Kleszcze
Moderatorzy: Morg, GawroN, thrackan, Abscessus Perianalis, Valdi, Dąb, puchalsw
niszka, odpowiedź masz kilka postów wyżej.
Jak będzie -40 to kleszcze i tak się pojawią w marcu czy kwietniu jak będą warunki wiosenne. Co innego jak kleszcz obudzi się w grudniu i zaraz przyjdzie silny mróz - wtedy go to zabije. Tak samo jak żaby czy niedźwiedzie - nie wyginą podczas mrozów w procesie hibernacji - ot taki przykład mi się wymyślił.
Jak będzie -40 to kleszcze i tak się pojawią w marcu czy kwietniu jak będą warunki wiosenne. Co innego jak kleszcz obudzi się w grudniu i zaraz przyjdzie silny mróz - wtedy go to zabije. Tak samo jak żaby czy niedźwiedzie - nie wyginą podczas mrozów w procesie hibernacji - ot taki przykład mi się wymyślił.
No i są skurczybyki, znowu. Uwolniłem swoją młodą (jeszcze) sukę od, a chyba było ich 12-15 sztuk. Dzień wcześniej popsikałem ją specyfikiem przeciw pchłom i kleszczom. Dzisiaj poprawiłem innym środkiem, takim w kropelkach. Piszę o tym, bo zaskoczyła mnie ilość tych krwiopijców.
Zaczęło się
Zaczęło się
Krótko i na temat.
Obrzydliwe, kleszcze jak nic mnie odpychają. Aż mnie ciarki przechodzą po wyjściu z lasu.SmileOn pisze:Filmik od Deep Look o procesie wbijania się kleszcza:
Niech szlag trafi wszystkich dobrych ludzi, którzy dają nam tak dotkliwie odczuć naszą własną małość, brak taktu i podłość, i to jednym gestem, jednym mimowolnym błyskiem oka.
- steppenwolf
- Posty: 182
- Rejestracja: 13 lip 2010, 06:47
- Lokalizacja: mazowieckie
- Płeć:
Aaaaa tam☺ Na fb, w którejś amerykańskiej grupie związanej z survivalem, outdoorem, czy też bushcraftem widziałem piękną grafikę. Koleś siedzi w lesie, a w jego kierunku z kilku drzew schodzą kleszcze o długości (sądząc po proporcjach) około 1 metra. To byłoby dopiero spotkanie. Z pewnością nie odpychałyby Ciebie.Katka pisze: Obrzydliwe, kleszcze jak nic mnie odpychają. Aż mnie ciarki przechodzą po wyjściu z lasu.
Wiecie jak sobie można jeszcze zaaplikować syf z kleszczowych bebeszków inaczej jak przez skórę? Przy zagniataniu w papierze toaletowym napitego kleszcza z psa prysnąć sobie w oko...
Już mi las i chaszcze przestają być straszne.
Chodzę z gołymi nogami i po prostu ściągam sobie kolejnych jegomości wędrujących żwawo ku górze. Mam wgląd w to co i kiedy po mnie łazi, tylko trzeba pamiętać, żeby faktycznie co chwilę się oglądać. U psa nie ma tak łatwo - i dlatego chwilowo przestał lubić, jak się do niego zbliżam -wyrywanko, nie wszystkie niestety skutecznie (wyrywanie palcami mocno napitych z newralgicznych miejsc czasem słabo wychodzi - znakomicie za to idzie specjalnym chwytakiem w warunkach domowych, ale wtedy znowu muszą być trochę napite). Jak na razie nie pomogło u niego zakrapianie i obroża antykleszczowa. I permetryna na kocyku. To znaczy coś częściowo podziałało - niektóre bestie zamarły w nim na dobre. Ale odpadają też żywe.
BTW skonstruowaliśmy ze SmileOnem zaporę antykleszczową przed łóżkiem - ma zatrzymać psa i jego kumpli przed wskakiwaniem nam w pościel. Na razie nie odkryliśmy śladów forsowania ale nie zdziwię się, jak pies mi się nauczy latać, byle się dostać na wyższy level
Już mi las i chaszcze przestają być straszne.
Chodzę z gołymi nogami i po prostu ściągam sobie kolejnych jegomości wędrujących żwawo ku górze. Mam wgląd w to co i kiedy po mnie łazi, tylko trzeba pamiętać, żeby faktycznie co chwilę się oglądać. U psa nie ma tak łatwo - i dlatego chwilowo przestał lubić, jak się do niego zbliżam -wyrywanko, nie wszystkie niestety skutecznie (wyrywanie palcami mocno napitych z newralgicznych miejsc czasem słabo wychodzi - znakomicie za to idzie specjalnym chwytakiem w warunkach domowych, ale wtedy znowu muszą być trochę napite). Jak na razie nie pomogło u niego zakrapianie i obroża antykleszczowa. I permetryna na kocyku. To znaczy coś częściowo podziałało - niektóre bestie zamarły w nim na dobre. Ale odpadają też żywe.
BTW skonstruowaliśmy ze SmileOnem zaporę antykleszczową przed łóżkiem - ma zatrzymać psa i jego kumpli przed wskakiwaniem nam w pościel. Na razie nie odkryliśmy śladów forsowania ale nie zdziwię się, jak pies mi się nauczy latać, byle się dostać na wyższy level
- steppenwolf
- Posty: 182
- Rejestracja: 13 lip 2010, 06:47
- Lokalizacja: mazowieckie
- Płeć:
Nic Ci nie pomoże zabezpieczenie. Kilka dni temu w pracy usłyszałem przypadkiem, że kleszcze zaczynają latać. Z racji, że razem pracujemy, podszedłem, przeprosiłem i stwierdziłem, że fakty są inne, gdyż może chodzić o strzyżaka jelenicę (s. sarni, s. jeleni). Jedna z tych młodych kobiet powiedziała w końcu, że może jeszcze nie teraz , ale one mutują i za jakieś 30 lat będą latać (do tej pory słyszałem o trwających miliony lat przemianach ewolucyjnych - najwyraźniej nie dotyczy to kleszczy ). Nie było sensu dalej rozmawiać.niszka pisze:BTW skonstruowaliśmy ze SmileOnem zaporę antykleszczową przed łóżkiem - ma zatrzymać psa i jego kumpli przed wskakiwaniem nam w pościel. Na razie nie odkryliśmy śladów forsowania ale nie zdziwię się, jak pies mi się nauczy latać, byle się dostać na wyższy level
Pozostając przy temacie latania. Lepiej nie latać do Kanady i w rejon Wielkich Jezior. Tam kleszcze przenoszą coś gorszego niż chorobę z Lyme, mianowicie wirus zwany Powassan. Działają szybciej i ‘skuteczniej’. W Ameryce wszystko lepsze, nawet kleszcze .
„No to lecę”
- yaktra
- Posty: 823
- Rejestracja: 05 kwie 2010, 18:57
- Lokalizacja: z krainy szaraka
- Tytuł użytkownika: tropiciel/ fotograf
- Płeć:
- Kontakt:
Wiesz, babka pewnie wie, że one mutują już kilka milionów lat i pozostało jeszcze tylko trzydzieści... latsteppenwolf pisze:do tej pory słyszałem o trwających miliony lat przemianach ewolucyjnych
Okiem naszych obiektywów http://yaktrafotografia.jimdo.com/
steppenwolf pisze:Lepiej nie latać do Kanady i w rejon Wielkich Jezior. Tam kleszcze przenoszą coś gorszego niż chorobę z Lyme, mianowicie wirus zwany Powassan. Działają szybciej i ‘skuteczniej’.
SmileOn mi dziś o tym czytał. To, że tam jest to diagnozowane, nie znaczy, że u nas tego już nie ma... jeszcze się nie spotkałam z tym tematem na grupie boreliozowców na fb, a wielokrotnie ich "borelioza" jest chorobą ostatecznie stwierdzaną i leczoną na podstawie objawów, bo B. borelli bywa nieuchwytna w testach, a jak objawy mówią same za siebie to się po prostu przyjmuje że jest i leczy (szczególnie, jak się wykryje inne badziewia odkleszczowe w pakiecie). Ciekawa jestem, ile z naszych neurologicznych boreliozowców w praktyce nosi zamiast B.borelli, albo w pakiecie z nią, Powassana.