ale strasznie bolała mnie noga. Pasiek podał mi w nocy jakiś lek cud i zasnąłem na chwilę "odpalając tartak"
Leniwy poranek i jajucha z cebulą na śniadanie. Rozmowy ważne i niepoważne w rodzinnym gronie. Serdeczne podziękowania i pozdrowienia dla Paśków.
Ruszyliśmy do Rzeczki. A stamtąd szlakiem fioletowym na szczyt. Po przygodach w Górach Wałbrzyskich i Kamiennych wejście na Wielką Sowę to przyjemny spacer. Chociaż dwa poprzednie dni odcisnęły swoje piętno to nie dałem za wygraną. Szczyt zadbany. Polecam to miejsce na rodzinne wędrówki.
[center] [/center]
Fajnie wędruje się z Paśkiem. Wie dużo i zna wielu ludzi. Chociaż drzwi zamknięte to dla niego otwarte i po chwili na stole znajduje się gorąca kawa czy herbata. Pozdrowienia dla Orła. Pasiek dzięki za przewodnictwo i towarzystwo na szlaku. Bardzo miło spędzony czas.
I to by było na tyle. Piękne góry, cudowni ludzie. Chciało by się zostać na dłużej jak Daniel Liczyrzepa. I chociaż podziwiam gościa i trochę mu zazdroszczę to cieszyłem się, że wieczorem po powrocie do domu mogłem przytulić żonę i dzieci.
Pozdrawiam i do zobaczenia.
Ostatnio zmieniony 01 kwie 2021, 10:15 przez Kopek, łącznie zmieniany 1 raz.
"Czasem- i mówię to zupełnie szczerze - żal mi, że nie wychowano mnie jak włóczęgi. Nie związanego z żadnym miejscem, obowiązkami i ludźmi.
www.kopsegrob.blogspot.com
www.kopsegrob.blogspot.com
- GawroN
- Posty: 649
- Rejestracja: 18 kwie 2012, 20:11
- Lokalizacja: Chorzów / Śląsk
- Gadu Gadu: 1519631
- Tytuł użytkownika: Szczupły blondyn
- Płeć:
W końcu coś miłego dla mojego oka , a nie mi w sobotę rano mi fotki przysyłać.Kopek pisze: ale strasznie bolała mnie noga
Pasiek po takim opisie też Cię kiedyś poproszę o przewodnictwo i miłe towarzystwo
Całe życie z wariatami
Forumowa Facebookowa Grupa Szturmowa: https://www.facebook.com/groups/160111940703089/
Co trzeba zrobić aby przyłączyć się do naszej grupy na FB - OPIS
Forumowa Facebookowa Grupa Szturmowa: https://www.facebook.com/groups/160111940703089/
Co trzeba zrobić aby przyłączyć się do naszej grupy na FB - OPIS