Zwierzęta w kadrze
Moderatorzy: Morg, GawroN, thrackan, Abscessus Perianalis, Valdi, Dąb, puchalsw
Jakie śliczne ptaszęta! Ja nie umiem fotografować ptaków
I śniegu u nas też nie było. Jednak o wschodzie słońca często są kilkustopniowe przymrozki.
Jeszcze dokarmiam moje skrzydlate bractwo. Mnóstwo tego. Przylatuje banda dzwońców poza stałymi bywalcami czyli sikorami kilku rodzajów. Karma mi się kończy. Czy dalej dokarmiać, czy już zaprzestać? Bywa, że i dzięcioł nasz lokator z czerwoną czapeczką przylatuje do karmika na słonecznik.
I śniegu u nas też nie było. Jednak o wschodzie słońca często są kilkustopniowe przymrozki.
Jeszcze dokarmiam moje skrzydlate bractwo. Mnóstwo tego. Przylatuje banda dzwońców poza stałymi bywalcami czyli sikorami kilku rodzajów. Karma mi się kończy. Czy dalej dokarmiać, czy już zaprzestać? Bywa, że i dzięcioł nasz lokator z czerwoną czapeczką przylatuje do karmika na słonecznik.
- yaktra
- Posty: 823
- Rejestracja: 05 kwie 2010, 18:57
- Lokalizacja: z krainy szaraka
- Tytuł użytkownika: tropiciel/ fotograf
- Płeć:
- Kontakt:
Annael9,
Generalnie w tym roku można było odpuścić sobie dokarmianie, tak skrzydlatych jak i trawożerców. Dokarmiamy tylko wówczas kiedy dostęp do żeru jest utrudniony. Czyli, kiedy powłoka śniegu przekracza kilkanaście centymetrów. I raczej chodzi tu o ptasią drobnicę. Ptaki grzebiące, np. Bażant, świetnie sobie radzą. Przy dłuższych niskich temperaturach, gdzie ziemia jest mocno ścięta, dokarmiamy ptaki wszystkie, a także jeleniowate i czarną. Przerywamy dokarmianie na przedwiośniu i wówczas kiedy dojdzie do roztopów, kiedy ziemia jest grząska a takie owoce jak tarnina, dzika róża i pochodne nie są ścięte przez mróz. Zmuszamy wówczas ptasią drobnicę do zdobywania pokarmu na "własną rękę" co rokuje silną populację w przyszłym sezonie.
Annael9, ograniczaj powoli, zmniejszaj dzienną "dawkę" pokarmu, przez najbliższe dziesięć dni, góra dwa tygodnie i odstąp od dokarmiania zupełnie.
Jeśli, jak piszesz, że o wschodzie słońca są silne przymrozki utrzymaj jeszcze przez jakiś czas syty karmik. Jeśli masz problem z karmą przejdź na chleb i gotowane ziemniaki, potarte na grubo jabłka a także całe owoce. Mogą być przemrożone a takie można zdobyć na ryneczkach a także u sadowników jako odpad. Chleb to wyłącznie część miękka i bardzo drobna. Warunek, że do chleba nie mają dostępu blaszkodziobe, Łabędź i wszelka "maść" kaczek...
ps;
Jeśli oczekiwałaś właśnie ode mnie odpowiedzi, to przepraszam, że tak późno. Praca.
Sam nie wiem czemu ale za tematy w tym dziale, i pochodne, czuję się mocno odpowiedzialny i jakoś tak wychodzi, że staram się udzielać rad, dobrych rad...
pozdrawiam
Generalnie w tym roku można było odpuścić sobie dokarmianie, tak skrzydlatych jak i trawożerców. Dokarmiamy tylko wówczas kiedy dostęp do żeru jest utrudniony. Czyli, kiedy powłoka śniegu przekracza kilkanaście centymetrów. I raczej chodzi tu o ptasią drobnicę. Ptaki grzebiące, np. Bażant, świetnie sobie radzą. Przy dłuższych niskich temperaturach, gdzie ziemia jest mocno ścięta, dokarmiamy ptaki wszystkie, a także jeleniowate i czarną. Przerywamy dokarmianie na przedwiośniu i wówczas kiedy dojdzie do roztopów, kiedy ziemia jest grząska a takie owoce jak tarnina, dzika róża i pochodne nie są ścięte przez mróz. Zmuszamy wówczas ptasią drobnicę do zdobywania pokarmu na "własną rękę" co rokuje silną populację w przyszłym sezonie.
Annael9, ograniczaj powoli, zmniejszaj dzienną "dawkę" pokarmu, przez najbliższe dziesięć dni, góra dwa tygodnie i odstąp od dokarmiania zupełnie.
Jeśli, jak piszesz, że o wschodzie słońca są silne przymrozki utrzymaj jeszcze przez jakiś czas syty karmik. Jeśli masz problem z karmą przejdź na chleb i gotowane ziemniaki, potarte na grubo jabłka a także całe owoce. Mogą być przemrożone a takie można zdobyć na ryneczkach a także u sadowników jako odpad. Chleb to wyłącznie część miękka i bardzo drobna. Warunek, że do chleba nie mają dostępu blaszkodziobe, Łabędź i wszelka "maść" kaczek...
ps;
Jeśli oczekiwałaś właśnie ode mnie odpowiedzi, to przepraszam, że tak późno. Praca.
Sam nie wiem czemu ale za tematy w tym dziale, i pochodne, czuję się mocno odpowiedzialny i jakoś tak wychodzi, że staram się udzielać rad, dobrych rad...
pozdrawiam
Dziękuję bardzo za odpowiedź. Dokarmiam właściwie tylko drobne ptaki. Zawieszam kulki na gałęziach, słoninkę lub sypię słonecznik. Słonecznik się skończył a z powodu grypy nie mogę się gdzieś dalej ruszyć. Ostatnie dość duże kulki powiesiłam i w kilka godzin nic z nich nie zostało. Powiesiłam im kilka słoninek. Najgorzej było z wodą, która stale zamarzała. Dwa dni były bez przymrozków. Myślę, że sobie poradzą bez moich smakołyków. Zabawnie wygląda duży dzięcioł kołyszący się na takiej kulce. Jest już kilka szpaków. Niby wiosna idzie , ale gdy obserwuję żarłoczność zwierzyny i ptaków to mam wątpliwości. Jednak przy takiej aurze jak obecna poranne przymrozki mogą trwać do początków maja.
Dziękuję za podpowiedź, wykorzystam jeszcze przywiędłe jabłka i chleb. Czasem nawet latem bywało, że psy zostawiały kaszę w miskach a wtedy szczególnie wróble dokarmiały się z tych misek. Niestety psy też mają apetyt i wylizują miski.
Jest dużo szczebiotu w okolicy a i koty mają zajęcie w ornitologicznych obserwacjach
Dziękuję za podpowiedź, wykorzystam jeszcze przywiędłe jabłka i chleb. Czasem nawet latem bywało, że psy zostawiały kaszę w miskach a wtedy szczególnie wróble dokarmiały się z tych misek. Niestety psy też mają apetyt i wylizują miski.
Jest dużo szczebiotu w okolicy a i koty mają zajęcie w ornitologicznych obserwacjach
- Tanto
- Administrator
- Posty: 1086
- Rejestracja: 26 sie 2007, 19:17
- Lokalizacja: Szczecin
- Gadu Gadu: 1743064
- Płeć:
Wielokrotnie słyszałem informacje żeby nie karmić ptaków chlebem. W tym przypadku traktujemy go jako produkt zastępczy żeby 'fruwaki' nie miały stresu z powodu pustej miski?yaktra pisze:Jeśli masz problem z karmą przejdź na chleb...
"...wszystkie koty z pyszczkami, które wyglądają, jakby ktoś wkręcił je w imadło, a potem wielokrotnie walił młotkiem owiniętym skarpetą, są Prawdziwmi kotami."
Wielokrotnie w mediach podawali że chleb zakwasza, że szkodzi. No ale.
Sam karmię kaczki, gęsi kury chlebem, także moczonym. Potem trafiają pod nóż. I ani razu nie widziałem by ta karma zmieniała w jakiś sposób wygląd narządów wewnętrznych. A przecież gdy karma im szkodzi to zaraz to widać na wątrobie.
Sam karmię kaczki, gęsi kury chlebem, także moczonym. Potem trafiają pod nóż. I ani razu nie widziałem by ta karma zmieniała w jakiś sposób wygląd narządów wewnętrznych. A przecież gdy karma im szkodzi to zaraz to widać na wątrobie.
Bo ja wiem czy dzikie źle go znoszą? Miewałem i takie też w zagrodzie. Różnic nie widać było. Zdarza się, że sierotą sarny, kaczuszek czy gęsi trzeba się zająć. Bo jak stracą rodziców, to nie mają szans przeżyć samotnie. A jak ktoś karm chlebem spleśniałym, no cóż, tu masz rację - ten szkodzi.
A poza tym dzisiaj musiałem się zająć swoją pasieką, a że miałem akurat aparat pod ręką:
A poza tym dzisiaj musiałem się zająć swoją pasieką, a że miałem akurat aparat pod ręką:
- yaktra
- Posty: 823
- Rejestracja: 05 kwie 2010, 18:57
- Lokalizacja: z krainy szaraka
- Tytuł użytkownika: tropiciel/ fotograf
- Płeć:
- Kontakt:
Z małymi przerwami chadzam w teren, w łowisko, na karmiki, na paśniki dobre 35 lat choć nemrodem nie jestem. Dla dzików wyrzuca się wręcz całe bochenki chleba, bułki itp. Różne cuda ludki wymyślą aby kupić ichni towar i dokarmiać. Baa podobno słonecznik wprost z ogrodu może być dla ptaków w jakiś sposób niebezpieczny, Przecięte na pół dynie również, czemu??? odpowiedzi niestety nie znam. Wiem tylko tyle, że jako dziecko dokarmialiśmy ptasią drobnicę suchym chlebem aby ten nie trafił do kubła, słoniną a także w postaci przetopionej w metalowych miseczkach. Nie sądzę aby zdrowy osobnik pobrał pokarm który może mu zaszkodzić, chyba, że działamy celowo. Jako przykład podam tylko, że moczy się styropian czy gąbkę w łoju i podaje się dzikim, te zwabione zapachem zapychają kałduny powoli zdychając. Szkoły dokarmiania są różne, ale najgorsze są te kiedy nie mówi się o czymś bardzo ważnym. Każdemu wolontariuszowi (bo tak się zwiemy) może zabraknąć środków w połowie sezonu. Co wówczas robimy??? dokarmiamy NAWET CHLEBEM. Grunt, by utrzymać karmik do końca zimy. A właśnie o tym wspomniałem dla Annael9. Nie ma w mojej wypowiedzi stwierdzenia - karm cały sezon chlebem. Proszę czytać ze zrozumieniem
Zirkau, dobrze prawi
Annael9 nakręca Cię dokarmianie??? bo coś mi się zdaje, że tak. Mieszkasz gdzieś pod lasem, tak wynika z Twoich wypowiedzi. Rozejrzyj się po lesie już od wiosny. Będzie przecież Jarzębina, głóg czy dzika róża. Zwiń niewielką reklamówkę w kosteczkę i weź z sobą do lasu kiedy tam idziesz. Zobaczysz ile dobra dla ptaków nazbierasz zanim nadejdzie zima. Dzikie sady jabłoni, grusz czy czereśni to wręcz "kopalnia jadła". Mieszkańcy wsi czy domków jednorodzinnych wtulonych w knieje mają zawsze większe możliwości niż ci mieszkający "na półkach"...
Zirkau, dobrze prawi
Tak, ale moczonym. I tu takie sprostowanie, blaszkodziobe nie radzą sobie z chlebem, łapią kawałki chleba i je po prostu przełykają. Jeśli pokarm trafi do żołądka ten sobie już poradzi, gorzej jeśli taki "kęs" ugrzęźnie w gardzieli ptaka. Natomiast pozostałe ptaki rozdrobnią sobie pokarm dziobem i nie ma problemu...Zirkau pisze:Sam karmię kaczki, gęsi kury chlebem, także moczonym.
Annael9 nakręca Cię dokarmianie??? bo coś mi się zdaje, że tak. Mieszkasz gdzieś pod lasem, tak wynika z Twoich wypowiedzi. Rozejrzyj się po lesie już od wiosny. Będzie przecież Jarzębina, głóg czy dzika róża. Zwiń niewielką reklamówkę w kosteczkę i weź z sobą do lasu kiedy tam idziesz. Zobaczysz ile dobra dla ptaków nazbierasz zanim nadejdzie zima. Dzikie sady jabłoni, grusz czy czereśni to wręcz "kopalnia jadła". Mieszkańcy wsi czy domków jednorodzinnych wtulonych w knieje mają zawsze większe możliwości niż ci mieszkający "na półkach"...
Tak, mieszkam pod lasem. Poprzednia zima była raczej ciężka albo dłużąca się. Może więcej ludzi karmiło ptaki, bo nie pamiętam by coś brakło. Teraz jakby więcej sikorek. Mniej innych ptaków np grubodziobów (pojedyncze okazy ) bywało więcej kowalików. Widocznie bardziej sobie radzą. Najbardziej podobały mi się wyczyny dużego czarnego dzięcioła. Myślałam, że to dzięcioł z czerwonym łebkiem a on miał czerwony brzuszek tylko wisiał głową w dół na kawałku słoniny.
Nasz las jest ubogi w owoce. Nie ma tu w zasięgu mojego wzroku jarzębin. Głogi są przy polnej drodze. Tego a raczej tamtej jesieni było dość dużo owoców, jabłek, kaliny. Nazbierałam kalinę na powidełko dla siebie. Tak pół dla mnie a pół dla ptaków. Swoją kalinę zjadły dopiero po kilkudniowych solidnych mrozach.
Jabłka, które zostały na drzewie, taka drobnica, już dawno zdziobały.
Zauważyłam, że wydziobują czasem kaszę z psiej miski ( o ile psy zostawią, bo ostatnio dużo jedzą ) więc sypnęłam im suchej kaszy ale nie chciały. Może później, jak namokła a nic innego nie było. Chleba nie dawałam, czasem ususzony i zmielony.
Kiedyś miałam trochę ususzonego chleba w kromkach. Psy czasem to gryzą ale wtedy nie chciały. Zaniosłam do lasu i w stałym miejscu wysypałam. Zobaczyłam po kilku dniach, że nie ma więc powtórzyłam procedurę. Po chwili się obejrzałam gdy odchodziłam i okazało się, że jeden z moich psów kilka kromek zabrał i w sobie wiadomych miejscach zakopał.
Ten pies to znajda, widać musiał kiedyś bywać głodny.
Dziękuję za radę, Mam zamiar coś uzbierać przez lato dla ptaków o ile rok owocowo dopisze.
U nas w ogrodzie wyrósł słonecznik, który się sam wysiał. Duży nie urósł bo było sucho. Nawet go nie zbierałam bo jakaś ptasia drobnica go zdziobała. Mama tak czasem robiła, że zostawiała część słonecznika na polu dla ptaków.
Nasz las jest ubogi w owoce. Nie ma tu w zasięgu mojego wzroku jarzębin. Głogi są przy polnej drodze. Tego a raczej tamtej jesieni było dość dużo owoców, jabłek, kaliny. Nazbierałam kalinę na powidełko dla siebie. Tak pół dla mnie a pół dla ptaków. Swoją kalinę zjadły dopiero po kilkudniowych solidnych mrozach.
Jabłka, które zostały na drzewie, taka drobnica, już dawno zdziobały.
Zauważyłam, że wydziobują czasem kaszę z psiej miski ( o ile psy zostawią, bo ostatnio dużo jedzą ) więc sypnęłam im suchej kaszy ale nie chciały. Może później, jak namokła a nic innego nie było. Chleba nie dawałam, czasem ususzony i zmielony.
Kiedyś miałam trochę ususzonego chleba w kromkach. Psy czasem to gryzą ale wtedy nie chciały. Zaniosłam do lasu i w stałym miejscu wysypałam. Zobaczyłam po kilku dniach, że nie ma więc powtórzyłam procedurę. Po chwili się obejrzałam gdy odchodziłam i okazało się, że jeden z moich psów kilka kromek zabrał i w sobie wiadomych miejscach zakopał.
Ten pies to znajda, widać musiał kiedyś bywać głodny.
Dziękuję za radę, Mam zamiar coś uzbierać przez lato dla ptaków o ile rok owocowo dopisze.
U nas w ogrodzie wyrósł słonecznik, który się sam wysiał. Duży nie urósł bo było sucho. Nawet go nie zbierałam bo jakaś ptasia drobnica go zdziobała. Mama tak czasem robiła, że zostawiała część słonecznika na polu dla ptaków.
Wybaczcie marny kadr i jakość. Zdjęcie wykonałem w ostatniej chwili kiepskim kieszonkowym cyfrakiem. Pokazuję je jako ciekawostkę, gdyż lis zbliżył się na odległość kilku metrów nie widząc mnie. Po krótkiej chwili poczuł chyba jednak jakiś niepokój i powoli oddalił się. Siedziałem w tym czasie w kępie wierzbiny, obserwując parę bielików na wiślanej krze, lecz nie maskowałem się w jakiś szczególny sposób.
Nie licząc pary ślicznych, młodych lisków przypatrujących się mi z ciekawością podczas połowu ryb, nie miałem jeszcze tak bliskiego spotkania z osobnikiem dorosłym.
Nie licząc pary ślicznych, młodych lisków przypatrujących się mi z ciekawością podczas połowu ryb, nie miałem jeszcze tak bliskiego spotkania z osobnikiem dorosłym.
- yaktra
- Posty: 823
- Rejestracja: 05 kwie 2010, 18:57
- Lokalizacja: z krainy szaraka
- Tytuł użytkownika: tropiciel/ fotograf
- Płeć:
- Kontakt:
Cierpliwość wynagrodzona, fakt, inny dzień inny klimat bo pogoda znacznie lepsza. Typek zapewne ten sam ale ujęty nieco bliżej i technicznie lepiej;
[ Dodano: 2014-03-19, 19:07 ]
[ Dodano: 2014-03-19, 19:07 ]
Co jeszcze nie znaczy, że i dorosły/ dorosłe osobniki Cię nie obserwowały uwierz mi na słowo, proszę parę razy miałem taki myk, że nie zdążyłem podrzucić aparatu do oka a jegomość, a może, jejmość poszła sobie w krzaki. Żeby było śmieszniej na 100% że mnie obserwowały i to na bezczela w pozycji siedzącej niczym psy. Moment nawiązania kontaktu wzrokowego dobrze odbierają i szybko się wycofują, taki to ułamek sekundy i tyle...RBT pisze:nie miałem jeszcze tak bliskiego spotkania z osobnikiem dorosłym.
- yaktra
- Posty: 823
- Rejestracja: 05 kwie 2010, 18:57
- Lokalizacja: z krainy szaraka
- Tytuł użytkownika: tropiciel/ fotograf
- Płeć:
- Kontakt:
No bardzo ciekaweZirkau pisze: może nie moje, ale ciekawe
Okiem naszych obiektywów http://yaktrafotografia.jimdo.com/
- kamykus
- Posty: 700
- Rejestracja: 25 gru 2011, 19:47
- Lokalizacja: Bielsko-Biała
- Tytuł użytkownika: Leśny Dziad
- Płeć:
RBT jak na Jurze byliśmy z Birkenem, siedzieliśmy sobie i rozmawialiśmy, plecaki rzucone były kilka metrów od nas. Lis się pojawił, przeszedł między nami. Kilka razy się obracał i przystawał przy plecakach, ale nas tak jakby nie zauważył. Chyba się schlał czymś bo nie mógł nas nie widzieć, szedł patrząc się przed siebie, a przed nim my byliśmy
"Nie cierpię mojego rozdwojenia jaźni, jest świetne"
Ufność do ludzi, podchodzenie do nich i brak strachu lub przeciwnie - nadpobudliwość to podstawowe objawy wścieklizny u lisów.
W TV kiedyś mówili, że mogą się też tak ufnie zachowywać po zjedzeniu szczepionki na wściekliznę, która jak każda może wywołać łagodne objawy choroby.
W TV kiedyś mówili, że mogą się też tak ufnie zachowywać po zjedzeniu szczepionki na wściekliznę, która jak każda może wywołać łagodne objawy choroby.
http://ludzkietropy.pl/ - relacje z moich wypraw i nie tylko
- yaktra
- Posty: 823
- Rejestracja: 05 kwie 2010, 18:57
- Lokalizacja: z krainy szaraka
- Tytuł użytkownika: tropiciel/ fotograf
- Płeć:
- Kontakt:
wróci kwoka i pomyśli - kochany lisek, ogrzewa jaja pod moją nieobecnośćMichal N pisze:A ja myślę, że spryciarz czeka, aż kwoka wróci
Okiem naszych obiektywów http://yaktrafotografia.jimdo.com/
- Tanto
- Administrator
- Posty: 1086
- Rejestracja: 26 sie 2007, 19:17
- Lokalizacja: Szczecin
- Gadu Gadu: 1743064
- Płeć:
Nie znacie się On te jajeczka wysiedzi, potem pisklęta będzie dokarmiał, a jak już wyrosną ...to je zje. Lis głupi nie jest, wie jak o siebie zadbać
"...wszystkie koty z pyszczkami, które wyglądają, jakby ktoś wkręcił je w imadło, a potem wielokrotnie walił młotkiem owiniętym skarpetą, są Prawdziwmi kotami."
- Tanto
- Administrator
- Posty: 1086
- Rejestracja: 26 sie 2007, 19:17
- Lokalizacja: Szczecin
- Gadu Gadu: 1743064
- Płeć:
Niestety nie moje foto, ale nie mogłem się nie podzielić przyjemnością oglądania takiej scenki rodzajowej
http://as-verdades.blogspot.com/2013/10 ... -onca.html
i jeszcze jedno dla tych którzy twierdza że koty kiepsko sobie dają radę w wodzie
http://as-verdades.blogspot.com/2013/10 ... -onca.html
i jeszcze jedno dla tych którzy twierdza że koty kiepsko sobie dają radę w wodzie
"...wszystkie koty z pyszczkami, które wyglądają, jakby ktoś wkręcił je w imadło, a potem wielokrotnie walił młotkiem owiniętym skarpetą, są Prawdziwmi kotami."