Mam, dość wiekowe już, buty które bardzo lubię. Coś w stylu śniegowców, ale nadające się do chodzenia nawet latem. Któregoś razu postanowiłem przejść w nich przez rzekę i po tym zdarzeniu zaczęły capić jak nieboskie stworzenie. Nie pomogło wysuszenie na wiór, pranie w proszku, szarym mydle, płynie do mycia naczyń. 
Nie chcę skazywać ich na eksterminację, ale jak nie znajdę magicznego sposobu, to trzeba będzie, zwłaszcza że w obecności innych osób nie powinienem zdejmować butów z nóg. Mało tego, spotkałem dziś na śródleśnej łącze lisa, podszedł do mnie na jakieś 5 m i pewnie jeszcze by skrócił odległość ale dotarł do miejsca przez które przechodziłem. Po chwili umykał jakby mu ktoś pięty przypalał 
 
Żeby nie stresować innych mieszkańców lasów muszę coś z tymi butami zrobić
"...wszystkie koty z pyszczkami, które wyglądają, jakby ktoś wkręcił je w imadło, a potem wielokrotnie walił młotkiem owiniętym skarpetą, są Prawdziwmi kotami."