Jedzenie i sprzet na wyjazd.
Moderatorzy: Morg, GawroN, thrackan, Abscessus Perianalis, Valdi, Dąb, puchalsw
Jedzenie i sprzet na wyjazd.
Cześć!
Za dokładnie 36 dni jadę na.. hm, wyjazd bo nie wiem czy wyprawa mogę to nazwać.
Mam zamiar samochodem zrobić całą Norwegię, górę Szwecji, Finlandię, Rosję i kraje bałtyckie (ostatnie przejazdem)
Co poza podstawowymi rzeczami powinienem zabrać? (Tzn, śpiwór, namiot, manierka, ubrania, etc.) Biorę rozmówki, mapy i dokumenty z papierów. Jak z jedzeniem? Czy na 3 osoby wystarczy 12 paczek bif dżerkow, 2 puszki zupy po 800cal, 9 liofilizatow i na próbę racja morska? Chce mieć zapas na około 6 dni. Co zapakować do samochodu poza dodatkową benzyną, kolem zestawem napraeczym etc? Jakieś przysasie? Ogółem, co wy byście zabrali na coś takiego? Układ spania będzie: jedna w aucie, dwie w namiocie.
Za dokładnie 36 dni jadę na.. hm, wyjazd bo nie wiem czy wyprawa mogę to nazwać.
Mam zamiar samochodem zrobić całą Norwegię, górę Szwecji, Finlandię, Rosję i kraje bałtyckie (ostatnie przejazdem)
Co poza podstawowymi rzeczami powinienem zabrać? (Tzn, śpiwór, namiot, manierka, ubrania, etc.) Biorę rozmówki, mapy i dokumenty z papierów. Jak z jedzeniem? Czy na 3 osoby wystarczy 12 paczek bif dżerkow, 2 puszki zupy po 800cal, 9 liofilizatow i na próbę racja morska? Chce mieć zapas na około 6 dni. Co zapakować do samochodu poza dodatkową benzyną, kolem zestawem napraeczym etc? Jakieś przysasie? Ogółem, co wy byście zabrali na coś takiego? Układ spania będzie: jedna w aucie, dwie w namiocie.
- Tanto
- Administrator
- Posty: 1093
- Rejestracja: 26 sie 2007, 19:17
- Lokalizacja: Szczecin
- Gadu Gadu: 1743064
- Płeć:
Dobrze zagaduję ze chcesz 'przelecieć' przez te kraje?
Nie wiem ile kilometrów ma zaplanowana przez ciebie trasa i ile będziesz robić dziennie, ale taki dystans na 6 dni wg mnie nie ma większego sensu. Jeśli ma to byc wyjazd dający więcej niż tylko nabicie kilometrów, to 6 dni poświęcił bym na Norwegię i Szwecję, pokręcił się tam, pozwiedzał, a pozostałe kraje odwiedził przy innej okazji.
Biorąc pod uwagę dystans i czas - będziesz się poruszał cywilizowanymi drogami, a w takim przypadku najważniejsze czego potrzebujesz to kasa, nawet jak czegoś zapomnisz to bez problemów kupisz na miejscu. Z prowiantem też bym nie szalał, to co napisałeś chowamy na czarną godzinę, a na posiłki kupował to co się dostanie lokalnie.
Co może się przydać podczas wyjazdu? Coś do siedzenia, coś na czym da się zrobić kanapki, coś żeby rozwiesić nad głową w przypadku deszczu, coś co oświetli 'obozowisko' wieczorem itd. Zrób sobie 'rachunek sumienia' i przeanalizuj plan dnia, co po kolei będziecie robić i co do tego będzie wam potrzebne, co przydatne, a co ewidentnie zbędne. To najprostszy sposób na przygotowanie bagażu.
Podpowiem ci jedną rzecz - zbiornik na np. 15 l wody.
...tak więc karteczka, ołówek i miłego planowania Inni ludzie mogą ci coś zaproponować, ale tak na prawdę to ty sam musisz ogarnąć całą logistykę.
Nie wiem ile kilometrów ma zaplanowana przez ciebie trasa i ile będziesz robić dziennie, ale taki dystans na 6 dni wg mnie nie ma większego sensu. Jeśli ma to byc wyjazd dający więcej niż tylko nabicie kilometrów, to 6 dni poświęcił bym na Norwegię i Szwecję, pokręcił się tam, pozwiedzał, a pozostałe kraje odwiedził przy innej okazji.
Biorąc pod uwagę dystans i czas - będziesz się poruszał cywilizowanymi drogami, a w takim przypadku najważniejsze czego potrzebujesz to kasa, nawet jak czegoś zapomnisz to bez problemów kupisz na miejscu. Z prowiantem też bym nie szalał, to co napisałeś chowamy na czarną godzinę, a na posiłki kupował to co się dostanie lokalnie.
Co może się przydać podczas wyjazdu? Coś do siedzenia, coś na czym da się zrobić kanapki, coś żeby rozwiesić nad głową w przypadku deszczu, coś co oświetli 'obozowisko' wieczorem itd. Zrób sobie 'rachunek sumienia' i przeanalizuj plan dnia, co po kolei będziecie robić i co do tego będzie wam potrzebne, co przydatne, a co ewidentnie zbędne. To najprostszy sposób na przygotowanie bagażu.
Podpowiem ci jedną rzecz - zbiornik na np. 15 l wody.
...tak więc karteczka, ołówek i miłego planowania Inni ludzie mogą ci coś zaproponować, ale tak na prawdę to ty sam musisz ogarnąć całą logistykę.
"...wszystkie koty z pyszczkami, które wyglądają, jakby ktoś wkręcił je w imadło, a potem wielokrotnie walił młotkiem owiniętym skarpetą, są Prawdziwmi kotami."
Tanto jak to admin ma rację.
Od siebie dodam tak banalną sprawę, jak zapasowe kluczyki do auta, które osobiście przy dalszych wypadach zawsze daję żonie do torebki. Kable rozruchowe. Pomyśl też o specyficznych potrzebach współtowarzyszy. Podpaski, czy pieluchy kupisz wszędzie, ale jak ktoś przyjmuje nietypowe leki, to może być problem. Jeśli jedziesz z dzieckiem, to coś, żeby się nie nudziło, chociażby tablet. Jeśli nosisz okulary i masz dwie pary, to schowaj zapasowe w schowku. Sprawdź też auto, płyny, hamulce, czy powietrze w gumach w tym w zapasie, bo tam rzadko się zagląda. Sprawdź wycieraczki, nie tylko czy gumki zbierają, ale czy mocowania wyglądają solidnie bo też czasem pękają i wyskakują. Teoretycznie zgodnie z prawem międzynarodowym wyposażenie auta musi odpowiadać wymogom kraju, w którym jest ono zarejestrowane. Jednak lepiej dowiedzieć się, co jest wymagane w przejeżdżanych krajach i się w to doposażyć. To na ogół groszowe sprawy, a weź tu dyskutuj z upierdliwym policjantem w języku, którego nie znasz.
Jak już zrobisz listę, to możesz ją opublikować, może coś Ci dopowiemy.
Pozdrawiam
Od siebie dodam tak banalną sprawę, jak zapasowe kluczyki do auta, które osobiście przy dalszych wypadach zawsze daję żonie do torebki. Kable rozruchowe. Pomyśl też o specyficznych potrzebach współtowarzyszy. Podpaski, czy pieluchy kupisz wszędzie, ale jak ktoś przyjmuje nietypowe leki, to może być problem. Jeśli jedziesz z dzieckiem, to coś, żeby się nie nudziło, chociażby tablet. Jeśli nosisz okulary i masz dwie pary, to schowaj zapasowe w schowku. Sprawdź też auto, płyny, hamulce, czy powietrze w gumach w tym w zapasie, bo tam rzadko się zagląda. Sprawdź wycieraczki, nie tylko czy gumki zbierają, ale czy mocowania wyglądają solidnie bo też czasem pękają i wyskakują. Teoretycznie zgodnie z prawem międzynarodowym wyposażenie auta musi odpowiadać wymogom kraju, w którym jest ono zarejestrowane. Jednak lepiej dowiedzieć się, co jest wymagane w przejeżdżanych krajach i się w to doposażyć. To na ogół groszowe sprawy, a weź tu dyskutuj z upierdliwym policjantem w języku, którego nie znasz.
Jak już zrobisz listę, to możesz ją opublikować, może coś Ci dopowiemy.
Pozdrawiam
- Bastion
- Posty: 392
- Rejestracja: 05 maja 2010, 10:21
- Lokalizacja: Gdansk
- Tytuł użytkownika: nizinny taternik
- Płeć:
Twoje wyposażenie (plus to co napisali koledzy) jest Ok.
Na Twoim miejscu, dodatkowo zwróciłbym uwagę na auto.
Przed wyjazdem sprawdzić:
- stan płynów (olej silnikowy, płyn hamulcowy, płyn do spryskiwaczy)
- ciśnienie w oponach (również opona zapasowa)
- ważność przeglądu technicznego (bez tego "auto assistance" może nie zadziałać tak jak tego oczekujesz )
Zaopatrz się:
- zapas żarówek na wymianę.
- zestaw bezpieczników ( ewentualnie drut oporowy ).
Pamiętaj żeby przed wyjazdem z Polski zatankować "pod kurek".
Robi się to tak, że kiedy na stacji "odstrzeli" Ci pistolet to wyciągasz go lekko do góry (1-2 cm)
i tankujesz dalej. Następnie czynność należy powtórzyć. W ten sposób do baku wchodzi mi 2l więcej paliwa.
Pozdrawiam i powodzenia.
Na Twoim miejscu, dodatkowo zwróciłbym uwagę na auto.
Przed wyjazdem sprawdzić:
- stan płynów (olej silnikowy, płyn hamulcowy, płyn do spryskiwaczy)
- ciśnienie w oponach (również opona zapasowa)
- ważność przeglądu technicznego (bez tego "auto assistance" może nie zadziałać tak jak tego oczekujesz )
Zaopatrz się:
- zapas żarówek na wymianę.
- zestaw bezpieczników ( ewentualnie drut oporowy ).
Pamiętaj żeby przed wyjazdem z Polski zatankować "pod kurek".
Robi się to tak, że kiedy na stacji "odstrzeli" Ci pistolet to wyciągasz go lekko do góry (1-2 cm)
i tankujesz dalej. Następnie czynność należy powtórzyć. W ten sposób do baku wchodzi mi 2l więcej paliwa.
Pozdrawiam i powodzenia.
Co nas nie zabije to nas wzmocni...
- yaktra
- Posty: 823
- Rejestracja: 05 kwie 2010, 18:57
- Lokalizacja: z krainy szaraka
- Tytuł użytkownika: tropiciel/ fotograf
- Płeć:
- Kontakt:
Skupiłbym się również na tym ile „łyka” Twoje auto, jaki może pokonać dystans na jednym baku. Ważna to rzecz, jeśli nie najważniejsza, bo może zdarzyć się tak, że do najbliższej stacji możesz ciągnąć na „wiatrach”. A to nie jest zabawne. Dobra nawigacja zapewne też się przyda a w niej ustawiona opcja „prowadź na najbliższy CPN”. Takie urządzenie zaś, dublujemy mapą i tym, że prowadzący auto non stop „trzyma kierunek” mam tu na myśli to, że wiemy iż miasto do którego podążamy leży np. na północ od...
Znam takie przypadki kiedy kierujący lecąc ze Szczecina na Śląsk, raptem zawrócił na zachód bo coś źle zagrało i pogubił kierunki świata.
O stanie technicznym wspomniał Bastion, więc dublować nie będę.
Jako, że śmigam zawodowo już parę wiosen, powiem tak;
Jazda nocą – czysta szyba to podstawa, tuż przed zmierzchem warto dobrze ją umyć, unikasz zniekształceń, szczególnie kiedy pokonujemy długie dystanse.
Przerwij jazdę „między dniem a snem” – poczekaj chwilę niech się ściemni i na odwrót, „między snem a dniem” poczekaj niech się całkiem rozwidni.
Nocą ciśnij zawsze tuż przy lewej krawędzi pasa, nie trzymaj się blisko prawej krawędzi, nie zawsze w porę zobaczysz co dzieje się na poboczu – wbrew temu czego uczą na kursach.
Jeśli zaczniesz mieć majaki, widzisz psy, koty, kłody na jezdni itp. natychmiast zakończ jazdę na kilka godzin. To znak, że za jakiś czas do zmęczonych już oczu dołączy zmęczony błędnik. Wówczas ciężko jest utrzymać jazdę po wyznaczonym pasie.
Małymi łukami należy dużo pić wody mineralnej, niegazowanej. Nie stosuj energetyków, oszukasz organizm i owszem, ale nie zmęczenie, które i tak przyjdzie za jakiś czas, tyle że ze zdwojoną siłą.
Respektuj drastyczną zmianę prędkości na ostatnich znakach np. z 90 raptem na 30, coś w tym jest, jakaś niespodzianka - na 100%. Kilku/ kilkunastominutowe przerwy w podróży, to chyba logiczne.
Jeśli użyjesz ogrzewania to mieszaj powietrze poprzez uchylenie szyby, ciepłe powietrze męczy oczy które zaczynają się kleić od samego nadmuchu. Klima jak najbardziej, ale warunek, że utrzymujemy temperaturę pokojową, nie stosujemy drastycznych różnic z otoczeniem.
No i taka zasada, lepiej być później niż wcale – noga z gazu.
To tyle, tak ja to widzę, miłej podróży
Znam takie przypadki kiedy kierujący lecąc ze Szczecina na Śląsk, raptem zawrócił na zachód bo coś źle zagrało i pogubił kierunki świata.
O stanie technicznym wspomniał Bastion, więc dublować nie będę.
Jako, że śmigam zawodowo już parę wiosen, powiem tak;
Jazda nocą – czysta szyba to podstawa, tuż przed zmierzchem warto dobrze ją umyć, unikasz zniekształceń, szczególnie kiedy pokonujemy długie dystanse.
Przerwij jazdę „między dniem a snem” – poczekaj chwilę niech się ściemni i na odwrót, „między snem a dniem” poczekaj niech się całkiem rozwidni.
Nocą ciśnij zawsze tuż przy lewej krawędzi pasa, nie trzymaj się blisko prawej krawędzi, nie zawsze w porę zobaczysz co dzieje się na poboczu – wbrew temu czego uczą na kursach.
Jeśli zaczniesz mieć majaki, widzisz psy, koty, kłody na jezdni itp. natychmiast zakończ jazdę na kilka godzin. To znak, że za jakiś czas do zmęczonych już oczu dołączy zmęczony błędnik. Wówczas ciężko jest utrzymać jazdę po wyznaczonym pasie.
Małymi łukami należy dużo pić wody mineralnej, niegazowanej. Nie stosuj energetyków, oszukasz organizm i owszem, ale nie zmęczenie, które i tak przyjdzie za jakiś czas, tyle że ze zdwojoną siłą.
Respektuj drastyczną zmianę prędkości na ostatnich znakach np. z 90 raptem na 30, coś w tym jest, jakaś niespodzianka - na 100%. Kilku/ kilkunastominutowe przerwy w podróży, to chyba logiczne.
Jeśli użyjesz ogrzewania to mieszaj powietrze poprzez uchylenie szyby, ciepłe powietrze męczy oczy które zaczynają się kleić od samego nadmuchu. Klima jak najbardziej, ale warunek, że utrzymujemy temperaturę pokojową, nie stosujemy drastycznych różnic z otoczeniem.
No i taka zasada, lepiej być później niż wcale – noga z gazu.
To tyle, tak ja to widzę, miłej podróży
yaktra pisze: Znam takie przypadki kiedy kierujący lecąc ze Szczecina na Śląsk, raptem zawrócił na zachód bo coś źle zagrało i pogubił kierunki świata.
Moja ostatnio podróż, wg GPS - od Gorzowa do Krakowa. Z nie wiadomych przyczyn, GPS przestawił trasę i na obwodnicy Wrocławia skierował mnie na pólnocny wschód. Okazało się do Krakowa wybrał trasę przez Łódź , bo chciał ominać płatną autostradę a być nadal na krajówce :p
- yaktra
- Posty: 823
- Rejestracja: 05 kwie 2010, 18:57
- Lokalizacja: z krainy szaraka
- Tytuł użytkownika: tropiciel/ fotograf
- Płeć:
- Kontakt:
CZA wyłączyć opcję "autostrady - omijaj" wówczas poleci po płatnej.Zirkau pisze:bo chciał ominać płatną autostradę
Dobra nawka, a raczej program jaki w nią wgramy, posiada różne opcje menu. Są bankomaty itp. Ja używam auto mapę już któryś rok z rzędu i powiem szczerze, że jestem zadowolony, grunt by umieć ją czytać, bo największe problemy mają ci co widzą tylko np niebieska linię prowadzącą. Nie mówię do Ciebie Zirkau. Całe menu należy dostosować do swoich potrzeb, odliczanie odległości ze zmianą prędkości itp. Jest tego trochę i warto umieć się tym posługiwać. Są „fachmani” szukający nazw miejscowości „krok po kroku” bo powiedzmy, że nazwa miejscowości jest w kilu województwach, niektórzy nawet nie wiedzą, że wystarczy wbić kod pocztowy i mamy gwarancję, że to ta miejscowość. Zdarzyć się może, że na długich dystansach 700 – 1000 km nawka zaczyna świrować bo dystans ów przekracza jej wartość na odległość mapy – nie wiem jak to fachowo nazwać, coś w rodzaju – za długi dystans, zapchanie karty. Wówczas wchodzimy w menu i spłaszczamy obiekty budynków, tym samym zyskujemy na pojemności karty/ mapy. Innym sposobem jest to, że dzielimy dystans na kilka odcinków, z miasta do miasta itp. GPS nie ma takich obciążeń. Słabsze nawigacje gubią sygnał w długich tunelach, to bardzo normalne. Niejednokrotnie trzeba prawie stanąć by odzyskała sygnał. Na postojach wchodzimy w opcję „czuwaj” tym samym po włączeniu ponownie nawki już nie „widzi” w pamięci pokonanego dystansu, tylko ten obowiązujący. Nie przyklejamy nawki pod lusterkiem wewnętrznym czy też w górnej partii szyby, w nocy, choć w opcji „noc” razi w oczy.
Z innej beczki:
Sporym problemem jest wymiana kapcia na autostradach. Zjazd na margines (pas techniczny) to duże ryzyko potrącenia przez pędzące samochody tuż za naszymi plecami. Polecam każdemu aby jednak zjechać w pobocze jeśli jest taka możliwość. Warunek jednak jest taki, że do zestawu zapas – lewarek, dokładamy deskę grubości przynajmniej 2 – 3 cm, średnicy większej niż stopa lewarka a długości około 20 cm. Zdarzyć może się tak, że na miękkim poboczu lewarek wchodzi w glebę. Śmieszną sytuacją, a jednak jest to, że może się zdarzyć, że samochód tak nisko siedzi, że ni jak nie da się podłożyć lewarka. Wówczas otwieramy szybę a pasażerowie napierając na uszczelkę drzwi unoszą nieco auto. To żadna ściema, teleskopy zareagują. Dla jadących solo – nie ma innego wyjścia jak najechać na swój zapas, powolutku, da się. Nie liczyłbym na to, że znajdę gdzieś kawałek cegły, krawężnika, czy coś w tym stylu. Jeśli jesteśmy na „głębokim poboczu” za pasem technicznym a tym bardziej jeszcze dalej od jezdni, nie używamy świateł awaryjnych, nie wystawiamy trójkąta.. To wprowadza kierowców w błąd, a co bardziej nerwisty zaczyna gwałtownie hamować.
Sposób na awarię wycieraczek – okazuje się, że to nie bezpiecznik.
Myjemy szybę płynem do naczyń, spłukujemy. Pozostały płyn (nierozcieńczony) zalewamy szybę po jej długości od góry, tak długo aż płyn pokrywając szybę ścieknie w dół. Daje nam to gwarancję, że krople deszczu spływają a obraz choć nieco zniekształcony jest całkiem OK i tak do samego warsztatu.
Dobrze mieć walutę danego kraju do jakiego wjeżdżamy, jako obcokrajowcy mandaty płacimy gotówką, to wówczas spory problem.
Jeśli mamy problem z dotarciem do celu polecam podpytywać taksówkarzy, kierowców komunikacji czy służb mundurowych, przypadkowy przechodzień może więcej zaszkodzić jak pomóc...
Okiem naszych obiektywów http://yaktrafotografia.jimdo.com/
- Apo
- Posty: 744
- Rejestracja: 28 lis 2011, 17:36
- Lokalizacja: Lasy Pomorza
- Gadu Gadu: 3099476
- Tytuł użytkownika: WATAHA Z POPRAWCZAKA
- Płeć:
Mi jakoś tego żarcia jest mało. Jadą 3 osoby, zakładajmy, że będziecie jeść 3 posiłki dziennie - 9 posiłków na dzień czyli 54 na 6 dni. Jeśli po dwa dziennie - 6 na dzień czyli 36 na cały wypad.
I na to 12 paczek wołowiny, 2 zupy i 9 liofilizatów? To może być żarcie na czarną godzinę, ale ja na Twoim miejscu bym postawiła na lokalne sklepy, zwłaszcza jeśli chodzi np. o śniadanie. Warto zjeść świeży chlebek z pomidorkiem a nie zapchać się suszoną wołowiną. Jak będziecie tyle czasu siedzieć w aucie to to beef jerky zjecie jak chipsy na trasie A wieczorami możesz czarować z suszonkami i liofilizantami. Może warto do tego dołożyć jakieś suszone warzywa i jakieś przyprawy?
Na czym to żarcie będziesz robić? Bierzesz butlę? Palnik? Zapałki? Zapalniczkę? Krzesiwo?
Warto wgrać sobie jakiś tłumacz, bo rozmówki nie zawsze dają radę, zwłaszcza jeśli jedziesz do kraju, gdzie języyk jest diametralnie różny od polskiego (i angielskiego ). Nam raz tak uratował tyłek, gdy chcieliśmy iśc przez płot na którym wisiała kartka ostrzegająca o groźnych, agresywnych baranach, które się tam pasły
Co do auta to miej pewność, że możesz przewozić w bagażniku kanister z benzyną. A może nie wolno?
No i trasa, tak jak pisał Tanto - za długa. Cztery litery Wam wrosną w siedzenia a i będzie duża nerwówka jak gdzieś źle skręcicie po 5h ciągłego grzania po autostradzie
Kasa lokalna i działająca karta to mus. Ja do Szwecji wzięłam kartę a okazało się, że straciła ważność i trzeba było sobie radzić z gotówką, którą mieliśmy w papierze. Dobrze, że wówczas zostały nam już tylko 3 dni na miejscu i samolot był opłacony Nowa oczywiście przyszła do domu przed wyjadem, ale nawet nie spojrzałam na datę ważności
O namiocie czy śpiworach oraz innych nożach, latarkach i ładowarkach to chyba nie trzeba pisać?
Ja jeszcze robię ksero wszystkich ważnych dokumentów (dowód, prawko, ubezpieczenie etc.) i każdy z uczestników wyprawy nosi zestaw wszystkich członków eskapady. Ponoć łatwiej jest wówczas przy kradzieży/zgubieniu w ambasadach. Nie musiałam tego sprawdzać na szczęście.
I na to 12 paczek wołowiny, 2 zupy i 9 liofilizatów? To może być żarcie na czarną godzinę, ale ja na Twoim miejscu bym postawiła na lokalne sklepy, zwłaszcza jeśli chodzi np. o śniadanie. Warto zjeść świeży chlebek z pomidorkiem a nie zapchać się suszoną wołowiną. Jak będziecie tyle czasu siedzieć w aucie to to beef jerky zjecie jak chipsy na trasie A wieczorami możesz czarować z suszonkami i liofilizantami. Może warto do tego dołożyć jakieś suszone warzywa i jakieś przyprawy?
Na czym to żarcie będziesz robić? Bierzesz butlę? Palnik? Zapałki? Zapalniczkę? Krzesiwo?
Warto wgrać sobie jakiś tłumacz, bo rozmówki nie zawsze dają radę, zwłaszcza jeśli jedziesz do kraju, gdzie języyk jest diametralnie różny od polskiego (i angielskiego ). Nam raz tak uratował tyłek, gdy chcieliśmy iśc przez płot na którym wisiała kartka ostrzegająca o groźnych, agresywnych baranach, które się tam pasły
Co do auta to miej pewność, że możesz przewozić w bagażniku kanister z benzyną. A może nie wolno?
No i trasa, tak jak pisał Tanto - za długa. Cztery litery Wam wrosną w siedzenia a i będzie duża nerwówka jak gdzieś źle skręcicie po 5h ciągłego grzania po autostradzie
Kasa lokalna i działająca karta to mus. Ja do Szwecji wzięłam kartę a okazało się, że straciła ważność i trzeba było sobie radzić z gotówką, którą mieliśmy w papierze. Dobrze, że wówczas zostały nam już tylko 3 dni na miejscu i samolot był opłacony Nowa oczywiście przyszła do domu przed wyjadem, ale nawet nie spojrzałam na datę ważności
O namiocie czy śpiworach oraz innych nożach, latarkach i ładowarkach to chyba nie trzeba pisać?
Ja jeszcze robię ksero wszystkich ważnych dokumentów (dowód, prawko, ubezpieczenie etc.) i każdy z uczestników wyprawy nosi zestaw wszystkich członków eskapady. Ponoć łatwiej jest wówczas przy kradzieży/zgubieniu w ambasadach. Nie musiałam tego sprawdzać na szczęście.
look deep into nature and then you will understand everything better
I've got the power to fly into the wind, the power to be free to die and live again. This power's like fire, fire loves to burn!
I've got the power to fly into the wind, the power to be free to die and live again. This power's like fire, fire loves to burn!
- acia1065
- Posty: 183
- Rejestracja: 29 lis 2011, 09:51
- Lokalizacja: małopolska
- Gadu Gadu: 3955209
- Tytuł użytkownika: Acia
- Płeć:
- Kontakt:
A tutaj zaglądałeś: http://wszedobylscy.com/tanie-podrozowanie-norwegia/.
"Człowiek jest tym, co je" Feuerbach
- Tanto
- Administrator
- Posty: 1093
- Rejestracja: 26 sie 2007, 19:17
- Lokalizacja: Szczecin
- Gadu Gadu: 1743064
- Płeć:
W zależności od zamożności ten symbol ma zmienną wielkość. O czym warto pamiętać oceniając innych.wolfram pisze:...różnica kilkudziesięciu euro ma wymiar jedynie symboliczny.
"...wszystkie koty z pyszczkami, które wyglądają, jakby ktoś wkręcił je w imadło, a potem wielokrotnie walił młotkiem owiniętym skarpetą, są Prawdziwmi kotami."
- Tanto
- Administrator
- Posty: 1093
- Rejestracja: 26 sie 2007, 19:17
- Lokalizacja: Szczecin
- Gadu Gadu: 1743064
- Płeć:
Niestety autor tematu nie logował się na forum od czasu założenia tego wątku, szkoda może by wyjaśnił niektóre wątpliwości. Osobiście uważam że liofilizaty to bardziej świadectwo braku doświadczenia niż realnej potrzeby w jego przypadku. Wg mnie bardziej sprawdziło by się kilka paczek makaronu, tyrolska jako wsad mięsny , coś w stylu sosu bolońskiego w saszetce dla ubarwienia. Jak się człowiek postara to można mieć coś konkretniejszego na obiad niż 'lio'.
W sumie, to niewiele wnosimy do tego tematu Autor przestał się nim interesować, pewnie już wrócił z wyprawy którą planował ...a może zjadły go renifery i dlatego się nie odzywa
W sumie, to niewiele wnosimy do tego tematu Autor przestał się nim interesować, pewnie już wrócił z wyprawy którą planował ...a może zjadły go renifery i dlatego się nie odzywa
"...wszystkie koty z pyszczkami, które wyglądają, jakby ktoś wkręcił je w imadło, a potem wielokrotnie walił młotkiem owiniętym skarpetą, są Prawdziwmi kotami."