sklejkowe canoe prospector

Moderatorzy: Morg, GawroN, thrackan, Abscessus Perianalis, Valdi, Dąb, puchalsw

glynu
Posty: 22
Rejestracja: 03 mar 2013, 13:06
Lokalizacja: Płochocin
Płeć:

sklejkowe canoe prospector

Post autor: glynu »

Relacja z dłubania pojawiła się już na forumwodnym, ale tutaj też mamy grono wodniaków i dłubaków, więc zamieszczam dla potomności.

Pomysł na budowę kanad wykiełkował po problemie z wypożyczeniem łódek w Warszawce na spływ Kanałem Żerańskim w 2016 r. Pojawiła się inicjatywa, by wydziergać quick canoe wg projektu Michaela Storera. Taką własnoręcznie zbudowaną łódką pływa nasz forumowy Kolega Artur. Wymieniliśmy razem kilka uwag, trochę podpytaliśmy i w efekcie nabyliśmy ww. plany. Szykowaliśmy się do budowy 4 łódek. Została tylko rozmowa z Radkiem z radekkanu.com przy okazji zeszłorocznego strugania wioseł, żeby dopytać o kilka niuansów odnośnie budowy. Kiedy usłyszał co chcemy dziergać, pokręcił głową i ostatecznie odwiódł nas od zamierzonego projektu. Ze szkutni wyjechaliśmy z planami prospectora. Czas budowy 4 quick canoe szacowaliśmy na 4/5 łikendów, czas budowy prospectorów znacząco się wydłużył w stosunku do zamierzeń ze względu na większą ilość planek, detali i sam rozmiar łódek. Ostatecznie budowa przeciągnęła się na większość ciepłych łikendów września 2016, oraz maja - sierpnia 2017 r. Jeszcze w ubiegłym roku jedna łódka wypadła z budowy i rozpoczęliśmy dłubanie 3 kanad. Z braku szkutni z prawdziwego zdarzenia na Kazikowym podwórku na płytach chodnikowych ułożyliśmy 2płyty osb – to był nasz stół do rysowania i wycinania. W stosunku do oryginału nasze łódki zostały skrócone i odpowiednio zwężone, tak by zmieścić się w 2 długościach sklejki. W efekcie mają 462 cm długości, czyli ok 15 stóp. Najpierw odrysowaliśmy szablony na sklejce i rozpoczęło się mozolne rzezanie wyrzynarkami. Po wyskrobaniu ostatniej planki jedna osb została pocięta na wręgi, druga oddawała nam jeszcze nie raz przysługę jako stół...
Zaczęło robić się ciemno i zimno, tzn. jesiennie, więc dalsze prace zostały przełożone na kolejny rok. Z niecierpliwością oczekiwaliśmy pierwszych ciepłych dni. W tym roku pogoda jaka była każdy pamięta, więc początek sezonu nastąpił w zasadzie w połowie maja. Kazik naciskał na szybkie rozpoczęcie robót, ciekawe dlaczego… Bo chyba nie przeszkadzały mu prawie 2,5 metrowe elementy ułożone w pokoju pod ścianą… No na pewno nie…
Gdy temperatura podniosła się, grunt obsechł, przygotowaliśmy „altankę” do budowy. Głównie rencyma Kazika. Za surowiec posłużyły płyty chodnikowe i stara podłoga z domu. Planki zostały sklejone, w między czasie odwiedziliśmy pobliski skład budowlany w celu nabycia drewna. Jak się później okazało, nie był to ostatni raz. Ponieważ były to nasze pierwsze doświadczenia z budową, nie chcieliśmy używać egzotycznych/kosmicznych technologii, coby ograniczyć koszty i ewentualne straty, jeśli by się nam nie udało.
dalej to już tylko mieszanie żywicy, klejenie, szlifowanie, szlifowanie, znowu mieszanie, znowu klejenie i kolejne szlifowanie, szlifowanie, szlifowanie... Po ostatnim szlifowaniu przeszliśmy do lakierowania. Później znów szlifowanie i ostatnie warstwy lakieru.
Oprócz pływadeł wyrychtowaliśmy równocześnie 3 wannigany i 3 komplety wioseł.

DANE TAKTYCZNO-TECHNICZNE:
Długość: 462 cm / 15 ft
Materiał: Sklejka 5mm topola, obustronnie laminowana tkaniną 150 g/m2 układaną na zakładkę, drewno sosnowe
Lakier: zewnątrz – polren dwuskładnikowy (niebieski, czerwony, zielony), wewnątrz + drewno – v33 bursztyn
Żywica: klejenie: epidian 5 + tff, laminowanie: epidian 53 + et
na gościnnych występach pojawił się też mój ulubiony klej poliuretanowy puchnący :lol:
Śruby, wkręty, elementy ze stali nierdzewnej
Uzbrojenie: sikawka

FOTOSY: https://goo.gl/photos/rDbzTGsFKNVswevZ8

Uwagi:
W trakcie budowy, dzięki swoim pomiarowym zdolnościom Kazik dorobił się tytułu Inżyniera i przy okazji Jego łódka została przez nas ochrzczona „mniej więcej” lub „na oko”.
Nie ucierpiało żadne zwierzę, ani człowiek, no może poza sąsiadami Kazika.
Oczywiście nie ustrzegliśmy się kilku baboli, jak na przykład przesunięcie przy sklejaniu jednej z planek. Lekarstwem okazała się szlifierka zwana diaxem, a przez „Januszy” boszem. Następne partie przy sklejaniu stabilizowaliśmy drobnymi gwoździkami. Łatwiej, szybciej i precyzyjniej byłoby najpierw skleić całe płaty sklejki, a dopiero później wycinać plankę na całą długość burty, niestety z braku dostatecznie długiego miejsca, najpierw cięliśmy dwie części pasa, a dopiero potem sklejaliśmy. O dziwo metoda szycia i klejenia wybacza dużo błędów – na pewno więcej niż się spodziewałem…
Co do czasu – ręczne wycinanie planek zajęło nam tyle czasu ile planowaliśmy początkowo budować quick canoe. Niedokładności przy wycinaniu pierwszych listew, mściły się na etapie doprowadzania ich do kultury zabierając nam cenny czas.
Trytki są dużo wygodniejsze i bezpieczniejsze (jeśli musi się przestawiać takiego jeża), do tego zaciskanie idzie szybciej niż kręcenie drutów.
Niestety nie doszacowaliśmy kosztów (o wiele większe niż zakładane na początku zużycie papieru ściernego, żywicy do laminowania i drewna ze względu na występujące sęki i kleksy żywiczne – nie wiem jak taka wada się nazywa), z drugiej strony, po wszystkim zostało każdemu z nas garść wkrętów nierdzewnych, po słoiku żywicy, lakieru i arkusz taniny szklanej, i różne drobne elementy.

Wydaje mi się, że wszyscy przyznają mi rację, że największym problemem okazała się przedłużająca się budowa. Pod koniec dłubania chyba już nie mogliśmy na siebie patrzeć…
Mimo tych wszystkich przeciwności, zakończę parafrazą: szyjcie i klejcie!
Niestety to wciąga i przed końcem pierwszej konstrukcji już się zaczyna myśleć o kolejnej…

Podziękowania:
Dla Radka z radekkanu.com za plany, pomoc i namieszanie nam w głowach i wszelkie otrzymane wskazówki.
Dla Mamy Kazika, za to że nas dokarmiała.
Dla Kazika za zorganizowanie warsztatu z dostępem do elektryczności (człowiek mający to na co dzień, przestaje doceniać udogodnienia jakie niesie za sobą prąd z gniazdka…)
Dla Olgi i Asi, za to że cicho siedziały w kuchni przy garach i nie przeszkadzały. Nie no skłamałbym i zgrzeszył – Obie czynnie brały udział w działaniach fizycznie i umysłowo, ale nie mogłem się powstrzymać…
I jeszcze raz dla Asi, Oli, Kazika za wspólną budowę, trochę zabawę, wieczorne grille i że znosili jak je**łem ich z góry na dół i w poprzek. Moim usprawiedliwieniem niech będzie to, że ktoś musiał jakąś dyscyplinę zaprowadzić.
Awatar użytkownika
Zirkau
Posty: 1972
Rejestracja: 29 maja 2010, 09:38
Lokalizacja: Zirkau
Płeć:

Post autor: Zirkau »

kiedy budowa następnej?
Awatar użytkownika
Sikor
Posty: 209
Rejestracja: 29 wrz 2014, 07:38
Lokalizacja: Radom
Płeć:

Post autor: Sikor »

Oglądałem na żywo efekty pracy zespołu realizacyjnego oraz widziałem jak zachowują się na wodzie rzeczone kanu. Dla mnie super. Zwrotne i szybkie 8-)
I jeszcze jedno: jak się czyta i ogląda relację glynu'a to wszystko wydaje się takie proste i łatwe, ot każdy może sobie łódkę zrobić. Ale łatwe to nie jest, tak myślę. Gratuluję.
Krótko i na temat.
Grenland
Posty: 13
Rejestracja: 03 lut 2013, 19:21
Lokalizacja: Raciąż
Tytuł użytkownika: Grenland
Płeć:

Post autor: Grenland »

Marcin zastanów się co Ty piszesz.
Żeby kogoś za coś jebac, trzeba samemu coś umieć dobrze zrobić.
A ja widziałem już te dwa cuda i kiedyś zobaczę trzecie.
Jak mnie pamięć nie zawodzi to się nie wypowiadałem w tym temacie.
Należało by przeprosić dziewczyny bo z tego co wiem nie świeciły tam tylko cyckami i nie mieszaly w garach.
Grenland
glynu
Posty: 22
Rejestracja: 03 mar 2013, 13:06
Lokalizacja: Płochocin
Płeć:

Post autor: glynu »

Artur, najpierw ta musi się zamortyzować...

Sikor, zanim wystartowaliśmy dużo czytałem, oglądałem filmiki na jutubach i podpytywałem co i jak. Co prawda do nieznanych fragmentów budowy zabieraliśmy się jak przysłowiowy pies do jeża, a moment laminowania pierwszej po tym jak dużo osób pisało w internetach, że laminowanie jest straszne to już w ogóle. A tak naprawdę to nie jest trudne, trzeba zachować minimum staranności, mieć odrobinę cierpliwości (ja nie mam ;-) ) i dwie zdrowe ręce. Cociaż rąk zawsze przydaje się więcej... Reszta to używanie wyrzynarki, pilarki, szlifierki wszelkiej maści i ścisków.
Ale najważniejsze w tym wszystkim jest miejsce do dziergania...

Jurek, nigdy nie mówiłem, że umiem zbudować łódkę - to był mój pierwszy raz. Mogło wyjść lepiej. Gdybym dziergał sam u siebie - do wielu detali przykładałbym się bardziej. Przeczytaj ponownie ze zrozumieniem... :idea: sarkazm :idea:
Dla Olgi i Asi, za to że cicho siedziały w kuchni przy garach i nie przeszkadzały. Nie no skłamałbym i zgrzeszył – Obie czynnie brały udział w działaniach fizycznie i umysłowo, ale nie mogłem się powstrzymać…
Grenland
Posty: 13
Rejestracja: 03 lut 2013, 19:21
Lokalizacja: Raciąż
Tytuł użytkownika: Grenland
Płeć:

Post autor: Grenland »

Marcin,powiem krótko i na temat.
Nie strzela się do drużyny w której się występowało.
Temat gaśnie.
Grenland
glynu
Posty: 22
Rejestracja: 03 mar 2013, 13:06
Lokalizacja: Płochocin
Płeć:

Post autor: glynu »

Temat gaśnie
Słusznie, bo Obie dziołchy są na tyle wyszczekane ze nie potrzebują adwokata...
Awatar użytkownika
pocieszny
Posty: 185
Rejestracja: 24 kwie 2017, 11:37
Lokalizacja: Jordanów
Płeć:

Post autor: pocieszny »

glynu jak mniej więcej masa wam wyszła?
ogólnie łódeczki fajne :) no i do zobaczyska na następny canoe zlocie ;)
glynu
Posty: 22
Rejestracja: 03 mar 2013, 13:06
Lokalizacja: Płochocin
Płeć:

Post autor: glynu »

pocieszny pisze:jak mniej więcej masa wam wyszła?
Masa szacunkowa (na podstawie zużytych materiałów) ok 30 kg. Cyrklowaliśmy, żeby wyrobić się poniżej 30, jednak łódek ostatecznie nie ważyliśmy, żeby nie okazało się, że dobiliśmy do 40... :-)
Czerwona będzie na pewno najcięższa, ze względu na najmasywniejsze ławeczki - niestety "standardową" połamałem kiedy sprawdzałem czy wytrzyma... :oops:
Do zobaczenia na wodzie!
ODPOWIEDZ